Jump to content
Dogomania

PRZEKOCHANY ALF ma dom u Bączek!! DZIĘKUJEMY!!! :)


Mada:)

Recommended Posts

Oj dom z ogrodem to w przypadku dużego, starszego psa błogosławieństwo...
Jestem pod wrażeniem, że od zeszłych wakacji, wyglądowo (przynajmniej po pysiu sądząc) wcale się nie zmienił! :)
Dobrze, że udało się zapewnić mu suche spanko, tym bardziej, że tak dużo leżakuje.
Myślę, że w takich warunkach, powinien się starzeć każdy pies. Choć dla nas to potwornie przykre, oglądać jak nasze psisko starzeję się i niedołężnieje- to najlepsze co możemy im ofiarować, to staranna opieka i dbanie o w miarę normalne funkcjonowanie aż do końca :)

Jestem z Wami! Alfik jest dzielny, jego Pańcia także!


Co do Mańka... Serce jak zwykle bije mocniej, a biedy i kłopotów tyle, że coraz trudniej o pomoc :( Odkąd wzięłam z ulicy mieszańca Rottweilera i muszę izolować od swojego 12-letniego psa, nie mam już miejsca na tymczasy ;( Rozreklamuję go trochę...

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • Replies 385
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Alfik żyje. Lekarz powiedział, że będziemy próbowali go postawić na nogach.

Dziś rano jak wstałam, Alfa nie było w domu. Z przerażeniem, w kusej kiecce obleciałam chałupę dookoła, nigdzie go nie było, a w nocy padał deszcz. Nagle mnie olśniło, zaglądam do piwnicy, a tam leży biedaczek w kałuży sików. Spadł ze schodów razem z drabiną, krzesełkiem i innymi rupieciami, które na tych schodach stoją. Ledwo go wywlekłam z tej piwnicy na szmacie, narażająć mój wypadający dysk na wypadnięcie. Trząsł się jak galareta. Przykryłam go ciepło, ale myślałam że to jego koniec.

W południe wysłałam sąsiada, żeby sprawdził, czy Alf żyje. Żył i nawet wstał.

Tak więc po pracy przywlekłam do domu weterynarza i ten powiedział, że próbujemy go postawić.
Dostał sterydy, antybiotyki. Trochę się uspokoiłam, choć na jakiś spektakularny cud nie liczę. Bo wizja eutanazji była powalająca.

Link to comment
Share on other sites

Alf porusza się o wlasnych siłach, o ile to można nazwać poruszaniem. Wlecze jedną nogę za sobą, czasem się na niej podpiera stawiająć na ziemi opuszkami do góry. Co krok wali się na ziemię, zwłaszcza jak ta bezwładna noga zaplata się z drugą. Nie jest w stanie sam tego rozplątać.Tą bezwładną łapę wiecznie sobie rozwala.

Wyjście na pole 5 metrów od domu to jest dla niego wysiłek nie do pokonania. Najczęściej sika i wali kupę tuż przed drzwiami wejściowymi.
Poza tym śpi. Jak go położę wieczór, przykryję, to rano zastaję go w tej samej pozycji - oczywiście w kałuży sików. Pryskam te zalane szmaty Vitoparem, ten Vitopar to zbawienie.
Prać tego nie ma co, bo w 5 minut jest spowrotem zalane. A jeszcze w taką pogodę, to w życiu te szmaty nie wyschną.
Dzięki dry bed Alf nie leży na mokrym, bo to już byłaby tragedia. To by go chyba zabiło.
Boże starość jest przerażająca.

Rozmawiałam ostatnio z moją córą na temat reinkarnacji, bo jakiś artykuł w tym temacie wpadł mi w ręce.
Moja córka powiedziała, że w poprzednim wcieleniu musiałam być psem. Jak się tak zastanowić to istnieje takie prawdopodobieństwo:)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Alf po raz kolejny się pozbierał :) Wola życia w tym psie jest niesamowita.

Po porażeniu został lekki niedowład tylnej nogi. Łazi sam po domu, wychodzi na pole i co najważniejsze ma apetyt.
Nie daję mu już wołowiny z chrząstką, odkąd odkryłam, że ma po tym sraczkę. Więc te sprawy też się uspokoiły.

Nawet do smrodu sików już się przyzwyczaiłam i w zasadzie mnie to nie drażni :)

Tak więc jest względny spokój - do następnego razu.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 2 months later...

[quote name='Bączek']
Rozmawiałam ostatnio z moją córą na temat reinkarnacji, bo jakiś artykuł w tym temacie wpadł mi w ręce.
Moja córka powiedziała, że w poprzednim wcieleniu musiałam być psem. Jak się tak zastanowić to istnieje takie prawdopodobieństwo:)[/QUOTE]
A moja mama kiedyś powiedziała, że pierwsze zwierzę, które pojawi się w moim domu po jej śmierci, to będzie ona. I czy dacie wiarę, że umarła na letnisku pod Warszawą, a kilkanaście dni po jej śmierci zawitała do nas mała koteczka? No i została. Co wy na to? Zaznaczam, że nie wierzę w reinkarnację, to taka anegdota rodzinna...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...