Jump to content
Dogomania

Jak TOFIK wychodzi ze studni panicznego strachu...


heksa82

Recommended Posts

Soniu poczytałam :) faktycznie nasze strachulce podobne :cool3:

My dziś zrobiliśmy znów krok do tyłu w naszej socjalizacji :-( Bawiliśmy się piłką jak w przedpokoju przewróciła się zmiotka :shake: oczywiście z wielkim hukiem :angryy: Długo nam zajęło żeby Tofik wszedł do przedpokoju, a i tak przemyka skulony :shake: Jestem na siebie wściekła, że tego nie przewidziałam :mad:

A oto Tofik w wersji "wzięłaś sobie psa to się mną zajmuj a nie kompem" ;)
[IMG]http://i43.tinypic.com/xcrlug.jpg[/IMG]
Zauważ mnie, bo zaraz zasnę... nudno mi :razz:
[IMG]http://i40.tinypic.com/frz28.jpg[/IMG]
Nie widziałaś mnie? To teraz zobaczysz tylko mnie :loveu:
[IMG]http://i42.tinypic.com/11qpik4.jpg[/IMG]
Nic nie widzę, nic nie słyszę i wcale nie przeszkadzam :eviltong:
[IMG]http://i41.tinypic.com/2d5d7k.jpg[/IMG]
A wszystko z miłości do pańci :loveu:
[IMG]http://i41.tinypic.com/ulx0m.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 349
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

[quote name='Yorkomanka']kocham to zasłanianie ekranu:lol: i podziwiam za obsługiwanie lapka na leżąco mi w takiej pozycji cholernie nie wygodnie:lol:[/QUOTE]

Ja za to uwielbiam tą pozycję:p jednak ostatnio przez mojego stwora coraz rzadziej tak spędzam czas :roll:

Link to comment
Share on other sites

ja ogólnie lapka rzadko używam a jeśli już to na siedząco;) przy moim stacjonarnym mi najwygodniej ale jego nigdzie nie zabiorę i psuć mu się zdarza:roll: najmłodszy już nie jest:diabloti: ale nie wiem dlaczego kiedy używam komputera gdziekolwiek indziej niż przy moim biurku siedząc na moim fotelu boli mnie kręgosłup po dłuższej chwili a u siebie mogę siedzieć długo długo i nic mnie nie boli:roll:
na leżąco próbowałam kilka razy albo mi było nie wygodnie albo nic na ekranie nie widziałam:lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='harpoonka']Przejrzałam cały wątek i kilka razy łza mi się zakręciła w oku :) Piękna historia z Tofikiem, oby było jak najwięcej nowych sukcesów! Wycałuj psinkę ode mnie! :)[/QUOTE]

Dziękujemy za odwiedziny :multi:

A teraz cioteczki chwalimy się :evil_lol:

Tofik był na badaniach kontrolnych i... trzustka na lekach pracuje prawidłowo :cool3: teraz zmniejszamy dawkę leków o połowę i możemy powolutku urozmaicać dietę :multi: Wczoraj oszalał na punkcie surowej pietruszki (korzenia), a dziś zobaczcie sami:
[IMG]http://i41.tinypic.com/25qsriu.jpg[/IMG]
:diabloti:
[IMG]http://i44.tinypic.com/eitgjm.jpg[/IMG]
Dzięki temu mam psa z głowy na cały dzień :evil_lol:

Trzymajcie kciuki, żeby udało się ograniczyć leki i urozmaicić dietę :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wykrywka']Bardzo dobre wieści, cieszę się, że trzustka wraca do normy :multi:. Heksa82 to prawdziwa przyjemność czytać Twoje wpisy. Tofik to miał szczęście, że trafił do Ciebie :loveu:[/QUOTE]

Prawdziwą przyjemnością jest mieć takiego funfla jak Tofik :loveu:

I chociaż początki były mega trudne to teraz jest moim ideałem (i ja jego chyba też :oops:). Pod względem aktywności i temperamentów dobraliśmy się idealnie :D

