Jump to content
Dogomania

Raczyna

Members
  • Posts

    862
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Raczyna

  1. ta nowa dogo jest między pośladki i prędkość ładowania stron....poniżej wszelkiej krytyki.... więc tak- ze zdjęciami krucho, bo w domu jest ciemnawo i albo z lampą, albo bez i zamazane, wiecie jak oba rodzaje zdjęć psów wyglądają.... Łoles żyje, trzyma się...no chciałabym napisać nieźle, ale to zależy od dnia. Jak to bywa w tym wieku- siadają mu tylne łapy, z przednimi tez niedobrze bo ścięgna ma słabe, łapki tak mu się powykrzywiały, że wygląda, zwłaszcza prawa, jakby była złamana. Ogólnie pies sobie nic z tego nie robi, kuśtyka ale idzie dalej i jak ma dobry humor to nawet kota pogoni albo jakiegoś haskacza obszczeka (jakoś wybitnie ich nie lubi). Zdarzało się już jednak kilka razy, że musiałam go nosić na rękach. Najbardziej pamiętam taki raz, gdy potrafił zrobić kroczek, góra dwa, ja miałam nadwyrężone plecy, ale brałam go na ręce (27kg przy moich 65kg teraz), przechodziłam do następnego ulubionego miejsca, stawiałam, czekałam aż obwącha, obsika i przenosiłam do następnego miejsca. Charakter Łolesa się nie zmienił. Jest spokojny, trochę słabo kontaktowy w porównaniu z innymi psami, ale nam to w zupełności wystarcza. Przychodzi na głaski, do łóżka się nie ładuje, potrafi wymownym spojrzeniem wiele przekazać. Jest mistrzem w robieniu głupich min i udowadnianiu, czy pieski coś jedzą (Łoles, to jest pomidor, pieski nie jedzą pomidora, masz powąchaj.... a, jednak pieski jedzą pomidorki....). Rozkochany w jogurcie naturalnym (nie dostaje za często), oliwie z oliwek i wędzonych sardynkach (to też od święta). Ostatnio przy jedzeniu grymasi gorzej niż koty mają w zwyczaju, a ja przechodzę samą siebie w dogadzaniu mu. Najpierw długo był na różnych suchych, ale od roku mu gotuję. Surowego się nie chyci. Ostatnio robiłam mu takie maleńkie kuleczki mięsne (wielkości paznokcia z małego palca), albo np. wątróbkę na patelni grillowej (całe kawałki, zgrillować, pokroić niezbyt drobno), ale zdarzało się też, że jadł ze mną filet z kury, a makrela wędzona to zawsze na pół. No książę pełną gębą. Gdy tak patrzę jak z trudem chodzi zastanawiam się, ile mamy jeszcze czasu. Ogólną kondycję ma dobrą, wyniki badań krwi i moczu też. Tylko te łapki... Jeśli znowu się zdarz, że nie będzie chodził i będzie to trwało dłużej niż kilka godzin, to na pewno nie będę go męczyć. Nawet teraz się zastanawiam, czy już mu nie jest źle, ale jak widzę radość ze spaceru, albo te wielkie oczy jak zobaczy swoją ukochaną parówkę- ciągle wierzę że jeszcze wiele dni przed nami, że to jeszcze nie ten czas. Nie mam stałego dostępu do netu, ogólnie na dogo już nie zaglądam, ale obiecuję, że jeśli nadejdzie ten czas, to napiszę, jeśli się da- wcześniej...
