Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 482
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Obserwuję i cieszę się szczęściem Kajanka , Joasiu to normalne że pies wyczuwa strach , to samo mam z moim psem , łagodny jak baranek :loveu::loveu:
Ale jak tylko wyczuje że ktoś się go boi :lol::lol:, to agresor hihi , pozdrawiam serdecznie wszystkich tych co się przyczyniły do uratowania Kajanka , muszę tylko powiedzieć że on jest bardzo podobny do mojego psa i tym bardziej się cieszę że ma taki wspaniały dom :loveu::loveu::loveu::loveu:

Posted

[quote name='GoniaP']Kochane Dziewczyny! Sypiecie tymi komplementami w moją stronę jak z rękawa, bo nie znacie ciemnej strony mojej osobowości :diabloti::evil_lol::diabloti:
Lecz dziękuję Wam bardzo, i nie ukrywam, że spociły mi się oczy :oops: To najpiękniejsza nagroda za to, co robię.
Ujmujecie jednak sobie drogie Panie!

[B]Agatko[/B], gdyby nie Ty i głębia Twojego serca, Kajan mógłby nigdy nie dostać szansy na normalne życie!
To przecież Ty i Twoja Mama dokarmiałyście Kajana i jego towarzysza niedoli, kiedy ich dotknięty chorobą psychiczną "właściciel" zostawiał je bez opieki i znikał. To Ty zainteresowałaś się jego losem i szukałaś ich śladu po poznańskich ulicach, śmietnikach i zbierałaś po sąsiadach informacje, gdy on sie przeprowadził do miasta. Kto, jak nie Ty, pojechał do schroniska na wieść, że tam trafił Kajan bezpośrednio po interwencji? Kogo, jak nie właśnie Ciebie, poznałam przed kratą Kajanowego boksu, jak płakałaś nad jego losem? Wreszcie, kogo jak nie Ciebie, było stać na zabranie niepełnosprawnego szczenięcia do domu, na otoczenie go najlepszą z możliwych opieką, na bieganie po weterynarzach, na gotowanie mu wysokiej jakości jedzenia?
Agatko, to Ty w moich oczach jesteś prawdziwą bohaterką. Dałaś Kajanowi część siebie i swojego serca. Dzięki tej ogromnej miłości jaką go obdarzyłaś, Kajan wyrósł na pięknego i dobrego psa. Dzięki Tobie osiągnął satysfakcjonujący poziom sprawności fizycznej, bo inni już dawno posłaliby go za TM. Nie dosyć, że walczyłaś o jego zdrowie jak lwica, to jeszcze znalazłaś w sobie tę siłę, by przekazać go w ręce ludzi, którym zaufałaś, że będą Kajana kochać równie żarliwie jak Ty, i że otoczą go wspaniałą opieką. Nie bacząc na swoje uczucia, rozstałaś się z Przyjacielem po to, by mógł być naprawdę szczęśliwy. To się nazywa miłość i poświęcenie. I to Tobie należą się szczególne podziękowania za dobro i wielkie serce.

[B]Joasiu, [/B]odpowiedziałaś na nasz apel adopcyjny będąc w pełni świadomą stanu zdrowia Kajana. Nie zrażało Cię nic. Pokochałaś go takim, jaki jest; piękny i nie do końca zdrowy.
Pisałaś do mnie piękne listy, nie zrażały Cię moje wnikliwe pytania. Kiedy napisałam Ci, że Kajan został adoptowany w Poznaniu, nie obrzuciłaś mnie obelgami na które właściwie byłam gotowa, ze względu na zaawansowane stadium postępowania adopcyjnego i te 20 stron wymienionej przez nas korespondencji :lol:. (Pamiętam, że pisałam wtedy do Ciebie z ciężkim sercem, bo w skrytości ducha to Ciebie wybrałam na opiekunkę Kajana). Potem odebrałaś moje rozpaczliwe maile (bo telefonu Joasi nie zapisałam) i zadzwoniłaś bezzwłocznie. Przyjęłaś nas wreszcie w swoim domu jak starych przyjaciół. Przez te parę godzin spędzonych u Was potwierdziliście wszystkie napisane słowa, rozwialiście wszelkie strzępki wątpliwości. Zostawialiśmy Kajana w DOMU i odjeżdżaliśmy spokojni o jego los.

