eria Posted September 17, 2013 Posted September 17, 2013 o kurcze ! dorosły pies i takie paskudztwo złapał ! a z tabletek na odrobaczenie nic nie podziała na włosogłówkę ? :roll: milbemax np ? Quote
ulana Posted September 17, 2013 Author Posted September 17, 2013 Ano złapał. Martwi mnie tylko, że może nie na wakacjach, ale na osiedlu, a to nie wróży dobrze na przyszłość... Podobno wg najnowszych doniesień najskuteczniejszy na włosogłówkę jest właśnie fenbendazol (nasz Panacur) w połączeniu z Advocatem. Teraz tabletki przez 3 dni, następnie tak samo po 3 tygodniach i jeszcze raz po 3 miesiącach. I do tego Advocat raz na miesiąc przez 4 miesiące. No to próbujemy. :) Zibi nie miał żadnych objawów, które połączyłabym z robactwem. Wszystko było OK. Dziś trochę poczytałam no i podają jako objaw pasożytów zmatowienie sierści - to jedyne co zauważyłam ostatnio i nawet zaczęłam mu dawać wiesiołka 2 tygodnie temu. Ale żeby to od glissstek to nie przyszło mi do głowy. :shake: Quote
ulana Posted September 18, 2013 Author Posted September 18, 2013 (edited) Wczoraj w rozmowie z mamą wymyśliłam wąsogłówkę. Nawet pasuje nazwa do sznaucera. :megagrin: Stwierdzam jednak, że zdecydowanie wolę... pysznogłówkę. [IMG]http://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ng/dd/adca/mJEFZBKNaF7ZZ38aKX.jpg[/IMG][I][SIZE=1]onaturzebezkomentarza.blox.pl[/SIZE][/I] [IMG]http://assets1.ogrodowisko.pl/uploads/p/18/180156/original.JPG[/IMG] Też kiedyś miałam taki łan na działce... Edited September 18, 2013 by ulana Quote
Fides79 Posted September 19, 2013 Posted September 19, 2013 kurde jakie paskudztwo z tej wąsogłówki, nie słyszałam nigdy o takim czymś :roll: skutecznej terapii Zibiemu życzymy Quote
bzuba Posted September 27, 2013 Posted September 27, 2013 Moja Wiśniowa panienka...a może ja jestem jej :) cudne Moniczko zdjęcia! :loveu: Póki pogoda na długie spacery- trzeba powtórzyć wyprawę po Wiślanym brzegu :) Quote
ulana Posted October 1, 2013 Author Posted October 1, 2013 [FONT=Verdana][SIZE=3]Dzięki. Jakoś się trzymamy. Wczoraj odebrałam od weta kolejną porcję tabletek i od poniedziałku znowu będę faszerować Zibiego. [COLOR="#008080"]A teraz krótki poranny bezzdjęciowy „Rejs na smyczy”. Nigdy chyba nie zrozumiem jakimi torami chadzają ludzkie myśli. Spotkaliśmy z Zibim dziś rano na spacerze rezolutną 4-latkę. Robiła wszystko, żeby opóźnić marsz do przedszkola. W pewnym momencie wbiegła za Zibim na trawę. „Wyjdź stamtąd!” - zawołała mama - „Tam pieski robią qoopki. Zaraz zabrudzisz buciki.” Natychmiast dostałam od małej pytanie: „A ty też nie sprzątasz po psie?”. „Sprzątam” - i na dowód, że mówię prawdę wyciągnęłam z kieszenie torebki. Mama dziewczynki spojrzała na mnie jak na wariatkę - „A ja nie sprzątam. Po co?” - powiedziała. „Choćby po to, żeby pani córka mogła z moim psem pobiegać po trawie.” Oczy pani mamy zrobiły się jeszcze większe. Przecież to idiotyczny argument, nie? Nie wiem dlaczego nie przemawia całkowicie, kompletnie i zupełnie do ludzi, kiedy mówię, że: 1. Jestem za swojego psa odpowiedzialna tak samo, jak za dziecko i ponoszę tego konsekwencję – jedną z nich jest sprzątanie. 2. Robię to też dla swojego psa, bo – nie będzie miał czego zjeść ani w czym się tarzać, nie wdepnie też przypadkiem, a przez to uniknie codziennego kąpania, a zapewne nierzadko i leczenia. 