Jump to content
Dogomania

psy z hodowli


Recommended Posts

  • Replies 64
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Co fakt to fakt. Nawet podpisanie umowy na spłatę w ratach, jeśli nabywca jednak się z niej nie wywiąże, to dla hodowcy albo utrata pieniędzy, albo motanie się z nabywcą po sądach i stracone nerwy... Nie dziwię się, że wielu hodowców nie ma ochoty się w to bawić, a już tym bardziej z przypadkowym kupującym czy jeśli się już na kogoś nacięli.
Komuś zależy - zbiera na psa co miesiąc taką kwotę, jaką przeznaczyłby na jego utrzymanie. Niechby to było 150-200 zł w przypadku staffika. I co? Półtora roku i te straszne trzy tysiące są.
A jak ktoś chce już natychmiast, a go nie stać no to trudno, niech poszuka tańszych szczeniąt, malucha niewystawowego albo przygarnie jakiegoś bullopodobnego ze schroniska. Nie każdego stać na super psa z super hodowli, tak jak nie każdego stać na mercedesa - tylko w przypadku samochodu jakoś nikt nie ma pretensji w salonie sprzedaży, że nie chcą zejść z ceny czy dać drogiego auta na raty "na gębę".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Co fakt to fakt. Nawet podpisanie umowy na spłatę w ratach, jeśli nabywca jednak się z niej nie wywiąże, to dla hodowcy albo utrata pieniędzy, albo motanie się z nabywcą po sądach i stracone nerwy... Nie dziwię się, że wielu hodowców nie ma ochoty się w to bawić, a już tym bardziej z przypadkowym kupującym czy jeśli się już na kogoś nacięli.
Komuś zależy - zbiera na psa co miesiąc taką kwotę, jaką przeznaczyłby na jego utrzymanie. Niechby to było 150-200 zł w przypadku staffika. I co? Półtora roku i te straszne trzy tysiące są.
A jak ktoś chce już natychmiast, a go nie stać no to trudno, niech poszuka tańszych szczeniąt, malucha niewystawowego albo przygarnie jakiegoś bullopodobnego ze schroniska. Nie każdego stać na super psa z super hodowli, tak jak nie każdego stać na mercedesa - tylko w przypadku samochodu jakoś nikt nie ma pretensji w salonie sprzedaży, że nie chcą zejść z ceny czy dać drogiego auta na raty "na gębę".[/QUOTE]

Żeby było jasne, do nikogo nie mam pretensji o to, że nie sprzedaje psów na raty! po prostu pytałem o taką możliwość

Jeżeli już weszliśmy na temat papierów i przyszłości (czy to w sprawie spłaty rat czy psa) to mam pytanie: czy hodowle sprzedając mi psa z rodowodem, są w stanie napisać klauzule w umowie, że za ewentualne leczenie choroby genetycznej, która ujawni się w późniejszych latach pokryją mi koszty leczenia? wydaje się, że skoro pies jest przebadany przez weterynarza i ktoś mi go chcę sprzedać za x tysięcy zł to bierze na siebie to, że pies nie ma żadnej choroby genetycznej, bo w końcu ma rodowód i jest tyle wart (rozumienie Asztir) podkreślam choroby genetcznej.

edytowane: Martens nie widziałem Twojego I postu w odpowiedzi na mój...
napisałaś tam, coś w stylu, że pies ma rodowód i że jest czystej rasy, natomiast nie daje się gwarancji na to, że nie będzie chory genetycznie. W takim przypadku nasuwa się pytanie po co komu pies z rodowodem? Miałem psa, który nie miał "papieru" i jak się potem okazało, miał genetyczną chorobe serca. Zacząłem się rozglądać za psem z papierami, żeby uniknąć takiej sytuacji, że płacę w setkach za leczenie psa, w końcu płace za te przemyślane skojarzenia i papier, który jak myślałem do tej pory jest świadectwem tego, że pies nie ma żadnej choroby genetycznej. Napiszesz mi zapewne, że bez rodowodu jest to pies w typie... a nie np. staff, tylko czy jeżeli ojciec nie miał "reproduktora" to szczeniaki po nim nie są staff'ami? (mówie o matce, która jest staffem, a nie ON)

podejrzewam, że tu może być pies pogrzebany z pseudohodowlami, jeżeli ma ktoś zapłacić za psa 600 zł, albo 2500 zł i nie mieć takiej samej gwarancji co do jego zdrowia, to oczywiste jest, że wybierze tego tańszego. NIE POPIERAM PSEUDOHODOWLI, JESTEM ZA STERYLIZACJĄ!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']Jeżeli już weszliśmy na temat papierów i przyszłości (czy to w sprawie spłaty rat czy psa) to mam pytanie: czy hodowle sprzedając mi psa z rodowodem, są w stanie napisać klauzule w umowie, że za ewentualne leczenie choroby genetycznej, która ujawni się w późniejszych latach pokryją mi koszty leczenia? [/QUOTE]
W staffikach sa znane 2 choroby genetyczne - L2-HGA i katarakta dziedziczna. Wiadomym jest, jak te choroby sie dziedzicza i latwo mozna ich unikac. Wiekszosc psow jest juz badan, wiec latwo kupic szczeniaka, ktory przynajmniej nie bedzie chory, najwyzej nosicielem.
Jezeli chodzi o inne choroby, w ktorych genetyka moze miec znaczenie, to jednak wcale nie musi, czy to HD czy ED, czy wypadajaca rzepka moga byc zwiazane z genetyka, ale niestety rowniez sposob zywienia, kondycja szczeniaka w wieku starszym maja ogromne wplyw na ich wystapienie. Na zbyt wiele tego typu chorob ma wplyw tez srodowisko, ich etologia nie jest tak do konca poznana.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']czy hodowle sprzedając mi psa z rodowodem, są w stanie napisać klauzule w umowie, że za ewentualne leczenie choroby genetycznej, która ujawni się w późniejszych latach pokryją mi koszty leczenia? wydaje się, że skoro pies jest przebadany przez weterynarza i ktoś mi go chcę sprzedać za x tysięcy zł to bierze na siebie to, że pies nie ma żadnej choroby genetycznej, bo w końcu ma rodowód i jest tyle wart (rozumienie Asztir) podkreślam choroby genetcznej.[/QUOTE]

