Jump to content
Dogomania

Taya

Members
  • Posts

    128
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Taya

  1. Badanie kału na obecnośc pasożytów może dać jako taki obraz zarobaczenia, ale nie jest w pełni miarodajne. Czy to są robaki obłe czy tasiemiec? Czy i to i to? Tasiemca trudno wytłuc tabletkami, robale oble już łatwiej, ale zdarza się czasem,że nie wszystkie się zatrują. Może spróbuj jeszcze jakichś innych tabletek albo czegos w paście, albo kropel do nakrapiania na kark( dla kotów na pewno takie są, dla psów-nie jestem pewna, ale powinny)
  2. [quote name='understandme']a nie zaszkodzi psu szare mydło?[/QUOTE] Chyba nie zaszkodzi,mój tymczas tez zajadał się mydłem w kostce,a raz nawet zagryzł szamponem do włosow( waniliowym...) i żyje, wyrósł na duuużego, zdrowego psiaka :)
  3. skoro nie działa, to po co "jedziecie" na antybiotyku? Byc może nie jest odpowiedni, albo organizm juz się na niego uodpornił. A dodatkowo antybiotyk sprzyja hodowaniu grzyba na psie... Poszukajcie innego lekarza, spróbujcie określić jaki to grzyb. Czasem pomaga szczepionka na grzyba, u psów chyba tez się ja stosuje. Czy pies dostaje leki podnoszące odporność( typu scanomune, beta-glucan)? Jeśli nie, to zacznij u je podawać.
  4. [quote name='pa-ttti']a to nie nie, żeby nie było-ja uważam że jeśli pies ma dom, właścicieli, i zachoruje- to ich obowiązkiem jest go leczyc, na tyle na ile pozwala im budżet. jeśli rodzina mi kilkoro dzieci na utrzymaniu i 1500zł pensji, to jeśli oddadzą psa bo ich nie stać na leczenie, czy postanowią go uśpić, to trudno...ale jeśli ludzie mają pieniądze, i stać ich na leczenie psa, a nie robią tego bo musieliby zrezygnować z kina, kilku ciuchów, dodatkowych zajęć czy nawet wczasów na majorce- to potępiam. Pies to odpowiedzialność na całe jego psie życie. I nie każdy jest godny posiadania psa. Jestem absolutnie przeciwna wciskaniu ludziom psów na siłę, bo potem się kończy jak się kończy.[/QUOTE] No właśnie, niestety według moich statystyk, to ludzie którzy się nie poczuwają do obowiązku leczenia psa, najczęściej brali go z własnej i nieprzymuszonej woli. I "bo taki śliczny i puci, puci:roll:" i "jakoś to będzie, przecież na pewno będzie zdrowy" A potem "ups, chory? No to uśpijmy, a weźmiemy sobie drugiego". A potem zbieramy takie odrzuty, i leczymy "jak wariatki", jakiegoś np starucha połamanego i z nowotworem. A tak nawiasem mówiąc, starucha bez szans na wyleczenie to ja mam na tymczasie, po 2 miesiącach i dwóch operacjach całkiem fajny pies sie zrobi, sprawny fizycznie i psychicznie i nawet z poczuciem humoru:eviltong:... a też pare osób na nim krzyżyk postawiło.
  5. Coś bardzo zmutował temat wypowiedzi od pierwotnej myśli założycielki tematu:roll: No, ale zawsze tak jest, kiedy pojawi się słowo "ślepy" w połączeniu z "miot" lub "szczenię":cool3: . Nawet- dobry sposób na przyciągnięcie dużej ilości osób na wątek- umieścić w tytule słowo "miot", "szczenna" bądź "ciężarna":evil_lol: Co do chorujących psów- ja rozumiem, jak właściciele sa biedni, nie mają na chleb, a znaleziony lub przygarnięty pies zachoruje- niejako są moralnie usprawiedliwieni z nieleczenia psa. Ale niestety, często jest odwrotnie: Ludzie maja pieniądze, mogli by leczyć, a tego nie robią. Ile to już razy nasłuchałam sie tekstu w stylu" no uspali my, bo zachorowała na ropo- cośtam, a to niby mozna operować, ale co to potem pies ma za życie". Albo- wchodzą ludzie do gabinetu z fajnym, wesołym psiakiem,a wychodzą bez. Dlaczego? " a, chory był, kaszlał, chyba miał serce coś nie tego". Wiele razy przeżywałam szok po wysłuchaniu takich historyjek. W lecie leczyliśmy suczkę od dwóch(!!!) tygodni chorującą na nosówkę, z która właściciele nie mieli za co iść do weta, więc leczyli rutinaceą:roll:. A w domu wielka plazma na ścianie, nowe, wcale nie najtańsze meble i ogólnie... Do nas zwrócili się z prośbą o pomoc w darmowym uśpieniu suczki. Takie zachowanie powinno być karane bądź co najmniej moralnie napiętnowane przez społeczeństwo,ale nie jest- sąsiedzi państwa od chorej suczki mówili,że ta chęć uspienia to z miłości do psa...