3. Chciałabym chodzić obok czystego trawnika, a zimą nie patrzyć na zaqoopkany śnieg. Tak samo zresztą jak na zaśmiecony puszkami, butelkami i czymkolwiek innym. 4. Chciałabym pobiegać z moim psem po trawniku, pograć z nim w piłkę, nie brudząc się przy tym. 5. Chciałabym nie musieć mówić dziecku: „Uważaj na qoopki psie”. Ale kiedy powiem, że grozi mandat i że widziałam jak ludzie płacą to od razu wzbudza zainteresowanie. Niestety nie zawsze wnioski są odpowiednie – bo co usłyszałam od porannej mamy dzisiaj? „Dziękuję, że mnie pani ostrzegła przed tą strażą – będę musiała na nich uważać!” Nie - sprzątać, ale - uważać, żeby mnie nie złapali, jak nie sprzątam. Ręce opadają. Właściwie wszystko opada. Czasami wręcz zaczynam wątpić w poprawność mojego toku rozumowania...[/COLOR][/SIZE][/FONT] Quote
Pink Posted October 7, 2013 Posted October 7, 2013 Tez mam taki niepoprawny tok rozumowania a juz mieszkajac na wiosce, to czuje sie jak kompletne przegiecie ludzkiego rodu :evil_lol: ale co tam... i tak robie swoje i zbieram po paszczakach. Quote
Saththa Posted October 8, 2013 Posted October 8, 2013 Kurcze jestem pewna, ze czytałam =, że była ba nawet, ze myslałam... ale zebym nicz nie napisała zupełnie :razz: A niepoprawny tok rozumowania mam i ja ;) Quote
ulana Posted October 11, 2013 Author Posted October 11, 2013 [quote name='Pink']Tez mam taki niepoprawny tok rozumowania a juz mieszkajac na wiosce, to czuje sie jak kompletne przegiecie ludzkiego rodu :evil_lol: ale co tam... i tak robie swoje i zbieram po paszczakach.[/QUOTE] [quote name='Saththa']Kurcze jestem pewna, ze czytałam =, że była ba nawet, ze myslałam... ale zebym nicz nie napisała zupełnie :razz: A niepoprawny tok rozumowania mam i ja ;)[/QUOTE] Ufff... Ulżyło mi, że nie ja jedna :) [B]Saththa[/B] - lecytyna, lecytyna ;) [B]Pink[/B] - nie pamiętam czy już u nas byłaś i czy Cię witałam, no to witam na wszelki wypadek. ;) Zaglądaj częściej. :) Oj, czy ja też - lecytyna? A to zdjęcie znalazłam wczoraj, robiąc porządki na dysku - akurat pasuje. Jest ze stycznia, żebyście nie myślały, że to już leży śnieg... [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images53.fotosik.pl/109/f17374439ab580c6.jpg[/IMG][/URL] Quote
Pink Posted October 11, 2013 Posted October 11, 2013 hihi tez tak pokazuje paszczakom, ze ich bagaz za nimi musze nosic :lol: ale najbardziej klopotliwe w moim przypadku, to noszenie woreczkow i smakosow po kieszeniach - bo ja nie mam nawyku sprawdzania kieszeni przed praniem hihi wyprany worek foliowy to nie tragedia ale takie smakosy, to juz nie halo w kieszeni :oops: ps. byc napewno bylam ale czy pisalam, to lecytyna by mi sie tez przydala zeby miec pewnosc :evil_lol: Quote
ulana Posted October 12, 2013 Author Posted October 12, 2013 Słomiana wdowa Co robią słomiane wdowy? Zapewne wszystko to, czego nie zrobiłyby z mężem u boku. Korzystają z wolności, popełniając szaleństwa mniejsze i większe. Ale nie ja… Ja przykładnie wracam z pracy do domu, po drodze (gwoli rozrywki oczywiście) odwiedzając kilka miejsc takich, jak sklep spożywczy, poczta i apteka. W domu już od progu zostaję zarzucona wszelkimi problemami świata ludzi i zwierząt. Usiłuję się urwać do kuchni pod pretekstem gotowania obiadu, ale nic z tego. Zibi pilnuje mnie także tutaj (a