Takiej gwarancji nie udzieli Ci prawdopodobnie nikt, ponieważ zwyczajnie nie ma na to wpływu ani nie jest to winą hodowcy czy jego niedopatrzeniem.
Dobry hodowca podpisuje umowę, że pies w chwili sprzedaży nie posiada widocznych wad genetycznych (a jeśli tak to jakie), że ma oba jądra w tej chwili w mosznie, etc. Ewentualne wady niewidoczne u szczeniaka to po prostu ryzyko wpisane w posiadanie żywej istoty podlegającej kaprysom matki natury. Część chorób, wad można przewidzieć - przykładowo jeśli przynajmniej jedno z rodziców miotu staffików jest genetycznie czyste pod względem L2HGA i HC (są na to dość drogie testy genetyczne, dobry hodowca je robi, ale nie ma takiego obowiązku odgórnie), to szczeniaki na pewno będą zdrowe - pod względem tych chorób (co odbije się zwykle na cenie). Co innego z dysplazją - tu nawet idealne stawy biodrowe rodziców nie gwarantują, że nie urodzi się szczeniak z dysplazją, bo mechanizm jej dziedziczenia nie jest jeszcze poznany, jak i na jej wystąpienie wpływają też czynniki środowiskowe. Ponadto jest szereg chorób nie przypisanych do żadnej rasy, których wystąpienia hodowca nie może przewidzieć nie będąc panem bogiem, bo choroba mogła być dziedziczona recesywnie przez wiele pokoleń.
Nie byłoby w porządku wymagać od hodowcy dożywotniego płacenia za wadę szczeniaka, która w chwili sprzedaży była nie do stwierdzenia, przewidzenia. Jest to w takim samym stopniu wina hodowcy jak to, że pies w dorosłym życiu przykładowo wpadnie pod samochód :roll:
P.S. Samo przebadanie u weterynarza nie wykryje wielu chorób; do tego są potrzebne testy genetyczne, których koszt jest bardzo wysoki i wielu z nich nie robi si,e nawet w Polsce - a na większość chorób nawet nie ma żadnych testów.

Aczkolwiek, wielu hodowców źle czuje się z faktem, że ktoś jest niezadowolony ze szczeniaka, że jednak ujawniła się jakaś poważna wada czy nawqet pies umarł - i często proponują za darmo drugiego szczeniaka. Nie jest to jednak oficjalny ani moralny obowiązek hodowcy; raczej dobra wola i dbałość o dobre imię hodowli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']P.S. Samo przebadanie u weterynarza nie wykryje wielu chorób; do tego są potrzebne testy genetyczne, których koszt jest bardzo wysoki i wielu z nich nie robi si,e nawet w Polsce - a na większość chorób nawet nie ma żadnych testów.[/QUOTE]
To jest nawet inny problem, a nie kwestia pieniedzy. Po prostu na wiele chorob nie ma jeszcze testow DNA, nie jest stwierdzone, czy dziedzicza sie jednogenowo wprost, czy tez jest to bardziej skomplikowane.
Na chwile obecna trwaja prace nad testami i dziedziczeniem PHPV, poszukuje sie psow, u ktorym wystapila ta choroba. Ja jedyne co moglam zrobic, to sprawdzic klinicznie czy pies jest chory czy zdrowy.
Zycie byloby prostsze gdyby kazda z cech zalezala tylko jednego genu, ale niestety tak nie jest.

Link to comment
Share on other sites

Martens nie wkładaj do tego samego worka chrób genetycznych i wpadnięcia pod samochód. Ponadto ja nie mówie, o dożywotnim płaceniu za wadę szczeniaka tylko o pokryciu leczenia. Piszesz o bardzo drogich testach, których nie wykonuje się nawet w Polsce, ale chyba m. in. wysoka cena szeniaka powinna się brać z tego, że szczeniaki są przebadane w każdy możliwy sposób. Co do dysplazji, skoro nie wiadomo w jaki sposób się ją dziedziczy to chyba psy, które miały takie przypadki (rodzice, dziadkowie itd) nie powinny być rozmnażane.

Tu nie chodzi o to, że pies zdechnie to być może hodowca da drugiego... człowiek przywiązauje się do psa nie po to, żeby zależało mu na kolejnym psie za darmo z hodowli

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight'] chyba m. in. wysoka cena szeniaka powinna się brać z tego, że szczeniaki są przebadane w każdy możliwy sposób. [/QUOTE]
Ja moge mowic za siebie i staralam sie zrobic to co bylo mozliwe.
Akurat HD u staffikow moze sie pojawic, jednak sa to male psy duzo mniej narazone na te chorobe.
[QUOTE]Co do dysplazji, skoro nie wiadomo w jaki sposób się ją dziedziczy to chyba psy, które miały takie przypadki (rodzice, dziadkowie itd) nie powinny być rozmnażane.[/QUOTE]
Hmm, no przeciez u duzych ras sa wytyczne do przeswietlen. Niektore rasy maja juz ograniczenia co do rozmanzania psow z okreslonym stopniem HD. A u tych ras, u ktorych nie ma, to chyba dobrze swiadczy o hodowcach, ktorzy takie badania jednak robia i wybieraja jako rodzicow psy badane i zdrowe.
Ale jezeli ktos zatuczy szczeniaka, albo bedzie mu kazal biegac galopem kilometrami, albo skakac wysoko, ale schrzani suplementacje, to nie ma bata, zeby mu sie to w stawach nie odezwalo. I zdarza sie, ze po rodzicach z HD-A psy maja dysplazje, ale czasami to najpierw sie trzeba uderzyc w piers, a potem szukac winnych naokolo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']
edytowane: Martens nie widziałem Twojego I postu w odpowiedzi na mój...
napisałaś tam, coś w stylu, że pies ma rodowód i że jest czystej rasy, natomiast nie daje się gwarancji na to, że nie będzie chory genetycznie. W takim przypadku nasuwa się pytanie po co komu pies z rodowodem? Miałem psa, który nie miał "papieru" i jak się potem okazało, miał genetyczną chorobe serca. Zacząłem się rozglądać za psem z papierami, żeby uniknąć takiej sytuacji, że płacę w setkach za leczenie psa, w końcu płace za te przemyślane skojarzenia i papier, który jak myślałem do tej pory jest świadectwem tego, że pies nie ma żadnej choroby genetycznej. Napiszesz mi zapewne, że bez rodowodu jest to pies w typie... a nie np. staff, tylko czy jeżeli ojciec nie miał "reproduktora" to szczeniaki po nim nie są staff'ami? (mówie o matce, która jest staffem, a nie ON)

