Jump to content
Dogomania

Ayame Nishijima

Members
  • Posts

    1568
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Ayame Nishijima

  1. No dobrze, wyżej się wytłumaczyłam a teraz wieści. Weterynarz przyjechał, zbadał Azira i przekazał mi wiadomości około 14, chciałam na spokojnie wszystko poskładac zanim napiszę. Stan Azira nie dawał szans na poprawę, a do tego pies odczuwał ból spowodowany zwyrodnieniem kręgosłupa. Leczenie tarczycy nic by tu nie zmieniło. Nie było szans na wózek, równiez dlatego, że serducho nie dawało juz rady. Azir może i chciał walczyć, ale to było ponad jego siły. Dla jego dobra zapadła decyzja o skróceniu jego cierpienia. Jesli szukacie osoby decydującej, jestem jedną z nich. Przed zastrzykiem wet zadzwonił do mnie. Po tym co powiedział, nie miałam wątpliwości. Warto tu zwrócic uwagę, że pies został dokładnie zbadany. Weterynarz zostawił tez pozytywną opinię pani Angelice, jako opiekunce i zgodził się z wczesniejszym leczeniem i diagnozą. Dziewczyny pomogły Azirowi na ile mogły. Wiem, ze wczorajszą michę Azir zjadł ze smakiem. A dziś zasnął w cieple, w domu, i przy opiekunce, którą znał, a nie w brudzie i zimnie schroniska. To tez coś znaczy. [IMG]http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/268/33e1.jpg[/IMG][IMG]http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/542/lclg.jpg[/IMG][IMG]http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/600/wy3s.jpg[/IMG]
  2. [quote name='mdk8']Ayame w swojej wypowiedzi zacytowała akurat moje "zdanie " tylko szkoda ,że nie całe... i powiem Wam szczerze, ostatnio często spotykam się na dogo z komentowaniem zdań wyrwanych z kontekstu a także czytaniem wypowiedzi bez zrozumienia i dlatego wybuchają różne awantury. Szkoda, bo przecież wszyscy tu jestesmy aby pomagać biednym skrzywdzonym zwierzakom a przynajmniej tak powinno być.[/QUOTE] mdk, pisałaś w kontekście leczenia i dalszych badań i to się zgadza. Gdybym odnosiła się tylko do Ciebie, Twoje pretensje byłyby całkowicie suszne. Tyle, że nie cytowałam Ciebie Nawet nie pamiętałam Twojego posta... Takie opinie słyszałam juz wcześniej. I nawet nie wiedziałam gdzie szukać. Rozmawiałam z opiekunkami Azira i powiedziały, że kiedy zaczęły rozważac eutanazję były prostesty. Nie wiem czyje, nie pamiętam absolutnie wszystkiego co przeczytam i usłyszę, a przez ostatnie dni odebrałam nawał informacji. Domyslnie tez zakładam, ze nikt nie chciałby trzymac na siłe męczącego sie psa przy zyciu. Niestety pisząc mejla w pracy, po kawałku i z doskoku ciężko wszystko jeszcze posprawdzać. W moim poście nikogo i niczego nie oceniałam, pisałam jedynie o trudnej decyzji. Tu też warto zwrócić uwagę na kontekst. Zwłaszcza, że ja sama też załatwiałam badania zamiast optować za uśpieniem Azira, więc tu byłyśmy zgodne.
