Jump to content
Dogomania

agresywna suczka ze schroniska, nic nie pomaga


Akallabeth

Recommended Posts

Witajcie,
Ponad rok temu wzięłam ze schroniska 1,5 roczną sunię. Od samego początku wyglądała na przerażoną, ale była bardzo pozytywnie nastawiona do mnie i mamy, od razu pozwoliła się wziąć na spacerek. W nowym domu zachowywała się bardzo ładnie, na początku tylko bała się spać sama na podłodze.
Problemy zaczęły się później i z dnia na dzień jest coraz gorzej. Przede wszystkim trudność sprawiają wyjścia na spacery. Gdy tylko sunia widzi innego psa wpada w szał. Zaczyna się rzucać, ujadać, próbuje go zagryźć. Wytłumaczono mi, że problemy mogą się brać z agresji na smyczy. Faktycznie, gdy ją spuściłam ze smyczy kilka razy gdy inne pieski do niej podeszły, nie próbowała ich zagryźć. Prawdopodobnie dlatego, że była zbyt przerażona. Jednak gdy tylko ona sama (spuszczona ze smyczy) pierwsza zauważała pieska, rzucała się. Wiele razy doszło do bardzo bardzo groźnych sytuacji, pomimo że była w kagańcu. Dlatego też teraz niestety może chodzić tylko na smyczy, co jest bardzo przykre. Niestety problemy pogorszyły się, sunia, nie mogąc gryźć innych psów, w szale gryzła mnie. Czasami dość poważnie. Wyobrażacie sobie w takim razie, że spacerki nie są przyjemnością ani dla niej ani dla mnie, sunia niestety stwarza poważne zagrożenie dla innych i dla mnie.
Kolejnym problemem są obcy ludzie. Na szczęście na obcych omijających ją z daleko rzuciła się tylko kilka razy, raczej ich ignoruje. Problem zaczyna się w momencie, w którym ktoś wchodzi do domu. Na szczęście teraz tylko warczy, ujada i nie pozwala wejść, ale się nie rzuca. Wcześniej pogryzła kilku moich znajomych. Oczywiście po około 15tu minutach się w miarę uspokaja, ale nie pozwala się pogłaskać, może ugryźć gdy ktoś nowy chce usiąść np na łóżku (pomimo, że ona na nim nie śpi). Powoli jednak przyzwyczaja się.
Kolejnym problemem jest zabawa z nią, ale to jak słyszałam problem większości psów. Otóż z sunią nie da się razem bawić, nie wolno dotknąć zabawki, bo warczy i kłapie ostrzegawczo zębami. Ostatnio bawiła się zabawką obok mojej nogi i nagle mnie złapała zębami za stopę (lekko).
Na koniec muszę dodać, że nie zostawiłam pieska samemu sobie, od kiedy ją mam (czyli od roku) chodziłam z nią na różne tresury (również te polecane tutaj) zarówno indywidualne jak i grupowe. Chodziłam z nią również na spotkania z behawiorystami. Oprócz tego sunia brała przez 2 miesiące zylkene, około 1,5 miesiąca hydroxyzynę, gdyż tresura i spotkania z behawiorystą nie przynosiły skutku. Ostatnio weterynarz zasugerował, że możemy spróbować podać suni psychotropy (pani weterynarz jest naprawdę przeciwna podawaniu psychotropów i innych leków otumaniających zwierzętom, jednak w tej sytuacji stwierdziła, że trzeba spróbować).
Chciałabym się zapytać czy macie może dla mnie jakieś rady, wskazówki jak mam postępować, do kogo się zgłosić, jak również jeśli macie doświadczenie z psimi psychotropami, czy możecie mi powiedzieć jak takie psy na nie reagują, czy jest sens w ogóle próbować, czy po prostu zamienię psa na zombie podając mu takie leki.
Z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi,
Pozdrawiam

Zapomniałam dodać, że sunia jak jest w domu z osobami które dobrze zna, jest bardzo kochana. Cały czas chce być przytulana, głaskana, czesana i nie chce leżeć nigdy sama.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie, skąd jesteś, jaka była / jest Twoja (i innych domowników) reakcja na "wyskoki" suczki, na czym polegała tresura? Co ćwiczyliście, jakie metody i czy to były tzw. pozytywne szkółki?

