Jump to content
Dogomania

Nowotwór prostaty u kastrata?!


Mysia_

Recommended Posts

Wiwi, najważniejsze, że zrobiłaś wszystko, co w Twojej mocy - to zawsze wielka ulga w cierpieniu. Znacznie gorzej, jeśli pozostają wątpliwości i wyrzuty sumienia, że być może się coś zaniedbało...
Trzymaj się kochana! Niestety przed tą przykrą chwilą nie ma ucieczki, skazujemy się na nią podejmując się opieki nad każdym zwierzęciem - tyle, że wtedy nikt o tym nie myśli - i dobrze!
Ja mam obecnie dwa prawie trzynastoletnie psy, więc bardzo dużo o tym wszystkim rozmyślam, starając się przygotować na najgorsze, które może nadejść każdego dnia. Tylko, czy mi się to uda...?:roll:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 95
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Belga, ja jestem juz stara baba, nie przygotujesz sie...nie ludz sie i nie czaruj kobiet:) na "to"nie mozna sie przygotowac, ale to trzeba przezyc! A teraz ciesz sie kazdym dniem, miesiacem, pora roku, rokiem spedzonym zTwoimi Seniorami - ja tak robilam proszac Boga o kazdy dzien! Atos przezyl z nami prawie 13 lat ( braklo nam 6 tygodni)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sota36']Belga, ja jestem juz stara baba, nie przygotujesz sie...nie ludz sie i nie czaruj kobiet:) na "to"nie mozna sie przygotowac, ale to trzeba przezyc![/quote]
Obawiam się, że masz rację...:oops:
[quote]A teraz ciesz sie kazdym dniem, miesiacem, pora roku, rokiem spedzonym zTwoimi Seniorami[/quote]
Jasne, że się ciesze! Jednak widzę, jak starość nieubłaganie postępuje i świadomość coraz bliższego rozstania jednak nieco mi tę radość mąci...:roll:
Z jednej strony to oczywiście powód do radości, że nasz pies dożywa sędziwego wieku, z drugiej jednak bardzo przykro patrzeć, jak nasz - tak niedawno pełen wigoru - przyjaciel staje się coraz bardziej zniedołężniały...:placz:

Link to comment
Share on other sites

Boże nie mam już siły!!!!z Plutem jest tragicznie..........krwawi straszliwie.....nic nie pomaga, nienadązam z wymiana podkładow i sprzataniem, a on jest taki kochany i cierpliwy, pomachał naewt dzisiaj ogonkiem.....dostawal cyklonamine, ale to nic nie dawalo....rano dalam mu ostatnia tabletke.....

cierpienia jednak było za mało....dostał dzisiaj ataku padaczki, nawet nie zdazylam dobiec i biedny tak się udzerzył w głowke, lezał mi na rękach i płakał a ja razem z nim...............to juz wystarczyło............nic juz nie ma sensu..........jutro przyjedzie lekarz i pomożemy mu przejsc na druga strone......czy ja go jeszcze kiedykolwiek zobacze?????czy nasi przyjaciele sa obdarzeni dusza????

co ja zrobie bez niego?????miski, legowisko, smycze co ja z tym zrobie??????co ja zrobie? aten zapach.....kto mnie obudzi mokrym i zimnym noskiem???kto pójdzioe ze mna na spacer????komu wypłaczę się w futro??????
co ja mam zrobic?????????????
samo cierpienie....nie ma juz ratunku, nikt nam nie pomoze.......
za duzo cierpienia............

Boże błagam daj mi siłe!!!!!
ja chyba oszaleje.........a moze jutro nie nadejdzie nigdy........
a onj ma jeszcze taki apetyt....wyniki krwi z poniedzialku bardzo dobre, ale w srodku.........
pomocy...................................