  3. [quote name='lizka']Kochany dziaduszek.... Czy Azir miał robione rtg? Bo (nie wiem czy słusznie) nasunęła mi się na myśl spondyloza w zaawansowanym stadium.[/QUOTE] Tak, miał, to była jedna z pierwszych rzeczy. RTG i diagnoza. Po kolejnych postach nasuwa mi się jedno spostrzeżenie: Nie wiem, skąd taka podejrzliwość co do intencji ludzi, którzy poświęcaja własny czas i pieniądze, by ratować psy. Oceniać jest łatwo, kiedy nie jest się na miejscu. Nawet prawo zakłada domniemanie niewinności, skąd na tym forum takie nastawienie? Można przeczytać wątek, zamiast zadawać pytania sugerujące, ze coś jest nie tak. Ja przekopałam się przez cały temat i cały dzień rozmawiałam o Azirze i z Till i z Malwą i Angeliką, a później z 5 niezależnymi wetami. Zbierałam opinie, konsultowałam. To, co było zrobione dla Azira wczesniej było bardzo wazne i szło w jednym prostym kierunku: poznac przyczynę i leczyć. Spójrzcie na wątek: Rachunki od lekarzy, rachunki za leki... To nie będzie pierwsze spotkanie Azira z wetem. Zobaczcie w jakim stanie był wyciągnięty i ile życia zyskał. I to nie tylko leżącego. Tak, teraz juz leży, ale to nie znaczy, ze położony i zapomniany. Cały czas był badany. Dziewczyny szukały przyczyny, by pomóc mu jeszcze się zebrać. Pewnie, ze można by od razu tomografię całego ciała i zestaw badań, a do tego pięciogwiazdkowy hotel... ale spójrzmy na środki, jakie na to mamy. Mozna było uśpić. Czy naprawdę myślicie, ze nikt się nad tym nie zastanawiał? Że ta opcja pozostała niewzięta pod uwagę? Ale jak ocenić, czy Azir ma już dość, czy chce się jeszcze zebrać? A posty "Jako deklarowiczka nie zgadzam się na uspienie psa"? A awantura, która już tu była? Żądanie niezależnego weta? Ze swoim własnym psem jest łatwiej. Kiedy decyduje grupa, o decyzje nie jest łatwo. Do tego emocje, ściskający zal, bo ten pies tyle wczesniej wycierpiał i chęć dania mu jak najwięcej na starość. Wczesniej upór dał skutek, czy można teraz wszystko przerwać, jeśli może być jeszcze szansa? Wyobrażam sobie, jaką presję czuje Angelika. To Ona będzie z psem podczas wizyty weta. Może ktoś z Was mógłby tam pojechać? Zobaczyć co i jak, ale tez pomóc? Wet ma zbadać psa sam, później sprawdzić wcześniejsze wyniki, zbadać, czy Azir nie cierpi. Już mówił, że pojedzie z zapasem leków (w tym przeciwbólowych). Tak się denerwuję, ze nie moge się skupić na pracy. Obym nie wysadziła laboratorium ;) I na koniec moje odczucia w sprawie całokształtu. Nie wydam swojego własnego "werdyktu". Po pierwsze - nie mam danych. Nie widziałam Azira wcześniej ani później. Nie wiem, czy wcześniejsza diagnoza była idealna. Nie ma ludzi nieomylnych. Weterynarzy tez to dotyczy. Nie wiem, co sama zrobiłabym na miejscu osób podejmujących decyzje, na każdym kolejnym etapie. I wreszcie nie wiem, czy moje decyzje byłyby lepsze. Nikomu z forum, ani z ludzi zajmujących się Azirem nie zarzucę celowego działania w złej wierze, bo zwyczajnie nie mam do tego ani podstaw ani prawa. Staram się zrozumieć wszystkich i pomóc psu. Nie jest dobrze, ale jeśli nie będziemy trzymać się razem, może być tylko gorzej. Trzymajcie się ciepło i... kciuki za Azira też :)
  4. Czekamy czekamy. Wysłałam bratu informacje. Największy problem jest w tym, czy zdąży odebrać Kulkę ze schroniska. Jednak 60 km w jedną stronę a musi zdążyć na samolot... Nawet nie spytałam o której leci, ale pewnie jakoś po pracy. No nic, jak będzie wiadomo, to się odezwę. Ja mam już dla Kulki kocyk i podusię :) Przed przyjazdem jeszcze miski muszę kupić. :)
  5. [IMG]http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/13/5ra0.jpg[/IMG][IMG]http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/89/fuao.jpg[/IMG] Zdjęcia zrobione dzisiaj.
