mała dzika kura Posted November 27, 2013 Posted November 27, 2013 Hej to mój pierwszy post tutaj, więc jak palnę jakąś gafę to dajcie znać. Jestem jeszcze dość na świeżo w szoku po sytuacji sprzed dwóch dni. Pies, z którym mieszkamy (tzn. nie mój, a teściowej), zachował się agresywnie wobec mojego dziecka. Konkretnie, to dzieciak siedział w kojcu, bawił się czymś i nie patrzył nawet na psa. Pies siedział przy kojcu i nagle się zjeżył, zawarczał i rzucił w stronę dziecka z zębami na wierzchu, z takim impetem że gdyby nie kojec to by capnął małego. Pies jest duży, zdrowy, 7 lat ma, niekastrowany, piękny, inteligentny jak nie wiem co, energiczny, typ komandosa. W typie podobno doga i ma coś z boksera. Niestety po pierwsze jest niewychowany, a po drugie bardzo mocno popędliwy, narowisty, agresywny wobec psów, ludzi, wózków, samochodów. Wobec mnie też - kiedy się wprowadzałam do domu teściów po ślubie to przez pewien czas traktował mnie z góry i nie raz miałam zębiska przy twarzy. Tylko że wtedy to były jakby ataki ze strachu (chyba chodziło o to, że ja, takie nic, atakowałam jego ludzi, kiedy znajdowałam się na nich lub nad nimi i on panikował że coś okropnego robię). Przy ataku na dziecko, to na moje laickie oko to był mord, nie strach. Na spacerach jakby też widziałam, że niektóre obiekty (mniejsze i mniej groźne) atakuje żeby rozszarpać, a inne (większe psy) z nutą histerii w głosie. Pies był w szkoleniu i chyba dobrze na takie szkolenie reaguje, tzn. szybko łapie o co chodzi, ale jest twardy i trzeba być konsekwentnym, a poza tym, nie wiem jak to określić.. Kiedy nagle wpada w takie mordercze skupienie, to potrzeba bardzo silnego bodźca żeby w ogóle zauważył że ktoś coś chce. Pierwsze szkolenie było raczej nie teges... Wysłano go na parę tygodni do jakiejś szkoły gdzie go podobno "złamano", pies wrócił wystraszony i umiejący siadać, a wszystko wróciło do normy. Drugie szkolenie to trener w domu przez dłuższy czas i tu były efekty, przy trenerze chodził momentalnie jak w zegarku, wystarczyło że na niego spojrzał, ja i mąż odnosiliśmy spore sukcesy, teściowa przy trenerze też, teść odmówił szkolenia. Ale po zakończeniu szkolenia wszystko wróciło do normy znów. Norma jest taka, że teściowa z psem wychodzi na spacery i fruwa za nim ciągnięta po okolicy, a czasem pies się i tak wyrywa żeby coś/kogoś zamordować (chyba jeszcze człowieka nie ugryzł poza domem, teściową raz w domu). Z tego szkolenia zostało tyle, że ustawiłam sobie lepiej relację z psem, jestem sobie w stanie od psa czasem wyegzekwować to czego mi potrzeba, kiedyś też byłam w stanie wyjść z nim na spacer tak że mnie nie ciągnął, jeśli unikałam innych psów (teraz już nie mogę ze względów zdrowotnych nawet odrobinę dac się szarpać). Pies po nastaniu dziecka traktował je z daleka, nawet jakby pilnował, nie narzucał się, nie denerwował... Miałam więc nadzieję że jakoś to będzie, że jedynym problemem będzie to że pies jest impulsywny i nie patrzy co robi i np. przewróci dziecko (bo raz jak usłyszał kota to po leżącym niemowlaku przebiegł). Ale od tego incydentu to po prostu się śmiertelnie boję. Pilnuję dziecka na każdym kroku, ale mały niedługo zacznie raczkować, chodzić - jeśli teraz "zasłużył" na atak nie robiąc nic konkretnego, to co będzie jak mu wsadzi palec w oko? Pies chapie właścicielkę, kiedy ona próbuje mu wyjąć kleszcza. No i nie wiem co teraz. Wyprowadzić się w co najmniej najbliższych miesiącach nie możemy. Nie wierzę, wspominając poprzednie sytuacje, żeby pozostali domownicy zaangażowali się w jakąś rewolucję swoich zachowań wobec psa. Sama już ledwo mam możliwość żeby 1000 razy dziennie egzekwować reguły które pies dobrze zna, ale może zmieniły się od wczoraj, a zresztą tylko ja od niego wymagam ich przestrzegania konsekwentnie... Czuję się totalnie pod ścianą :( Problem też że ja i teściowa widziałyśmy co się stało i jesteśmy przerażone, widzimy że COŚ trzeba zrobić i to szybko, a panowie uważają że eee tam.:shake: Jakieś rady? Co można zrobić natychmiast, doraźnie żeby zapewnić dziecku bezpieczeństwo i jak docelowo rozwiązać cały problem?DOraźnie to pewnie jeszcze wytrzymam parę dni czy tygodni zanim mały się zrobi bardziej mobilny, ale na dłuższą metę życie w takim niepokoju jest niemożliwe. W tej chwili nie zostawiam małego w pobliżu psa nawet w kojcu, nie pozwalam już obwąchiwać rąk, zbliżać się do dziecka w wózku na poziomie psa, dziecko psa nie głaska już... Nie wiem czy nie wprowadzam psu nerwowej atmosfery przez te zmiany, bo jakiś taki smutniejszy jak np. odganiam spod stołu jak mały je. Ale nie mogę pozwolić żeby cokolwiek się małemu stało. Quote
Maron86 Posted November 27, 2013 Posted November 27, 2013 Czytając twój opis pomyślałam o swoim psie, również molosie. Molosy to dość specyficzne psy, potrzebują jasnych reguł, uwielbiają się buntować i stawiać na swoim. Źle wychowany molos to diabeł wcielony ... zresztą jak sama zauważyłaś. Na szczęście mój pies kocha dzieci i największa krzywda jaką im może zrobić to przewrócenie głową w trakcie pieszczot, bo nawet przechodząc uważa. Co możesz zrobić doraźnie to, wykastrować psa, wziąć się ostro za jego szkolenie pod okiem profesjonalnego szkoleniowca który miał przypadki psów agresywnych. Broń boże do ludzi którzy psa będą 'łamać', bo może dojść do tego że nigdy wam nie zaufa. Umów się z teściową że ty i ona będziecie prowadzić psa. Będzie to faktycznie utrudnione przez facetów, jednak u mnie w domu jest tak samo - ojciec na szkolenie ma wyrąbane przez co pies czasem się buntuje i sprawdza czy u każdego da się robić co chce - jednak pies szanuje mnie i mamę. Jasno i dobitnie psu pokazuj co jest złe, a nagradzaj dobre zachowanie. Piszesz że pies ma żądzę mordu - to bardzo niebezpieczne, wydaje mi się że do puki psa sobie nie podporządkujecie nie ma co ryzykować z relacją dziecko-pies. Osobiście również zainwestowałabym w kaganiec (tylko broń boże żadna tuba gdzie pies nie może oddychać) skoro pies potrafi sobie człowieka skarcić zębami, tak dla własnego bezpieczeństwa. Możecie również zainwestować w klatkę kennelową, do której stopniowo psa przyzwyczaicie i pokażecie że to jego azyl. Być może (to tylko gdybanie) pies jest tak zestresowany że sam nie panuje nad swoimi emocjami. Od razu uprzedzę że psa powinien ktoś oglądnąć 'na żywo w akcji' i dopiero wtedy podjąć decyzję o jego dalszym szkoleniu oraz sposobach szkolenia. Pamiętaj że pies lubi mieć stałe zasady które się nie zmieniają, jednak zanim do nich przywyknie może się stawiać i buntować - musicie przez to z teściową przebrnąć. Naprawdę ciesz się że chociaż teściowa widzi problem, bo możesz mieć w niej wparcie. Quote
