Jump to content
Dogomania

Łoles - pies włóczykij znalazł dom :)


Bjuta

Recommended Posts

  • Replies 204
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

ja dzisiaj prawie zeszłam

ci znajomi z Niemiec, do których czasami jeździłam, mieli wypadek i był nacisk, żebym przyjechała, bo ja im przede wszystkim domu pilnuję i dbam o inwentarz- mają dużo kotów, kilka psów i sporo innego drobiazgu
normalnie to pewnie jechałabym najbliższym autobusem, ale wyszłam z założenia, że nie ma ludzi niezastąpionych, a w tej chwili Łoles jest dla mnie ważniejszy
a ich stać na różne opiekunki...

z tego wszystkiego nie dodzwoniłam się do Mychy, bo cały cyrk z telefonami skończył się popołudniu :roll:



zresztą, jutrzejszym dniem też się trochę denerwuję
przy tymczasach tego nie miałam, ale teraz w sumie jest inaczej, bo jadę po "swojego":razz:
i ta mieszanka radosnego oczekiwania i stresu czy wszystko będzie ok po prostu....:nerwy::grab::flaming::Help_2:

Link to comment
Share on other sites

a w ogóle to oglądałam dzisiaj rano legowiska i nie mam pojęcia, jakie mu wybrać, w jakich śpią psy w schronisku?
kojarzę tę akcję jak zbieraliście na legowiska i widziałam takie plastikowe, owalne na zdjęciach, do środka jakaś poducha i to styknie?

oglądałam też te nieszczęsne szczotki do czesania, z kilkunastu zawęziłam wybór do 4

no i kwestia karmy- w schronie głównie suche? nie wiecie co Łoles jada?

jedyne co wiem na pewno, to mam już wybrany gabinet wet, tak na wszelki wypadek

Link to comment
Share on other sites

no, najpierw nie chciał, a jak już przód w końcu wsadził, to pomimo przebierania tylnymi łapkami nie bardzo potrafił wejść

podróż zniósł dzielnie, chociaż widziałam, że trochę się boi i jest zdezorientowany
miałam nadzieję, że jak po niego przyjedziemy, to pójdziemy najpierw na spacerek, on się z nami tyci oswoi i w ogóle, a tak to wszystko w locie i na chybcika trzeba było robić

Łolesa widziałam prawie rok temu, od tego czasu bardzo się postarzał
Na oczkach ma początki zaćmy, widzę po ruchach jego głowy i zachowaniu, że nie widzi dobrze.
W ramach drugiego spacerku zahaczyliśmy o miejsce, gdzie wisi reklama groomerska, bo chciałam się dowiedzieć, ile u nich kosztuje kąpiel. Obawiam się, że Łoles nie zmieści mi się do brodzika... Pod tą reklamą jest zaprzyjaźniony weterynarz, ponieważ się nudził i wyszedł przed gabinet zauważył mnie i trochę Łolesa pooglądał. Trochę, bo była mega panika łącznie z kłapaniem. Nie pozwoli się dotykać. Nawet teraz w domu, gdzie jest spokojnie i fajnie, nie pozwala się głaskać po boczkach, zaraz się skręca żeby kłapnąć. Podejrzewam, że to efekt pogryzienia, że go gdzieś tam boli. Więc kąpiel też w sumie odpada :/

Na tyle na ile wetowi udało się zajrzeć do uszu, zanim już żaden kontakt dotykowy nie był możliwy, to Łoli ma je w stanie tragicznym, i to raczej nie jest kwestia pogryzienia. Natomiast przez pogryzienie on nie daje się tak dotknąć. Muszę go ostrożnie głaskać, bo od tego też raczej ucieka- najpierw nadstawia łeb, ale jak się go już dotknie to się wycofuje. Uszy są do zrobienia "na wczoraj", ale żeby cokolwiek z nim móc robić, trzeba go najpierw z dotykiem na nowo oswoić. Martwi mnie to, bo w sumie nie wiem czy mu coś więcej nie dolega.

Na pewno będzie też do usunięcia brodawka na powiece lewego oczka, też jak najszybciej. Zresztą to oczko w ogóle nie wygląda dobrze.



Poza tym Łoles sapie jak parowóz, wypija hektolitry wody i przed chwilą po raz pierwszy normalnie się położył.
Próbowałam zrobić mu kilka zdjęć, ale w mieszkaniu mam ciemnawo i nie wychodzą, wszystko zamazane, bo nie chce robić z fleszem. Może w dalszej części dnia się uda.