  6. [quote name='Mannia']jolantina dzięki za wyrozumiałość. (...) ale ze względu na zbyt "gorącą" atmosferę na wątku (...)[/QUOTE] Nie panikuj, atmosfera się ochłodziła, emocje są pod kontrolą. Bardzo dobrze, ze napisałaś, pojawiła się niemiła informacja, z ostrożności zrezygnowałyśmy, ale każda informacja jet dobra i cenna. Dziękujemy :) [quote name='beataczl']Cioteczki czy cos konkretnie juz ustalone Kto i kiedy podjedzie? skoro tak ciezko jest dopiac weta w to miejsce do Azirka to jak to wygladalo do tej pory czy ktos tam dojezdza na telefon jak sie dzieje cos z psami czy sa dowoz one a jak tak to do Kogo ?[/QUOTE] Wizyta ostatecznie została umówiona dziś, niestety z powodu pacjenta na stole operacyjnym weterynarz dzis nie zdążył. Jest umówiony jutor ok 13-14. Juz na konkretną godzinę, juz ma to w planach. Wiem, że to trochę opóźnia sprawę, ja tez chciałabym na "już". Niestety jest to najszybciej i najlepiej jak się dało. Mnie przy tym nie będzie - nie dość, ze nie mam auta, to jeszcze jestem w trakcie nieprzesuwalnych obserwacji :/. Za to niedługo powinnam mieć aktualne fotki Azira. Od razu wkleję. Podsumowując: Azir jest chory, jego stan jest zły, ale nic strasznego się nie dzieje, w tym sensie, że pies ma opiekę, że jest w domu a ne na polu, że nie pogorszy mu się z chwili na chwilę, że caly czas jest leczony, nie jest zaniedbywany. Chcemy dla Niego więcej - działamy. Zawsze można lepiej, zawsze można więcej i szybciej (Przecież można było np. weta z Arki jeszcze wczoraj zamówić...) ale mamy ograniczenia choćby finansowe. I dlatego racjonalnie patrząc... Jest najlepiej, jak może być. Dlatego nie panikujmy i nie podgrzewajmy niepotrzebnie atmosfery. Przepraszam za opóźnienie, niestety moja Kaori złapała paskudne zapalenie gardzioła. Zaraz po spacerze zaczłe sie strasznie ślinić i kaszleć i biegłyśmy do weta. Niestety chwilę zeszło.
  7. Nowak. Tego z Wobromia nie chcemy, a z innymi albo nie ma kontaktu albo szans, zeby dotarli. ...jeszcze czekam. Wszędzie chodze z telefonem.
  8. Czekam na informację od veta kiedy może jechac do Azira. Ma na stole operacyjnym jakiegoś psiaka, więc chwilę jeszcze to potrwa. Ale wizyta powinna udać się dziś.
  9. Ręce opadają... No dobra. Na dziś wystarczy, jutro załatwiam z dr Nowakiem i kombinuję sobie dojazd. Trzymajcie kciuki.
  10. W jakie części Krakowa mieszka teraz Ama? Czy wychodzi juz na spacery? Jesli jest niedaleko, to może przyjadę z aparatem na sesję na śniegu?
  11. Dzięki, zapisuję. Wybaczcie, ale dziś większość czasu spędziłam przy kompie i na telefonie za wetami. Prawie nic nie zrobiłam w pracy, musze nadrobic chociaż z literaturą (a mam jej w pierniki do przeczytania). Tak więc teaz siadam do pracy, a koło północy jeszcze tu zaglądnę. Adresy spisuję, weta umówię jutro z rana, postaram się też sama pojechać.
  12. Wet od paraliżu: [URL]http://modernveterinarymedicine.pl/[/URL] [COLOR=#000000]dr Piróg [/COLOR]
  13. Rozmawiałam z lekarzem od paraliżu. Informacje podam w punktach: 1. Sterydy hamuja działanie tarczycy, ale nie powinny mieć aż takiego wpływu na podnoszenie się Azira. Może spowodowac zniechęcenie, apatię, ale nie całkowicie unieruchomić psa. (To juz drugi lekarz, który tak mi powiedział). :( 2. Po samej rozmowie o stanie psa, jego wieku i problemach z sikaniem, pan doktor stwierdził, że samoczynne sikanie prawdopodobnie występowało jedynie z przepełnienia pęcherza. Azir prawdopodobnie ma porażone nerwy prowadzące do pęcherza - to jeszcze pogarsza i tak złe rokowanie. 3. Jedyną szansą być może byłaby operacja, a tej z racji wieku Azir może nie przeżyć, do tego ma problemy z wątrobą, więc jest nierealizowalna. 4. Problemy z obracaniem i ból sugeruja dodatkowe schorzenia ortopedyczne. Prawdpodobieństwo tego jest wysokie, gdyż Azir jest starym dużym psem. Podsumowując: rokowanie jest złe i nie bardzo jest sens wozić psa taki kawał, narażac na stres i ból. Dłuższe konsultacje telefoniczne miałam do teraz trzy. Z wetem z Krak-vetu, w Arce i teraz z tym. I wszyscy radzili przygotować się na to, że może nie dać się nic więcej zrobić. WIzytę domową zamówimy u dr Nowaka, skoro zgodził sie pójść nam na rękę. Ustalę czas tak, by meć szanse dotrzeć i - przede wszystkim - żeby Angelika dała radę nie odrywac się od innych obowiązków.
