Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Kocia mama nadal u mnie. W nocy w kotłowni było cicho...spali, Manio też został w domu.

Już po śniadaniu, apetyt dopisuje :) Wypuszczę, zaniosę do szklarni, odwlekam, musi wiedzieć że maluszków tu nie ma.

Kotka, nadal unika dotyku. Kręci się pod nogami, ociera mruczy ale ręka wyciągnięta w jej kierunku i od razu odskakuje. Do adopcji raczej się nie nadaje. Tu zna okolicę...ma gdzie się schronić, spać...ma kocie towarzystwo. Zdrowa, wysterylizowana. Zobaczymy co dalej, może zacznie przychodzić z kocurem do "nocnego hotelu"

 

 

100_9242.JPG

100_9243.JPG

Posted

Zgubiłam małego kociaka (:... wychudzony przecisnął się przez pręty klatki. Powinien być w kotłowni, jejciu żeby mi tylko nie wyskoczył pod nogi i nie zwiał.

Od rana łapię w klatkę łapkę dzikie koty... mam bardzo wychudzoną kocią mamę i teoretycznie dwa kociaki...odsapnę i jadę łapać ostatniego. Widziałam trzy maluchy.

Maluchy przekładałam do kontenerka...drapały...cholercia nie mam wprawy z dzikusami (:

Kotek z pierwszego zdjęcia mi zwiał z klatki w kotłowni (:

 

100_9278.JPG

 

 

100_9284.JPG

100_9285.JPG

100_9280.JPG

100_9282.JPG

Posted
19 minut temu, buniaaga napisał:

matko co się dzieje wszędzie kociaki!

Myślałam że odpoczniesz po ostatniej dwójce

eh ja też własnie dzisiaj na łapance 6szt + mama 

 

 

Ja też tak myślałam. Do głowy mi nie przyszło że będę łapać kolejne... miałam tylko podrzucić po drodze klatkę łapkę a na miejscu okazało się że Pani nie ma transportu (: nie jest wstanie odłowić widzianego przez siebie kota (:

 

Ustawiałam klatkę w lesie gdzie widziano kotka ale to nie miało sensu...przeszukałam okolicę i znalazłam praktycznie opuszczony dom. Kot musiał wybrać się na łowy/spacer.

Z daleka widziałam 3 male kotki i dużego. Łapię, zaraz jadę polować trzeciego malucha.

Posted
1 minutę temu, Moli@ napisał:

Ustawiałam klatkę w lesie gdzie widziano kotka ale to nie miało sensu...przeszukałam okolicę i znalazłam praktycznie opuszczony dom. Kot musiał wybrać się na łowy/spacer.

Z daleka widziałam 3 male kotki i dużego. Łapię, zaraz jadę polować trzeciego malucha.

powodzenia 

Posted

Znalazłam zgubę...uciekiniera w kotłowni uff, siedział pod szafką zlewozmywakową...wypłoszyłam a potem za karczydło i do klatki.

Niemożliwe żeby zwiał przez pręty na pewno podczas przepakowywania mamy z klatki łapki. Sprytny dzikusek.

Już mogę spokojnie jechać po trzeciego malucha ,)

Miseczkę wyczyściły na błysk - mama z malcem. To już druga porcja, drugie dziecko głodne

 

100_9289.JPG

Posted

Najadły się i śpią ,)

Zostawiłam klatkę i po 20 pojadę sprawdzić. Jejciu ale to marudne, nudne i męczące zajęcie - siedzisz i czekasz... a czarny urwis sprawca całego zamieszania ociąga się z wejściem do klatki (: a tu psiaki biedne chcą wyjść...

 

100_9290.JPG

Posted

Nie udało się. Klatka zamknięta a w środku pusto. Może wskoczył na górę...może ktoś inny i pod wpływem wstrząsu zamknęło. Nie odpuszczę małemu czarnemu diabełkowi ,)

Ustawiłam, zamaskowałam schowane przed deszczem i wiatrem. Rano sprawdzę

 

Kocurka z małymi śpi...dosłownie padły ze zmęczenia, stresu. Sprawdzałam czy oddychają. Najadły się...sucho, cicho i sen je zmorzył. Biedne bezdomne zwierzaki (:

Za moment lunie deszcz, nadciąga kolejna burza.

Maniek zameldował się w domu, kocurka nigdzie się nie wybiera...obejrzała koleżankę i jej dzieci...zjadła i byczy się na podusi w pudle na pralce ;D

 

Tak też można obchodzić imieniny hihihi ;D...koczować w krzakach wypatrując kotów ;D

Posted

W nocy w kotłowni panowała cisza, koty spały.

