Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

po ubraniu czapeczki była maskara. Darła się aż ochrypła a my próbowalismy uspokoić ją przez prawie godzinę, aż wreszcie...


mamo , tato - jestem gotowa na spacer...
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-6FYsWZvEzTs/UnUyFTPk5qI/AAAAAAAAPp8/JRbH3xfao4c/s512/1%20101.jpg[/IMG]

i poszliśmy...

piesek się ucieszył
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-gzeMHnz7m0Y/UnUyIAH4tEI/AAAAAAAAPqM/oY_i1uotkEI/s576/1%20104.jpg[/IMG]

aż ze szczęścia zjadł sobie fafle :D:loveu:
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-eSeZK1yg9CA/UnUyIyogg-I/AAAAAAAAPqU/lZKPQLYi068/s576/1%20106.jpg[/IMG]

zgodnie z tradycją polował sobie troszeczkę...
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-llNH8EGWQlY/UnUyJ2gc93I/AAAAAAAAPqc/61eTRtPg0xk/s576/1%20107.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-lRTl1U_nV24/UnUyMFto3gI/AAAAAAAAPqs/Ex1jobB0LGc/s576/1%20111.jpg[/IMG]

Posted

i podskakiwał radośnie... :)

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-Fvg25zoqzRQ/UnUyNWM6reI/AAAAAAAAPq0/Ke_NN8lNV-k/s576/1%20116.jpg[/IMG]

hmmmm:lol:
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-w__oQA7xZig/UnUyPHEcwqI/AAAAAAAAPq8/wiPphgw9pdA/s576/1%20129.jpg[/IMG]

polował na mrówki
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-3krIBgc4_EA/UnUyQTY5wVI/AAAAAAAAPrE/TavhzpXOeWo/s576/1%20131.jpg[/IMG]

i gapił sie nieprzytomnie :D
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-aNjOwwz7KmQ/UnUyRfVNLkI/AAAAAAAAPrM/08Yt_xCmwWw/s576/1%20137.jpg[/IMG]

a mała pańcia jakoś spacer przeżyła pomimo obecnosci czapeczki na główce :lol:
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-AsCRcOPKZfo/UnUyTd9N2iI/AAAAAAAAPrc/DYN2DIxaj9o/s576/1%20139.jpg[/IMG]

Posted

ale śmieszna pyza :D a dlaczego ona nie lubi tak bardzo czapek? nie znam się absolutnie na dzieciach, ale o nienawiści do czapek jeszcze nie słyszałam.
lubię za to wkręcać małym dzieciom różne głupoty, z TŻ-tem wymyśliliśmy całą historię dla jego małej chrześnicy odnośnie Wróżki Pęcherzycy :cool3: która przychodzi po dzieci w nocy, jeśli nie zrobią siku przed snem :cool3: mało to wychowawcze :diabloti: ale na młodą podziałało, jeszcze coś wkręcaliśmy o przeciwieństwie Wróżki Zębuszki, która wyrywa zęby zepsute od cukierków i niemycia...

teraz ma już 6 lat i nam nie wierzy w te banialuki :(

a Waldemar zadowolony jak zawsze, a powiedz - jakim cudem zrobiłaś zdjęcie jak leży? :cool3: na zewnątrz? :cool3:

Posted

[quote name='Pani Profesor']ale śmieszna pyza :D a dlaczego ona nie lubi tak bardzo czapek? nie znam się absolutnie na dzieciach, ale o nienawiści do czapek jeszcze nie słyszałam.
lubię za to wkręcać małym dzieciom różne głupoty, z TŻ-tem wymyśliliśmy całą historię dla jego małej chrześnicy odnośnie Wróżki Pęcherzycy :cool3: która przychodzi po dzieci w nocy, jeśli nie zrobią siku przed snem :cool3: mało to wychowawcze :diabloti: ale na młodą podziałało, jeszcze coś wkręcaliśmy o przeciwieństwie Wróżki Zębuszki, która wyrywa zęby zepsute od cukierków i niemycia...

teraz ma już 6 lat i nam nie wierzy w te banialuki :(

a Waldemar zadowolony jak zawsze, a powiedz - jakim cudem zrobiłaś zdjęcie jak leży? :cool3: na zewnątrz? :cool3:[/QUOTE]