mała dzika kura Posted November 28, 2013 Author Posted November 28, 2013 dzięki za odpowiedź. czemu założyłaś że to molos? to jest mieszaniec. zdecydowanie ma coś rasowego w sobie, ale nie mam pojęcia co. Mówił nam jeden wet, że jest w typie doga, ale mówił nam też że pożyje 7 lat, a to już ósmy rok a pies bryka jak młodzieniec. Więc ma coś z doga w pysku i ogólnym pokroju, klatkę piersiową i umaszczenie ma zaupełnie jak bokser, a uszy jakieś wilczaste takie. Mogę dołożyć zdjęcie jeśli to miałoby w czymś pomóc... Z tym wsparciem w teściowej to jest niekoniecznie tak jak piszesz. Tyle nas łączy, że obie zostałyśmy przestraszone i obie widzimy, że jest problem z psem - ja mam problem z dzieckiem, a ona dodatkowo ze spacerami. To juz nie jest młoda osoba i z każdego spaceru wraca umęczona i obolała. Tylko że, no cóż, to nie jest osoba, która byłaby w stanie poprowadzić konsekwentnie psa, zwłaszcza takiego. Podczas tamtego szkolenia postępowała z psem według zaleceń trenera tylko jeśli z nią szedł i powtarzał cały czas co robić. Potem, zwłaszcza w sytuacji stresowej, to się natychmiast rozmywało, ześlizgiwało do starych metod i znów było, że pies porąbany i nic na niego nie działa. Aż głupio mi było powtarzać wciąż i wciąż jakie był zasady i co mówił trener. A ja - w przeszłości może spróbowałabym ponownie pociągnąć szkolenie psa, owszem zdarzało mi się chadzać z nim na spacery zamiast teściowej, ale to była syzyfowa praca, bo pierwsze 20 minut zajmowało mi przekonywanie psa że dziś znowu są zasady, i dopiero wychodziliśmy z domu ;) Ale jak pisałam wyżej - mam od lekarza zakaz szarpania i dźwigania. Bez choćby lekkiego szarpania za smycz, stopowania, przytrzymywania przeciez się nie obejdzie, a wystarczy że pies raz porządnie szarpnie za smycz i ja będę miała przechlapane. Poza tym zajmuję się niemowlakiem - przerwałam pisanie tego posta 6 razy żeby interweniować :] Egzekwowanie od psa 3 zasad: nie przewracać ludzi z małymi dziećmi na schodach, nie wchodzić do sypialni, nie jeść spod krzesła dziecka potrafi skutecznie wypełnić cały czas jaki mam. Kaganiec mamy, ale boję się założyć :/ Quote
Maron86 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 Wydedukowałam że to molosowaty po opisie psa i jego opisanym charakterze ;) Nie każdy dog żyje tylko 7lat, do tego przy mieszańcach może być 'z tych zdrowszych' i żyć spokojnie 11-14lat (duże psy są 'wykańczane' schodami, wtedy im stawy idą). Teraz sytuacja wygląda trochę inaczej, z początku byłam pewna że psem spokojnie 'w końcu' może zająć się teściowa... Znam ten ból z 1000x tłumaczenia jak się psa powinno prowadzić i dlaczego jest taki, a nie inny. Jednak u mnie mama szybko chwyciła że nie chce fruwać za bydlakiem na spacerach. Rozumiem że twoja teściowa nie ma 'przywódczych' zdolności i nie bardzo chwyta szkolenie psa (z nie wiadomych powodów), natomiast ty szkoleniem do końca się zająć nie możesz ze względów zdrowotnych (doskonale to rozumiem). Faceci jak to faceci, do puki nie będą mieli zębów przy tchawicy nie zrozumieją że jest problem :roll:. W takim wypadku może warto zastanowić się nad wyadoptowaniem komuś rozsądnemu i doświadczonemu psa? Bądź zmuszenie do działania facetów właśnie pod groźbą wyadoptowania? Doraźnie możesz jedynie psa nie dopuszczać do dziecka. Wydaje mi się że kastracja może pomóc przy niektórych jego nadpobudliwych zachowaniach - jednak sama kastracja też nie rozwiąże problemów, tylko zmniejszy jego buzujące hormony. Gdy dziecko zacznie raczkować dobra była by klatka kennelowa. Pies by spokojnie w niej odpoczywał, a wy nie balibyście się że zaatakuje malucha. Kennelówkę dobierzcie dobrze do jego rozmiarów. Możesz teściowej na spacery zaproponować np. coś takiego (ja to mam i sobie chwalę): [url]http://allegro.pl/obroza-uzdowa-kantar-canny-collar-xxs-najmniejsza-i3748284029.html[/url] Tylko powinna to wprowadzić wraz z przywróceniem zasad chodzenia na smyczy, inaczej pies nauczy się doskonale 'jak się na tym chodzi żeby robić co się chce'. Quote
Majkowska Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 A czy pies ma stały dostęp do dziecka? Wydaje mi się że jego i dziecka kontakty trzeba by było w tej chwili opanować i nadzorować. Nie znaczy odizolować psa od dziecka i chować dziecka żeby przypadkiem pies nie miał dostępu - to by przyniosło odwrotny efekt. Poprostu staraj się zawsze mieć rękę na pulsie. Odsunięcie psa od dziecka często skutkuje odwrotną reakcją - pies czuje się odrzucony i za wszelką cenę chce dostać się do konkurenta - do celu po trupach. Dziecko jest dla niego tak intrygujące że traci kontrolę nad sobą. Też mam dziecko i strasznie się bałam wprowadzania go do domu, szczególnie że i na codzień i w tu na forum często słyszałam że nie damy rady, że będzie źle, że zawalę coś i pies pogryzie dziecko...- nie ma to jak wsparcie :D Dużo czytałam i rozmawiałam ze znajomymi i powyciągałam wnioski, które teraz stosuję. Mamy 4 mies córeczkę - u nas to jest tak że jak zaszłam w ciążę pies dostał zakaz wchodzenia do pokoju. W tej chwili bardzo się cieszę że mu coś takiego wprowadziłam bo to naprawdę ogromne ułatwienie i on się tego trzyma - nawet w zabawie jak mu piłeczka tam wleci to nie wejdzie mimo otwartych drzwi. Nie ograniczamy jednak kontaktów dziecka z psem - biorę małą na ręce i idziemy do pieska, pozwalam mu ją wąchać, lizać, głaszczę go jej rączką, bawimy sie razem... Cala reszta jest konretna i sprecyzowana - pies musi wiedzieć jakie są jego granice i przestrzegać ich. I czasem sama jestem zaskoczona widząc że np nie wejdzie przed wózkiem /nosidełkiem, czy nie weźmie małej jedzenia z rąk. Musisz być konsekwentna a zarazem opanowana, naturalna i realna. Tylko wtedy pies załapie o co chodzi, za dużo nerwów czy kombinacji może przynieść tylko odwrotny efekt. POmału i do celu :) Ja unikam dawania mojego psa teściowej widząc jak wyglądają ich spacery - puszcza psa na całą długość smyczy i wrzeszcząc " chodź tuu!" leci za nim. Kilka razy już miałaby okazję przeczyścić chodnik,a pies wraca ze spaceru z nią w absolutnej ekstazie. Próbowałam tłumaczyć co z psem trzeba robić, ale dla niej to śmieszne i absurdalne żeby psu coś kazać - pies powinien być już genialny i wyszkolony widocznie sam z siebie... Jeśli teściowa nie daje rady to może by poprosić o pomoc kogoś kto faktycznie nad psem zapanuje i da z nim radę? Nie wiem jak jest u was, bo może tesciowa jest otwarta na uczenie się prowadzenia psa, ale u mnie np by to nie przeszło, więc jakby co mam w pogotowiu nr do pettsiterki która zna rasę bo wyprowadzała już takie psy, zajmuje się trochę szkoleniem i ma dobry kontakt z moim psem. I rozumiem że to pies teściowej, a nie Twój? Quote
