Ulka18 Posted February 3, 2009 Posted February 3, 2009 [QUOTE] Trzeba szukać domu dalej, mając już doświadczenie. [/QUOTE] Bandanki mam juz upatrzone, niedlugo poleca do Ciebie do hoteliku :cool3: Nie poddamy sie i znajdziemy Majce dobry dom, najlepiej z drugim spokojnym, grzecznym psem. Moja Kostaryka miala zbawienny wplyw na Casablanke, bo ta wiele sie uczyla przez sama obserwacje starszej suni. Quote
Murka Posted February 3, 2009 Author Posted February 3, 2009 [B]tanitka[/B], Maja nie jest psem łaknącym kontaktu z innymi psami, na początku się ich niemal bała. Choć na pewno towarzystwo innego psa nie zaszkodziłoby :roll: Nie mam niestety już telefonu do tej pani z Opola co dzwoniła w sprawie Mai, ona miała labradora i z rozmowy była to rozsądna osoba... Quote
agusiazet Posted February 3, 2009 Posted February 3, 2009 No, nie ale się porobiło! Szkoda Majeczki:( Wielka szkoda! Quote
Murka Posted February 4, 2009 Author Posted February 4, 2009 Rozmawiałam dzisiaj z Panią z Sulejówka długo i spokojnie (TZ jest właśnie w drodze po Maję). Pani stosowała feromony przez kilka dni (wet jej zalecił), ale nic nie dawały. Nawet stare dywany rozłożyła na panelach, bo Maja się na nich ślizgała. Pani mówi, że wczoraj Maja chciała pobiec za drobną niską osobą, która za płotem wsiadła na rower i odjechała... Pani nie wiedziała jak ja wyglądam, więc nie mogła sobie tego wymyśleć. Ja jestem niska i drobna... Pani mówi, że nigdy by nie przypuszczała, że zrobi coś co sama zawsze potępiała: odda wziętego psa. Ale sytuacja jest wyjątkowa, Maja nadal nic nie je i nie pije, jest osłabiona i nie ma żadnej poprawy. Ma straszliwie przerażony oczy, jest stale wciśnięta w jeden kąt. Każdy dzień to dla niej męka. Zapytalam czy Pani reflektowałaby na innego psa, jakiegoś bezproblemowego. Pani powiedziała, że tak, ale nie teraz. Musi odpocząć po historii z Mają. Wówczas sama do nas przyjedzie, odwiedzi Maję i może wybierze jakiegoś psiaka. Na Maję oczywiście będzie wplacać co miesiąc pieniądze, chce pomóc przynajmniej tak. Quote
agusiazet Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 To się nazywa miłość bezdenna , niezmienna i wieczna, ale pewnie tylko do Murków! Quote
Ra_dunia Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 O matko... no to może być problem... Biedna Maja :shake: Quote
Ulka18 Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 No to bedziemy szukac domu, w ktorym sa takie osoby jak nasza Murka. Mysle, ze tylko niemiecka adopcja wchodzi w gre, za jakis czas oczywiscie. Quote
Reno2001 Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 czekamy na powrót Mariusza i relację z reakcji Mai na powrót do hoteliku. Quote
agusiazet Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 Są takie psy, które kochają tylko jednego człowieka - może Maja jest taka i miłością obdarzyła Murkę i jej rodzinę, bo to oni pokazali jej, jak powinien żyć pies! Quote
Ulka18 Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 Czekamy, czekamy na powrót Mariusza. Oby wszystko bylo dobrze. Quote
Murka Posted February 4, 2009 Author Posted February 4, 2009 Maja już w hoteliku. Na TZa nie zareagowała jakość specjalnie, chyba go nie poznała, bo zaczęła się trząść na jego widok (ona generalnie boi się mężczyzn, woli kobiety). Potem spokojnie dała się załadować do samochodu, ale nie okazywała żadnej radości. TZ przyjechał innym samochodem niż Maję przywiózł więc pewnie nie wiedziała o co chodzi. TZ mówił, że miała straszne przerażone oczy, aż jej bielmo było widać :-( U nas... jak tylko wsadziłam głowę przez drzwi i zawołałam "Maja, Majcia, Majeczka", ona ożywiła się, zaczęła się rozglądać. A kiedy TZ otworzył klatkę i ja wyciągnęłam rękę, aby ją zapiąć na smycz... zamachała