Jump to content
Dogomania

Radom, mały błekitnooki ast w schro,o co chodzi, miało być pieknie - pies nie żyje!


sahara

Recommended Posts

Z medycznego punktu widzenia o ile byłby taki tragiczny stan małego ze pies z dnia na dzień miałby słabnąć, nie miało prawa mu się polepszyć z nogami. Niestety jest to niemożliwe. Albo organizm zaczyna nawalac na wszystkich frontach, albo zaczyna zdrowieć. O ile po czeterech dniach od schronu zaczęło mu sie poprawiać to znaczy ze zaczął zdrowieć. Czyli stan nagłego pogorszenia musiałby być dopiero po tym komuniakcie. Też dziwne że nagle w ciągu dwóch dni od tego dobrego komunikatu, pies nagle padł. No chyba ze ten pierwszy komuniakt był nieprawdziwy. Szkoda ze prawdy nie poznamy. Bo jakos dosć rozbiezne są informacje od osób które sie z nim opiekowały, od czasu zabrania ze schronu. Jest to też dla mnie dziwne ze pies został zabrany od weterynarz która miała wszystkie potrzebne informacje i przekazane podobne przypadki i ich szczegółowe leczenie. Na tej postawie mogła spokojnie zaplanować leczenie i zlecić potrzebne i niezbędne w tym przypadku badania, bez których pies nie miałby szans zostać wyleczony.
Czy biorac tego psa powiadomiliście weterynarz, która sie psem opiekowała i która wiedziała jak najlepiej temu psu pomóc?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 121
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A ja mam coraz więcej pytań, bo udało mi się dotrzeć do osoby, która znała tego psiaka zanim został porzucony.

Skoro jest ktoś, kto znał tego psiaka, to pewnie znał i właściciela. Porzucanie psa jest przestępstwem. Prosimy o dane właściciela, złożymy doniesienie jako organizacja ochrony zwierząt. Myślę, że nie będzie problemu z ustaleniem danych właściciela.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Porzucanie psa jest przestępstwem.[/QUOTE]
Nie słyszałam, aby oddanie do schroniska psa było przestępstwem. :crazyeye: A z jakiego paragrafu.

Red czy moglibyście powiedzieć co zdiagnozowlaiście u psa? Te nadgarstki sa powiwązane z pewną charakterystyczną chorobą. Tylko że na nią się nie podaje antybiotyku.
U nas badania robiono na AR we Wrocławiu. Jednak ponieważ jest to bardzo rzadka choroba wielu lekarzy nie podjęłoby sie leczenia nie znając podłoza tejchoroby. Czy lekarz opiekujący się tym psem podjał leczenie a jak tak to jakie?
Antybiotykiem sie tego nie leczy, wobec czego czy wogóle zdiagnozował to schorzenie?
Ten pies miał szanse na wyleczenie. Jednak obawiam sie ze zabierajac psa od weterynarza który miał publikacje amerykańskie odnośnie tego schorzenia i leczenia jak i przypadki psów z Polski które były leczone przez lekarzy z AR z Wrocławia, pozbawiliście szansy którą miał ten pies.

Link to comment
Share on other sites

Na początku wątku przeczytałam, że pies był podrzucony na posesję do jednego z radomskich lekarzy. Chyba, że to nieprawda.
Jest to forma pozbycia się psa, czy na ulicę czy posesję, ale jednak.....
Na poczatku wątku autorka błagała, żeby go zabrać, bo żadne schronisko nie zapewni mu właściwych warunków. Został więc adoptowany. A gdzie był dalej leczony i jak, to już sprawa adoptującego i zarówno w tym jak i innym przypadku wcale nie musi się tłumaczyć wszystkim zainteresowanym z każdego dnia. Proponuję zakończyć tę dyskusję, która do niczego nie prowadzi. Jeśli to możliwe, prosimy o namiary właściciela.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LALUNA']Nie słyszałam, aby oddanie do schroniska psa było przestępstwem. :crazyeye: A z jakiego paragrafu.[/quote]

Przecież nie został podrzucony do schroniska tylko;

[quote]Został podrzucony na posesję jednego z radomskich wetów.[/quote]

Smutna sprawa z tym psiakiem: najpierw te nóżki teraz parwo... Które u tak małego psiaczka rozwija sie błyskawicznie:-(

Link to comment
Share on other sites

Wyciąg z ustawy o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997r.