Maron86 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 Majkowska nie wiem czy doczytałaś, ale pies "mała dzika kura" miał kontakt z dzieckiem i wyskoczył z zębami. Tu już nie ma rozmowy o tym czy uczyć psa przebywania, bo teoretycznie potrafił się zachować. Z tego co pisze założycielka wątku pies jest teściów, oni go 'wychowywali'. Sama nie może zabronić wychodzenia z psem teściowej gdyż jak pisze nie może z psem się szarpać ze względów zdrowotnych (ma zakaz). W takiej sytuacji większość rad/pomocy odpada, sama również pisała jaki teściowa ma stosunek do szkolenia... Osobiście bym odizolowała tego psa od dziecka, skoro u psa dosłownie nikt nie ma posłuchu to jaka jest gwarancja że zdążą psa odciągnąć gdy znów wyskoczy? Ja osobiście bym się zastanawiała nad wyadoptowaniem takiego psa osobie wyłącznie doświadczonej w prowadzeniu trudnych psów. Pies który potrafi właściciela skarcić i nic mu za to nie grozi nie jest psem odpowiednim dla danej rodziny... Quote
mała dzika kura Posted November 28, 2013 Author Posted November 28, 2013 [B]Maron86[/B] - jak patrzę na zdjęcia w necie to coś molosowatego w sobie faktycznie ma, tylko jakby go z owczarkiem niemieckim zmiksować - smuklejszy ma łeb i całe ciało. Tak, teściowa "nie bardzo chwyta" w ogóle samą ideę szkolenia psa mimo nauki i ciągłego trucia przez pewien czas. A faceci - no cóż. Teść powiedział, że "widocznie mały musiał mu [psu] coś zrobić" - no zapewne tak, ale czy to były telepatyczne groźby czy krzywe spojrzenie, tego się nie dowiemy i nie unikniemy w przyszłości... Na obiekcje teściowej odparł "To go uśpij" i myślę że opcja jest realna, dlatego też łażę po forach i szukam innych możliwości. Mąż, cóż, twierdzi że piesek jest fajny i on nie widzi zagrożenia. Adopcja pewnie wchodziłaby w grę - najbarziej do psa przywiązana jest teściowa, a jednocześnie jest już strasznie umęczona całą sytuacją... ale czy istnieją tacy ludzie którzy by się podjęli czegoś takiego?? [B]Majkowska [/B]- z dostępem do dziecka jest dość podobnie jak u Ciebie, ale dodaj sobie do obrazu sporą dawkę niekonsekwencji... Też wprowadziłam w ciąży zasadę że pies nie wchodzi do pokoju, no i nie wchodzi... jak widzi że jestem w okolicy. Oczywiście jak w tej sypialni jest tylko teściowa czy mąż, to pies czuje się swobodnie, bo cóż, oni nie psują nigdy atmosfery niepotrzebnymi wymaganiami wobec kochanego pieska. Mały przebywa w parterze tylko w tym pokoju, a jak w dolnej części domu, to w kojcu. Poza tym to jest na kolanach czy navv rękach i do tej pory pies podchodził sobie, wąchał te rączki, mały go głaskał w takich kontrolowanych warunkach. Traz nie dopuszczam nawet do tego, trudno. A pies teściowej, owszem. Ktoś ją namówił żeby wzięła znajdkę z rowu i spodziewała się że wyrośnie na kochanego psa jak poprzedni kundelek. Quote
Maron86 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 Miłośników molosów jest sporo, większość z nich to już prawdziwi 'wyjadacze'. Z molosem trzeba nauczyć się żyć i być: konsekwentnym, nieugiętym, stanowczym, czułym. Pies musi nawiązać bardzo mocną więź z właścicielem, jednocześnie wiedząc co mu wolno, a co jest nieakceptowalne. Niewychowany molos to .... diabeł wcielony. Nadpobudliwy i agresywny molos jest naprawdę niebezpieczny. Wiem o czym piszę bo mam nadpobudliwego molosa, naprawdę od 3lat niema dnia żebyśmy nad nim nie pracowali. Jednak my wiedzieliśmy 'na co się piszemy'... poniekąd, bo trochę nasze oczekiwania przerósł :lol:. Porozmawiaj z teściowa o adopcji, spróbuj go może wystawić na forum pupileo . pl w dziale molosów. Tam powinien ktoś się zjawić. Może tam też poradzą lepiej co z takim psem zrobić. Opcja 'to go uśpij' jest wygodna, przerzuca poczucie winy na innych samemu nie biorąc w tym udziału - jednocześnie nie pomagając wychować psa 'bo przecież jest idealny'. Quote
Majkowska Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='Maron86']Majkowska nie wiem czy doczytałaś, ale pies "mała dzika kura" miał kontakt z dzieckiem i wyskoczył z zębami. Tu już nie ma rozmowy o tym czy uczyć psa przebywania, bo teoretycznie potrafił się zachować. Z tego co pisze założycielka wątku pies jest teściów, oni go 'wychowywali'. Sama nie może zabronić wychodzenia z psem teściowej gdyż jak pisze nie może z psem się szarpać ze względów zdrowotnych (ma zakaz). W takiej sytuacji większość rad/pomocy odpada, sama również pisała jaki teściowa ma stosunek do szkolenia... Osobiście bym odizolowała tego psa od dziecka, skoro u psa dosłownie nikt nie ma posłuchu to jaka jest gwarancja że zdążą psa odciągnąć gdy znów wyskoczy? Ja osobiście bym się zastanawiała nad wyadoptowaniem takiego psa osobie wyłącznie doświadczonej w prowadzeniu trudnych psów. Pies który potrafi właściciela skarcić i nic mu za to nie grozi nie jest psem odpowiednim dla danej rodziny...