Nie mam pojęcia. Zakładam jej już specjalnie większe czapki żeby lekko wchodziły i nie uciskały jej ani nic, a ona dostaje wprost furii. Nim wyjdziemy to godzinę jeszcze zajmuje nam uspokojenie jej, bo płacze do ochrypnięcia. Czasem przy ubieraniu też się wydziera, ale nie aż tak, pozatym jestem w stanie ją trochę zagadać,ona się śmieje itd, a tu...Teraz spoko mogę jej założyć kaptur, ale jak zima nastanie to co ja zrobię...

Czekaj czekaj, jak kto leży?

[quote name='AMIGA']Dla samych zdjęc lubię tu wchodzić :-)[/QUOTE]

Gracjas Amigos, gracjas :lol:
Dziękuję, bardzo mi miło :)

Posted

[quote name='Pani Profesor']no kto - Waldek oczywiście, przecież on jest cały czas w ruchu :D[/QUOTE]
a nie prawda, bo czasem też umie usiąść i przywarować ;) Kiedyś dam wam pokaz Waldcynych umiejętności :D

Dziś to nawet filmik nagrałam jak go próbuję ujarzmić, ale... a no uciekł mi trochę z kadru...:oops:
[quote name='agutka']fajna ta mała marchewkowa pani :loveu:

Walduś ma wspaniałą sylwetkę- nie mogę się napatrzeć:crazyeye:[/QUOTE]

A jakie fajne jej ubranka są. Nie wiem czy i jak ja to dopiorę.( Jeszcze nam pralka świruje, ustawiła się bokiem i wpada na ścianę.[SIZE=1]Za to kocham ten dom właśnie[/SIZE]...Boję się że zacznę prać i amen. Wolę żeby się popsuła teściowej a nie mi :D

Ahh dzięki, w tym momencie to muszę mu nawet przyznać że wygląda nieźle ;)
Dziś tżta straszylam że zostawiam mu małą a ja sobie z pieskiem jadę na wystawę bo trzeba go pokazać :D Spojrzał na mnie jak na wariatkę i nie uwierzył :D


Ps : którejś koleżance zaproponowałam kiedyś że zrobię bannerek. Powiedzmy że mogę się podjąć w tej chwili bo bawię się programem graficznym ostatnio. Tylko komu ja to proponowałam?..

Posted

ja nie pogardzę bannerkiem :cool3: w nagrodę mogę Ci dać tenisówkę albo dwie, bo mam jeszcze kilkanaście w zapasie - o ile Waldek lubi :D
a na pokaz sztuczek czekam! Patryk robi ładniej i spokojniej w domowych warunkach, albo jak mu przejdzie fiksacja i się znudzi spacerem...czyli po jakichś 8 godzinach :D

Posted

A to spróbuję się pobawić ;) Jak tylko mój komp to wytrzyma to dostarczę kilka wersji :)

Tenisówkę że piłeczkę? Bo jak buta to nie chcę :P
Waldek piłeczki uwielbia, ale ma ich aż zanadto w domu, więc dziękuję ;) Odnośnie piłeczek to nawet ja wam mogę dać wspaniałą piłeczkę, z tej serii co miałam ostatnio ringo - pachnie i nie tonie :)

Tom się wpakowała z tymi sztuczkami, bo Waldek choćby umiał to nie ma czasu na pierdoły...
W domu też jest super. Dziś np z tż stanęliśmy naprzeciwko siebie i podaliśmy sobie ręce wydając komendę "hop". Na początku Waldek kombinował , a potem zrobił taki piękny sus i przeszkoczył nas oboje z gracją i wdziękiem, aż się takiego mistrzostwa nie spodziewałam ;)

Posted

[quote name='Majkowska']A to spróbuję się pobawić ;) Jak tylko mój komp to wytrzyma to dostarczę kilka wersji :)

Tenisówkę że piłeczkę? Bo jak buta to nie chcę :P
Waldek piłeczki uwielbia, ale ma ich aż zanadto w domu, więc dziękuję ;) Odnośnie piłeczek to nawet ja wam mogę dać wspaniałą piłeczkę, z tej serii co miałam ostatnio ringo - pachnie i nie tonie :)