Jak wielkie musi być Twoje serce Joasiu, że zdecydowałaś się na niepełnosprawnego psa? Nie poszłaś na łatwiznę, nie kupiłaś psa z renomowanej hodowli. Zdecydowałaś się na dodatkowe obowiązki związane z dbaniem o chorego psa. Zdecydowałaś sie na wielką niewiadomą. I za to Ci dziękuję, zasługujesz na najwyższe uznanie. Było dla mnie zaszczytem Ciebie, Was poznać, i pamiętaj, że we mnie masz przyjaciela. Jestem dumna, że Kajan trafił do takich LUDZI jak Wy, i że mogłam się do tego przyczynić.[/quote]


Hej!
Aż mi się komp zaczerwienił (o mnie nie wspominając) po tym ostatnim akapicie. Nie wiem, czy aż na taki komplement zasługujemy. Owszem, wiedzieliśmy, że Kajan nie jest całkiem zdrowy, ale przecież nikt nigdy nie ma pewności, czy pies, którego kupi, weźmie, choćby nawet w danym momencie najzdrowszy, nie zachoruje, nie będzie miał wypadku, przecież wszystko może sie zdarzyć. Przetrenowaliśmy już różne choróbska, operacje na naszych kotach i wiemy, jak to jest. No przecież to jakby dziecko chorowało!
Goniu, napisałam Ci w którymś z maili, że zaczęliśmy szukać "swojego" psa, takiego, co to spojrzysz i już wiesz, że to ten. No i spojrzał na nas Kajan. To nie nasza zasługa, tylko jego, zajrzał nam w oczy i serca:loveu::loveu: i koniec.
Napisałaś, że spodziewałaś się obelg. No to się teraz przyznam, że obelg na Ciebie nie miotałam, ale jak pisałam, że rozumiem Agatę, która wybrała Kajanowi domek blisko siebie, to mi łzy jak groch leciały:placz::placz::placz::placz: i... odechciało mi się w ogóle szukać psa. A potem Twój mail i ciąg dalszy... no widać, że on był nam pisany.
Kajan miał bardzo ciężki start w życie, ale potem wkroczyła Agata - jego pierwsza dobra wróżka (Agatka, nie płacz, tylko jak będzie Ci już bardzo ciężko, to się pakujcie w samochód i przyjeżdżajcie w odwiedziny. Ostatecznie z Poznania do prawie Warszawy aż tak straaaasznie daleko nie jest), potem Ty - wróżka numer dwa. No i ja, my - czy takie wróżki, to już bym pewna nie była:diabloti::lol::diabloti:, ale, że go kochamy:loveu::loveu::loveu::loveu::loveu::loveu:, to pewne! Jedynie koty nie są jeszcze o tym przekonane, nie to, żeby go nienawidziły, bo się nim bardzo interesują, ale wciąż się boją - cóż, różnica gabarytów;). Nie tracę jednak wiary, że i to się kiedyś zmieni. Póki co - kierujemy ruchem, choć już dużo spokojniej i czekamy cierpliwie.

