Jump to content
Dogomania

o domach tymczasowych , pomocy schroniskom , poprawie bytu psów bezdomnych


Recommended Posts

Posted

[quote name='kuba123']jeśli chodzi o schroniska to dodam schronisko katowickie
prężnie działający wolontariat psi i koci, szkolenie psów pod okiem szkoły DOGMASTERS, dni otwarte schroniska przynajmniej dwa razy w roku, wizyty przed i po adopcyjne, niewiele psów wyciąganych do DT, dobra komunikacja na linii kierownictwo schronu-wolontariusze, ogłoszenia w sieci i papierowe
schronisko chętnie przyjmuje pomoc rzeczową- koce, wykładziny, karmę, obroże, smycze,

dodam że w schronie nie ma psów które siedzą ponad 3 lata, a stam oscyluje pomiędzy 100 a 130 sztuk( choć zdarza się więcej- czasami)
wydaje mi się, że stan ok 130 psów w zimie jest naprawdę imponujący[/QUOTE]
Nie wiem jak to robicie... Katowice 5 razy więcej maja mieszkanców od Tomaszowa, a macie taka samą ilość psów.... Dodtkowo u nas ciągle się wydaje, że schronisko jest za małe o jakieś 30-40 miejsc.
Może mieszkańcy bardziej świadomi?

  • Replies 260
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Jako wolontariuszka schroniska w Uciechowie poczułam się wywołana "do tablicy".

Mamy swój wątek na dogo:
[url]http://www.dogomania.pl/threads/142281[/url]

a także stronę:
[url]www.uciechow.com[/url]

Najwięcej info jest na naszej stronie. Wątek jest nieuaktualniany w nowe psy do adopcji, służy raczej w celu wklejania fotek psiaków, informowania o tym które są do adopcji i organizujemy pomoc dla psów.

Jakie są nasze potrzeby?

- DOMY STAŁE - podstawa ;)
- DT dla trudniejszych przypadków - mamy obecnie dwa staruszki, sporo dojrzałych psiaków i czasami trafia się coś trudnego.
- ogłoszenia, ale bardziej zależy mi na tych nie tyle internetowych (bo to ogarniam jakoś takoś sama), ale gdzieś wgazetach i innych mediach.

To tyle. fundusze są potrzebne tylko na DTciaki i transporty, ale nie ma tego dużo.
Schronisko do ogromnych nie należy, na chwilę obecną maks, 35 psów.
Nie jest to "złe" schronisko. Psiaki mają regularne spacery, w boksach nie siedzi ich po 10, a maksymalnie 5-6. Nie ma tutaj jakiejś masakry na kształt molochów.

Posted

zapomniałam dopisać
nasze psy w schronisku ćwiczą agility;)

jak to robimy- ano tak
wolontariuszy mamy ok setki ( musieliśmy ograniczyć nabór do 1 w roku - wrzesień i ewentualnie 2 w marcu)
wolontariat jest 2 razy w tygodniu
w sobotę jest zawsze więcej ludzi ( w sprzyjającym okresie pogodowym ok 60 osób)
na pierwszy rzut poszły psy najdłużej siedzące w schronie wszystkie znalazły domy
dziewczyny robią tzw ''firmówki'' [url]http://psi-wolontariusze-fundacja-sos.googlegroups.com/attach/d8d87ca2c5ba4999/Bunia+firm%C3%B3wka.jpg?gda=fU6msUcAAADy-773yAauA0GZ_t3ZhjlbFEGv9DOkX641ydKZPx8HRcwM4iVO1EMUN1-hIaaXJ0M3MCnZ3ExGKa1voVhs8LxdeV4duv6pDMGhhhZdjQlNAw&view=1&part=2[/url]
takie pakiety( po kilka firmówek) rozwieszają, gdzie tylko mogą ( sklepy- nie tylko zoologiczne, kluby seniora, administracje, lecznice, biblioteki) pojedyncze wiszą w gablotach na klatkach schodowych,do tego ogłoszenia w necie

wszystko to zasługa wolontariuszy, którzy tam działają
kierownictwo schroniska świetnie z nami współpracuje

Posted (edited)

Z zasady miejsce bezdomnego zwierzęcia jest w schronisku, więc podstawowa sprawa to walka o dobre warunki w schronach. O ciepłe posłanie, o jedzenie dla nich, o spacer, o chwilę zabawy, opiekę lekarską, jednym słowem o to, żeby życie tam było znośne. Niektóre rzeczy da się zalatwić poprzez wolontariat, inne wymagają pieniędzy, dlatego uważam, że płatne domy tymczasowe globalnie wymierzone są przeciwko zwierzętom. Za ogromne naprawdę pieniądze utrzymywana jest grupa wybranych psów, a totalna większość żyje w nędzy, bo nie ma skąd wziąć środków na modernizację schroniska, czy nawet na karmę.