  2. po dwóch dniach prób udało mi się wrzucić zdjęcie :p moja Boża Krówka: [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-oMT_Wwby5oQ/UzQck7QpjUI/AAAAAAAABHo/tA9nLNwNKqw/w411-h548-no/SN853764.JPG[/IMG]
  3. rozkręca się :] próbowałam załadować zdjęcia, ale dalej to nie jest możliwe dwa dni temu pierwszy raz na dzień dobry zostałam liźnięta, za przeproszeniem, po mordzie i ostatnio jak wróciłam z biegania to tak kicał szczęśliwy, że po prostu nie wiedział co ze sobą zrobić- podskakiwał, łapkami prosił, fukał... Bardzo nie lubi jak idę biegać, toleruje dwa rodzaje moich wyjść: z torebką, czyli idę coś załatwiać/kupować, albo z nim, ach, no i jeszcze z miską prania na strych jak idę po prostu pobiegać to śpiewa i trochę kijato, bo biegam późno, wracam więc z tego biegania już po północy i słyszę z ulicy jak się uskarża na moją nieobecność...... w ubiegłym tygodniu było trochę zamieszania ze składaniem papierów do potencjalnej pracy i załatwianie spraw Łolego zeszło na drugi plan, ale wracamy do tematu w tym tygodniu poza tym wszystko ok prawie cały czas śpi i chrapie, aż mam wątpliwości, czy powinnam mu dawać tyle spać, czy zająć go zabawą jakąś chociaż troszkę czeszę go codziennie i tak, że nie ma dokąd uciec, więc widzę że jest nieszczęśliwy, ale jego chyba właśnie tak najlepiej przyzwyczajać tak samo zrobiłam z dotykaniem łapek- po każdym spacerze je "wycieramy" i już na to nie reaguje
  4. [quote name='Energy']Ty te swoje "górnolotne przemyślenia" zachowaj dla siebie. I zajmij się swoją osobą... Zanim się wypowiesz to przeczytaj może o co tu w ogóle chodzi. [/QUOTE] śledzę wątek psiaka od początku, więc wiem o co chodzi szukałam go teraz długo, bo nie zapisałam trzeba mieć zajebiście dużo samozaparcia, żeby znaleźć coś na 23 stronie..... podejrzewam, że nikt tu już nie zagląda i nie pisze, bo ma dość twojego.... nawet nie wiem jak to określić, słów brakuje może bądź łaskawa i już nie zabieraj głosu, zajmij się swoimi pudlami, nie wiem- idź z nimi do fryzjera, odstresuj się, zrób coś z tym okresem- hormony powinny ci dobrze zrobić, uspokoić, wyciszyć toyota, co z psiakiem? myślałam że Was już zgubiłam, nie umiałam sobie przypomnieć czy temat był na ogólnym czy jakoś województwami a net mi się ciągle sypie i szukanie czegokolwiek to masakra jak nie chcesz tutaj to napisz na priv :D
  5. z Łolesa ziółko dopiero wychodzi- przed chwilą jak gdyby nigdy nic wpakował się na kanapę! ten pies, który niby ledwo chodzi i po schodkach to niechętnie i ciężko, na wysoką kanapę wskoczył jak sarenka, ściemniacz jeden! a tak go chwaliłam, że taki porządny, zawsze na swoim posłanku...! łajza jedna!
  6. kurcze, fajne wiadomości! mam nadzieję, że się nie rozmyślą.... czasami jeden człowiek chce a drugi się wykręca i nie ma wtedy co wymyślać :( a z fakturą to niech zrobią korektę najlepiej i będzie spokój
  7. udało mi się zalogować w banku, zrobiłam przelew najpierw dla Tolka zamiast za energię:stupid: teraz to se mogę co najwyżej :flaming: bo oczywiście po tym jednym przelewie mnie wywaliło i znowu nici z połączenia....
  8. w sumie trochę niefajnie robić taką fakturę na fundację przecież rzeczy dla psa można kupić na osobny paragon, nie mówiąc już że fakturę można zrobić na wybrane pozycje z paragonu a wystawiona faktura to wystawiona faktura niech się jakiś urzędas przyczepi, że niby fundacja a ktoś sobie dobre wędlinki pokupował podchodźmy do takich rzeczy bardziej odpowiedzialnie, bo niechcący można komuś narobić kłopotu!
  9. Mama twierdzi, że ma coś z wyżła, ale dla mnie to mała krowa. Próbuję też odgadnąć, z jakiego zwierzęcia ma ogon, ale narazie nic nie wymyśliłam. Dzisiaj trochę pada i na spacerkach Łoli moknie. Ma przez to tak puchate futerko, że aż żal że z jego kąpaniem są takie problemy. Wycierać się nie daje jeszcze bardziej niż czesać. Panika, gdy chcę wytrzeć tylne łapki. On musiał mieć jakiś uraz! Jeżeli już, to będę potrzebowała nie tylko pomocy finansowej (a to się bazarki porobi) na badania/ewentualną operację, ale bardziej pomocy z przewozem. Bo jeśli będzie faktycznie operowany na oczko, to chciałabym wykorzystać głupiego jasia i zrobić rtg zadu (pewnie dobrze byłoby i z boku i z rozłożonymi łapami) i może biopsję tej poduszki nad ogonem. I to wszystko pewnie będzie robione w dwóch różnych lecznicach.... Natomiast historia tego psa zatacza coraz szersze kręgi i być może pomoc zwierzakom zdobędzie nowych wyznawców. Bawi mnie też mama i jej reakcje, widzę że sama chciałaby móc pobyć z psem, chociaż u niej czasami jest kiepsko, bo jak kręgosłup siądzie to kilka dni ledwo chodzi.
