Dorothy Posted March 2, 2008 Author Posted March 2, 2008 kiedy wlasnie chyba powinnam jednak jezdzic sama :angryy: to nie ja prowadzilam w sobote moj samochód gdybym ja prowadzila, nic by sie nie stalo. Ja jeżdżę bardzo ostrożnie... meżczyźni jednak wiedza wszystko lepiej:stormy-sad: po skoszeniu znaku i stalowej bariery wyladowalismy w rzece, skad auto wyciagala straż pożarna:shake: mam nadzieje że psina tam czeka cierpliwie na mnie...:-( Quote
marzenkap Posted March 2, 2008 Posted March 2, 2008 RANY BOSKIE :crazyeye: jak to dobrze że Wam się nic nie stało Quote
majqa Posted March 2, 2008 Posted March 2, 2008 To może rzeczywiście nie wpuszczaj już nikogo za kółko i nie siadaj obok. O matko...:shake: Quote
maggiejan Posted March 2, 2008 Posted March 2, 2008 No to miałaś jednak szczęście, że tylko na siniakach się skończyło... Quote
Dorothy Posted March 3, 2008 Author Posted March 3, 2008 wiem, oboje mieliśmy szczęście. Gdyby to nie był znak i barierka tylko rosnące obok drzewa to byłyby chyba trupy, bo drzewo trudno zwalić.... Które potem spłynęłyby rzeką. Wiecie jaka woda w górach?? Żylica stała sie jak Tamiza... sprawca odjechał w siną dal zostawiając mnie z rozsypanym autem:placz: koszt naprawy pokryje ale ja sobie muszę sama organizować blacharzy i remont, bo on za granicą jest... dziś będe się starała zdobyc jakieś zastępcze auto...:shake: Quote
maggiejan Posted March 3, 2008 Posted March 3, 2008 Dorotko, pan który wpakował Cię w to nieszczęście, a potem nawiał jak nieodpowiedzialny dzieciak powinnien dostać solidnego koppa w pewne czułe miejsce, bo jeśli do tej pory nie dojrzał, to tylko nadzwyczajne środki mogą mu w tym pomóc:mad: Wierzyć się nie chce, że takie pallanty chodzą ciągle po świecie...:shake: Trzymaj się, dziewczyno.:kciuki: Quote
Edi100 Posted March 3, 2008 Posted March 3, 2008 Ja przezyłam zderzenie z drzewem,nie ze swojej winy:( Trzymaj się kochana. Quote
Poker Posted March 3, 2008 Posted March 3, 2008 całe szczęście ,że żyjesz,sytuacja była bardzo poważna.Nie masz lęku przed jazadą samochodem? Trzymaj się :loveu: Quote
Dorothy Posted March 3, 2008 Author Posted March 3, 2008 nie mam. Na szczescie!!! strazacy jak na sygnale przyjechali popatrzyli, pokiwali glowami, zaczeli sprzet rozwijac i mowia - aleście mieli szczęscia wiecej jak rozumu...:shake: Quote
Dorothy Posted March 3, 2008 Author Posted March 3, 2008 pożyczyłam na parę dni auto. Jutro jade zajrzec na naszego dziadzia :loveu: Quote
Basia i Barni Posted March 3, 2008 Posted March 3, 2008 trzymam kciuki i zabieraj go z tamtad:roll: Quote
Edi100 Posted March 3, 2008 Posted March 3, 2008 [quote name='Basia i Barni']trzymam kciuki i zabieraj go z tamtad:roll:[/quote] Powodzenia cioteczko i kciuki! Quote
samoglow Posted March 4, 2008 Posted March 4, 2008 Ciekawe jakie nowiny? Dorotko, skrzacik sliczny dojechal i ksiazeczka tez. Dziekuje :lol: Quote
Basia i Barni Posted March 4, 2008 Posted March 4, 2008 :roll:cotam z naszym psiakiem czy juz bezpieczny? Quote