Tom się wpakowała z tymi sztuczkami, bo Waldek choćby umiał to nie ma czasu na pierdoły...
W domu też jest super. Dziś np z tż stanęliśmy naprzeciwko siebie i podaliśmy sobie ręce wydając komendę "hop". Na początku Waldek kombinował , a potem zrobił taki piękny sus i przeszkoczył nas oboje z gracją i wdziękiem, aż się takiego mistrzostwa nie spodziewałam ;)[/QUOTE]

O, jak nie używasz piłki, to ja chętnie przytulę :D Patryk ze skokami ma o tyle problem, że się strasznie cyka i kombinuje -zanim przeskoczył przez wiszącą oponę, to zdążył ją obejść naokoło, przejść dołem, nawet górą :D byle tylko uniknąć środka, ale jak załapał, to skakał aż miło.

To samo ze sztuczkami - uczę go teraz "weź", żeby niósł w ryju cokolwiek, a nie tylko jedzenie czy piłkę (to wstęp do dalszych sztuczek typu "sprzątaj"), a on się cyka wziąć kapeć w gębę. Nie, nie strzelam sobie w stopę :diabloti: bo rzeczy 'prywatnych' nie niszczy nigdy i nie rusza.
Jak idę z klikerem, to on zaczyna litanię wszystkiego co umie - robię dokładnie tak, jak się nie powinno robić, ale na niego to najlepsza metoda - chodzi o to, że komendę wprowadzam od samego początku, a nie dopiero kiedy załapie czynność.

Dlaczego? ano dlatego, że bez komendy, jeśli czekam na "nowe zachowanie" względem przedmiotu, to mogłabym czekać tydzień, bo on robi absolutnie wszystko co umie - po kolei - po czym zaczyna się irytować i piszczeć. Jak już odprawi modły ze skakaniem, turlaniem się, itd. a ja do znudzenia powtarzam "weź", to zaczyna łapać, że musi zrobić coś nowego.

Waldka uczysz też na klikerze? Bo dla mnie to zbawienie, ogólnie metody klikerowe, bez tego ten pies byłby nie do wytrzymania :D bo 'po ludzku' nie da się go do niczego nakłonić, za same smaki się za mocno nakręca, a kliker jest takim uspokajaczem - dopóki nie kliknie, to nie atakuje ręki z chrupkiem. A żeby kliknął, to musi zrobić COŚ, tylko o co tej babie znowu chodzi :diabloti:

Posted

[quote name='Pani Profesor']

Waldka uczysz też na klikerze? Bo dla mnie to zbawienie, ogólnie metody klikerowe, bez tego ten pies byłby nie do wytrzymania :D bo 'po ludzku' nie da się go do niczego nakłonić, za same smaki się za mocno nakręca, a kliker jest takim uspokajaczem - dopóki nie kliknie, to nie atakuje ręki z chrupkiem. A żeby kliknął, to musi zrobić COŚ, tylko o co tej babie znowu chodzi :diabloti:[/QUOTE]

Nie, choć nie powiem bo kliker z nami spaceruje.
Ja chyba jestem zbyt chaotyczna i niecierpliwa żeby uczyć psa klikerem. Zaraz stwierdzę że to bez sensu albo się wkurzę i odpuszczę. Choć czasem np widzę ze przydałby się w momencie kiedy wydaję komendę głosową, mam zajęte 2 ręce psem, a wypadałoby w tym samym momencie pochwalić.
No i Waldek ma jeszcze jedną cudowną właściwość - pochwal go a jesteś spalona :D

Przed momentem tż wlazł mi do pokoju z ksiązką o psach i odczytał fragment. Brzmiał on mniej więcej tak że : jeśli wydaje nam się że pies na słucha a ciągnie na smyczy to znaczy że ma nas w głębokim poważaniu i to on rządzi, bo pies który jest podporządkowany swojemu panu nie odważy się wyjść przed niego ani na krok. Mało tego nie pomoże tu szkolenie ani żadne metody wychowawcze typu szarpanie czy kolczatki, bo jeśli nie damy psu jasno do zrozumienia że jesteśmy ponad nim to pies nigdy przy nodze nie będzie chodził...
Potem się uśmiechnął triumfalnie i wyszedł, a ja zaczęłam zastanawiać się w takim razie co mam zrobić z Warchlemarem żeby go ustawić jeszcze niżej w hierarchii...

