Mylukier Posted March 30, 2013 Posted March 30, 2013 Witajcie, wczoraj przydarzyła mi się nie miła sytuacja i chciałam się zapytać czy dzisiaj da się jeszcze coś z tym zrobić bo boje się wyjść z psem na spacer Wczoraj o 11 wyszłam na spacer z moim psem. Hektor (nowofundland) jest już staruszkiem, ma 10 lat, słabą kondycję, a spacer na który się wybraliśmy też był dosyć długi, więc jak wracaliśmy do domu pies ledwo szedł. Idziemy sobie spokojnie do domku, już jesteśmy blisko i nagle z krzaków wybiega pies rasy Akita i bez żadnego ostrzeżenia rzuca się na mojego psa... Ja już w panice bo psy się szamoczą i wygląda to strasznie rozglądam się wściekła za właścicielem wyżej wspomnianego psa lecz go nigdzie niema. Nie wiadomo czy pies uciekł, czy jego opiekun stwierdził, że jest zimno i nie chce mu się z nim wychodzić i po prostu go puścił. Było ciemno, nie było ze mną nikogo, jestem sama z psem który chce zagryźć mojego i na domiar złego nie mam telefonu. Nie muszę mówić, że widok psów, które się gryzą jest straszny... Nie wiedziałam co mam robić i gdy zobaczyłam, że mój pies jest strasznie zmęczony i najzwyczajniej nie daje sobie rady zaczęłam w panice wrzeszczeć jak opętana błagając by tamten go puścił oczywiście to nic nie dało. Psy się dalej gryzły, a ja się darłam jak jakaś idiotka licząc, ze to coś da. Na szczęście chodnikiem przechodził chłopak, który się zatrzymał i użyczył mi telefonu. Najpierw zadzwoniłam do mamy, która nie odbierała, panika rosła we mnie z minuty na minutę bo widziałam jak mój pies opada z sił, jak moja mama nie odebrała za drugim razem chłopak zadzwonił na policje. Policja sprawę olała i nic się nie zdały tłumaczenia, że pies który nas zaatakował jest naprawdę agresywny, może zagryźć mojego Hektora, a potem zaatakować nas... Po zakończonej rozmowie dostałam przebłysku, że mam jeszcze telefon stacjonarny. Szybko wybrałam numer ( a raczej wybrał go ten chłopak bo ja byłam tak roztrzęsiona i zajęta bezsensownym wydzieraniem się) i na szczęście odebrał tata. Bardzo szybko zjawił się na miejscu i udało mu się intruza przegonić, a Hektora wpakowaliśmy do samochodu. Gdy właśnie do niego wchodził telefon chłopaka zaczął dzwonić i okazało się, że dzwoni schronisko i mówią że po agresywnego psa przyjadą za godzinę.... Po skończonej psiej bójce tamten uciekł i dalej wałęsa się po moim osiedlu, a ja boję się wyjść z psem na spacer [IMG]http://forum.kroliki.net/Smileys/default/placze.gif[/IMG] Po oględzinach Hektora okazało się, że nawet nie widać śladu zadrapania, za to w uszach miał pełno krwi tamtego psa. Dzisiaj nie mógł się ruszać po wczorajszym wysiłku bo na dodatek ma problemy ze stawami i dzisiaj dostał leki przeciw bólowe i antybiotyki, ponieważ jeżeli ma chociaż małą rankę,którą mogliśmy nie zauważyć może zrobić się ropień... Hektorowi uratowało życie długie i gęste futro dzięki czemu napastnik nie mógł dotrzeć do skory i bardzo mu pomogła wywrócona kolcami do zewnątrz kolczatka, którą miał na szyi. Hektorowi się udało, ale gdybym miała miała małego psa? Obawiam się, że zostałby zagryziony... Quote