[/QUOTE] A jednak ma to znacznie wg mnie, bo to ważne jak pies jest do dziecka nastawiony. Jeśli rodzice w szale chowają przed psem dziecko to szybko udzieli mu się atmosfera " oni coś mają, złap i rozszarp", jeśli rodzice wyznaczają psu granice to wie on że dziecko jakie by małe nie było to stoi ponad nim i pies musi się z tym zgodzić. Uważam że najważniejsze w kontakcie psa z dzieckiem jest zachowanie rozsądku bez przesady ani w te ani we wte. Zależy jak się psa do dziecka nastawi - u mnie jak przyszłam ze szpitala teściowa zamknęła psa w klatce (nie wiem po co ale zapobiegawczo), pies ujadał i wył, mała płakała bo się przestraszyła- to był horror, był tak na nią nakręcony że nie mogliśmy go uspkoić. Dopiero gdy na spokojnie zapoznałam ich ze sobą - pozwoliłam polizać pieluchę, rączki małej, starannie obwąchać, pochwaliłam za zachowanie spokoju itd to pies zauważył że dziecko jest ok. Pierwszy raz jak teściowa wyszła z małą do psa to zaczęła z nią przed nim uciekać (!) - pies wiedział czego teściowa od niego chce : " goń mnie,wyrwij mi to i rozszarp". Ja nie uznaję ani izolacji psa, ani puszczanie psa z dzieckiem na żywioł - jak widzę jak matka zostawia małe dziecko z psem sam na sam to mi się od razu złe obrazki malują przed oczami. Wyznaczenie logicznych , sensownych granic, pokazanie czego chcemy i oczekujemy, że ma być po naszemu - to według mnie sposób na kontakt z dzieckiem. Izolacja psa może spowodować zazdrość - szczególnie że pies wie że nagle schodzi na drugi plan, że tamten ledwo kwiknie to już do niego lecą, a pies dostaje ochrzan i wysyła się go na miejsce. Uważam że pies powinien móc uczestniczyć w byciu z dzieckiem, w zabawie , we wszystkim ale i być przy tym nadzorowany i nakierowywany co jest ok a co jest złe. Jak odziolujesz psa to nie nastawisz go napewno do dziecka, bo jak ma nastawić się do czegoś czego nie zna. I wydaje mi się że tymgorzej będzie jeśli zobaczy kiedyś dziwny mały piszczący obiekt wychodzący ze swojej tajemniczej komnaty i posuwający się po jego podlodze. m.d.k- Jeśli ma coś z tego być to muszą wszyscy postępować jednakowo. U mnie jest o tyle lepiej że to moj pies i ja nim zarządzam, u Ciebie to pies teściowej i to ona jakby nie było ma decydujące zdanie... Ja zwyczajnie powiedziałam że to moj pies i proszę mi się w wychowanie nie wtryniać , Ty masz trochę odwrotnie. Nie znam Twojej teściowej więc cięzko powiedzieć czy jest reformowalna czy nie, ale skoro piszesz że jest tak mało konsekwentna... Myślę że powinnaś przeprowadzić poważną rozmowę z rodziną, wytłumaczyć że to o dobro dziecka chodzi i wszyscy muszą zachować rozsądek i konsekwencje. Usypianie psa za to że został tak wychowany jest napewno wobec niego nie fair, a adopcja - cóż, jeśłi to faktycznie taki niereformowalny potwór jak go tu kreujecie to może być ciężko... Ale ja tam wierzę że prawie każdego psa mozna zreformować, bo naprawdę wystarczy tylko obrać dobrą drogę i konsekwentnie brnąć do celu :) Quote
Maron86 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 Chwila w żadnym wypadku nie mówię że TEN pies to niereformowalna bestia. Wprost piszę że widocznie nie ten pies dla tej rodziny. Skoro kobieta piszę że pies z dzieckiem przesiadywał i nic się nie działo, że miał dostęp do dziecka i nie był odganiany to ja jej wierzę bo niby dlaczego nie. Skoro pies nagle skoczył z zębami do dziecka bawiącego się w kojcu to już nie jest kwestia przyzwyczajania pieseczka do dziecka :roll:. Tu już wchodzi kwestia tego jak ten pies został (NIE) wychowany, kwestia tego że nikogo nie słucha i ma wszystkich w poważaniu. Zanim psa dopuści się do dziecka i zacznie uczyć psa koegzystencji z nim, trzeba wyrobić sobie u psa posłuch, wyznaczyć jasne granice, trzeba być pewnym że ten oto pies nas posłucha. Jeśli szkolenie nie wchodzi w grę (faceci nie bo nie, teściowa nie bo wie lepiej, założycielka wątku ze względów zdrowotnych z psem nie może wychodzić na dwór itp.) to najlepsze w tym momencie będzie oddanie psa do doświadczonego domu który zna specyfikację rasy. Taka osoba od przejścia przez jej próg domu przez psa wyznaczy nowe zasady i granice, pies będzie zmuszony się podporządkować. Nie odważę się pisać na forum kobiecie 'nie izoluj pieseczka' który jednym kłapem może zabić dziecko bo jeśli do tego dojdzie to kto weźmie za nieszczęście odpowiedzialność? Z tego opisu wynika że ten pies potrzebuje mocnej i konsekwentnej ręki, jasnych reguł, stanowczości. Z tego co założycielka wątku piszę - w tym domu tego nie znajdzie... JA osobiście TAKIEGO psa bym do dziecka nie dopuszczała, wpierw wychowanie (tak żeby pies wiedział gdzie są granice) później resocjalizacja (atakowanie wszystkiego co się rusza nie jest naturalne). Dopiero jak 'coś' się z tym osiągnie można wprowadzać relację dziecko-pies. Quote
mała dzika kura Posted November 28, 2013 Author Posted November 28, 2013 No, to jestem dziś po rozmowach z teściową, biorąc pod uwagę te wszystkie opcje... Wygląda na to, że jest zdecydowana na to żeby z psem się pożegnać. Jest umęczona i uważa, że on ma coś z głową. Ja myślę, że to raczej tak jak pisze [B]Maron[/B], pies ma taki temperament i utrwalone w czasie przyzwyczajenie "nigdy się nie poddawaj i dąż do celu" ;), ale pisałam co było na tym szkoleniu z prawdziwego zdarzenia, kiedy przyszedł trener - pies wyglądał, jakby się zakochał. Momentalnie zmalał dwukrotnie i szedł jak baranek. No ale wtedy cała nasza rodzina się zakochała i szła jak baranie stadko, bo ten facet wiedział co robi i emanowało to z niego. Teściowa mówi o oddaniu do schroniska i to szybko - nie wiem czy to dobry pomysł, czy to nie zepsuje mu łba jeszcze bardziej? w sensie, to chyba okropny stres i szok... Nie bardzo wiem jak się zabrać do szukania mu nowego domu (a to chyba na mnie spadnie). Już się tyle dowiedziałam że są entuzjaści danej rasy i jeśli pies jest w typie takiej rasy to byliy chętni - a możecie ocenić do czego on podobny? Wg mnie do małego konia, więc wolę się zapytać mądrzejrzych ;) Aha, a po porodzie zrobiliśmy tak jak nam doradzano, tzn. pies dostał do zrozumienia że do domu przybył następca tronu, młody cesarz, władca świata i należy mu się cześć. Czyli przyjrzyj się, ale nie wolno szaleć i dotykać dziecka. I taką cześć przez dłuższy czas okazywał, tzn. uczestniczył w życiu, ale podchodził ostrożnie, wąchał z daleka, nie wciskał pyska gdzie nie trzeba. A potem zasadniczo dziecko ignorował, czasem obwąchał, czasem się przyjrzał, czasem był pogłaskany. Quote
maartaa_89 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='mała dzika kura'] Aha, a po porodzie zrobiliśmy tak jak nam doradzano, tzn. pies dostał do zrozumienia że do domu przybył następca tronu, młody cesarz, władca świata i należy mu się cześć. Czyli przyjrzyj się, ale nie wolno szaleć i dotykać dziecka. I taką cześć przez dłuższy czas okazywał, tzn. uczestniczył w życiu, ale podchodził ostrożnie, wąchał z daleka, nie wciskał pyska gdzie nie trzeba. A potem zasadniczo dziecko ignorował, czasem obwąchał, czasem się przyjrzał, czasem był pogłaskany.[/QUOTE] Źle zrobiliście w takim razie słuchając tych rad. Fajny pies, wygląda jak owczarek zmieszany z bokserem :) jeśli ma w sobie owczarka to nic dziwnego że sobie z nim nie radzicie, ten pies wymaga dużej ilości zajęcia :) bokser to też pies mocno aktywny. Obie rasy wymagające silnej ręki, masy konsekwentności, jasnych reguł. Znajdźcie mu lepiej dobry dom Quote