  6. super :) strasznie się cieszę,że jest lepiej. Tak ze 4 lata spokojnie jeszcze może pożyć ;)
  7. o, i jeszcze, jak Barbara napisała: jak pies tylko zaczyna ciągnąć - skręcasz w przeciwną stronę. Trochę to dziwnie wygląda, zwłaszcza na początku, kiedy skręca się co dwa kroki:evil_lol:. Ale dziwnie wygląda też,jak się frunie za psem lub orze butami chodnik, więc...;)
  8. 20 procent szans to bardzo dużo! Wiem,bo wiele razy miałam na tymczasie chore zwierzęta, które miały 2 % szans albo 10 %, przezyły, wyzdrowiały i ciesza sie życiem... Ale to tylko moja opinia, to Twój pies i Ty wiesz, co dla niego najlepsze... Jeżeli zdecydujecie się o niego walczyć, to nie może mieszkać juz w kojcu- za stary i za bardzo chory. Chory pies potrzebuje duzo uwagi i bliskości opiekuna.
  9. No to trzeba ją było od szczenięctwa nie uczyć ciągnięcia... ;) syzyfowa robota, ale najlepsze wyjście: pies musi przekonać sie,że jak tylko zacznie ciagnąć, to przestanie się przemieszczać. Czyli: idziecie, pies zaczyna ciągnąć -> Ty stajesz, wołasz do siebie psa -> kiedy pies jest przy nodze, na LUŹNEJ smyczy, ruszacie dalej. I tak w kółko... Miałam kiedys tymczasa, który załapal dopiero po 2 tygodniach... A zatrzymywałam się zawsze, kiedy tylko smycz robiła się napieta... Jeżeli suczka jest energiczna i niewyżyta, to dobrze bylo by ją ( jeśli masz taka możliwośc- ogród, wybieg jakiś) przed spacerem zmęczyć, wybiegać.
  10. [quote name='Lakshman Puri']Tak-zębami i przewodem pokarmowym jest przystosowany do jedzenia mięsa,ale jest przystosowany również do strawienia składników znajdujących się w wegańskiej karmie,a więc mięso nie jest mu niezbędne. Dobrze by było,abyś miała więcej współczucia do zwierząt,które się hoduje.One też chciałyby odetchnąć i żyć sobie normalnie.Życzę Ci,abyś kiedyś to zrozumiała. Pozdrawiam serdecznie[/QUOTE] No dobrze, pies może być ( ???) na karmie wege. A kot? Jak żywiłbyś kota???
  11. [quote name='ABCtresury']Masz racje i trudno się z tym nie zgodzić. Ale nei oszukujmy również natur ypsa. Decydując się w ogóle na posiadania owczarka niemeickiego powinniśmy w szczególnosci otaczać go dużą uwagą oarz zainteresowaniem. Każda rasa,każdy pies któremu nie poświęcimy swojego czasu będzie czuł się samotny i opuszczony.[/QUOTE] No więc, idac tym tropem, wiecej uwagi ma pies mieszkający w domu. Bo towarzyszenie właścicielowi choćby np w sprzątaniu, jest dużo bardziej "owczarkowatym" zajęciem niz bieganie tam i z powrotem, wzdłuż wydeptanej lini przy ogrodzeniu. I, o ile w lecie, pies podwórzowy ma możliwość kontaktu ze stadem( no nie wiem, choćby grill czy prace w ogrodzie) To w zimie czy kiedy jest brzydka pogoda- nie uwierzę nigdy, że pies mieszkający na podwórku ma wystarczająco duzo kontaktu z ludźmi. Dla mnie widok psa w kojcu jest makabryczny, psa nigdy nie wpuszczanego do domu też. Dlatego nigdy nie wyadoptowałam ani nie wyadoptuje psa do kojca, ani psa bez możliwości swobodnego wejścia do domu.