Za chwilę tż wrócił i doczytał jeszcze fragment : że psy które są podporządkowane właścicielowi podają często łapę, bo jest to w pewien sposób oznaka niższości.
Nasz pies łapami rzuca w nas jakby chciał nas pozabijać...

Myślę...myślę... myślę...
i nic nie mogę wymyślić...

Posted

[quote name='Majkowska']Nie, choć nie powiem bo kliker z nami spaceruje.
Ja chyba jestem zbyt chaotyczna i niecierpliwa żeby uczyć psa klikerem. Zaraz stwierdzę że to bez sensu albo się wkurzę i odpuszczę. Choć czasem np widzę ze przydałby się w momencie kiedy wydaję komendę głosową, mam zajęte 2 ręce psem, a wypadałoby w tym samym momencie pochwalić.
No i Waldek ma jeszcze jedną cudowną właściwość - pochwal go a jesteś spalona :D

Przed momentem tż wlazł mi do pokoju z ksiązką o psach i odczytał fragment. Brzmiał on mniej więcej tak że : jeśli wydaje nam się że pies na słucha a ciągnie na smyczy to znaczy że ma nas w głębokim poważaniu i to on rządzi, bo pies który jest podporządkowany swojemu panu nie odważy się wyjść przed niego ani na krok. Mało tego nie pomoże tu szkolenie ani żadne metody wychowawcze typu szarpanie czy kolczatki, bo jeśli nie damy psu jasno do zrozumienia że jesteśmy ponad nim to pies nigdy przy nodze nie będzie chodził...
Potem się uśmiechnął triumfalnie i wyszedł, a ja zaczęłam zastanawiać się w takim razie co mam zrobić z Warchlemarem żeby go ustawić jeszcze niżej w hierarchii...

Za chwilę tż wrócił i doczytał jeszcze fragment : że psy które są podporządkowane właścicielowi podają często łapę, bo jest to w pewien sposób oznaka niższości.
Nasz pies łapami rzuca w nas jakby chciał nas pozabijać...

Myślę...myślę... myślę...
i nic nie mogę wymyślić...[/QUOTE]


ooo, teoria dominacji :loveu: ile ja się nakrakałam TŻ-towi o tym, to głowa mała... ale już chyba wie, że to bzdura :cool3: Patryk nawet jak idzie przy nodze, to jednocześnie może kombinować jak zawładnąć światem :cool3:

a odnośnie klikera, to ja też nie mam cierpliwości - dlatego go używam ;) bez niego nie byłoby szans żeby psu jakoś dać znać, że zrobił dobrze, bo on mojego paplania czasem jakby nie słyszał :diabloti: u nas jest często tak, że ja się właśnie wkurzam, że Pat nie rozumie i odpuszczam - następnego dnia pies magicznie umie sztuczkę, której UDAWAŁ, że nie załapał.

tak było kilka razy, np. z czołganiem - no za cholerę nie rozumiał, że dupa ma być nisko, tylko szedł z opuszczoną głową po smaka albo wstawał z leżenia,nie zrobił poprawnie ani razu, poddałam się... i następnego dnia współlokatorka sunęła po ziemi smaczkiem, a piesek zadowolony z siebie czołgał się jak żołnierz :cool3:z resztą jemu szybko spada ochota na utrwalanie, więc 1-2 udane próby i olewam temat.

wiem, że jutro jak przyjdę z klikerem, to zrobi "weź" i przytrzyma przedmiot w gębie :) [SIZE=1]

tzn. mam nadzieję, że już jutro[/SIZE]

Posted

hm, dziwne to troche :) mój Toro z reguły chodzi przede mną a słucha mnie zawsze nawet jak powiem coś od niechcenia, z koli jak ma iść przy nodze to idzie przy nodze i już ;) Każdy pies jest inny i Twój wcale nie musi mieć Cie w poważaniu żeby ciągnąć na smyczy ;)

