Marcinos, Edi & Hurit Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 To zabrzmi trochę głupio i nie potrafię tego do końca uzasadnić, ale psy bardziej się cieszą ze smakołyków gdy dostają je za wykonaną pracę. Dlatego np. chyba najlepszą metodą do skłonienia psa do wzięcia jakiegoś leku jest wydanie mu jakiejś rzadkiej komendy i dania leku w nagrodę. W takiej chwili pies nie wybrzydza tylko bierze merdając ogonem. Dlatego może najlepszą metodą by przekonać psa do smakołyków jest uczenie go różnych sztuczek, może nie są one do niczego przydatne, ale husky lubią pracować i za tą pracę otrzymywać wynagrodzenie :) Więc może to jest najlepszy sposób by przekonać wybrednego do smakołyku? Cała głupota polega na tym, że kiedy wołam Hurit nawet na smakołyk ona nie przychodzi. Mogę od niej uciekać, ale jak się zatnie to i tak nic nie da. Ale gdy uda mi się do niej w miarę do niej zbliżyć i wydać komendę którą ostatnio ćwiczy np. zdechł pies, i o której wie, że jak zrobi to ja się b. cieszę i ona dostaje nagrodę, to głupia nie ucieka, tylko leci do mnie robi co jej kazałem i oczywiście czeka na smakołyk :) Jak mówię nie potrafię tego behawioralnie wytłumaczyć bo się nie znam i możliwe, że tylko Hurit tak ma ale to moja rada. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mokka Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 hmmmm..a co mam zrobic z psem, ktory nie lubi smakolukow? Przeciez nie bede chodziała z kielbasa w kieszeni? A dlaczego nie? "Smakołyk" to nie tylko konkretny, spreparowany kąsek, smakołykiem może być cokolwiek, co pies lubi i co go kręci na tyle, że przyciągnie jego uwagę. Jeśli pies nie przepada za kiełbasą, wątróbką czy żółtym serkiem, trzeba szukać innych zachęcaczy. Jeżeli psa żadne jedzenie nie interesuje (to się zdarza bardzo rzadko, najczęściej właściciel nie znalazł tego ulubionego smakołyka,), można próbować na piłeczkę bądź inną zabawkę. Jeśli przyjmie się zasadę, że mój pies NA PEWNO nie wróci, bo ja NA PEWNO nie mam nic atrakcyjnego dla niego, to znaczy, że na starcie akceptujemy porażkę. 8) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nat Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 NAT starczy "Nat" :P jesli sie dobrze NAT wczytalas to napewno zauwazylas, iz pisalem, ze moj mial te smakolyki tez w szerokim powazaniu, do czasu, az wg mnie obudzila sie w nim zazdrosc ze karmie innego a jego nie :) no tak, gorzej jak nie ma tego innego psa... Zreszta nie jest tajemnica NAT, ze najlepsza metoda na niejadka jest drugi pies wyzerajacy mu karme z miski wtedy nagle tez tamten glodnieje :) pewnie ;) na zawodach w Kucobach zeby Aqua zjadla szybko miche z karma sucha (za sama karma nie przepada) pożyczalam sobie Jakiego (znajomych) i miska byla pusta w pare sek ;) Ale jak juz wczesniej mowilam, na co dzien nie mam skad wziasc takiego "konkurenta"... Poza tym nie ma sily zebym zlapala Aque gdy biega.. pilnuje sie mnie, nie traci mnie z pola widzenia, kiedy gdzies sie schowam - szuka, kiedy gdzies ide - idzie ze mna - ale nigdy nie podchodzi na tyle blisko, zebym mogla ja dotknac.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marcinos, Edi & Hurit Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 Oj to faktycznie głupia sprawa. Hurit robi tak czasem do obcych. Może weź gwizdek i gwiżdż na psa zamiast wołać go na posiłek (taki normalny) Może wtedy gdy zagwiżdżesz na dworzu to przyjdzie? No tylko że wtedy to nie będzie pies Nat tylko pies Pawłowa :) A! bo zapomniałem, Hurit nigdy nie dostaje smakołyków za nic, zawsze musi zrobić przynajmniej to głupie siad. Ja będę jednak obstawiał za treningiem zadanie nagroda, może zacząć od domu, gdzie mniej spraw psa rozprasza? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Paula&Forrest Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 nosze kielbasy w kieszeni..moze i by podzialalo ale na wszystkie inny psy w okolicy takze..co do konkurenta..my mamy konkurentke..tylko, zeto ona jest zazwyczaj zazdrosna..Forrestowi czasem sie zdarzy, ale zeby odrazu wracac??to bby byla przesada.. a jak oduczyc psa reagowania na inne psy? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SZAMAN Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 Wiecie co... nie wiem kto i kiedy powiedział to "zdanie" o inteligencji haszczaków, ale myślę że miał racje James Maulden-hodowla Syntari ,porównanie dotyczyło SH i Sheltie. :) Rozumiem, że haszczaki mogą mieć w nosie różne smakołyki,ale w końcu na jakiś się trafi (oczywiście nie na długo), dla którego pies przybiegnie, moga to być np. także zabawki wydające dziwne odgłosy-coś jak małe zwierzątko itp. Nadchodzi lato , ciepłe dni, ja polecam nosić ze sobą małą butelkę z wodą i poić psa po zawołaniu w ramach nagradzania. Praktykuje tę "metodę" na Szamanie, połączoną z komendą :wink: "masz". Pewnie ,ze czasami znajdzie się bajorko, staw, kałuża lub jakaś inna konkurencja, ale i tak polecam. Po jakimś czasie mam nadzieję, że sama komedna "masz" wystarczy do przywołania do nogi. Z obserwacji i wymiany doświadczeń z innymi, wynika jednak, że zmęczony Husky chętniej przychodzi na wołanie albo po prostu wyciąga się na trawie i nie ma najmniejszego zamiaru uciekać, gdy się do niego podchodzi i zapina na smycz. Paula: Psa Husky można wybiegać w mieście przy rowerze, jeżdżaąc choćby po parku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agacia Posted May 26, 2004 Share Posted May 26, 2004 Ja jak mam problem z Azja zeby ja zlapac to siadam sobie na ziemi i wtedy Azja jakos chetniej przychodzi jak ja wolam,a czesto i bez wolania podchodzi i kladzie sie przy moich nogach. Czasem tez pomaga jak udaje,ze sie na nia obrazilam i siadam tylem do niej. Ale w wiekszosci wypadkow wystarczy czekoladowy dropsik. Jednak uczac psa przychodzenia na smakolyk nalezy dawac mu go tez w trakcie spaceru jak zawolamy psa zeby przyszedl dostanie cos i niech dalej biega.Jesli bedziemy nagradzac go tylko na koniec spaceru jak podejdzie i od razu na smycz bedzie zapiety to szybko sobie skojarzy jedzenie ze smycza i najczesciej tez z tym samym miejscem,w ktorym go wolalmy. Ja kiedys mialam z Azja wlasnie taki problem,ze przychodzila za kazdym razem jak ja wolalam w kazdym miejscu laki,a w tym z ktorego schodzimy juz nie chciala przyjsc. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mokka Posted May 27, 2004 Share Posted May 27, 2004 Psa należy nagradzać za każdym razem, jak przyjdzie, nie tylko na koniec spaceru. Poza tym ten koniec trzeba psu jakoś uatrakcyjnić, żeby nie miał przykrych skojarzeń. Po zapięciu na smycz można jeszcze pobawić się z pieskiem, porzucać piłeczkę czy patyk, pobiegać lub choćby jeszcze chwilę pospacerować. Każdy zna swojego pieska i może znaleźć sposób, aby ta końcówka mogła być kojarzona z czymś miłym. Jeśli o to nie zadbamy, to faktycznie pies nie będzie chciał wracać, bo zna schemat: do mnie-smycz-dom i wcale mu się to nie musi podobać. :wink: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SH Posted May 27, 2004 Share Posted May 27, 2004 Taki fajny sie tu temacik rozwinął, a ja dopiero dzisiaj go znalazłam :) Po pierwsze gratulacje Sliver :klacz: Po drugie dzięki, że pojawił się wśród huskomaniaków ktoś jeszcze, kto otwarcie przyznaje, że mieć dobrze ułożonego husky to przyjemność nie mniejsza niż bieganie w zaprzęgu i niewykluczająca tegoż biegania :) Po trzecie jednak nie pochwalam chodzenia z psem na zakupy i zostawiania go pod sklepem (nieważne czy na smyczy , czy bez, bo grzecznie czeka) :evil: Ku przestrodze powiem, że właśnie niedawno mojej znajomej ukradziono sprzed sklepu doskonale wyszkolonego dobermana!Pies do tej pory sie nie odnalazł :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marcinos, Edi & Hurit Posted May 27, 2004 Share Posted May 27, 2004 Wiesz SH ja myślę, że Silverowi nie chodziło o zostawianie psa pod sklepem tylko o określenie stopnia wychowania psa. Ja też bym w życiu Hurit nie zostawił pod sklepem i myślę, że mało kto z nas byłby do tego gotów :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mike Posted May 27, 2004 Share Posted May 27, 2004 Ja na pewnym etapie wychowywania Kazana (oduczania go ucieczek i kłusownictwa) byłem gotowy zostawić go nie tylko pod sklepem :evilbat: (tylko żal mi było potencjalnych znalazców :lol: ) Jednakże praca sie opłaciła i teraz mam psa wychowanego... Podpisuje się pod wypowiedziami podkreslającymi rolę konsekwencji w wychowywaniu SH. Kiara zaliczyła PT na bdb i chodziła przy nodze bez smyczy - teraz (po dwóch latach) już bym chyba egzaminu nie zaliczył. :-? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SH Posted May 28, 2004 Share Posted May 28, 2004 Silverowi nie chodziło o zostawianie psa pod sklepem tylko o określenie stopnia wychowania psa. Ja też bym w życiu Hurit nie zostawił pod sklepem i myślę, że mało kto z nas byłby do tego gotów jasne :) Jednak historia z dobermanem dość mocno mną wstrząsnęła i sprawiła, że przypomniało mi sie wiele podobnych wydarzeń z przeszłości. Np. kradzież włoskiego samochodu, wraz ze stadkiem wyżłów angielskich wewnątrz, w ubiegłym roku w Polsce itp. Nawet najlepsze wychowanie nie gwarantuje niestety całkowitego bezpieczeństwa naszemu psu :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
DeDe Posted May 28, 2004 Share Posted May 28, 2004 SH, jakoś trzy miesiące temu, również pod sklepem w centrum Katowic, skradziono bullterierkę. Doskonale wychowaną... Ale, ale, co do wychowania swoich SH, też nie masz się czego wstydzić :). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.