Już w innym wątku liczyłam - 300 psów w PDT to około półtora miliona złotych rocznie.

Edit.: Dalej dla tych przykładowych trzystu psów - wystarczy że PDT podarują jeden bezpłatny miesiąc w roku i mamy 120.000zł.

Edited by rozi
Posted

[quote name='kuba123']zapomniałam dopisać
nasze psy w schronisku ćwiczą agility;)

jak to robimy- ano tak
wolontariuszy mamy ok setki ( musieliśmy ograniczyć nabór do 1 w roku - wrzesień i ewentualnie 2 w marcu)
wolontariat jest 2 razy w tygodniu
w sobotę jest zawsze więcej ludzi ( w sprzyjającym okresie pogodowym ok 60 osób)
na pierwszy rzut poszły psy najdłużej siedzące w schronie wszystkie znalazły domy
dziewczyny robią tzw ''firmówki'' [url]http://psi-wolontariusze-fundacja-sos.googlegroups.com/attach/d8d87ca2c5ba4999/Bunia+firm%C3%B3wka.jpg?gda=fU6msUcAAADy-773yAauA0GZ_t3ZhjlbFEGv9DOkX641ydKZPx8HRcwM4iVO1EMUN1-hIaaXJ0M3MCnZ3ExGKa1voVhs8LxdeV4duv6pDMGhhhZdjQlNAw&view=1&part=2[/url]
takie pakiety( po kilka firmówek) rozwieszają, gdzie tylko mogą ( sklepy- nie tylko zoologiczne, kluby seniora, administracje, lecznice, biblioteki) pojedyncze wiszą w gablotach na klatkach schodowych,do tego ogłoszenia w necie

wszystko to zasługa wolontariuszy, którzy tam działają
kierownictwo schroniska świetnie z nami współpracuje[/QUOTE]
Ano tak.
My jak walczyliśmy ze starym kierownictwem, jak był zakaz spacerów to 30 przychodziło. Teraz ledwie 4, 5 osób.

[B]I mamy problem. Strasznie się martwimy. Pierwszy przetarg został unieważniony przez UM. Drugi się rozstrzygnie w środę. Jeśli wygra nieodpowiednia osoba to cała nasza praca roczna pójdzie na marne ech.[/B]

Posted

[quote name='rozi']Z zasady miejsce bezdomnego zwierzęcia jest w schronisku, więc podstawowa sprawa to walka o dobre warunki w schronach. O ciepłe posłanie, o jedzenie dla nich, o spacer, o chwilę zabawy, opiekę lekarską, jednym słowem o to, żeby życie tam było znośne. Niektóre rzeczy da się zalatwić poprzez wolontariat, inne wymagają pieniędzy, dlatego uważam, że płatne domy tymczasowe globalnie wymierzone są przeciwko zwierzętom. Za ogromne naprawdę pieniądze utrzymywana jest grupa wybranych psów, a totalna większość żyje w nędzy, bo nie ma skąd wziąć środków na modernizację schroniska, czy nawet na karmę.

Już w innym wątku liczyłam - 300 psów w PDT to około półtora miliona złotych rocznie.

Edit.: Dalej dla tych przykładowych trzystu psów - wystarczy że PDT podarują jeden bezpłatny miesiąc w roku i mamy 120.000zł.[/QUOTE]

Tylko widzisz.... dobre warunki to nie wszystko. Jeszcze potrzebni sa ludzie z sercem, a i tak dla niektórych psów to nie wystarcza.

