Jump to content
Dogomania

nowotwór gruczołow mlekowych


madziaino

Recommended Posts

[quote name='gunia']Justysiek, może to nie przerzuty, spokojnie. Kurczę, a nie dałabyś rady zapakować sunię w samochód i zawieźć jutro do tych Kielc? Moja też miała takiego koloru guza, nawet może bardziej bordowego niż sinego.[/quote]
jutro to tak, ale do jutra jeszcze tyle godzin:placz:
jutro to nawet wet moze przyjechac:oops:ale to jutro...
a on jest siny, miejscami granatowy:shake: i wlasnie czerwony.
i powiekszyl sie, boje sie zeby nie pekl w nocy, bo co ja zrobie?:placz:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 109
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='gunia']Kurczę, może nie pęknie akurat jak na złość dzisiaj w nocy. U mojej guzy nie pękały, ale zdażyło się kilkakrotnie, że się obcierały i zawsze wtedy smarowałam jej to maścią Tribiotyk. Pomagało.[/quote]
oby tak bylo,
wogole do tej pory nie bylo widac zeby sie meczyla, nie bolalo ja to, a teraz jest taka inna, mniej zycia w niej.
W piatek miala apetyt, a przez wekend i dzis juz malo co je:shake: schudla, bedzie trzeba jej podac kroplowki:roll:

Link to comment
Share on other sites

dzisiaj jest wtorek, czyli dzien mojej wizyty z Misią u weta. Idziemy za godzienkę. Ale pies od rana nie jest sobą, strasznie apatyczna, chodzi z podkulonym ogonem, nie chce podchodzić na głaskanko, nawet kiełbaski nie tknęła, co jest dziwne:shake: ale najgorsze, dotykałam guza, tego największego po lewej stronie i szok: w ciągu tygodnia od poprzedniej wizyty, ale raczej w ciągu trzech dni, bo wtedy ostatnio go dotykałam, powiększył się dwukrotnie :-(:-(:-(:-(:-( chyba to jej nie boli, bo nie daje żadnych oznak bólu, ale nie chce, żebym ją dotykała po brzuszku. Nie wiem co robić, jeszcze niedawno byłam przekonana, że nie warto męczyć jej zabiegami, ale teraz kiedy to się tak powiększa już sama nie wiem. Czy to, że guz rośnie w takim tempie, to znczy, że jest złośliwy? zrobię usg i krew, więc będę miała jakieś wyniki...
idzie się załamać, dopiero 4 miesiące temu pochowałam baseta..... ;( ;( ;( ;(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madziaino']dzisiaj jest wtorek, czyli dzien mojej wizyty z Misią u weta. Idziemy za godzienkę. Ale pies od rana nie jest sobą, strasznie apatyczna, chodzi z podkulonym ogonem, nie chce podchodzić na głaskanko, nawet kiełbaski nie tknęła, co jest dziwne:shake: ale najgorsze, dotykałam guza, tego największego po lewej stronie i szok: w ciągu tygodnia od poprzedniej wizyty, ale raczej w ciągu trzech dni, bo wtedy ostatnio go dotykałam, powiększył się dwukrotnie :-(:-(:-(:-(:-( chyba to jej nie boli, bo nie daje żadnych oznak bólu, ale nie chce, żebym ją dotykała po brzuszku. Nie wiem co robić, jeszcze niedawno byłam przekonana, że nie warto męczyć jej zabiegami, ale teraz kiedy to się tak powiększa już sama nie wiem. Czy to, że guz rośnie w takim tempie, to znczy, że jest złośliwy? zrobię usg i krew, więc będę miała jakieś wyniki...
idzie się załamać, dopiero 4 miesiące temu pochowałam baseta..... ;( ;( ;( ;([/quote]
mi tak weci powiedzieli ze jesli rosnie w tak krotkim czasie to jest zlosliwy:-( przykro mi, mojej Azie tez sie powiekszyl guz, i ciagle rosnie:placz:

Link to comment
Share on other sites

właśnie wróciłyśmy, to najprawdopodobniej złośliwiec :-(:-(:-( dziesiaj miała podane leki na grzybicę, ostatnie zastrzyki i jutro idziemy dopiero na rtg płuc, bo z ego co powiedziała wetka, to najczęściej tam są przerzuty i na badanie krwi. Co dziwne, psina nie pozwoliła jej obejrzeć guza, zachowywała się tak, jakby ją bolało. Mi w domu niechętnie, ale pozwoliła zobaczyć. Jeśli będą przerzuty do płuc i słabe wyniki krwi, to wetka powiedziała, że operacji się nie podejmie :-(:-(:-(:-( że to zbyt stary pies i nie ma gwarancji, że guz się nie odnowi, więc bez sensu. coś przeczuwam, że te wyniki mnie zwalą z nóg... chyba mam takiego pecha w tym roku, jakieś fatum. najpierw jedna suńka, teraz druga i mama jeszcze ma podejrzenie białaczki. katastrofa... :-(:-(:-(
a co z Azą, guz nie pękł?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madziaino']właśnie wróciłyśmy, to najprawdopodobniej złośliwiec :-(:-(:-( dziesiaj miała podane leki na grzybicę, ostatnie zastrzyki i jutro idziemy dopiero na rtg płuc, bo z ego co powiedziała wetka, to najczęściej tam są przerzuty i na badanie krwi. Co dziwne, psina nie pozwoliła jej obejrzeć guza, zachowywała się tak, jakby ją bolało. Mi w domu niechętnie, ale pozwoliła zobaczyć. Jeśli będą przerzuty do płuc i słabe wyniki krwi, to wetka powiedziała, że operacji się nie podejmie :-(:-(:-(:-( że to zbyt stary pies i nie ma gwarancji, że guz się nie odnowi, więc bez sensu. coś przeczuwam, że te wyniki mnie zwalą z nóg... chyba mam takiego pecha w tym roku, jakieś fatum. najpierw jedna suńka, teraz druga i mama jeszcze ma podejrzenie białaczki. katastrofa... :-(:-(:-(
a co z Azą, guz nie pękł?[/quote]
nie pekl narzie, ale tez czuje sie nie najlepiej.
przykro mi bardzo, czasem jest taki trudny okres w zyciu, nie zalamuj sie bedzie dobrze:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Madziaino, głowa do góry, może jednak sunia będzie rokować. Mój pies na oko wyglądał naprawdę nieciekawie, ale wyniki ku zaskoczeniu wszystkich miała nawet w normie. Trzymam zatem kciuki za sunię.

Justysiek, a Ty dzisiaj też jedziesz z Azą do weta? Mnie też to czeka, jadę z Figą na zdjęcie szwów po operacji.

Link to comment
Share on other sites

Gunia dziękuję za słowa otuchy, mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz. Justyssiek tobie też dziękuję, a co to tego trudnego okresu w życiu to niech się już skończy, niech w końcu dla odmiany jakieś dobre wiadomości się pojawią. :shake: Trzymam kciuki za Azę i za twoją psinkę Guniu :loveu::loveu::loveu: musi być dobrze dziewczyny, jakoś damy radę ;)

Link to comment
Share on other sites

ja bym nie operowała. moja sunia 16 lat ma takie guzy od 4 lata- są spore wielkości mandarynek / pies maleńki wielkości ratlerka/. operacja w tak sędziwym wieku to ryzyko- dodatkowo o naruszeniu złośliwca przerzuty są ekspresowe:shake: mój pies śp po operacji w trzy tygodnie nabawił się przerzutów na wszystkie narządy i nacierpiał okrutnie...a i tak musieliśmy go uśpić:-(
trzymam za Was kciuki dziewczyny:loveu: wydaje mi się, że w tych przypadkach najlepiej zapewnić pieskom spokojny żywot tak długo aż się da; nie będą cierpieć z bólu i będą jadły.
ja mam jutro zabieg amputacji palca. podejrzenie nowotwór u mojej drugiej suni:shake: tyle, że w tym przypadku sprawa jest taka, że guz- ta zmiana strasznie się babrze i ma postać rany. jeśli tego nie usunę może wdać się gangrena i będzie trzeba ciąć całą łapę. boję się strasznie bo suka ma 11 lat ale nie mam wyjścia:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']Madziaino, głowa do góry, może jednak sunia będzie rokować. Mój pies na oko wyglądał naprawdę nieciekawie, ale wyniki ku zaskoczeniu wszystkich miała nawet w normie. Trzymam zatem kciuki za sunię.

