Jump to content
Dogomania

madziaino

Members
  • Posts

    63
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by madziaino

  1. jak się miewa nasz Heniuś? Jak sobie radzi piękniś? buziaki i mizianka dla Henryczka :*:*:* :)
  2. w końcu stypendium doszło, więc z wielki opóźnieniem, ale wysłałam co mogłam Heniowi. oby szybciutko ktoś go pokochał z całych sił!
  3. hej, jak tylko dostanę stypendium na konto, to wpłacę na Henia 10-15zł. niestety nie mogę obiecać stałych, bo jestem biedną studentką i póki co krucho z kasą :/ ale jak trzeba pomóc, to trzeba, na zupkach chińskich też się da przeżyć ;) nie wiem dokładnie kiedy wpłacę, b przelew idzie już 2 tydzień, ale w tym tyg powinno już być. HENIO- TRZYMAM KCIUKI!
  4. Hej Justysiek :loveu: długo mnie nie było i dopiero teraz odczytałam wiadomość... biedna psina... niestety nie mogę pomóc, bo mieszkam daleko, a i pojutrze się przeprowadzam... to chyba jakieś fatum nad tymi biedami siedzi, bo u mnie też obok bloku biegał samotny śliczny uszatek. Ale jakoś ubłagałam babcię i wzięła go do siebie na wieś, tak jak parę lat temu dwa inne :diabloti: nie chciała za nic w świecie się zgodzić,ale kiedy go zobczyła- wymiękła :evil_lol: widzę,że Azula nie próżnuje i zsyła do Ciebie psie sierotki na pomoc. trzymam kciuki,żeby udało się znależć DT i cała historia się skończy happy endem :loveu:
  5. ja troszkę zboczę z tematu, ale nie wiecie,czy w Inowrocławiu w schronisku także są wolontariusze? bo na stronie naszego wspaniałego miasta niczego się nie można dowiedzieć :shake:
  6. hej :loveu: jak się miewasz Justysiek, troszkę lepiej? U nas w miarę okej, tylko muszę pilnować co ten mój szczurek kostropaty zjada, bo potem ją brzuszek boli. A jak u ciebie Gunia?
  7. Gunia, bardzo mnie to cieszy, niech Figula żyje jak najdłużej i cieszy się dobrym zdrowiem :) :loveu: wymiziaj ją ode mnie:loveu::loveu: Justysiek, u mnie teraz mija 6 miesięcy 16 września, a ja czuję jakby to było wczoraj, więc doskonale ciebie rozumiem. Ten czas tak szybko leci a wspomnienia wciąż żywe. I niech tak będzie, obyśmy zawsze o ich pamiętały :loveu::loveu::loveu: a kto wie, może Twoja puchata kulka bawi się z moją grubiutką kluseczką? :loveu: swoją drogą, ciekawie mogłoby to wyglądać, basset i akukaz w akcji :lol: Moja Fetunia:loveu::loveu::loveu::loveu::loveu:
  8. gunia, a jak Figa, w porządku? Justysiek, widzę,że nawet tutaj nie zaglądasz... rozumiem Cię, trzymaj się cieplutko:*
  9. dziewczyny miałam wakacje, nie było mnie sporo czasu, wchodzę, a tu takie wiadomości.... :placz::placz::placz: justysiek, moja kochana nie wiem jak mam ciebie pocieszać, bo wiem co przeżywasz i wiem, że będzie to ciebie długo długo trzymało... sama to przeżyłam 5 m-cy temu, żadne słowa nie ukoją bólu, potrzeba troszeczkę czasu, żebyś mogła choć spojrzeć na jej zdjęcia czy też spokojnie o niej porozmawiać...Misia też strasznie to przeżywała, miałam identyczną sytuację jak ty... mnie do dziś męczą wurzuty sumienia, że nie walczyłam z chorobą Fetulki, tylko się poddałam, ale Ty zrobiłaś wszstko co w Twojej mocy. Azulka już nie cierpi, to jest najważniejsze, z bólu stała się nawet agresywna, więc widzisz jak cierpiała. To była z Twojej strony najmądrzejsza decyzja jaką mogłaś podjąć, dałaś jej szansę godnie odejść, bez strasznych wspomnien i sytuacji, w których mogłaby zrobić wam krzywdę. Zobaczysz, jeszcze się z nimi spotkamy za TM i nasze suńki będą zdrowe, w pełni sił. Ja się nie mogę już doczekać. Dobra kończę, bo zaraz się rozryczę, jak zawsze kiedy o Niej myślę...zawsze mam oczy pełne łez i serce pełne bólu, tęsknię ...:-(:-(:-( A Misia raz lepiej raz gorzej, ostatnio wątroba ją bolała strasznie, bo zjadła na spacerze kość:-( guzek nie rośnie póki co, zobaczymy jak będzie dalej. A teraz ciągle walczymy z grzybicą, się cholera przyczepiła i nie chce odejść :mad: Justysiek trzymaj się, :roll: wiem, że to trudne, jak coś to pisz, teraz będę częściej tu gościć. Buziaki dziewczyny i odzywajcie się!!!!
