Jump to content
Dogomania

matamata

Members
  • Posts

    408
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Jadowniki/małopolska

matamata's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Dzwoniłam. Wychudzony pies odebrany, kot w jeszcze gorszym stanie niż pies również. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli pomóc, a szczególnie KTOZ za błyskawiczną reakcję.
  2. Kilka dni temu byłam przejazdem w Bochni. Na ulicy Karosek, a konkretnie przy skrzyżowaniu Karosek z Solidarności jest działka na której stoją jakieś rozwalające się budynki i stare szopy. I przy tych szopach stoi buda a raczej to co z niej zostało – parę dziurawych desek zbitych razem. Z drogi wygląda to strasznie. W tej budzie koczuje chudy czarny kundel średniej wielkości. Tego psa widziałam już wcześniej - jakieś dwa tygodnie temu przejeżdżając ulica Solidarności zauważyłam tego właśnie czarnego kundelka z wystającymi żebrami jak przebiegał przez ulicę, niosąc w pysku jakieś puste opakowania, pewnie wygrzebane ze śmieci pod pobliskim supermarketem. Zwróciłam uwagę, że jest bardzo chudy, pomyślałam, że pewnie bezdomny, nawet zatrzymałam samochód ale pies już uciekł w krzaki, a ja bałam się sama go szukać. No i w niedzielę go znowu zobaczyłam – właśnie w tej dziurawej budzie. Mieszkam spory kawałek od Bochni, nie znam miasta – miejsce zlokalizowałam przez google maps. Szukam kogoś, kto jest z Bochni, może jakiejś organizacji zajmującej się bezdomniakami, kto mógłby sprawdzić co tym psem. Ja z racji obecnej sytuacji życiowej nie dam rady jechać tam i tropić, czy ktoś się tym psem zajmuje czy on po prostu tam koczuje. Myślałam, że może zgłoszę go do gminy, ale jeżeli nie jest bezdomny oleją tę sprawę. Może ktoś mógłby jakoś pomóc?
  3. Misiek pozdrawia wszystkie ciotki. Postaram się w najbliższym czasie zrobić mu kilka aktualnych, wiosennych zdjęć. Po Miskowej bezdomności już niewiele zostało, zadomowił się na dobre u mojej mamy - nie chce już wogóle siedzieć u siebie, w tym wygrodzonym miejscu ogrodu, chce do ludzi. Więc chodzi sobie wolno po całej posesji, jest bardzo grzeczny, nie interesuje go już nawet otwarta brama wjazdowa. Świetnie dogaduje się z całą naszą psią bandą, toleruje babcine kury, czasem je tylko pogoni kiedy wejdą na jego teren i wyjadają mu z miski.Rozbrajający jest kiedy podchodzi do kogoś z nas, kładzie się koło nóg i patrzy - szuka kontaktu wzrokowego, przytula się, przewraca na plecy i domaga się drapania i głaskania. Opanowaliśmy już całkiem problemy żołądkowe - wymagało to niestety aż trzykrotnego odrobaczenia różnymi środkami i probiotyków na regulację trawienia, ale zadziało. Pochwalę się, że kupki mamy teraz jak z reklamy "twardych dowodów":) Dla mnie to wielkie osiągnięcie bo dłuuugo walczyliśmy z - co tu dużo mówić - sraczką:) Aga, przypomnij mi prosze nr konta. Ja też się chcę dorzucić do Miskowego długu, chociaż symbolicznie. W imieniu Miśka i moim - pozdrowienia dla wszystkich:)
  4. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali i kibicowali Miśkowi. Potwierdzam - Misiek jest bezpieczny i myślę, że szczęśliwy w nowym domu, gdzie nigdy już mu nie zabraknie jedzenia ani ciepłego miejsca do spania i skąd go nikt nie wyrzuci. Mieszka u moich rodziców, ma na wyłączny użytek ogrodzony kawał ogrodu, ja jestem u niego codziennie, karmię go i zabieram na spacery jak czas pozwala. Misiek przeszedł metamorfozę o 180 stopni. Na mój widok dostaje amoku - nie mylić z nazwą hoteliku Iwony:) Czołga się po ziemi, piszczy, skacze jak szczeniak, próbuje mi wejść do kieszeni. To bardzo, bardzo ułożony pies - nie ma z nim żadnego problemu. Dogaduje się z moimi psami - chociaż żywiołowy temperament jednej z moich suk jeszcze go trochę onieśmiela, ale przy ostatnim spotkaniu szaleli już razem. Pierwsze dni były ciężkie - zmiana jedzenia z suchego na gotowane spowodowała biegunkę, poza tym Misiek przez kilka nocy wył. Ale teraz to już idealny pies. Strasznie garnie się do ludzi, jeśli ktoś nie zna jego historii nigdy nie uwierzy, że tyle czasu koczował w lesie i uciekał na widok człowieka. Jak już pisałam toleruje inne zwierzęta - nie tylko psy, ale też kury mojej babci, a przyznaję, że na początku bałam się, że po takich