Posted

Jak nauczysz Pata to naucz też Waldka.
Kiedyś z nim próbowałam żeby przynosił wskazane przedmioty. Raz tylko udało mi się zainteresować parasolką mojej mamy i już ją niósł do mnie a ja byłam cała w skowronkach a tu mamuśka wlazła i " o ranyboskie!!!!! przecież mi rozwali parasolkę!!!!" i Waldemar puścił i zwiał :diabloti: Koniec aportowania.
Czasem robi tak że już trzyma w pysku po czym wypluwa w decydującym momencie. Albo powtórzę z nim coś i wygląda to nieźle, więc przedmiot leży przed nami, mówię " weź" on leci z zapałem, szur łapami i łapie w pysk, po czym wraca i tak bez tego...

Dziś np stwierdziłam że wpoiłam mu złą rzecz bo nie ma odwagi się ze mną szarpać czymkolwiek chyba. Chciałam go zachęcić do zabawy ringiem , jak uwiązałam na smyczy ok, ale jak trzymałam w ręce to tak jakby chciał złapać a nie mógł...

A co do czołgania to uczyłam swojego czasu "ukłon". Wychodzilo mu cudownie i już było opanowane, a tu nagle Waldemar na komendę "ukłon" zaczął warować. I wytłumacz że nie o to chodzi jak biedak tak świetnie się bawi i zadowolony jest z naszej współpracy ;)

Posted

[quote name='Niufciak']hm, dziwne to troche :) mój Toro z reguły chodzi przede mną a słucha mnie zawsze nawet jak powiem coś od niechcenia, z koli jak ma iść przy nodze to idzie przy nodze i już ;) Każdy pies jest inny i Twój wcale nie musi mieć Cie w poważaniu żeby ciągnąć na smyczy ;)[/QUOTE]
Waldek słuchał.
On był perfecto. Nie było sytuacji w której bym nad nim nie panowała. Mógł lecieć bawić się z psem i juz być przy jego pysku, a jak powiedziałam "do mnie" czy zagwizdalam gwizdkiem to w sekundzie przy mnie był.
Nie wiem czy teraz dorósł, czy może moja praca nad nim się popsuła i widzi ze może sobie robić co chce, ale teraz olewa mnie często.
Nie chcę go wrzeszczeć i nie chcę stale robić ostrej musztry, a tymbardziej szarpać go i używać siły, chciałabym zgrać to tak fajnie żeby się wszystko nam opierało na współpracy, żeby on chciał a nie musiał. Zresztą się boję do niego używać tego co zwie się dominacją, bo potem on się mnie boi, już nie podejdzie, nie pomerda ogonem, idzie jak na skazaniu. Czasem faktycznie się wkurzę, szarpnę go i krzyknę, to co mi z tego że nie wyjdzie przede mnie jak idzie przykurczony jakbym go zaraz młotem miała w łeb strzelić. Dla mnie to mięczak i wiem że to co po Amorku by spłynęło to Waldka może wbić w ziemię i spowodować całkiem odwrotny efekt. Dlatego też czuję się trochę bezradna, bo chcę coś zrobić a nie wiem co... Ćwiczę z nim dużo, praktycznie codziennie mamy chwilę dla siebie, ale jego tak jakby nie było ostatnio i wcale postępów zbytnich nie widzę jak na to ile ćwiczymy...

Posted

Patowi jak się nie chce starać, to na "wstydź się" zamiast założyć łapę na pysk robi taki właśnie 'koński ukłon' z tąpnięciem jedną łapą, staram się tego pozbyć, bo z łapą na pysku jest super :D

aportować umiał sam - trzeciego dnia po adopcji puściliśmy go na osiedlu, rzuciłam piłkę a on przyniósł, puścił pod nogi i patrzył z nadzieją - albo go ktoś uczył, albo to 'wrodzone'.

on się szarpie chętnie, ale też nie ma odwagi wziąć do gęby czegoś podejrzanego jak kapeć :cool3: na razie mam metodę, że rzeczy które można gryźć 'ośmielam' mu bzyczeniem pszczoły, bo to jego taka zabawa w drażnienie się - zbliżam przedmiot powoli z bzyczeniem, a on na niego kłapie i się bawi.

