Jump to content
Dogomania

Taya

Members
  • Posts

    128
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Taya

  1. A wiesz, że psy INTERESUJĄ SIĘ TAKŻE SUKAMI Z ROPOMACICZEM oraz komplikacjami poporodowymi ? Idzże do weta,albo poszukaj psinie domu, w którym będą umieli się o nią zatroszczyć.
  2. :niewiem:Yyyy.... Wydaje mi się,że kilka dni,może tydzień... Na kłach najlepiej widać,ale nie mierzyłam. Z trzonowymi powinno być tak samo. Wiesz co? Mam teraz na DT szczeniaka,wlaśnie mu się kieł rusza,zaraz wypadnie. Jak chcesz,to mogę zmierzyć czas . Albo-jeszcze lepiej-adoptuj go sobie,to sama będziesz mogła poczynić obserwacje :razz::evil_lol:
  3. ...a ratlerki to takie mocne psiaki..., 2 lata temu znaleziony ratlerek (biegał sobie po lesie ),kiedy doszłam z nim na kontrole do weta (a wet bardzo daleko jak dla takiego małego psiaka) od razu z marszu miał osłuchane serce-było "w wieku" 7mio letniego psa. Wet jeszcze na podstawie siwej mordki i zębów ocenił go na 6-7 lat. Po tygodniu znalezli się właściciele,pokazali książeczke zdrowia (ze zdjęciem,dokładnym opisem) a tam.. "rok produkcji:evil_lol: ''- 1989 ! !:crazyeye: A ostatni nasz tymczas- 18 letni ratlerek z łańcucha przy budzie,kilka tygodni temu pojechał do nowego domu. I jeszcze przy okazji załapał się na kastrację z powodu nadmiernego temperamentu:cool3:. jego obecny stan doktor w klinice określił na "idealny,aczkolwiek zabytek:eviltong: " . Kiedy do nas trafił miał duzo za wysoki mocznik. Tak,że przed twoim psiakiem jeszcze kilka lat;) Trzymam kciuki ! P.S Jedzenie, żeby było bardziej dla psiaka apetyczne to powinno być podgrzane. Dobrze działa np mikstura: żółtko z jajka + rosół albo np puszka psia. A jak pies wymiotuje po antybiotyku,to powinien być zmieniony,bo znaczy, że go zle toleruje.
  4. Psom robi się testy alergiczne, nawet się psy odczula (często skutecznie ). Testy są skórne lub z krwi,ich koszt to kilka kilka stów. Można tez zastosować w tym przypadku diete eliminacyjną- często zaczyna się od np samego ryżu z preparatem na bazie białka hydrolizowanego. Psa może uczulać praktycznie wszystko, nawet odświeżacze powietrza. Proponuję na poczatek wykluczyc z codziennego użytku całą "chemię", czyli płyny do podłóg ( zamiast tego woda z octem), proszki do prania rzeczy,z którymi pies ma styczność( prać można w specjalnym nieuczulającym szamponie) ,perfumy, dezodoranty, odświeżacze powietrza itp... Czasem hypoalergiczna karma tez może uczulać...najwazniejsze to określić, co dokładnie jest alergenem i albo tego skutecznie unikać, albo odczulić psa na to coś. A "jechanie" cały czas na lekach to nie jest dobre rozwiązanie...
  5. A ze jest słaby i nie chce jeść to całkiem normalne w tym stanie... Po odpowiednim leczeniu moze jeszcze wszystko wrócić do normy. Moja prywatna, 18 letnia kotka 2 lata temu miała "stanowczo ciężką mocznicę":roll: , poziom mocznika 290,zalecenie eutanazji. Było 3 tygodnie kroplówek,furosemid,silny antybiotyk i dieta niskobiałkowa. Kotka żyje do dziś,co 3 miesiące robimy badania-kreatynina, mocznik, wszystko w normie. Kotka ma się świetnie.
  6. ten poziom mocznika to nie tragedia ! Bywa, że pies ma 350... i przy takim poziomie też udaje się podleczyć lub całkiem wyleczyć. Czy psiak dostaje furosemid ? kroplówki by sie przydały, żeby płukać organizm, one u zwierząt "nerkowych' są jak dializy u ludzi. Zrób psu USG,żeby stwierdzić,jak wyglądają nerki. Mocznik nie jest odzwierciedleniem stanu nerek,wysoki poziom może oznaczać też infekcje. Bardziej stan nerek pokazuje kreatynina (a ona jest w normie) Antybiotyk powinien dostawać codzienny,np Synergal. Może zmień weta ? przy takim psim staruszku trzeba reagowac szybko...