Dorothy Posted March 4, 2008 Author Posted March 4, 2008 niestety auto ktore pozyczylam na akcje sie rozkraczylo :angryy: (no wiadomo, kto pozycza fajne sprawne auto? starego lacha pozyczyc mozna) w dodatku utonelam nim w blocie kolo domu. Ale na jutro mam obiecane inne i pojade chocbym polec miała, trzymajcie kciuki. Quote
_Tosia_ Posted March 4, 2008 Posted March 4, 2008 [quote name='Dorothy']niestety auto ktore pozyczylam na akcje sie rozkraczylo :angryy: (no wiadomo, kto pozycza fajne sprawne auto? starego lacha pozyczyc mozna) w dodatku utonelam nim w blocie kolo domu. Ale na jutro mam obiecane inne i pojade chocbym polec miała, trzymajcie kciuki.[/quote] trzymamy!!!! Quote
Lidan Posted March 4, 2008 Posted March 4, 2008 :megagrin: Oto kobieta, która wie czego chce :megagrin: Twarda baba "z jajami". Nic jej nie powstrzyma :cool2: Trzymam kciuki za pomyslność akcji :thumbs: Nie daj się nikomu porwać w tym lesie. Jak nie masz obrońcy to może chociaz jakąś pałę weź do ewentualnej samoobrony (tfu! tfu!) :mad: Quote
Dorothy Posted March 4, 2008 Author Posted March 4, 2008 ee tam ,po co pałę, wystarczy że wezme własną gębe, poobijana po wypadku, przybiera właśnie kolor koperkowo-zielony:razz: Quote
majqa Posted March 5, 2008 Posted March 5, 2008 Uważaj Doroto na siebie, przygód już chyba masz dość.:shake: Martwię się i trzymam kciuki by się udało wyjść z sytuacji z tym psem obronną ręką. Quote
Edi100 Posted March 5, 2008 Posted March 5, 2008 [quote name='majqa']Uważaj Doroto na siebie, przygód już chyba masz dość.:shake: Martwię się i trzymam kciuki by się udało wyjść z sytuacji z tym psem obronną ręką.[/quote] Musi się udac, musi! Quote
aganiechaa Posted March 5, 2008 Posted March 5, 2008 Kurcze teraz dopiero to znalazłam. Wiem o jaką stajnię chodzi. Byłam od nich na rajdach konnych. Koniki zadbane ale ten biedak. Byłam tam ostatni raz chyba w maju ale tego psiaka nie widziałam, musiał być gdzie indziej trzymany bo tu był przypięty młody psiak nieduzy kundelek, który jak mnie zapewniono normalnie biega luzem ale ponieważ było trochę klientów chętnych na rajd psiak został do wieczora zapięty. Obawiam się, że jak ten piesek zniknie zabiorą innego psa na jego miejsce. Nie rozumiem jednego mają ogromne tereny i stać ich na zrobienie mu dużego wybiegu, o leczeniu nie wspomnę:mad: Quote
Dorothy Posted March 5, 2008 Author Posted March 5, 2008 agniechaa- ciesze się że jestes naocznym świadkiem. Skoro sama widziałas... a ja zaraz dorzucę garść szczegółów. Aż boli... ale zacznijmy od tego że: AKCJA UPROWADZENIE SIE UDAŁA:multi::multi: po pierwsze- pojechałam pożyczkowanym autem i cienko było, okazało sie że tam 15 cm śniegu i lód na drodze, auto niespecjalnie sie spisało;] miałam chwile grozy. Potem owym autem musiałam w las wjechać aż do szlaku, i omal nie zdarłam miski olejowej. Ale jakoś dało radę. Moje dziecko , które też udział wzięło, zajęło się robieniem wrażenia turystów, karmiło koniki itd. Ja wywabiłam biedę z budy zapięłam na smycz i poszłam na spacer. Nagle w trzęsącą sie kupkę smrodu wstąpił nowy duch i zaczęła ciągnąć radośnie co sił od drzewka do drzewka. Ciekawe kiedy ostatnio rozstawała się z budą? W czasie