Jump to content
Dogomania

SAWANA - żegnaj piesku :(


rodzice

Recommended Posts

[quote name='rodzice']Aniu ale masz zarąbiste akwarium - teraz dopiero zobaczyłam je w całości - cudo po prostu . widać ze macie oboje cierpliwość bo akwarium to pewnie działka TZ-ta .

Sawana żyła w centrum dużego miasta , moze akurat łąka ją przeraża a zgiełk miasta bedzie jej znany . Chociaż po tym co piszesz mam wrazenie że Sawana raczej rzadko opuszczała dom :placz:skoro tylko tam czuje sie bezpiecznie , przerażają ją ludzie na drodze a samotnośc jej nie straszna . Smutne musiała mieć zycie .[/QUOTE]

Praktycznie ja zajmuję się akwarium,TZ tylko pod względem mechanicznym aby wszystko chodziło.
Sawana nie miała lekkiego życia,trzeba jej to wynagrodzić i zrobię wszystko aby tak było.Będziemy z rodzice szukać jej domku jednych z najlepszych,ale teraz musi odzyskać spokój i zaufanie.Dzisiaj mieliśmy gości - Sawana obszczekała ich na dzień dobry,następnie przez okres przebywania ich chodziła nerwowo po pokoju,piła wodę,jadła suchy pokarm.Ewidentnie było widać,że jest podenerwowana i nie zadowolona,że coś się w domu zmieniło.Po wyjściu gości uspokoiła się i spokojnie leży sobie na fotelu.

[IMG]http://images49.fotosik.pl/1937/dd7ea51942ef7004med.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Sawana mieszkała w bloku u mojej sąsiadki. To starsza pani. Rozchorowała się, ale nie powiadomiła mnie, że postanowiła oddać pieska do schroniska. Okłamała, że ją uśpiła. Prawdy dowiedziałam się przypadkiem i gorączkowo zaczęłam jej szukać. Znalazłam dzięki mojej kuzynce, która buszuje po Dogomanii! To było kilka dni po zabraniu jej ze schroniska. Teraz ma ok. 9 lat. Zwykle wychodziła na krótkie spacery po osiedlu, trzymając się nogi swej pani, choć była spuszczana ze smyczy. Nigdy nie chciała bawić się z innymi psami, bała się. Wobec ludzi zawsze była nieufna i lękliwa, ale do mnie przychodziła chętnie i radośnie, podobnie do innych, których znała. Kamień spadł mi z serca, gdy dowiedziałam się, że znalazła dom. Biedulka, przeszła jakiś koszmar... Oby teraz było już tylko lepiej! Serdecznie pozdrawiam nową właścicielkę Sawany! Ugłaskania również dla psiutki!
Acha - latem Sawana zawsze była krótko strzyżona, właśnie tak, jak wygląda teraz. Poza tym widzę, ze bardzo schudła - Sawana miała koszmarną nadwagę, bo mało ruchu połączone było z obfitym jedzeniem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ziuta_63']Kamień spadł mi z serca, gdy dowiedziałam się, że znalazła dom. Biedulka, przeszła jakiś koszmar... Oby teraz było już tylko lepiej! Serdecznie pozdrawiam nową właścicielkę Sawany! Ugłaskania również dla psiutki!
[/QUOTE]
Znalazła dom, ale na razie tymczasowy. Anula wzięła ją na dt, a w którymś z ostatnich postów pisała, że razem z rodzice będzie szukała jej domu, więc chyba nic się w kwestii dt/ds ie zmieniło.

Szkoda, że Pani nie miała odwagi powiedzieć, co zrobiłą z sunią, tylko skłamała, że uśpiła. Może oszczędziłoby jej to dodatkowych stresów. Ale w sumie nie wiadomo, jak by się jej los potoczył. Najważniejsze, że jest zaopiekowana w najlepszych rękach.

Link to comment
Share on other sites

Jeden z niewielu psów schroniskowych,którego historia jest znana.Jak sunia miała na imię? Może je przywrócić? I wiadomość ,że ma 9 lat też jest ważna.
Sunia na pewno będzie szukała domku na resztę życia.

