aila Posted October 2, 2007 Share Posted October 2, 2007 2 dni temu wybrałyśmy się z piękną na spacerek do okoła pobliskiego jeziora, piękna sceneria, woda, lasek, łączki trawa itd... maleństwo hasało jak tylko mogło, do czasu :) Pod koniec wycieczki poszła w krzaczki nad brzegiem wody, zatrzymałam się i patrzyłam co ona wyrabia, i co tak namiętnie obwą****e. zaraz potem wyskoczyła z krzków i strasznie machała głową na boki, pomyślałam że złapała mysz, i teraz ja szarpie, podeszłam żeby zabrać ową "mysz" i zobaczyłam że psina ma cały pysk w pianie :-o machała głową żeby pozbyć się czegoś co toczyło się z jej pyska tak strasznie że nie wiedziałam co się dzieje! poszłam w krzaczory zobaczyć co to za choler***wo aila chapnęła i zobaczyłam wieeelką obślizgłą brązową ropuchę. :angryy: miałam przy sobie butelkę wody, więc zaczyłam jej ją lać do pyska, ale aila wydała z siebie tylko skowyt i odwracała głowę :shake: a po nalaniu wody do pyska zaczeła pienić się jeszcze bardziej, wyglądało to jak by zjadła całą garść witamin plusz, Myślałam że to koniec "niespodzianek" ale niestety, w powrocie do domu psinka nie mogła odpuścić sobie wejścia do wody, wiedziałam że to nie jest dobry pomysł bo pieniła się nadal, a wodę chłeptała tak ostrożnie jak by miała poparzony jęzorek :( Pływała przez moment, a kiedy zaczeła wracać do brzegu zobaczyłam że się przytapia, raz nawet schowała jej się głowa pod wodą :( kiedy wyciągnełam ją z wody, chodziła jak otumaniona :-o zadzwoniłam do weterynarza, kazał przyjechać natychmiast, szybki telefon do taty i byliśmy u weta, na miejscu Pani powiedziała żenasz mamutek ma blady jęzorek i dziąsła, że spuchło jej gardło, dostała 2 zastrzyki, niestety z tego stresu i zamieszania nie zapytałam co to :roll: po nich spała jak zabita do wieczora... na drugi dzień nie było śladu po wczorajszych przeżyciach :) Założyłam ten topic żebyście też mogli się podzielic różnymi spacerowymi niespodziankami :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bakteria Posted October 2, 2007 Share Posted October 2, 2007 Ropuchy mają na skórze gruczoły jadowe i w tym przypadku, chyba właśnie zostały uruchomione... Porażenie jadem ropuchy ma często b. poważne konsekwencje (duszności, ślinotok, wymioty, porażenia układu nerwowego, a nawet zgon :shake:), a tu jeszcze piszesz, że psiak sie bez widocznej przyczyny podtapiał... Szczerze mówiąc nie brzmi to zaciekawie, no ale skoro piszesz, że już wszystko w porządku to się cieszę, że wszystko dobrze się skończyło :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
shangri_la Posted October 2, 2007 Share Posted October 2, 2007 nasz jamniczek pare lat temu tez oberwal od ropuchy. na wakacjach, podczas rozkladania namiotu, oczywiscie sprawdzal teren pomiedzy sypialniami a tam kryla sie ropucha :diabloti: na szczescie na slinotoku sie skonczylo, tzn toczyl piane przez jakis czas ( rzeczywisci wygladalo to jak po zjedzeniu paru "pluszow") a pozniej juz nic mu nie bylo. przyznam ze nie mialam pojecia ze ten jad moze byc az taki grozny :roll: pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
PositiveThought Posted October 2, 2007 Share Posted October 2, 2007 pierwsze, co mi przychodzi do głowy to nasza przedwczorajsza 'przygoda' Aidi, mimo niesprzyjającej temperatury postanowił się wykąpać w lodowatej wodzie [kaczka... ach te psy myśliwskie :p ], a potem nastawiony na wibracje latał i wycierał się o dżewa :lol: a jeśli chodzi o zwierzątka to Aidi znalazł zdechła mysz w stajni, ale bliższego kontaktu nie było na szczęście nie było :p Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Madzik93 Posted October 2, 2007 Share Posted October 2, 2007 Ja na kazdym spacerze mam tą samą przygode - jedzenie starych kości :shake::mad: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dunia77 Posted October 3, 2007 Share Posted October 3, 2007 Oooooo tak... spacer bez jedzenia obrzydliwości to spacer stracony :p Muszę mieć oczy dookoła głowy... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AjriszZona Posted October 3, 2007 Share Posted October 3, 2007 Ieish gdy była młodsza na spacerze chciała zjeść wszystko co znalazła, trzeba było bardzo uważać. Kiedyś przeżyłyśmy straszne chwile gdy udławiła się kawałkiem patyka i miała trudności ze złapaniem oddechu, na szczęście udało mi się go wyciągnąć i wszystko dobrze się skończyło. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bakteria Posted October 3, 2007 Share Posted October 3, 2007 Pies mojej znajomej (mieszaniec ON-a) kiedyś podczas zabawy nie wiadomo jakim cudem (...) zadławił się piłeczką tenisową :crazyeye: Właścicielka kompletnie zszokowana, pies się dusi, ale na szczęście zachowała tyle zimnej krwi, że szybciutko znaleźli się u weta, który ma klinikę na tej samej ulicy. Do tej pory wolę nie myślec co by było, gdyby weterynarza nie było w pobliżu, tylko na drugim końcu miasta :shake:, bo i tak podobno niewiele brakowało... No, ale teraz już uważają i wszystkie małe zabawki wylądowały w koszu i psiak ma tylko duże piłeczki :eviltong: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
WildH Posted October 3, 2007 Share Posted October 3, 2007 Czika już nie jada podwórkowych specjałów, chociaż czasem jej coś odbija i np. raz zjadła wypalonego papierosa O.O''' Kiedyś bardzo mnie denerwowało, że ktoś ciągle na nasze podwórko wyrzucał stare kości i czasem kawałki mięsa z kurczaka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
PositiveThought Posted October 3, 2007 Share Posted October 3, 2007 u nas też pełno takich pyszności, pod oknami kuchennymi najczęściej - szczyt lenistwa ._. 'dla kotów' :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Arina Posted October 4, 2007 Share Posted October 4, 2007 Moja suka ma juz prawie 13 lat wiec tych "przygód" było co niemiara. Jedna utkwiła mi szczególnie w pamieci.... było sobie piekne , słoneczne lato, postanowiłam z moją paskudą iść sobie na spacerek nad Odrę, oczywiście spuściłam ja ze smyczy żeby sobie poganiała. Jakoś nie przyszło mi do głowy że nad Odrą jest pełno wędkarzy, którzy czasem jak cos złowia to wywalają te ryby na trawę. No i moja czysciuchna, puchata sunia znalazła pełno takich zdechłych ryb i nie namyślając sie długo wytarzała się w nich. Chyba nie musze mówić jak potem wyglądała i jak cuchnęła. Powiem tylko że czuć ja było ze sporej odległości. Najgorsze było to , że musiałam z tym śmierdzielem wrócić do domu a potem wsadzić do wanny i wykąpać, miałam odruch wymiotny. Na szczęście zdarzyło się to tylko raz. Z innych przygód to np. wyciaganie jej z basenu, bo wskoczyć dla ochłody było łatwo tylko potem za bardzo wyjść nie umiała, wyciaganie jej z rzeki do której wskoczyła ze stromego brzegu ( robi to do tej pory ), esz naprawdę mogłabym pisac i pisać.. bez konca ;-) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dunia77 Posted October 4, 2007 Share Posted October 4, 2007 Nasz [*] ONek wiele lat temu mia identyczną przygodę z "pachnącymi" rybkami - i to też nad Odrą :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
DuDziaczek Posted October 6, 2007 Share Posted October 6, 2007 Nie pojade z moim psem nad odre :cool3: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Samturia Posted October 7, 2007 Share Posted October 7, 2007 Co do rybek-u mas ludzie to to przez balkon wyrzucają... teraz już mniej ale pół roku temu to psa raz na miesiąc trzeba było kąpać... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