spaceru wyszło na jaw, że mamy do czynienia... z kobitą:evil_lol: no najzwyczajniej w świecie to suczka ;) Potem rozglądając się ukradkiem poczekałyśmy zmierzchu i udałyśmy się spowrotem. Suczka najwyraźniej początkowo chciała wrócic do budy, niepewnie patrzyła, zatrzymywała się, ale potem już poszło :-) jak zobaczyła strumyczek, to myślałam że tam już zostaniemy na zawsze. W życiu nie widziałam tak spragnionego psa. do auta wlazła bez protestów, powąchała wpierw kocyk (pachnący moimi psami) i nie było problemu. Podróżowała częściowo na moich kolanach, potem juz zwisając z fotela pasażera (dupa na fotelu łapy przednie na podłodze głowa w górze:evil_lol:) śmierdziała tak straszliwie że musiałam otworzyć okno żeby nie zemdleć. W lecznicy jak weszłam to wszyscy sie odsuneli z obrzydzeniem. Naprawde ten zapach potworny jest nie do opisania. Za to psica- ideal. Polozyla sie kolo nogi, grzecznie leżała, ja ją skubałam z kłębów martwej sierści. Taka przekochana ciocia... babcia właściwie- ale obudził sie w niejwntuzjazm młodego psa! krzaczki, trawniczki, wąchanie, rozglądanie się- zupełnie nie ten szkielet na łańcuchu otępiały... Lekarz tez jak weszłam to otworzył okno ;] obejrzał krótko- przypuszczalne diagnozy sa następujące (ostateczne beda jak zrobi komplet badan- zeskrobiny, badania krwi itd) - pies jest stary.... i koszmarnie zaniedbany. - pies napewno jest silnym alergikiem, odczyn alergiczny na calym ciele - alergia spowodowala świąd, strupy, wyłysienia, a na brzuchu- zobaczyłam coś czego nie widziałam w życiu- całe podbrzusze skóra czarna, popękana, zgrubiała jak u słonia, przerośnięta, jeden liszaj rozlizany, spuchnięty, nabrzmiały... lekarz twierdzi że ten pies OD LAT musi cierpieć na alergię, i od lat liże brzuch który stał sie jedną wielką bolesną raną. Sama zauważyłam już w aucie- sunia co chwile nerwowo rzucała sie polizać sobie brzuch- i robiła to PISZCZĄC I SKUCZĄc nerwowo. Teraz już wiem czemu. -ponadto na tym brzuchu wielki guz. Jakiej etiologii- za wcześnie mówić. - wyraźne ślady niedożywienia i zaniedbania- zarówno kiedyś (niedźwiedzie łapy jak u szczeniąt z niedoborami wapnia) jak teraz- przeraźliwie sterczący szkielet z wielką głową. zalecenia- pies został w klinice, jutro lecznicza kąpiel, zeskrobina w kierunku chorób/pasożytów skóry, pobranie krwi do badań, szczegółowe oględziny. - przewidywane leczenie- długie- miesiąc dwa to raczej minimum... tak jest przy chorobach skóry. Zależy co wykaże zeskrobina. - Napewno karma dla alergików (sunia błyskawicznie w gabinecie namierzyła szafkę z PURINĄ i rozpoczęła szturm. Głód w oczach i całym psie. napewno witaminy i prep. wzmacniające trzeba - napewno kąpiele konieczne w szamponach dermatologicznych flaszka 30 zl na dwa razy starcza - leczenie skóry ogólne, leki sterydy itd, niestety dośc intensywne - postępowanie w celu zdiagnozowania i usunięcia guza (wielki jak śliwka, zwisa z listwy mlecznej) - a reszta zależy co wykażą wyniki badania krwi. I zależy jakie niespodzianki jeszcze nas czekają. (oby miłe.) dziewczyny bez Was to ja nie dam rady :placz: to sie zapowiada