Jump to content
Dogomania

Fanta ma swój dom :-)!


sleepingbyday

Recommended Posts

[quote name='Asia & Ginger']... ale co to za życie...[/QUOTE]

nie, jak ktos ma dom i ogród bez zwierzát i dzieci, to moze taká sunié trzymac. nie lamac pewnych regul i sunia sié wycisza w takiej rutynie, jak sie zostawi já w spokoju i nie wyprowadza poza posiadlosc ani nie zaprasza wielu ludzi na raz, tylko pojedynczo.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 685
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='emilia2280']nie, jak ktos ma dom i ogród bez zwierzát i dzieci, to moze taká sunié trzymac. nie lamac pewnych regul i sunia sié wycisza w takiej rutynie, jak sie zostawi já w spokoju i nie wyprowadza poza posiadlosc ani nie zaprasza wielu ludzi na raz, tylko pojedynczo.[/QUOTE]
Emilia nie wiem, RS to choroba psychiczna. Kiedyś w Gdyni spotkałam panią, która opowiadała mi o swojej spanielce z RS. Miała ją ok. 20 lat temu, a zaczęlo się w wieku 3 lat, mieli dom z ogrodem, ale mieli też dzieci, z czasem doszło do tego, że mieszkali na piętrze domu, a pies na dole. Do ataku prowokowało ją wszystko, nawet poruszenie palcem u nogi. Gryzła mocno, wielokrotnie, do krwi. Po 2 latach uśpili ją, bo zagrażała wszystkim, nie dało się żyć z takim psem. Pani mi prawie płakała jak to opowiadała. Wyprzytulała i wycałowała mi przy okazji Gingerkę, bo strasznie tęskniła za dotykiem takiej miekkiej sierści, miała wtedy teriera, więc nie dziwota.

Edited by Asia & Ginger
Link to comment
Share on other sites

Dzieci skutecznie denerwują psa.
Jako druga Emilia na tym wątku w pełni podpisuję się pod moją imienniczką. Spokój, wyciszenie - ja mieszkam z dziadkami, mama większość czasu pracuje w domu, jest ustalony rytm dnia.
Co do tej pani, Happy także miała zostać uśpiona, nie została, bo wprowadzono codzienne sesje ćwiczeń, sztuczek. To ją odrywało od codzienności, nauka komend była jedyną rzeczą z którą nie miała negatywnych skojarzeń i to był nasz początek. Nie żadne korygowanie, uczenie posłuszeństwa, do mnie równaj itd., tylko głupoty. Do dotyku przyzwyczajało się Happy tak, że to ona wchodziła na mnie, siłą rzeczy doprowadzając do kontaktu fizycznego, ja pod nią oddychałam, mocniej, wolniej, przyzwyczajało się psa do tego. Teraz ja mogę ją pogłaskać, nie zawsze, ale też wiem, kiedy mogę.
Trzeba przede wszystkim uporu i cierpliwości, bo tak samo jak Fanta jest uparta w swoich nerwach, strachu i agresji tak samo musi być człowiek. To jest choroba psychiczna, ale nie jest ona nie do przezwyciężenia, pod warunkiem, że znajdzie się jej stałe miejsce.
Ze swojej strony mogę zaoferować pomoc, gdyby pojawił się domek w obrębie kujawsko-pomorskiego.

I jeszcze dodam, że ja długo musiałam pracować na zaufanie Happy, bo to ja byłam przyczyną jej agresji do ludzi przez gwałtowne zabawy, przewracanie na siłę, tarmoszenie, naprawdę jak teraz o tym pomyślę - byłam okropna. Przez rok się do niej praktycznie nie odzywałam, a ona nie chciała wyjść ze mną na spacer, dać sobie zapiąć obroży, smyczy, ledwo chciała jeść z ręki, nie wpuszczała mnie do pokoju, rzucała się na mnie za samo spojrzenie na nią. Teraz obie nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, ale to wymagało ode mnie znacznego uspokojenia się. I niestety nie mogę napisać że "nic więcej", bo ćwiczyć trzeba. Fanta nigdy nie będzie adopcyjna na tyle, by dać ją do domu w której nie będą kontynuować pracy zaczętej u Liliany w wręcz zwiększonym stopniu, bo kolejna zmiana miejsca znowu wywoła u niej dużo negatywnych emocji. Wyjściem byłoby jeżdżenie z nią do znajomych, zostawianie jej tam na sekundę w jednym pokoju i wracanie itd., ale kto mając tyle psów by temu podołał. Dlatego mówię - DS, jak najszybciej! Nie trzeba być doświadczonym cudotwórcą - mama nic nie wiedziała o psach, ani ja, dałyśmy radę, może nie miałyśmy tyle konsekwencji, ale prócz tego że pieski były dla nas śliczne i kochane nie wiedziałyśmy kompletnie NIC. Pomógł nam YouTube ;) jeśli znalazłoby się kogoś, kto byłby w stanie pracować z Fantą, z naszą pomocą, to nie widzę opcji by to się nie udało.