Rzucanie się przy zabawce - nie, to nie jest powszechne i to poważny problem.

Link to comment
Share on other sites

Jestem z Warszawy, ale przez pierwsze pół roku z moją suczką byłam w krakowie, także trenowałam w tych dwóch miejscach.

Szukanie odpowiedniej tresury dla psa zaczęłam od czytania na temat metod szkolenia agresywnych i lękliwych psów. Następnie przejrzałam wiele wątków pod kątem wyboru osoby, która jest polecana przez innych ludzi zmagających się z podobnymi problemami. Wybrałam osoby, które podchodzą do psa indywidualnie i nie starają się poradzić sobie z agresją za pomocą dominacji nad psem (o karaniu nie było mowy), która tylko pogłebiałaby jego poczucie braku bezpieczeństwa i zaufania do kogokolwiek. Myślałam, że poprzez metody pozytywne piesek wyzbędzie się powoli lęku. Pierwsze było zwykłe szkolenie z zakresu posłuszeństwa. Jednak sunia, gdy widzi inne psy zachowuje się jakby miała pewność, że po prostu zaraz umrze i z tego strachu wpada w niepochamowany szał, z którego nie da się jej wyprowadzić. Na nic wtedy nie reaguje także trudno się spodziewać, że będzie posłuszna, jednak trzeba było zacząć od nauczenia jej podstawowych komęd, które wykonuje, gdy czuje się bezpieczna. Następnie skontaktowałam się z behawiorystką, która zaproponowała podstawową metodę pracy – zamienianie negatywnych skojarzeń, pozytywnymi. Za każdym razem gdy widziała psa próbowałam jej wcisnąć smakołyki, po pewnym czasie z bardzo dużej odległości (pies był ledwo widoczny) nawet zjadała smakołyki. Również próbowałyśmy z klikerem, jednak szybko zrezygnowalam z tej metody. Uczy ona powtarzania i utrwalania pożądanego zachowania, jednak w żaden sposób nie jest w stanie wyleczyć psa z obłedu. Ja z moje strony zawsze gdy dochodziło do bliżeszej czy dalszej konfrontacji z psem starałam się zrobić wszystko co w mojej mocy żeby psa uspokoić.

Mówiłam do niej spokojnie, starałam się nie krzyczeć, prawdopodonie zrobiłam błąd, gdyż zdenerwowanego psa nie powinno się za wszelką cenę usiłować zagłaskać z tego co czytałam, jednak starałam się ją przyciągnąć jak najbiżej i przytulić do siebie. Oprócz tego behawiorystka zwróciła uwagę na to, że agresja również może być potęgowana brakiem ruchu, więc trzeba jak najczęściej spacerować z psem, szczególnie, że i tak nie może się w pełni wyszaleć, gdyż jest cały czas na smyczy. Ja z moje strony przez około miesiąc postanowiłam zrobić coś więcej. Codziennie około 4 rano, kiedy byłam pewna, że nikogo nie ma na dworze, wychodziłam z sunią i puszczałam ją bez smyczy i kagańca. Jednak po długim okresie czasu widać było, że ta metoda na moją sunię nie zadziała. Problemem było to, że reagowała po prostu obłędem i zrozumiałam, że najważniejsze jest jak nauczyć się ten obłęd przerwać. Później spróbowałam z innym trenerem, który był najczęściej polecany dla psów agresywnych. Pan próbował oswoić moją sunię z jego pieskiem, jednak nie podobał mi się sposób w jaki to robił. Jego piesek był wytrenowany żeby nie reagować na nic, nawet jeśli sunia go ugryzie, jednak w żaden sposób się nią nie interesował i nie wywoływał przez to w niej pozytywnych skojarzeń. Trener pokazał mi również co mam zrobić jak pies wpadnie w szał – pociągnąc tak mocno za smycz, aż pies się przewróci i uspokoi. Faktycznie, dało się ją w ten sposób wyrwać na chwilę z szału, jednak za każdym razem trzeba było to powtarzać i jeszcze pogłebiało jej agresję. Miałam nadzieję, że trener wie co mówi i może faktycznie najważniejsze jest żeby nauczyła się co się stanie jeśli wpadnie w szał i nawet ze strachu przestała w niego wpadać. Oczywiście pogłebiało to jej lęk i brak zaufania, jednak stwierdziliśmy, że dzięki temu będzie można dopiero wtedy wprowadzić metodę pozytywną, gdyż będzie przynajmniej reagowała na cokolwiek. Nic to nie dało, tą metodę stosowałam dość krótko, gdyż było widać, że piesek i tak będzie wpadać w szał.