Maron86 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 Porównam psiaka do perkusji, bo ciężko określić jego wysokość :P Tak więc przeciętny główny bęben ma koło 22-26cali (56-66cm), jeśli dobrze obliczam to ten psiak z doga nie ma nic. Faktycznie wygląda jak mieszaniec owczarka z jakimś bokserem czy czymś w tym stylu. Jeśli faktycznie to ten pies ma pół życia przed sobą ;) Nie wiem jak u ciebie wygląda schronisko, jednak u nas dla takiego psa to wyrok. On nie ma podszerstka (na pierwszy rzut oka) więc i zimy może nie przetrwać, do tego jeśli będzie miał łatkę agresora to może skończyć się uśpieniem na wstępie... Powinnaś mu zrobić ładny konkretny opis, z informacją że psa trzeba wychować. Bo na dobrą sprawę jego zachowanie bierze się z braku wychowania, odpowiedniego ruchu itp. Dodać ładne zdjęcia. Ogłosić go na tylu portalach na ilu się da. Piękny pies, zadbany, szybko powinien znaleźć dom. PS> Marta, osobiście uważam owczarki za łatwą rasę szybko się uczącą i to dość schematycznie, do tego uwielbiają pracę z właścicielem - wymieszanie z charakterkiem molosowym daje 'taki' efekt przy braku jasnych zasad. Quote
maartaa_89 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='Maron86'] PS> Marta, osobiście uważam owczarki za łatwą rasę szybko się uczącą i to dość schematycznie, do tego uwielbiają pracę z właścicielem - wymieszanie z charakterkiem molosowym daje 'taki' efekt przy braku jasnych zasad.[/QUOTE] Bo się mega szybko uczą. Pytanie czy to jest wada czy zaleta.... niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego,że bardziej do ich trybu życia pasowałby niezależny pies któremu nie jest do szczęścia potrzebna codzienna dawka pracy psychicznej i który pracuje np. pilnując terenu. Biorą się tacy za rasy wychwalane w internecie i telewizji. Mało kto chce mało inteligentnego psa z ktorym trzeba dluzej popracować żeby podawał łapę czy siadał na komendę bez analizowania czy aby na pewno to jest konieczne,owczarek z jego łatwością uczenia się ma przechlapane. Im nie wystarczy powtórzenie dziennie kilku komend i kilka spacerków w teren żeby sobie po krzakach polatały. I to główny problem większości właścicieli owczarków(niemieckich). Gdyby to były łatwe psy to by nie chodziło po ulicach tyle niezrównoważonych psów w typie ON. Inny minus owczarków (tak, wiem- to cecha osobnicza ale moim zdaniem owczarki i teriery mają do tego największe predyspozycje) to częste problemy z nakręcaniem się. Jak ktoś nie nauczy psa wyciszania się, nie pracuje z nim psychicznie,nie zapewnia fizycznego przetyrania to prosi się o kłopoty. Jeszcze małe dziecko w domu które gaworzy, płacze, wydaje różne dźwięki- i sfrustrowany owczarkowaty pies dostanie fizia. Quote
Maron86 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 Popieram, jednak nie miałam na myśli fakty że ludzie biorą psy i później się dziwą że są takie ... jak je opisuje hodowca/wzorzec. Zdecydowanie mi chodziło że przy pracy z psem, owczarki to stosunkowo łatwa rasa. Nie zastanawia się po 100x czy na pewno mu się opłaca, chce, czy ziemia nie za twarda, czy wiatr wieje w dobrą stronę itd. Każdy pies w nie odpowiednich rękach zmarnieje i tu akurat nie ma co się spierać ;) Tu w tym przypadku (psa ze zdjęcia) wydaje mi się że są 2 problemy, brak jakiejkolwiek dyscypliny, brak zapewnienia psu zmęczenia fizycznego i psychicznego. Quote
toyota Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 A skąd jesteś, może ktoś będzie w stanie podać namiary na jakiegoś DOBREGO behawiorystę w okolicy ? W schroniskach psy siedzą po kilka w boksie, dochodzi do zagryzień i pogryzień, to naprawdę nie jest rozwiązanie pozbywać się psa z którym żyliście 7 lat, bo urodziło się dziecko. Poza tym ten pies jest mało adopcyjny ze względu na wiek i ma szanse zgnić w schronisku albo go ktoś weźmie na łańcuch lub zostanie poddany eutanazji. Ponadto schronisko w moim mieście nie przyjmuje psów od prywatnych właścicieli, nie wiem czy nie jest tak wszędzie. U nas to regulują przepisy Urzędu Miasta. Miasto nie płaci za pobyt w schronisku za psy, które mają właścicieli. Mój pies owczarek podhalański bardzo nie lubił dzieci i też cała rodzina mi doradzała, aby go gdzieś oddać, bo reagował agresywnie, a stał się jednak najlepszym przyjacielem mojej córeczki. I nigdy nie został nawet uderzony, szarpany i nie chodził na kolczatce. Czy Wy w tej chwili mieszkacie w bloku czy w domu z własnym podwórkiem ? Poza tym, to nie wina psa, że jest taki jaki jest. Sami do tego doprowadziliście. Wszystkie te poprzednie próby naprawienia psa były o kant dupy rozbić. Psa się nie łamie i nie wymaga od niego, żeby oddawał cześć władcy i cesarzowi w osobie dziecka. Co za bzdury ! Niestety jest wielu szkoleniowców -idiotów :(. Uważam, że już sama kastracja sprawiłaby, że ten pies byłby spokojniejszy. Quote
maartaa_89 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='toyota']A skąd jesteś, może ktoś będzie w stanie podać namiary na jakiegoś DOBREGO behawiorystę w okolicy ? W schroniskach psy siedzą po kilka w boksie, dochodzi do zagryzień i pogryzień, to naprawdę nie jest rozwiązanie pozbywać się psa z którym żyliście 7 lat, bo urodziło się dziecko. Poza tym ten pies jest mało adopcyjny ze względu na wiek i ma szanse zgnić w schronisku albo go ktoś weźmie na łańcuch lub zostanie poddany eutanazji. Ponadto schronisko w moim mieście nie przyjmuje psów od prywatnych właścicieli, nie wiem czy nie jest tak wszędzie. U nas to regulują przepisy Urzędu Miasta. Miasto nie płaci za pobyt w schronisku za psy, które mają właścicieli. Mój pies owczarek podhalański bardzo nie lubił dzieci i też cała rodzina mi doradzała, aby go gdzieś oddać, bo reagował agresywnie, a stał się jednak najlepszym przyjacielem mojej córeczki. I nigdy nie został nawet uderzony, szarpany i nie chodził na kolczatce. Czy Wy w tej chwili mieszkacie w bloku czy w domu z własnym podwórkiem ? Poza tym, to nie wina psa, że jest taki jaki jest. Sami do tego doprowadziliście. Wszystkie te poprzednie próby naprawienia psa były o kant dupy rozbić. Psa się nie łamie i nie wymaga od niego, żeby oddawał cześć władcy i cesarzowi w osobie dziecka. Co za bzdury ! Niestety jest wielu szkoleniowców -idiotów :(. Uważam, że już sama kastracja sprawiłaby, że ten pies byłby spokojniejszy.[/QUOTE] super,tylko twoja sytuacja była zupełnie inna nad tym psem nikt nie panuje i nikt nie ma zamiaru nad nim panowac po co ryzykować zdrowiem czy życiem dziecka? Quote
