Jump to content
Dogomania

Rozliczony BAZAREK SPOŻYWCZY


Mazowszanka13

Recommended Posts

32 minuty temu, Mazowszanka13 napisał:

Iv_, Ellig, guccio.Dziękuję Wam bardzo za odwiedzanie bazarku 🙂

 

14 minut temu, agat21 napisał:

To dzisiaj koniec! Kto się nie zaopatrzył, niech szybko to robi 😉

Serdecznie zapraszamy po dary natury! 🙂

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, guccio napisał:

Naprawdę warto zrobić jeszcze zakupy.

Sama korzystam z darów natury.Kiedys mieszczuch byłam.Teraz wkoło mojej miejscowości pełno lasów, pól,małych gospodarstw.

Smak,aromat niepowtarzalny.I samo zdrowie.

Tyle dóbr się marnuje. Ludzie na wsi niespecjalnie są nimi zainteresowani. To ja mieszczuch namawiam wiejskie sąsiadki do zbierania czarnego bzu, a nie odwrotnie.

Link to comment
Share on other sites

39 minut temu, Mazowszanka13 napisał:

Tyle dóbr się marnuje. Ludzie na wsi niespecjalnie są nimi zainteresowani. To ja mieszczuch namawiam wiejskie sąsiadki do zbierania czarnego bzu, a nie odwrotnie.

Może mniej chorują ;) może mają mniejszą świadomość, albo wierzą tylko w farmaceutyki. 

Ja w zeszłym sezonie poszłam na miedzę ścinać ziele wrotyczu. Zaraz niedaleko rwano maliny. Tnę sobie tnę i za plecami słyszę - "po co jej te chwasty, bo na bukiet brzydkie, a jeść tego przecież nie będzie" 

I cóż ja miałam im odpowiedzieć, ja dziecko urodzone, wychowane, mieszkające w mieście, że mają tyle dobra wokół siebie i nie korzystają. Pewnie by nie zrozumieli ;)) 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Iv_ napisał:

Może mniej chorują ;) może mają mniejszą świadomość, albo wierzą tylko w farmaceutyki. 

Ja w zeszłym sezonie poszłam na miedzę ścinać ziele wrotyczu. Zaraz niedaleko rwano maliny. Tnę sobie tnę i za plecami słyszę - "po co jej te chwasty, bo na bukiet brzydkie, a jeść tego przecież nie będzie" 

I cóż ja miałam im odpowiedzieć, ja dziecko urodzone, wychowane, mieszkające w mieście, że mają tyle dobra wokół siebie i nie korzystają. Pewnie by nie zrozumieli ;)) 

Paradoksalnie ludzie żyjący od dziecka "bliżej natury" mają zerową świadomość na temat wzajemnych relacji człowiek - natura. Nie doceniają tego, co mają - czy raczej już mieli - na wyciągnięcie ręki, niszczą i trują na potęgę. Nie ceni niczego, co na pieniądze nie da się zamienić. Przepraszam za tę gorzką diagnozę, ale mam sporą część krewnych na wsi, więc mam podstawę, aby to mówić. Brak edukacji w wielu sprawach aż bije po głowie. 

Link to comment
Share on other sites

Całkowicie się zgadzam.Ci,którzy od lat mają-nie cenią tych dóbr natury.Mnie życie przygnalo z samego środka miasta.Sam beton.To co kupowałam w zielarskich mam pod ręką.Ile jest możliwości!Jak można wspomagać organizm tym "zielepastwem"- dla miejscowych!

Nawet na takie tereny jak mój(Roztocze)wkracza zanieczyszczenie.

Szkoda.

 

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, agat21 napisał:

Paradoksalnie ludzie żyjący od dziecka "bliżej natury" mają zerową świadomość na temat wzajemnych relacji człowiek - natura. Nie doceniają tego, co mają - czy raczej już mieli - na wyciągnięcie ręki, niszczą i trują na potęgę. Nie ceni niczego, co na pieniądze nie da się zamienić. Przepraszam za tę gorzką diagnozę, ale mam sporą część krewnych na wsi, więc mam podstawę, aby to mówić. Brak edukacji w wielu sprawach aż bije po głowie. 

To chyba teraz i w niedalekiej przeszłości tak było/jest, albo to taki "urok" Polski centralnej.

Ja pamiętam z dzieciństwa, wyjazdy na wieś na Ziemie Odzyskane - powiat Lębork, zasiedlone przez polskich mieszkańców Wileńszczyzny. I ciekawe informacje o jadalnych/ leczniczych roślinach, rosnących na łące, miedzy i w lesie, były od mojej ciotecznej babci ze strony Taty, która była zwykłą kobietą ze wsi z okolic Dzisny, ale tak jak większość osób z tamtych stron, znała się na roślinach. To pomogło Jej i Jej Córkom, przetrwać zsyłkę na Syberię.

No i to, czego się dowiadywałam od mojej Mamy i Cioć (centralna Polska), ale tylko dzięki temu, że Jej Tata, a mój dziadek, był felczerem i zwolennikiem ziołolecznictwa, a Jego dzieci, pomagały Mu w zbiorach. W tamtych stronach, nie była to wiedza powszechna, a na Dziadka i Jego Córki, patrzono jak na dziwaków, którzy zbierają zielsko. Mama np  nauczyła mnie jeść komosę, kwiaty robinii, i używać macierzanki jako przyprawy, jałowca, bylicy. Ona mnie ostrzegała przed bieluniem i wilczą jagodą. I przykładać babkę na ranki. No, bo piołunówka, była dla dorosłych :). 

Link to comment
Share on other sites

Krysiu, moja rodzina pochodzi z pogranicza polsko -ukrainskiego. Moje dwie prababki były Ukrainkami. I wiedza moich babć była też ok. Ale późniejsze pokolenia zupełnie ją zatraciły, a obecne moje kuzynostwo to już bardziej "miastowe" niż ja. A o ich dzieciach to już w ogóle nie mówię. Nawet wodę kupują w plastkowych (!) butelkach w sklepie, mimo że mają wodę dobrą w studni. Roślin nie jedzą prawie żadnych. Głównie mięsny i słodyczowy syf ze sklepu. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...