  10. udało się! [video=youtube;8GpXReJx8Rw]https://www.youtube.com/watch?v=8GpXReJx8Rw&feature=youtu.be[/video] tylko zróbcie głośniej, bo inaczej pewnie nie usłyszycie nagrywam to zwykłym aparatem fotograficznym i pomimo szczerych chęci jakość pozostawia wiele do życzenia tym niemniej- jakiś pogląd daje :razz:
  11. próbuje od wczoraj załadować krótki filmik z jego chrapaniem, ale to równie karkołomne, co logowanie na stronę banku :/ kto poznaje historię Łolesa to się wzrusza i wszyscy się cieszą, że mu się teraz powodzi ja się z kolei martwię jego stanem na pewno niedowidzi, czasami przechodzi obok i widzę, że nie ma pojęcia że stoję przy nim sporo też nie słyszy :( niektóre dźwięki prawie zupełnie mu umykają, nie zawsze słyszy jak do niego mówię pomijam sytuacje na spacerach, gdy pies udaje że nie słyszy, ale w domu, gdy go wołam, żeby wiedział gdzie jestem, a on na to nie reaguje Strasznie mi przykro, że obie te dolegliwości złapały go naraz, spróbuję zrobić wszystko co się da, żeby chociaż z tymi oczkami coś zrobić. Jeszcze wczoraj na ogonie wymacałam mu jakąś kulkę. Łoli nie dość, że nie da się czesać, to wycierać się też nie lubi (dzisiaj rano trochę padało, więc to przećwiczyliśmy) a oswajanie go klikerem raczej nie wchodzi w grę, bo jego chyba też nie słyszy. Zmieniły się natomiast sny Łoliego. Wcześniej przeważnie przebierał łapami, a ostatnio kilka razy, leżąć zupełnie na boczku- czyli w mojej ocenie pełny relaks, machał przez sen ogonem i to tak mocno że klepał nim po podłodze. Dzisiaj o 5 rano w ten właśnie sposób mnie obudził :] Jak ten filmik z chrapaniem się załaduje, to go wrzucę, ale statystycznie to gdzieś za 2 godziny, o ile łącze się nie zerwie...
  12. [quote name='Hope2']i jeszcze jedna -na 141, 97- ale ja z moimi ślepymi oczkami nie rozszyfruję za co dokładnie :( [IMG]https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-frc1/t1/1959535_671645559544148_2025415007_n.jpg[/IMG][/QUOTE] no, Cioteczko, same frykasy, ale nie jestem pewna, czy wszystko dobre dla pieska- tzn ja rozumiem kosteczki, fileciki i podroby, ale kiełbasę ze starej spiżarni, kabanosy drobiowe z indyka, schab po żydowsku czy szynkę tradycyjnie wędzoną to juz trochę mniej...
  13. jak będziecie lasencji robić ogłoszenie, to wyróżnię ją na tablicy, tylko mi kody podeślijcie (chyba że jeszcze na jakimś portalu są płatne wyróżnienia, to wtedy komplecik proszę ;) )
  14. ciągle nie potrafię wejść na stronę swojego banku- łącze co chwilę siada i nie potrafię się zalogować próbuję po kilka razy dziennie, ale mnie wyrzuca także moja dycha będzie, jak sprzęt zechce pójść na współpracę w obcych kompów boję się wchodzić na konto
  15. Jeny, z tym netem to można się wściec! Ok, to najpierw wetka. Łoli schudł kilogram, myślę że jeszcze jeden, góra dwa i będzie ok. Uszka są w porządku. Oczka go chyba bolą/swędzą, bo często je trze, ale to już konsultacja okulistyczna, będą ją załatwiać w dalszej części tygodnia- muszę się dowiedzieć kiedy i za ile, bo to dwie najważniejsze kwestie, niestety. Wizyta w przychodni oboje nas zmęczyła. Ja wymiękłam, bo zawsze mnie męczy długie bezproduktywne siedzenie, a sporo czekaliśmy na wejście. Łoli wymiękł bo droga go zmęczyła, chociaż zdecydowanie krócej szliśmy, chociaż to czekanie dla niego chyba też było męczące. W którymś momencie przysypiał na siedząco, głowa mu się kiwała, w końcu poddał się i położył, to po chwili wchodziliśmy. Kupiłam tabletki na robaczki i od razu wieczorem podałam. Łoli nadal głównie śpi. I myślę, że sobie to chwali. Jest też coraz śmielszy wobec mnie. I sznupą szturcha dopraszając się o głaski, i podskakuje z radości jak mnie widzi. No i bardzo się pilnuje. Obszczeka gdy trzeba, nie oddala się. To straszny ciapuś. Dzisiaj przeszłam obok niego, czego on nie zauważył i bawiliśmy się w chowanego, przy czym w zasadzie