Majkowska Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='toyota']A skąd jesteś, może ktoś będzie w stanie podać namiary na jakiegoś DOBREGO behawiorystę w okolicy ? W schroniskach psy siedzą po kilka w boksie, dochodzi do zagryzień i pogryzień, to naprawdę nie jest rozwiązanie pozbywać się psa z którym żyliście 7 lat, bo urodziło się dziecko. Poza tym ten pies jest mało adopcyjny ze względu na wiek i ma szanse zgnić w schronisku albo go ktoś weźmie na łańcuch lub zostanie poddany eutanazji. Ponadto schronisko w moim mieście nie przyjmuje psów od prywatnych właścicieli, nie wiem czy nie jest tak wszędzie. U nas to regulują przepisy Urzędu Miasta. Miasto nie płaci za pobyt w schronisku za psy, które mają właścicieli. Mój pies owczarek podhalański bardzo nie lubił dzieci i też cała rodzina mi doradzała, aby go gdzieś oddać, bo reagował agresywnie, a stał się jednak najlepszym przyjacielem mojej córeczki. I nigdy nie został nawet uderzony, szarpany i nie chodził na kolczatce. Czy Wy w tej chwili mieszkacie w bloku czy w domu z własnym podwórkiem ? Poza tym, to nie wina psa, że jest taki jaki jest. Sami do tego doprowadziliście. Wszystkie te poprzednie próby naprawienia psa były o kant dupy rozbić. Psa się nie łamie i nie wymaga od niego, żeby oddawał cześć władcy i cesarzowi w osobie dziecka. Co za bzdury ! Niestety jest wielu szkoleniowców -idiotów :(. Uważam, że już sama kastracja sprawiłaby, że ten pies byłby spokojniejszy.[/QUOTE] Popieram. Zresztą tak jak pisałam - jeśli tylko jest możliwość popracowania z psem to czemu by mu nie dać szansy tylko od razu oddawać lub usypiać? /Kurcze no to jest pies którego prowadziliście przez 7 lat, jesteście za niego odpowiedzialni... Skoro na szkoleniu mu dobrze szło to wygląda na to że nie jest to pies przesycony złem do granic mordu tylko pies który nie dostał regulaminu i szuka swojej drogi. To od was zależy jak mu tą drogę wskażecie. Ja bym nie poddawała się tak szybko tylko spróbowała z psem popracować. I nie kosztem dziecka - bo znów padną przypuszczenia że proponuję puścić ich razem niech się socjalizują - ale pracą, prawdziwą żmudną i stanowczą pracą. Może to że się zachowuje do dziecka tak a nie inaczej to właśnie reakcja na to że na początku został przed dzieckiem poniżony , spadł na sam dół hierarchi i zabroniliście mu się do dziecka zbliżać? Często własnie słyszę że ktoś komuś doradził żeby izolować psa - to najgorsza opcja, pies zawsze będzie próbował uszczknąć tego co się przed nim chowa... Tak jak napisałam wcześniej - wprowadzając dziecko do domu najlepiej zrobić to na pełnym spokoju i prostej zasadzie " dziecko jest w naszej rodzinie i jest członkiem naszego stada a nie wrogiem w rywalizacji o względy". Mnie nawet radzono oddać mojego psa na przechowanie aż dziecko nie podrośnie, ale tego sobie nie wyobrażam - potem co?pies wkracza do domu a tam niespodzianka...w dodatku obcy ktoś, kogo trzeba wypędzić czym prędzej. A w jakim wieku jest Twoje dziecko? I czy obecna niemożliwość chodzenia z psem jest tymczasowa czy to jakieś stałe zalecenia? Jeśli popracujecie nad nim i wpoicie mu zasady to powinien się stać lepszym kompanem, szkolenie może sprawić że będzie na smyczy zachowywać się przyzwoicie, a porada behawiorysty może sprawić że pieszmieni się o 180stopni. Musi tylko wiedzieć czego od niego chcecie. Ja bym go tak szybko nie skreślała. Quote
maartaa_89 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='Majkowska']Popieram. Zresztą tak jak pisałam - jeśli tylko jest możliwość popracowania z psem to czemu by mu nie dać szansy tylko od razu oddawać lub usypiać? /Kurcze no to jest pies którego prowadziliście przez 7 lat, jesteście za niego odpowiedzialni... Skoro na szkoleniu mu dobrze szło to wygląda na to że nie jest to pies przesycony złem do granic mordu tylko pies który nie dostał regulaminu i szuka swojej drogi. To od was zależy jak mu tą drogę wskażecie. Ja bym nie poddawała się tak szybko tylko spróbowała z psem popracować. I nie kosztem dziecka - bo znów padną przypuszczenia że proponuję puścić ich razem niech się socjalizują - ale pracą, prawdziwą żmudną i stanowczą pracą. Może to że się zachowuje do dziecka tak a nie inaczej to właśnie reakcja na to że na początku został przed dzieckiem poniżony , spadł na sam dół hierarchi i zabroniliście mu się do dziecka zbliżać? Często własnie słyszę że ktoś komuś doradził żeby izolować psa - to najgorsza opcja, pies zawsze będzie próbował uszczknąć tego co się przed nim chowa... Tak jak napisałam wcześniej - wprowadzając dziecko do domu najlepiej zrobić to na pełnym spokoju i prostej zasadzie " dziecko jest w naszej rodzinie i jest członkiem naszego stada a nie wrogiem w rywalizacji o względy". Mnie nawet radzono oddać mojego psa na przechowanie aż dziecko nie podrośnie, ale tego sobie nie wyobrażam - potem co?pies wkracza do domu a tam niespodzianka...w dodatku obcy ktoś, kogo trzeba wypędzić czym prędzej. A w jakim wieku jest Twoje dziecko? I czy obecna niemożliwość chodzenia z psem jest tymczasowa czy to jakieś stałe zalecenia? Jeśli popracujecie nad nim i wpoicie mu zasady to powinien się stać lepszym kompanem, szkolenie może sprawić że będzie na smyczy zachowywać się przyzwoicie, a porada behawiorysty może sprawić że pieszmieni się o 180stopni. Musi tylko wiedzieć czego od niego chcecie. Ja bym go tak szybko nie skreślała.[/QUOTE] jakie popracujecie? to pies tesciowej,autorka nie ma nic do gadania jakiekolwiek zasady, wychowywanie, resocjalizacja maja sens wtedy gdy uczestniczy w tym [B]cała [/B]rodzina. W tym przypadku tak nie będzie,mogę się założyć. Zostały popełnione błedy i próba ratowania sytuacji kosztem swoich nerwów i zdrowia dziecka jest moim zdaniem kompletnie oderwana od realiów codziennego życia. Ja bym szukała psu nowego domu, niekoniecznie schronisko-puscic ogloszenia, skontaktowac sie z jakaś fundacją zajmującą się psimi adopcjami Quote