Posted

I znów cytuję Joannę...
" A dziś był wujek wet. Kajan został zaszczepiony i rozpoczynamy kurację. Rafał przywiózł torbę leków: witaminy oraz homeopatyki. Konsultował się z różnymi specjalistami i ustalili, że teraz Kajan dostanie bardzo mocną dawkę homeopatyków, które wzmocnią mu kości, a nie osłabią serca. Do tego witaminy oraz środek na odbudowanie flory bakteryjnej przewodu pokarmowego (Kajan dostawał wcześniej Dalacit, a Rafał mówi, że to jest trucizna dla przewodu pokarmowego) no i ten Biosotal przynajmniej do najbliższego EKG (Rafal mówi, że zrobimy też echo serca, a za trzy tygodnie pobierze mu krew i zobaczymy, czego tam jeszcze chłopcu potrzeba). Kruszynka jest bardzo grzeczny - wszystkie lekarstwa łyka bez protestów (w pysznej pasztetówce, to pewnie dlatego, myślałam jednak, że przy witaminie C wymięknie - ale nie).
Czuje się już bardzo "u siebie": lata na około ogrodu, szczeka basem na wszystko, co sie rusza za płotem, na spacerach "dyskutuje" ze wszystkimi psami (co poniektóre bardzo lubi prowokować), no i wreszcie reaguje na swoje imię: oficjalnie Kajan (Kruszynka tylko pieszczotliwie, bo jednak bez przesady: to jest niedźwiedź, a nie Kruszynka!!).
Aktualnie zaś w ogrodzie trwa "rozmowa": pod werandą siedzi Perła i "śpiewa" do Kajana (tekst zrozumieć łatwo: nie podchodź, nie podchodź bo przywalę), a Kajan siedzi przed werandą (pod się na szczęście nie mieści) i poszczekuje i fuka błagalnie: no chodź tu, chodź, ja cię tylko obwącham! Jak długo będą jeszcze tak gadać, i czym to sie skończy, nie wiem. Jedno jest pewne: kocica zaczyna sie orientować, że ona jest szybsza. Zanim Kajan to swoje cielsko odwróci, to ona już całkiem nie wiadomo gdzie."

Posted

[quote name='Joanna Maria']Hej!
Kajan miał bardzo ciężki start w życie, ale potem wkroczyła Agata - jego pierwsza dobra wróżka , potem Ty - wróżka numer dwa. No i ja, my - czy takie wróżki, to już bym pewna nie była:diabloti::lol::diabloti:, ale, że go kochamy:loveu::loveu::loveu::loveu::loveu::loveu:, to pewne! J[/quote]
Tak miało być Joasiu! Kajan miał być Wasz! Widocznie spotkał Agatkę, by otrzeć się o mnie, by wreszcie trafić do Waszego Raju. Koniec i kropka. I żyjcie nam długo i szczęśliwie! Tylko nie zapominajcie, że Kajan jest bliski naszym sercom... Wykorzystuj więc swój talent pisarski i jak tylko czas Ci pozwoli "zanudzaj" nas opowieściami i spostrzeżeniami. Nie przestaniemy na to czekać!!!

Posted

No dobrze, to "pozanudzam" Was wszystkich tu, na dogo, żeby Gonia, nie musiała mnie cytować. Ale dzis tylko krociutko
Agata mówiła, że Kajan uwielbia wodę ze szlaucha. Fakt. Darek kosił trawę, a potem postanowił opłukać kosiarkę. Skończyło sie to tym, że mokry był trawnik, pies oraz mój mąż. Takiej radochy dawno nie mieliśmy. Kosiarkę zresztą Kruszynka tez bardzo lubi - szczególnie łapać ja za kółka i przewracać. Zresztą lubi wszystko, co warczy, odkurzacz też - układa sie na srodku pokoju i lapię zębami szczotkę albo rurę. Tym różni sie zdecydowanie od moich kotów - te przed odkurzaczem wieja gdzie pieprz rośnie.
Sorki, dzis tylko tyle, bo mnie mąż od kompa wygania.

Posted

Wspaniale, że Kajanek do Was trafił! Mam nadzieję, że spędzicie razem długie lata :loveu:

No i miłoby było gdybyscie nas czasami uraczyli zdjęciami :cool3: A z takiej zabawy kajanka ze szlauchem to już marzenie :loveu:

Posted

[quote name='Anashar']Wspaniale, że Kajanek do Was trafił! Mam nadzieję, że spędzicie razem długie lata :loveu:

No i miłoby było gdybyscie nas czasami uraczyli zdjęciami :cool3: A z takiej zabawy kajanka ze szlauchem to już marzenie :loveu:[/quote]