Zdecydowałam się, pomimo, że mi to odradzano, zapisać ją na szkolenie grupowe. Oczywiście, piesek nie uczestniczył w tym szkoleniu, jednak miał długi kontakt z psami i miałam nadzieje, że zrozumie, że nic mu nie zrobią. Faktycznie, sunia po pewnym czasie się uspokajała, ale była przerażona. W żaden sposób nie przekonała się do piesków i na spacerkach nadal była agresywna. Wtedy zaczęłam jej podawać zylkene, które nie przyniosło żadnego efektu a następnie hydroxyzynę, która również nie zadziałała. Spotkałam się z kolejną już behawiorystką (było ich wiele, jednak wszystkie trenowały tylko metodą pozytywną, która widać było, że nie działa), jednak ona zaproponowała mi zmienione szkolenie pozytywne. Obie zgodziłyśmy się, że sunia jest w takim stanie, że nie zauważy niczego co jej się podstawi pod nos, także trzeba ją najpierw wyprowadzić z szału trochę drastyczniej i jak choćby na chwilę oprzytomnieje, nagradzać, że spojrzała w inną stronę. Otóż polegało to na "szarpaniu smyczą". Nie było to w żaden sposób brutalne i nie polegało na ciągnięciu psa, tylko na ustawicznym, dość mocnym ale krótkim pociąganiu za smycz. Faktycznie po jakimś czasie to zadziałało i sunia dawała się wyprowadzić z szału, została nagradzana i uspokojana. Zmniejszałyśmy powoli odległość od psów i po prostu chodziłyśmy za pieskiem, ciągnąc za smycz kiedy było potrzeba i nagradzając jak tylko piesek szedł już spokojnie, albo kiedy odwracał głowę.

Trzeba było reagować bardzo szybko i ciągnąć zanim tak naprawdę pies wpadł w szał. Jak tylko odwrócił głowę i widać było, że zauważył innego psa, trzeba było ciągnąć krótko prae razy i jak zwrócił się w naszym kierunku, nagradzać. Oprócz tego behawiorystka zdecydowała się na indywidualne spotkania suni z jej pieskiem. Po pewnym czasie sunia przestała reagować na niego agresją i spokojnie koło niego chodziła. Jednak piesek nie zwracał nawet uwagi na jej agresję, jak również nigdy nie skrzywdziłby płci pięknej. Dlatego też bahawiorystka postanowiła spróbować z normalnym pieskiem, który nie jest wytresowany w ten sposób żeby nigdy nawet nie warknąć. Byłam przeszczęśliwa, gdyż sunia zaczeła go tolerować nawet dawała się obwąchać i wyraźnie po pewnym czasie nawet poczuła się swobonie i chodziła z lekko podniesionym ogonkiem. Behawiorystka zauważyła u niej również poważny problem-sunia wysyłała zupełnie sprzeczne sygnały innym psom i nie umiała interpretować sygnałów od innych psów. Zdarzało się, że przybiegały do niej pieski, które chciały się zaprzyjaźnić i które chyba nie rozumiały co to agresja i nie przejmowały się jej wyskokami. Sunia była wtedy tak zaskoczona, że jak nagle pojawił się koło niej piesek, głupiała i nie wiedziała jak zaeragować. Najczęściej kończyło się to powolnym narastaniem agresji z jej strony i moim odciąganiem jej, gdyż widać było, że zaraz się rzuci. Jednak czasami dawała się obwąchać. Jednak jak tylko piesek się odwrócił, sunia rzucała się na niego. podejrzewała albo że odwrcił się dlatego, że chce uciec, co powodowało, że się denerwowała i może stąd jedyna reakcja obronna przeciwko zdenerowaniu jaką zna, czyli agresja, albo poczuła, że piesek jest od niej słabszy i dlatego ucieka i może chciała pokazać że faktycznie jest silna. O

