Jump to content
Dogomania

narośl, guzek


azzie5

Recommended Posts

Wczoraj wyczułam u Szarej niewielki, miękki guzek. Znajduje się po prawej stronie psa, przy górnej partii żeber. Jeszcze wczoraj był wielkości paznokcia u kciuka i wogóle nie był widoczny, ze względu na swą miękkość ledwo wyczuwalny, jakby 'przelewający się' pod palcami. Miałam zamiar pokazać go wetce przy okazji, za parę dni.

Ale dzisiaj okazało się, że narośl niebywale szybko urosła do rozmiarów, które pozwalają jej być widoczną w każdej pozycji psa, guzek wyraźnie odstaje od linii żeber.

Przerażona zabrałam Szarą do wetki, mało się nie poryczałam a wetka po wstępnych oględzinach stwierdziła, że to nic takiego, być może wynik uderzenia, gdy psy się ze sobą bawiły.

Powiedziała, że póki nie urośnie, nie można stwierdzić, czy jest to coś poważnego. Ale właśnie on tak strasznie urósł w tak krótkim czasie! Jak on ma być duży, żeby stwierdziła, ze to jest groźne?! Ona na to, że trzeba obserwować i patrzeć, czy jej nie przeszkadza i nie boli. Wróciłam do domu...

Mam nadzieję, że to rzeczywiście wynik jakiegoś przypadkowgo uderzenia, ale gdyby to było uderzenie, to czy by to ją nie bolało? Boję się, szczególnie że nigdy żaden z moich psów nigdy wcześniej nie miał czegoś takiego, a przecież też na okrągło szaleją na podwórku, jak to psy. :roll:

Zastanawiam się, co o tym myśleć, jakoś tak nie do końca ufam zdaniu wetki, ona zbagatelizowała sprawę, a guzek wcale nie wygląda banalnie.

Czy Waszym psom też kiedyś tak nagle rosły takie guzki?

Link to comment
Share on other sites

Bardzo podobną lub nawet identyczną sprawę przeżyłam z moją yoreczką. Guzek był owalny i jakby ruchomy (pod palcami) też z boku między żeberkami.

Bardzo szybko urósł i po kilku dniach się wchłonął , ale te kilka dni , to był dla mnie horror...

Pojawił się jakieś trzy tygodnie po podaniu szczepionki przeciw wściekliźnie - wcześniej czytałam , że źle podany zastrzyk może powodować takie komplikacje i modliłam się , żeby tylko o to chodziło... nie pamiętałam gdzie pani wet się wkuwała... :-?

Do dziś nie wiem co było prawdziwą przyczyną :-?

Azzie , poczekaj spokojnie kilka dni... daję sobie rękę uciąć , że skończy się na strachu - jak w moim przypadku :)

Trzymam kciuki i czekam na wieści - DOBRE!!! :)

Link to comment
Share on other sites

tak mi się jeszcze przypomniało, że wetka rzeczywiście pytała, kiedy i na co Szara była szczepiona-ale ona dostawała zastrzyki pod koniec sierpnia, czyli raczej to jest za długi okres czasu...

Jak powiedziałam o tym wetce, to dopiero wtedy wysnuła przypuszczenie, że to być może efekt uderzenia, czyli też brała wcześniejsze szczepienia pod uwagę, ale widocznie je wykluczyła.

Adirajo, dziękuję za wsparcie i mam nadzieję, że Szarej guzek też się wchłonie.

Jak oglądałam ją ostatnio, to narośl tak jakby się 'rozklepała', tzn nie jest już tak odstająca od ciała jak trochę wcześniej, ale odniosłam wrażenie, jakby zajęła nieco większą przestrzeń, czyli chyba objętość ta sama, ale inne położenie. Nie mogłam jednak obejrzeć dokładnie, bo już się ściemniało, psy trzymam na dworzu.

Link to comment
Share on other sites

Azzie , naprawdę - głowa do góry i mniej smutku :wink:

Po tym co opisujesz mam wrażenie , że to samo było u Vikuliny.

Kilka dni i guzek się wchłonie - tak samo szybko i niespodziewanie jak się pojawił.

U Vikty też powodem nie musiała być szczepionka - to były tylko moje przypuszczenia na pocieszenie samej siebie - równie dobrze mogła się gdzieś uderzyć ( to strasznie ruchliwa i skoczna bestyjka).

Wiem , że ciężko Ci teraz , ale zobaczysz , że będzie dobrze i już niedługo mi tu o tym napiszesz! :)

Pozdrawiam i przesyłam cieplutkie uściski dla Ciebie i Szarej :)

Link to comment
Share on other sites

Po1) Też znam taki przypadek u psa mojej znajomej, guzek wchłonął się sam i bodajże też był skutkiem jakiegoś zastrzyku

Po2) Ja mam też guzka na żebrach od jakichś 7 lat i żyję i dobrze się mam. I mam nadzieję że mój lekarz wie co mówi :lol: a mówi że to taki włókniak i on tam sobie już będzie... :-?

Link to comment
Share on other sites

muszę trochę powyjaśniać, bo okazało się, że wczoraj z tego wszystkiego źle obejrzałam Szarą, a dzisiaj, trochę bardziej na spokojnie looknęłam na guzek i wyszły nowe rzeczy.

Okazało się, że Szara ma 2 różne guzki, a nie jeden, jak mi się śłepocie przewidziało. :oops: Myślałam ,że mały guzek urósł w ciągu dnia do dużych, opisanych wcześniej rozmiarów, ale teraz już wiem, że nieopatrznie strzeliłam goopotę... :-?