może zwłaszcza tutaj!) gotowy donieść panu - jak już w końcu wróci - o każdej mojej samowolce. Cóż mi pozostaje... Zaczynam rytuał przekupstwa. Obieram marchewkę. Powoli, dłuuugo, bardzo dokładnie… Zibi siedzi i czeka. Na marchewkę. Stoi i czeka. Marchewka, marchewka. Jednak znowu siedzi i drży mu lekko ogon. Och jej, marchewka. Cudowna, chrupiąca. W końcu przestaję udawać ślepą i głuchą. Spoglądam na rozczochrańca przepełnionego marchewkowym pragnieniem. Zamiast oczu ma dwie marchewki. Już jest cały mój (czytaj: tej marchewki). W końcu wyciągam rękę. Radosne chrupanie nie trwa długo. Zibi kładzie się pod stołem, spokojnie wachluje ogonem. Patrzy na mnie przekrzywiając głowę. „Wiesz, to była najsmaczniejsza marchewka świata” – kadzi jak każdy facet. A ja udając, że wierzę drapię go nad ogonem. I (o dziwo!) czuję, że nie mam najmniejszej ochoty na słomiane szaleństwa. Zdejmuję więc ze stołu tacę z warzywami, miskę, noże i co tam jeszcze i siadam na podłodze obok psa. On tuli się do mnie. Robimy razem obiad. To przecież normalne, nie? Że się z psem u boku, pod stołem obiera warzywa. A może to ta marchewka? Kilka zdjątek Zibiego domowych, bez marchewki niestety. [url=http://www.fotosik.pl][/URL] Może jeszcze dasz marchewkę? [url=http://www.fotosik.pl][/URL] Zawsze ciekawski i w centum wydarzeń :) - tu: obserwuje i nadzoruje wymianę mebelków u Wojtka. [url=http://www.fotosik.pl][/URL] [url=http://www.fotosik.pl][/URL] Najlepsze spanko... Gdzie, no gdzie? ;) [url=http://www.fotosik.pl][/URL] Quote
malawaszka Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 och moja Luna taka marchewkowa też :lol: kiedyś sobie z grządki wykopała i zjadła Quote
Margi Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 Hahaha moja Figa też tak sępi marchewkę ale ja pod stół nie wchodzę.Nawet dla towarzystwa.:eviltong: Quote
Pink Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 Wlasnie pisalam u Waszka, ze u mnie tez ostatnio marchewkowo sie zrobilo. Hippowi troche ciagle glodny brzucho zapycham. Zywot slomianej wdowy nie jest mi obcy ale jakos obce sa mi slomiano wdowkowe szalenstwa :evil_lol: Quote
Saththa Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 U mnie chłopaki też marchewkowe ;) A Lecytyna - tak ejst :) Quote
eria Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 Foxi kiedyś marchewkę lubiła, teraz pluje hihih a Dumka jak pierwszy raz dostała taki gruby plasterek to się nim bawiła i nie kumała o co chodzi. Teraz raz zje, raz nie. Różnie u mnie to bywa :) Quote
WATACHA Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 u mnie mentor zazwyczaj zjada, ale bywa, że pogardzi.A Leoś wiadomo, nic się u niego nie zmarnuje.I lubi ze mną gotować, oj lubi Quote
ulana Posted October 12, 2013 Author Posted October 12, 2013 [quote name='malawaszka']och moja Luna taka marchewkowa też :lol: kiedyś sobie z grządki wykopała i zjadła[/QUOTE] Samoobsługa :) :grin: [quote name='Margi']Hahaha moja Figa też tak sępi marchewkę ale ja pod stół nie wchodzę.Nawet dla towarzystwa.:eviltong:[/QUOTE] Ja też nie wchodziłam - aż do wczoraj. :) [quote name='Pink']Zywot slomianej wdowy nie jest mi obcy ale jakos obce sa mi slomiano wdowkowe szalenstwa :evil_lol:[/QUOTE] Ja to zaprawiona jestem w słomiankowaniu. Zwłaszcza jesienią często nasilają się nieobecności