BBeta Posted October 7, 2007 Share Posted October 7, 2007 [quote name='Samturia']Co do rybek-u mas ludzie to to przez balkon wyrzucają... [/QUOTE] U mnie podobnie :shake: Ryby, kości, stara kiełbasa... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tusia. Posted October 8, 2007 Share Posted October 8, 2007 a u mnie na ogrodzie od jakże życzliwych sąsiadów mozna znaleźć myszki, ptaszki i nietoperze, zdechłe oczywiscie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Just-tea Posted October 10, 2007 Share Posted October 10, 2007 Za to ja mam co roku letnie przygody(całe szczęście, że teraz bardzo rzadko), moja Veidka uwielbia przechadzac się po wydmach w poszukiwaniu nowych aromatów:cool3:. Niby XXI wiek, a niektórzy wciąż nie rozumieją co to "kibelek" i swoje wszelkie potrzeby fizjologiczne załatwiają na wydmach:mad:-->nie ma jak turyści. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
WŁADCZYNI Posted October 11, 2007 Share Posted October 11, 2007 Z ostatniej chwili przygoda- jakiś duży pies (taki ponad kolano) w za małym kagańcu (bo jaki inny można kupić...) wyskoczył do mojej suki z zębami, huknełam żeby pani zawołała psa i wziełam swoją na ręcę jednocześnie osłaniając siebie nogą żeby w razie ataku nie zrobił mi krzywdy. Na co raban podniosła właścicielka i jakaś staruszka że kopie psa - odsunełam go od siebie ale cóż:mad: Za chwil podbił do mnie łepek mający w domu pseudohodowle buldożków i wyskoczył per "gówniaro" - mimo że to on jest młodszy:evil_lol: i tekstem który można wziąć za groźby karalne. Rozważam przejście się na policję i zgłoszenie sprawy bo mam dosyć agresywnych psów bez smyczy, oraz dzieci które próbują mi grozić myśląc że są fajne jak mają szeroką bluzę z kapturem:angryy: Pseudohodowlę mogę zgłosić co najwyżej do ZKwP - tylko czy oni coś z tym zrobią? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
PositiveThought Posted October 12, 2007 Share Posted October 12, 2007 że tak się po polskiemu wyrażę, pseudohodowlów jak psów, nie obrażając tych drugich oczywiście :evil_lol: nawiązując do aromatycznych zdechłych rybek - rejony wybrzeża Rewalskiego są pod tym względem zabójcze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tollerka Posted November 3, 2007 Share Posted November 3, 2007 Och, od dnia tej przygody mój pies ma przydomek Krowi Placek :lol: Wracaliśmy już z działki i mieliśmy zahaczyć o Widawkę, żeby się popluskać. Kiedy już zbieraliśmy się do dalszej drogi nadeszły krowy :diabloti: Napiły się i odeszły. Znając mojego psa bacznie obserwowałam czy krowy czasem nie zastawiają min, ale nie zauważyłam nic. Zaczęłam już się wycierać, pakować itd., gdy nagle widzę Florka tarzającego się w trawie. 'Ach, niech się tarza' stwierdziłam gdy nagle zobaczyłam że wstaje i... drepcze z zadowoloną miną jako pies w brązowe śmrodliwe łaty :razz: No i niestety, hop i pieska do wody (brrr, jak on tego nie znosi) i trzeba było opłukać, ale i tak w samochodzie śmierdziało, a otworzyć okna nie można było bo miałam z moją przyjaciółką mokre włosy :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
model11 Posted November 3, 2007 Share Posted November 3, 2007 [quote name='PositiveThought']że tak się po polskiemu wyrażę, pseudohodowlów jak psów, nie obrażając tych drugich oczywiście :evil_lol: nawiązując do aromatycznych zdechłych rybek - rejony wybrzeża Rewalskiego są pod tym względem zabójcze.[/quote] Skąd ja to znam! Jeżeli chodzi o tarzanie się to nie mam z tym problemu, gorzej jest z wąchaniem. Jak się przykleji nosem do podłoża to ciężko go oderwać, potem tylko kicha i drapie się po nosie, bo za dużo piachu Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.