bardzo nieróżowo finansowo:-( ale powiem Wam- WARTO. Ona JUZ jest wdzieczna, jest taka kochana,stara sie, w oczy zagląda, grzecznie za nogą chodzi, naprawdę, dajmy jej pożyc i zaznać ciepła, niewiele go w życiu musiała mieć...:-( a budę, do której zajrzałam (ostrożnie, bo pchły skakały) wymoszczoną miała kawałkiem starej wykładziny i.... martwą sierścią śmierdzącą, nagromadzoną od lat. Ja myślałam że to dywanik filcowy. Zaczęłam w tym grzebac patyczkiem a to martwa brudna ubita sierść...:angryy: obok budy puste stare garnki. Ani kropli wody. cieszę się że ją stamtąd zabrałam, ile by to nie miało kosztować wysiłku żeby jej pomóc- warto. jutro rano pojade porobię jej zdjęcia w lecznicy. Nie wzięłam dziś aparatu ze sobą. Skleroza. Quote
Dorothy Posted March 5, 2008 Author Posted March 5, 2008 agniechaaa a co do lancucha na ktorym byl pies i tego co pisalas- jak mowili ze luzem biega a teraz przypiety bo jest duzo ludzi- w tej chwili nie ma tam zywego ducha. Wiem bo bylam pare razy. I pies ZAWSZE byl na metrowym lancuchu od krowy. Wiec niech nie sciemniaja. Poza tym- tam nie ma kawalka plotu. To jak niby, luzem po lesie latal? nie ma to jak dobrze klamac....:shake: chyba ich nie lubie:p Quote
Edi100 Posted March 5, 2008 Posted March 5, 2008 [quote name='Dorothy']agniechaa- ciesze się że jestes naocznym świadkiem. Skoro sama widziałas... a ja zaraz dorzucę garść szczegółów. Aż boli... ale zacznijmy od tego że: AKCJA UPROWADZENIE SIE UDAŁA:multi::multi: po pierwsze- pojechałam pożyczkowanym autem i cienko było, okazało sie że tam 15 cm śniegu i lód na drodze, auto niespecjalnie sie spisało;] miałam chwile grozy. Potem owym autem musiałam w las wjechać aż do szlaku, i omal nie zdarłam miski olejowej. Ale jakoś dało radę. Moje dziecko , które też udział wzięło, zajęło się robieniem wrażenia turystów, karmiło koniki itd. Ja wywabiłam biedę z budy zapięłam na smycz i poszłam na spacer. Nagle w trzęsącą sie kupkę smrodu wstąpił nowy duch i zaczęła ciągnąć radośnie co sił od drzewka do drzewka. Ciekawe kiedy ostatnio rozstawała się z budą? W czasie spaceru wyszło na jaw, że mamy do czynienia... z kobitą:evil_lol: no najzwyczajniej w świecie to suczka ;) Potem rozglądając się ukradkiem poczekałyśmy zmierzchu i udałyśmy się spowrotem. Suczka najwyraźniej początkowo chciała wrócic do budy, niepewnie patrzyła, zatrzymywała się, ale potem już poszło :-) jak zobaczyła strumyczek, to myślałam że tam już zostaniemy na zawsze. W życiu nie widziałam tak spragnionego psa. do auta wlazła bez protestów, powąchała wpierw kocyk (pachnący moimi psami) i nie było problemu. Podróżowała częściowo na moich kolanach, potem juz zwisając z fotela pasażera (dupa na fotelu łapy przednie na podłodze głowa w górze:evil_lol:) śmierdziała tak straszliwie że musiałam otworzyć okno żeby nie zemdleć. W lecznicy jak weszłam to wszyscy sie odsuneli z obrzydzeniem. Naprawde ten zapach potworny jest nie do opisania. Za to psica- ideal. Polozyla sie kolo nogi, grzecznie leżała, ja ją skubałam z kłębów martwej sierści. Taka przekochana ciocia... babcia właściwie- ale