Jump to content
Dogomania

ZOSIA- 14 lat, nowotwór, zaćma, chore serce...ze mną na zawsze- MA DOM [*]


Recommended Posts

Posted (edited)

To co napiszę jest okropnie ciężkie,boli mnie i nie mam siły,bo takiego obrotu sprawy nie chciałam,nie spodziewałam się.
Dzisiaj chciałam się pobawić z psiakami piłeczką,Bosek zawsze chętny więc od razu podbiegł i chwycił piłkę.Wtedy Zosia rzuciła się na niego z zębami i warknęła.Bosek od razu zapiszczał,zaczął tulić uszy.Przeraziłam się nie na żarty,bo Zosia dalej nie odpuszczała i chciała do niego iść,ale odgrodziłam ich.Przeżyłam to z mamą okropnie:-( Rozmawiałam z Kiyoshi i chciałam jej dać jeszcze parę dni,ale boję się o swoje zwierzaki,psiaka i koty.Bosek taki jest,że on się nie obroni,choćby go gryźli.A koty..no to wiadomo.Nie jestem w stanie przewidzieć co się może stać jak nie będzie nas w domu,bo sunię może zdenerwować jakiś ruch,o którym nie wiem.To nie tak,ze nie daje Zosi czasu...bo naprawdę serce mi pęka,że podjęłam taką decyzję.Nie mogę narażać swoich zwierząt,bo nie wybaczyłabym sobie gdyby coś się stało.Przepraszam,nie chciałam żeby tak wyszło.:-(:-(:-( Zosia wiele przeszła i nie chciałam jej dokładać nowych przeżyć.Myślę,że powinna się znaleźć w domu gdzie nie ma innych zwierząt.Może tak się dzieje,ze względu na to,że to wszystko nowe dla Zosi,nowi ludzie,zwierzęta.Ja to wszystko rozumiem,ta sunia wiele wycierpiała i ma swoje nawyki i potrzebuje spokoju,poświęcenia jednej osoby dla niej,tzn.żeby ona była w centrum uwagi.Jestem zdania,że na to zasługuje w zupełności i rozumiem jej zazdrość czy nawet tą agresję.
Wiem,że ktoś może powiedzieć:dajcie jej czas.Przeszło mi to przez myśl milion razy.Nawet jak rozmawiałam z Kiyoshi to tak ustaliłyśmy.Wiem,ale potem wzięłam ryzyko tej mojej decyzji i rozpłakałam się...Bo jeśli przez ten czas coś się stanie?? Czy nie bede czuła się jeszcze bardziej winna.Wybieranie mniejszego zła,nie wiem....Taką podjęłyśmy z mamą decyzję,dziś Zosieńka wraca do Kiyoshi,a my wracamy do punktu wyjścia i nie wiem co robić.:(

Filmik ten obiecany...w czasie posiłku Zosi,kiedy warknęła na kotkę.Ech odechciało mi się wszystkiego:placz:
[video]http://w199.wrzuta.pl/film/anzbnMbMSrS/zosia[/video]

Edited by Beatkaa
Posted

[quote name='Beatkaa']To co napiszę jest okropnie ciężkie,boli mnie i nie mam siły,bo takiego obrotu sprawy nie chciałam,nie spodziewałam się.
Dzisiaj chciałam się pobawić z psiakami piłeczką,Bosek zawsze chętny więc od razu podbiegł i chwycił piłkę.Wtedy Zosia rzuciła się na niego z zębami i warknęła.Bosek od razu zapiszczał,zaczął tulić uszy.Przeraziłam się nie na żarty,bo Zosia dalej nie odpuszczała i chciała do niego iść,ale odgrodziłam ich.Przeżyłam to z mamą okropnie:-( Rozmawiałam z Kiyoshi i chciałam jej dać jeszcze parę dni,ale boję się o swoje zwierzaki,psiaka i koty.Bosek taki jest,że on się nie obroni,choćby go gryźli.A koty..no to wiadomo.Nie jestem w stanie przewidzieć co się może stać jak nie będzie nas w domu,bo sunię może zdenerwować jakiś ruch,o którym nie wiem.To nie tak,ze nie daje Zosi czasu...bo naprawdę serce mi pęka,że podjęłam taką decyzję.Nie mogę narażać swoich zwierząt,bo nie wybaczyłabym sobie gdyby coś się stało.Przepraszam,nie chciałam żeby tak wyszło.:-(:-(:-( Zosia wiele przeszła i nie chciałam jej dokładać nowych przeżyć.Myślę,że powinna się znaleźć w domu gdzie nie ma innych zwierząt.Może tak się dzieje,ze względu na to,że to wszystko nowe dla Zosi,nowi ludzie,zwierzęta.Ja to wszystko rozumiem,ta sunia wiele wycierpiała i ma swoje nawyki i potrzebuje spokoju,poświęcenia jednej osoby dla niej,tzn.żeby ona była w centrum uwagi.Jestem zdania,że na to zasługuje w zupełności i rozumiem jej zazdrość czy nawet tą agresję.
Wiem,że ktoś może powiedzieć:dajcie jej czas.Przeszło mi to przez myśl milion razy.Nawet jak rozmawiałam z Kiyoshi to tak ustaliłyśmy.Wiem,ale potem wzięłam ryzyko tej mojej decyzji i rozpłakałam się...Bo jeśli przez ten czas coś się stanie?? Czy nie bede czuła się jeszcze bardziej winna.Wybieranie mniejszego zła,nie wiem....Taką podjęłyśmy z mamą decyzję,dziś Zosieńka wraca do Kiyoshi,a my wracamy do punktu wyjścia i nie wiem co robić.:(