  14. Raczej nic sie nagle nie wydarzy. Organy Azira działają, wyniki badań nie są zachwycające, ale nie sa bardzo złe. Jeśli ma chora tarczycę, to tez nie umrze natychmiast... Pośpiech nie słuzy ratowaniu jego życia, tylko szybkiemu ulżeniu mu w bólu. Musimy wiedzeć co leczyć, skąd bierze się ból i czy dobrze kombinujemy, ze go boli. Po to cała wiztya domowa. Przy tym badanie tarczycy. Mimo wszystkio długo zajęły ustalenia, a wielu wetów nas spławiło (z różnych powodów, niekiedy bardzo racjonalnych) lub było tak daleko, ze nie możemy sobie pozwolić na opłacenie ich przyjazdu, że czas na dziś się praktycznie skończył. Po prostu zrobiło się za późno. Mam jeszcze namiar na weta specjalizującego się w leczeniu paraliżu. Spróbuję tam. Jest z Krakowa, ale może warto. Może uda mi się umówic na jutro, przy dużej dawce szczęścia może też pojadę do hotelu - o ile uda mi się pożyczyć samochód - na czas wizyty. (ale tego nie obiecuję. Za dużo trudności się piętrzy :()
  15. dr Pazdro nie odbiera, ale dostałam jeszcze inny namiar. Zaraz dzwonię. Ponieważ zalezy nam na czasie sprawdzę jeszcze jeden namiar który dostałam.
  16. Dzięki za odpowiedzi. Ja miałam juz przy sobie listę wetów w miechowie, ale utknęłam u lekarza a mój telefon się w końcu rozładował. Właśnie wróciłam do domu. Jak jesteśmy z wetami z Miechowa? Zadzwonię do Angeliki, zeby uzgodnić godzinę. Musimy liczyć się także z Jej planem dnia. Później spróbuje któregoś z tych dwóch lekarzy. Jolantina, jesli coś załatwisz, napisz mi mejla. - Bedę z psem na spacerze, nie dam rady zajrzec na forum, ale mejla dostanę. Żeebyśmy dwóch wetów nei umówiły!
  17. wizyta z Arki 300-350 zl. do tego badanie i sie zrobi 500... moze nie starczyc na leczenie nie mówiąc o utrzymaniu. Chyba nie mamy wyjścia i musimy szukac niezależnie weta w Miechowie.
  18. Na info z ARki jeszcze czekam. Tymczasem już rozmawiałam z jednym z tych lekarzy. Przedstawiłam wszystkie informacje, jakie już mamy. Wet powiedział, że za sama wizytę, bez leków musiałby wziąć jakieś 250 zł. Rozmawialiśmy długo, konsultacja telefoniczna była gratis. Zasugerował wzięcia weterynarza gdzieś bliżej, by nie potęgować kosztów. Powiedział też, że z tych informacji (brak reakcji na leczenie sterydami i milgammą, wiek psa i tak dalej), to On mnie musi uprzedzić, że jeśli to on pojedzie, to zrobi, co tylko się da, ale szanse dla psa są niewielkie. Podsumowując: Nie mamy zaufanego weta, koszty są duże. Szukamy niezależnego weta gdzies bliżej hoteliku?
  19. Nie dziękujcie, jeszcze jest dużo do zrobienia. Wiadomość pierwsza: proponowany dr Orzeł nie ma wizyt domowych. Na wizytę u niego czeka się min. 2 tyg. Azir nie ma tyle czasu. Mam numery dwóch innych wetów z tej lecznicy, ale po pierwsze nie kojarzę ich (dr Chwastowski i dr Paliborek) i nie wiem, czy Wy kojarzycie? Zadzwonie jeszcze do Arki - pisaliście, ze świetni fachowcy. Innych propozycji nie było. Co jeśli żaden z lekarzy z Arki nie pojedzie? Jaki mamy Plan B? Wybieramy kogoś innego? Ja biorę się za dzwonienie i zaraz będę pisać, ale na wszelki wypadek juz teraz prosze o dalsze sugestie. EDIT: nowe info w Arce jest jeden lekarz od wizyt, do 30 min. dowiem się czy zgodzi się jechać. Ze względu na odległość będzie to jednak duży koszt (to wiem juz napewno od osoby z lecznicy, z którą rozmawiałam). Na koncie Azira jest wliczając wpłatę z bazarku ok. 600 zł. Musimy pamiętać o tym, że wszystko kosztuje, a musi zostać ne jego utrzymanie. I na koniec prośba ode mnie: Nie można oczekiwać szacunku, nie szanując innych. Skończmy (tak naprawdę skończmy) ze złośliwymi komentarzami, opanujmy emocje. Zostawmy domysły i teorie spiskowe. Odpuśćmy przepisywanie fragmentów anonimowych wiadomości, to naprawdę niczemu nie służy. Jeśli nikt nie bierze za słowa odpowiedzialności, to nie są one warte czytania. Azir pootrzebuje wsparcia a nie nerwowej atmosfery.