przeżyciach będzie na nie polował. Początkowo miał syndrom "jedzenia na zapas" - jakby to, że kiedyś głodował mu pozostało w pamięci, pochłaniał każdą miskę tempie tak ekspresowym, że czasem kończyło się to zwróceniem połowy jej zawartości i napewno nie pomagało przy tej biegunce. Ale to też minęło - zresztą nauczona doświadczeniem podaję mu mniejsze porcje. Co oczywiście nie przeszkadza mojej babci dokarmiać go przy każdej okazji kiedy mnie nei ma. Misiek lubi być czesany - stoi wtedy zadowolony i mlaska językiem. Nie umie niestety chodzić na smyczy - kiedy wychodzi za ogrodzenie jest rozkojarzony, ciągnie we wszystkie strony i trudno mi go opanowac, bo to jednak kawał psa jest. Ale pewnie to z czasem minie. Aga - w niedzielę wysłałam Ci kilka najnowszych zdjęć Miśka, bo ja niestety nie umiem ich tu wstawić. Możesz dac znać czy dotarły - jeśli nie spróbuje wysłać jeszcze raz.
  5. [quote name='Malgoska']ale kto zabrał tego psa?????? poszedł do dt ale nie wiadomo gdzie? to od kogo dostawałas te zdjęcia? nie masz żadnych danych personalnych?[/QUOTE] Malgośka - mam dane osobowe, nr telefonu i maila. I co z tego? Telefon nie jest odbierany, zapewne na kartę, na maile nikt nie odpowiada a dane osobowe mozna sobie podać, jakie się chce. Ty zawsze legitymujesz wszystkich dowodem osobistym? Gwarantuję ci, że od tej pory będę na wszystkich patrzeć jak na potencjalnych oszustów, ale do tej pory tak nie miałam. Przepraszam, ponosi mnie ale juz mi nerwy nei wytrzymują...
  6. Czuje się winna, tego co się stało. Wyrzuty sumienia nie dają mi spokoju przez cały czas. Felka Misiek był jak najbardziej realny - od października 2011 przez rok widziałam go niemal codziennie. Już prawie go oswoiłam, było coraz lepiej ale żeby go złapać"gołymi rękami" potrzeba było jeszcze dużo czasu, raczej miesięcy niż tygodni. Na mysl o tym, że zaraz znowu przyjdzie zima i mrozy przyjęlam pierwszą propozycję pomocy jaka sie pojawiła. Zwlaszcza, że była konkretna - przywiozą klatkę-łapkę i zostawią,żeby Misiek się z nią oswoił. Jeśli się złapie proponowali dom tymczasowy u doświadczonej osoby. Myślałam, ze zdołamy go sprawdzić, poza tym byłam przekonana, że Misiek dzikus po raz kolejny ominie klatkę szerokim łukiem. A on się dał złapać przy pierwszej próbie. Nie moglam tam warowac przy nich cały czas w tym lesie tym bardziej, że moja sytuacja domowa była i dalej jest skomplikowana - po paru godzinach dostałam telefon, że Misiek jest złapany, że wszystko jest w porządku i jest już w drodze do domu tymczasowego. Potem dostałam zdjęcia - na 100% był to Misiek, na smyczy, na spacerze, na podwórku, w domu, u weterynarza. I wszystko było ok, tylko terminy wizyty u Miska się rozmywały ale kontakt był cały czas.Od końca listopada nei ma juz zadnego kontaktu z nimi - telefony nie odpowiadaja, maile też. Po raz pierwszy się aż tak zaangażowałam w pomoc psu, przyzwyczaiłam się do niego a on do mnie. Skąd się biora tacy ludzie i to tu, na dogomanii, gdzie powinni być ludzie kochający psy. Tyle pracy, odkarmiania Miska, zabezpieczania, żeby przetrwał ostatnią zimę, oswajania - wszystko na nic. Mam tylko nadzieję,że on żyje,że go oddadzą. Misiek był bezdomnym psem - kazdy mógł podjechać, próbowac go złapać, skrzywdzić, zabić, dosypać mu trutki do jedzenia. Nie byłabym w stanie go przed tym uchronić. Wszystkiego się już spodziewałam - ostatniej zimy codziennie jeżdziłam tam z naastawieniem, że znajdę go po nocy zamarzniętego w słomie. Ale tego, co sie stało nie pojejrzewałam nawet w najczarniejszych myślach. Proszę wszystkich - jeśli mozecie jakoś pomóc go odnaleźć to pomózcie.
  7. [quote name='_Aga_']Nie wiem, jak Ty opłacasz 9 psów w hotelikach.. My nie możemy trzech opłacić.. matamata - serce się ściska jak piszesz o Miśku.. :( Jak on się musi bać ludzi.......... A mimo to desperacko próbuje Ci zaufać...[/QUOTE] Tak Aga, próbuje mi zaufać. Jeszcze chwile i nie bedzie potrafił zrozumieć czemu odjeżdzam i go tam zostawiam - kolejny człowiek, który go zostawia. A ja go nie mam gdzie zabrać... Albo co gorsze - kiedyś przejdzie za mną przez ten rów a dalej jest już droga. Co będzie jak wybiegnie na drogę... Waruję już powoli. Za bardzo mnie to wszystko obciąża psychicznie.
  8. Witam!