Edited by Soko
Link to comment
Share on other sites

w polsce jest, przy optymistycznych założeniach, 200 000 bezdomnych psów. Fanta będzie miec farta, jesli znajdzie taki odpowiedni dom. Normalne psiaki go nie znajdują. takie domy bywają, ale niestety trzeba będzie jednak liczyć się z czarnym scenariuszem. życie w schronie to pogłębiająca się choroba. Jeśli za 3 miesiące nie zrobi znacznych postępów i właściciel nie zdecyduje się na uśpienie tylko oddanie do schronu, i jeśli schron psa nie uspi ( a z tego, co słyszałam, raczej uśpi) - ile czasu dac jej w schronie. rok? dwa lata, pięć lat?
liczenie na cud nie zwalnia nas od rozważania, co zrobić w razie czarnego scenariusza braku domu.

MOżemy jeszcze liczyć na to, że to nie rs.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asia & Ginger']Emilia nie wiem, RS to choroba psychiczna. Kiedyś w Gdyni spotkałam panią, która opowiadała mi o swojej spanielce z RS. Miała ją ok. 20 lat temu, a zaczęlo się w wieku 3 lat, mieli dom z ogrodem, ale mieli też dzieci, z czasem doszło do tego, że mieszkali na piętrze domu, a pies na dole. Do ataku prowokowało ją wszystko, nawet poruszenie palcem u nogi. Gryzła mocno, wielokrotnie, do krwi. Po 2 latach uśpili ją, bo zagrażała wszystkim, nie dało się żyć z takim psem. Pani mi prawie płakała jak to opowiadała. Wyprzytulała i wycałowała mi przy okazji Gingerkę, bo strasznie tęskniła za dotykiem takiej miekkiej sierści, miała wtedy teriera, więc nie dziwota.[/QUOTE]

a wszystko dlatego ze byly dzieci, to podstawa - bez dzieci. i bez innych zwierzát. dorosli nie sá tak ruchliwi i w pelni mogá kontrolowac swoje zachowanie przy takim psie - w tym caly ambaras.

gdyby oglaszac sunié do bezdzietnego domu i bezzwierzécego, znajdzie typowych milosników rasy, którzy (tak jak ja np.) nie bédá adoptowac psów bez problemów, bo wiedzá ze nikt inny takiego zlosnika nie zrozumie i nie zechce. to nie wina zlosnika ze jest zly i naprawde jest w takim zlosniku kupka strachu przed swiatem. Stád potrzeba izolacji i rutyny, bez czéstych wyjazdów i gosci :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='emilia2280']a wszystko dlatego ze byly dzieci, to podstawa - bez dzieci. i bez innych zwierzát. dorosli nie sá tak ruchliwi i w pelni mogá kontrolowac swoje zachowanie przy takim psie - w tym caly ambaras.

gdyby oglaszac sunié do bezdzietnego domu i bezzwierzécego, znajdzie typowych milosników rasy, którzy (tak jak ja np.) nie bédá adoptowac psów bez problemów, bo wiedzá ze nikt inny takiego zlosnika nie zrozumie i nie zechce. to nie wina zlosnika ze jest zly i naprawde jest w takim zlosniku kupka strachu przed swiatem. Stád potrzeba izolacji i rutyny, bez czéstych wyjazdów i gosci :)[/QUOTE]
Emilia ale ta sunia była izolowana od dzieci przez prawie 2 lata, ona mieszkała na dole, reszta rodziny na górze, dzieci się z nią nie kontaktowały, bo było to dla nich zbyt niebezpieczne.