Link to comment
Share on other sites

Ziuta63 widzę ze jestes pierwsza - własnie miałam się zabrać za opisanie naszej rozmowy a tutaj widzę twój wpis . Wspomnę jeszcze ze opowiadałaś mi ze Sawana była obrzucana kamieniami zanim trafiła do schroniska . Myśle ze to ma wpływ na jej teraźniejsze zachowanie . Czasami trauma ciagnie się za psem całe zycie - wiem po swojej suni która była pogryziona przez rozjuszonego sztaforda kiedy miała 10 miesiecy . Prawie 2 letnie starania i terapia nie dały za dużo , teraz ma prawie 8 lat i nadal jest bardzo nerwowa przy spotkaniu z dużymi psami

Link to comment
Share on other sites

To już znamy prawie historię Misi-Sawany.Sawana dostała nowe życie i w związku z tym nowe imię na które w tej chwili reaguje.Dowiedziałam się od Uli,że ma na imię Misia ale postanowiłam zatrzeć jej przeszłość dając DT i nowe imię.W książeczce widnieje data urodzenia 04/2004 i się zgadza,że ma 9 lat.Wierzę mocno,że Sawana zmieni się tj.strachy pójdą w zapomnienie tylko trzeba jej dać czas na to aby je przezwyciężyła, zapomniała.Ogólnie poświęcam Sawanie dużo czasu,jestem przy niej,mówię do niej,głaszczę,przywołuję,unikam sytuacji dla niej stresowych (na spacerze nie przytrzymuję jej,jeżeli chce iść do domu to idziemy).Mocno wierzę,że będzie dobrze,ponieważ już Sawany zachowanie jest o wiele lepsze jak było.Sawana potrzebuje ciepła,opieki i ma ją.W późniejszym terminie myślę o USG i podstawowych badaniach ale to musi nastąpić później,ponieważ nie chcę jej stresować.Sawana czuje się dobrze,ładnie je,pije w normie,na razie nie widzę jeżeli chodzi o sprawy zdrowotne jakiś niepokojących oznak.Jest szczupła ale dostaje jedzenie w normie tj.raz ciepły ryż z kurczakiem i miseczkę suchego.Nie chcę też aby przytyła mocno,ponieważ to nic dobrego.W tej chwili za wiele ruchu nie ma bo krótkie są spacery,jednak mam nadzieję,że to się zmieni i będę z Sawaną obchodzić całe osiedle.Sawana nie jest spuszczana ze smyczy.

Link to comment
Share on other sites

Jest teraz niesamowicie chuda! Kiedy ją widziałam ostatni raz koło 20. kwietnia, to była okrągła jak piłka. Po prostu grubas. Jeszcze ma bardzo smutne oczka, widać, że przezywa to porzucenie po tylu latach. Mam nadzieję, że uwierzy w to, że znowu może być kochana...
Pozdrawiam Was serdecznie!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marako']Znalazła dom, ale na razie tymczasowy. Anula wzięła ją na dt, a w którymś z ostatnich postów pisała, że razem z rodzice będzie szukała jej domu, więc chyba nic się w kwestii dt/ds ie zmieniło.

Szkoda, że Pani nie miała odwagi powiedzieć, co zrobiłą z sunią, tylko skłamała, że uśpiła. Może oszczędziłoby jej to dodatkowych stresów. Ale w sumie nie wiadomo, jak by się jej los potoczył. Najważniejsze, że jest zaopiekowana w najlepszych rękach.[/QUOTE]
Tak, to prawda. No, wredna ta moja sąsiadka się ostatecznie okazała. Przez te wszystkie lata cały czas przychodziła po pieniądze na Misię. Ale nie poczuwała się w obowiązku moralnym, powiedzieć, co planuje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rodzice']Ziuta63 widzę ze jestes pierwsza - własnie miałam się zabrać za opisanie naszej rozmowy a tutaj widzę twój wpis . Wspomnę jeszcze ze opowiadałaś mi ze Sawana była obrzucana kamieniami zanim trafiła do schroniska . Myśle ze to ma wpływ na jej teraźniejsze zachowanie . Czasami trauma ciagnie się za psem całe zycie - wiem po swojej suni która była pogryziona przez rozjuszonego sztaforda kiedy miała 10 miesiecy . Prawie 2 letnie starania i terapia nie dały za dużo , teraz ma prawie 8 lat i nadal jest bardzo nerwowa przy spotkaniu z dużymi psami[/QUOTE]

~Rodzice! tak, napisałam, ale musiałam się najpierw zalogować. Już kiedyś na to namawiała mnie kuzynka, która na tutejszych forach jest bardzo aktywna. Ale nie potrafiłam się na to zdobyć, przytłacza mnie opisywane tu psie nieszczęście, którego jest tak przerażająco dużo! Nie jestem w stanie o tym słuchać, oglądać zdjęć, potem nie mogę spać w nocy i strasznie to przeżywam, najgorsza jest myśl, że tak niewiele można zrobić...
Ostatnio koleżanka opowiadała mi o psach przywiązywanych do beczek, które o budzie mogą tylko pomarzyć. Na Mazurach taki zwyczaj mają podobno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marako']Znalazła dom, ale na razie tymczasowy. Anula wzięła ją na dt, a w którymś z ostatnich postów pisała, że razem z rodzice będzie szukała jej domu, więc chyba nic się w kwestii dt/ds ie zmieniło.