fattyciak Posted March 30, 2013 Posted March 30, 2013 Mylukier trzymaj się, zdrowia dla psiaka - ja jestem posiadaczem małego psa, jako szczenie został zaatakowany przez owczarka niemieckiego(od tamtej pory względem psów przejawia agresje ze strachu) - na takie ewentualności zawsze na spacer ze sobą noszę gaz pieprzowy w kieszeni-mały, zgrabny, a psikniecie odstraszy oponenta zanim dojdzie do bójki lub szybko przejdzie mu na nią ochota... polecam. Quote
Mylukier Posted March 30, 2013 Author Posted March 30, 2013 Mam nadzieję, że ropnie się psu nie porobią choć dzisiaj miał gorączkę :/ . Zapomniałam dodać, że pies który zaatakował mojego mieszka niedaleko mnie... raczej nie ma właściciela jest "przypisany do domu" (pilnuje budowy) właściciel przyjeżdża tylko dać mu jeść... Czy ja mogę gdzieś to zgłosić? Na prawdę boję się wyjść z psem na dwór... Quote
Handzia55 Posted March 30, 2013 Posted March 30, 2013 Bardzo Ci współczuję. Wiele lat temu straciłam w taki sposób małą ratlerkowatą sunię.:placz: Żaba szła na smyczy, a rzuciła się na nią suka ON. Od tej pory mam uraz i idąc na spacer z psem, zawsze mam w kieszeni gaz pieprzowy. To działa doskonale, wypróbowałam. Ponieważ teraz są Święta, więc gazu raczej nie kupisz, więc polecam sposób mojej znajomej. Zaatakowana raz przez dużego psa, kiedy musiała iść tamtędy, nosiła ze sobą tłuczek do mięsa. :shake: Kiedy znów podleciał do niej, zdzieliła go tym tłuczkiem. Pies ją póżniej omijał z daleka. Niestety, ten pies pogryzł bardzo inną osobę i w końcu go uśpili. Quote
Mylukier Posted March 30, 2013 Author Posted March 30, 2013 Przez święta nie będę z nim wychodziła bo ledwo powłóczy łapami :( . Spacerki będą się ograniczały do pobytu na ogródku. Ostatnio na mim osiedlu został zagryziony maly kundelek przez psa typu ON. Pies wziął malucha w zęby i przebił mu płuco... CZY TAK TRUDNO TRZYMAĆ PSA NA SMYCZY ?! Quote
Maron86 Posted March 30, 2013 Posted March 30, 2013 Gaz pieprzowy zle uzyty zrobi wiecej krzywdy twojemu psu niz 'przeciwnikowi'. Tluczek do miesa? Serio? Ja rozumiem obawe przed takimi zdazeniami, ale powodzenia w 'tluczeniu' takich psow jak rottwailer/duzego molosa czy tez amstaffa/pitbulla w ktorych wyzwolisz jeszcze wiecej agresji. Mylukier gdy mnie ugryzl pies w reke (skonczylo sie 4 szwami...) po powrocie do domu mama (ja bylam na jakis prochach) zadzwonila na straz miejska. Dostala opierdziel ze tak pozno dzwoni, ale jak ona ich opierniczyla to zrobili patrol i znalezli 'sprawdze pogryzienia'. Tak wiec w takiej sytuacji najlepiej zadzwonic, powiedziec ze pies cie zaatakowal i twoj pies cie obronil - ze pies jest agresywny i sie go boisz, podac 'charakterystyke psa' i najlepiej adres gdzie sie znajduje. Ja nie musialam miec swiadkow na pogryzienie, nie prosili o wypisy ze szpitali (pomimo ze je mialam, byla obawa ze pies mogl miec wscieklizne i trzeba bylo 'gnojka' znalezc). Quote
Mylukier Posted March 30, 2013 Author Posted March 30, 2013 Coś takiego musze zrobić... Żal mi tylko psa, który nie jest winny, że "właściciele" maja go gdzieś i doprowadzili do takich zachowań Quote
Maron86 Posted March 30, 2013 Posted March 30, 2013 Ten pies co mnie dziabnol trafil do schroniska na obserwacje wzgledem wscieklizny (zaatakowal czlowieka), ale po obserwacji czekala sterylka i adopcja jednak z plakietka agresora. Nie wiem jak dokladnie jest u was, ale jesli tak samo to dlugo nie posiedzi w schronie skoro to akita - a moze nawet trafi na normalnego wlasciciela. Quote