[COLOR=red][B]Art. 6 [/B][/COLOR]
[B][COLOR=#ff0000][/COLOR][/B]
[B][COLOR=#ff0000]1. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.[/COLOR][/B]
[B][COLOR=#ff0000]2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:[/COLOR][/B]
[B][COLOR=#ff0000]11) porzucanie zwierzęcią, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje.[/COLOR][/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote]A gdzie był dalej leczony i jak, to już sprawa adoptującego i zarówno w tym jak i innym przypadku wcale nie musi się tłumaczyć wszystkim zainteresowanym z każdego dnia. [/quote]

Owszem nie musi chyba ze ma cos do ukrycia. I bardzo zgrabnie kierujesz rozmowę na inne tory. Chyba tamte są z jakiegoś powodu niewygodne.
Powiem wiecej, uważam ze nie zostało podjęte leczenie, a przynajmniej nie wtym kierunku co trzeba. Być moze problem przerósł Waszego weterynarza, bo z tych skąpych informacji widać było ze nie zaczął leczenia w odpowiednim kierunku. Niestety to że przestał jesć wcale mnie nie dziwi, skoro nie został w tym kierunku co trzeba być leczonym.
Nie musicie sie nikomu tłumaczyć. Te publikacje udostępniłam jedynie w dobrej wierze że psa mozna było uratować. Niestety nie mam wpływu na to czy ktoś lekka ręką przez swoja niefrasobliwość, zaprzepaści szanse ratowania psa. Pani weterynarz chciała dać temu psu szanse, poważnie podeszła do publikacji dostała namiary na konsultację do świetnego lekarza z A R z Wrocławia który wyprowadził takiego psa. Niestety nie dane juz było jej ratować psa, bo go zabrano. Pewnie w dobrej woli. Tylko że dobrymi chęciami piekło brukowane :angryy:
Żal psa. Miał szanse z tego wyjść.

Oczywiscie na to nie znajdziesz zadnego paragrafu. Co najwyżej mozecie rozważyc we własnym sumieniu, ze nie daliście szansy temu psu. Ale pewnie bedziecie woleli szybko o nim zapomnieć.
Ja nie, bo blisko rok czasu walczyłam o swojego psa, który chodził na nadgarstku. Udało mi sie dzieki temu weterynarzowi i tej publikacji wyprowadzic ją. Potem udało mi się pomóc kolejnemu psiakowi. I żal mi że inni tak łatwo zaprzepaszczają szanse na ratunek dla psa gdy jest on całkiem realny i możliwy.

Link to comment
Share on other sites

Przykro mi, że nic do Ciebie nie dociera...... a w schronisku jest jeszcze ponad 400 zwierząt do leczenia.... zapewne jest co robić. Jest kundelek, który też chętnie pojechałby do wybitnego specjalisty..... I nie zarzucaj nam, że uśmierciłyśmy tego psa, my nie uśmiercamy my ratujemy!
Nie oczekuj dalszego dialogu, bo zacznę postrzegać w tym prowokację. Życzę sukcesów w ratowaniu zwierząt, wiem że blisko Wrocławia potrzebują pomocy psy z Ligoty - i to bardzo.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]I nie zarzucaj nam, że uśmierciłyśmy tego psa, my nie uśmiercamy my ratujemy!
[/QUOTE]
Oprócz tego jednego. I szkoda ze nie przyjmujesz ze można było tego psa uratować i to wcale nie tak wielkim kosztem.
Prowokacja, chyba zartujesz. Nawet Ciebie nie znam. Znałam tylko tego psa z dogo i on był dla mnie wazny, bo wiedziałam ze moze mieć szanse aby go uratować.
Watków nie musisz mi podsyłać, dobrze znam, tak samo jak inny który przegapiłaś. Bo od dwóch tygodni inny pies dostał szanse aby nie amputować mu łapki, tylko ratować. Tam dano mu szanse i sunia jest na dobrej drodze, aby łapkę uratowac. Tylko trzeba chciec a wszystko jst możliwe.