Justysiek, a Ty dzisiaj też jedziesz z Azą do weta? Mnie też to czeka, jadę z Figą na zdjęcie szwów po operacji.[/quote]
suka dostala przeciwzapalne leki, krew pobrana:roll:
czekamy teraz, jak sie okaze ze narzady sa w kiepskim stanie to nie wiem co zrobie, suke zaczyna ten guz poblec, a on jak na zlosc nadal rosnie, schudla, mimo ze stara sie cos jesc:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madziaino']Gunia dziękuję za słowa otuchy, mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz. Justyssiek tobie też dziękuję, a co to tego trudnego okresu w życiu to niech się już skończy, niech w końcu dla odmiany jakieś dobre wiadomości się pojawią. :shake: Trzymam kciuki za Azę i za twoją psinkę Guniu :loveu::loveu::loveu: musi być dobrze dziewczyny, jakoś damy radę ;)[/quote]
bedzie dobrze, u mnie tez szczescie nie przewaza w zyciu, dzis by mnie pan na pasach przejechal:shake: nie widzial mnie jechal tak ze 100, i wale nie hamowal, dobrze ze szlam z mama i pociagnela mnie za reke:shake:

Link to comment
Share on other sites

o jejku, to miałaś szczęście, co za palant z tego "kierowcy" :mad::mad::mad:
no Miśka pezed chwilą na spacerze mi numer odwaliła i wbiegła na ulice, nie wiem po co :roll: ale zdążyłam ją odwołać zanim nadjechał samochód, chociaż szybko jechał:mad::mad: coś się z nią dziwnego dzieje, ostatnio często taka jest, nieuważna, robi coś szalonego i zachowuje się jakby nie wiedziała co się dzieje wokół:roll: ale to chyba ten wiek...

mam nadzieję, że jutrzejsze badania wyjdą dobrze i w końcu zła passa tego roku się skończy, bo to ponad moje siły... biedna Azunia, wycałuj ją ode mnie i trzymaj się cieplutko :calus:Misię też chyba zaczyna boleć, bo ja mogę oglądać ten guz, chociaż nie jest z tego zadowolona, ale jak wetka dziś próbowała, to się nie dała i tak odwróciła głowę, jakby chciała ją ugryźć.... strasznie boję się jutra...

marta23 współczuję tobie... dałaś mi do myślenia... wszystko zależy od jutrzejszych wyników... :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madziaino']o jejku, to miałaś szczęście, co za palant z tego "kierowcy" :mad::mad::mad:
no Miśka pezed chwilą na spacerze mi numer odwaliła i wbiegła na ulice, nie wiem po co :roll: ale zdążyłam ją odwołać zanim nadjechał samochód, chociaż szybko jechał:mad::mad: coś się z nią dziwnego dzieje, ostatnio często taka jest, nieuważna, robi coś szalonego i zachowuje się jakby nie wiedziała co się dzieje wokół:roll: ale to chyba ten wiek...

mam nadzieję, że jutrzejsze badania wyjdą dobrze i w końcu zła passa tego roku się skończy, bo to ponad moje siły... biedna Azunia, wycałuj ją ode mnie i trzymaj się cieplutko :calus:Misię też chyba zaczyna boleć, bo ja mogę oglądać ten guz, chociaż nie jest z tego zadowolona, ale jak wetka dziś próbowała, to się nie dała i tak odwróciła głowę, jakby chciała ją ugryźć.... strasznie boję się jutra...