Ja mam w tej chwili na DT trzy psy- bernardynkę po zmarłym- w schronie nie brakło jej ani jedzenia, ani schronienia. Depresja jej omal nie zabiła, pratycznie nie wstawała, leżała w boksie w mrozy dygocąc i nie chciała wejść do środka, ani do budy; piła tylko w nocy, schudła błyskawicznie na szkielet- a do tego okazało się, że potrzebuje specjalistycznej opieki zdrowotnej, m.in. kardiologa i operacji pod "lepszą" narkozą.
Drugi to dziadzio, jest ślepy i głuchy. Zupełnie. Dostał u nas (w sensie we wrocławskim schronie) swój osobny, czysty (tylko że zaraz go zasiusiał) i ciepły boksik w szczeniakarni, miał jedzenie i spokój. Co z tego, kiedy nie umiał sobie w tym dac rady, trząsł sie, albo wpadał w "autyzm". W domu to zupełnie inny pies, kontaktowy (!), przytulasty, nawet nieporadnie zapraszający do harców.
I czysty, bo dziadzio popuszcza, więc ma pieluszkę, regularnie zmienianą, jest podmywany.
Trzeci to Maniek ze schronu w Krotoszynie. Schronisko dobre, pracownicy naprawdę "dbali" o psy. ale Maniek i tak praktycznie nie wychodził z budy. Potrzebował indywidualnej pracy, warunków domowych, a przede wszystkim- operacji łapki, która była możliwa do przeprowadzenia tylko w klinice z zapleczem technicznym i u weta specjalisty.

Żaden z tych psów nie był w mordowni, żaden nie miałby szans na dom, a byc może i na przeżycie.

Notabene, z trzech moich rezydentów, dwa były przeznaczone do uśpienia i ŻADNE znane mi schronisko nie podjęło by się leczenia i utrzymania ich. Piku zyje u mnie juz prawie 4 lata, Kraksa ponad 6. Obie dziewczyny są tymczasami które zostały na zawsze ;)

Trzeba sobie uświadomić, że zawsze, nawet w najlepszym schronie, będą psy, dla których schronisko to wyrok. Nawet jeśli schronisko jest piękne, dobrze wyposażone, z fajnym personelem. Bo np maja zbyt duży problem zdrowotny, nie do rozwiazania w schronie, bo ich kondycja psychiczna w schronisku się załamuje, bo potrzebują indywidualnej pracy. Nie ma takiego schroniska, które byłoby w stanie zoperować psa ze skomplikowanym problemem (np neurochirurgia), a potem mu prowadzic codzienną rehabilitację.
Takie psy w najlepszym razie zostaja na zawsze w schronisku, w najgorszym- idą do piachu.

Poza tym, badźmy realistami, większość schronisk to wciąż, jeśli nie mordownie, to co najmniej takie obozy do przetrzymywania bezdomniaków. Nikt tam się z psami nie cacka. Słabsze giną, a są i schrony, gdzie ginie większość psów. Albo sa wydawane jak popadnie byle komu, byle sie pozbyć problemu. I nie ma takiej kwoty, która by to zmieniła, a bo nie w kasie jest rzecz.

Posted

[quote name='kuba123']w Katowicach fundacja walczyla o wolontariat przez 2lata prawie ale sie udalo i teraz jest wszystko ok[/QUOTE]
Oj my dłużej.
Mnie mrtwi fakt, że schronisko może być znowu przejęte i prowadzone przez osobę dla zysku.

Posted

[quote name='ocelot']Nie wiem jak to robicie... Katowice 5 razy więcej maja mieszkanców od Tomaszowa, a macie taka samą ilość psów.... Dodtkowo u nas ciągle się wydaje, że schronisko jest za małe o jakieś 30-40 miejsc.
Może mieszkańcy bardziej świadomi?[/QUOTE]
Nie, duża ilość eutanazji.

Posted

[quote name='stzw']Nie, duża ilość eutanazji.[/QUOTE]
U nas za starego kierownictwa było około 100 rocznie, w tym roku 7 chyba, w beznadziejnych przypadkach. Dowiem się dokładnie.
Przedtem u nas nie było psów starych, kalekich, teraz jest sporo.