  10. ah, zazdrościmy wakacji :eviltong: my siedzimy póki co w domku, troszkę za gorąco jest na Misiulę, kiedy jest upał w ogóle nie ma humoru :shake: ostatnio przez przypadek zaplątała się pod moimi nogami i niechcąco puknęłam ją nogą w zadek, strasznie zapiszczała, albo trafiłam w nerki, albo w guzek czy wątrobę :placz:póki co guzek nie rośnie, matrwią mnie wciąż te nerki. oj się porobiło.... Biedna Azunia, wytarmoś ją od nas u ucałuj w pysiolek. Co do Figi to bardzo mnie cieszą te wiadomości :loveu: a niech się pluska do woli :loveu:
  11. i jak tam u Was dziewczyny? taka cisza się zrobiła, mam nadzieję, że nic się nie stało:roll: moja niunia jest jakaś dziwna, taka osowiała, nie chce zostawać sama, wszędzie za mną chodzi i teraz już nie cce dwć mi brzuszka do obejrzenia, myślę, że to ją boli. Czy jeśli boli to to jest coś złośliwego? Kurcze, nie mam teraz kasy, żeby jej zrobić usg, które zalecił wet... nie wiem co robić, a do tego te męczące upały....:roll:
  12. hej dziewczyny ;) wczorajsze wyniki krwi: nie zbyt fajne.... rozmawiałam z wetem przez tel i nie za dużo zapamiętałam. w sumie to ciągle mówiła: tego za dużo, tego za mało....za mało hemoglobiny, 3 krotnie przekroczona norma enzymów wątrobowych, alat aspat :shake: to sugeruje problemy z wątrobą, no i do tego mocznik we krwi w niedopuszczalnym stężeniu czyli problemy z nerkami :shake::shake::shake: w takim wypadku konieczne kolejne badania usg no i nie podejmą się operacji wycięcia guzka, bo istnieje poważne zagrożenie komplikacjami.... staną nerki lub coś innego...:-(:-(:-(:-(:-(:-( a poza tym to guzek nie urósł :multi:, je i pije normalnie, wygrzewa się na sloneczku i wciąż ma chęci na mizianko :loveu::loveu::loveu: A jak tam Figunia, lepiej się czuje? A Aza? moja też ma guzki i to wokoło 4 sutków po oby stronach :-(:-( ale tylko ten jeden tak rośnie...