miał mnie pod nosem ale nie widział. Rozczulający był w tym szukaniu mnie po całym domu i sprawdzaniu, czy nie ma mnie pod szafką :D jak zaczęłam się na głos śmiać to najpierw się ucieszył, że jestem, a później strzelił focha, że mu się schowałam ;) Poza tym bardzo szybko się nauczył, że jak biorę tylko kurtkę, to wychodzimy na spacerek, a jak torebkę, to znaczy że nie ma się co cieszyć i nawet tyłka z posłania nie ruszy, skubaniec. No i nauczył się reagować na mój budzik w telefonie. Psy to wiedzą: budzik- ubieranie się- spacerek. Jestem prawie pewna, że potrzebne mu towarzystwo, najlepiej też takie, które chętnie dużo będzie spało. Jutro wrzucę zdjęcie (dzisiaj wzięłam aparat i byłoby kilka fajnych fotek, ale oczywiście nie wsadziłam pamięci....) i może coś powycinam z jego chrapaniem, bo teraz nie mam już cierpliwości do tego netu i idę spać. Nawet tę wiadomość wysyłam kilka razy i ciągle mnie wywala....
  16. Problemy techniczne- brak netu kilka dni, i totalna kicha wychodzi. To straszne jak wiele rzeczy wtedy siada :/ Nie do końca jest wszystko ok, jeszcze mi często zrywa połączenie, ale powinno już być w miarę ok. Tylko się przyszłam zameldować, potwierdzić że pogłoski o naszej śmierci są nieuzasadnione, a reszta jak wrócimy od pani wet, bo się wybieramy za chwilę. Zdjęć więcej nie mam, poza tym jak śpi, bo tylko te wychodzą, ale chyba zacznę po prostu zabierać aparat na spacerki :) Więcej napiszę wieczorkiem.
  17. już już, nie miałam dostępu do netu, złośliwość rzeczy martwych- i nawet nie można ich za to zabić :/

  18. ick, nawet nie przesłałaś mi danych do przelewu.....

  19. fajnie jak kluska kica z radością na powitanie, nawet jeśli mam świadomość, że ta radość to z rychłego spacerku:evil_lol: próbowałam nagrać jak śpi i chrapie, ale akurat wtedy przestał, ale nic straconego, on głównie śpi i chrapie, tak mocno, też dosyć często... w sumie jest u mnie dopiero 4 dzień... jutro, z okazji niedzielli, dostanie puchę, niech ma ;P a, i tak jak podejrzewałam, surowego nie ruszy, za ugotowane, ugrilowane, to da się pokroić przy oczach mogę już spokojnie grzebać, przechodzimy do uszków i kontynuujemy próby czesania
  20. [quote name='Maron86']Może dobrym pomysłem jest zabrać psa do groomera jeśli sierść jest w tragicznym stanie (na zdjęciach często nie widać ogromu zniszczenia, skołtunienia, itp)? Nasz groomer czyści od razu uszy, podcina pazury, wyczesuje, szczyrze, kąpie no i prawdę mówiąc ceny też nie są zabójcze bo wykąpanie psa dużego również swoje kosztuje (na mojego psa idą 2 butelki szamponu co wychodzi na wstępie minimum 40zł) - możliwe że u was w okolicy też jest jakiś fajny i zaufany? Nie wiem czy ze spacerem wypali, u nas nie wypaliło pies spierniczał na widok szczotki najdalej jak się dało, a jak się nie dało to łapał zębami i ewidentnie uciekał od szczotek. Kilka szczotek/grzebieni zeżarł zanim go się nie 'odczuliło' na ich widok i dotyk...[/QUOTE] Łoli nie jest skołtuniony, czy bardzo zaniedbany śmierdzi jak każdy schroniskowiec i ma kupę podszerstka, który już tu i ówdzie zaczyna wyłazić kępkami trzeba go wyczesać i wykąpać, chyba właśnie w tej kolejności, nieprawdaż? staram się jak najczęściej przy nim grzebać i widzę, że robi postępy do groomera jednak nie dam bo 1. chcą minimum 70zł za samo mycie bez żadnych ekstrasów, a za to mam dla niego karmę specjalistyczną na ok pół miesiąca, albo pół fajnego posłanka 2. byłby to dla niego zbyt duży stres, jest u mnie ledwie od wtorku, boi się gdy się chce go dotykać i nie wiem czy miał jakiś wypadek, czy ktoś go traktował bez ceregieli przy okazji badań u weta, wątpię, żeby był bity. Wrzucanie go do obcych ludzi, którzy będą robić z nim to wszystko czego nie lubi i się boi, to byłoby zbyt dużo. Dlatego muszę go we własnym zakresie doprowadzić do porządku i odczulić na dotyk pod kątem badań u wetów.