Posted

Zaznaczę sobie bo mądrze się tu gada, a ulv to chyba czyta mi w myślach :)
U mnie kontrola niezapowiedziana to katastrofa, mogłabym być na przykład z częścią psów w lesie a reszta bardzo chciałaby zobaczyć kto to właśnie wszedł przez furtkę i wtedy jest masakra. Normalne ze wszyscy chcą spojrzeć przez okno i leci wszystko co na oknach i w okolicy, Tigi z podekscytowania zasrywa cały kenel w którym spędza czas podczas mojej nieobecności, koty wieja w panice zwalając wszystko co się da i na to wracam ja z lasu, unorana jak dzik i zastaje na podwórku kontrolę, dwie ślicznie ubrane i czyściutkie dogomaniaczki, we łbie mam wizję widoku jaki zastane po wejściu do domu i szlag mnie trafia na dzień dobry bo mam dodatkowe i niezaplanowane 2 godziny pracy które mogłabym poświęcić psom. Nie trzeba mnie informować z miesięcznym wyprzedzeniem o wizycie ale fajnie by było żebym wiedziała o tym choćby 2 godziny przed. I tak nie zdążę sprzątnąć w tym czasie bo 10 psów w domu potrafi zrobić niezły jubel.

Posted

[quote name='ocelot']U nas za starego kierownictwa było około 100 rocznie, w tym roku 7 chyba, w beznadziejnych przypadkach. Dowiem się dokładnie.
Przedtem u nas nie było psów starych, kalekich, teraz jest sporo.[/QUOTE]
I co? Dużo z nich znajduje domy?

Posted

[quote name='stonka1125']Zaznaczę sobie bo mądrze się tu gada, a ulv to chyba czyta mi w myślach :)
U mnie kontrola niezapowiedziana to katastrofa, mogłabym być na przykład z częścią psów w lesie a reszta bardzo chciałaby zobaczyć kto to właśnie wszedł przez furtkę i wtedy jest masakra. Normalne ze wszyscy chcą spojrzeć przez okno i leci wszystko co na oknach i w okolicy, Tigi z podekscytowania zasrywa cały kenel w którym spędza czas podczas mojej nieobecności, koty wieja w panice zwalając wszystko co się da i na to wracam ja z lasu, unorana jak dzik i zastaje na podwórku kontrolę, dwie ślicznie ubrane i czyściutkie dogomaniaczki, we łbie mam wizję widoku jaki zastane po wejściu do domu i szlag mnie trafia na dzień dobry bo mam dodatkowe i niezaplanowane 2 godziny pracy które mogłabym poświęcić psom. Nie trzeba mnie informować z miesięcznym wyprzedzeniem o wizycie ale fajnie by było żebym wiedziała o tym choćby 2 godziny przed. I tak nie zdążę sprzątnąć w tym czasie bo 10 psów w domu potrafi zrobić niezły jubel.[/QUOTE]

wiesz jakie lubię niezapowiedziane wizyty ? takie że ktoś mniej więcej godzinkę przed przybyciem , dzwoni że jedzie.
Przez godzinkę dasz radę wrócić z lasu , dasz radę opanować zwierzaki ..
Ale w godzinkę nie zatai się ew zaniedbań ;)
Tak wygląda niezapowiedziana wizyta wg mnie.
Może być też i dzień wcześniej taka niezapowiedziana zapowiedź ...

we wszystkim musi być takt i szacunek.

Posted

W 2009 poddanych eutanazji było łącznie 409 psów.
Przyjętych 1418. Z tego 409 uśpionych, 93 padły.
Jaka jest statystyka w 2010r.? Bo na 2011 jeszcze za wcześnie.
Jaki procent starych i kalekich zwierząt znajduje dom?

Posted

szczerze mówiąc nie wiem jak było w 2010 czy 2011
w schronie zaczęliśmy działać pod koniec 2009
jak weszliśmy było w nim ponad 300 psów
obecnie jest między 100 a 130
myślę,że nie jest aż tak źle jak w 2009
w zeszłym roku była kontrola NIK-u i wypadła dobrze
gdyby coś się nie zgadzało wypłynęło by podczas tej kontroli

Posted

Ja też uważam, że jest o niebo lepiej. Tak po prostu z ciekawości pytam, bo generalnie w Katowicach " w temacie zwierząt" jest high-life w porównaniu z tym, co widzę parę kilometrów od Katowic.

Posted

[quote name='stzw']I co? Dużo z nich znajduje domy?[/QUOTE]
No.... z tym jest problem. Kto weźmie starego bądź ułomnego psa?
choć bardzo rzadko się zdarza.
Ludzie przyjechali adoptować psiaka, zabrali Finię - suczkę i wrócili po Kinga - amstaf z problemmi neurologicznymi. Po wypadku.
Część staruszków sama sobie w ciszy odchodzi, to najbardziej boli....
Ale taki Misiek. Przyprowadzony przez swego pana pijaka na kopach, zmaltretowany pies i fizycznie i psychicznie, ostatnie miesiące spędził w kuchni i był chyba pierwszy raz bezpieczny i szczęśliwy.