spuszczonym ogonkiem :placz: Nie chciała spacerować, szybko zorientowała się gdzie jest i dosłownie zaciągnęła mnie pod drzwi domu (co jakiś czas machała ogonkiem kiedy się do niej odzywałam) i wepchnęła się między nasze psy będące w sieni (normalnie się ich bała). W domu od razu poszła na swoje miejsce. Potem wyszła i... zaczęła mnie szukać. Ilekroć się do niej odezwałam, stawiała uszka, wyprostowywała się i machała podkurczonym ogonkiem. Zjadła z ręki parówkę. Oczy już całkiem inne (tak twierdzi TZ). Maja nie jest psem wylewnym, ale znam jej zachowania i dzisiejsze powitanie było... Normalnie się popłakałam :-( Maja faktycznie schudła, chodzi znów na przykurczonych łapinkach, bardzo ostrożnie. Będziemy próbować ja przyzwyczajać do obcych ludzi... Może po prostu za wcześnie wyeksportowaliśmy ją do nowego miejsca, może potrzebuje jeszcze czasu aby nabrać pewności siebie w ogóle :roll: Na pewno nie będzie łatwa jej adopcja :shake: Quote
Ulka18 Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 Biedna Majka :shake: Ona jeszcze sobie nie poukladala w glowie co i jak. Obcych ludzi nie toleruje jak widac, wybrala Murke za przewodniczke i przyjaciolke. Musi nabrac zaufania do swiata, moze jeszcze za wczesnie bylo na zmiane. Masz racje Murko, trzeba ja powoli osmielac do nieznanych jej ludzi. W Moim Psie jest artykul znanego amerykanskiego psiego psychologa jak oswajac psa i zachecic do kontaktu z ludzmi. Smakolyki i krotkie codzienne zapoznania robia dobra robote. Quote
Reno2001 Posted February 4, 2009 Posted February 4, 2009 Cieszę się, ze Majeczka już w hoteliku. Faktycznie widac, ze ona ukochała Kasię. Pewnie niełatwo będzie przeknac ja do obcych osób, ale praca nad tym teraz to podstawa. Nie ma innej rady. Quote
Murka Posted February 4, 2009 Author Posted February 4, 2009 Majcia już u siebie pełną gębą. Obeszła pewnym krokiem z podniesionym ogonkiem (u niej ogonek "podniesiony" jest wzdłuż grzbietu) cały ogród wzdłuż i wszerz, wszystko obwąchała czy nic się nie zmieniło i czy to aby na pewno hotelik u Murki a nie jakaś podpucha :razz: co chwila łypała na mnie i pomachiwała ogonkiem. I do domu! W domu wychodzi z łazienki ilekroć słyszy moje kroki na dole, wychodzi na klatkę schodową, spogląda na mnie z góry, macha doopinką, wywala lejzor i kuli uszka... No i co ja mam z nią zrobić??? :placz: Oczywiście pije wodę normalnie (z jedzeniem nie wiem, bo coś ubyło, ale jest w łazience jest jeszcze pochłaniacz jedzenia Gerda), wysiusiała się na spacerze. Najchętniej to by mnie nie odstępowała na krok, ale nieśmiałość jej nie pozwala. W końcu poszłam się myć, poszła za mną do łazienki i położyła się na swoim miejscu. Położyła łebek na łapkach i westchnęła z ulgą przymykając oczy. Widać, że jest strasznie szczęśliwa, że wróciła do hoteliku... Woli w łazience mieszkać niż mieć cały dom z ogrodem dla siebie :placz: TZ mnie pociesza, że jak się udało ją w ciągu paru miesięcy w miarę ucywilizować to i się z czasem przyzwyczai do obcych ludzi i zmian w otoczeniu. Ale ja się zastanawiam czy to możliwe... W każdym razie ktoś kto by ją chciał wziąć musiałby albo przyjeżdżać do niej i się z nią zapoznawać, ew. ja musiałabym jeździć do nowego domu do Mai (to by było chyba lepsze wyjście). Dlatego w grę wchodziłaby tylko okolica: lubelskie, podkarpackie... Przynajmniej na razie mam taką wizję. Czas pokaże :roll: Edit: i chyba jednak najlepszy byłby dom bez mężczyzn... Quote
terra Posted February 5, 2009 Posted February 5, 2009 Biedna Majka, ale już spokojna, że wróciła. Eh, życie:shake: Quote