Beatrx Posted March 30, 2013 Posted March 30, 2013 zbierz rachunki od weterynarza i za leki, zgłoś sprawę na policję, zapisz numer tamtego chłopaka, będzie świadkiem i najpierw udaj się do właścicieli tego psa, żeby Ci zwrócili pieniądze za leczenie. policja ma obowiązek zainterweniować w takiej sytuacji, a nie się tłumaczyć, ze oni nie są od tego. współczuję całego zajścia, ale nie zostaw tego tak. Quote
pshemcod Posted March 31, 2013 Posted March 31, 2013 a straż miejska .? To ona powinna się tym zainteresować . Quote
Mylukier Posted April 1, 2013 Author Posted April 1, 2013 Na nich też zbytnio nie liczę... jakoś 2-3lata temu mój sąsiad miał haskiego, który ciągle przeskakiwał swoje ogrodzenie i rzucał się na mojego psa lub gdy wracałam sama ze szkoły warczał na mnie i pokazywał zęby :/ . Telefony na straż miejską i do schroniska były już na porządku dziennym, a oni za każdym razem sprawę olewali. Quote
pshemcod Posted April 1, 2013 Posted April 1, 2013 (edited) Słuchaj, zadzwoń do schroniska - oni powinni wysłać patrol interwencyjny . Miałem taki sam problem z beaglem i go zabrali . Edited April 1, 2013 by pshemcod Quote
Maron86 Posted April 1, 2013 Posted April 1, 2013 [quote name='Mylukier']Na nich też zbytnio nie liczę... jakoś 2-3lata temu mój sąsiad miał haskiego, który ciągle przeskakiwał swoje ogrodzenie i rzucał się na mojego psa lub gdy wracałam sama ze szkoły warczał na mnie i pokazywał zęby :/ . Telefony na straż miejską i do schroniska były już na porządku dziennym, a oni za każdym razem sprawę olewali.[/QUOTE] Bo ich trzeba opierniczyc zeby laskawie tylek ruszyli, ale jak juz sie odkleja od krzesla to dzialaja ;). My zglosilismy fakt ze pies mnie pogryzl po 15, a psa zlapali juz kolo 17. Pomimo ze mieli tylko rysopis (na szczescie byl to charakterystyczny husky) i okolice gdzie biegal pies. Tak na dobra sprawe ten pies mogl przeniesc agresje z twojego psa .... na ciebie. Naprawde taki pies jest niebezpieczny. Quote
pshemcod Posted April 1, 2013 Posted April 1, 2013 [quote name='Maron86']Bo ich trzeba opierniczyc zeby laskawie tylek ruszyli, ale jak juz sie odkleja od krzesla to dzialaja ;). My zglosilismy fakt ze pies mnie pogryzl po 15, a psa zlapali juz kolo 17. Pomimo ze mieli tylko rysopis (na szczescie byl to charakterystyczny husky) i okolice gdzie biegal pies. Tak na dobra sprawe ten pies mogl przeniesc agresje z twojego psa .... na ciebie. Naprawde taki pies jest niebezpieczny.[/QUOTE] Dokładnie, trzeba działać . Nie ma na co czekać . Quote
Mylukier Posted April 1, 2013 Author Posted April 1, 2013 Tego haskiego już niema - oddał go komuś właściciel A co do akity, który zaatakował mojego psa to uciekł i jak na razie nie wrócił... Uciekał już kilka razy i zawsze ktoś go przyprowadzał z powrotem bo ma/ miał adresatkę przyczepioną do obroży. Kiedyś nie było go przez tydzień, ale rodzina go szukała... teraz oddali go sąsiadom jako psa do pilnowania budowy i nawet nie zauważyli jego zniknięcia bo od tego czasu jeszcze się na budowie nie pojawili. Tak się tylko zastanawiam... co ile on dostaje jeść? Quote
pshemcod Posted April 1, 2013 Posted April 1, 2013 Ile jeść dostaje, to już nie twój problem . Ważne, że czujesz się już komfortowo na spacerach . Quote
