supergoga Posted January 20, 2009 Author Share Posted January 20, 2009 Ale skoro pisała też do Ciebie, to proszę Cię, napisz i też poprzyj Koko. Nie wiem co zrobię z nim jutro lub pojutrze najdalej. Nie mam pojęcia/. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Asia & Ginger Posted January 20, 2009 Share Posted January 20, 2009 [quote name='supergoga']Asiu, jesli możesz to też napisz i zareklamuj Koko. To jest chyba dom dla niego. Bo co ja z nim zrobię. Opadają ręce, mam kłopoty i w pracy i w domu (z mamą) i z Moną która mam na tymczasie - taka świetna delikatną - i musze patrząc w jej oczy zawieść ją za tydzień do schronu z powrotem - i teraz Koko. Nie mam na hotel. Siedzi w nim już 1 psiak, gringo i kasa się skończyła w zasadzie. A rachunek za leczenie Koko jeszcze nie zapłącony. Powiem Wam, że poczatek roku jest beznadziejny. Wysiadam.:shake:[/quote] Zapisałam, zareklamowałam. :p Pozostało nam teraz tylko czekanie i zaciskanie kciuków. :kciuki: :kciuki: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Asia & Ginger Posted January 20, 2009 Share Posted January 20, 2009 [quote name='supergoga']Ale skoro pisała też do Ciebie, to proszę Cię, napisz i też poprzyj Koko. Nie wiem co zrobię z nim jutro lub pojutrze najdalej. Nie mam pojęcia/.[/quote] Pani mi odpisała: "skontaktowałam się już z p.Małgorzatą w sprawie Koko. Mam nadzieje że adopcja dojdzie do skutku." Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted January 21, 2009 Share Posted January 21, 2009 trzymam mocno kciuki :p Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 21, 2009 Author Share Posted January 21, 2009 Ja też, bowiem jeśli KOko nie pojedzie do domu jutro - to nie mamy co z nim zrobić.:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted January 21, 2009 Share Posted January 21, 2009 Koko ja trzymam kciuki jutro za Twoja adopcje a Ty trzymaj lapki za moje jutrzejsze zaliczenie :lol::lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marta23t Posted January 21, 2009 Share Posted January 21, 2009 Dołączam się do kciuków:oops: oby ten domek to był ten. Kasia w razie co dasz rade Koka zabrać do siebie? wsadzenie go do schronu to dla niego stryczek:shake: on już zaufał, jest lepiej, nadaje się do adopcji:oops: [SIZE=1][COLOR=Red]Powodzenia na zaliczeniu[/COLOR][/SIZE];) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 I CO? Koko w domku? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 23, 2009 Author Share Posted January 23, 2009 Koko gdyby nie miał domku niestety nie trafiłby do Kasi - nie ma dobrych relacji z innymi psami. Musiłaby iść do hotelu - przecież nikt by go nie zamknął w schronie - nie po to był zabrany. Ale nie ma się na rzie o co marwtić. Wczoraj odebrałam Koko z kliniki i zawiozłam na dworzeć gdzie został przejęty przez nowego opiekuna i pojechał do warszawy. Mam nadzieję, że domek sobie poradzi z jego niezaleznym charakterem. Pan, który go odbierał zajmuje sie układaniem psów, czyli Koko nie wejdzie mu na głowę. Oczywiście pomogliśmy Panu Zbyszkowi ulokować psa w przedziale, a Koko wykorzystał chwilę nieuwago, wskoczył na siedzenie i...zrobił mokrość siuśną. Dobrze że pociąg był w zasadzie pustawy i po wytarciu mam nadzieję szybko wyschnie. W przedziale siedzieli tylko Pan i pies. Trzymać prosze kciuki. Dzisiaj odbieram fakturę i już mi się włos jeży. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Asia & Ginger Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 [quote name='supergoga']Koko gdyby nie miał domku niestety nie trafiłby do Kasi - nie ma dobrych relacji z innymi psami. Musiłaby iść do hotelu - przecież nikt by go nie zamknął w schronie - nie po to był zabrany. Ale nie ma się na rzie o co marwtić. Wczoraj odebrałam Koko z kliniki i zawiozłam na dworzeć gdzie został przejęty przez nowego opiekuna i pojechał do warszawy. Mam nadzieję, że domek sobie poradzi z jego niezaleznym charakterem. Pan, który go odbierał zajmuje sie układaniem psów, czyli Koko nie wejdzie mu na głowę. Oczywiście pomogliśmy Panu Zbyszkowi ulokować psa w przedziale, a Koko wykorzystał chwilę nieuwago, wskoczył na siedzenie i...zrobił mokrość siuśną. Dobrze że pociąg był w zasadzie pustawy i po wytarciu mam nadzieję szybko wyschnie. W przedziale siedzieli tylko Pan i pies. Trzymać prosze kciuki. Dzisiaj odbieram fakturę i już mi się włos jeży.[/quote] Ale ten Pan co przyjechał po Koko to od tej Pani z Warszawy, która pracuje w zoologu tak? :cool3: Kciuki oczywiście zaciskam. :kciuki: :kciuki: A jesli chodzi o pieniądze, to mam parę fajnych rzeczy na bazarek, ale niestety mogę je wystawić dopiero za tydzień, ponieważ teraz w niedzielę wyjeżdżam na kilka dni i nie mogłabym dopilnować bazarku. ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 23, 2009 Author Share Posted January 23, 2009 Asiu - dzięki wielkie, jak zwykle pomogłaś i to dzięki Tobie Koko pojechał do domku. Bo jego los spędzał mi sen z powiek. Oby wszystko było dobrze. Dam znać, jak odbiorę fakturę - i z góry dziękuję wszystkim za pomoc w sprawie Kokolino. Mam nadzieję, że będziemy mogli nieco odsapnąć. Chociaż - sama nie wiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 23, 2009 Author Share Posted January 23, 2009 Totalna tragedia. Dostałam wieści o Koko - i jestem załamana. W klinice nie informowali, że jest tak źle. To pierwszy taki przypadek u nas i nie wiem co robić, co radzic. Pies nie ma gdzie wrócić. Tylko niestety jedno przychodzi mi do głowy. Ale czytajcie sami: Niestety z Koko jest ogromny problem. Już 2 razy mnie boleśnie ugryzł, raz gdy kazałam mu zejść z łóżka, nie dotknęłam go, nie szarpałam, nie krzyczałam a on zaczął warczeć, wtedy przestałam do niego mówić i on się rzucił, druga osoba musiała go ode mnie odciągać bo wpadł w szał. Później ugryzł gdy chciałam mu wytrzeć łapy po spacerze, nie stawiał oporu, grzecznie podawał łapy aż w pewnym momencie znowu się rzucił. Niestety skończyło się na opatrunkach bo rany po jego zębach i pazurach są dosyć głębokie. Pogryzł już nie tylko mnie. Warczy za każdym razem gdy coś idzie nie po jego myśli, nawet gdy patrzę mu przez chwilę w oczy. Gdy jemy, szczeka i warczy dotąd aż czegoś mu się nie da, nie pomaga chowanie jedzenia, rozkazujący ton głosu. Szczeka nawet wtedy, gdy wychodzę np. do łazienki. Boje się chodzić po mieszkaniu, jem tylko wtedy gdy on śpi lub jest na spacerze. Gdy zostaję sama w domu muszę mu zakładać kaganiec, bo boje się że znowu wpadnie w szał i sama sobie nie poradzę z odciągnięciem. Staram się zapewnić mu spokój, odpowiednio traktować natomiast żadne środki nie pomagają,a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej go rozwścieczają, nie można pozwolić, żeby rozstawiał domowników po kątach. Wiem, że jego zachowanie jest spowodowane złym traktowaniem go przez poprzednich właścicieli, przez stres, leczenie, długą podróż. Bardzo mi go szkoda. Wiem też że potrzebuję mnóstwa cierpliwości i wyrozumiałości, mogłabym mu to zapewnić, natomiast nie mogę narażać swojego i czyjegoś zdrowia. Znam tą rasę psów, są zaborcze, dominujące, natomiast potrafią się odwdzięczyć za dobre traktowanie dlatego postanowiłam go zabrać, ale jeżeli Koko jest agresywny nawet po kastracji i środkach uspokajających to niestety dobrze nie rokuje. Miałam już ciężkie w wychowaniu psy natomiast nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem. Dam