Kevin.... bez mięśni, zachudzony, musiał tyg. być gdzieś zamknięty, cudem doczołgał się do szkoły. i dziewczyny któr to widziała odwiedzała go, potem zabrała do domu. Po 2 tyg. zmarł jej na kolanach.

To takie małe cuda. Zdecydowanie za mało ich:(

Posted

Uwielbiam stare psy dlatego ich los mnie interesuje. I mimo całego zachwytu cały czas gdzieś w środku zastanawiam się, czy dobrym jest utrzymywanie przy życiu w schroniskach 10 staruszków bo może 1 znajdzie dom. To jedno szczęście w obecności 9 nieszczęść. Za mało, żeby myśleć o sukcesie i cieszyć się, że temu jednemu się udało. A przekonanie ludzi do adopcji tych właśnie najbardziej potrzebujących - to czasami walenie głową w mur. Ile razy słyszałam: 'nie, my chcemy małego, bo jak będzie stary, to dzieci się przyzwyczają a on potem zdechnie."
Jak ktoś chce mieć starego i chorego psa to go znajdzie poza schroniskiem.

Posted

[quote name='stzw']Uwielbiam stare psy dlatego ich los mnie interesuje. I mimo całego zachwytu cały czas gdzieś w środku zastanawiam się, czy dobrym jest utrzymywanie przy życiu w schroniskach 10 staruszków bo może 1 znajdzie dom. To jedno szczęście w obecności 9 nieszczęść. Za mało, żeby myśleć o sukcesie i cieszyć się, że temu jednemu się udało. A przekonanie ludzi do adopcji tych właśnie najbardziej potrzebujących - to czasami walenie głową w mur. Ile razy słyszałam: 'nie, my chcemy małego, bo jak będzie stary, to dzieci się przyzwyczają a on potem zdechnie."
Jak ktoś chce mieć starego i chorego psa to go znajdzie poza schroniskiem.[/QUOTE]
Ale jeśli to są zdrowe psy to czemu je usypiać?
Jestem za usypianiem kiedy skraca się cierpienie.
Natomiast absolutnie mówię nie jeśli chodzi o wiek.

Posted

Nie, ja myślę o takich, które np. są wyciągane, bo już mają pierwsze objawy czegoś. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że w schronisku jest możlwość ciągłego monitorowania stanu zdrowia staruszka z pierwszymi symptomami choroby.
Drugi aspekt - w jakim sensie chory? kiedy będziemy wiedzieć, że to już TEN etap choroby?
No i trzecia sprawa, która mnie najbardziej dołuje - infa w stylu; 'cudowny Azorek, od 10 lat w schronisku". Czy nawet zdrowe psy powinny tak długo przebywać w schronach?
To oczywiście rozważania natury etycznej, ale próbuję się jakoś z nimi uporać biorąc pod uwagę opinie innych.
Nie do końca natomiast pasuje mi opcja - trzymamy Cię psinko w schronisku w nieskończonośc ( czyt. aż komuś się może kiedyś spodobasz) bo jesteś zdrowa.

Posted

Wiesz co? ja mialam podobne obawy co do długości lat w schronisku, ale jak patrzę na naszego Pręgacza, który jest od 2005 roku nigdy bym nie podjęła decyzji o uspieniu. Jest piekny, zdrowy, garnie się do ludzi, uwielbia spacery. Czemu mu odebrać szansę na życie?

Co do staruszków adopcje jednak się zdarzają

Posted

No właśnie: garnie się do ludzi. A nikt mu tych ludzi nie potrafi zapewnić. Dostaje "lizaka" raz albo 2 razy w tygodniu i tyle.
On pewnie jest szczęśliwy na swój sposób. Bo pies to takie stworzenie, które okazuje radość w zamian za każdy gest w jego stronę.
Ale co się w rzeczywistości kłębi w jego głowie?
Ani Ty ani ja nie jesteśmy od wydawania decyzji o eutanazji. Ale wchodząc do schroniska i patrząc na WSZYSTKIE psy pewnych wątpliwości nie da się uciszyć.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...