toyota Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 (edited) [quote name='maartaa_89']super,tylko twoja sytuacja była zupełnie inna nad tym psem nikt nie panuje i nikt nie ma zamiaru nad nim panowac po co ryzykować zdrowiem czy życiem dziecka?[/QUOTE] Nie była taka znów inna, byłam sama z dzieckiem i psem 60 kg bez własnego podwórka w 2 pokojowym mieszkaniu. Pies miał 4 lata i nie lubił bardzo dzieci, był w stosunku do dzieci agresywny, ale umiejętne wprowadzenie dziecka do domu pozwoliło na zupełnie pokojowe egzystowanie, a z czasem można powiedzieć wywiązała się wieź pomiędzy psem i dzieckiem, a nawet bym powiedziała miłość. Choć owszem były momenty, gdzie trzeba było bardzo uważać jak np. pies warczał przy misce, jak dziecko podeszło, a miało 1,5 roczku, a głowa takiego psa jest na wysokości twarzy dziecka. Tak więc na początku nie można było pozwalać dziecku na przebywanie przy misce , gdy pies jadł. Początkowo malutkie dziecko pod kontrolą i z kanapy rzucało psu smakołyki, a po jakimś czasie sytuacja była taka, że pies delikatnie wylizywał z rączki cokolwiek by dziecko mu dawało. Za pomocą takich sposobów trzeba sprawić, aby obecność dziecka psu się kojarzyła z czymś mega przyjemnym. Pies to nie jest dzika bestia, to nie jest przecież pies zupełnie niesocjalizowany i znaleziony przed chwilą, który np. całe życie spędził w kojcu. Ten pies żył z Wami w domu ! Jak go wychowaliście takiego go teraz macie. W przypadku założycielki wątku, tak naprawdę trudno powiedzieć czym ten pies "zawinił", poza tym, że jest niewychowany i niewybiegany. To że szczekał na kojec z dzieckiem, nie przesądza o jego agresji, może to była po prostu ekscytacja, niektóre psy są tak pobudliwe, to nie świadczy od razu o morderczych zapędach. Autorka wątku, bez obrazy, wydaje się nie mieć za dużej wiedzy na temat psów. Zatrudnieni szkoleniowcy byli głupi, o czym świadczą udzielane rady. Już jednego labka ratowaliśmy od eutanazji, też oddany na szkolenie do idioty i "złamany". Po szkoleniu dopiero zaczął warczeć na dzieciaka 14 - letniego, tak że ten bał się matce otworzyć drzwi i musiał rzucać klucze do mieszkania przez okno. Na szczęście Karin trafił pod skrzydła ludzi od labradorów do domowego DT i już jest od pół roku w DS i nie ma z nim problemów. Ten pies żył w tym domu 7 lat i chyba nie stwarzał zagrożenia dla domowników i otoczenia ? Myślę, że dobry behawiorysta powinien pokazać Wam jak należy postępować z tym psem i jak należy zapoznać go z dzieckiem i ocenić czy pies jest niebezpieczny. Za chwilę pewnie się wyprowadzicie "na swoje", a pies straci życie, bo Wam się nie chciało zasięgnąć profesjonalnej rady, albo chociaż porobić mu ogłoszeń i spróbować poszukać innego domu. Niestety trzeba stawić czoła problemom, a jak się bierze psa to jest się za niego odpowiedzialnym. Już lepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest zrobienie psu kojca na podwórku lub miejsca w garażu (o ile mieszkacie w domu) i wychodzenie z nim na spacery, żeby nie skazywać go tylko na wegetację. Edited November 28, 2013 by toyota Quote
maartaa_89 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='toyota']Nie była taka znów inna, byłam sama z dzieckiem i psem 60 kg bez własnego podwórka. Pies maił 4 lata i nie lubił bardzo dzieci, był w stosunku do dzieci agresywny, ale umiejętne wprowadzenie dziecka do domu pozwoliły na zupełnie pokojowe egzystowanie a z czasem na można powiedzieć miłość psa do dziecka i odwrotnie. W przypadku założycielki wątku, tak naprawdę trudno powiedzieć czym ten pies "zawinił", poza tym, że jest niewychowany i niewybiegany. To że szczekał na kojec z dzieckiem, nie przesądza o jego agresji, może to była po prostu ekscytacja, niektóre psy są tak pobudliwe, to nie świadczy od razu o morderczych zapędach. Autorka wątku, bez obrazy, wydaje się nie mieć za dużej wiedzy na temat psów. Zatrudnieni szkoleniowcy byli głupi, o czym świadczą udzielane rady. Już jednego labka ratowaliśmy od eutanazji, też oddany na szkolenie do idioty i ' złamany". Po szkoleniu zaczął warczeć na dzieciaka 14 - letniego, tak że ten bał się matce otworzyć drzwi i musiał rzucać klucze do mieszkania przez okno. Na szczęście Karin trafił pod skrzydła ludzi od labradorów do domowego DT i już jest od pół roku w DS i nie ma z nim problemów. Ten pies żył w tym domu 7 lat i chyba nie stwarzał zagrożenia dla domowników i otoczenia ? Myślę, że dobry behawiorysta powinien pokazać Wam jak należy postępować z tym psem i jak należy zapoznać go z dzieckiem i ocenić czy pies jest niebezpieczny. Za chwilę pewnie się wyprowadzicie "na swoje", a pies straci życie, bo Wam się nie chciało zasięgnąć profesjonalnej rady, albo chociaż porobić mu ogłoszeń i spróbować poszukać innego domu. Niestety trzeba stawić czoła problemom , a jak się bierze psa to jest się za niego odpowiedzialnym. Już lepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest zrobienie psu kojca na podwórku lub miejsca w garażu (o ile mieszkacie w domu) i wychodzenie z nim na spacery, żeby nie skazywać go tylko na wegetację.[/QUOTE] napiszę jeszcze raz:to [B]NIE JEST [/B]pies autorki tematu sama sobie nie poradzi a reszta rodziny nie jest skłonna do pomocy,ewentualnie ja jestem pesymistycznie nastawiona Quote
toyota Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 (edited) To co proponujesz, uśpić go, bo autorka tematu urodziła dziecko, a pies naszczekał na kojec, a reszta rodzina znudziła się wychodzeniem z nim na spacery po 7 latach jego życia ? Bo ja proponuję zatrudnić behawiorystę, który oceni czy pies nie zagraża dziecku, pokaże jak postępować, by pies dziecko zaakceptował, ba nawet polubił. Ewentualnie postawić psu kojec lub zrobić miejsce w garażu i wychodzić z nim na spacery. Ponadto "pogonić" męża czy teścia, którzy z tego co zrozumiałam, są jego właścicielami, do spacerów z psem. No cóż, ktoś musi być rozsądny i odpowiedzialny, choćby nie był właścicielem. A tu mój Miodek, agresor w stosunku do dzieci, daje "buzi" mojej córce. Pies naprawdę potrafił ugryźć i nie musiałam zamykać drzwi na klucz, bo bo był nieustraszony i atakował nie na żarty. Dzieci nienawidził z tego powodu, że po pierwsze nie miał z nimi styczności do swojego 4 r. życia i zdarzyło się, że był przez dzieci sąsiadów drażniony i kłuty kijami zza płota. Po jego śmierci 6-cio letnia wówczas córka zapytała czy można by zrobić taką długą drabinę do nieba, aby go odwiedzić. Nie miałam własnego podwórka, mieszkaliśmy na terenie firmy w części domu (2 pokoje) i pies bardzo rzadko mógł przebywać na zewnątrz, w niedzielę i święta jak nie