  20. Rozmawiałam z Till, rozmawiałam z Malwą. Obydwie popierają nasz plan, mamy zielone światło. Zaraz podzwonie do wetów i będę załatwiać wszystko dalej. Azir, trzymaj się.
  21. Mam chwile obsuwy ale staram się ogarnąc wszystko. do półtorej godziny napiszę więcej.
  22. Nie wiem czy dobrze zlokalizowałam hotelik Angeliki w powiecie Miechowskim? Jesli tak, to jest kawałek. Będzie - niestety - trzeba wziąć pod uwagę wetów, którzy zgodza się dojechać. To może być znów selekcja. Napiszę PW do Till i poproszę o pomoc i decyzję odnośnie kasy.
  23. Dziękuję za zaufanie, ale jest pewnien problem. Na forum jestem świeżakiem, nikt mnie nie zna... Znaleźć Zwyczajnego weta, który podejdzie na wizytę domową pewnie się da i przez internet i można będzie i zamówić telefonicznie, ale ja nie zarządzam pieniędzmi na koncie Azira, dla Angeliki jestem obca osobą. A nie mam funduszy ani na wizytę, ani na badanie, żeby w razie czego opłacić wszystko z własnej kieszeni. Ja sama nie mam chodów wśród wetów. Swoja sukę szczepię i leczę tu, gdzie mam blisko. Ona jest wyjątkowo bezproblemowym i niechorującym psem. Nie mam rozeznania, nie wiem nawet kto w Krakowie ma dobra opinię. Jedyne co mogę zasugerować, to prośba do Krakusów: wklejajcie info o wetach, którym ufacie. Do jutra do 10 rano. O ile wiem, Malwa mogła decydowac o pieniądzach, ale jest teraz niedostępna, może Till wyda dyspozycję finansową. Rano wybierzemy trzech wetów, mogę podzwonić i spytac jak z ewentualną wizytą. (Tyle mogę załatwić od siebie na pewno) Jeśli Till da sielone światło, przekaże info Angelice i dalej wszystko powinno się potoczyć juz szybko. Co myslicie?
  24. [quote name='malawaszka'] (...) a co ja myślę - Azir jest już bardzo starym psem i dużym i żaden wózek mu komfortu życia nie poprawi - powtarzam - ja go widziałam na żywo już kilka miesięcy temu, moim zdaniem to jest końcówka jego życia, dostał od Was te kilka miesięcy dobrego życia, był zadbany i szanowany, ale kiedyś musi przyjść koniec i tutaj żadne badania niczego nie zmienią[/QUOTE] Niestety możesz mieć rację. Więcej, obawiam się, że masz rację. Skoro tylne łapy siadły wcześniej, przed podaniem sterydów, to ciężko liczyć na to, że leczenie tarczycy wiele zmieni. A bez poprawy stanu psa i bez nadziei na poprawę, zwyczajnie go męczymy. Jeśli poprawimy stan łap a Azir nie będzie się ruszał, to wysiłek pójdzie na marne i wrócimy do punktu wyjścia. Stąd moja uwaga o wózku. A to wszystko z jednym kluczowym "Jeśli". W przeciwnym razie trzeba będzie uznać, ze to koniec i dać Azirowi spokojnie odejść. Problemem jest to, że nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za Azira. Oliwy do ognia dolewa zgłoszenie do KTOZ na FB. Zgłoszenie... Nie wiem jakiego epitetu użyć, by je określić. Ciężko mi znaleźć w nim pozytywny wydźwięk. Teraz tym trudniej by ktoś bez asekuranctwa cokolwiek zrobił. I dzieje się najgorsze: Nic się nie dzieje. Azir jest stary, sam chodził nie będzie. Być może cierpi z powodu bólu. Pojawiły się już różne głosy i każda opinia wywoływała czyjś ostry sprzeciw. Wozić do neurologa - nie wozić, uśpic - leczyć. Potrzebujemy zlecić Angelice konkretne działanie Najlepiej zaraz jutro. Czy jest tu ktoś, kto może to zrobić? Nie każmy Azirowi czekac kolejny tydzień.
×
×
  • Create New...