Link to comment
Share on other sites

Madziara próbuje sie zalogować na molasach troche to potrwa.
Tamten z Molosów poprzez inne chodzenie zdeformował sobie te łapy i ma przykurcz scięgien. To troche komplikuje sprawe. Bo trzeba bedzie dodatkowej rehabilitacji na uelatycznienie scięgien.

Dorka czy mozesz podac namiar na tego weterynarza który miał pod opieka przez ostatni tydzień tego amstafa?
Byc moze będzie miał istotne informacje które sie przydadza temu drugiemu psu z molosów.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mi przykro red że nie potrafisz pozbyć się niechęci do mnie, pomimo, że nawet mnie nie znasz :shake: Nigdzie Wam nie zarzucałam, że w nieodpowiedni sposób pomagacie zwierzętom. I często właśnie dlatego, że robicie duzo dobrego, nie odzywałam się. Nie lubię kłótni. Dopóki nikomu krzywda się nie działa było ok.Nawet ta sprawa z Almą-Kapi nie skłoniła mnie do pisania. Chociaz nie mam pewności czy wyszła z tego. Każdemu może się zdarzyć, że sytuacja go przerośnie. Tylko że dorośli ludzie potrafia przyznac się do błędu. I nie zwalaja winy na innych.
Osoba od której mam info znała "hodowcę". I nie podam Ci jej personaliów. Możesz zgłosic to na policję, że wiem, ale nie powiem.
Nie było moim celem wszczynać z Wami kłótni. Prosiłam tylko o nazwisko lekarza który leczył małego. Skąd wiesz, że informacje na temat leczenia takich schorzeń nie przydadzą się jeszcze komuś? Masz coś do ukrycia?
Jak w wątku biora udział osoby przez Was lubiane nie macie oporów żeby się dzielić wiadomościami. I wtedy to nie nazywa się tłumaczenie.
Mozliwe, że wyprowadziło Was z równowagi moje stwierdzenie, że nie wierzę w parwo. Bo nie wierzę.
Wierzyłam za to, że pomimo wszystko uda mu się pomóc. Mały nie został dokładnie przebadany bo nie zdążyliśmy. Pewnie sekcji też nie zrobiłyście?
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że on miał zdiagnozowaną jeszcze jedna wadę? Przy białym umaszczeniu u niektórych ras często występuja wady wrodzone i deformacje. Robiąc sekcję lekarz mógłby stwierdzić czy mały miał równiez wewnętrzne wady. A to mogłoby pomóc innym.
Zanim oskarżycie kogos o zamordowanie psa , zastanówcie się dobrze.
I powtarzam, że nie zamierzam się kłócić. Kłótnie szkodzą, ale idiotki nie dam z siebie robic.
Jeżeli ktos nie pisze na dogo co robi, to wg Was nic nie robi?

Link to comment
Share on other sites

Nie mam niechęci do ludzi, którzy pomagają zwierzętom, ale miejmy do siebie więcej zaufania, bo mamy wspólny cel. To nas oskarżono, że przerosła nas ta sytuacja, więc cos z tym psem zrobiłyśmy. Na pewno zrobiłybyśmy maximum dla niego, ale nie zdążyłyśmy - nie wierzysz, że odszedł na parwo, trudno. Dajmy mu już spokój, jak widac są też takie przypadki gdzie indziej, możemy je pośledzić. O wszystkich genetycznych wadach byłyśmy poinformowane, ale lekarz, o którego pytasz, naprawdę nic szczególnego by nie powiedział, niewiele zdążył z tym psiakiem podziałać. A Kapi, wiem, że ma fajny domek, mieszka z panem i jego starszą matką na parterze w bloku, śpi na łóżku i ma się dobrze. Jest agresywna do ludzi, musi chodzić na smyczy. Naprawdę nie masz powodów, żeby nam nie ufać, wiedząc, że bardzo kochamy zwierzaki i często narażamy się, żeby je ratować. Mimo wszystko, zachęcam do współpracy, wspólnymi siłami można zrobić więcej.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...