Jump to content
Dogomania

Z Żyrardowa do Krakowa, czyli Makumba zmienila adres! ...MUCHOMOREK [']


Recommended Posts

  • Replies 1.7k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Gorączkę jeszcze ma, ale mniejszą, niecałe 39.
Jest zywsza, cos tam zjada, choc niezbyt entuzjastycznie. Bardzo byla dzis kwurzona na wetkę, baardzo, skośne oczy, zła mina, pimpek taki miniaturowy udawał diabła, smieszna strasznie.

Kupa normalna. Zaczyna sie bawic (tzn. wczoraj tak bylo juz, dzis nie wiem, bo siedze w pracy

Posted

No to całe szczęście,że koszmar minął...uff...nie pisałam nic, bo na kocich choróbskach się nie znam, ale kciuki trzymałam:cool3:

A teraz coś do uszka Makumby (inni nie czytają, bo to super tajne):
Na pewno ciocia fona Makumbę kocha, za to że jest taka mądra i już nauczyła się korzystać z kuwetki i ogólnie za całokształt.Bo Ty Makumbi może nie wiesz, ale ciotka strasznie Cię tu na dogo chwali.:evil_lol:

A teraz Makumba już nie czyta:
Myślicie, że przeszło?;) I że Makumb zrozumiał i już nie będzie chorował?:lol:

Posted

Niestety Makumb wysmyslil sobie cos nowego - a ze ja kocham, to wie, bo nie zabieralabym szczyla z ulicy ani nie odmawiala oddania jej pani, ktora sie nie zgadzala na wizyte przedaopcyjna.

Nowosc to alergia pokarmowa najprawdopodobniej... Wydrapuje sie znowu...

Panleukopenia to z pwnoscia nie jest, ale jeszcze chrypi, temp. ma 99,2, wiec nie najgorzej, ale juz od nowa szaleje

Posted

dla konisi:

Makumba u babci
[IMG]http://images30.fotosik.pl/117/69996cfb5711572f.jpg[/IMG]

a to chora Makumba
[IMG]http://images23.fotosik.pl/117/d0198b3f702c16cd.jpg[/IMG]

zobaczcie, jaki nieboszczyk
[IMG]http://images31.fotosik.pl/54/6974571c81d31c8a.jpg[/IMG]

Posted

Ona jest śliczna!:loveu: Acha! i chyba musisz edytować poprzedniego posta, bo niechcący napisałaś, że już Makumby nie kochasz,a przecież wszyscy (z Makumbą na czele:diabloti:) wiedzą, że to nie prawda:cool3:

Posted

[quote name='konisia']Ona jest śliczna!:loveu: Acha! i chyba musisz edytować poprzedniego posta, bo niechcący napisałaś, że już Makumby nie kochasz,a przecież wszyscy (z Makumbą na czele:diabloti:) wiedzą, że to nie prawda:cool3:[/quote]


Chcący. :angryy:
Mialam dziś pobudkę - bo znów się nie mogłam podnieść. Na szczęscie się na mnie nie zlała, ale...

Wsadziła mi swoje dwa odrośnięte pazury do dwóch dziurek od nosa i oczywiście zahaczyła się i ciągneła łapę, żeby zabrać. Już wiem, jak się czuje łowiona ryba :shake:.
No co byście zrobili? Kochali larwę?

Posted

[quote name='konisia']Dopiero drugie zdjęcie zobaczyłam.Ale już jej ta sierstka tak nie sterczy? już ok?[/quote]


Tak, futro juz po tuningu :p - we wtorek wstawię zdjęcia nowsze. Teraz nastała moda na depilowanie przednich łap :evil_lol: - obie ma wygolone. Baardzo adopcyjna Makumba jest. Łyse placki na grzebiecie (odpadaja strupy - nic jej nie cjcialo zjesc, jak kiedys pisalam, tylko to sa odczyny po zastrzykach, takie strupy duze; odpadaja z futrem, więc ma juz ze cztery łyse placki). Do tego wygolone łapy i strup/rana (na przemian) koło ucha (alergia). czasem ropa w oczach. Doopke juz sobie myje, bo jeszcze miala posklejana przez kilka dni.


to jeszcze Pecia dorzucę, co się wszytskiego boi. Jak widać terapia szokowa zadziałała :) Kiedyś było nie do pomyślenia leżenie koło czegoś, co żyje.

