Jump to content
Dogomania

VEGA - wycofana Amstaffka uratowana przed śmiercią! W swoim wlasnym DOMU !!Kciukasy!


Kana

Recommended Posts

  • Replies 788
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Miałam przyjemność poznać wczoraj tego "przegubowca", czyt. Vegę.
Tak przerażonego psa jeszcze nie widziałam, zero kontaktu, zero reakcji, żadnego merdania ogonem, nic.
Byliśmy na spacerze z moim tymczasowiczem, byłam po prostu w szoku, że pies może się, aż tak bać, stronić od ludzi, gdy tylko ktoś do niej podchodzi, ona ucieka, jak najdalej...
Nawet w stosunku do szczeniaka, ani razu nie zamerdała ogonem.
Przerażające...

Szczerze powiedziawszy nie wiem, jak będzie wyglądać kwestia jej adopcji... Każda zmiana miejsca zamieszkania to dla niej będzie ogromny stres i tak na prawdę cofnięcie się do początku, albo jeszcze dalej...

Oby przez najbliższe tygodnia otworzyła się bardziej na ludzi, bo inaczej naprawdę martwię się o jej przyszłość.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, czy dużo spotkań zmieni sytuację, wszystko, co nowe budzi w niej strach, przerażenie, stres, cofa się, ucieka, stroni od ludzi...

Skupiłabym się raczej na kontakcie z jedną konkretną osobą, co i tak dla niej jest nie do przeskoczenia, nie "faszerowałabym" jej dodatkowymi nowymi bodźcami, w postaci obcych ludzi...

Na spacerze do niej nie podejdziesz, nie pogłaszczesz, bo zaczyna się wić, uciekać, wycofywać, więc to tylko dodatkowy stres.

W domu wchodzi na posłanie, w najdalszym, najciemniejszym kącie mieszkania i leży, w momencie, gdy obca osoba chce z nią nawiązać kontakt, pogłaskać, suka się spina, przewraca oczami, widać, że nie sprawia jej to żadnej przyjemności i marzy tylko o tym, by móc gdzieś uciec i się schować.

Naprawdę jest z ią bardzo duży problem. Po 2 tyg ciągłej pracy Kany, suka nadal sama z siebie do niej nie podchodzi... Ona nie chce tego kontaktu z człowiekiem, jej blokada przed człowiekiem jest tak duża, że nie wiem, czy ona kiedykolwiek w 100% się otworzy...

Link to comment
Share on other sites

Niestety to co Natalia pisze to racja.. i cholerna prawda...
Po 2 tygodniach ciągłego siedzenia przy niej chodzenia na dlugie spacery gdzie razem siadałysmy na trawie, juz nie w obcym jej miejscu nadal nic.
Przez chwile myslalam ze sie mnie nie boi w mieszkaniu gdy do niej podchodze ale teraz jak tylko ktos podchodzi, spina sie, lekko unosi i cofa...
ehhh :placz:

Link to comment
Share on other sites

Może warto odwiedzić behawiorystę zwierzęcego? w końcu zajmują się zmianą każdego zachowania ziwerząt, nie tylko agresją.
Ciekawe jak zachowają się dwie suczki w stosunku do siebie, chyba bezpieczniej byłoby gdyby były wysterylizowane, oby było dobrze, trzymam kciuki za obie piękne sunie :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

Taaa... jakby nie mogła jednym butem sie zadowolic tylko wszystkie przekasować :mad:
I musiałam do Wawy jechac bez pięt w butach :shake:
Bo te najładniej wyglądały.

Wpisałam juz rozliczenia z bazarków ale tylko na razie 3 osoby wpłaciły.
Dzisiaj doszły nowe szeleczki dla zołzy i jutro ide je odebrac z poczty.

Jutro przyjezdza takze kolezanka:D
Strasznie sie ciesze o Vega zaczeła lubić bawić sie po "swojemu" z psami.
Fajnie skacze przy psie choc do końca nie wie co to znaczy zabawa prawdziwa z psem.

Tengusia tylko pamiętaj, że Vega n a razie nie jest do adopcji ;)

Link to comment
Share on other sites

Jutro będę rozmawiać z psim psychologiem na temat Vegi, zapewne odwiedzi Kanę, by zobaczyć, w czym problem.

Co jest też dość specyficzne w zachowaniach Vegi, ona nie ma typowych reakcji psa bitego, katowanego... w momencie, gdy, jako obca osoba podeszłam do jej posłania, nie zmrużyła oka, nie zaczęła się kulić, przewracać na bok, tylko spięta czekała... Nie mówię oczywiście, że była całe życie niuniana i tulona, bo tak na pewno nie było, ale może to wcale nie jest główna przyczyna jej zachowań...