Reno2001 Posted February 5, 2009 Posted February 5, 2009 [quote name='Murka']Majcia już u siebie pełną gębą. Obeszła pewnym krokiem z podniesionym ogonkiem (u niej ogonek "podniesiony" jest wzdłuż grzbietu) cały ogród wzdłuż i wszerz, wszystko obwąchała czy nic się nie zmieniło i czy to aby na pewno hotelik u Murki a nie jakaś podpucha :razz: co chwila łypała na mnie i pomachiwała ogonkiem. I do domu! W domu wychodzi z łazienki ilekroć słyszy moje kroki na dole, wychodzi na klatkę schodową, spogląda na mnie z góry, macha doopinką, wywala lejzor i kuli uszka... No i co ja mam z nią zrobić??? :placz: Oczywiście pije wodę normalnie (z jedzeniem nie wiem, bo coś ubyło, ale jest w łazience jest jeszcze pochłaniacz jedzenia Gerda), wysiusiała się na spacerze. Najchętniej to by mnie nie odstępowała na krok, ale nieśmiałość jej nie pozwala. W końcu poszłam się myć, poszła za mną do łazienki i położyła się na swoim miejscu. Położyła łebek na łapkach i westchnęła z ulgą przymykając oczy. Widać, że jest strasznie szczęśliwa, że wróciła do hoteliku... Woli w łazience mieszkać niż mieć cały dom z ogrodem dla siebie :placz: TZ mnie pociesza, że jak się udało ją w ciągu paru miesięcy w miarę ucywilizować to i się z czasem przyzwyczai do obcych ludzi i zmian w otoczeniu. Ale ja się zastanawiam czy to możliwe... [B]W każdym razie ktoś kto by ją chciał wziąć musiałby albo przyjeżdżać do niej i się z nią zapoznawać, ew. ja musiałabym jeździć do nowego domu do Mai[/B] (to by było chyba lepsze wyjście). Dlatego w grę wchodziłaby tylko okolica: lubelskie, podkarpackie... Przynajmniej na razie mam taką wizję. Czas pokaże :roll: Edit: i chyba jednak najlepszy byłby dom bez mężczyzn...[/quote] Tez mam takie wrażenie. Maja nie ułatwia nam tym samym pracy, aczkolwiek nic nie jest niemożliwe ;). Quote
Ra_dunia Posted February 5, 2009 Posted February 5, 2009 Biedna Majeczka :shake: Dużo pracy przed Wami... Quote
sodalis Posted February 5, 2009 Posted February 5, 2009 [quote name='Ulka18']Ja bym kupila feromony do kontaktu, zeby caly czas Maja byla spokojna. Feromony dobrze dzialaja na lękliwe psy. Do tego staly rytual dnia i zaskarbianie sympatii Mai na wszelkie możliwe sposoby.[/QUOTE] Witam Czytam watek Maji i psów mieszkających u Murki już od dawna, ale jakoś wcześniej głosu nie zabierałam. Chciałabym napisać coś na temat Maji i jej problemów z zachowaniem, oczywiście nie koniecznie muszę mieć racje, bo suni osobiście nie znam, ale z psami także lękliwymi doświadczenie mam spore, 8 miesięcy temu trafiła do mnie roczna sunia w stanie emocjonalnym podobnym do Maji - sunia, która mając rok nie miała na sobie nigdy obroży, nie wiedziała co to głaskanie, nie umiała chodzić po schodach, załatwiała potrzeby fizjologiczne tam gdzie spała i przez 1 rok swojego zycia znała tylko jedno podwórko i dwoje ludzi, zupełnie nie zsocjalizowana. Obecnie ta sunia funkcjonuje jak normalny rodzinny pies na dość ruchliwym warszawskim osiedlu.. Wracając do Maji , właśnie ta chęć zaskarbienia sobie jej sympatii opisana w zacytowanej przeze mnie wypowiedzi może stwarzać problemy, u psa tak lękliwego duża ilość bodźców (nawet tych pozytywnych) może nasilać stres. Myśle, (ale podkreślam, że to są moje przemyślenia, które powinny być ewentualnie zmodyfikowane przez osoby sunie znające, bo ja znam ją tylko z opisów na dogomanii), że w nowym domu postępowanie z nią musi być bardzo podobne do tego co miała zapewnione u Murki - oczywiście D.A.P w kontakt jak najbardziej, ale nie pozwalanie na chodzenie jej po całym domu, lecz wyznaczenie, jednago cichego, zamkniętego pomnieszczenia typu łazienka, by nowych bodźców było jak najmniej, karmienie o stałych porach, wyprowadzanie o stałych porach, i żadnego gadania do niej, prób głaskania, dawania smakołyków itd. Wiem, że dla osoby adoptującej takiego psa może to wydawać się okrutne "bo przecież ona jest taka biedna i trzeba jej wynagrodzić te