    Zapraszam Cię na bazarki w sam raz na długie jesienne wieczory.

    Są to bazarki na rzecz Bazyla , który przebywa w hoteliku z behawiorystą , nie ma deklaracji i utrzymuje się tam tylko dzięki bazarkom.

    Na pierwszym bazarku znajdziesz wielką płytotekę - filmy najróżniejszych gatunków , muzykę i gry komputerowe

    http://www.dogomania.pl/forum/thread...do-24-10-20-00

    Na drugim bazarku mamy mega księgarnie 150 książek różnych gatunków , niektóre stare wydaniu już praktycznie niedostępne

    http://www.dogomania.pl/forum/thread...do-24-10-20-00

    Zerknij w wolnej chwili a nóż coś się przyda:smile:

  9. Nie ma dużego huku przy strzale z Palmera. Z tego co pamiętam to było raczej takie "pffff" - w grudniu facet z firmy wyłapującej strzelał do Miska z mojego samochodu. Misiek był w odległości jakichś 5 m - nawet się nie przestraszył więc huku nie mogło być. A strzałka nie doleciała. Dzisiaj Misiek polizał mnie po ręce. Baliśmy się oboje - on biedak nie podchodzi do mnie tylko się podczołguje. Poza tym dziś zauważyłam że boi się samochodu - nawet może i poszedłby dziś za mną, ale jak zobaczył auto stojące przy drodze natychmiast zawrócił do lasu i patrzył jak odjeżdzam już z bezpiecznej odległości. Nawet jak go złapiemy to kolejny problem bedzie jak go stamtąd zabrać, żeby nie spanikował.
  10. Coś się porobiło... jakieś szumy informacyjne. Według mojej wiedzy Misiek nie jest złapany - przynajmniej w niedzielę nie był. Zawiozłam mu jedzenie, wyszedł na moje wołanie, odprowadził mnie aż do drogi, zawrócił do lasu dopiero jak mąż otworzył okno w samochodzie i zaczął go wołać. On generalnie gorzej reaguje na facetów - ucieka od razu. Dzisiaj go nie widziałam ale jedzenie było zjedzone, słoma wygnieciona. Misiek się oswaja- przychodzi do mnie a raczej podczołguje się na wyciągnięcie ręki, bierze ode mnie jedzenie. Przyznaję uczciwie - trochę się go boję. To jest duży pies, nie szczepiony, boję się jak może zareagować na próby np. pogłaskania. Nie mam żadnego doświadczenia z takimi psami i po prostunajzwyczajniej się boję. Poza tym, nawet gdyby jakimś cudem poszedł za mną do auta - nie mam go gdzie zabrać. Nie wiem o co chodzi z tym strzelaniem. Ja wiem o jednej próbie strzelania - z broni Palmera, bo przy niej byłam. To było w grudniu zeszłego roku, kiedy gmina wynajęła firmę z Krakowa. Próba się nie powiodła, o czym zresztą pisałyśmy. O innym strzelaniu nic nie wiem.
  11. Jezu... Przypominam, że to jest wątek Miśka, który od ponad roku mieszka przy ruchliwej drodze. Wyrzuconego, skrajnie przerażonego zwierzaka, który wciąż moknie i marznie w lesie. Miśka, który był zasypany śniegiem po sam czubek nosa i przezył trzy tygodnie wściekłego mrozu na kupie słomy. Bardzo Was proszę - nie wykorzystujcie jego wątku do załatwiania jakichś własnych pozawątkowych animozji. Ten pies potrzebuje pomocy - jeszcze PRZED zimą, bo nie wyobrażam sobie jak tam przeżyje kolejne 30-sto stopniowe mrozy.