marta23 współczuję tobie... dałaś mi do myślenia... wszystko zależy od jutrzejszych wyników... :-([/quote]
trzymaj sie cieplo:loveu: musi byc wsio dobrze:loveu:

Link to comment
Share on other sites

właśnie czekamy na siostrę, ma nas zawieźć do weta... kurcze, wracają wszystkie wspomnienia z przed 4 miesięcy, kiedy to moja Fetula zachorowała:roll:, boję się, żeby nie było powtórki, bo nie wytrzymam.:shake:

TRZYMAJCIE KCIUKI za wyniki badań!!!!! a tak na marginesie to ile czeka się na wyniki krwi i rtg płuc?

Dzieki Justysiek:loveu: u Was też musi być okej:loveu: a jak tam Aza się czuje?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madziaino']właśnie czekamy na siostrę, ma nas zawieźć do weta... kurcze, wracają wszystkie wspomnienia z przed 4 miesięcy, kiedy to moja Fetula zachorowała:roll:, boję się, żeby nie było powtórki, bo nie wytrzymam.:shake:

TRZYMAJCIE KCIUKI za wyniki badań!!!!! a tak na marginesie to ile czeka się na wyniki krwi i rtg płuc?

Dzieki Justysiek:loveu: u Was też musi być okej:loveu: a jak tam Aza się czuje?[/quote]
biega, szczeka, narazie nie jest bardzo zle, my tez czekamy:roll:
dostaje leki, to po nim moze troche lepiej chodzic, pomagaja jej na stawy.
Trzymam kciuki za was, musi byc dobrze:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Na wynik krwi czekam zawsze około dwóch dni, a rtg od razu jest konsultowane i czekam tylko chwilę.

Ja za to nie mam dziś najlepszych wiadomości. Wczoraj byłam u weta, zdjęli Fidze szwy i niby ok. A dzisiaj mniej więcej od godziny sunia ledwo co chodzi na jedną tylnią łapkę. Jak chodzi to ją tak odstawia na bok, jakby coś jej się ze stawem stało. Już ją wymacałam, nie piszczy więc sama nie wiem. Boję się, że to albo może być znów problem z kręgosłupem, albo co gorsza (tfu, odpukać) jakieś przerzuty. Poczekam do wieczora i znów pojadę do weta :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']Na wynik krwi czekam zawsze około dwóch dni, a rtg od razu jest konsultowane i czekam tylko chwilę.

Ja za to nie mam dziś najlepszych wiadomości. Wczoraj byłam u weta, zdjęli Fidze szwy i niby ok. A dzisiaj mniej więcej od godziny sunia ledwo co chodzi na jedną tylnią łapkę. Jak chodzi to ją tak odstawia na bok, jakby coś jej się ze stawem stało. Już ją wymacałam, nie piszczy więc sama nie wiem. Boję się, że to albo może być znów problem z kręgosłupem, albo co gorsza (tfu, odpukać) jakieś przerzuty. Poczekam do wieczora i znów pojadę do weta :shake:[/quote]
u mojej suki guz ciagle rosnie:shake:

Link to comment
Share on other sites

hej dziewczyny! nie pisałam wcześniej, ale po wizycie u weta wybrałam się z Misią na wieś, żeby odreagowała stres. Zrobiłyśmy rtg i krew. Płuca w porządku, żadnych zmian nowotworyowych nie widać, jedynie zwapnienia, ale to normalne u starszych psów :multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi: w końcu dobra wiadomość, tak się cieszę, że płuca czyste :loveu::loveu::loveu: pomimo tego, że zmiany mniejsze niż 0,5 cm nie są widoczne na rtg, to i tak samopoczucie troszkę lepsze :lol: wiem, że cukier też ma w normie, bo to robi się od razu i wyszło wszystko ok, z tego co widziałam do góry nogami na odczycie to 96, albo 9,6 :cool3: nie wiem jak to tam jest. Przy robieniu rtg były małe problemy, bo ta moja szalona psina nie chciała dać się położyć za wszelką cenę i dyszała jak najęta, całe szczęście, że wyszło za pierwszym podejściem zdjęcie :cool3: jedyne co mnie niepokoi, to to, że ma podwyższoną temp i ten guz pomimo, że jest w środku jest już widoczny gołym okiem....od wczoraj się nie powiększył, ale cały czas muszę na niego uważać. Jeszcze tylko te jutrejsze wyniki krwi... oby były tak dobre, jak zdjęcie płucek!