Też mam nadzieję, że to nie RS, a nawet jeśli tak, to nie będzie to przypadek najtrudniejszy z trudnych, ale czasami jest tak, że trzeba wybrać mniejsze zło. Oby w przypadk Fanty nie trzeba było wybierać. :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Wystarczy, że dzieci były. Że zanim zostały odizolowane, doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów. Sunia cały czas wiedziała, że one w tym domu są i że mogą ją skrzywdzić (w jej mniemaniu) ponownie, żyła ciągle w stresie tylko kiedy to nastąpi. Że krzyczały, skakały, biegały, tupały, kłóciły się, rzucały zabawkami i nad tą sunią sufit się trząsł. Nie trzeba kontaktu z nimi, żeby doprowadzić psa do szału, dzieci są genialne w tych sprawach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Wystarczy, że dzieci były. Że zanim zostały odizolowane, doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów. Sunia cały czas wiedziała, że one w tym domu są i że mogą ją skrzywdzić (w jej mniemaniu) ponownie, żyła ciągle w stresie tylko kiedy to nastąpi. Że krzyczały, skakały, biegały, tupały, kłóciły się, rzucały zabawkami i nad tą sunią sufit się trząsł. Nie trzeba kontaktu z nimi, żeby doprowadzić psa do szału, dzieci są genialne w tych sprawach ;)[/QUOTE]
A z tym się zgodzę, znam takie dzieci.
Ale pamiętajmy też, że każdy przypadek jest inny. ;-)

Link to comment
Share on other sites

Nieważne jakie one były, były na tyle straszne że Fanta wpadła w paranoję na ich punkcie. I ta paranoja mogłaby trwać i do końca życia - co z tego, że dzieci się nawet do niej nie odezwą, skoro po prostu SĄ. Na swój przerażający sposób. I tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Nieważne jakie one były, były na tyle straszne że Fanta wpadła w paranoję na ich punkcie. I ta paranoja mogłaby trwać i do końca życia - co z tego, że dzieci się nawet do niej nie odezwą, skoro po prostu SĄ. Na swój przerażający sposób. I tyle.[/QUOTE]
A tego akurat nie wiemy, czy to z powodu dzieci. RS to choroba genetyczna, więc obecność dzieci mogła nie mieć na to najmniejszego wpływu. ;-)

Link to comment
Share on other sites

Niestety - jest źle, kopiuję z fb

Bardzo Wam dziekuje za wsparcie w sprawie Fanty, ale... sytuacja nie wyglada dobrze :( Ta psinka jest chora, ona nie panuje nad tym co robi:( Co ja bym nie dala za to, zeby Fanta zechciala sie przelamac... Pracowalam w piatek przez kilka godzin z Ania, przemila mloda kobieta, ktora niedlugo zakonczy edukacje jako trener psow z pelnymi uprawnieniami. Poprosila mnie o mozliwosc pobierania praktyk na[B] Przystani, w zamian za pomoc przy zwierzetach. Obserwowalysmy zachowania Fanty, zrobilysmy kilka prostych cwiczen, nie wypadly one dobrze:( Fanta odmawia jakiejkolwiek wspolpracy z czlowiekiem, izoluje sie wzrokowo, glosowo, o dotyku nie wspomne! :( Ja ciagle łudzę sie, ze cos sie zmnieni... na lepsze, niestety, ale sytuacja sie pogarsza! Bylam przed chwila u Fanty, po 3 w nocy... Wyszlam z nia na zewnatrz. Jest niespokojna, slabo je, na raty:( Jestem bardzo, ale to bardzo zmartwiona. U mnie, to bylo 6 udokumentowane pogryzienie czlowieka, i trzecia agresja w stosunku do psow, wylacznie na terenie Przystani! Boze, to na mnie ma spasc odpowiedzialnosc za los Fanty:( Gdybym byla mogla to przewidziec, to nigdy bym sie nie zdecydowala na wziecie jej na Przystan! Artykul bardzo ciekawy, ktory wkleila mi Jola, wskazuje, ze zachowania Fanty sa identyczne jak w nim opisane. Nadzwyczaj małe ilości metabolitów serotoniny w moczu i płynie mózgowo-rdzeniowym mózgu. Sugeruje to, że agresja dominujaca jest związana z nienormalnie niskim poziomem serotoniny w mózgu. Serotonina jest jednym z neuroprzekaźników, ktore maja działanie uspokajające. Ich brak wywoluje niekontrolowana agresje:( Fanta byla juz 4 razy na obserwacji przeciwko wsciekliznie po kolejnych pogryzieniach. Ostatnia z nich, na krotko przed przyjazdem do mnie, odbywala sie u weterynarza, gdzie Fanta prawdopodobnie siedziala w klatce przez ok. 2 tygodnie. To z cala pewnoscia skomplikowalo problem, kazdego dnia jest gorzej:( Jezeli mam byc szczera, to pod zadnym pozorem nie wpuscilabym tego psa do czesci mieszkalnej i nie mysle, ze znajdzie sie czlowiek, ktory bedzie ryzykowal pogryzieniem siebie, swoich bliskich i zwierzat, dla ktorych jest opiekunem... Ja sie chyba zalamie, przez ta sytuacje :(((
[/B]
[url]http://www.essfta.org/health_research/aggression.htm[/url]

Link to comment
Share on other sites

Żałuję, że Happy jest taką terytorialną zołzą, bo bym biedaczkę wzięła do siebie..