  12. Sytuacja Miska jest poważniejsza niż mi się wydawało - nawet gdy uda się go złapać nie ma go gdzie umieścić. Choćbym stanęła na głowie w tej chwili nie mogę go zabrać do siebie. Dziewczyny potrzeba Waszej pomocy - może burza mózgów coś pomoże. Ja nie mam żadnego doświadczenia w takich sytuacjach, nie mam pojęcia co dalej robić. Postaram się napisać do jakichś fundacji - może któraś zdecyduje się przyjąc Miska pod swoje skrzydła. Może media - sama już nie wiem...Mętlik w głowie. Ja jestem na miejscu, Misiek będzie miał co jeść napewno go nie zostawię. Ale co dalej, co będzie z Miskiem jak przyjdzie zima?
  13. [quote name='Marr'] A ludzie chcieli pomóc za darmo - bo niektórzy czasem tak mają, że kochają psy i starają się pomagać, chociaż nie działaja na dogo ani w stowarzyszeniach, ale na takie postawienie sprawy dali sobie spokój.[/QUOTE] No ja właśnie tak mam:) Nie działam ani w stowarzyszeniu ani zbyt aktywnie na dogo. Ale Misiek mnie bardzo obchodzi, dlatego staram się mu pomóc jak mogę i potrafię. Mieszkam w sąsiedniej miejscowości, do Miska jeżdzę codziennie w drodze do pracy. Nie wiem czy podołam takiej akcji sama bo nie jestem zbyt dyspozycyjna jeśli chodzi o czas - mam małe dziecko i dość skomplikowaną sytuację w domu. Nie mogę u Miśka siedzieć godzinami ale mogę pomóc jak tylko zdołam. Dzisiaj Misiek dał do siebie podejść bardzo blisko, najbliżej do tej pory - niemal na wyciągnięcie ręki. Na tyle blisko, że mimo porannej szarówki dałam rade zobaczyć conajmniej cztery wielkie, spasione kleszcze na jego pysku, niedaleko oczu. Ile ma na całym ciele - nawet cięzko mi sobie wyobrazić.
  14. Marr - o jakich ekipach z odpowiednim wyposażeniem mówimy? Czy o panach z BZK z chwytakiem, którzy - z całym szacunkiem - nie mogli być skuteczni w przypadku psa, który na sam widok człowieka ucieka w las i krzaki? Na własne oczy miałam okazję widziec jak wygladała taka profesjonalna akcja - pan z chwytakiem chodził po polach i własciwie nie wiem na co liczył. Chyba na to, że Misiek wyskoczy z krzaków i włoży głowę w pętlę. Czy mówimy o drugiej firmie wezwanej przez gminę - nawiasem mówiąc gminę przymuszoną przez nas i media? Chyba nikt z nas nie liczył na akcję rodem z Animal Planet, ale jednak trochę więcej zaangażowania byłoby wskazane. Gdyby nas tam nie było nie jestem pewna czy padłby chociaz jeden strzał z Palmera. Sedalin podawaliśmy Miśkowi sami - z własnej inicjatywy i za własne pieniądze, według wytycznych weta. Raz go Misiek nie zjadł, drugi raz zjadł ale lek nie zadziałał - tak się podobno zdarza, gdy pies jest w stresie. Nie jestem na dogomanii zbyt często bo już parę razy przeraziło mnie takie lokalne portalowe piekiełko. Przykro po tym wszystkim słuchać, że największym problemem Miśka są jedyni ludzie, którzy mu realnie pomagają i których obchodzi jego los. Czy według ciebie powinno się zostawić gminę w spokoju? Gmine, która udaje, że problem nie istnieje i czeka aż Misiek sam zdechnie z głodu, zamarznie albo wpadnie pod auto?
  15. Nowe koce i pościel od Kociego Świata:)FINISZUJEMY:)

    http://www.dogomania.pl/forum/threads/232728-Znowu-kocowo-po%C5%9Bcielowy-na-plaskate-z-k%C5%9A-do-10-10-2012

    Plaskate zapraszają.Przepraszamy jeżeli nie życzysz sobie tej informacji.

×
×
  • Create New...