mu jeszcze jedną szansę, poczekam do jutra, ale jeżeli Koko jeszcze raz kogoś zaatakuję bez większego powodu to będę zmuszona go oddać powrotem do schroniska bo nie chcę żeby komuś zrobił krzywdę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marta23t Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 Goga musimy brać też pod uwagę to, że właśnie ta agresja może być przyczyną wyrzucenia Koko:shake: i co wtedy?:-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marta23t Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 o kurde:-o to Koko daje czadu:-( może mu jakieś uspakajacze podać i od razu szkolenie? to dziwne,że w klinice był spokojny a też były strach, badania, ból...może ten kaganiec przez kilka dni-na oswojenie, jakieś uspakajacze coś poradzą? jeśli Koko wróci i faktycznie jest agresywny to już nie będzie go można dawać do adopcji-bo kto zaryzykuje? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 o matko:placz: nie mialam pojecia ze jest z Koko tak zle niegdy nie mialam bezposredniego kontaktu z tak agresywnym psem, czyli w schronie nie bez powodu dziwnie sie zachowywal i nie bylo to spowodowane tylko schronem czyli nerwami z tym zwiazanymi, nawet nie wiem co radzic :shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 Goga podaj ile wynosi faktura za Koko Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 23, 2009 Author Share Posted January 23, 2009 Jeszcze nie odebrałam. W poniedziałek odbieram. A co do Koko, nie wiem co zrobię, jak Pani Milena jutro napisze, że mam go zabrać. Że oddaje psa. Nawet nie mam jak po niego jechac - i co dalej. Czy on ma szanse, czy nie. Bo jeśli ma wrócić do tego miejsca z kórego wyszedł - to chyba lepiej żeby.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marta23t Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 może ta Pani powalczy o niego..powalczy z jego zachowaniem..to może być stres po tym wszystkim może też być psia natura. tu przydałby się ktoś kto ma wprawę-jakiś dobry szkoleniowiec, który popracuje nad psem i określi jego szanse na zmianę.:shake: z drugiej strony jeśli ma być psem nieadopcyjnym, całe życie w ciasnej klatce schronu, na kupie gówna bo każdy będzie się bał wejść posprzątać to nie wiem czy ma sens męczenie psa:-( bo to dla niego wyrok-siedzenie w schronie do śmierci:placz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Halo (Alfa i Zuzia) Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 ale to nie powinno być tak, jak pani pisze - że pies coś chce, warczy i nie przestaje dopóki tego nie dostanie:shake: jak raz dostał co chciał to się nauczył że może wymuszać.. mam taki wątek, właściciel ma psa w typie ON, z podobnynm problemem. b.proszę opiekunów, żeby to przeczytali, chodzi mi szczególnie o uwagi Zofii Mrzewińskiej - to fachowiec i jej rady nie zaszkodzą. Mam nadzieję że pies się uspokoi, jeśli nie - to lepiej go uśpić niż oddawać do schroniska, bo wiadomo że albo tam zostanie albo trafi znowu gdzieś i znowu go oddadzą i tak w kółko.. chyba że znajdzie się ktoś kto bedzie próbował, ale może to jakaś choroba albo geny, a nie tylko błąd wychowawczy i dominujący charakter:roll: link do wątku: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/f412/nasilajaca-sie-agresja-128237/[/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