było pracowników. Wychodził na spacery tak jak w bloku. Na tak małej przestrzeni nie było możliwości izolacji. [IMG]http://img130.imageshack.us/img130/1729/dscn1570a.jpg[/IMG] A tutaj ten labek, który miał szczęście trafić na rozsądnych ludzi: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/244372-Labrador-do-eutanazji-(-Już-w-DS-))))[/URL] . Właściciele chcieli go uśpić. Wcześniej był oddany do tresera na szkolenie, które tylko wzmogło jego problemy. Przed szkoleniem pies był nieposłuszny i nadpobudliwy, po szkoleniu, owszem został "złamany", wytresowany, ale domowników i tak nie słuchał i jeszcze zaczął na nich się szczerzyć. Przestrzegam przed takim szkoleniem, zwłaszcza przed oddawaniem psa w ręce szkoleniowca na jakiś czas. To głupota, pies to nie robot i jeśli nauczy się słuchać szkoleniowca -przewodnika to nie znaczy, że będzie słuchał właściciela. Wątek jest bardzo krótki, bo został założony drugi na forum labkowym. Edited November 28, 2013 by toyota Quote
maartaa_89 Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 [quote name='toyota']To co proponujesz, uśpić go, bo autorka tematu urodziła dziecko, a pies naszczekał na kojec, a reszta rodzina znudziła się wychodzeniem z nim na spacery po 7 latach jego życia ? [/quote] Zacytuj gdzie zasugerowałam że psa należy uspić. [quote]Bo ja proponuję zatrudnić behawiorystę, który oceni czy pies nie zagraża dziecku, pokaże jak postępować, by pies dziecko zaakceptował, ba nawet polubił. Ponadto "pogonić" męża czy teścia, którzy z tego co zrozumiałam, są jego właścicielami, do spacerów z psem. [/quote] Śmiało,jak byś ich pogoniła? Tupnęła nóżką i powiedziała że koniec z piwem do kolacji? [quote] A tu mój Miodek, agresor w stosunku do dzieci, daje "buzi" mojej córce. Pies naprawdę potrafił ugryźć i nie musiałam zamykać drzwi na klucz, bo bo był nieustraszony i atakował nie na żarty. Dzieci nienawidził z tego powodu, że po pierwsze nie miał z nimi styczności do swojego 4 r. życia i zdarzyło się, że był przez dzieci sąsiadów drażniony i kłuty kijami zza płota. Po jego śmierci 6-cio letnia wówczas córka zapytała czy można by zrobić taką długą drabinę do nieba, aby go odwiedzić. Nie miałam własnego podwórka, mieszkaliśmy na terenie firmy w części domu (2 pokoje) i pies bardzo rzadko mógł przebywać na zewnątrz, w niedzielę i święta jak nie było pracowników. Wychodził na spacery tak jak w bloku. Na tak małej przestrzeni nie było możliwości izolacji. [/QUOTE] Dla mnie to nie jest nic nadzwyczajnego. Gdybym jednak zamieszkała z moimi teściami i ich pies zaatakowałby moje dziecko które NIC mu nie zrobiło tylko się bawiło to postawiłabym sprawe jasno: albo ja się wynoszę z ich ukochaną wnuczką albo szukają domu dla psa. I nic by mnie nie obchodziło w tym momencie kto dał ciała w wychowywaniu zwierzaka. Z tym że ja mam inne podejście do tematu niz wy ;) dla mnie pies nie ma prawa rzucić się na człowieka ktory nic mu nie robi tylko stoi/siedzi. Taki pies dla mnie jest od razu do "odstrzału". Rozumiem warczenie,kłapanie zębami czy ich szczerzenie. Rozumiem szczekanie. Ale realny atak? W zyciu nie ryzykowalabym zdrowiem mojego dziecka bo ktos sobie nie poradził w wychowaniu psa. Ba- nawet gdyby to mój pies się tak zachował to bym poważnie rozwazyła opcję oddania go. Quote
toyota Posted November 28, 2013 Posted November 28, 2013 (edited) [quote name='maartaa_89']Zacytuj gdzie zasugerowałam że psa należy uspić. [B]Zapytałam tylko co proponujesz, natomiast sugerujesz, że pies jest cyt. "do odstrzału" choćby w tej wypowiedzi. [/B] Śmiało,jak byś ich pogoniła? Tupnęła nóżką i powiedziała że koniec z piwem do kolacji? [B]Jeżeli dorośli ludzie nie potrafią się dogadać w tak ważnej sprawie i nie potrafią wziąć odpowiedzialności za zwierzę, to za chwilę będą inne konflikty. Nie można być ofiarą w związku ani w rodzinie. Chyba, że autorka wątku przesadza i dlatego bagatelizują sprawę. [/B] Dla mnie to nie jest nic nadzwyczajnego. [B]Z tego co napisałaś wnioskuję , że też byś mi radziła oddać czy uśpić Miodka, gdybym opisała jego agresję do dzieci w kontekście urodzonego dziecka oraz swoje warunki życiowe.[/B] Gdybym jednak zamieszkała z moimi teściami i ich pies zaatakowałby moje dziecko które NIC mu nie zrobiło tylko się bawiło to postawiłabym sprawe jasno: albo ja się wynoszę z ich ukochaną wnuczką albo szukają domu dla psa. I nic by mnie nie obchodziło w tym momencie kto dał ciała w wychowywaniu zwierzaka. Z tym że ja mam inne podejście do tematu niz wy ;) dla mnie pies nie ma prawa rzucić się na człowieka ktory nic mu nie robi tylko stoi/siedzi. Taki pies dla mnie jest od razu do "odstrzału". Rozumiem warczenie,kłapanie zębami czy ich szczerzenie. Rozumiem szczekanie. Ale realny atak? W zyciu nie ryzykowalabym zdrowiem mojego dziecka bo ktos sobie nie poradził w wychowaniu psa. Ba- nawet gdyby to mój pies się tak zachował to bym poważnie rozwazyła opcję oddania go. [B]Myślę, że to jest zdrowe mieszkać osobno, a nie z teściami. I masz rację, ja też bym się po prostu wyprowadziła, ale bez tupania nóżką i bez fochów, tylko z uśmiechem na ustach , po to by żyć po swojemu i bez gromady ludzi wokół. [/B] [/QUOTE] [B] Nie jestem przeciwna oddaniu tego psa do innego domu, tylko skąd wziąć chętnego, który weźmie sobie na głowę nieułożonego 7 -latka z łatką agresywnego ? Ja mam w tej chwili już 12 psów na utrzymaniu, w tym 9 u siebie w domu, z którymi właściciele sobie nie radzili. Moja córka ma 10 lat i jeszcze jej nie zeżarły ;).[/B] Edited November 28, 2013 by toyota Quote
Maron86 Posted November 29, 2013 Posted November 29, 2013 Toyota problemem nie jest pies, tylko ludzie którzy nie chcą/nie mogą się nim zająć. Jeśli ten pies jest taki jak opisuje go założycielka wątku, a rodzina ma wyrąbane na jego szkolenie to naprawdę kwestia czasu dojdzie do nieszczęścia. Moim zdaniem naprawdę mało psów jest 'do odstrzału' przez agresję której ciężką pracą nad psem nie da się zahamować. Poradziłam znalezienie psu nowego domu, bo jaka przyszłość czeka go w tym domu. Ten pies ma dopiero 7lat- nie jest z ras olbrzymich które krócej życia, więc to 'nie jest kwestia roku czy 2' - ten pies ma przed sobą jeszcze połowę życia. Jeśli nikt nad psem nie pracuje i nie zamierza, pies sam z siebie nie stanie się 'dzieciolubny, czy też dziecio-ignorowaczeem' Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.