No wiem, wiem, sama rozpaczam, że nie mogę wszystkie uwiecznić i Wam pokazać. Szlauch jeszcze nie raz będzie w robocie, więc na pewno coś sie uda zaprezentować. A w ogóle, to muszę kupić cyfrówkę. Mam bardzo porządny aparat analogowy (wiem, przestarzała jestem:oops:), ale on sie do szybkiego chwytania tego, co najlepsze, nie nadaje.Cykamy trochę komórkami, nawet kupiliśmy kabelek, żeby przerzucać do kompa, ale to cholerstwo z niewiadomych przyczyn nie chce działać i podaje info, że jest niekompatybilne. A nasz syn jest wyjechany, a tylko on tak naprawdę radzi sobie z tymi elektronicznymi półgłowkami, znaczy komputerami.
Wraca dziś wieczorem, postaram sie więc zagonić go jutro, żeby coś z tym zrobił.
Dziś Kajan jest bardziej "stabilny", bo mu sie futro w tym upale przegrzewa i biedactwo już nie wie, gdzie sie ma ułożyć. Problem w tym, że on chce z nami, a my wykorzystując ostatnie dni urlopu i pogodę jak druk, kręcimy sie w różnych miejscach, także nasłonecznionych, robiąc to, co musimy. I Kruszyna sie nie może zdecydować: pańciostwo, czy chłodek. Jednak chłodek zwycięża. I trudno sie dziwić. ;)

Posted

[quote name='Joanna Maria']A w ogóle, to muszę kupić cyfrówkę.[/quote] Zdecydowanie jestem za :lol:
[quote name='Joanna Maria']Dziś Kajan jest bardziej "stabilny", bo mu sie futro w tym upale przegrzewa i biedactwo już nie wie, gdzie sie ma ułożyć.[/quote] Wierzę... Ale wcale mu nie współczuję. Byłam dziś w schronisku... Samochodowy termometr wskazywał 42,5 stopnia. Nie wyobrażam sobie nawet co muszą przeżywać te biedne psy, stłoczone w ciasnych boksach, z gotującą zupą i skiśniętymi papkami w miskach :placz::placz:

Posted

[quote name='GoniaP']Zdecydowanie jestem za :lol:
Wierzę... Ale wcale mu nie współczuję. Byłam dziś w schronisku... Samochodowy termometr wskazywał 42,5 stopnia. Nie wyobrażam sobie nawet co muszą przeżywać te biedne psy, stłoczone w ciasnych boksach, z gotującą zupą i skiśniętymi papkami w miskach :placz::placz:[/quote]

O Boże, no pewnie! Biedactwa:placz::placz::placz::placz:
Gonia, dałam ulotkę Twojej fundacji Rafałowi, on tam w Poznaniu ma też znajomych. Powiedział, że będzie gadał z ludźmi, co by was wspomogli. Może jak się grono powiększy, to i psiakom będzie można lepiej i szybciej pomagać.
On sie tu teraz zaangażował w schronisko w Józefowie koło Legionowa. Dowiem sie wszystkiego w przyszłym tygodniu, w grę wchodzi przejęcie prowadzenia, poprawa i rozbudowa. Wiem, że dla psiny schronisko jest schronisko, żaden rarytas, kiedy trzeba własnego domku. Ale jeśli z tym Józefowem sie powiedzie i tu będą lepsze warunki, to może chociaż będzie można za jakiś czas pomyśleć o wzajemnej pomocy.

Posted

[quote name='Joanna Maria']
Gonia, dałam ulotkę Twojej fundacji Rafałowi, on tam w Poznaniu ma też znajomych. Powiedział, że będzie gadał z ludźmi, co by was wspomogli. Może jak się grono powiększy, to i psiakom będzie można lepiej i szybciej pomagać.
[/quote] Dzięki wielkie Joasiu! O dobrych, a przede wszystkim, wytrwałych w działaniu ludzi jest bardzo ciężko! Potrzeba nam przede wszystkim domów tymczasowych, bo już nie mamy gdzie tych "bid" wyciągać. O kasie już nie wspomnę....
Jutro spotykam sie z Agatką. Ona też chce pomóc, tylko ją trzeba uchronić przed tymczasowaniem...