Gunia jak tam twoje maleństwo, lepiej troszkę z tą łapką? lepiej uważaj na kręgosłup, bo ja z tego powodu musiałam uśpić swojego basseta :-( wieczorem na spacerze tak dziwnie rozkładała tylne łapki, na drugi dzień nie mogła chodzić, potem straciła czucie w tylnej części ciała łąącznie z ogonem i zwieraczami... katastrofa... 4 dnia podjęłam decyzję o jej uśpieniu,bo nie mogłam patrzeć jak się męczy..nie mogła się załatwić sama, pomimo lewatyw miała wzdęty okropnie brzuszek icierpiała strasznie... nikomu nie życzę tego co przeszłam...

Justys nie wiem co mam tobie poradzić:shake: biedna Azunia i biedna Ty... możesz jedynie zrobić wszystko, żeby jej nie bolało... :calus::calus::calus::calus:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]No to współczuję, pewnie wszysycy w nerwach bo chyba najgorsze jest czekanie. A jeszcze ten upał chorym psiaczkom nie pomaga :shake: A Aza apetyt dzisiaj ma? [/QUOTE]
tak Aza ma apetyt, mozna nawet powiedziec ze wspanialy, lekarz powiedzial, ze poki je i pije to bedzie dobrze:loveu:
ten guz jest coraz to wiekszy, zaczal przeciekac:shake::shake::shake:
[QUOTE]hej dziewczyny! nie pisałam wcześniej, ale po wizycie u weta wybrałam się z Misią na wieś, żeby odreagowała stres. Zrobiłyśmy rtg i krew. Płuca w porządku, żadnych zmian nowotworyowych nie widać, jedynie zwapnienia, ale to normalne u starszych psów :multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi: w końcu dobra wiadomość, tak się cieszę, że płuca czyste :loveu::loveu::loveu: pomimo tego, że zmiany mniejsze niż 0,5 cm nie są widoczne na rtg, to i tak samopoczucie troszkę lepsze :lol: wiem, że cukier też ma w normie, bo to robi się od razu i wyszło wszystko ok, z tego co widziałam do góry nogami na odczycie to 96, albo 9,6 :cool3: nie wiem jak to tam jest. Przy robieniu rtg były małe problemy, bo ta moja szalona psina nie chciała dać się położyć za wszelką cenę i dyszała jak najęta, całe szczęście, że wyszło za pierwszym podejściem zdjęcie :cool3: jedyne co mnie niepokoi, to to, że ma podwyższoną temp i ten guz pomimo, że jest w środku jest już widoczny gołym okiem....od wczoraj się nie powiększył, ale cały czas muszę na niego uważać. Jeszcze tylko te jutrejsze wyniki krwi... oby były tak dobre, jak zdjęcie płucek![/QUOTE]
bedzie dobrze, zobaczysz:loveu: trzymam za was kciuki:loveu:
[QUOTE]Justys nie wiem co mam tobie poradzić:shake: biedna Azunia i biedna Ty... możesz jedynie zrobić wszystko, żeby jej nie bolało... :calus::calus::calus::calus:[/QUOTE]
tak właśnie zrobie, nie zdecydujemy sie na operacje raczej:roll: za duze ryzyko, narazie je i pije wiec poki ja nie boli nie ma innych guzow, to niech sobie zyje:roll:

Link to comment
Share on other sites

Madziaino, bardzo się cieszę, że Twoja sunieczka ma jak narazie takie dobre wyniki :multi::multi::multi: Trzymam kciuki za jutrzejsze, a moje suczydła zaciskają łapki i też dopingują ;)