podejrzewam, że tu może być pies pogrzebany z pseudohodowlami, jeżeli ma ktoś zapłacić za psa 600 zł, albo 2500 zł i nie mieć takiej samej gwarancji co do jego zdrowia, to oczywiste jest, że wybierze tego tańszego. NIE POPIERAM PSEUDOHODOWLI, JESTEM ZA STERYLIZACJĄ![/QUOTE]

Rodowód u psów jest tym samym co rodowód ludzki - świadectwem pochodzenia, po prostu. Kupując psa bez metryki nigdy nie masz gwarancji, że pies jest po pierwsze czystej rasy, po drugie że jego rodzice nie mieli WIDOCZNYCH wad fizycznych czy psychicznych, cech nietypowych dla rasy. Po to są wystawy - na nich pies czy suka dostają tzw. oceny hodowlane - sprawdza się ich budowę anatomiczną, to co widać gołym okiem, czy są osobnikami typowymi dla rasy, w pewnym zakresie też ich psychikę - wiele ras ma dodatkowe wymogi, badania na niektóre choroby dziedziczne, testy psychiczne. Wszytsko po to, zeby młode po tych psach mogły otrzymac metrykę/rodowód - świadectwo tego, że są danej rasy i po ładnych, typowych, zdrowych rodzicach.
Przy rozmnażaniu psów tak po prostu, bez starań o uprawnienia hodowlane a więc i bez rodowodu dla szczeniąt - nie robi się nic z tych rzeczy, idzie się na żywioł - może będą ładne i zdrowe, a może chore pokraki - czyli płaci się kilkaset złotych za "kota w worku".
Ryzyko kupna psa z wadą jest zawsze, ale o niebo mniejsze przy zakupie psa rodowodowego, po badanych rodzicach.

Jeszcze co do tej ceny - masz rację, ale tylko po części. Sama kwestia formalna otzrymania rodowodów dla szczeniąt czy zdobycia uprawnień dla suki to groszowa sprawa przy samym odchowie szczeniąt. Skąd więc ta róznica w cenie? Ano stąd, że poziom opieki u osób rozmnażających psy bez rodowodu jest o wiele niższy niż u dobrego (podkreślam dobrego, bo są różni) hodowcy zarejestrowanego. Pomyśl, jak trzeba obciąć koszty żywienia, opieki weterynaryjnej, żeby sprzedać szczenię za 600 złotych i zarobić, wliczając w to wcześniejsze utrzymanie suki przez minimum półtora roku zanim będzie można ją rozmnażać. Bo niestety osoby rozmnażające bez dokumentacji rozmnażają dla kasy albo dla kaprysu - na pewno nie z pasji czy dla poprawy rasy... Inna sprawa, że i ceny szczeniąt rodowodowych nieraz są tak kosmiczne, że aż nasuwa się pytanie, za co tyle kasy, skoro szczeniaki wcale nie są po nie wiadomo jakich championach (bo co innego cena przeciętnego szczeniaka po przeciętnych psach, a co innego szczenię obiecujące wystawowo, po pięknych championach, importach czy z krycia na drugim końcu Europy). Ale tak jak już pisałam, zawsze można poszukać innej hodowli, kupić szczenię niewystawowe, albo po prostu wziąć kundelka - nie każdy musi mieć rasowego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']Martens nie wkładaj do tego samego worka chorób genetycznych i wpadnięcia pod samochód. Ponadto ja nie mówie, o dożywotnim płaceniu za wadę szczeniaka tylko o pokryciu leczenia. Piszesz o bardzo drogich testach, których nie wykonuje się nawet w Polsce, ale chyba m. in. wysoka cena szeniaka powinna się brać z tego, że szczeniaki są przebadane w każdy możliwy sposób. Co do dysplazji, skoro nie wiadomo w jaki sposób się ją dziedziczy to chyba psy, które miały takie przypadki (rodzice, dziadkowie itd) nie powinny być rozmnażane.

Tu nie chodzi o to, że pies zdechnie to być może hodowca da drugiego... człowiek przywiązauje się do psa nie po to, żeby zależało mu na kolejnym psie za darmo z hodowli[/QUOTE]

Ukryte wady są tak samo nie do przewidzenia dla hodowcy jak właśnie wypadek losowy.
Gdyby szczeniak był przebadany na wszystkie znane nauce wady wrodzone, to po pierwsze byłby martwy, bo krwi by do rozsyłania po laboratoriach nie starczyło, po drugie żeby pokryć koszty wszystkich możliwych badań kosztowałby prędzej kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych, bo na pewno nie trzy... (Swoją drogą 3 tysiące to już dość wysoka cena za rasowe szczenię w większości ras - przeciętnego czy niewystawowego szczeniaka można kupić spokojnie w granicach 1000-2000 zł, nawet mniej, zależnie od rasy).