  7. ENCORTOLON to prawie to samo co encorton,ale bezpieczniejszy dla nerek i wątroby. A sterydy to wcale nie takie straszne straszności... Kiedyś mój tymczas z "chybabiałaczką ":roll: -/ wyniki badań były tragiczne,pies trzema łapami na tamtym swiecie/dostawał wlaśnie ancortolon przez prawie 4 miasiące...i przeżył;). Oczywiście nie jako jedne leczenie,bo dostawał tez chemię,i inne leki,ale tego encortolonu pożerał w naprawdę dużych ilościach.
  8. [quote name='wenia41']Dlatego zawsze mówię .... wysyłać w eter same pozytywy, nigdy negatywy bo mamy później spełnienie życzeń.....[/QUOTE] A ja to się cieszę z tej adopcji, ostatnio szczeniaka widziałam i ma się świetnie, podobno sypia z panem B. w nogach jego łóżka. Urósł, zmężniał, uszy mu się postawiły... Zrobił się jakby taki,no...z klasą... No i pasują do siebie, bo szczeniak czarny, a pan też zawsze w czarnym,długim płaszczu chodzi...:diabloti: Szczeniak wpatrzony w faceta, skoczyłby za nim w ogień,pan zawsze spokojny,nigdy na niego głosu nie podnosi.... Urok rzucił ??? :razz: Może to jest sposób na adopcje takich ...hmmm..diabłów ??:evil_lol: ciągnie swój do swego i w odpowiednich warunkach optymalnie się rozwija...:evil_lol::evil_lol::evil_lol:
  9. Niedawno miałam na tymczasie szczeniaka... Szczeniak był strasznie rozbiegany, rozkojarzony, miał mnóstwo pomysłów na zdemolowanie wszystkiego. ADHD w najczystszej postaci, do tego szczeniak był mieszańcem ONka. Ogłaszany wszędzie gdzie sie dało, dwa razy wrócił z nieudanej adopcji. Pewnego dnia naprawdę przesadził : po godzinie spędzonej na szaleńczych biegach o ogrodzie, kiedy wrócił do domu najpierw pożarł ładowarkę do telefonu, potem wysikał się na swoje posłanie, potem zaczął bawić się kotem, a jeszcze pózniej jakimś cudem dostał się na stół w kuchni i sobie po nim chodził. Mieliśmy go naprawdę dość...wściekła na temperament szczeniaka, nawrzeszczałam na niego a w rozmowie z mamą powiedziałam coś w rodzaju : " A niech go diabli wezmą ! ! ! ". Po dwóch godzinach zadzwonił telefon, bardzo miły i kulturalny pan w średnim wieku,w sprawie adopcji szczeniaka. Nie zraził się jego charakterem,mówił,ze zawsze miał ONki... Umówiliśmy się na drugi dzien na odwiezienie potwora. kiedy byłam już w mieszkaniu tego pana,/szczeniak zachwycony i facet też/,zaczęłam wypisywać umowę adopcyjną,pan dał mi swój dowód. Patrzę na nazwisko a tam...Boruta :-o :evil_lol: Zaznaczam,ze szczeniak ma się dobrze,a z nowym opiekunem dogadują się wręcz telepatycznie:razz:
  10. Ludzie myślą, że jak powiedzą jaka to rasa, to się szybciej pozbędą. I to jest prawda...bo zawsze się jakis naiwny znajdzie, który uwierzy. Tylko szkoda, że nie myślą o tym, ze jak naiwny się zorientuje że ma kundelka, to kundelek ma duże szanse wylecieć na ulicę...
  11. No, tak... Charcik jak malowany. Zwłaszcza,jeżeli zrobi mu się zdjęcie w ciemnym pokoju,trochę bokiem,najlepiej od tyłu i po przekątnej :eviltong: Kundelek bardzo ładny. Moze nawet wyrośnie z niego coś, co przy odrobinie checi mozna by był określić jako "chyba prawie mix posokowca bawarskiego " :evil_lol:
  12. A JA WIEM :p [B]Carea[/B] powinna wziąć małego,najlepiej szorstkowłosego ( co by można było wytrymować i nie gubił by dużo sierści ) ,spokojnego i niechałaśliwego psiaka w średnim wieku ( z ustalonym charakterem i nie szalejącego bo szczeniak ) kundelka ze schroniska :cool3: . Skoro żadna rasa nie pasuje... w schronisku napewno cóś się znajdzie. A takie w typie - żeby można się było pochwalić na spacerze,też ich pełno .