lata nie doli", ale to pozwala na znaczne ograniczenie bodźców docierajacych do jej zestresowanego mózgu, w nowym domu powinna siedzieć w łazience i być ignorowana (owszem karmiona i wyprowadzana, ale bez prób nawiązania z nią kontaktu) - trzeba czekać, aż sama zechce, aż będzie sama do człowieka podchodziła, patrzyła na niego, wtedy bardzo stopniowo można próbować się z nią zaprzyjaźniać. Na spacery koniecznie na lince, nawet jesli teren ogrodzony by nie trzeba było jej łapać, żeby znów zamknąć. Ponowna próba wprowadzenia jej do domu, gdzie ludzie są dla niej mili, a jej wolno po całym domu chodzić skończy się pewnie tak samo jak teraz. Myśle, że Maje da się przeprowadzić do innego domu, ale łatwe to nie będzie. Quote
Murka Posted February 5, 2009 Author Posted February 5, 2009 [B]sodalis[/B], myślę że masz dużo racji, mi się też wydaje, że Państwo mieli dobre chęci i obsypali Maję pieszczotami, co ją zestresowało. U nas Maja jest po prostu zostawiana na długi czas sama sobie. I to jej wystarcza, przynajmniej na razie. Quote
Murka Posted February 5, 2009 Author Posted February 5, 2009 Czy jest możliwe, żeby Maja dostawała kroplówkę bez wenflonu/golenia sierści? Bo ja żadnego śladu u Mai po tym nie widzę... Quote
sodalis Posted February 5, 2009 Posted February 5, 2009 [quote name='Murka']Czy jest możliwe, żeby Maja dostawała kroplówkę bez wenflonu/golenia sierści? Bo ja żadnego śladu u Mai po tym nie widzę...[/QUOTE] Tak, mogła dostawać podskórnie - to się często stosuje przy psach z których przytrzymaniem jest problem - podskórnie kroplówka idzie dużo szybciej i nie ma ryzyka, że pies sobie wenflon wyciągnie, żyła się zmarnuje itd. Quote
Murka Posted February 5, 2009 Author Posted February 5, 2009 Dzwoniła dzisiaj P. Aldona zapytać jak tam Maja i odetchnęła z ulgą że już z nią wszystko OK. Zapowiedziała, że jak tylko spadnie śnieg to przyjedzie na kilka dni do Lublina. Wówczas odwiedzi hotelik i zaadoptuje psiaka, który sam ją zaakceptuje (chce przyjechać parę razy i się z psem zapoznać). Myślę, że mimo historii z Mają to dobrzy ludzie z sercem i warto, aby jakiś psiak u nich znalazł schronienie. W przypadku Mai wykazali się dużą odpowiedzialnością (stały kontakt, sprowadzenie weta, psychologa psiego, zwrot kosztów naszych dojazdów, wsparcie finansowe Mai w hoteliku itp.), więc warto dać im drugą szansę, zwłaszcza, że przypadek Mai jest dość wyjątkowy :roll: Trzeba po prostu dobrać odpowiedniego psa do odpowiednich ludzi ;) Co myślicie? Quote
Reno2001 Posted February 6, 2009 Posted February 6, 2009 [quote name='Murka']Dzwoniła dzisiaj P. Aldona zapytać jak tam Maja i odetchnęła z ulgą że już z nią wszystko OK. Zapowiedziała, że jak tylko spadnie śnieg to przyjedzie na kilka dni do Lublina. Wówczas odwiedzi hotelik i zaadoptuje psiaka, który sam ją zaakceptuje (chce przyjechać parę razy i się z psem zapoznać). Myślę, że mimo historii z Mają to dobrzy ludzie z sercem i warto, aby jakiś psiak u nich znalazł schronienie. W przypadku Mai wykazali się dużą odpowiedzialnością (stały kontakt, sprowadzenie weta, psychologa psiego, zwrot kosztów naszych dojazdów, wsparcie finansowe Mai w hoteliku itp.), [B]więc warto dać im drugą szansę, zwłaszcza, że przypadek Mai jest dość wyjątkowy[/B] :roll: Trzeba po prostu dobrać odpowiedniego psa do odpowiednich ludzi ;) Co myślicie?[/quote] Ja jestem jak najbardziej [B]ZA[/B]. Wydaje mi się, ze to na prawdę mądrzy i odpowiedzialni ludzi. Po prostu przypadek Majeczki był dla nich za trudny. Spokojnie dobierzemy im psa. łagodnego, ale pewnego siebie, bez lęków i tak trudnej socjalizacji. [B]sodalis[/B]-mam identyczne zdanie jak Twoje. Takiego domu musimy szukac Mai. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.