Z dysplazją jest taki problem, że ciężka dysplazja potrafi się pojawić u szczeniąt po psach kilka pokoleń wstecz zdrowych i badanych, bo jej dziedziczenie zależy od wielu genów i czynników środowiskowych więc nie jest to takie proste jak Ci się wydaje, że wystarczy odsunąć od rozrodu psy po chorym przodku. Dodatkowo w wielu rasach jej występowanie w populacji jest tak częste, że gdyby wykluczyć z hodowli psy, których choć jeden przodek miał lekką dyspalzję, okazałoby się, że do rozmnażania zostało kilkanaście psów w Polsce - co doprowadziłoby do tzw. depresji inbredowej (za mała pula genów) nasilenia występowania wszystkich innych wad dziedzicznych (nie ma psa którego cały genom nie niesie żadnej wady) i wymarcia rasy.

Zrozumiałe, że rekompensata w postaci drugiego szczeniaka nie równoważy wszystkich przykrości. Jednak gdyby było tak jak piszesz, że hodowca musiałby pokrywać koszty każdego leczenia każdego wrodzonego defektu każdego wyhodowanego szczeniaka, po prostu poszedłby z torbami, albo musiałby sprzedawać szczenięta za naprawdę niebotyczne sumy, a chodzi przecież o cos odwrotnego. Nikt by chyba wtedy nie hodował psów...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ukryte wady są tak samo nie do przewidzenia dla hodowcy jak właśnie wypadek losowy.
Gdyby szczeniak był przebadany na wszystkie znane nauce wady wrodzone, to po pierwsze byłby martwy, bo krwi by do rozsyłania po laboratoriach nie starczyło, po drugie żeby pokryć koszty wszystkich możliwych badań kosztowałby prędzej kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych, bo na pewno nie trzy... (Swoją drogą 3 tysiące to już dość wysoka cena za rasowe szczenię w większości ras - przeciętnego czy niewystawowego szczeniaka można kupić spokojnie w granicach 1000-2000 zł, nawet mniej, zależnie od rasy).[/QUOTE]

No nie możesz chyba porównywać wypadku do ukrytych wad, ktoś kto ma hodowle może liczyć się z następstwami jakie pociągnie za sobą krzyżowanie danych psów. Analogicznie- rozbijam samochód i żądam od dealera/producenta naprawy, ale już w przypadku gdy samochód miał ukrytą wadę mogę dochodzić pieniędzy za naprawę.

[quote name='Martens']Zrozumiałe, że rekompensata w postaci drugiego szczeniaka nie równoważy wszystkich przykrości. Jednak gdyby było tak jak piszesz, że hodowca musiałby pokrywać koszty każdego leczenia każdego wrodzonego defektu każdego wyhodowanego szczeniaka, po prostu poszedłby z torbami, albo musiałby sprzedawać szczenięta za naprawdę niebotyczne sumy, a chodzi przecież o cos odwrotnego. Nikt by chyba wtedy nie hodował psów...[/QUOTE]

No litości... wrodzony defekt przy hodowli? Jeżeli się rozmnaża psy i nie jest się pewnym co z tego wyjdzie to może tego lepiej nie robić? Bo z tego wynika, że ważne jest aby się szczeniak sprzedał, a potem niech się dzieje wola nieba... w końcu nabywca widział, że ma 4 łapy, ogon i uszy, więc ja ręce umywam. Nie chodzi o to, żeby hodowca miał pokrywać koszty np. leczenia powypadkowego, ale w przypadku, gdy wina leży po stronie hodowcy powinien on ponosić odpowiedzialność. Nie chodzi również o to, żeby nikt nie hodował psów, ale, żeby zarabiał w uczciwy sposób.
Ciekaw jestem ile uważających się za szanujące hodowle robi tak jak mówisz i przygotowuje sukę do rozrodu 1,5 roku wcześniej? (nie mówie tylko o hodowlach staffa)

Piszesz również o opiece weterytaryjnej, jeżeli możesz to wytłumacz mi na czym polega różnica w opiece nad rodowodowym psem, a tym bez papieru (po prostu nie wiem)

Z czystej ciekawości jak będę miał chwilę wolnego to zobacze jak się ma do tego prawo.

Aha i jeszcze jedna rzecz, jak się mają ceny w UK rzędu 250 funtów do 2500 zł w Polsce? Czy tam hodowla jest bardziej opłacalna?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']No nie możesz chyba porównywać wypadku do ukrytych wad, ktoś kto ma hodowle może liczyć się z następstwami jakie pociągnie za sobą krzyżowanie danych psów. Analogicznie- rozbijam samochód i żądam od dealera/producenta naprawy, ale już w przypadku gdy samochód miał ukrytą wadę mogę dochodzić pieniędzy za naprawę.[/QUOTE]

:mdleje:
Piszesz, że nie mogę porównywać wypadku do ukrytej wady której nikt poza samym bogiem nie mógł przewidzieć - a Ty porównujesz rozmnażanie psów do produkcji samochodów i nie widzisz w tym nic nielogicznego?? :crazyeye:
Części do samochodu produkuje człowiek, kawałek po kawałku składa go też człowiek - rąbnął się, jego wina, ponosi odpowiedzialność.
Z rozmnażaniem żadnych zwierząt nie jest tak prosto, bo nikt nie jest w stanie poznać całego genomu rozmnażanych psów, no zrobiono to raz w historii nauki bodajże :evil_lol: i pewnych rzeczy NIE DA się przewidzieć! Jak nabywca nie jest w stanie zaakceptować, że szczenię mimo wszelkich starań hodowcy jest nadal produktem matki natury, a nie złożone przez hodowcę z poszczególnych atomów, to może niech pomyśli o zakupie pieska elektronicznego - tam jest pełna gwarancja i zwrot kosztów :cool3:


[quote name='gimmedalight']No litości... wrodzony defekt przy hodowli? Jeżeli się rozmnaża psy i nie jest się pewnym co z tego wyjdzie to może tego lepiej nie robić? Bo z tego wynika, że ważne jest aby się szczeniak sprzedał, a potem niech się dzieje wola nieba... w końcu nabywca widział, że ma 4 łapy, ogon i uszy, więc ja ręce umywam. Nie chodzi o to, żeby hodowca miał pokrywać koszty np. leczenia powypadkowego, ale w przypadku, gdy wina leży po stronie hodowcy powinien on ponosić odpowiedzialność. Nie chodzi również o to, żeby nikt nie hodował psów, ale, żeby zarabiał w uczciwy sposób.
Ciekaw jestem ile uważających się za szanujące hodowle robi tak jak mówisz i przygotowuje sukę do rozrodu 1,5 roku wcześniej? (nie mówie tylko o hodowlach staffa) [/QUOTE]