  13. kiedy oglądalam ten film,miałam przed oczami kota,którego pewien facet dusił na moich oczach tego lata. Skończyło się tak,że reanimowałam nieprzytomnego,nie oddychającego kota 15 minut... Kot do teraz ma pamiątkę po zdarzeniu w postaci padaczki,a jego oprawca jest dla policji "NIEUCHWYTNY BO BEZDOMNY" ... W przypadku kotka z filmu pewnie nie skończyło się tak dobrze (dotrwałam do momentu,kiedy kot ucieka pod fotel ). Tego dzieciaka to...co z niego wyrosnie??? Mam nadzieję,ze kiedys w ten sam sposób potraktuje ludzi,ktorzy mu na to pozwolili i tak wychowali.
  14. ........................................... jak dojść do danych ludzi,którzy to filmowali ?????????????????????????????????????????????????????????? Co się w takich przypadkach robi ????????????? Chodzi mi o postępowanie od strony prawnej ???
  15. [B]PRAWIE ZAWSZE SIĘ SPRAWDZA. [/B]Jak czytasz,to czytaj dokładnie. Nie sądzę,żebyś mi zaburzyła statystyki. A wątek zrobił się " bleee " , więc się stąd wynoszę. Idę poobcować z moimi nieszczęśliwymi,więzionymi w domu,pozbawionymi uczuć wyższych, kotami.
  16. Nie. Nie rozumiesz tego co piszę... nie wyobrazam sobie wyadoptowania zwierzaka bez spotkania się z ludzmi,długiej rozmowy i odwiezienia do nowego domu. Nie oceniam ludzi po tym,jak mówią o niezyjącym zwierzaku. Tyle tylko,że ludzie,którzy mówią "zdechł" są poddawani wnikliwszej ocenie. I to sie przeważnie sprawdza,bo jakoś tak to już jest,że sposób mówienia o futrzaku odzwierciedla stosunek człowieka do niego...
  17. [B]Elwira,[/B]furosemidum stosuje się także przy chorobach nerek... Twój pies mógł mieć już wcześniej problemy z nerkami (były robione badania krwi,np. mocznik,kreatynina? Badanie moczu? ). Bo z nerkami u psów często tak jest,że wykrywa się ich chorobę kiedy nerki są juz bardzo zniszczone... Więc Furosemid mógł Twojemu psu raczej pomóc,niz zaszkodzić.
  18. nikt Ci telepatycznie nie pomoze,pisanie w takim wypadku o chorobie psiaka na forum zamiast szukania normalnej,skutecznej pomocy u WETA uważam za bardzo nie na miejscu...
  19. [B]Pa-tti,[/B] po co,w takim razie,ratujesz im życie? Skoro,według Ciebie,to TYLKO nieczułe maszynki? Przecież nie czują strachu,smutku... Po co w takim razie im pomagasz? Wiesz,zajmuję się od dawna adopcjami (głównie kotów,ale często też psów). I kiedy dzwoni do mnie ktoś z ogłoszenia,przeważnie pytam co stało się z poprzednim kotem/psem. Kiedy pada odpowiedz,ze "zdechł",tacy ludzie są u mnie na cenzurowanym. A 99 % domów,które naprawdę zasłużyły na kolejnego zwierzaka nie mówi "zdechł" tylko umarł bądz odszedł... To świadczy o ich uczuciach do nieżyjącego zwierzaka. I wcale nie są to ludzie na co dzień stykający sie ze śmiercia zwierząt,często jest to dla nich pierwsza śmierć kota lub psa... Kilka lat temu,kiedy moja 16 letnia seterka,najcudowniejszy pies,jakiego kiedykolwiek poznałam,wybudzała się z narkozy po operacji,a ja sidziałam przy niej i strasznie sie o Nią bałam,weszla do gabinetu dziewczynka. I z wielką pogardą w glosie powiedziała: "o,jak ten pies ZDYCHA ! ". Miałam ochotę rzucić sie na to dziecko i udusić własnymi rękami... powiedzenie o zwierzęciu,że "zdycha" zawsze ma negatywny wydzwięk. Jest zarezerwowane dla stworzeń,które są nam niemiłe i bez żadnej wartości. Przecież nawet na wsi,nawet najbardziej zacofany chłop mówi o krowie czy koniu,że PADŁ. Nigdy