Filmik ten obiecany...w czasie posiłku Zosi,kiedy warknęła na kotkę.Ech odechciało mi się wszystkiego:placz:
[video]http://w199.wrzuta.pl/film/anzbnMbMSrS/zosia[/video][/QUOTE]

Oj, to smutne... :shake:

A Zosia zrobiła krzywdę Boskowi, czy tylko go postraszyła? Bo kotu to powiedziała zwyczajnie trzy brzydkie słowa, poprzedzone zreszta kilkoma groźnymi spojrzeniami, które kot (jak to kot :roll:) zlekceważył... No cóż, wszelkie zasoby (jedzenie, zabawki, miejsce, zainteresowanie człowieka) to dobry powód do sporów. Ale teraz to i tak bez znaczenia.
Życzę Zosi, żeby jak najszybciej znalazła swoją szczęsliwa przystań...

Posted

[quote name='Nette']Oj, to smutne... :shake:

A Zosia zrobiła krzywdę Boskowi, czy tylko go postraszyła? Bo kotu to powiedziała zwyczajnie trzy brzydkie słowa, poprzedzone zreszta kilkoma groźnymi spojrzeniami, które kot (jak to kot :roll:) zlekceważył... No cóż, wszelkie zasoby (jedzenie, zabawki, miejsce, zainteresowanie człowieka) to dobry powód do sporów. Ale teraz to i tak bez znaczenia.
Życzę Zosi, żeby jak najszybciej znalazła swoją szczęsliwa przystań...[/QUOTE]

Bardzo smutne,że tak wyszło... :(

Co do Boska to Zosieńka chwyciła go normalnie zębami tzn.w sierść,ale szybko zareagowałam i jakoś ją odciągnęłam.Potem jeszcze chwilkę skamlał,ale śladów żadnych nie ma.

Posted

Kochane cioteczki...

jutro dokładnie przedstawie Wam obecną sytuację Zosi, dziś tylko pare słów
po pierwsze- znów za drzwiami słyszałam pospieszajace mnie drapanie (Zosinki) gdy się kąpałam:)

cóż..Zosinka u mnie też przez pierwsze 3-4 dni pokazywała zęby na Gaję, dochodziło do przepychanek (takich jakie opisujesz Beatko w sytuacji z Boskiem)...jak to w życiu- ludzie tez ustalają miedzy sobą granice na poczatku, tak samo robia psy, tylko one może trochę mniej cywilizowanie....

Zosia w ciągu ostatniego miesiąca straciła dom gdzie żyła ponad 10 lat, potem ja i kolejny miesiąc w nowym miejscu (gdzie zresztą mocno ją rozpieszczałam i kochałam), teraz kolejny nowy dom....to dla niej wyjątkowo dużo!
wierzcie mi, że gdybym nie musiała nigdy bym tej małej nie oddała!!! jednak w tym momencie istnieje tyko opcja- ktoś kto da jej czas i zrozumie jej sytuacje albo schronisko....

niestety miejsce u kikou juz odwołałam...bardzo lekkomyślnie z mojej strony, jednak teraz myślę, że i tak nie zaryzykowałabym transportu na drugi koniec Polski, po to, by potem (nie daj Boże) po nia tam wracać...