Oprócz tego, co zauważyłam już wcześniej, sunia nie wie co robić z psami. Nie wie co to zabawa i nie wie jak się bawić. Spotkałam kiedyś bardzo miłych właścicieli psów, którzy nie zareagowali krzykiem na mnie żebym uśpiła psa, tylko kazali mi natychmiast spuścić psa ze smyczy przy ich pieskach, nie zwracając uwagi na moje tłumaczenia, że to się może źle skończyć. Powiedzieli również, żebym jej nawet nie zakładała kagańca, jednak stwierdziłam, że te pieski są bardzo małe i nawet nie będą mogły się obronić jakby coś poszło nie tak, więc kaganiec został. Pieski podbiegały do niej i ją zaczepiały a jak sunia zrozumiała, że nic sobie nie będą robić z jej warczenia, przestała zwracać na nie uwagę i skupiła się na próbie zdjęcia kagańca. Właściciele piesków wytłumaczyli mi, że trzeba zaryzykować i zdjąć kaganiec, żeby czuła się zupełnie swobonie i może zajęła się kontaktem z zaczepiającymi ją psami. Na początku uciekała jak tylko piesek ją zaczepił. Dlatego też pieski zaczęły ją ignorować, bo nie chciała się bawić. Jednak po jakimś czasie i kilku jeszcze zaczepkach sunia nagle rzuciła się z rykiem na pieska. Wszyscy myśleliśmy, że go zagryzie. Okazało się jednak, że ona usiłowała się bawić i okazywała to w jedyny sposób jaki umiała, jakby nie umiała zachowywać się bez agresji. Po tym jednak odważyłam się ją puszczać luzem, w kagańcu, ale skończyło się to kilkakrotnym ciężkim poturbowaniem małych piesków, więc wróciła na smycz. Parę razy później nadażyła się okazja, gdyzie pieski chciały się z nią bawić i wyjątkowo nie bały się jej, pomimo, że się rzucała,a po wytłumaczeniu właścicielom problemu, zgadzali się oni, żeby spuścić ją ze smyczy w kagańcu. Jednak w większości źle się to kończyło, gdyż zaczepiana sunia zaczęła również zaczepiać, ale psy odbierały to jako próbę ataku i w paru przypadkach również odpowiadały agresją a właściciele stwierdzili, że to nie jest problem, że mój pies nie umie się bawić, tylko, że jest po prostu agresywny. Wróćmy jednak do szkolenia, suni niestety się pogorszyło i mnie ugryzła.