Dziś w klatce sprzątnęłam kuwetę, koty są niesamowite zawsze wiedzą do czego służy...miseczki z wodą, karmą napełniłam - były puste. Koty przestraszone porządków nie robiłam, nie stresować dodatkowo ,)

Kocureczka, Maniek przyglądają się nowym gościom bez okazywania niezadowolenia, nikt nie fuka...na razie.

Kocurka kręci się pod nogami, ociera ale nadal pogłaskać swobodnie nie można, odskakuje od wyciągniętej ręki

100_9298.JPG

100_9297.JPG

100_9295.JPG

Posted

W klatce pusto, przed klatką odrobina karmy - zjedzona...chytrus. Zmieniłam przynętę na świeżą, pachnącą

Da mi popalić diabełek (:

 

Kocurka już w szklarni...chciała wyjść. Wyszła oknem - poznała drogę ,)

 

Szklarenka w coraz gorszym stanie, trzeba ratować łatać folię, podciągnąć do pionu konstrukcję, żeby bezdomne koty miały na zimę schronienie...

 

100_9303.JPG

100_9304.JPG

100_9311.JPG

100_9307.JPG

100_9310.JPG

100_9308.JPG

Posted

Małego nadal nie ma (:

przestawiłam klatkę przykryłam, zamaskowałam...

 

Nowa rodzinka nadal spokojna, przestraszona ale miseczkę wyczyściły :)

 

100_9322.JPG

100_9323.JPG

 

Kocurka wróciła do domu...chciała wejść przez okno ale bassety ją wypłoszyły. Zabrałam psy i za chwilę już siedzi pod drzwiami, nie wpuściłam drzwiami. Zawołałam z kotłowni i wskoczyła przez okno. No to mam problem,..

 

 

100_9312.JPG

 

O, ślad po łapance widoczny...podrapały maluchy oj podrapały całe szczęście że nic się nie ropi

100_9314.JPG

100_9320.JPG

100_9318.JPG

Posted

Nadal nic, nie ma małego drania (:, może widział

Pada, zimno gdzie on się podziewa, gdzie się schował. Jeszcze raz dziś pojadę sprawdzić

Posted

Malucha nie było...ale znalazłam w klatce takiego potwora...duży...śmierdzi, rzuca się, syczy, warczy. Kocur jak nic!

Nie wyciągałam z klatki łapki,  z samochodu prosto do drewutni. Przez pręty wrzuciłam jedzenie. Jutro wiozę na kastrację ( mam nadzieję że się załapię, że będzie miejsce)

Szukać malucha pojadę wieczorem. Mam nadzieję że nic mu się nie stało (:

100_9324.JPG

100_9327.JPG

Posted
33 minuty temu, buniaaga napisał:

Oj masz się z tą łapanką :(

Hm no to koteczka polubiła kotłownię ...

Maluszki bardzo dzikie?

Na ile dzikie jeszcze nie wiem. Nadal przestraszone siedzą cichutko tylko obserwują co robię. Brałam do mycia kuwetę to pokuliły się wszystkie, mama osłaniała maluszki. Nie syczą, nie warczą. Nie chcę straszyć. Może jutro coś się wyjaśni.

Jedzą, piją kupki mogą być.

Posted
4 godziny temu, Baltimoore napisał:

Głodny, zmarzniety  i przemoczony biedak :(

Jedzenie zostawiłam...ma się gdzie schronić...stare, drewniane zabudowania gospodarskie. Oby nigdzie się nie wybierał i nic go nie złapało (:

Posted

Dziś wiozę dwa dorosłe koty na zabiegi - sterylizacji (kocia mama) i kastracja kocura. Jestem umówiona na godzinę 15. Kocura muszę przetrzymać do jutra, do pełnego wybudzenia i sprawdzenia jak się czuje. I tu mam problem bo nie bardzo mam w czym (:, coś muszę wykombinować. Klatka łapka potrzebna, wieczorem ustawię, może uda się w końcu złapać malucha.

Koszt zabiegów, leków, odrobaczania, odpchlenia pokrywa KOTKOWO. :) Ślicznie dziękuję :)

 

Muszę  dokładnie zabezpieczyć siedzenia w samochodzie - kocur znaczy...potwornie śmierdzi.

Może ktoś poradzi jak przewozić takie "potwory:? Jak pozbyć się zapachu unoszącego się wewnątrz?

 

Posted

Maluchów nie mam już w czym zabrać do lecznicy.. są zapchlone (po mnie skakały). Mam wagę elektroniczną...porozmawiam z wetkami - odrobaczyć, odpchlić mogę w domu. Kursować co chwilę nie mam czasu no i trochę to jednak kosztuje (mam do przejechania około 60 km - lecznica po drugiej stronie miasta, do której wożę koty na zabiegi, przeglądy, szczepienia)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...