Nie wiedziałam tylko, że adoptowałam marchewkowego potworka, koparkę pospolitą i faceta szalejącego za różem :diabloti: Poniżej zdjęcia, żeby nie było :cool3:

Na dobry początek dnia marcheweczka :razz:
[IMG]http://i39.tinypic.com/2wmnc5f.jpg[/IMG]
Korzystając z pierwszych wiosennych dni trzeba przekopać grządki :diabloti:
[IMG]http://i42.tinypic.com/10wisfp.jpg[/IMG]
No co się pańcia gapisz? Lepiej byś pomogła :mad:
[IMG]http://i39.tinypic.com/vcrjtw.jpg[/IMG]
Zobacz jaką głęboką już wykopałem
[IMG]http://i44.tinypic.com/2uejgux.jpg[/IMG]
Oho koniec kopania...trzeba pilnować różowego skarbu...obcy na horyzoncie
[IMG]http://i39.tinypic.com/117bhg7.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Lepiej ją przytrzymam
[IMG]http://i40.tinypic.com/11vtc2f.jpg[/IMG]
a jeszcze lepiej schowam w dziurę
[IMG]http://i43.tinypic.com/241wf1y.jpg[/IMG]
i będę pilnował...
[IMG]http://i43.tinypic.com/ivzvc7.jpg[/IMG]
i odpoczywał
[IMG]http://i39.tinypic.com/161m4ib.jpg[/IMG]
i obserwował co się dzieje
[IMG]http://i42.tinypic.com/25sms1h.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Koniec leżenia
[IMG]http://i43.tinypic.com/34rybex.jpg[/IMG]
czas pobiegać
[IMG]http://i44.tinypic.com/wk5j4x.jpg[/IMG]
A teraz jakby psa w domu nie było... Calutki czas śpi :evil_lol: o tak słodziutko
[IMG]http://i39.tinypic.com/10opaa8.jpg[/IMG]

Edited by heksa82
Link to comment
Share on other sites

Normalnie jestem dziś taka zła, że aż mnie trzęsie :angryy:

W naszych okolicach pojawił się nowy psiak...Kundelek 7miesięczny mieszaniec spaniela i dobermana (chociaż dla mnie rotek), kupiony oczywiście na giełdzie. Pies na dzień dobry mega najeżony i kopulujący ze wszystkim co się rusza. Jego pani (może jedenastoletnia dziewczynka) w ogóle sobie nie radzi. Jedyna kontrola nad psem to może metrowa smycz puszczona razem z nim.

Pies ten już kilkakrotnie próbował atakować Tofika. Takiej agresji u takiego młodziniaszka jeszcze nie widziałam. :shake: Jak wytłumaczyć dziewczynce, że nasze psy się nie powinny spotykać? Ona zauważyła kiedy i gdzie się spotykamy stałą ekipą i przychodzi zawsze. Skoro takie sytuacje nie dają jej do myślenia (to tylko ostatnie trzy dni):

piątek: na polanie kilka zaprzyjaźnionych psów. My jakieś pięć metrów obok. Ja kucam, Tofik siedzi 10cm ode mnie i wykonuje komendy. Nagle psiak wpada między mnie a Tofciaka. Mój warknął (burknął) bez pokazywania zębów. Tamten atak... Skończyło się na mojej rozciętej wardze (obcy psiak uderzył mnie w walce i się ugryzłam :crazyeye:)

niedziela: bawimy się na polance z dziewczyną Tofika. Przychodzi psiak. Mówię, że w takim razie ja wracam do domu i odchodzę. Po kilku metrach dogoniła mnie dziewczynka ze słowami "odprowadzę Panią". Jak ja przyśpieszam, żeby był dystans między psami ona mnie goni, jak zwalniam zatrzymuje się. Mój zajęty niuchaniem, tamten ujada (najeżony) i jest ciągnięty na kolczatce.