Powiedziano mi, że ona po prostu przekierowuje agresję na mnie i nie zrobiła tego dlatego, że chciała akurat mnie ugryźć. Jednak zaczęło się robić coraz gorzej, gdyż kłapała zębami tóż koło moich nóg i ugryzła mnie bardzo mocno jeszcze kilka razy. Spowodowało to już również brak możliwości szkolenia psa z mojej strony. Niestety teraz za każdym razem jak widzę psa, ściągam smycz, staram się uciec, a przede wszystkim nie dopuścić żeby pies znalazł się blisko moich nóg. Weterynarze radzili mi pieska uśpić, gdyż tłumaczyli, że pomimo to, że gryzie mnie w szale, jednak zdaje sobie później sprawę z tego, że to zrobiła i będzie uważała, że jest bezkarna, co tylko pogłębi jej agresywne zachowania. Tak też się stało. Bawiła się zabawką koło moich nóg, co wcześniej zachęcało do zabawy i przygniecenia końca zabawki stopą żeby się przeciągać. Nigdy nie była w stanie zabrać suni zabawki gdyż dawała wyraźne ostrzegawcze sygnały, że sobie tego nie życzy, a ja wolałam nie testować na sobie czy warczenie i kłapanie zębami przemieni się w atak jeśli zabiorę zabawkę. Jednak piesek nie chciał się bawić sam i było przykro patrzeć, że tylko chce być gładzony i spać. Dlatego też wymyśliłam z mamą, że nadepniemy na daleki kawałek zabawki i poprzeciągamy się z nią. Suczka była przeszczęśliwa. Cały czas podawała nam zabawkę i tylko na nas smętnie patrzyła kiedy nie chciałyśmy nadepnąć, bo np zabawka była za mała albo znajdowała się zbyt blisko jej zębów. Jednak ostatnio bawiąc się zabawką koło mojej nogi, złapała mnie za nią. Nie zrobiła tego mocno, jednak widać było że tylko dlatego, bo nie wie co zrobię. W tym momencie weterynarze stwierdzili, że pieska jednak trzeba uśpić. Ja zdecydowałam się jednak na ostatnią możliwość, czyli podanie jej leków. Dobrze wiem, że nie zadziałają one od razu, gdyż są to środki o powolnym uwalnianiu i trzeba będzie naprawdę długo czekać, jednak boję się co zrobić jeśli one nie przyniosą żadnego skutku. Byłam naprawdę u wielu poleconych ludzi i bardzo dużo czytałam na temat pracy z takimi psami, jednak boję się, że nie ma już żadnej innej metody na złagodzenie agresji i lęku psa, a niestety ja też już nie dam rady być opanowana i uspokajać psa, widząc ze nic się nie zmienia i jedyne co próbując zrobić to nie dać się ugryźć. Dziękuję wszystkim którzy przeczytają tak długi post i mam nadzieję, że może macie jakieś inne pomysły.

Link to comment
Share on other sites

Jak Warszawa to Agnieszka Boczula.

Nie boj sie sensownej przemocy wobec psa. Korekta moze zdzialac cuda (to to straszne szarpniecie, ktore stosowalas), a do tego powinnas dorzucic jakies ostre i stanowcze "NIE" zeby potem mozna bylo koryowac ja glosem. To raz.

Dwa, dorosle psy nie musza sie ze soba bawic. Szczeniak chce sie bawic z kazdym wszedzie, ale dorosly pies ma juz swoje dorosle sprawy i nie kazdy lubi/chce zabawe z innymi psami. Twoja suczka pewnie nie byla socjalizowana, nie zna psow i tu jest problem. Ja bym sie skupila na nauce ignorowania psow, a nie koniecznie na zapoznawaniu ich. Pomoze to i Tobie, bo jak zobaczysz, ze ona moze spokojnie minac innego psa to wyluzujesz (chociaz akurat to powinnas zrobic zanim prace zaczniesz;)).

Trzy, zagladkiwanie, za wszelka cene unikanie rozsadnej przemocy, na sile wrzucanie jej w pozytywne wychowanie (bo szkolic w sensie uczyc komen jak najbardziej pozytywnie trzeba) zaszkodzilo wam, a nie pomoglo. A czemu ona nie poszla na szkolenie grupowe? To by jej sie przydalo, bo by uczyla sie pracy z Toba w towarzystwie psow, ktore jej nie zaczepiaja.

Cztery, puszczenie psa samopas to zaden ruch. Ona sie po tym nijak nie zmeczy, w koncu to pies. Zamiast tego wez ja na rower, na bieganie, zrob z nia porzadna sesje szkoleniowa, wykorzystuj teren i np. kaz jej skakac przez plotki, wchodzic na rozne rzeczy (i np. wymagaj warowania na pniu scietego drzewa), poluzuj smycz i czesto zmieniaj kierunek, rob slalomy, nawet jak idziesz ulica to wymagaj od niej np. siadania przed przejsciem czy komendy stoj co druga latarnia. Niech ona na spacerach sie skupia na Tobie, bedzie Ci latwiej nad nia zapanowac. Oczywiscie czesc luzniejsza tez musi byc, w koncu sucz musi sie zalatwic, ale tu wybieraj miejsca malo uczeszczane, gdzie nikt nagle zza rogu z psem nie wyjdzie.