Link to comment
Share on other sites

Wiwi - staszne, caly czas mysle o Was!!!! Najwazniejszy jest teraz On! Dasz rade! Nie bewdzie lekko, ale ON JEST NAJWAZNIEJSZY! Za cala Jego milosc, za przywiazanie Pluta , za wszystkie "mokre i zimne nosy" - za przyjazn, i za tysiace innych odczuc i rzeczy - ON nie moze cierpiec! Wiem, ze podejmiesz sluszna decyzje...
Jestesmy tu z Nim i z Toba! Tylko tyle moge napisac.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wiwi']nie ma ratunku................
a ja nie mam sily.............Skarbie wybacz!!!!!!!!!!!!!!!!![/quote]

Wiwi, wiem jak się teraz czujesz. Każdy kto przez to przeszedł wie, jak ciężko podjąć decyzję. Co ja mogę napisać? Nic Cię w tej chwili nie będzie w stanie pocieszyć. Mogę tylko powiedzieć, że całym sercem jestem z Tobą. Myślami też. Musicie to jakoś przetrwać. ściskam mocno. :-(

Link to comment
Share on other sites

Wiwi, przytulam Cię do serca...
To jedyne, co możesz i musisz zrobić dla swojego przyjaciela - wybawić go od cierpienia.
Dla podniesienia na duchu poczytaj sobie o podobnych przeżyciach ludzi z forum ras szwajcarskich. Oni także bardzo kochali swoje psy i pomogli im przejść za tęczowy most.
[URL="http://www.szwajcary.com/viewtopic.php?f=16&t=3284&view=unread#unread"]Portal Wielbicieli Szwajcarskich Psów Pasterskich • Zobacz wątek - eutanazja/uśpienie[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wiwi']Plutek odszedł wczoraj ok 18.20.......................................................
mam nadzieję, że mi wybaczy i że już nie cierpi..................................[/quote]
Wiwi - On nie wybaczy Ci! Bo nie ma czego wybaczac! On jest Ci wdzieczny, ze odszedl w lepszy swiat godnie, ze nie zostal sam, ze mu pomoglas, ze Go wyprawilas w te ostatnia podroz. A teraz Ty masz czekac! Jak ja i wiele innych opiekunow swych psow, do kolejnego spotkania, tam, wysoko ponad tecza!

Link to comment
Share on other sites

chciałabym bardzo Wam wszystkim podziękować za okazane wsparcie......było to dla mnie bardzo ważne w tych strasznych chwilach.

Do końca łudziłam się, że to może jszcze nie teraz, że zdarzy się cud i będzie dobrze......ale to chyba był już ten właściwy moment.......

Plutek wczoraj już nie mógł chodzic.....nosiłam go na siku, choć to co wylatywało w ogóle nie przypominało siku.

tak strasznie mi go teraz brakuje, tak pusto i smutno w domu.........
mam nzdieję, że ludzi też czasem wpuszczają do psiego raju.

Link to comment
Share on other sites

Wiwi - kazdy z nas sie ludzil, ludzi i bedzie ludzic! NIestety - z cholernym rakiem, wirusem, czy staroscia - przegrywamy! Mamy zal do swiata, do Boga, "dlaczego" pytamy. Z czasem znajdujemy ukojenie, spokoj, ale bol i pustka w sercu pozostaje, to zawsze rana! tak jest u kazdego skalanego ...miloscia do psa...
Obys jak najpredzej odnalazla choc najmniesza rownowage! Z calego serca Ci tego zycze, a o Plutka sie nie martw! Moj Tosiek sie nim zaopiekuje!

Link to comment
Share on other sites

Dla Plutka
[*]
Wiwi, dzielna z Ciebie osoba i bardzo odpowiedzialna włascicielka - zdałaś najtrudniejszy egzamin!
Wiem, że te dni są dla Ciebie niezwykle ciężkie...:-( Jednak mam nadzieję, że jeszcze nie jeden pies zazna szczęścia przy Twoim boku i podaruje je także Tobie. O takich opiekunach wiele psów może jedynie pomażyć. Może gdzieś już jest jakaś psia duszyczka, która czeka na Twoja pomoc...:roll: Wierz mi, tylko podarowanie domu kolejnemu psu sprawia, że śmierć poprzedniego zyskuje sens i łatwiej się z nią pogodzić. Ja wiele let temu, po odejściu mojego pierwszego psiaka zaklinałam się, że już nigdy psa mieć nie bedę, bo przeżywanie rozstania jest ponad moje siły. W tym postanowieniu trwałam rok - był to najsmutniejszy rok w moim życiu! Po odejściu dwóch kolejnych psów nie pogrążałam się już w tak długim w cierpieniu. Patrząc na radość psiaków, które dzięki zwolnionemu miejscu zyskały dom, wiedziałam, że to wszystko jednak ma jakiś sens i znacznie szybciej odzyskiwałam równowagę - czego i Tobie serdecznie życzę!
A Pluto przecież i tak na zawsze pozostanie w Twoim sercu i wspomnieniach...