GAJOS Posted April 1, 2013 Posted April 1, 2013 A ja myślę, że takie sytuację się po prostu zdarzają. Nie mamy na to zbyt wielkiego wpływu. Ja miałem kilka razy dosyć dziwne sytuację - Raz zostaliśmy zaatakowani przez ONko podobne kundle, nawet nie doszło do bezpośredniego pogryzienia - bardziej to były próby ONków, gdzie ja odpierałem ataki na mojego wtedy jeszcze szczeniaka, skończyło to się odrapaniem łapy mojego psiny. I dosyć mocnych strzałach dla ONków. Następnego razu w całkowicie innym miejscu doleciały do nas 2 owczarki i jeden jakiś mix ONkowy ale... obwąchały się, i poza warkami nie doszło do ataku... Za to kilka razy mój Junior został zaatakowany przez małe kundle... poza jednym razem kiedy dostał komendę do ataku nie oddawał, bardziej chciał się bawić... Ale po którymś tam upomnieniu właścicela jednych kundli (3) się po prostu wkur...żyłem i po tym jak one się rzucily Junior dostał komendę "Zaaaabij" i się odgryzł na jednym z nich - po tym incydencie, facet jak nas widzi to zabiera swoje kundle i obchodzi nas szerokim łukiem. Niestety inne małe burki nadal próbują...cóż. Nie ma się na to zbytniego wpływu - żyjemy w takim kraju gdzie pies jest traktowany jak "nie potrzebny darmozjaad" często nie tyle uciekają co są puszczane "niech sie wybiega". Cóż. Takie życie. Quote
Maron86 Posted April 1, 2013 Posted April 1, 2013 [quote name='GAJOS']A ja myślę, że takie sytuację się po prostu zdarzają. Nie mamy na to zbyt wielkiego wpływu. Ja miałem kilka razy dosyć dziwne sytuację - Raz zostaliśmy zaatakowani przez ONko podobne kundle, nawet nie doszło do bezpośredniego pogryzienia - bardziej to były próby ONków, gdzie ja odpierałem ataki na mojego wtedy jeszcze szczeniaka, skończyło to się odrapaniem łapy mojego psiny. I dosyć mocnych strzałach dla ONków. Następnego razu w całkowicie innym miejscu doleciały do nas 2 owczarki i jeden jakiś mix ONkowy ale... obwąchały się, i poza warkami nie doszło do ataku... Za to kilka razy mój Junior został zaatakowany przez małe kundle... poza jednym razem kiedy dostał komendę do ataku nie oddawał, bardziej chciał się bawić... Ale po którymś tam upomnieniu właścicela jednych kundli (3) się po prostu wkur...żyłem i po tym jak one się rzucily Junior dostał komendę "Zaaaabij" i się odgryzł na jednym z nich - po tym incydencie, facet jak nas widzi to zabiera swoje kundle i obchodzi nas szerokim łukiem. Niestety inne małe burki nadal próbują...cóż. Nie ma się na to zbytniego wpływu - żyjemy w takim kraju gdzie pies jest traktowany jak "nie potrzebny darmozjaad" często nie tyle uciekają co są puszczane "niech sie wybiega". Cóż. Takie życie.[/QUOTE] Prawda, ale nie jest to powod zeby bac sie wychodzic ze swoim starszym juz psem. Osobiscie uwazam ze jesli jest mozliwosc zadzialania to nalezy dzialac, ale do konca i nie zostawiajac sprawy w polowie. Co do jedzenia, moze to byc punkt zaczepienia i zgloszenia (o ile pies wroci) do np TOZu czy innej dzialajacej w niedalekiej okolicy organizacji. Jednak ja bym zglosila tego psa do SM jako agresywnego i nieobliczalnego. Jesli chodzi o male kundle biegajace luzem, od kiedy moj piecho chodzi w kagancu fizjologicznym mam spokoj. Jak sie jakis bura to robi za scierke ktora mozna polerowac kaganiec, nigdy 2gi raz z japa nie podchodzi. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.