[IMG]http://images26.fotosik.pl/117/205c0e0e7f5d8a73.jpg[/IMG]

Posted

Ojej a odczyny po zastrzykach podobno czasami nie zarastają:-(

Pecio bardzo podobny do Dżekusia, którego dziś miałam okazję poznać.Słodki psiak: [url]http://dogomania.pl/forum/showthread.php?t=96026&page=17[/url]

Posted

:placz::placz::placz::placz::placz::placz:
Nie nadaje sie do niczego :placz:

Pojechalam z Makumba do weta. A ze jest blisko mojej siostry, odwiedzilam ja i zostalam wciagnieta na noc, wiec Makumba teraz sobie mieszka u cioci i jest bardzo grzeczna - ma kuwete z miski wylozonej paierem toaletowym i bylo juz do niej sioo i koopa.

Ale zeby nie bylo ani przez chwile dobrze na tym swiecie, poszlam po sucha karme dla Makumby do centrum handlowego. I spotkalam pania, ktore wyadoptowalam ponad rok temu Pisię Gągolinę - malutka kicię zabrana z żyrardowskiego schroniska w stanie skrajnego wycieńczenia (dokładnie taki Gaston w wersji mini). Udalo sie ja uratowac, znalazl sie domek z Warszawy. Bylam tam, wszytsko ok, dom wychodzacy, ale zarzekal sie, ze nie ma mowy o wychodzeniu. Bardzo uczulalam, ze d sterylki nie ma mowy. Dzwonilam co kilka miesiecy, ostatnio jakos w wakacje, bo czulam, ze powinnam juz pilnowac sterylki i przypominac kobiecie, ze trzeba. Powiedziala, ze wszystko jest ok i rui jeszcze nie bylo. Dzis ja spotkalam i pytam, jak Pisia, a pani mowi: Kotka nie ma juz z nami. Uciekla.
:placz::placz::placz:
Najpierw sie zalamalam, a potem wscieklam. Zapytalam, kiedy - pani nie umiala odpowiedziec. Zapytala, ile wtedy miala - pani nei wiedziala. Powiedziala cos, ze rok temu, a niewielu ponad rok temu ona ja dostala ode mnie!!!!!
Potem powiedziala, ze tak nie bedziemy rozmawiac, ze mogla mnie oszkac, ze wszytsko jest w porzadku.


PISIU, przepraszam Cie, jestem beznadziejna. Mialam cie uratowac, a poszlas gdzies sie blakac i rozmnazac. I nawet nie mialam szansy, zeby cie szukac, bo mi baba nie powiedziala, ze cie nie ma... Moze ktos cie znalazl, moze nie zdziczalas i jestes gdzies pod dachem. Moze zyjesz... :placz::placz:


Siostra na mnie wkurzona, ze wyję, mówi, ze to nie jest normalne, ze jade glosowac i wracam z kotem, ze wychodze do sklepu i spotykam babe od swojego kota i jeszcze takie wiesci ma dla mnie. Ze sciagam jak magnes wszytskie kapoty tego swiata i zaciskam sobie petle na szyi.

CO MAM ZROBIC Z KOBIETA? Mam umowe adopcyjna, w ktorej zobowiazala sie do niewypuszcania kota i do kastracji.

I niestety jak mam obawy zwiazane z jakims domem, potem sie okazuje, ze uzasadnione. Tu najpierw wszystko bylo ok, potem z kazdym telefonem coraz mniej mi sie podobalo (pani srednio chciala rozmawiac, nie mowila nic konkretnego).

Nigdy wiecej nie chce byc DT. Bo tylko siebie moge byc pewna, kazdy dom to potencjalne ryzyko, ze cos sie stanie.

I jak mam teraz oddac Makumbe? No jak?




Czas juz sobie dac spokoj z pseudoratowaniem zwierzat. Nie mam sily i predyspozycji. Ani szczęscia.