poniedziałek: bawimy się na polance sami (Tofik aportuje niezniszczalną różową piłeczkę :evil_lol:). Na horyzoncie pojawia się dziewczynka z psem na smyczy. Schodzimy z Tofem im z drogi gramoląc się na zarośniętą chaszczami górkę. Nagle ona puszcza smycz, rzuca swojemu patyka, a ten biegusiem do nas z zębami (odległość to 20-30m). Tofik się schował za mnie, a tamten mnie dziabnął w kalosza :mad: Mówię jej, że nasze psy się nie powinny spotykać. Złapała go odeszła. Przyszli znajomi psiarze. Tofik się bawi, szaleje. Na horyzoncie znów się pojawia dziewczynka - Tofik siedzi przy nodze. Podchodzi do nas. Tamten ujada, charczy. Po 15 minutach chcę iść dalej (bo co to za spacer), a ona do mnie żebym trzymała swojego psa na smyczy, bo ona chce puścić swojego. Tłumaczę, że Tofik do tamtego nie podejdzie. A jej do mojego tak więc lepiej, żeby go nie puszczała. Odeszła, obrażona...

Tofikowi sporo czasu zajęło, żeby się rozkręcić znów do zabawy. Nie rozumiem jak można kupić psa mieszanego z tzw. agresywną rasą i zostawić jego wychowanie tylko i wyłącznie dziecku. Szczególnie, że pies przejawia zachowania mocno agresywne nie tylko do psów, ale też do dziewczynki (szczególnie gdy jest na smyczy).

Ufff... lepiej mi chociaż dalej nie wiem jak jej wytłumaczyć, że ma problem z psem, a jego warczenie i gryzienie nie jest już zabawą szczeniaka, czy powarkiwaniem w zabawie (na przy przeciąganiu kija), tylko zaciekłym atakiem?

Link to comment
Share on other sites

Dziwne to wszystko, co opisałaś :shake:, nachalność dziewczynki, bezmyślność jej rodziców.
Najlepiej byłoby porozmawiać właśnie z rodzicami, uświadomić im problem, polecić pracę z psem, na koniec postraszyć konsekwencjami w postaci zwrotu kosztów za zniszczenia (np. kalosze) czy, nie daj Boże, interwencje weterynarza po pogryzieniu do którego może dojść w każdej chwili.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wykrywka']Dziwne to wszystko, co opisałaś :shake:, nachalność dziewczynki, bezmyślność jej rodziców.
Najlepiej byłoby porozmawiać właśnie z rodzicami, uświadomić im problem, polecić pracę z psem, na koniec postraszyć konsekwencjami w postaci zwrotu kosztów za zniszczenia (np. kalosze) czy, nie daj Boże, interwencje weterynarza po pogryzieniu do którego może dojść w każdej chwili.[/QUOTE]

Ja wiem, że to dziwne, ale niestety nic się nie zmieniło (a rodziców nie znam, bo dziewczynka przychodzi kawał drogi). Dziś szłam na polankę od innej strony z postanowieniem, że zerknę i jak będzie dziewczynka to się wycofam. Nie zdążyłam :shake: Kilkadziesiąt metrów przed polanką dorwał nas tamten pies. Leciał z zębami, irokezem i mega agresją. A dziewczynka była tylko kropką, która się z krzykiem wracała. No i teraz się nie śmiejcie, ale wsadziłam Tofika na drzewo :oops: (gruba gałąź na wysokości mojej twarzy). Tofik tam grzecznie siedział :loveu:, a tamten raz się rzucał na drzewo raz w moim kierunku... a dziewczynka biegła...i biegła...I jak w końcu dobiegła złapała za tą majtającą metrową smycz i próbowała go odciągnąć, więc co? Skierował agresję w stronę dziewczynki :shake: No i nie wytrzymałam i opierdzieliłam młodą (Tofik cały czas na drzewie). Może trochę za dobitnie jej to wszystko powiedziałam (ale nie klęłam dopóki od niej nie odeszłam, potem mi się wymknęło pod nosem :razz:), jednak mam nadzieje, że w końcu zrozumie, bo naprawdę będzie nieszczęście :placz: Jak udało się jej odciągnąć psiaka, zdjęłam Tofika - jego mina bezcenna...