Do tego cwiczenia w domu z wymiana wszystkiego. Naucz ja komendy "przynies" i niech na Twoja prosbe przynosi wszystko, od Twoich rekawiczek po jedzona wlasnie przez nia kosc.

Na razie ten pies nie jest do uspienia. Ale musisz sie liczyc rowniez z tym, ze jesli ta agresja dalej bedzie postepowac w takim kierunku to opcje te bedziesz musiala rozwazyc. Dlatego jak najszybciej umow sie z Agnieszka Boczula i sluchaj jej rad.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Znam przypadki gdy behawiorysta polecany przez schronisko zaczynał od "tylko  żadnej przemocy!" wobec psów naprawdę agresywnych.

 

Nieszczęśni przygarniacze piesków z przytuliska, kiedy im się trafi taki przypadek, są w czarnej... dziurze :smile:.

 

Sensownie szkolić i rozwiązać problemy - nie, oddać psa - nie (od razu ich się odsądza od czci i wiary i raczy banałami o braniu odpowiedzialności, obrzuca inwektywami i tak dalej), uśpić - oczywiście nie, bo jakże to tak. :smile:

 

Szkoda że to nie ci behawioryści siedzą potem całe życie z psem który np. potrafi na serio zaatakować kiedy człowiekowi coś upadnie, gryzie przy każdym ruchu, atakuje wszystko co na drzewa nie ucieka na spacerach i tak dalej - a takie spektrum zachowań się niestety zdarza. Żeby było śmieszniej, często to są pieski które na stronie schronisk były opisywane jako słodziaczki, cium, cium, przytulaśne ciasteczka. :smile:)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Boisz się własnego psa i to jest tak naprawdę największy problem. Myślę, że tak było od początku, jeszcze zanim zaczęły się problemy. Możliwe nawet, że w przypadku gdyby z tym psem na spacer wyszedł ktoś inny sunia nie sprawiałaby takich problemów. Jak duża ona jest? Gdy Cię ugryzła jakie miałaś obrażenia?

Link to comment
Share on other sites

Akallabeth, obawiam sie, ze wczesniej trafilas do niewlasciwych osob na szkolena ze swoja sunia. W tym watku dostalas bardzo dobre rady jak nalezy pracowac z psem ale ktos powinien Ci pokazac jak to robic .Bardzo wazna jest Twoja postawa ,zdecydowanie i brak okazywania leku. Ja na Twoim miejscu napewno zglosilabym sie do polecanego w tym watku szkoleniowca.  Mialam szczescie ,ze dwa lata temu bardzo szybko po adopcji mojego psa trafilam do doswiadczonego trenera. Spacery z psem to byl koszmar ,chcial atakowac wszyskie psy oraz biegajace i krzyczace dzieci przez co w kraju w ktorym mieszkam smialo kwalifikowal sie do uspienia. Szczerzyl na mnie zebiska i warczal gdy chcialam przy nim cos zrobic co mu nie odpowiadalo. Sama bym sobie z tym problemem  nie poradzila ,trener wskazal mi wlasciwa droge glownie zwrocil uwage na moja postawe ,moge nawet powiedziec ,ze nauczyl mnie pewnosci siebie i zdecydowania wobec psa. Bardzo duzo czasu psu poswiecalam ( i poswiecam caly czas) ,ale praca ta byla przyjemnoscia gdy bylo widac efekty. Dokladnie tak jak wczesniej Ci radzono  praca z psem w domu ,nauka przynoszenia ,wymiany przedmiotow przez to pies uczy sie posluszenstwa i latwo nad nim zapanowac na spacerach i dodatkowo na spacerach siadanie przed przejsciem i rozne komendy. Moge smialo powiedziec ,ze teraz mam super psa ,nikogo nie atakuje i jest bardzo posluszny, nie zaprzyjaznia sie z wszystkimi psami ,te ktorych nie lubi ignoruje .Zycze Ci powodzenia i cierpliwosci ,zglos sie do pani Boczuli i napisz jak Wam idzie .

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...