Z takimi reakcjami, jak u Vegi nie rzadko spotykamy się w sytuacji, gdy na oczach psa rozegrała się jakaś tragedia... np. zabójstwo... Pies wyłącza się od świata, zupełnie zamyka i jest totalnie bez kontaktu.

Właśnie taką sukę mamy u siebie w schronisku, uratowana z pożaru, do tej pory domowa, kochana sunia, po tragedii pies bez kontaktu ze światem, jest u nas ok. 5 miesięcy i dopiero teraz zaczyna funkcjonować stosunkowo normalnie, ale nie ma szans na spacer bez towarzysza z boksu, bez niego wychodzi, przykleja się do trawy i koniec...

Nie jestem specjalistą, po prostu głośno myślę.

Ps: Marlena, co do klatki, to dla nas tutaj to by było zbawienie, ale nie mam czasu jakoś na tworzenie bazarków na jej rzecz. Choć będę się musiała chyba za to zabrać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='natalia_aa']Jutro będę rozmawiać z psim psychologiem na temat Vegi, zapewne odwiedzi Kanę, by zobaczyć, w czym problem.

Co jest też dość specyficzne w zachowaniach Vegi, ona nie ma typowych reakcji psa bitego, katowanego... w momencie, gdy, jako obca osoba podeszłam do jej posłania, nie zmrużyła oka, nie zaczęła się kulić, przewracać na bok, tylko spięta czekała... Nie mówię oczywiście, że była całe życie niuniana i tulona, bo tak na pewno nie było, ale może to wcale nie jest główna przyczyna jej zachowań...

Z takimi reakcjami, jak u Vegi nie rzadko spotykamy się w sytuacji, gdy na oczach psa rozegrała się jakaś tragedia... np. zabójstwo... Pies wyłącza się od świata, zupełnie zamyka i jest totalnie bez kontaktu.

Właśnie taką sukę mamy u siebie w schronisku, uratowana z pożaru, do tej pory domowa, kochana sunia, po tragedii pies bez kontaktu ze światem, jest u nas ok. 5 miesięcy i dopiero teraz zaczyna funkcjonować stosunkowo normalnie, ale nie ma szans na spacer bez towarzysza z boksu, bez niego wychodzi, przykleja się do trawy i koniec...

Nie jestem specjalistą, po prostu głośno myślę.

Ps: Marlena, co do klatki, to dla nas tutaj to by było zbawienie, ale nie mam czasu jakoś na tworzenie bazarków na jej rzecz. Choć będę się musiała chyba za to zabrać.[/quote]

wzruszyła mnie ta historia o suczce uratowanej z pożaru.... jak widać nie tylko ludzie przeżywają długo taką traumę :-(

co do klatki, to postaram się dorzucić i bez bazarku, tylko pod koniec miesiąca dopiero :cool1:

Link to comment
Share on other sites

W środę/czwartek jadę do Kany wraz ze znajomą - psim psychologiem.
Specjalnie jadę na tą wizytę też, by posłuchać opinii fachowca i napisać potem kilka słów, na temat obserwacji specjalisty.
Lidkę zaprosiłam głównie po to, by nakierowała Kanę konkretnie, co i jak ma robić, no i by spojrzała trochę na Vegę pod kątem adopcyjności...

Link to comment
Share on other sites

Nie mam neta....
Jest opcja ze w czwartek bede miala.
Co do Vegi.. mały postęp :loveu: :multi:

Dzisiaj gdy siedziałam na podlodze z Sabą w pokoju Vega przyszła do pokoju za prog i stala i sie patrzała niesmialo.
Rzucilam sabie misia i Vega zabrała go do siebie :cool3:
Saba uwielbia na spacerach bawić sie z Sabą.
Zaczyna także powoli mchodzic przy mnie po korytarzu za Sabą.
Jutro po poludniu przyjezdza Pani psycholog i zobaczymy co powie :D

Wszystkie rozliczenia z bazarków są na początku.
Reszte pieniedzy jakie zostały z przesylek przeznaczyłam na kosci i uszka wędzone a także worek zabawek.
Vega uwielbia je mordować gdy nas nie ma :evil_lol:
W niedziele byłam na giełdzie po kolejną siatkę pluszaków :lol:

Mam pełno filmików... moze je ktos wrzucic?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...