  13. a możecie powiedzieć ile kosztuje zachipowanie psa? ja się w końcu wyrejestrowałam z tej listy i nie płacę, a psina jakby nie istnieje :evil_lol: kiedy w zeszłym roku zapukał do mnie komornik i powiedział, że za 70 zł on mi zajmie dwa TV i zaczął chodzić po mieszkaniu w poszukiwaniu jeszcze czegoś, powiedziałam dość. Zapłaciłam spóźnioną kasę i przy okazji powiedziałam, że nie mam już psa. Nawet nie pytali dlaczego:cool1: teraz muszę jedynie uważać na straż miejską, ale z tym nie problem, bo mieszkam w mało odwiedzanej przez nich dzielnicy :evil_lol::evil_lol::evil_lol:
  14. ja mojej bassetce czyściłam uchole często, ale to z racji tego, że kluska miała zwisłe uszy i były brudne non stop :evil_lol: wet polecił mi fajny środek Oticlar, wpuszczasz kilka kropli, masujesz uszko i potem zbierasz cały smrodek. u basseta było tego mnóstwo, czyściłam co dwa- trzy dni :cool1:
  15. [quote name='gunia']Madziaino, to ja chyba napisałam o tym,że dla psa nie jest ważna długość ale jakość życia i jak przychodzą takie kryzysowe momenty w życiu mojej Figi to właśnie mam to stwierdzenie w głowie. Na szczęscie zawsze jakoś udawało się jej odzyskiwać zdrowie (choć już miałam kilka razy czarne wizje). Nie wiem co zrobię gdy przyjdzie taki moment decyzji uśpić/nie uśpić i szczerze wolałabym aby nigdy nie nadszedł. Ale myślę, że póki ma wolę życia (choćby fizjologia zawodziła) to będę przy niej i nie odpuszczę. Ale dla mnie jest to straszne, jak musimy patrzeć na cierpienie naszych jedynych, bezinteresownych przyjaciół :shake:[/quote] Gunia święte słowa, dziękuję, że to napisałaś, bo odtąd też mam je w głowie i lepiej się czuję podejmując jakiekolwiek decyzje. Mam nadzieję, że i tym razem Figunia się spręży i znowu będzie hasać z tobą po zielonej trawce :p póki co nie myśl o tym najgorszym momencie, ale mogę tobie powiedzieć, że ja też mówiłam "nie wiem jak to będzie, nie wiem co zrobię, nie podejmę tej decyzji". Ale jak przyjdzie ten okropny czas, to wiesz,że od tej jednej twojej decyzji, od tych słów "zgadzam się" zależy to, czy twój ukochany przyjaciel będzie cierpiał, czy pozwolisz mu odejść godnie i tak jak na to zasłużył, czyli bez bólu, cierpienia i strachu. My tutaj potrafimy znieść wiele, a psinka będzie miała lepiej. Mam nadzieję wielką, że nam przyjdzie nie podejmować takich decyzji jeszcze długo długo, bo nasze sunieczki mają wielką wolę życia :loveu::loveu: a jak Figa się czuje? Lepiej z tą łapką? Justysiek a jak Azula, nadal apetycik dopisuje? Trzymamy za was kciuki i łapki!!!!:loveu::loveu::loveu::loveu:
  16. tak, masz rację kochać też trzeba umieć. dzięki za słowa otuchy i zrozumienia, przede wszystkim zrozumienia. nie ma sensu skazywać na cierpienie tylko dlatego, że nie chce się podjąć tej decyzji. to boli, i to bardzo. ale cieszy mnie to, że istotka, którą kocham ponad wszystko już nie cierpi. Ucałuj od nas Azunię :loveu::loveu::loveu:
  17. Justysiek super, że sunieczka lepiej się czuje, bardzo mnie to cieszy :multi: masz rację, trzeba zapewnić jej jak najlepsze warunki, bo jak gdzieś tutaj niedawno ktoś napisał, że dla psa nie liczy się długosć życia lecz jego jakość. Piękne i mądre słowa. Mojej też od wczoraj humor się poprawił i wcina i pije za dwóch :loveu: tylko jest troszkę obrażona za tą wizytę u weta, bo musiała troszkę pocierpieć podczas pobierania krewki i usiedzieć w miejscu na rtg :lol: ale dostała michę ryżu z mięskiem i jej ciut przeszło:eviltong: Gunia moja Fetunia też miała zwapnienie kręgosłupa, z tym, że sikała jak najęta, nie kontrolowała tego, wciąż piszczała, żeby ją wycierać jak tylko kropelka spadła. potem porobiły się odparzenia...ah,szkoda gadać, trzy noce z rzędu na zmianę z siostrą "spałyśmy" obok niej w kuchni, w sumie to było nocne czuwanie... u niej nie dało rady podtrzymywać tylnych łapek na ręczniczku czy na jakimś pasie, bo z powodu specyficznej budowy ciała przód nie uniósł ciężaru... uwież mi, ja też ryczałam