Zabawna sytuacja była, gdy pierwszy raz wchodził do domu, myślałam że skonam ze śmiechu.
U mnie z przedpokoju wchodzi się do pokoju i na ścianie na prost wejścia jest zabudowana szafa, w sumie 5 przesuwanych drzwi, z czego na dwóch są lustra. I Łoli wchodzi i zamiera, bo widzi psa. Nieśmiało zaczyna machać ogonkiem i powoli, ostrożnie, podchodzi do lustra, podchodzi do samej jego tafli i zezując na siebie dotyka nosem lustra.
Żałowałam, że nie miałam aparatu pod ręką, bo wyglądało to przekomicznie.



Ogólnie, czeka nas dużo pracy. Zwłaszcza teraz, na początku.




a w ogóle- kto go tak spasł?

Edited by Raczyna
Link to comment
Share on other sites

:) Dzięki za relację! Wszyscy go spasaliśmy :) On jest taki maszketny... Z tym dotykiem, to faktycznie musi być efekt pogryzienia. On w sumie się dawał głaskać. Co prawda Was przecież nie zna. Trzymam kciuki też za to żebyście wytrzymali trochę z niekąpanym śmierdzielem... Dobrze, że on na boksach nie mieszkał, bo by było gorzej... Na pewno jest mu cholernie gorąco. A jak się Ministrowi Finansów podoba?

Link to comment
Share on other sites

minister finansów stwierdził, że Łoli urodzą nie grzeszy i przez to pewnie nieadopcyjny
poza tym minister ministruje i nie jest tu za często, więc ogólnie Łoli mu się podobać nie musi

wymacałam nad ogonem dużą, twardawą poduszkę, w zasadzie tego nie widać, ale jak już się wie gdzie to jest, to widać- po prostu ten kawałek udaje, że ma futerko nastroszone, a to ta buła wystaje
w końcu udało się też obejrzeć uszka, to jedno ma poważnie porwane :(

och, właśnie się położył na swoim posłanku!
dobrze, że mu na razie nie kupowałam żadnego legowiska, bo chciałam któreś z tych normalniejszych, a tu chyba ortopedyczne się przyda....

pierdoła jedna cały czas chce na spacerek, chociaż widzę, że cieszy się jak wchodzi do domu


acha, czy on już dzisiaj jadł?

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie łoles był zawsze jednym z najładniejszych naszych psów. Ciekawe co to może być za zgrubienie? Może jeszcze opuchlizna? A dlaczego mówisz o ortopedycznym posłaniu? Przecież on codziennie dziesiątki kilometrów maszeruje.
Nadal tyle pije, czy jest już lepiej?

Link to comment
Share on other sites

już mniej, ale i tak dużo, może mu po prostu gorąco, chociaż w pokoju temperatura to ledwo 21'C a w sypialni 17-18'C

on chrapie gorzej niż moja mama :grin::grin::grin:

jak namacałam to zgrubienie, to mi się jakoś przyplątało określenie tłuszczak, ale nie jestem w stanie dokładnie tego obejrzeć, bo Łoli zapobiegawczo ucieka od dotykania
na opuchliznę bym nie stawiała, to jest za duże i zbyt... hm... samodzielne? wyraźnie się odróżnia od okolicy
martwi mnie bardzo to uciekanie od dotyku, bo może wymaga bardziej dogłębnej konsultacji po tym pogryzieniu, ale jak będzie tak panikował to nic nie da się zrobić... bez użycia siły, a nie chcę pogłębiać mu traumy
nawet ropki z oczka nie da sobie ściągnąć


a posłanie ortopedyczne....
jakby na to nie patrzeć, Łoli ma już przynajmniej 10 lat
może chodzi dużo i widać że lubi przebywać na zewnątrz, ale po jego chodzie też widać, że nie jest wszystko super ok


na razie robię rozeznanie w suplementach i witaminach, na pewno powinien coś na stawy dostawać, chyba że później kupiłabym mu karmę dla dużych seniorów (już wiem że waży 25kg), sama nie wiem czy lepiej domowe z witaminami czy suche z wyższej półki, gdzie już jest wszystko

jak się już będzie dawał dotykać, to na pewno krew i mocz trzeba sprawdzić, chciałabym go też skonsultować u okulisty
nawet zębów nie można było obejrzeć :roll: no i ta bułka nad ogonem....