inna sprawa, że Ty Waldka puszczasz bardzo dużo luźno i dla niego wielka atrakcja = pobiegam po krzakach. Patryk sam po krzakach raczej zwiedza, niż szaleje jak Waldek, dlatego jemu się bardziej opłaca po spuszczeniu iść przy nodze i gapić się w oczy z nadzieją, że rzucę piłkę - dlatego ma aport utrwalony, bo jak przyniesie, to rzucę znowu i znowu i znowu, a on ma za czym biegać :)

Posted

[quote name='Majkowska']Waldek słuchał.
On był perfecto. Nie było sytuacji w której bym nad nim nie panowała. Mógł lecieć bawić się z psem i juz być przy jego pysku, a jak powiedziałam "do mnie" czy zagwizdalam gwizdkiem to w sekundzie przy mnie był.
Nie wiem czy teraz dorósł, czy może moja praca nad nim się popsuła i widzi ze może sobie robić co chce, ale teraz olewa mnie często.
Nie chcę go wrzeszczeć i nie chcę stale robić ostrej musztry, a tymbardziej szarpać go i używać siły, chciałabym zgrać to tak fajnie żeby się wszystko nam opierało na współpracy, żeby on chciał a nie musiał. Zresztą się boję do niego używać tego co zwie się dominacją, bo potem on się mnie boi, już nie podejdzie, nie pomerda ogonem, idzie jak na skazaniu. Czasem faktycznie się wkurzę, szarpnę go i krzyknę, to co mi z tego że nie wyjdzie przede mnie jak idzie przykurczony jakbym go zaraz młotem miała w łeb strzelić. Dla mnie to mięczak i wiem że to co po Amorku by spłynęło to Waldka może wbić w ziemię i spowodować całkiem odwrotny efekt. Dlatego też czuję się trochę bezradna, bo chcę coś zrobić a nie wiem co... Ćwiczę z nim dużo, praktycznie codziennie mamy chwilę dla siebie, ale jego tak jakby nie było ostatnio i wcale postępów zbytnich nie widzę jak na to ile ćwiczymy...[/QUOTE]


to może być rzeczywiście taki okres - pocieszę Cię ;) ale lab TŻ-ta za szczeniaka chłonął jak gąbka- w wieku 4 miesięcy umiał multum sztuczek, był mega karny i posłuszny, słuchał każdego, kto w miarę jasno mu pokazywał, co ma robić - wyprowadzałam go spokojnie do 8-9 miesiąca życia...bo potem zaczął się horror :diabloti: szaleństwa, ignorowanie poleceń, trzeba było uczyć go od nowa wszystkiego. teraz ma prawie 3 lata i wróciły magicznie siły umysłowe ;) a szaleństwo i tak zostało, więc może Waldi się buntuje :cool3:

Posted

[quote name='Pani Profesor']
inna sprawa, że Ty Waldka puszczasz bardzo dużo luźno i dla niego wielka atrakcja = pobiegam po krzakach. Patryk sam po krzakach raczej zwiedza, niż szaleje jak Waldek, dlatego jemu się bardziej opłaca po spuszczeniu iść przy nodze i gapić się w oczy z nadzieją, że rzucę piłkę - dlatego ma aport utrwalony, bo jak przyniesie, to rzucę znowu i znowu i znowu, a on ma za czym biegać :)[/QUOTE]

A o jeszcze jednej rzeczy myślałam - bo ja go od maleńkości prowadzałam non stop bez smyczy , a że był odwoływalny to latał sobie beztrosko jak chciał i gdzie chciał. W pewnym momencie jak podrósł to zaczęłam go częsciej prowadzać na smyczy i zaczął się problem pt " idę szybciej niż mogę", którego nie wytępiłam w zalążku tylko pozwoliłam urosnąć.
Jest to też kwestia niekonsekwencji. Ja sobie spaceruję na swoich zasadach , tż w zależności od humoru pozwala się ciągnąć albo go równa, a teściowa jak wychodzi to lata po krzakach jak szmaciana lalka za nim i jeszcze go podburza do szaleństwa bo przecież fajny taki skoczny piesek...Do tego w dość ważnym okresie dla niego ja byłam lekko wyłączona z działań psich bo byłam w ciązy, a potem zajęta dzieckiem. Myślę że to też osłabiło mój obraz w jego oczach...

