Jump to content
Dogomania

Porzucony pies przy drodze E40 pilnie potrzebuje pomocy


aPerfectDrug

Recommended Posts

[quote name='aPerfectDrug']Dziewczyny, potrzebujecie jeszcze kasy?[/QUOTE]
Te zebrane pieniądze mają być w większości przeznaczone na opłatę za hotelik, bo przecież w końcu się uda... Matamata sama zapłaciła za drugą porcje tabletek dla Miśka i na obecną chwilę również nie chciała pieniędzy na jedzenie dla Miśka, a to trochę przecież kosztuje. Czyli w tej chwili gdy Misiek nadal "mieszka" przy E4, pieniądze nie są mu potrzebne.

Melduję, że widziałam go wczoraj, spał na słomie ale tym razem nie pozwolił mi blisko podejść.

Edited by aga.k
Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj ma być ostatnia taka zimna noc u nas - do -25 stopni. Mam wielką nadzieję, ze to prawda.
U Miśka był postęp - sama nie wiem jak to nazwać - jednorazowy...? W czwartek pozwolil mi do siebie podejśc na 2m. Lezał w słomie jak sie zbliżałam, podniósł głowę ale długo nie wstawał. Wstal z posłania jak już byłam bardzo blisko i ociągał się z odejściem -niby odchodził ale oglądał się wciąż za siebie i patrzył co robię. Potem stal w odległości może 10m i obserwował jak napełniam miski - potem obserwowałam go z samochodu i widziałam, ze chodził po moich śladach i wąchał, jak odjeżdzałam wrócił już na posłanie jeść.
Ale to było jednorazowe. W piątek nie było go wogóle na posłaniu jak przyjechałam, pojawił się dopiero jak już przejeżdzałam już E4 w drodze do domu. Dzisiaj byłam bardzo wcześnie u niego bo o 8 rano - zastałam go w posłaniu, serce mi się pokrajało w kawałki bo był do połowy (tej, która wystawała ze słomy) oszroniony. Wczorajsza noc też była bardzo, bardzo zimna. Wstawał też ostrożnie, zesztywniały z zimna, na szczudlastych, sztywnych łapach, dopiero po kilku krokach szedł już w miarę normalnie. Znowu odszedł na bezpieczna odległość i obserwował mnie jak sprzątam i napełniam miski. Musiał wrócić szybko, bo rano było -15 a jak pojechałam tam popołudniu to jedzenia już nie było - czyli zjadł zanim zamarzło. Leki zjada grzecznie, zresztą zawsze to co zostawiam w słomie - mięso, kości lub inne smakołyki znika. Gorzej jest z suchą karmą - tę roznosi i wysypuje po okolicy. Skonsultowałam się z lekarzem i podaję mu wciąz całą tabletkę leków przeciwzapalnych - od połowy tygodnia będziemy schodzić do połowy tabletki.
Miśkowi może w tej chwili nie potrzeba pieniędzy - w koncu mieszka tam, gdzie mieszka. Ale to, o co będziemy pewnie prosić, to pomoc w jego złapaniu. Myślę, że jest już na tyle przyzwyczajony do spania w posłaniu ze słomy, w jednym miejscu, że gdy tylko się trochę ociepli możemy zaryzykować złapanie go przy pomocy Sedalinu. Ale do tego potzrebujemy pomocy, ludzi - nie zrobimy tego same z aga.k. Jeśli ktoś z Was może pomóc nam w łapaniu Miśka i przyjechać do Jastwi prosimy o kontakt.