Jeśli chodzi o pytanie Kasi S.- nie wiadomo czy sunia jest sterylizowana...wet musiałby zrobić jej usg, a ona sobie na to nie pozwoli- dla niej weterynarz to zgroza! nawet oczka sobie ostatnio nie pozwoliła zakroplić...


na razie to tyle! prosze, nie opuszczajcie nas tutaj.....:(

Posted

[quote name='kiyoshi']Kochane cioteczki...

jutro dokładnie przedstawie Wam obecną sytuację Zosi, dziś tylko pare słów
po pierwsze- znów za drzwiami słyszałam pospieszajace mnie drapanie (Zosinki) gdy się kąpałam:)

cóż..Zosinka u mnie też przez pierwsze 3-4 dni pokazywała zęby na Gaję, dochodziło do przepychanek (takich jakie opisujesz Beatko w sytuacji z Boskiem)...jak to w życiu- ludzie tez ustalają miedzy sobą granice na poczatku, tak samo robia psy, tylko one może trochę mniej cywilizowanie....

Zosia w ciągu ostatniego miesiąca straciła dom gdzie żyła ponad 10 lat, potem ja i kolejny miesiąc w nowym miejscu (gdzie zresztą mocno ją rozpieszczałam i kochałam), teraz kolejny nowy dom....to dla niej wyjątkowo dużo!
wierzcie mi, że gdybym nie musiała nigdy bym tej małej nie oddała!!! jednak w tym momencie istnieje tyko opcja- ktoś kto da jej czas i zrozumie jej sytuacje albo schronisko....

niestety miejsce u kikou juz odwołałam...bardzo lekkomyślnie z mojej strony, jednak teraz myślę, że i tak nie zaryzykowałabym transportu na drugi koniec Polski, po to, by potem (nie daj Boże) po nia tam wracać...

Jeśli chodzi o pytanie Kasi S.- nie wiadomo czy sunia jest sterylizowana...wet musiałby zrobić jej usg, a ona sobie na to nie pozwoli- dla niej weterynarz to zgroza! nawet oczka sobie ostatnio nie pozwoliła zakroplić...


na razie to tyle! prosze, nie opuszczajcie nas tutaj.....:([/QUOTE]

to jest ważna informacja, w przypadku domu, gdzie są samce

Posted

[quote name='Beatkaa']Bardzo smutne,że tak wyszło... :(

Co do Boska to Zosieńka chwyciła go normalnie zębami tzn.w sierść,ale szybko zareagowałam i jakoś ją odciągnęłam.Potem jeszcze chwilkę skamlał,ale śladów żadnych nie ma.[/QUOTE]

Beatko kochana głowa do góry !!!!!! :calus:

Posted

[quote name='Beatkaa']
Filmik ten obiecany...w czasie posiłku Zosi,kiedy warknęła na kotkę.Ech odechciało mi się wszystkiego:placz:
[video]http://w199.wrzuta.pl/film/anzbnMbMSrS/zosia[/video][/QUOTE]

miałam zamiar sobie odpuścić, ale jednak nie potrafię...
oglądam ten film i własnym oczom nie wierze!!
oto co się dzieje...
sunia przyprowadzona do zupełnie nowego miejsca w otoczeniu 4 kotów i psa dostaje jedzenie- nie w jakimś zacisznym miejscu z dala od innych zwierząt, tylko na środku pokoju...
potem do psa podchodzi w trakcie jedzenia kot...nikt na to nie reaguje w żaden sposób (nie przywołuje kota) bo przecież dla dogomaniaków to oczywiste, że jak kot podchodzi do obcego psa w czasie posiłku to znaczy, że co??? ten pies powinien mu powiedzieć- 'choć stary, śmiało, pojemy sobie razem'????
tak miała Zosia zareagować??

moim zdaniem ta cała nakręcona sytuacja to jakaś jawna prowokacja... a zachowanie Zosi- całkowicie przewidywalne, dla kogoś kto w ogóle ma jakiekolwiek pojęcie o behawiorze psa!!!!

swoją drogą...czy którakolwiek z Was byłaby szczęśliwa, gdyby ktoś podszedł z łapami do jej obiadu?? bo ja na pewno nie....

to wszystko....