jak głupia patrząc jak ta moja mordka próbuje udźwignąć swoje ciałko i podpełznąć do mnie, albo jak patrzyła tym spojrzeniem, które mówiło, że ona wcale nie rozumie dlaczego nie może chodzić choć tak by chciała... najgorsze było właśnie to... piesek był sprawny do połowy, normalnie patrzyła, szczekała, jadła, śpiewała... ale nie dałabym rady dłużej patrzeć jak cierpi, a nawet opieka nad nią byłaby niemożliwa, bo mieszkam na 2 piętrze...nawet gdyby odzyskała częśc sprawności, chociaż miała takie zwapnienie okropne, że na rtg jedynie ciemna plama :shake: to nie miałabym siły znosić i wnosić 25 kg dzień w dzień i to po 3 razy:-(:-(:-(:-( straszne jak życie zmusza nas do podejmowania tak trudnych decyzji... mam poczucie winy do dziś, że o nią nie walczyła, tylko się poddałam.. ale jedyne co mnie trzyma to to, że nie cierpi i biega na wszystkich łapkach szczęśliwa za TM. tak bardzo mi jej brak :-( dlatego też strasznie boję się o Misię, bo nie chcę powtórki tamtych dni... wiem, że kiedyś to nastąpi, ale jeszcze nie teraz, jeszcze za wcześnie... póki co humor mi się poprawił :loveu: jedynie ze strachem spoglądam na jutrzejszy dzień i te wyniki... ale będzie dobrze! MUSI BYĆ! ja także trzymam kciuki za Was i Wasze psinki, no i dołaącza się również Misia ze swoimi łapkami, w tym jedną wygoloną do badania krewki. Ps: wygląda tak przesłodko :loveu::loveu::loveu: taka golutka skórka, miodzio :loveu::loveu::loveu:
  18. hej dziewczyny! nie pisałam wcześniej, ale po wizycie u weta wybrałam się z Misią na wieś, żeby odreagowała stres. Zrobiłyśmy rtg i krew. Płuca w porządku, żadnych zmian nowotworyowych nie widać, jedynie zwapnienia, ale to normalne u starszych psów :multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi: w końcu dobra wiadomość, tak się cieszę, że płuca czyste :loveu::loveu::loveu: pomimo tego, że zmiany mniejsze niż 0,5 cm nie są widoczne na rtg, to i tak samopoczucie troszkę lepsze :lol: wiem, że cukier też ma w normie, bo to robi się od razu i wyszło wszystko ok, z tego co widziałam do góry nogami na odczycie to 96, albo 9,6 :cool3: nie wiem jak to tam jest. Przy robieniu rtg były małe problemy, bo ta moja szalona psina nie chciała dać się położyć za wszelką cenę i dyszała jak najęta, całe szczęście, że wyszło za pierwszym podejściem zdjęcie :cool3: jedyne co mnie niepokoi, to to, że ma podwyższoną temp i ten guz pomimo, że jest w środku jest już widoczny gołym okiem....od wczoraj się nie powiększył, ale cały czas muszę na niego uważać. Jeszcze tylko te jutrejsze wyniki krwi... oby były tak dobre, jak zdjęcie płucek! Gunia jak tam twoje maleństwo, lepiej troszkę z tą łapką? lepiej uważaj na kręgosłup, bo ja z tego powodu musiałam uśpić swojego basseta :-( wieczorem na spacerze tak dziwnie rozkładała tylne łapki, na drugi dzień nie mogła chodzić, potem straciła czucie w tylnej części ciała łąącznie z ogonem i zwieraczami... katastrofa... 4 dnia podjęłam decyzję o jej uśpieniu,bo nie mogłam patrzeć jak się męczy..nie mogła się załatwić sama, pomimo lewatyw miała wzdęty okropnie brzuszek icierpiała strasznie... nikomu nie życzę tego co przeszłam... Justys nie wiem co mam tobie poradzić:shake: biedna Azunia i biedna Ty... możesz jedynie zrobić wszystko, żeby jej nie bolało... :calus::calus::calus::calus:
  19. nie nie, gangsterów zatrzymano w domach, ale mieli takie folie przygotowane i oficerzy policyjni mówili, że te folie są po to aby zmylić psy. Stąd właśnie moje pytanie bo nic nie wiem na ten temat i byłam zwyczajnie ciekawa, czy to prawda ;)
  20. właśnie czekamy na siostrę, ma nas zawieźć do weta... kurcze, wracają wszystkie wspomnienia z przed 4 miesięcy, kiedy to moja Fetula zachorowała:roll:, boję się, żeby nie było powtórki, bo nie wytrzymam.:shake: TRZYMAJCIE KCIUKI za wyniki badań!!!!! a tak na marginesie to ile czeka się na wyniki krwi i rtg płuc? Dzieki Justysiek:loveu: u Was też musi być okej:loveu: a jak tam Aza się czuje?