Nigdy w 100% nie wiadomo co wyjdzie, bo genetyka nie jest matematyką (nie zawsze 2 + 2 daje 4) i jest jej ogromny zakres, którego nikt jeszcze nie poznał - więc wynika z tego, że nie należy hodować psów w ogóle... Jak można mówić o jakiejkolwiek winie hodowcy przy wadzie ukrytej, która nie ujawniła się u przodków, albo nie ma na nią badań?
Nie wiem, jak z moich wypowiedzi doszedłeś do tego, że liczy się tylko, żeby sprzedać szczeniaka... Rozmawiamy o zakresie odpowiedzialności hodowcy za ewentualne wady szczeniaka.
Sukę w pewnym sensie przygotowuje się do rozmnażania półtora roku (wtedy dopiero może ona pierwszy raz być rozmnożona) - czyli utrzymuje ją w dobrej kondycji, dba o prawidłowy rozwój, po prostu.

[quote name='gimmedalight']Piszesz również o opiece weterytaryjnej, jeżeli możesz to wytłumacz mi na czym polega różnica w opiece nad rodowodowym psem, a tym bez papieru (po prostu nie wiem)
[/QUOTE]

Nie różni się - pisałam o tym, że dobry hodowca przywiązuje do niej zazwyczaj większą wagę i więcej w nią inwestuje niż przeciętna rozmnażalnia psów bez rodowodu, po prostu.

Polecam Ci trochę lektury na temat hodowli i genetyki, choćby standardową "Genetykę zwierzat" Charona - może conieco Ci się rozjaśni i zrozumiesz, że rozmnażanie zwierząt to nie składanie ich z klocków lego, i że hodowla to pasja, nie zawsze opłacalna, coś bardziej na kształt sztuki i liczenia na szczęście niż produkcja taśmowa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Bo niestety osoby rozmnażające bez dokumentacji rozmnażają dla kasy (...)[/QUOTE]
A hodowcy rozmnażają ku chwale ojczyzny... Dajcie spokój, ja też nie jestem za pseudohodowlami, popieram hodowle, ale nie opowiadajcie bajek, że hodowcy nie chcą zarobić na szczeniakach, niby skąd takie astronomiczne ceny. Beagle moich rodziców krył suczkę pewnej hodowczyni, oczywiście, przez związek kynologiczny, pani aż się śliniła na przyszłe zarobki na szczeniakach i już się targowała o zapłatę za krycie. Ale suczka się nie zaszczeniła, ot, i przykrość...

Link to comment
Share on other sites

Dobry hodowca rozmnaża dla poprawy rasy, żeby wyhodowć piękne typowe psy, przede wszystkim, a jak na tym zarabia to cóż, miło, ale to powinna być sprawa drugorzędna. Przy małych (tanich w utrzymaniu) pieskach też zarobki są bez porównania większe niż przy dużych rasach, w których samo wyżywienie idą poważne pieniądze, a cena szczeniąt porównywalna do tych małych ras albo i niższa.
Owszem, są też zarejestrowani hodowcy, dla ktorych liczy się tylko kasa, jest ich nawet wielu - ale nie wkładaj wszystkich do jednego worka na podstawie jednej zaślinionej do kasy baby chcącej rozmnożyć modną rasę, bo obrażasz wielu hodowców, dla których ewentualny zarobek jest na ostatnim miejscu, po zaangażowaniu w wychowanie pokolenia pięknych szczeniąt i osobistą satysfakcję ze swojej pasji. Są tacy, spotkałam niejednego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']Piszesz również o opiece weterytaryjnej, jeżeli możesz to wytłumacz mi na czym polega różnica w opiece nad rodowodowym psem, a tym bez papieru (po prostu nie wiem) [/QUOTE]
Wiesz, to nie chodzi akurat o rodowodowe i tez bez papierow, bo podejrzewam, ze w ZK tez sa ludzie i "ludzie". Jeden bedzie sprzatal, pral, da szczepionki dzialajace na wiecej chorob, odrobaczy i suke i szczeniaki, a inny rzuci je na slome, bo nie trzyma wilgoci i niech sie suka martwi, i zaszczepi je moze raz, a potem szybko wyda po 7 tygodniu, bo ZK tak pozwala.
To wszystko kwestia czlowieka i jego stosunku do zwierzat.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']:mdleje:
Piszesz, że nie mogę porównywać wypadku do ukrytej wady której nikt poza samym bogiem nie mógł przewidzieć - a Ty porównujesz rozmnażanie psów do produkcji samochodów i nie widzisz w tym nic nielogicznego?? :crazyeye:
Części do samochodu produkuje człowiek, kawałek po kawałku składa go też człowiek - rąbnął się, jego wina, ponosi odpowiedzialność.
Z rozmnażaniem żadnych zwierząt nie jest tak prosto, bo nikt nie jest w stanie poznać całego genomu rozmnażanych psów, no zrobiono to raz w historii nauki bodajże :evil_lol: i pewnych rzeczy NIE DA się przewidzieć! Jak nabywca nie jest w stanie zaakceptować, że szczenię mimo wszelkich starań hodowcy jest nadal produktem matki natury, a nie złożone przez hodowcę z poszczególnych atomów, to może niech pomyśli o zakupie pieska elektronicznego - tam jest pełna gwarancja i zwrot kosztów :cool3:[/QUOTE]

widzę, że rozmywasz temat- nikt nie każe Ci przewidywać, rzeczy, których nie da się przewidzieć, ale to Ty dobierając psy do krzyżowania bierzesz niejako za to odpowiedzialność. Cofnij się na którąś tam stronę i zobacz jak porównałaś kupno psa rasowego do kupna mercedesa!