ZDECHŁ. A z czego to sie bierze? Może z tego,że zwierzęta gospodarskie mają jakąś wartość dla własciciela,a psów czy kotów jest na pęczki? Zastanawiające jest też,ze np. weterynarze nie mówia o zwierzęciu zdechło. Może ma to odbicie w ich przemysleniach i sposobie odnoszenia sie do smierci właścicieli ich pacjentów.?.. poza tym- zwierzęta bez watpienia odbieraja świat inaczej niz ludzie. Mają inaczej (róznie) wykształcone zmysły,inaczej tez zapewne odczuwają emocje-może mocniej??... I nie wynika to z mojego "naoglądania się reklam",jak to powiedzialaś. Wynika z wieloletnich obserwacji,a także z lektury różnych publikacji naukowych. I jestem w 200% pewna tego,co piszę,nie wstydzę sie tego ani zdania nie zmienię. A na poparcie moich racji mogę podać badania dot.aktywności okreslonych obszarów mózgu róznych zwierząt,odpowiedzialnych za odczuwanie EMOCJI. wyszły na plus dla zwierząt... I jeszcze: DLACZEGO uważasz,że tylko ludzie sa zdolni do odczuwania uczuć? czym tak bardzo róznimy się od zwierząt??? Przecież człowiek to taka "duża,goła małpa":evil_lol: , co bardzo jeszcze często widać w naszym zachowaniu...
  20. Porównywałam kota do dziecka tylko w kwestii niewytłumaczalnosci jednemu i drugiemu,żeby uważał na ulicy,do ciekawości świata obydwu... [B]Pa-tti[/B],czy nigdy nie widzialaś smutnego kota? Kota,który tęskni,który wpada w pogłębiająca sie z każdym dniem DEPRESJĘ po śmierci bliskiego mu człowieka/drugiego kota? Nigdy nie widziałaś jak koty potrafią sie przyjaznic,jak potrafią troszczyć się o siebie nawzajem? I w przeciwieństwie do ludzkich 3 letnich dzieci-są to przyjaznie na całe życie... Czy nigdy nie widziałaś szcześliwego kota? Nie widziłaś kota,który czegoś tak bardzo chce,że dąży do osiągnięcia celu z uporem maniaka? Nie widziałaś/nie słyszałaś o kotach,które przestają jeść,chodzić i w ogóle ruszać się,bo ktoś kogo bardzo KOCHAŁY wyjechał? czy nigdy,kiedy byłaś chora/smutna twój kot nie wskoczył do Ciebie na łóżko z wyrazem troski na mordce i malującym się na niej pytaniem: "co się stało?" ? Czy nigdy nie zastanawiałaś się,co to jest,jesli nie uczucia??? Jesli niczego takiego nie doznałaś,to...może powinnaś zmienić swój stosunek do kotów ( i psów) ?...
  21. Aaaaaaaaaaaaacha. Więc mówisz o kocim katarze,bo panleukopenia/inaczej koci tyfus/zakazne zapalenie jelit - jest cieżką chorobą wirusową powodująca znaczny spadek leukocytów we krwi a co za tym idzie-spadek odporności-stąd pierwsza,najbardziej prawidłowa nazwa. Objawia się ostrymi wymiotami, wodnistą,często krwawą,odbarwioną biegunką o czarakterystycznym zapachu siarki. Często ma charakter ostry i konczy sie śmiercią w kilka godz od wystąpienia pierwszych objawów. NIE POWODUJE UTRATY OCZU,W ŻADNYM WYPADKU,nawet w przypadku powiklań. Czyli,[B]Pa-tti[/B] ty "walczyłaś" z kocim KATAREM. to duzo bardziej "przyjazny'' wirus,tańszy,prostszy w leczeniu... i przy odpowiednim leczeniu rzadko dający powikłania. No,czyli w tej jednej kwestii się dogadałyśmy. bo w innych kwestiach,niestety...I chyba nigdy "nie zrozumiesz,w czym problem"