Co do kręgosłupa, to w końcu przypadłość zarówno bassetów jak i jamniorów (Figa jest w typie jamnika). Z jej łapką jakby lepiej, ale i tak jakoś dziwnie chodzi. W zeszłe wakacje dostawała Rimadyl i zastrzyki bo miała niedowład łapek (ma zwapnienia w kręgosłupie) ale dzielnie pokonała chorobę (ja to jak ciągnęła łapkami to ryczałam jak głupia, nawet jak pierwszy raz udało się jej siusiu samej zrobić to ryczałam ze wzruszenia bo wisiała nad nią groźba cewnikowania). Także jestem wyczulona i jutro na pewno zawitamy do weterynarza. Na szczęście apetycik dopisuje i wodę pije także źle nie jest. Jutro wet zrobi pewnie rtg i zobaczymy.

Link to comment
Share on other sites

Justysiek super, że sunieczka lepiej się czuje, bardzo mnie to cieszy :multi: masz rację, trzeba zapewnić jej jak najlepsze warunki, bo jak gdzieś tutaj niedawno ktoś napisał, że dla psa nie liczy się długosć życia lecz jego jakość. Piękne i mądre słowa. Mojej też od wczoraj humor się poprawił i wcina i pije za dwóch :loveu: tylko jest troszkę obrażona za tą wizytę u weta, bo musiała troszkę pocierpieć podczas pobierania krewki i usiedzieć w miejscu na rtg :lol: ale dostała michę ryżu z mięskiem i jej ciut przeszło:eviltong:

Gunia moja Fetunia też miała zwapnienie kręgosłupa, z tym, że sikała jak najęta, nie kontrolowała tego, wciąż piszczała, żeby ją wycierać jak tylko kropelka spadła. potem porobiły się odparzenia...ah,szkoda gadać, trzy noce z rzędu na zmianę z siostrą "spałyśmy" obok niej w kuchni, w sumie to było nocne czuwanie... u niej nie dało rady podtrzymywać tylnych łapek na ręczniczku czy na jakimś pasie, bo z powodu specyficznej budowy ciała przód nie uniósł ciężaru... uwież mi, ja też ryczałam jak głupia patrząc jak ta moja mordka próbuje udźwignąć swoje ciałko i podpełznąć do mnie, albo jak patrzyła tym spojrzeniem, które mówiło, że ona wcale nie rozumie dlaczego nie może chodzić choć tak by chciała... najgorsze było właśnie to... piesek był sprawny do połowy, normalnie patrzyła, szczekała, jadła, śpiewała... ale nie dałabym rady dłużej patrzeć jak cierpi, a nawet opieka nad nią byłaby niemożliwa, bo mieszkam na 2 piętrze...nawet gdyby odzyskała częśc sprawności, chociaż miała takie zwapnienie okropne, że na rtg jedynie ciemna plama :shake: to nie miałabym siły znosić i wnosić 25 kg dzień w dzień i to po 3 razy:-(:-(:-(:-( straszne jak życie zmusza nas do podejmowania tak trudnych decyzji... mam poczucie winy do dziś, że o nią nie walczyła, tylko się poddałam.. ale jedyne co mnie trzyma to to, że nie cierpi i biega na wszystkich łapkach szczęśliwa za TM. tak bardzo mi jej brak :-(

dlatego też strasznie boję się o Misię, bo nie chcę powtórki tamtych dni... wiem, że kiedyś to nastąpi, ale jeszcze nie teraz, jeszcze za wcześnie...

póki co humor mi się poprawił :loveu: jedynie ze strachem spoglądam na jutrzejszy dzień i te wyniki... ale będzie dobrze! MUSI BYĆ!

ja także trzymam kciuki za Was i Wasze psinki, no i dołaącza się również Misia ze swoimi łapkami, w tym jedną wygoloną do badania krewki. Ps: wygląda tak przesłodko :loveu::loveu::loveu: taka golutka skórka, miodzio :loveu::loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...