Oba guzki znajdują się w bliskiej od siebie odległości, przy żebrach, jeden wyżej, drugi niżej.

Ten mniejszy, o którym myślałam, że urósł, znajduje się wyżej, mniej więcej przy partii szyi, ma zbliżony do owalnego kształt i jest twardszy, niż myślałam za pierwszym razem, jest wogóle niewidoczny, można go tylko wyczuć.

Drugi guzek nie wiem czy jest guzkiem, jest bardziej naroślowaty. Tak jak pisałam wczoraj, dobrze widoczny gołym okiem, znajduje się przy niższej partii żeber, jest rozlazły i miękki.

I co ja mam teraz robić? :roll: I jak teraz widzicie tą sprawę?

Jeszcze raz dziękuję Wam za dobre słowa i za empatię. :- )

Link to comment
Share on other sites

Wg mnie oba mogłyby być tłuszczakami - Mika ma sporawego, miękkiego, ale widziałam też mniejsze, twardsze...

Jednak myślę, że Szara jest młodziutka i może to coś innego, co szybko zniknie.

Moja PONka, Czata, miała mały, twardy guzek (po zastrzyku, ale zastrzyk ostatni miała jakieś dwa-trzy miechy wczesniej lub po kleszczu!). Zniknął po nagrzewaniu. Czasem to pomaga, ale Flaire pisała na DGM, że lepiej jest czekać i obserwować.

Tak więc radzę Ci obserwować i być w stałym kontakcie z wetem, gdyby coś Cię zaniepokoiło.

Trzymam kciuki!

Link to comment
Share on other sites

Ja też radzę obserwować, skonsultować z wetem przy okazji, niech obejrzy od czasu do czasu...

Bez paniki, to najważniejsze ;)

Tak jak radziłam kiedyś Malawaszce, znajdź sobie coś co jest wielkości tych guzków, żebyś miała porównanie i mogła obserwować czy rosną.

(podsunął mi to wet, kiedy mój Filip miał narośl na powiece: przy pierwszej wizycie była jak ziarnko ryżu, miałam przyjść na wycięcie jeśli urośnie do rozmiaru pestki od wiśni, bo jak będzie pestka ze śliwki to będzie już za duże i będzie ciężko wyciąć)

Nasza chora wyobraźnia płata nam figle :roll:

Link to comment
Share on other sites

:multi: mniejszy guzek wchłonął się!!! :multi:

:D :D :D :D

dzisiaj oglądałam Szarą, a jego po prostu już nie było, zupełnie jakby nigdy go nie miała! :P

Dziękuję Wam za wszystkie rady i podtrzymywanie mnie na duchu, to naprawdę bardzo wiele daje. :buzi:

A większy guzek jest nadal tej samej wielkości, ale zrobił się mniej ciapkowaty, tzn stwardniał i nabrał bardziej określonych kształtów-jest mniej więcej wielkości kaczego jaja i nadal bardzo widoczny.

Czy to źle czy dobrze? Jutro jedziemy pokazać się wetowi

Link to comment
Share on other sites

Salma też coś takiego miała (na karku) i wet (na którego przypadkowo trafiłam na klinikach) powiedział ze to nowotwór :o Sama jednak wywnioskowałam ze nowotór nie pojawia się z dnia na dzień i postanowiłam czekać - oczywiście na własne ryzyko :-? Jednak nazajutrz zadzwoniłam do weta który sterylizował mi Salcię miesiąc wcześniej i okazało się ze to reakcja po dawce leku usypiającego, gdyż Salcia musiala go dostać trochę więcej )ze względu na jej muskulaturę lek ciągle nie chciał się wchłaniac a tym samym Salma nie chciała usnać :lol:

Oczywiście guzek po kilku dniach całkowicie zniknął :fadein:

Link to comment
Share on other sites

To kacze jajo nasunęło mi pewną myśl. Moja sunia miewała takie cusie ale na torebkach stawowych czyli na łokciach. Spowodowane to było albo uderzeniem albo odleżeniem. Ale to było miękkie, czuć było że w środku znajduje sie płyn. Nie wiem czy to może być coś podobnego?

Link to comment
Share on other sites

pan wet-zupełnie inny wet, niż za pierwszym razem-też powiedział, że guzek jest wynikiem jakiegoś urazu mechanicznego, a skoro dwóch niezależnych od siebie wetów ożekło to samo, to znaczy, że rzeczywiście wszystko jest ok. :D

Szara dostała 2 zastrzyki wspomagające zmniejszanie się guzka i pokażemy się znów na obserwację w sobotę.

A guzek zdecydowanie się zmniejsza, teraz jest już dwa razy mniejszy, niż na początku, nadal niezmiennie twardy, ale zdecydowanie znika!!! :D

I baardzo, naprawdę bardzo wielkie dzięki dla wszystkich Was, którzy pomogliście przeżyć mi te dni wielkiej niepewności. :D

Link to comment
Share on other sites

dzięki-przekazałam :wink:

A dzisiaj byłyśmy ostatni raz u pana weta na zastrzykach wspomagających zmniejszanie się guzka (swoją drogą to uważam, że za dużo ich jej wlepił: w ciągu trzech wizyt dostała łącznie 8 zastrzyków!).

Guzek jest teraz malusieńki, prawie że niewidoczny, ale bardzo bardzo twardy. Wet powiedział, że prawdopodobnie już jej taki zostanie na zawsze i że się zrobiła z niego tkanka łączna (?). Także w rezultacie będę miała pieska ze znakiem szczególnym ale pal to licho, najważniejsze, że wszystko już się dobrze skończyło. :P

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...