  22. [B]Pa-tti,[/B]to ja twierdzę,że kot jest na poziomie 3 latka,ze mną chciałas polemizować,więc tez ja się pytałam,jakie widziałas reklamy na ten temat. A koty nie zdychają. O swoich psach hodowlanych też tak mówisz?.. A poza tym-"wyciągnięcie" kociaka z panleukopenii jest niesamowicie trudne. Stosuje się surowicę,interferon,leki przeciwwirusowe,transfuzję krwi... a i tak często sie nie udaje. Wiec jezeli twoje koty miały "coś" podobnego i przeżyły,to prawdopodobnie nie była to panleukopenia tylko inny,podobny,ale duzo mniej grozny wirus. A co do kociaków na filmiku - nie widziałam,zeby się "męczyły". Owszem,taka choroba to na pewno duzy dyskomfort,ale one innego życia nie znały. Zwierzę zyje tu i teraz,nie porównuje swojego zycia do życia zdrowego kolegi,nie myśli: "ach,gdybym był zdrowy to... " . I to najcześciej ludzie mają problem z przystosowaniem się do kalectwa pupila,z pogodzeniem się z jego ułomnoscią i wstydem,że ma się "co takiego". To z powodu ludzkich uczuć (bądz ich braku) najczęściej są usmiercane konie bez oczu,ślepe psy,koty bez lapki...nie z powodu ich ułomnosci. Bo zwierze "bez czegos'' swietnie sobie radzi. Na filmie widać,że kociaczki były zadbane,ciekawe swiata,nawet samodzielnie sie myły. I sądząc po tym,ze ich opiekunka zrobiła ten filmik,sadząc po drapakach i posłankach ,jakie miały,po podpisie pod filmem,oraz po tym,ze miał on charakter epitafium dla nieżyjacych już kociąt uważam,że miały opiekę najlepszą,na jaką ich ludzi było stać. I najważniejsze : na pewno były kochane,były dla kogoś ważne...miały więcej,dużo więcej niż niejeden całkiem zdrowy kot,o którym po smierci mówi się,że ''zdechł". Chciała bym,żeby wszystkie kociaki były traktowane z takim uczuciem jak te na filmie,i żeby ich strata powodowała ból,który daje motywacje do zrobienia tak wzruszającego filmu...
  23. [quote name='pa-ttti']ehhh...jaka ze mnie podła, okrutna osoba, bo "zbieram" biedne koty z okolicy, karmię je i otaczam opieką... Powiedziałaś, że nie wyobrażasz sobie kondycji psychicznej psa, jeśli nie przebiegnie 20k. A ja nie wyobrażam sobie kondycji na wpół dzikiego kota, jeśli nie spędzi kilku godzin dziennie na dworzu, biegając za myszami, ptakami, czy czym tam jeszcze. I dla Twojej wiadomości: w okolicy mojego domu jest tylko polna droga, a ruchliwa droga jest daleko. Mieszkam bezpośrednio pod lasem, nie w mieście. Ale miszkając w mieście, i to dużym i "ruchliwy" bo Warszawie, jako dziecko też zbierałam chore na tyfusa koty, które potem miały zrobioną drabinkę do okna i też całymi dniami biegały sobie po dworzu, do domu przychodziły kiedy chciały. ...:crazyeye:... I co sie z nimi stało??????? a co do domu pod lasem: fakt,bezpieczniej. ostatnio szukałam domu dla kota który w lesie wszedl w sidła,przedtem był taki koci idiota,który pozwolił do siebie strzelić "myśliwemu " i tylko mu prawie oderwało łapkę. Ale tak,tak,bezpieczniej jest niż na ulicy. Chyba zacznę swoje psy wypuszczac na cały dzień do lasu,niech maja coś z tego życia. Konie może też,w końcu koń powinien być wolny. Jak dzikie konie łażą po lesie,to moim też się chyba nic nie stanie?.. Ale będę wredna i perfidna: nie zacznę wypuszczac kotów :za dużo kosztowało mnie czasu,wysiłku,nerwów i pieniędzy wyprowadzenie ich z tych wszystkich "chorób cywilizacyjnych" oraz innych przypadłosci,żebym musiała znowu się o nie bać. A tak w ogóle : kot,który mieszka z człowiekiem,nie jest pół dziki. I wogóle-nie ma czegoś takiego jak dziki kot. Dzikie sa lwy,tygrysy,tudziez nasze polskie rysie i żbiki. Koty nie są. Moga byc tylko ZDZICZAŁE KOTY DOMOWE. A jakie reklamy są na temat poziomu umysłowego kotow???