Link to comment
Share on other sites

Ehh, wtarara - ja myślę o nim rano, w południe i wieczór. Jak widzę śnieg za oknem i -20 stopni na termometrze to myślę nawet częściej. Ile razy tu wchodze i widzę tytuł "pilnie potrzebuje pomocy" to sobie myślę, ile to już trwa. Ponad 7 miesięcy. Tyle czasu Misiek mieszka przy drodze.
Niby ma od nas pomoc - ma co jeść, ma gdzie spać, ma leki, żeby go nei bolało. Ale to ciągle mało.
Misiek jest - nic sie nie zmieniło. Spi w słomie, wogóle w ciągu dnia też na tym posłaniu spędza dużo czasu - można go tam zastać leżącego o różnych porach. Jedzenie zjada, leki też, niby nie wygląda źle. Czasem sobie biega po polach, znosi na posłanie różne śmieci, co ludzie wyrzucają z aut. Jak mnie widzi to bez zmian - z opuszczoną głową zbiera się z posłania i odchodzi. Jak odjeżdzam wraca. I tak to może trwać jeszcze miesiącami - nie ma co liczyć, że on sam podejdzie. Trochę zrezygnowana już jestem, zwłaszcza, że idzie kolejne załamanie pogody. Niby można byłoby mu zrobić jakieś zadaszenie nad posłaniem, ale to bez sensu - przeniesie sie gdzie indziej.

Link to comment
Share on other sites

Misiek sie przypomina ciotkom. Przeżyliśmy mrozy, przeżyliśmy śnieżyce chociaż było ciężko. Słoma zamarzała, misek trzeba było szukać w zaspach - samo dotarcie do Miśka było jak wyprawa na biegun. Teraz musimy przetrwać odwilż, co też łatwe nie będzie. Wszedzie kupa śniegu, mokro, błoto, słoma zamaka, trzeba ją wymieniać, co oznacza brnięcie z worem mokrej słomy kawał drogi od posłania Miśka do samochodu. Ehh - łatwo nie jest.
Ale najwazniejsze że żyje - dzisiaj było cieplej i od razu widać było po nim, ze odżył po tych mrozach, bo brykał po polach jak szczeniak.

Link to comment
Share on other sites

Cicho, bo nic się nie zmieniło. Misiek żyje, je, śpi czasem w słomie, czasem w ruinach "szałasu", który własnymi zębami rozbroił. Biega po polach, czasem przesiaduje przy drodze - wszystko bez zmian.
Powoli się wykruszają ludzie zainteresowani Miśkiem i jego losami. Mam wrażenie, że niedługo zostaniemy już tylko ja i Aga. W najblizszych dniach będę próbować podac mu tabletki na odrobaczenie - mam nadzieję, że zje. Pogoda się poprawia więc i Miskowy los jest trochę lepszy, chociaż te ostatnie deszcze i dzisiejszy śnieg tez się dają we znaki - ciężko nadążyć z wymienianiem i suszeniem słomy a to, żeby zapewnić mu na bieżąco jakieś w miarę suche miejsce do spania to taka moja osobista ambicja.

Link to comment
Share on other sites

Co do akcji łapania - musimy coś postanowić i ustalić z aga.k. Tylko, że do tego trzeba ludzi - im więcej tym lepiej bo teren ogromny. Cięzko przewidzieć jak Misiek sie zachowa - zresztą ja sama nie mam żadnego doświadczenia z tym środkiem. Najlepiej na ten temat wypowiedziałaby się Aga.
Z tą łapanką to wogóle jest tak - ja chciałabym strasznie coś przedsięwziąć bo najgorsze jest właściwie takie czekanie. Przetrwaliśmy mrozy ale wiosna to też dla niego zagrożenie - i od "życzliwych"ludzi i od zwierząt. Ale z drugiej strony się strasznie boję - czy mu nie zaszkodzimy, czy nie ucieknie, wyniesie się stamtąd? Jest tysiąc rzeczy, które się mogą stać w trakcie.
A pieniądze się zawsze przydają - Miskowi będą bardzo potrzebne jak już go złapiemy. Ja narazie jako tako daję radę finansowo, jedna psia gęba więcej do wyżywienia jest jeszcze do przeżycia. Chociaż Misiek ostatnio trochę wybrzydza - gotowane owszem, zwłaszcza mięsko, za to sucha karma go w zęby szczypie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...