Krzaki i wiatr to Waldka żywioł, jakże ja bym mogła mu tego odmówić. Waldek ponad wszystko wybiera szukanie. Zresztą widziałaś - spotkanie z nowymi pieskami, suczka mu pachnie, a on tylko niucha wiatr i obiera kierunek, a potem torpedaaa.

Posted

[quote name='Majkowska']Waldek słuchał.
On był perfecto. Nie było sytuacji w której bym nad nim nie panowała. Mógł lecieć bawić się z psem i juz być przy jego pysku, a jak powiedziałam "do mnie" czy zagwizdalam gwizdkiem to w sekundzie przy mnie był.
Nie wiem czy teraz dorósł, czy może moja praca nad nim się popsuła i widzi ze może sobie robić co chce, ale teraz olewa mnie często.
Nie chcę go wrzeszczeć i nie chcę stale robić ostrej musztry, a tymbardziej szarpać go i używać siły, chciałabym zgrać to tak fajnie żeby się wszystko nam opierało na współpracy, żeby on chciał a nie musiał. Zresztą się boję do niego używać tego co zwie się dominacją, bo potem on się mnie boi, już nie podejdzie, nie pomerda ogonem, idzie jak na skazaniu. Czasem faktycznie się wkurzę, szarpnę go i krzyknę, to co mi z tego że nie wyjdzie przede mnie jak idzie przykurczony jakbym go zaraz młotem miała w łeb strzelić. Dla mnie to mięczak i wiem że to co po Amorku by spłynęło to Waldka może wbić w ziemię i spowodować całkiem odwrotny efekt. Dlatego też czuję się trochę bezradna, bo chcę coś zrobić a nie wiem co... Ćwiczę z nim dużo, praktycznie codziennie mamy chwilę dla siebie, ale jego tak jakby nie było ostatnio i wcale postępów zbytnich nie widzę jak na to ile ćwiczymy...[/QUOTE]
Toro też jest taki. Ma delikatną psychikę i każdy przymus z mojej strony skutkuje brakiem współpracy. Z czasem nauczyłam się tak do niego podchodzić że śa nawet momenty że wiem że on się boi coś zrobić, ale widać jak bardzo się stara, jak bardzo sam próbuje się przełamać i to mnie najbardziej buduje, ja wymagam, ale on sam chce wykonać moje polecenie ;) poza tym wiem że w każdej akcji moge mu zaufać i wiem że mi się nie wyłamie ;) na wszystko trzeba czasu ;)

Posted

[quote name='Niufciak']Toro też jest taki. Ma delikatną psychikę i każdy przymus z mojej strony skutkuje brakiem współpracy. Z czasem nauczyłam się tak do niego podchodzić że śa nawet momenty że wiem że on się boi coś zrobić, ale widać jak bardzo się stara, jak bardzo sam próbuje się przełamać i to mnie najbardziej buduje, ja wymagam, ale on sam chce wykonać moje polecenie ;) poza tym wiem że w każdej akcji moge mu zaufać i wiem że mi się nie wyłamie ;) na wszystko trzeba czasu ;)[/QUOTE]

Ja byłam nauczona ostrej pracy z psem.
Wychowanie i naprawienie Amora to była ostra i ciężka walka. Mierzyłam się z nim na każdym kroku, musiałam być twarda i bezwzględna i makabrycznie stanowcza.
Jak pojawił się Waldziu to bałam się że uszkodzę jego delikatną psychikę, bo czasem nawet widziałam że kieruję coś do Amora, a Waldek już leży u moich stóp. Najgorzej było kiedy np Amor przeskrobał i dostawał opierdziel nic sobie z tego nie robiąc, a Waldek błagał o litość dla siebie i dla niego...Czasem musiałam Amorowi odpuścić żeby Waldka nie skrzywdzić. Zresztą Waldka otoczyłam taką szczególną osłonką, no przyznać się muszę, że go rozpieściłam ciut nieco, bo taki był miły i kochany.
I jest, bo to właściwie bardzo dobry pies bez żadnych większych problemów jak tylko to diabelne chodzenie na smyczy i wybieranie sobie priorytetów w rozproszeniu.