Tofik w swoim dzisiejszym dziele - odpoczynek po pracy :lol:
[IMG]http://i44.tinypic.com/xdcbrs.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Kurczę, nieciekawa sytuacja.
Skoro do rodziców nie masz jak dotrzeć, to najwyżej powiedz dziewczynce, że psy się nie tolerują i nie wolno dopuszczać do kontaktu pomiędzy nimi. Powiedz, że sobie tego nie życzysz.
W razie czego zawsze można postraszyć strażą miejską/policją, bo chyba nawet pewnością nie masz, czy pies szczepiony? Poza tym - stwarza zagrożenie, zarówno dla zwierząt - jak i dla ludzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='heksa82']Dzisiaj dziewczynki nie było :multi:

[/QUOTE]
Ale może być jutro :shake:, musisz to doprowadzić do końca, ewentualnie umówić się co do korzystania z terenu, zapobiegać spotykaniu się psów.

[quote name='heksa82']

Tofik jutro idzie na kastracje, a jego głupia pańcia już się denerwuje :roll:[/QUOTE]
Kciuku zaciśnięte :kciuki: a na nerwy są ... chyba ... lekarstwa :evil_lol:.
([SIZE=1]nie przejmuj się, to normalne, że przeżywasz zabieg Tofika, zdziwiłabym się, gdyby było inaczej)[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Oj ciężki dzień miałam wczoraj, ale z Tofikiem wszystko ok :lol: Kiedy Tofik dostał głupiego jasia i odpływał przypomniało mi się jak całkiem niedawno usypiałam moją prawie pełnoletnią sunię :-( Pierwszy raz od tamtego czasu coś we mnie pękło... Przez cały zabieg nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Raz myślałam o Korze, raz o Tofiku, a nastrój miałam taki, że bez kija nie podchodź :placz: Jednak chyba to było mi potrzebnie, bo mam wrażenie, że dopiero wczoraj się tak naprawdę z nią pożegnałam :iloveyou:

Ostatnie zdjęcie Kory :loveu:
[IMG]http://i43.tinypic.com/rr2y45.jpg[/IMG]

Sam zabieg przebiegł bezproblemowo, rana jak na taką świeżą wygląda rewelacyjnie, a Tofik po kilku próbach lizania dał sobie z nią spokój. Na razie w ogóle nie wykazuje nią zainteresowania :p Jak wetka go wyprowadziła to wyglądał dokładnie tak jak w dniu kiedy go zabrałam ze schronu :shake: pełzał zamiast iść, uszu położone po sobie, ogon podkulony (prawie przyklejony do brzucha), nawet mój widok nie sprawił, że przyjął normalną postawę. Na szczęście na hasło wracamy do domu wszystko wróciło do normy :multi: Jedyne co się zmieniło to to, że Tofik był zawsze mega przylepą i pilnował mnie na każdym kroku, ale od wczoraj jego potrzeba bliskości osiąga apogeum. Próbował nawet wejść ze mną pod prysznic chociaż do tej pory omijał go szerokim łukiem (kąpiele), a jak ja się przekręciłam w nocy, albo chociaż ciut od niego odsuwam to zaraz się wtula jeszcze mocniej i większą powierzchnią :evil_lol: Tu z dzisiejszego ranka marchewkowy potworek
[IMG]http://i42.tinypic.com/15hh4ht.jpg[/IMG]

Co do dziewczynki to wiem już, z którego osiedla przychodzi. Jest tam wiele miejsca gdzie psiaki mogą biegać. Jednak z tego co wiem okoliczni mieszkańcy nie życzyli sobie, żeby tamten psiak "bawił się" z ich. Dlatego dziewczynka idzie taki kawał do "nas". Jeżeli sytuacja się poprawi to spróbuję dotrzeć do jej rodziców. Jednak sądzę, że znów zmieniła miejsce. Szkoda psiaka :shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...