  21. ostatnio oglądałam w tv reportaż z zatrzymania jakiś gangsterów zajmujących się przemytem amfetaminy i kokainy. był tam powiedzianr, że towar był gotowy do wywozy za granicę, a nawet przygotowano folie nasączone pieprzem, żeby uniemożliwić psom wykrycie narkotyków. Czy to prawda, że takie sposoby działają? aż mnie to zdziwiło, bo dotychczas myślałam, że psie nosy są nieomylne ;)
  22. mój tata jest majorem i tak wyszkolił moją 13-letnią kundelkę sięgającą ledwie kolana, że do dziś pięknie przychodzi od lewej i siada po prawej stronie i chodzi przy nodze jak słyszy równaj :evil_lol: ah te wojskowe nawyki :lol::lol::lol:
  23. ja powiem tylko, że przez 7 lat miałam bassetke od szczeniaka i ten pies ZAWSZE robił w domu, a wcale nie miała żednych traumatycznych przejść....katastrofa...nie wiadomo było czego można się spodziewać, doszło do tego, że kiedy wracałam z kimś do domu, to prosiłam, żeby poczekał prze drzwiami a sama łapałam za papier toaletowy, ścierkę i odświeżacz powietrza. Ale dziś przeczytałam książkę J. Fisher Okiem Psa i tam znalazłam odpowiedź na to zachowanie. Polecam lekturę. To może wynikać ze stresu jaki towarzyszy psu po Waszym wyjściu. może nie potrafi dogadać się z nowym kolegą po waszym wyjściu, może tu chodzi o kwestię dominacji? Ostatnio oglądałam na tvn style fajny odcinek programu Ja albo mój pies. I tam treserka zaproponowała, żeby powoli przyzwyczajać psa do swojej nieobecności. Zakładając kurtkę należy wychodzić z domu na chwileczkę, zaraz wracać i tak kilkanascie razy. przywitac się z psem jak tylko się uspokoi. a teraz cytat z książki Fishera: "niepożądane zachowania psów przyjmują różne formy pod nieobecność właścicieli, brudzenie w domu, niszczenie przedmiotów, szczekanie, wycie. te działania to nic innego jak próby rozładowania napięcia wewnętrznego. ludzie w takich sytuacjach obgryzają paznokcie lub palą papierosy. nasilenie problemu zależy od reakcji właściciela na zastane szkody. pies zostaje sam, napięcie rośnie, więć musi dać mu ujście. Pan wraca do domu, widzi niespodziankę, i beszta psa lub sprawia mu lanie. pies nie tylko boi się zostać sam, ale też tego co się stanie, kiedy wróci właściciel. tak powstaje błędne koło.brudzenie w domu można szybko zwalczyć konstruując mały domowy kenelik. wstaw klatkę do sypialni i włóż do środka posłanie i kość lub inny smakołyk, drzwiczki zostaw otwarte, aby mógł swobodnie wchodzić i wychodzić, aż zaakceptuje klatkę jako przyjemne miejsce. drzwi można zamykać na krótko, kiedy pies śpi lub ogryza kość. zostawiaj psa samego na bardzo krótko, żeby mógł się upewnić, że pod twoją nieobecność nic złego się nie dzieje. wracając do domu gdzie nic nie zostało zniszczone i nie leży tam cuchnący prezencik, bo mało który pies brudzi we własnym gnieździe, możesz śmiało psa nagrodzić. w ten sposób powstaje tradycja spokojnego wychodzenia z domu i ciepłych powrotów. " może to niewiele pomoże, dlatego polecam przeczytać tę książkę w całości, gdybym trafiła na nią wczesniej byłoby mi łatwiej żyć z bassetem pod jednym dachem ;)
  24. normalnie krew człowieka zalewa jak się czyta o takiej głupocie ludzi, to, że żyją na wsi nie zwalnia ich z opieki nad zwierzętami, które trzymają.. pewnie o krowy i świnie to dbają, bo mleko i mięcho mają, ale o takiego psiaka tym bardziej ze szczylkami już nie. Zaciążyłaś, radź se sama bo nie szczekasz:shake::shake: :mad::mad::mad::mad::mad::mad: PARANOJA!!!!!!!
  25. artykuł super, a to pierwsze zdjęcie jest przepiękne!!!!!!:loveu::loveu::loveu::loveu::loveu:
×
×
  • Create New...