Posted

[quote name='GoniaP']
Jutro spotykam sie z Agatką. Ona też chce pomóc, tylko ją trzeba uchronić przed tymczasowaniem...[/quote]

Oj Tak!! Przecież Agatka cierpi jeszcze po Kajanie. Ona ma tak dobre serducho, że to potem dla niej za ciężkie przeżycie, rozpacz i tęsknota.
W kwestii kasy na psiaki pomyślimy co się da zrobić. Może zaangażujemy dzieciaki ze szkoły i zrobimy jakąś kwestę. W Międzyborowie mamy szkołę i syna naszych przyjaciół, który się w niej uczy, a poza tym może uda się "obstawić" gimnazjum Olki w Warszawie. Na razie wakacje, ale na jesieni trzeba będzie z czymś ruszyć. Akurat półtora miesiąca na przemyślenie.

Dziś mój Tygrys wyszedł przed południem na trawnik przed werandą - Kajan leżał w swoim ulubionym miejscu przed drzwiami wejściowymi do domu, czyli z drugiej strony. Ale usłyszał, że my się tu kręcimy, więc przyczłapał. Zobaczył Tygrysa i truchcikiem (już nie galopem!) do niego... Tygrys spojrzał... spęczniał, fuknął groźnie (my to nazywamy, że Tygrys zagotował wodę, bo on nie fuka, tylko wydaje dźwięk pomiędzy fukaniem, parsknięciem a syczeniem - zupełnie jak para z czajnika na pełnym gazie) i zwiał zanim Kajan zdążył do niego dotruchtać. Poszłam za nim na górę, żeby mu powspółczuć, że się przestraszył, a tu mój kot siedzi i jest wyraźnie z siebie dumny! Znaczy: co prawda zwiałem, ale mu pogroziłem! No cóż, Kajan pogrożeniem przejął się średnio.
W każdym razie pomalutku, pomalutku idzie na lepsze, bo się moje futrzaki odważają wystawiać nos z domu, nawet wtedy, kiedy nie wiedzą, gdzie jest Kajan, wystarczy, że go nie widzą.

Posted

muszę tylko powiedzieć że on jest bardzo podobny do mojego psa i tym bardziej się cieszę że ma taki wspaniały dom :loveu::loveu::loveu::loveu:[/quote]

Peter, porady potrzebuje. Jest strasznie gorąco, co odczuwamy wszyscy, a nasze pupile najbardziej. Wczoraj Kajan biegał po ogrodzie do późnej nocy i wcale nie miał ochoty wracać do domu. Wrócił, ale bardzo, bardzo niechętnie i patrzył na mnie z wyrzutem. Czy mogę mu pozwolić zostać na noc "na wolności". Rozumiem, jego chęć pozostania na dworze, gdzie przynajmniej w nocy jest chłodniej (w domu duszno) i nie chcę mu utrudniać życia, ale on jest u nas dopiero niecałe dwa tygodnie. Czy mogę mu już pozwolić na samodzielny wybór, gdzie będzie spał? Źle mu nie będzie, bo jest i weranda, i altana, ale "siem bojem" troszkę o niego.

Posted

[quote name='GoniaP']Ja też bym sie trochę bała...[/quote]