Link to comment
Share on other sites

dzisiaj jest już nieco lepiej, choć dalej się łapię na tym, że rano zaraz po przebudzeniu, gdy jestem jeszcze gdzieś na granicy jawy i snu, zrywam się szybko, bo Plutka trzeba wyprowadzić i dać leki.....
najgorsze są wieczory, wtedy zawsze chodziliśmy na długie spacery, a potem przed spaniem leki...wczoraj w nocy dopadła mnie myśl, że jeszcze nie dałam Mu jednej tabletki....eh ciężko mi strasznie....
ale odważyłam się wczoraj na spacer z zaprzyjaźnionym psiakiem, było fajnie, ale smyczy nie mogłam utrzymać w ręce....jeszcze nie.....mogę obcować z innymi psami, już ich szczekanie nie doprowadza mnie do łez, ale nie mogę, nie potrafię się do nich zbliżyć, przytulić i nie dałbym rady zaopiekować się teraz innym psiakiem, jeszcze nie....nie chcę aby jakiś inny zwierzak leżał znów obok mojego łóżka, czy budził mnie w nocy na siku....nie jestem na to zupełnie teraz gotowa, chyba pękłoby mi serce....
jeszcze nie nadszedł czas, ale może kiedyś....
na pewno nie wyobrażam sobie życia (później) bez psa....ale teraz sam widok jakiegoś sierściucha przyprawia mnie o łzy....nie mówiąc o tym, że wszyscy sąsiedzi mają pupili i nie mam się gdzie schować....ale to nic, może szybciej pogodzę się z tym , że nie ma już mojego Skarbka....bo zapomnieć nigdy nie zapomnę, mogę jedynie pogodzić się z tym, że już go nie ma...........

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wiwi']jeszcze nie nadszedł czas, ale może kiedyś....[/quote]
A ja Ci jednak życze, żeby ten czas nadszedł jak najprędzej! Wierz mi - choć wiem, że teraz trudno jest Ci to sobie wyobrazić - nic tak nie koi cierpienia. Nie pielęgnuj go w sobie zbyt długo. Jesteś na to zbyt wrażliwa.

Link to comment
Share on other sites

Witaj Wiwi!
Przeczytałam Całą historię Twojego pieska, uroniłam łezkę i bardzo Ci współczuję. Temat mnie zainteresował, bo dotyczy to też mojego psa. 3 lata temu mój pies krwawił (zostawiał krople krwi na podłodze przy chodzeniu). Wet stwierdził zapalenie napletka. Leczenie, kilka miesięcy spokoju i powtórka. Wtedy leczenie antybiotykiem nie dawało skutku a jeszcze wet stwierdził guzek na prawym płacie prostaty. Wylądowałam we Wrocławiu - komplet badań ( w dodatku mój pies jest padaczkowcem), było też usg jamy brzusznej. Dalsze leczenie farmakologiczne. Plamienia krwią nie dało się zahamować. Zapadła decyzja - kastracja. 30 marca 2007 został wykastrowany. Jest niby dobrze, ale zdarza mu się popuszczać mocz. I teraz pojawiła się trwoga w moim sercu - czy dzieje się coś złego?
Pozdrawiam wszystkich. Napiszcie co o tym sądzicie.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za słowa otuchy. Z badaniami typu usg to trochę kłopotu, bo pies jest padaczkowcem i nie można go uśpić to badania. Mój wet na poważniejsze badania odsyła mnie do Wrocławia - mój pies jest pacjentem dr Hildebranda, kastrowany też był we Wrocławiu, robił to dr Bieżyński. Po przeczytaniu tego posta trochę wpadłam w panikę. Z padaczką nie jest źle. Niepokoi mnie to popuszczanie. To mój pierwszy pies. Jest radością mojego życia i moim wielkim przyjacielem dlatego tak się o niego martwię.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sota36']Kryska - powiem tak: zdarza sie, ze psiaki po kastracji/sterylce podsikuja. rozumie, ze sie niepokoisz. Najlepiej zrob badania, w tym USG, a uspokoisz sie, czego Ci zycze.[/quote]
Potwierdzam - mój pies był kastrowany 4 lata temu i także mu się to zdarza. Pół roku temu robiliśmy usg i z prostatą wszystko jest w porządku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...