Zosia od wczoraj czuje się bardzo źle...jak przyszła tak położyła się i nic do niej nie dociera...głaskam ją, przytulam...a ona tylko oko otwiera na moment, by potem znów zamknąć się w swoim świecie..
i tyle dobrego wyszło z chęci PDT, że pies znów wrócił do stanu z okresu, gdy znalazłam ją nad Brynicą...

poza tym...w sobote wyrażnie mówiłam Ci Beatko, że Zosia może dostać tabletkę na odrobaczenie najszybciej we wtorek!!! (tak zaleciła wet, by nie obciążać za bardzo jej organizmu, jako że w sobotę przeszła komplet szczepień)...pytałam was czy to nie będzie problem?? tymczasem widzę dziś w książeczce Zosi, że dostała tą tabletkę w niedziele!!!!!! czemu tak zrobiłyście????? nie rozumiem tego zupełnie...

Posted

[quote name='Katarzyna Starkiewicz']czy Zosia była sterylizowana? albo czy może być sterylizowana. Pokażę Zosię mężowi[/QUOTE]


Kasiu, zdaje sobie sprawę, że to byłaby bardzo istotna informacja jednak pani weterynarz powiedziała mi, że nawet gdyby zrobić usg to i tak nie ma pewności, że uzyskany obraz będzie na 100% pewny, bo też widoczność macicy może zależeć od tego w jakim akurat momencie cyklu jest sunia...
Wolałabym uniknąć sterylizacji Zosi bo obawiam się, że w jej wieku to może nie być najlepszy pomysł:(

patrzyłam na brzuszek Zosiny, ale nie ma nawet śladu po bliźnie...moim zdaniem ona nie jest sterylizowana...ale mogę się mylić:(

tak czy inaczej...bardzo Ci dziękuje za zainteresowanie i chęć pomocy...sama nie wiem co robić...gdyby od sterylizacji zależała jej przyszłość to może bym zaryzykowała???

Posted

[quote name='zebrazebra']Posłałam deklarację za luty dla Zosi.
Czy pierwotne miejsce hotelikowe jest aktualne?[/QUOTE]

dziękuje z całego serduszka:) mam tylko nadzieje...ze się przyda:( :(

Posted

Kiyoshi, spokojnie... Zdaję sobie sprawę, że to Tobie (obok Zosi) jest w tej całej sytuacji najciężej. Jest Ci smutno, jesteś rozgoryczona i martwisz się pewnie co dalej. Ale grzechem byłoby nie spróbować przenieść Zosi do tego akurat domu tymczasowego, skoro jest on blisko i wydawało się, że wszystko będzie ok. Zosia nie może u Ciebie zostać i musisz ją komuś przekazać. Taka prawda, trzeba się będzie na razie rozstać. I na pewno Zosia ciężko przeżyje to rozstanie - ale nie ma wyjścia. Czy nie uważasz, że jednak dom Kikou byłby tym odpowiednim (jeżeli jest miejsce)? Z tego, co mogłam się zorientować Kikou ma duże doświadczenie we wprowadzaniu nowych psów do stada i - jak sądzę po zdjęciach - czują się tam one świetnie.
Co do Zosi, to oczywiście masz rację. Zachowała się zupełnie normalnie - bardzo ładnie ostrzegła kota, że jak sobie nie pójdzie, to dostanie łomot, a i psu bezboleśnie wyjaśniła, że musi uważać. Psy nie mówią do siebie: mój drogi, usuń się proszę trochę w prawo i nie patrz mi w talerz albowiem ponieważ jakowoż krępuję się jeść przy tobie, tylko warczą, pokazują zęby, a czasem przetrzepią sobie futro. No i cóż z tego. Jeżeli to tylko pokazówka, to naprawdę nie ma czym się martwić. I łatwo temu zabiec: jedzenie w innych pomieszczeniach, brak zabawek walających się po katach, żadnych gryzaków, ostrożne rozdzielanie czułości. Fajnym sposobem jest też nakłonienie psiaków, żeby np ćwiczyły razem i razem były nagradzane za ćwiczenia. W ogóle robienie czegoś wspólnie zbliża psy i sprawia, że stają się "jedna drużyną".
Zosia jest fajnym, normalnym, dobrym psem, który miał w ostatnim czasie mnóstwo przeżyć - jej świat się załamał zupełnie :shake: I każdy kto ja do siebie weźmie musi się z tym liczyć...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...