emilia2280 Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 To niestety wygláda gorzej niz u mojej suczki spanielki. Cocker rage. :shake: Ataki zlosci bez powodu i hustawki nastroju sá niestety nie do opanowania, chyba nawet tresurá. Jesli psiak wróci z adopcji, oddanie go do schronu to gorszy wyrok niz uspienie. Hotel- chyba dozywotnio, i to przy zalozeniu ze zgodzá sié na trzymanie psiaka agresywnego. To przykre ze z powodu ludzkiej glupoty niewinne psiaki, jak Koko rodzá sié i sá potem traktowane jak smiecie. To tak jakbysmy schizofrenika zamykali w komórce na lancuchu... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marta23t Posted January 23, 2009 Share Posted January 23, 2009 wiem, że nie powinno i popieram Cię Alfa w 100 procentach. szkoda tylko psa-jest młody, około roku-myślę, że dałoby się nad nim popracować ale musiałby trafić na konsekwentną, doświadczoną osobę, do domu bez innych zwierząt i dzieci:shake: obawiam się, że jeśli pies już pierwszego dnia tak zawojował / mimo że nowe miejsce/ i nie poczuł się niepewnie / tak na początku powinno być/ to może być strasznie ciężko:-( a może ktoś od spanieli ma jakiegoś miłośnika tej rasy, znawcę tematu i behawiorystę w jednym kto by spróbował wyprowadzić Koko na prostą:cool3: ja tylko obawiam się, że historia mogła być taka że pies rzucał się na właścicieli-nie mieli serca uśpić to wypuścili:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 24, 2009 Author Share Posted January 24, 2009 Prosze, czy jest ktoś z okolic Warszawy kto mógłby podjechać, spotkać się z Panią Mileną i rzucic okiem na psa. Tak bezstronnie jeszcze z zewnątrz. Bo jesli jest źle, trzeba podjąć tam na miejscu decyzję - wożenia go w lewo i prawo jest dla niego niepotrzebnym stresem. Zmienię tytuł - kto pomoże. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted January 24, 2009 Share Posted January 24, 2009 podnosze! Warszawiacy pomozcie! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Trusiak Posted January 24, 2009 Share Posted January 24, 2009 Witam Z Ozim jest już lepiej. Od wczoraj tylko raz warknął jak chciałam go na siłe zdjąć z łóżka, wcale mu się nie dziwie, nie ma jeszcze legowiska, zamówiłam je na allegro i jeszcze nie przysłali, więc musi spać na kocu na podłodze, jest mu za twardo więc pcha się na łóżko :) To jest niesamowicie inteligentny psiak, podstawowych komend nauczył się w 15 min, jest też bardzo przekupny, dla kawałka mięska zrobi wszystko, dlatego nauka idzie nieźle. Staram się być stanowcza, nie rozpieszczam go zanadto, nagradzam za dobre zachowanie. Nie jest już tak tragicznie jak na samym początku. Jest nauczony czystości, nie załatwi się w domu, cierpliwie czeka aż go wyprowadze na zewnątrz. Jest tylko problem z zostawianiem go samego w domu, bardzo tęski i szczeka nawet gdy wyjdę do łazienki, babeczce u krórej wynajmuje mieszkanie to ciągłe szczekanie niestety się nie spodobało i kazała mi się pozbyć psa. Dlatego dzisiaj muszę go przetransportować na kilka dni do rodziców i szukać nam nowego mieszkanka. Jedno co mnie zdenerwowało niesamowicie----- przed jego przyjazdem nakupywałam mu od cholery ciasteczek, smakołyków, zabawek, najlepszą karmę z jagnięciną a on to tylko powąchał, wziął do pyska i WYPLUŁ!!!!! :placz:Wypluł połowe mojej pensji!!! :grins: Ale mimo wszystko daje nam sporo radości:loveu: W jego przypadku najważniejsza jest cierpliwość. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
supergoga Posted January 24, 2009 Author Share Posted January 24, 2009 Witamy na forum. Wszystko niby wygląda lepiej, tylko szkoda, że ta przeprowadzka go czeka. Nie wiemy czy u rodziców - nie znanych sobie - nie pogryzie znowu kogoś. Pisała Pani że jest dom w duzym ogrodzie, nie skojarzyłam, że to mieszkanie wynajęte. Trochę się martwię - bo to w jego przypadku, z jego trauma i charakterem - bardzo złe jest, że musi iść do kogoś innego i znów w obce miejsce. Jestem pełna obaw. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.