obudził sie w niejwntuzjazm młodego psa! krzaczki, trawniczki, wąchanie, rozglądanie się- zupełnie nie ten szkielet na łańcuchu otępiały... Lekarz tez jak weszłam to otworzył okno ;] obejrzał krótko- przypuszczalne diagnozy sa następujące (ostateczne beda jak zrobi komplet badan- zeskrobiny, badania krwi itd) - pies jest stary.... i koszmarnie zaniedbany. - pies napewno jest silnym alergikiem, odczyn alergiczny na calym ciele - alergia spowodowala świąd, strupy, wyłysienia, a na brzuchu- zobaczyłam coś czego nie widziałam w życiu- całe podbrzusze skóra czarna, popękana, zgrubiała jak u słonia, przerośnięta, jeden liszaj rozlizany, spuchnięty, nabrzmiały... lekarz twierdzi że ten pies OD LAT musi cierpieć na alergię, i od lat liże brzuch który stał sie jedną wielką bolesną raną. Sama zauważyłam już w aucie- sunia co chwile nerwowo rzucała sie polizać sobie brzuch- i robiła to PISZCZĄC I SKUCZĄc nerwowo. Teraz już wiem czemu. -ponadto na tym brzuchu wielki guz. Jakiej etiologii- za wcześnie mówić. - wyraźne ślady niedożywienia i zaniedbania- zarówno kiedyś (niedźwiedzie łapy jak u szczeniąt z niedoborami wapnia) jak teraz- przeraźliwie sterczący szkielet z wielką głową. zalecenia- pies został w klinice, jutro lecznicza kąpiel, zeskrobina w kierunku chorób/pasożytów skóry, pobranie krwi do badań, szczegółowe oględziny. - przewidywane leczenie- długie- miesiąc dwa to raczej minimum... tak jest przy chorobach skóry. Zależy co wykaże zeskrobina. - Napewno karma dla alergików (sunia błyskawicznie w gabinecie namierzyła szafkę z PURINĄ i rozpoczęła szturm. Głód w oczach i całym psie. napewno witaminy i prep. wzmacniające trzeba - napewno kąpiele konieczne w szamponach dermatologicznych flaszka 30 zl na dwa razy starcza - leczenie skóry ogólne, leki sterydy itd, niestety dośc intensywne - postępowanie w celu zdiagnozowania i usunięcia guza (wielki jak śliwka, zwisa z listwy mlecznej) - a reszta zależy co wykażą wyniki badania krwi. I zależy jakie niespodzianki jeszcze nas czekają. (oby miłe.) dziewczyny bez Was to ja nie dam rady :placz: to sie zapowiada bardzo nieróżowo finansowo:-( ale powiem Wam- WARTO. Ona JUZ jest wdzieczna, jest taka kochana,stara sie, w oczy zagląda, grzecznie za nogą chodzi, naprawdę, dajmy jej pożyc i zaznać ciepła, niewiele go w życiu musiała mieć...:-( a budę, do której zajrzałam (ostrożnie, bo pchły skakały) wymoszczoną miała kawałkiem starej wykładziny i.... martwą sierścią śmierdzącą, nagromadzoną od lat. Ja myślałam że to dywanik filcowy. Zaczęłam w tym grzebac patyczkiem a to martwa brudna ubita sierść...:angryy: obok budy puste stare garnki. Ani kropli wody. cieszę się że ją stamtąd zabrałam, ile by to nie miało kosztować wysiłku żeby jej pomóc- warto. jutro rano pojade porobię jej zdjęcia w lecznicy. Nie wzięłam dziś aparatu ze sobą. Skleroza.[/quote] Jesoo, kobieto jestes niesamowita, wielka i wspaniała!!!! Psineczko, zdrowiej i ciesz się życiem! Groszy na leczenie duzo potrzeba, ja tez wyszperam grosik i proszę w imieniu suńki cioteczki o dateczki. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.