małżonka. Bywało kiedyś, że i po miesiąc czy dwa go nie było, a wtedy to już powszedniała taka samodzielność. Chciałam napisać, że to nurknięcie [B]pod[/B] stół do Zibcia, to moje największe szaleństwo jako słomianej wdowy, ale właśnie sobie uświadomiłam, że to nieprawda. Największe to odstawiłam już trochę lat temu nurkując [B]na[/B] stół - chirurga. Małżonek jak wrócił o mało zawału nie dostał. :) Co do marchewki - widzę, że to przysmak dość popularny :) Zibi lubi jeszcze surowe buraki. I jabłka - ale to nie każdą odmianę - taki znawca. :) Quote
Saththa Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 nie bardzo rozumiem jak można zanurkować na coś :lol: na stół? to raczej wskok :evil_lol: Coś narozrabiała?:) Quote
ulana Posted October 12, 2013 Author Posted October 12, 2013 [quote name='Saththa']nie bardzo rozumiem jak można zanurkować na coś :lol: na stół? to raczej wskok :evil_lol:[/QUOTE] Lubię takie zabawy językiem. Dziś nurkuję pod, a kiedyś nad. :) [QUOTE]Coś narozrabiała?[/QUOTE] Drobiazg. Wyhodowałam sobie kamyczki w pęcherzyku żółciowym, a on zbuntował mi się ostatecznie i nieodwołalnie. Nie miał duszy geologa. ;) Quote
Pink Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 Ja tez taki slomiany dlugodystansowiec ;) chociaz takich dlugich niewidzen, to raczej u nas nie ma. Smiejemy sie, ze jestesmy weekendowym zwiazkiem :lol: ale sa nieraz tez takie okresy, ze i dwa-trzy tygodnie TZ-ta nie ma. Quote
Saththa Posted October 12, 2013 Posted October 12, 2013 [quote name='ulana']Lubię takie zabawy językiem. Dziś nurkuję pod, a kiedyś nad. :) [B] No w sumie nurkuje sie[COLOR=#008000][I] nad[/I][/COLOR] dnem :razz:[/B] Drobiazg. Wyhodowałam sobie kamyczki w pęcherzyku żółciowym, a on zbuntował mi się ostatecznie i nieodwołalnie. Nie miał duszy geologa. ;)[/QUOTE] Samotnie Ci było toś sobie wyhodowała :lol: Quote
ulana Posted October 17, 2013 Author Posted October 17, 2013 [quote name='Pink']Ja tez taki slomiany dlugodystansowiec ;) chociaz takich dlugich niewidzen, to raczej u nas nie ma. Smiejemy sie, ze jestesmy weekendowym zwiazkiem :lol: ale sa nieraz tez takie okresy, ze i dwa-trzy tygodnie TZ-ta nie ma.[/QUOTE] Oj, na weekendowy związek to ja bym się chyba nie nadawała. Przydaje się chłop na co dzień, nie tak tylko od święta. ;) Wolę chyba tak dłużej ciurkiem, a potem już bez wyjazdów. No, ale już jest i na razie moja samotność się skończyła. [quote name='Saththa']Samotnie Ci było toś sobie wyhodowała :lol:[/QUOTE] I tak się pozbyłam mych towarzyszy??? Coś mnie wzięło i 3 dni byłam prawie nieprzytomna, aż szef litościwy pozwolił mi dziś popracować w domu. Dobrze tak się wygrzać w rozciągniętym swojskim sweterku, kiedy się kicha i kicha... Quote
ulana Posted October 22, 2013 Author Posted October 22, 2013 Grzebię się w mazurskich zdjęciach i znalazłam to. Kiedy zobaczyłam w porcie tę łódeczkę od razu pomyślałam o... No, o kim, o kim? ;) I nie mogłam jej nie sfotografować. Specjalnie dla nasze Małej Ważki. :) [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images55.fotosik.pl/124/f59d4984e4632037.jpg[/IMG][/URL] A tak w całości. [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images52.fotosik.pl/124/7d30f8ac0e6103c8.jpg[/IMG][/URL] Dla imiennika drapanko za uchem :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.