Szkoda, że Pani nie miała odwagi powiedzieć, co zrobiła z sunią, tylko skłamała, że uśpiła. Może oszczędziłoby jej to dodatkowych stresów. Ale w sumie nie wiadomo, jak by się jej los potoczył. Najważniejsze, że jest zaopiekowana w najlepszych rękach.[/QUOTE]

Wiadomo! Gdybym wiedziała, jakie ma plany, przygarnęłabym suczkę do siebie. Wprawdzie mam już psa ze schroniska właśnie (NELLY), ale ona jest łagodna, może jakoś by się dogadały. Można też było zrobić tak, że Misia przeniosłaby się do mnie (to piętro niżej), ale odwiedzałaby na dłużej czy krócej swoich dawnych właścicieli i nie byłoby tego całego koszmaru. No, nie wiem, ale znalazłoby się jakieś wyjście z tej sytuacji. Otwarte postawienie sprawy dałoby szansę na szukanie rozwiązań.
Natomiast decyzję o oddaniu psa z powrotem do schroniska tak naprawdę podjęła taka koleżanka właścicielki Misi, wyjątkowo bezduszna kobieta, która ma wielki wpływ na tych dwoje starszych ludzi. No, i przekonała ich. To właśnie ona zawiozła Misię do schroniska. zapewne z wielką satysfakcją, że wyszło na jej, poza tym ona nie lubi zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rodzice']Ziuta63 widzę ze jestes pierwsza - własnie miałam się zabrać za opisanie naszej rozmowy a tutaj widzę twój wpis . Wspomnę jeszcze ze opowiadałaś mi ze Sawana była obrzucana kamieniami zanim trafiła do schroniska . Myśle ze to ma wpływ na jej teraźniejsze zachowanie . Czasami trauma ciagnie się za psem całe zycie - wiem po swojej suni która była pogryziona przez rozjuszonego sztaforda kiedy miała 10 miesiecy . Prawie 2 letnie starania i terapia nie dały za dużo , teraz ma prawie 8 lat i nadal jest bardzo nerwowa przy spotkaniu z dużymi psami[/QUOTE]

W schronisku podałam swój telefon, prosząc o jego przekazanie nowym właścicielom Misi. Ale chyba tego nie zrobili???

Link to comment
Share on other sites

I co w takiej sytuacji??? Czy mogę jakoś pomóc i naprawić swój błąd (no, niecelowy, przecież, chciałam tylko znaleźć Misię)? Strasznie mi przykro, że mogłabym się przyczynić do kłopotów... W razie czego masz mój tel.
A z trzeciej strony - to chyba zajęć im nie brakuje, takich naprawdę potrzebnych i pożytecznych...

Link to comment
Share on other sites

Jaki błąd , przestań . Nie ma żadnego twojego błedu - nie wiedziałaś przecież . Rzecz w tym ze ja mieszkam bardzo blisko schroniska wiec dla nich to żaden problem . Wiem że czasami sprawdzają domki które budzą watpliwosci bo pracownik schronu sam mi mówił o swojej wizycie w pewnym domu kiedy wyciągałam Sarunię . Mam tylko nadzieję ze nie wygladam ani na patologię ani na handlarę i jesli nawet mają watpliwosci czy Sawana mieszka u mnie czy nie to raczej widać na fotce którą im przesłałaś że nie dzieje jej sie krzywda . Bardzo się wszyscy cieszyli kiedy Sawana opuszczała schronisko , kilka wolontariuszek było zdumionych że tak się pofarciło małej i życzyły jej szczescia w nowym domu . Myśle więc ze nie bedą drążyć i szukać - taką mam nadzieję .

Link to comment
Share on other sites

Przypomniało mi się, jak się nazywa sąsiadka, jak zadzwonicie, to podam. Albo mailowo. Na forum to już lepiej chyba nie ;)
Pewnie, że Misi się pofarciło i to niesamowicie. Mi tylko żal, że musiała przejść to, co przeszła. Ma taki smutek w oczkach, mimo o wiele lepszych warunków, które miała. Oby jej wróciła dawna radość życia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...