[quote name='Martens']Sukę w pewnym sensie przygotowuje się do rozmnażania półtora roku (wtedy dopiero może ona pierwszy raz być rozmnożona) - czyli utrzymuje ją w dobrej kondycji, dba o prawidłowy rozwój, po prostu.[/QUOTE]

Sukę przygotowujesz przez 1,5 roku utrzymując ją w dobrej kondycji i dbasz o prawidłowy rozwój, czyli nie robisz nic ponad to co robi się ze szczeniakiem.

[quote name='Martens']Nie różni się - pisałam o tym, że dobry hodowca przywiązuje do niej zazwyczaj większą wagę i więcej w nią inwestuje niż przeciętna rozmnażalnia psów bez rodowodu, po prostu.[/QUOTE]

Czyli co? inne stawki są u weterynarza za psa rasowego i nie rasowego?

Do Vectry: tylko pytałem, nie musisz się od razu unosić i wypisywać, żebym kupował psa w UK, ale skoro tyle umiesz odpisać? no cóż...

Do strumyk: dzięki, za rzeczowe odpowiedzi.

Niektórzy strasznie się emocjonują pisząc posty na forum, co wprowadza tylko nerwową atmosferę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Dobry hodowca rozmnaża dla poprawy rasy, żeby wyhodowć piękne typowe psy, przede wszystkim, a jak na tym zarabia to cóż, miło, ale to powinna być sprawa drugorzędna. Przy małych (tanich w utrzymaniu) pieskach też zarobki są bez porównania większe niż przy dużych rasach, w których samo wyżywienie idą poważne pieniądze, a cena szczeniąt porównywalna do tych małych ras albo i niższa.
Owszem, są też zarejestrowani hodowcy, dla ktorych liczy się tylko kasa, jest ich nawet wielu - ale nie wkładaj wszystkich do jednego worka na podstawie jednej zaślinionej do kasy baby chcącej rozmnożyć modną rasę, bo obrażasz wielu hodowców, dla których ewentualny zarobek jest na ostatnim miejscu, po zaangażowaniu w wychowanie pokolenia pięknych szczeniąt i osobistą satysfakcję ze swojej pasji. Są tacy, spotkałam niejednego.[/QUOTE]
Nie rozśmieszaj mnie. Jeśli są hodowcy, dla których, jak piszesz
[QUOTE]ewentualny zarobek jest na ostatnim miejscu, po zaangażowaniu w wychowanie pokolenia pięknych szczeniąt i osobistą satysfakcję ze swojej pasji[/QUOTE] to są w mniejszości. I nie mów mi, że 3 tys. złotych to [QUOTE]cóż, miło, ale to powinna być sprawa drugorzędna[/QUOTE] Nie wiem, ile masz lat, ale sprawiasz na mnie wrażenie osoby młodej i naiwnej (wybacz jeśli się mylę, nie zamierzam cię obrażać). Ja żyję na tym świecie prawie pół wieku i za dużo widziałam, żeby mieć takie złudzenia. Jeśli istnieją tacy ludzie, o jakich piszesz, to albo są to wyjątki, albo ci, których nazywacie "rozmnażaczami", czyli właściciele rodowodowych suczek, którym zamarzyły się szczeniaczki i kryją ją rodowodowym pieskiem, zazwyczaj raz, bo to kłopot, ale mają swoją satysfakcję, a szczeniaczki opddają za darmo, albo sprzedają za nieduże pieniądze, chyba, że złapią bakcyla, albo poczują kasę. Nikt mi nie wmówi, że hodowcy rozmnażają pieski dla satysfakcji, a nie dla kasy. A takich bab zaślinionych do pieniążków jest zdecydowanie więcej niż takich co to rozmnażają "dla polepszenia rasy" a te 3 tysiaczki, no trudno, jak zapłacisz to będzie miło, a jak nie to też dobrze, ewentualny zarobek to taki szczegół nieistotny, co tam tysiąc, dwa, czy trzy, takie grosze...
[quote name='gimmedalight']Niektórzy strasznie się emocjonują pisząc posty na forum, co wprowadza tylko nerwową atmosferę. [/QUOTE]
Święta racja:p Ale młodzi ludzie tacy są, że mają gorące głowy i zawsze rację ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Do Vectry: tylko pytałem, nie musisz się od razu unosić i wypisywać, żebym kupował psa w UK, ale skoro tyle umiesz odpisać? no cóż...[/QUOTE]
gdzie się uniosłam ? w którym miejscu ?
to raczej Ty wypisujesz to gorzkie żale , jacy to hodowcy źli i nie chcą szczeniąt rozdawać za darmo :)

co do kosztów , no cóż ..... gdybym chciała zarobić na szczeniakach , BA gdybym chciała chociaż odrobinę wycofać kosztów , jakie pochłaniają moje psy , to szczeniak by kosztował kilkanaście tysięcy :evil_lol:
więc o jakich my zarobkach mówimy ?
a policzyć sobie , koszty zakupu suki , koszty jej wychowania , koszty wystaw , koszty leczenia , koszty badań , zabawek , zniszczeń w domu , krycia , karty krycia , karty miotu , wyżywienie suki , wyżywienie miotu , szczepienia , odrobaczenia , zabawki , posłania , podkłady , metryki i by wymieniał i wymieniał ...

dlaczego ja mam za w/w płacić , a inni nie ?