  21. uff, przynajmniej jedno- TZeta przyjął z otwartymi łapami dzięki Mysia za info dotykalskie postępy robimy codziennie np wczoraj podstępem kropelnęłam mu w oczka co poskutkowało oczywiście ucieczką i fochem, dzisiaj rano przemyłam mu oczka i okolice gazikiem- fakt, że jeszcze muszę przytrzymać delikatnie za obróżkę, ale łba już nie wykręca tak, tylko czeka, i to bez nagrodzika! miziać go mogę już prawie wszędzie i nie jest przy tym taki ostrożny jak na początku podejrzewam że wszystko to kwestia systematyczności i tego, że jest jedna osoba, z którą jest może nie będzie tak źle? idziemy na drugi spacer i jadę pozałatwiać kilka rzeczy, w planie mam kolejne zoologiczne, szukam mu kagańca, najlepiej z plastiku z jednym paskiem za łbem na zatrzask- to ma być kaganiec tylko dla wyglądu, a nie na serio Czakusiowi, byłemu tymczasowi, też taki kupiłam, mógł w nim swobodnie otwierać pysk nawet w upały, szukam takiego samego i ni ma :/
  22. fakt, lubię wyzwania :] myślę, że adopcja psa to nie jest coś, co można rozpatrywać w kategoriach zadowolenia, to coś zupełnie innego przyrównałabym do posiadania dziecka- co, jak nie jestem zadowolona ze swojej latorośli to mam gdzieś oddać, bo nie spełnia minimum moich wymogów? ;) to, że pewne rzeczy mogą nam zająć dużo czasu mi nie stanowi, gorzej że to się niestety łączy z wizytami u weterynarzy, a to już inna bajka chciałabym mu jak najszybciej pomóc, zwłaszcza z oczkami, ale jak się nie da zbadać, to każda wizyta w przychodni to będzie sajgon po prostu mi go szkoda, bo będzie się mocno stresować, a jest to zupełnie niepotrzebne co do mięska i smaczków, to to mięsko co było dla niego ugotuję, może za takie się chwyci, a jak nie to jakiś inny dostanie, łaski bez :obrazic: czasami jak patrzę jak Łoli reaguje na spacerach na inne psy, to się zastanawiam, czy jak mi się sytuacja finansowa poprawi nie wziąć drugiego psa/suczki? wiadomo, są psiaki, z którymi Łoli nie wchodzi w interakcje, zerkają na siebie kątem oka i mijają dystyngowanie ale są takie, z którymi Łoli chętnie by się przywitał, pobył, ale zazwyczaj nie ma czasu, albo właściciele im nie pozwalają i może mi się tylko wydaje, ale Łoles jest wtedy zawiedziony, ogon, który przed chwilą tak radośnie machał smutno opuszcza się w dół....
  23. Maron, dzięki za kompletną, multimedialną odpowiedź ;) teraz tak pomyślałam, może go spróbuje na którymś spacerze przeczesać? może na zewnątrz będzie na tyle atrakcyjnie, że to odwróci trochę jego uwagę? Łoli nie jest lękliwy, ale jakiekolwiek dotykanie go inne niż po głowie albo klacie to panika i histeria, to samo u weta- wet tylko na niego spojrzy i już przekichane :( a będzie wymagał diagnostyki, trzeba mu będzie w uszach trochę pogrzebać, bo są w tragicznym stanie, okulista się kłania... dobra, na razie się oswaja, z grzebieniem i gmyraniem mu wszędzie też, mam nadzieję na regularne postępy :roll:
  24. z samym czesaniem, ze zrobieniem przy nim czegokolwiek, będzie niezła jazda- wpada w histerię, kłapie, ucieka nie można przy nim nic zrobić, dobrze że daje się coraz bardziej miziać obawiam się że będzie trudniej niż zakładałam, zwłaszcza że pierwszy pies jakiego znam, który nie pokusi się na surowe mięsko, a parówi owszem, lubi, ale nie jakoś tak "na zabój" i nie mam go czym przekupywać i obłaskawiać :/
  25. Grey, a używałeś grzebienie z kręcącymi się zębami?
×
×
  • Create New...