No właśnie.
Na szczęście zwierzątko wczoraj przyszło bez oporów, być może dlatego, że się wieczorem zgonił jak wściekły, bo podlewałam trawę, a ten szalał wokół mnie, łapiąc końcówkę szlaucha, i przeszkadzając ile wlezie, a kiedy znalazłam na niego sposób - szlauch w górze (ręce bolą, ale przynajmniej można trochę podlać), to zrezygnował z łapania za szlauch, ale za to łapał pyskiem wodę i z lubością skakał pod jej strumieniem niczym wielka kosmata żaba!
Potem dał mi spokój, bo Darek i Paweł zaczęli szukać zakopanej gdzieś przed garażem studni głębinowej, która bardzo by się nam teraz przydała (w takie upały, kiedy wszyscy podlewają, ciśnienie wody tej wodociągowej spada prawie do zera i cholera człowieka bierze, zanim te hektary podleje), a zatem kopali dół!! Rozumiesz sama, że dla psa, radocha jakich mało: tu kamień, tam kamień, tyle zabawek na raz!
W końcu tak się zmęczył, że przyszedł do domu, padł w kuchni na chłodnej podłodze i zasnął. No i tu był numer przecudny. Zlazł z góry Tygrys, powęszył cichutko, najpierw Kajana nie widział, ale w końcu go zoczył. I... nie uciekł, tylko wskoczył na zagłówek narożnika, ułożył się w swoim ulubionym miejscu i najpierw bardzo uważnie Kajana z góry obserwował, ale w końcu się zdrzemnął. Ja i Olka oglądałyśmy film i czekałyśmy, co będzie, kiedy się Kajan obudzi, co nastąpiło po mniej więcej pół godzinie. Kajan wstał, przyczłapał do nas i usiadł koło narożnika, ale z drugiej strony. Po chwili zobaczył kota, który także natychmiast się przecknął i wpatrywał się w psa bardzo uważnie:crazyeye:. My zamarłyśmy - nie chciałyśmy żadnego przytrzymywać, wychodząc z założenie, że oni muszą załatwić to między sobą (że nie wspomnę o tym, że przytrzymać Kajana, który się rozpędza, to tak jakby zatrzymywać malutki czołg!!). No i przez chwile nasi chłopcy przyglądali się sobie bardzo uważnie:crazyeye::crazyeye::crazyeye:, wcale nie wrogo, i wszystko byłoby świetnie, gdyby Kajan nie doszedł do wniosku, że skoro Tygrys siedzi spokojnie, to on go sobie z bliska obwącha. Zanim zdążyłyśmy go przytrzymać, puścił się w stronę Tygrysa. A Tygrys, jak Tygrys, znów "zagotował wodę", poderwał się i... tyle go widzieli:lol::lol::lol:. Kajan ma nad Tygrysem przewagę gabarytową, ale Tygrys jest dziesięć razy od niego szybszy! I psisko zostaje samo, zanim sie nawet zorientuje, w którą stronę kot uciekł;). I ma potem strasznie zdziwiony wyraz pyska;);).
Jak widać więc, sytuacja się pomalutku (niczym stary schorowany żółw) poprawia. Poprawiałaby sie szybciej, gdyby Kajan zechciał zrozumieć, że jeśli nie będzie się rzucał w stronę kotów, to one szybciej przestaną się go bać! Ale to jest jeszcze oślątko. Chociaż jest naprawdę mądry, a z jego pyska można wyczytać, wszystko, co myśli. Już po akcji z kotem dałam mu ostatnią dawkę lekarstw i mówię, że ma iść spać na posłanie. Kajan bardzo dobrze to rozumie, wie, że śpi w przedpokoju, że drzwi są zamknięte (wcale się tym nie przejmuje, zaglądam czasem do niego w nocy, żeby zobaczyć, czy nie cierpi, ale on już dawno chrapie, a kiedy mnie widzi, otwiera tylko jedno oko, czasem podnosi łeb i smacznie śpi dalej), ale od czasu do czasu lubi się podroczyć: patrzy mi w oczy, łeb przekrzywia i ma na "twarzy" wypisane: ja wiem, co ty do mnie mówisz, ale właśnie nie pójdę, o, tu zostanę, bo mi się tak podoba. No i tak sobie wtedy rozmawiamy: ja mówię: Kajan marsz, a Kajan: nie, ja panią rozumiem, ale nie. A kiedy wreszcie, wyprowadzony za obrożę, raczy wyjść, pada na dywanik pod drzwiami i ma taki "szelmowski uśmieszek";) - no, tośmy sobie pożartowali... Wczoraj zaś nie chciał wyjść tym bardziej, bo chyba czekał na Tygrysa. Oczywiście, w końcu wszystko zostało doprowadzone do ładu, za to dziś rano okazało się, że nie wiadomo w którym momencie z domu wyszła Perła i została całą noc na dworze. A jaka była zadowolona:multi:: Kajan w domu, a ona miała cały ogród dla siebie:evil_lol:. Teraz śpi jak zabita, Kajan asystuje chłopakom przy pracach ziemnych, a Tygrys kombinuje: zejść z góry i sprawdzić, co się tam dzieje (co chwila wychodzi na schody i przez poręcz filuje do salonu), czy może jednak zostać na bezpiecznych wyżynach. Jak widzisz, zwierzyna urozmaica nam życie jak może.
Dziś będą pierwsze fotki, przysięgam!