Link to comment
Share on other sites

na razie to on mi chucha
przy obiedzie musiałam mu wytłumaczyć, że pieski nie jedzą bigosu, to w rewanżu beknął mi prosto do nosa


ale to jest cwaniak nieziemski!
byliśmy przed chwilą na kolejnym spacerku (muszę być bardzo wyczulona, bo już dwa razy podchodził do ściany i podnosił nogę, na szczęście nie zdążył zrobić nic więcej, ale trochę się boję co będzie w nocy...)
najpierw papnął podsuszoną kromkę chleba z masłem- już zaczynałam mu mówić fe i żeby póścił, gdy zauważyłam, że zaczyna kopać, więc mu nie przerywałam i patrzę co zrobi
wykopał dołeczek, starannie ułożył w nim kromkę i zaczął przysypywać tą ziemią, którą wykopał, przy pomocy sznupy, dokładnie tak jak wilki, liski :) jak mu się ziemia skończyła, to obok "nakopał" świeżej i znowu sznupą przesuwał nad kromkę
trochę dalej natknęliśmy się na reklamówkę najprawdopodobniej z resztkami z kurczaka z rożna
Łoli ją oczywiście capnął, ale ją wyciągnęłam i poszliśmy dalej
skubaniec dokładnie zapamiętał gdzie to było, chociaż byliśmy w tamtym miejscu dopiero drugi raz i w drodze powrotnej, przebiegającej niedaleko, próbował mnie tam znowu zaciągnąć i to kilka razy
ponieważ się nie dałam, to nawet użył podstępu
podbiegł do nas psiak mniej więcej wielkości Łolesa, byłam uważna, ale oba psy ładnie się przywitały merdając ogonami, Łoli zresztą strasznie do niego ciągnął....tylko dlatego że pies był na kursie do reklamówki! jak się tylko przywitały to Łoli myk w bok i już tylko "reklamówka!reklamówka!"

po powrocie ze spaceru marudził że chciałby połazić dłużej, ale jestem pewna że znowu by mnie zaciągnął w tamto miejsce!
w końcu się poddał i położył spać
chyba mu się śni, że biega ;)

Link to comment
Share on other sites

Jakie piękne te opowieści!!! :) :)
A zadzwoniłam do wolontariuszki Joli, do której Łoles się jeszcze bardziej przyklejał na spacerach niż do mnie i mi powiedziała, że w sumie, to on jej się nigdy nie dał pogłaskać po boczkach, ani poklepać, ani broń Boże wyczesać. Zaczęłam się zastanawiać i wydaje mi się, że ja też miałam zaszczyt pogłaskać go tylko po pyszczku i po klacie (to b. lubi). A faktycznie, nie przypominam sobie żeby dał sobie pogłaskać boczki... No nie wiem... Może Mysia coś o nim jeszcze napisze.

Raczyno - kolorowych snów! :) Bo Łoles ma je na pewno!!

Ps. Pieski jedzą bigos... :p

Link to comment
Share on other sites

no to będzie miał kawaler przeprawę, bo nie wyobrażam sobie, że nie będę go czesać!:mad:
już mu kłaki wyłażą, a jak się przyzwyczai do mieszkania to zacznie kudłami ciepać na prawo i lewo:roll:

wróciliśmy właśnie z ostatniego spaceru, a jutro wcześnie wstawać na poranne odlanie, mam nadzieję, że nie przygotuje mi żadnej niefajnej niespodzianki....


ja go tak delikatnie próbuję pomiziać po boczkach, tak niby niechcący a to z jednej a to z drugiej sonduję, znalazłam kolejne zgrubienie, za lewą przednią łapą, ale jest bolesne, więc to pewnie świeża sprawa
no nie ma zmiłuj, trzeba zmienić jego podejście


Łolesowi dużo się śni, na zmianę chrapie z elementami mówienia przez sen i wierzga jakby biegł
później nagle się budzi, zrywa się, rozgląda z miną "a o so chodzi", popatrzy, popatrzy, poprawi kocyk, pokręci się jak kot, uwali i śpi dalej


ech, dobranoc:*

Link to comment
Share on other sites

Może pić dużo bo jest mu za gorąco, moja Neska po wyjściu z schronu nie chciała spać w nocy w domu tylko spała na balkonie bo w mieszkaniu było jej za gorąco, teraz jest lepiej ale i tak przez nią muszę spać nawet w zimie z otwartym oknem bo łazi i sapie i marudzi że za ciepło:))
Raczyna początki są różne moja też miała ogromny problem z uszami mimo że na spacerach w Psiutulu nigdy nie zauważyłam żeby je drapała czy coś,a w domu ciągle ją coś swędziało i drapała te uszy jak głupia, na szczęście udało się to wszystko wyleczyć i teraz jest zdrowym pogodnym psem
trzymam za Was kciuki i nie poddawaj się, dla niego za chwilę będziesz najważniejszą osobą i z pewnością Ci to okaże, Łoles to super psiak i ogromnie się cieszę że go zabrałaś, trzymam za Was kciuki