:placz:

Posted

Fonuś, świetnie wiem o czym mówisz. Ja dowiedziałam się o Rosi, że spadła z 3 piętra z balkonu i ledwo powiedziano mi o tym długo po fakcie i pewnie tylko dlatego, że ani nie uciekła ani nic sobie nie zrobiła. Na szczęście teraz na balkon tylko w szeleczkach i na smyczy.
Trzymaj się dziewczynko cieplutko :calus:. Nie ma żadnej Twojej winy ale wiem, że czujesz się wrednie

Posted

Fona rozumiem Cię....
Jednego kotka zwrócili z adopcji teraz jest w nowym domu a ja muszę czekać aż Noemik wróci z urlopu żeby jechać na wizyte po adopcyjną.....

Mafia LION KING:
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=100061[/URL]

Posted

[quote name='Tweety']Fonuś, świetnie wiem o czym mówisz. Ja dowiedziałam się o Rosi, że spadła z 3 piętra z balkonu i ledwo powiedziano mi o tym długo po fakcie i pewnie tylko dlatego, że ani nie uciekła ani nic sobie nie zrobiła. Na szczęście teraz na balkon tylko w szeleczkach i na smyczy.
Trzymaj się dziewczynko cieplutko :calus:. Nie ma żadnej Twojej winy ale wiem, że czujesz się wrednie[/quote]

Pannie Rosi??

Dopiero zaczelam kontaktować chyba...

Posted

Kurde. Ludzie są beznadziejni.

Siostra mi próbowała tłumaczyć, że nie moge miec na glowie wszytskich ludzi jeszcze, ktorym wyadoptowalam kota. Zebym myslala o tym, ze wiecej domkow dobrych znalazlam niz zlych. Ale co z tego, jak Pisia mi sie snila, ze zaginela dopeiro w miniony piatek i lecialam jej szukac. I jest moim wyrzutem sumienia i wiem, ze zeby nei wiem co nie nalezy dawac malych kotow do domow wychodzacych.

Bardzo bym chciala, zeby babe pokrecilo za to.

Posted

No właśnie co można zrobić?
A że bezkarnie może sobie brać, to jasna sprawa i nei ma takiej siły, żeby jej tego zabronić. Nawet jak na dogo czy miau będzie spalona, to weżmie kota z allegro (tak Pisie znalazla :(), z rynku, ze schroniska. Kotów jest masa. Ludzie rozmanazaja wlasne i oddaja z pocalowaniem reki.
Co mogę jej zrobic? Pewnie nic...
Napiszę jej tylko, że zgłosiłam sprawę do TOZ-u, nie musi wiedzieć, że nic z tego nie wynika...

Posted

To zobaczcie, co u Żwirka...



Hej!
Dobrze:) Aczkolwiek Zwir nie akceptuje totalnie zostawienia go samego w domu
na dłużej niż 12h. Był sam przez 3 dni, moja kolezanka codziennie do niego
zaglądała czy ma czysta kuwete i by nałożyć mu jesc [choc on mokrego raczej
nie jada]. Ale kuweta była każdego dnia czysta za to lozko TOTALNIE zasikane
i zasrane.. Tylko dlatego ze bylam po bardzo waznych warsztatach rozwojowych
mialam na tyle spokoju w sobie ze specjalnie mnie to nie ruszylo, ale
materac jest do wyrzucenia. Rozmawiałam z weterynarzem i stwierdzil ze kot
musi się zwyczajnie przyzwyczaic do tego ze zostaje sam.
W piatek planuje kastracje, w srode ide do weterynarza by go zbadal czy
wszystko inne jest ok.

No i mniejwiecej tyle nowości.. na szczescie jedna z kolder udalo się doprac wiec
mam pod czym spac. W ogole weekend temu mialam ciag 'katastrof' - jak pralam
te zasikane rzeczy pralka mi padla i wywalilo korki. Wiec teraz mam jeszcze
dodatkowo zakupy w postaco nowej pralki.

Mimo jak to wszystko brzmi jestem we wspanialym nastroju.
Pozdrowienia serdeczne

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...