Posted

[quote name='GoniaP']Ja też bym sie trochę bała...[/quote]

No właśnie.
Na szczęście zwierzątko wczoraj przyszło bez oporów, być może dlatego, że się wieczorem zgonił jak wściekły, bo podlewałam trawę, a ten szalał wokół mnie, łapiąc końcówkę szlaucha, i przeszkadzając ile wlezie, a kiedy znalazłam na niego sposób - szlauch w górze (ręce bolą, ale przynajmniej można trochę podlać), to zrezygnował z łapania za szlauch, ale za to łapał pyskiem wodę i z lubością skakał pod jej strumieniem niczym wielka kosmata żaba!
Potem dał mi spokój, bo Darek i Paweł zaczęli szukać zakopanej gdzieś przed garażem studni głębinowej, która bardzo by się nam teraz przydała (w takie upały, kiedy wszyscy podlewają, ciśnienie wody tej wodociągowej spada prawie do zera i cholera człowieka bierze, zanim te hektary podleje), a zatem kopali dół!! Rozumiesz sama, że dla psa, radocha jakich mało: tu kamień, tam kamień, tyle zabawek na raz!
W końcu tak się zmęczył, że przyszedł do domu, padł w kuchni na chłodnej podłodze i zasnął. No i tu był numer przecudny. Zlazł z góry Tygrys, powęszył cichutko, najpierw Kajana nie widział, ale w końcu go zoczył. I... nie uciekł, tylko wskoczył na zagłówek narożnika, ułożył się w swoim ulubionym miejscu i najpierw bardzo uważnie Kajana z góry obserwował, ale w końcu się zdrzemnął. Ja i Olka oglądałyśmy film i czekałyśmy, co będzie, kiedy się Kajan obudzi, co nastąpiło po mniej więcej pół godzinie. Kajan wstał, przyczłapał do nas i usiadł koło narożnika, ale z drugiej strony. Po chwili zobaczył kota, który także natychmiast się przecknął i wpatrywał się w psa bardzo uważnie:crazyeye:. My zamarłyśmy - nie chciałyśmy żadnego przytrzymywać, wychodząc z założenie, że oni muszą załatwić to między sobą (że nie wspomnę o tym, że przytrzymać Kajana, który się rozpędza, to tak jakby zatrzymywać malutki czołg!!). No i przez chwile nasi chłopcy przyglądali się sobie bardzo uważnie:crazyeye::crazyeye::crazyeye:, wcale nie wrogo, i wszystko byłoby świetnie, gdyby Kajan nie doszedł do wniosku, że skoro Tygrys siedzi spokojnie, to on go sobie z bliska obwącha. Zanim zdążyłyśmy go przytrzymać, puścił się w stronę Tygrysa. A Tygrys, jak Tygrys, znów "zagotował wodę", poderwał się i... tyle go widzieli:lol::lol::lol:. Kajan ma nad Tygrysem przewagę gabarytową, ale Tygrys jest dziesięć razy od niego szybszy! I psisko zostaje samo, zanim sie nawet zorientuje, w którą stronę kot uciekł;). I ma potem strasznie zdziwiony wyraz pyska;);).
Jak widać więc, sytuacja się pomalutku (niczym stary schorowany żółw) poprawia. Poprawiałaby sie szybciej, gdyby Kajan zechciał zrozumieć, że jeśli nie będzie się rzucał w stronę kotów, to one szybciej przestaną się go bać! Ale to jest jeszcze oślątko. Chociaż jest naprawdę mądry, a z jego pyska można wyczytać, wszystko, co myśli. Już po akcji z kotem dałam mu ostatnią dawkę lekarstw i mówię, że ma iść spać na posłanie. Kajan bardzo dobrze to rozumie, wie, że śpi w przedpokoju, że drzwi są zamknięte (wcale się tym nie przejmuje, zaglądam czasem do niego w nocy, żeby zobaczyć, czy nie cierpi, ale on już dawno chrapie, a kiedy mnie widzi, otwiera tylko jedno oko, czasem podnosi łeb i smacznie śpi dalej), ale od czasu do czasu lubi się podroczyć: patrzy mi w oczy, łeb przekrzywia i ma na "twarzy" wypisane: ja wiem, co ty do mnie mówisz, ale właśnie nie pójdę, o, tu zostanę, bo mi się tak podoba. No i tak sobie wtedy rozmawiamy: ja mówię: Kajan marsz, a Kajan: nie, ja panią rozumiem, ale nie. A kiedy wreszcie, wyprowadzony za obrożę, raczy wyjść, pada na dywanik pod drzwiami i ma taki "szelmowski uśmieszek";) - no, tośmy sobie pożartowali... Wczoraj zaś nie chciał wyjść tym bardziej, bo chyba czekał na Tygrysa. Oczywiście, w końcu wszystko zostało doprowadzone do ładu, za to dziś rano okazało się, że nie wiadomo w którym momencie z domu wyszła Perła i została całą noc na dworze. A jaka była zadowolona:multi:: Kajan w domu, a ona miała cały ogród dla siebie:evil_lol:. Teraz śpi jak zabita, Kajan asystuje chłopakom przy pracach ziemnych, a Tygrys kombinuje: zejść z góry i sprawdzić, co się tam dzieje (co chwila wychodzi na schody i przez poręcz filuje do salonu), czy może jednak zostać na bezpiecznych wyżynach. Jak widzisz, zwierzyna urozmaica nam życie jak może.
Dziś będą pierwsze fotki, przysięgam!