A dodam coś jeszcze- że Waldek puszczony jest całkiem inny. Potrafi iść ładnie przy nodze i bardzo pilnuje się mnie, ale ponieważ nie ufam mu i jego zapędom to jednak na smyczy go wolę mieć dopóki nie będę go pewna.

Posted

[quote name='Majkowska']Ja byłam nauczona ostrej pracy z psem.
Wychowanie i naprawienie Amora to była ostra i ciężka walka. Mierzyłam się z nim na każdym kroku, musiałam być twarda i bezwzględna i makabrycznie stanowcza.
Jak pojawił się Waldziu to bałam się że uszkodzę jego delikatną psychikę, bo czasem nawet widziałam że kieruję coś do Amora, a Waldek już leży u moich stóp. Najgorzej było kiedy np Amor przeskrobał i dostawał opierdziel nic sobie z tego nie robiąc, a Waldek błagał o litość dla siebie i dla niego...Czasem musiałam Amorowi odpuścić żeby Waldka nie skrzywdzić. Zresztą Waldka otoczyłam taką szczególną osłonką, no przyznać się muszę, że go rozpieściłam ciut nieco, bo taki był miły i kochany.
I jest, bo to właściwie bardzo dobry pies bez żadnych większych problemów jak tylko to diabelne chodzenie na smyczy i wybieranie sobie priorytetów w rozproszeniu.

A dodam coś jeszcze- że Waldek puszczony jest całkiem inny. Potrafi iść ładnie przy nodze i bardzo pilnuje się mnie, ale ponieważ nie ufam mu i jego zapędom to jednak na smyczy go wolę mieć dopóki nie będę go pewna.[/QUOTE]


to tak jak Neska, na nią nie można nawrzeszczeć, bo się kuli i idzie w kąt i nie podejdzie do Ciebie za cholerę, zapiera się jak osioł i tyle z komendy.

a Pat też ładniej robi komendę "równaj" jak jest luźno, nie wiem dlaczego :D

Posted

Nieno, Toro generalnie będzie miał cie w nosie jak go opieprzysz za coś i po prostu pójdzie spać traktując cie jak powietrze :) a propos chodzenia na smyczy to z Lagosem mialam dużo problemów. Młody, bo ma jakieś 16 miesięcy i jest ciut wyższy od mojego Toro, a franca ma tyle pary że może mną ciorać jak mu się podoba gdyby chciał. Mało tego jest zamknięty w kojcu, więc jak słyszy że przyjechałam to energia eksploduje bo wie że idzie na spacer. Kilka razy już mnie ponadciągał i powybijał mi co nieco dlatego chodzi na dławiku ze sznurka. (spokojnie, nie dusi się, używam dławika tylko do korekty i ćwiczeń) Ćwicze z nim już miesiąc, 3 razy w tyg. do niego zasówam i widać postępy i to znaczne. Pies ma dławik na szyi, ale jest on luźny, pies idzie przy nodze, smycz wisi, reaguje na każde zatrzymanie, każde przyspieszenie i zwolnienie tępa, bez słów, uczę go na mowę ciała. Z tym że ja z nim ciągle ćwicze, jego spacer to jeden wielki trening zawsze. i wszystko na dławik i krótkie, ale nie mocne szarpnięcia w momęcie kiedy robi coś źle. Przestał już nawet reagować na psy za plotami. Na polach przepinam go na linkę 10 m która wlecze się za nim. Nie ufam mu na tyle żeby puścić go bez żadnego zabezpieczenia. Odwołuje się fajnie, ale jeszcze nie tak jak powinien.
Uf, ale się rozpisałam :P ale wracając do sedna, dla mnie najlepsza metoda chodzenia na smyczy to sznurkowy dławik razem ze zwykłą obrożą + metoda pijanej muchy pana Gałuszki. ;) oprucz tego robie jemu, jak i swojemu Toro inne ćwiczenia na luźną smycz, ale to wszystko w internecie znajdziesz ;) [URL]http://alaodjazza.pl/luzna-smycz/[/URL] polecam również ;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...