bo nawet jeśli bym miała 4 szczeniaki , które sprzedam powiedzmy po 2500 zł , to daje 10 tysięcy ...
od tego minus krycie , jakieś 3 tysiące ... bo przecież nie pokryje kundlem u sąsiada ;) za darmo .. tylko muszę dobrać stosownego partnera dla mojej dziewczynki .... przed kryciem .. nr badania na L2hga i HC - 700 zł
koszty z tytułu podatku od ZK w PL .. licząc hurtem ze 200zł ..
Karma dla suki , nie paffi z biedronki , tylko najwyższa półka ... jakieś 220 zł za 15kg , takie worki trzeba kupić ze dwa , a i trzy ... kontrole u weterynarza - darmo badań nie robią ... przed kryciem też się robi badania - myślę że w 200zl się ogarnie , jak się ma znajomą klinike z mega rabatem .... dojazd do repa , darmo na stacjach nie leją , licze skromne ze 400 zł .. ja mam smoka co pali 20l/100 :diabloti:

zostało tego zarobku 4840 zł ... :)
teraz nie koniec , przychodzą szczeniaki na świat , też chcą jeść i to dobrą karmę - przecież wszyscy chcą kupić zdrowe , piękne , wychuchane , odżywione , pulchne i pachnące szczylki .. dwa worki po 220 .. plus inne dodatki ... odrobaczenie podwójnie , szczepienie podwójnie , no ile ? 500 ?

tego mega dochodu , zostaje 3900 zł ... ale jeszcze jest suka i reszta psów prawda ?
a trzeba kupować i zabawki , a i podkłady , szmaty i inne gałgany ... bo maluchy psotne , szkudne , sikają , kupkają ...
jeszcze dalej , przy takiej gromadzie , to na 12 godzin nikt do pracy nie pójdzie ? więc trzeba albo bogato wyjść z domu , albo wziąć urlop najczęścej bezpłatny ...niech będzie opcja , że hodowcy śpią na pieniądzach i nie muszą pracować .. w końcu mają suki znoszące złote jaja ...

No to zostało ile ? 3500 ? tych kokosów

a psy jedzą cały rok , chorują czasem , trzeba szczepić , karmić , badać , dbać , jeżdzić na wystawy ... przecież nabywcy lubią po psach utytułowanych ..... średni koszt wystawy w naszym kraju .. jeden pies to ok 100 zł - zgłoszenie .. ale trzeba tam dojechać prawda ? za parking zapłacić , jakieś 300-500 zł razem ...

No i gdy chce iść się dalej , trzeba odkładać na kolejne wystawy , na kolejne krycia , mieć na worki karm , mieć zabezpieczenie na wypadek choroby ...

Przy jednym psie to jest pikuś - koszty żadne , to się czuje jak się ma 3-5-7-10 i więcej

Oczywiście można pominąć wszelkie koszty , karmić paffi czy innym czymś , nie szczepić , nie leczyć , ogarnąć hodowlankę albo i nie , kryć u sąsiada za płotem , albo wysępić gdzieś własnego repa za darmo .... i mnożyć i handlować po 300 zł ...

Można oczywiście też krzyczeć jak to się hodowcy dorabiają ..
a można po prostu , spełnić swoje marzenie , odłożyć stosowną sumę pieniędzy i nabyć psa ......


ja chyba napiszę petycje do jakiego Mercedesa , BMW , Roysa .... czemu tak zarabiają na tych samochodach ... przecież maluch kosztuje 300 zł , też samochód - zdziercy :cooldevi:

Jeszcze odnośnie leczenia , no ja mam psy i rasowe i darmozjady :evil_lol: nie ma stawek na rasowe i nie rasowe ... akurat te niehodowlane mam większe niż powiedzmy hodowlane ... koszty są raczej proporcjonalne do wielkości zwierzęcia i przypadku na jaki zachoruje ..... więc czasem to jest w grubych tysiacach ... i nie przewidzisz , kiedy i na co się zrozłoży ...

tu czytam że sukę przygotowuje się półtora roku i dba ... eeee to jakaś bzdura .. o psa się dba tak samo , przez całe jego życie , to że suka akurat może rodzić po ukonczeniu 18 miesięcy .. to nie jest wyznacznikiem czasu o dbałość o nią ... a w czasie ciąży ? a podczas karmienia ? odstawienia ? przecież musi wrócić do formy ... na paffi nie da rady jeśli ma wyglądać i ma być zdrowa ... dba się całe życie ...

Hodowla psów , to jest duża inwestycja , inwestycja która nigdy się nie zwróci .. tym nektarem , to są zdrowe zwierzęta , sukcesy , radość z wychowania maluchów , wygrane na wystawach , uśmiechnięte mordy własnych psów ...

Bo jeśli już ,to to 3500 zl co zostało z górnego wyliczenia , to przy pewnych oszczędnościach .. może na 2 miesiące życia psów by wystarczyło , może !!! moich psów , żeby było jasne.
Dodam , że żadna suka , która mieszka u mnie w domu , jeszcze nie rodziła .........

Więc takie pieniążki , które są ze szczeniaków , idą na dalszy rozwój hodowli .. bo wiadomo koszty utrzymania psów .. czy się ma szczeniaki czy też nie ma , są i będą ... bo taka suka .. to tymi szczeniakami , nie zrekompensuje kosztów jakie poniósł właściciel .. mówię o hodowli z miłości ..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']widzę, że rozmywasz temat- nikt nie każe Ci przewidywać, rzeczy, których nie da się przewidzieć, ale to Ty dobierając psy do krzyżowania bierzesz niejako za to odpowiedzialność. Cofnij się na którąś tam stronę i zobacz jak porównałaś kupno psa rasowego do kupna mercedesa!
[/QUOTE]

Zaprzeczasz sam sobie. Każąc brać hodowcy odpowiedzialność za coś czego nie da się przewidzieć ani przed kryciem, ani w chwili sprzedaży.
Porównanie dotyczyło jakości psa/samochodu, a nie sposobu "produkcji". Rasowy pies czy świetny samochód to w pewnym sensie dobra luksusowe, ale samochody się produkuje w fabryce, nie romnażają się same zgodnie z kaprysami genetyki :evil_lol:

[quote name='hecia13']Nie rozśmieszaj mnie. Jeśli są hodowcy, dla których, jak piszesz
to są w mniejszości. I nie mów mi, że 3 tys. złotych to Nie wiem, ile masz lat, ale sprawiasz na mnie wrażenie osoby młodej i naiwnej (wybacz jeśli się mylę, nie zamierzam cię obrażać). Ja żyję na tym świecie prawie pół wieku i za dużo widziałam, żeby mieć takie złudzenia. Jeśli istnieją tacy ludzie, o jakich piszesz, to albo są to wyjątki, albo ci, których nazywacie "rozmnażaczami", czyli właściciele rodowodowych suczek, którym zamarzyły się szczeniaczki i kryją ją rodowodowym pieskiem, zazwyczaj raz, bo to kłopot, ale mają swoją satysfakcję, a szczeniaczki opddają za darmo, albo sprzedają za nieduże pieniądze, chyba, że złapią bakcyla, albo poczują kasę. Nikt mi nie wmówi, że hodowcy rozmnażają pieski dla satysfakcji, a nie dla kasy. A takich bab zaślinionych do pieniążków jest zdecydowanie więcej niż takich co to rozmnażają "dla polepszenia rasy" a te 3 tysiaczki, no trudno, jak zapłacisz to będzie miło, a jak nie to też dobrze, ewentualny zarobek to taki szczegół nieistotny, co tam tysiąc, dwa, czy trzy, takie grosze...

Święta racja:p Ale młodzi ludzie tacy są, że mają gorące głowy i zawsze rację ;)[/QUOTE]

Ależ oczywiście, że są w mniejszości :D I po to jest rozsądek, rozmaite porady w ksiązkach i internecie - jak znaleźć dobrego hodowcę... Oni naprawdę są i to nie są przypadki jeden na tysiąc.
Jak widać jestem o połowę młodsza od Ciebie i... na szczęście o wiele mniej zgorzkniała - cieszę się, że wierzę w swoje ideały, w świetnych hodowców, których poznałam i są dla mnie wzorami do naśladowania (tak, istnieją naprawdę!), że jeszcze nie przeżarł mnie cynizm i przekonanie, że prawdziwą pasję rozwija się tylko dla kasy.

Co do rzekomych zarobków Vectra już wszystko napisała; trzeba jeszcze odróżnić dobrą hodowlę z nie za częstymi przemyślanymi skojarzeniami od tej, która produkuje miot za miotem "ile fabryka da" i ile pozwala regulamin. Ta druga może i dobrze zarabia, ale dla mnie tak powinna wyglądać dobra hodowla i nie na tym to wszystko polega.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Jak widać jestem o połowę młodsza od Ciebie i... na szczęście o wiele mniej zgorzkniała - cieszę się, że wierzę w swoje ideały, w świetnych hodowców, których poznałam i są dla mnie wzorami do naśladowania (tak, istnieją naprawdę!), że jeszcze nie przeżarł mnie cynizm i przekonanie, że prawdziwą pasję rozwija się tylko dla kasy.[/QUOTE]
Wierz mi, ja w żadnym wypadku nie jestem zgorzkniała :megagrin: Jakbyś to powiedziała moim znajomym, pękliby ze śmiechu ;) A to że masz ideały tylko ci się chwali i mam nadzieję, że je zachowasz przez najbliższe 20 lat, bardzo ci tego życzę :-D

Link to comment
Share on other sites

Vectra chwalisz się czy żalisz?

Proponuje zapoznanie się z wątkiem, a nie wmawianie mi, że ja się żale, że hodowcy nie chcą rozdawać szczeniaków za darmo.
Jeżeli nie chcesz odpowiadać na moje pytania, bądź nie znasz odpowiedzi to nie musisz klepać w klawiaturę.

Martens całe życie byłem przekonany o tym, że prowadzi się hodowle m. in. dlatego, żeby psy nie rozmnażały się same zgodnie z kaprysami genetyki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']
Martens całe życie byłem przekonany o tym, że prowadzi się hodowle m. in. dlatego, żeby psy nie rozmnażały się same zgodnie z kaprysami genetyki.[/QUOTE]

Bo po to się hoduje, żeby osiągnąć efekt jak najbliższy wzorcowi - typowego dla rasy ładnego zdrowego psa z dobrym charakterem - tylko że jak od kilku stron tłumaczę, hodowla to nie produkcja taśmowa, składanie produktu klocuszek po klocuszku; genetyka jest nauką w której po pierwsze nadal nie wszystko zostało zbadane, po drugie nie wszystko da się przewidzieć nie badając całego genomu danego psa - a to jak pisałam przedsięwzięcie rzędu jednorazowego i bardzo drogiego eksperymentu naukowego. I owszem, nawet w planowej hodowli psy rozmnażają się same - hodowca może na podstawie tego co wie, dobrać jak najlepiej rodziców - ale już sama produkcja gamet w organizmie zwierząt, ich połączenie się, rozwój płodów, dzieje się samo... Hodowca nie rozciąga prawidłowo chromosomów podczas podziałów komówek ani nie nadzoruje każdego róznicowania się tkanek - tu drobny błąd w kopiowaniu DNA może zaowocowac jakimś problemem zdrowotnym u danego psa. I co to też wina hodowcy? Na upartego każdy problem zdrowotny psa można podciągnąć pod jego geny, nawet chorobę zakaźną; bo może gdyby miał lepszy genetycznie układ odpornościowy to by nie zachorował? I co, za antybiotyk też ma płacić hodowca? Granica między tym, jakie schorzenia są związane z genami a jakie są dziełem przypadku jest dość niewyraźna, ciągl;e naukowcy dowiadują się czegoś nowego; że taka czy owaka choroba ma podłoże genetyczne. Ilu jeszcze nie stwierdzono? Za nie też ma odpowidać hodowca, bo te jego wina?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gimmedalight']Witam,
mam takie pytanie, co robią hodowcy w przypadku gdy nie sprzedadzą wszystkich szczeniaków z miotu? nie pytam o pseudohodowle!

dlaczego ceny są tak wysokie? (w granicach 2000 pln)

może głupie pytanie, ale jestem ciekaw.[/QUOTE]

czytam i czytam i czegoś nie rozumiem chcesz psa zdrowego, ale tylko "do domu" nie na wystawy tak?
Tak szczerze ile chciałbyś zapłacić??
Nie bardzo rozumiem te wszystkie dywagacje wychodzę z założenia kto szuka ten znajdzie ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...