Posted

[quote name='Joanna Maria']
Dziś będą pierwsze fotki, przysięgam![/quote] I są :multi::multi::multi:
[img]http://upload.miau.pl/3/21633.jpg[/img]
[img]http://upload.miau.pl/3/21635.jpg[/img]
[img]http://upload.miau.pl/3/21637.jpg[/img]
[img]http://upload.miau.pl/3/21639.jpg[/img]

Posted

[quote name='shirrrapeira']Poniewaz jestem z Warszawy, chcialaby Panstwa od Kajana poznac, bo pies jest przesliczny, a ja zawsze marzylam o DON-ku. Jesli kiedys bym mogla sie z pania spotkac bylabym wdzieczna.[/quote]

Oczywiście, my miłośnicy, fanatycy psów wszelakich (a DON-ków w szczególności) musimy trzymać się razem. Pod koniec sierpnia i na początku września będę w domu. Bardzo proszę o kontakt na mail [email][email protected][/email]
to sie wówczas jakoś namówimy. Pozdrawiam ciepło

Posted

[quote name='bumerang']jak dobrze widzieć radosny pycholek :loveu::loveu::loveu::loveu:[/quote]

"Ciotko Aśko", pycholek jest naprawdę radosny (że nie wspomnę o naszych pycholkach), a jeśli będziesz miała kiedyś ochotę obejrzeć go w naturze, to dla przyjaciół Kajana drzwi stoją otworem.
Aktualnie żałuję, że nie mogę Wam podesłać ścieżki dźwiękowej - moja Olka wyje , a Kajan najpierw przekrzywia łepetynę, patrzy na nia uważnie i... zaczyn wyć tak samo. Śpiewają w duecie! Kino!!!

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...