  24. To sa dwie rozne sprawy, inny ...kontekst. Widzialas kiedys psa bawiacego sie tak z czlowiekiem? Tzn. tarmoszacego czlowieka w ten sposob, ale nie za ubranie, tylko gole cialo? Gdyby ich pies byl wielkosci yorka, to pewnie nie byloby tego watku. I oczywiscie, ze moze go obejrzec trener czy behawiorysta (albo i jeden i drugi), tylko najlepiej niech go od razu ze soba zabierze. Mi wystarczy, ze rodzina z dzieckiem ma duzego psa, kazdy z nich juz zapoznal sie z jego zebami, boja sie go, pies gryzie na powaznie, a na probe karcenia reaguje postawa grozaca. I dlatego uwazam, ze powinien zostac uspiony. Tak,widzialam psa bawiacego sie w ten sposób. Nie twierdzę,ze ten z tego wątku tez "tak ma",ale mówie,ze niektóre psy nie rozrozniają,czy to ubranie czy gołe ciało. I - tak,to,że pies nie był odpowiednio wychowany całkowicie go usprawiedliwia. Pies nie człowiek,nie wie,co jest zle. Nie rozróznia pojęć dobrze i zle. Wie tylko ( o ile go tego ktoś nauczy ) ,co wolno a co nie. Czasem relacje między psem a ludzmi mogą być całkiem na luzie i wszystko jest super. Ale niektóre psy potrzebują jasnych reguł,oraz stanowczego wyjasnenia,co wolno a co nie. A "hierarchia w stadzie",choć dla "wtajemniczonych " jest trochę przedpotopowym wymysłem,w przypadku kiedy rodzina na wychowaniu się nie zna-może być bardzo pomocna w obsłudze psa. Poza tym- mogło byc tak,że pies jako szczenię został za wczesnie odebrany od suki (baaardzo często tak sie robi ) co zaowocowało tym,że nie miał go kto nauczyć podstaw używania zębów (kiedy wolno ugryzć a kiedy nie,z jakim ostrzeżeniem i jak mocno ). To jest kolejne " usprawiedliwienie " psa.
  25. [quote name='Pies Pustyni']Powtarzam - to jest niebezpieczne zwierze! Pies karcacy ugryzieniem najczesciej tylko uderza zebami, nie przebijajac skory. Pies broniacy sie moze zlapac, skaleczyc, ale to bedzie szybkie, bez przytrzymania. Do tego najprawdopodobniej zaraz po tym odskoczy, wycofa sie. Pies, o ktorym mowa, juz zapolowal z checia zabicia! Tak tak. Poniewaz takie zlapanie ofiary i tarmoszenie wlasnie to w psim jezyku oznacza. Powinnyscie to zreszta wiedziec, bo juz niejednokrotnie czytalem na dogo, kiedy ktos pisal o zlapaniu psa za skore na karku, ze odbierze on to jako "zabije cie!". No, ale tam "krzywda" dziala sie psu... Zeby tego bylo malo, to opisywany pies na reakcje obronna wlascicieli "zastawia sie" - to nie sa zarty. Noga doroslego czlowieka takie tarmoszenie, jak opisane, zniesie znacznie lepiej niz jakakolwiek czesc ciala dziecka. Behawiorysta bedzie mu zmienial diete, uczyl zaufania, dawal "pyszne przysmaki" itd., a w miedzy czasie moze zdarzyc sie cos zlego. Ale moze ktoras z was sie nim zaopiekuje, skoro tak mu wspolczujecie?[/QUOTE] Pewnie. najlepiej od razu biegiem do weta na eutanazję. Malo jest psów,które są "niereformowalne". I akurat taki by sie tu trafił? Sądząc po wypowiedzi,np.fragment o częstowaniu psa czekoladą (czekolada jest dla psa trucizną ! ),to właścicielka psa po prostu nie potrafiła go wychować. A gryzienie,szarpanie i nie puszczanie? Moje (i nie tylko moje) psy bawią się w ten sposób,nie robiąc sobie krzywdy. dla postronnego obserwatora wygląda to tak,jakby się zagryzały. Codziennie w drodze na uczelnie mijam Yorka,który dopada mojej nogi i gryzie właśnie w ten sposób. Nie tylko mnie. Ludzie chodzą z nim przyczepionym do spodni,a właściciele to wsio mają gdzieś. Ten York np.uwaza,że atakowanie ludzi to świetna zabawa,bo nikt go tego nie oduczył. parę razy na niego wrzasnęłam,zanim do mnie dobiegł i był szczerze zdziwiony,że cos się komus nie podoba... daleka jestem od stawiania diagnoz i opini,ktos,kto psa nie widzial i nie obserwował,nie moze nic doradzić. A na pewno nie eutanazję! Często jest tak,że ludzie poczyniają własne,przez siebie wyjasnione obserwacje,a behawiorysta czy szoleniowiec widzi cos zupelnie innego...
×
×
  • Create New...