Dzieci nie muszą być głównym powodem agresji, ale jednym z czynników które to wzmacniają. Jedna z treserek zrobiła listę 10 punków, które składają się na niewychowanie/agresję u psa i ostatnim jest dopiero geny, rasa itd. a wcześniej - człowiek, wszystko wychodzi od człowieka.

Przede wszystkim nie należy w ogóle próbować jej głaskać, wchodzić do niej rozrzucić nagrody i wyjść i tak co 15min, na razie za nic w świecie nie wymagać czegokolwiek od tej biednej przestraszonej kuleczki :(

Link to comment
Share on other sites

Nasza forumowa Millarca,która wyprowadziła agresywnego siedmioletniego spaniela z poczekalni u weta,gdzie czekał na uśpienie z powodu pogryzień,nie bawiła sie w leki,w nazewnictwo i testy,tylko założyła psu na pół roku kaganiec na mordę,wykastrowała,nauczyła sie psa,a pies jej i potem spaniel spędził u niej 7 pięknych lat,legendarny Domel...
Nasz schroniskowy jamnik Harry był 5 razy na obserwacji,gryzł mocno i do krwi,poradziła z nim sobie nasza forumowa Yunona. Odradzałam jej ta adopcję,babka się zaparła. Tu także metoda kagańcowa się sprawdziła. Nie jest zadnym treserem.

więc może tak szybko nie fetujmy wyroków.

przeciez czasemw schronie sa psy,na które trzeba czekać miesiącami aż sie otworzą, ona krótko jest w hotelu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Wystarczy, że dzieci były. Że zanim zostały odizolowane, doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów. Sunia cały czas wiedziała, że one w tym domu są i że mogą ją skrzywdzić (w jej mniemaniu) ponownie, żyła ciągle w stresie tylko kiedy to nastąpi. Że krzyczały, skakały, biegały, tupały, kłóciły się, rzucały zabawkami i nad tą sunią sufit się trząsł. Nie trzeba kontaktu z nimi, żeby doprowadzić psa do szału, dzieci są genialne w tych sprawach ;)[/QUOTE]

tak, o to mi chodzilo, ze ona cale dwa lata czekala na tych swoich "wrogów" na górze-dzieci i nigdy sié nie relaksowala. czula ze jest izolowana i nieakceptowana.

[quote name='Soko']Żałuję, że Happy jest taką terytorialną zołzą, bo bym biedaczkę wzięła do siebie..

Dzieci nie muszą być głównym powodem agresji, ale jednym z czynników które to wzmacniają. Jedna z treserek zrobiła listę 10 punków, które składają się na niewychowanie/agresję u psa i ostatnim jest dopiero geny, rasa itd. a wcześniej - człowiek, wszystko wychodzi od człowieka.

Przede wszystkim nie należy w ogóle próbować jej głaskać, wchodzić do niej rozrzucić nagrody i wyjść i tak co 15min, na razie za nic w świecie nie wymagać czegokolwiek od tej biednej przestraszonej kuleczki :([/QUOTE]

ja tez bym já wziéla gdyby Chelsea nie byla smiertelnie niebezpieczna dla zwierzát. zwyczajnie niech sobie zyje tak jak chce, bez zmuszania jej do pracy z czlowiekiem i psami. czasem sié nie da inaczej.

Link to comment
Share on other sites

a gdzie sobie ma tak zyć? w kojcu schorniskowym? bez szans. zbieranie kasy na hotel? kto zagwarantuje jeszcze kilkanaście lat po 300-400 miesięcznie? i kto powie w oczy psom, np z chrcynnego, z klembowa, że nie wyciągany dziesiątek z nich, żeby leczyć, socjalizować te nieagresywne, bo zbieramy kasę dla psa chorobowo agresywnego, bez szans na adopcję i normalne życie? wolontariat dla psów to trudna droga życiowa, bo wymaga też trudnych wyborów. ale sa one niezbędne. oczywiścei decyzja będzie należeć do prawnego opiekuna fanty, ale rozumeim, że zda on się na radę p. Liliany.

Link to comment
Share on other sites

No niestety jeśli Fanta trafi do schroniska to po niej. A jeśli nie pojawią się żadne efekty po 3 miesiącach to wątpię by znalazły się dalsze deklaracje. 3 lata dalszej pracy uważam są konieczne - potem taki pies może być jako taki adopcyjny do tolerancyjnej rodziny. Ale kto będzie utrzymywać agresora przez 3 lata? Będą dochodzić do p. Liliany nowe psy, a już ich obecność teraz utrudnia sprawę w szkoleniu..

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...