Link to comment
Share on other sites

na szczęście Łoli to większy śpioch ode mnie

za chwilę pójdziemy na długaśny spacer do upatrzonej przychodni wet

śniadanie skonsumował z najwyższą atencją- biały serek i jogurt naturalny

a ja zagłębiam się w odczulanie w ramach metod pozytywnego wzmocnienia
tym samym podpisał na siebie wyrok- do jedzenia będzie dostawał tylko suche, bo mięcho musi być na przekupstwo

a spać spał w pokoju, gdzie jest cieplej (ogrzewanie podłogowe), miał drugie legowisko w sypialni, tam jest chłodniej, ale nie skorzystał :]

Link to comment
Share on other sites

Łoles prawdę mówiąc zawsze był trochę niedotykalski, ogólnie przychodził się pogłaskać i wpatrzony w człowieka jak w obrazek, ale jak tylko wyczuł, że ktoś coś od niego chce to już dla niego tragedia i koniec Świata, obejrzeć się go po pogryzieniu prawie nie dało, bo tak panikował, a nie chcieliśmy, żeby go bolało jeszcze bardziej, został na obserwacji w u nas gabinecie parę dni, żeby się upewnić, że jest w miarę OK. Miał na pewno poszczypana kark, rozwalone uszko i krwiaka na nodze.

Link to comment
Share on other sites

Byliśmy na mega wyrypie.
Gugiel pokazuje 4,5km w jedną stronę, ale my poszliśmy trochę inaczej i podejrzewam, że nadrobiliśmy...
W każdym razie ponad 3 godziny nam zeszło, razem z przychodnią.

Zrobiłam rozeznanie które przychodnie w okolicy polecają cioteczki, i wybrałam "Silesia-vet" w Bytomiu.
Miłym zaskoczeniem dla mnie było, że przyjęła nas kobitka, która te 20 lat temu leczyła tego gościa z mojego awatarka, a która wtedy pracowała w przychodni u tego znajomego, który wczoraj wstępnie obejrzał Łoliego.

Oczy zasugerowała pokazać Gierkowi (to też już miałam obcykane), więc zorientuję się ile za konsultację, bo na pewno trzeba usunąć narośl z powieki i sprawdzić co się dzieje w ogóle z oczkami, czy to zaćma czy coś innego, czy da się coś z tym robić, choćby powstrzymać rozwój, bo nawet wetka stwierdziła, że on niedowidzi albo widzi bardzo źle.
Ta poduszka nad ogonem to może być tłuszczak albo nowotwór, trzeba zrobić biopsję.
Używając podstępu i kilku talarków kiełbasy zerknęłyśmy też w uszy i lekko obmacałyśmy boczki.
Potwierdzony zły stan ucholi w środku i drugie zgrubienie za lewą łapą.

Na samym wejściu opowiedziałam Łolesa historię i zachowania, więc wizyta przebiegała niestandardowo. Łoli się tak nie stresował ("kiełbasa!kiełbasa!"), była z nami też taka fajna dziewczyna, od razu wymieniłyśmy kilka uwag o uczeniu różnych poleceń i tak się zagadałyśmy, że Łoli wykazał umiejętność podawania łapy celem zwrócenia uwagi i dochrapania się do jedzenia. Mówiłam, że cwaniak ;)

Dostałam receptę na ogólny antybiotyk, pod kątem uszu i trochę oczków, za tydzień kontrola.
Przez ten czas muszę też z nim popracować nad dotykaniem i przeprowadzaniem badań, grzebaniem w uszach i przy oczach.
Wetka słusznie stwierdziła, że nic na siłę nie zrobi, a za tydzień na pewno będzie lepiej pod kątem możliwości przeprowadzenia badań.

Myślę, że to wykonalne, bo coraz więcej mogę przy Łolesie gmyrać. Nawet wetka mogła go trochę posmyrać po boczkach, chociaż fakt, że wtedy ta dziewczyna odwracała jego uwagę kiełbachą, ale zawsze. Jutro jadę do swojej lekarki, przy okazji kupię szczotki i furminator (taki terminator na furgające kłaki ;) ), to będziemy mieli dużo możliwości się bawić w czesanie i nagradzanie, dotykanie.
To wszystko też kwestia, jak mi się wydaje, że Łoli przyzwyczaja się do nowej sytuacji i jednego człowieka. A ja też wykorzystuję każdą sytuację na pogłaskanie go i od niechcenia tymi głaskami sięgam coraz dalej- po grzbiecie można, po boczkach też, ale w jednym miejscu trzeba ostrożnie... tak po kawałku, ale robimy postępy.
Poza tym w domu mu się chyba podoba- ma swoje posłanko na którym najwyraźniej lubi leżeć, sporo śpi. Teraz też pochrapuje. Dobrze że się zmęczył, bo muszę go na chwilę zostawić samego i iść do sklepu, więc mam nadzieję, że po prostu sobie pośpi.
A jutro rano sprawdzę go na obcych, elektrycy przychodzą :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...