  12. Andokardioza( niedomykalność zastawek). Żyje z nią już mniej więcej 12 lat, bo nie wiadomo, kiedy się zaczęło i czy "tak miała'' od poczatku. Sterylizowana była już po zdiagnozowaniu, jakieś 7 lat temu( dlatego tak późno, bo była wzięta z ulicy jako już dorosła, a kiedy zorientowałam się, ze jest chora, to zwlekałam ze sterylką- też się bałam;) ) Ostatnio był operowany mój tymczas, też z potężnymi szmerami w sercu, staruszek,- przeżył i błyskawicznie doszedł do siebie. W grudniu, już w rodzinie adopcyjnej był kastrowany piesek- też staruszek,też ze zmianami w budowie serca( nie wiemy, czy to wrodzone czy nabyte z wiekiem)- nie bylo żadnych komplikacji,na drugi dzien po zabiegu znowu próbował kryć wszystko co się da:). Parę lat temu moja suka, staruszka, z niewydolnością krążenia miała wycinanego guza- nie było żadnych problemów po zabiegu. Jaką narkozę dostała Twoja suczka? Popatrz na to w ten sposób: teraz jest młoda i silna, a za parę lat, kiedy choroba się rozwinie- jeśli będzie na antykoncepcji i przez to zachoruje -jedynym wyjściem będzie operacja... Wtedy operacja będzie konieczna, ale dużo bardziej ryzykowna niz teraz.
  13. po zastrzykach i tabletkach jest bardzo duże ryzyko nowotworu. Najlepszym rozwiązaniem było by pilnowanie suczki lub znalezienie dobrej lecznicy z bardzo dobra, bezpieczną narkozą i monitoringiem anestezjologicznym. Psy z chorym sercem się operuje, z powodzeniem. Moja suka też ma chore serce, a była sterylizowana. Nie było problemu z upilnowaniem podczas cieczki, przeszła zabieg żeby zapobiec nowotworom i ropomaciczu. Wszystko poszło dobrze, nie było żadnych komplikacji. Nigdy bym się nie zdecydowała na podanie antykoncepcji w zastrzyku czy tabletkach.
  14. [quote name='ABCtresury']Owczarek niemiecki jest przede wszystkim psem pracującym. Pilnowanie domu jest dla niego świetnym zajęciem. Posiadam owczarka długowłosego. Jest towarzyski, uprawia Agility, Frisbee, tropi, uwielbia pływać i aportować. D;atego jeśli owczarek niemiecki to tylko na wolności na podwórku. W kojcu tylko w dzień a w nocy niech sobie biega.[/QUOTE] Szkoda,że wszystkie owczarki trzymane w ten sposób jakie znam, są znudzone, zafiksowane na obszczekiwaniu przechodniów,albo biegające w kółko po kojcu- wyglądaja na hm... co najmniej zniszczone psychicznie... To jest jakiś taki dziwny polski zwyczaj, przyjęło się, że owczarek=kojec. I, o zgrozo, ludzie kojec traktują jak naturalne środowisko psa... I tu nie chodzi o wygode, o spanie w łózku, czy o jakiś specjalny rodzaj nobilitacji wiążący się z wpuszczeniem psa do domu. Chodzi o mozliwośc przebywania ze stadem. bo gdyby ktoś zechciał zamieszkać na stałe razem z psem na podwórku, to dla ONka było by to równie dobre rozwiązanie,jak mieszkanie w domu.
  15. [quote name='Martens'] Jak mój pies pewnego ranka stwierdzi, że będąc w pełni władz umysłowych i świadomy ewentualnych konsekwencji chce zostać weganinem i żywić się AmiDogiem - nie ma problemu, nie będę mu zabraniać.[/QUOTE] A wiesz, cos w tym jest:) - nie dawno wyadoptowałam taką suczkę, która wybiera z jedzenia same warzywa, a mięso zostawia:crazyeye: Suchej karmy nie chce w ogóle. Ale ona to wegetarianka, bo jajka i sery chetnie zjada. I jak na razie wygląda całkiem fajnie, ładnie rośnie i nawet uszki się jej postawiły na tych warzywach, przez co wygląda jak nietoperz. Tylko, że ona ma prawo do skrzywień psychicznych, bo jest z miotu wyrzuconego i wykarmionego butelką:evil_lol:
  16. No tak... najlepsza metoda na pchły- pozbyc sie zwierzaka... Krople dla kota działają na pchły około 2 miesięcy. W tym czasie nie ma prawa byc na kocie ŻADNEJ ŻYWEJ pchły. I pchły po takim środku padają po około godzinie od zakroplenia. Pchły mieszkające NIE na kocie- najlepiej zastosować środek podobny do kropel dla kota, ale do użytku w pomieszczeniach- spryskuje się nim miejsca, w których sa pchły. pchły lubią bardzo gnieździć się np w sianie- nie macie czegos takiego na strychu??? Pchły nie biora się same z siebie, one musiały byc gdzieś w waszym domu, a jak kot się pojawił, to na nim zamieszkały... No, chyba,że kot jest wychodzący- wtedy to już nic nie poradzicie, i co kilka miesięcy, regularnie będzie musiał być zabezpieczany kroplami.
  17. Miałam ONka, mieszkała w domu. Nie była z tego powodu nie szczęśliwa ;) Onki to psy potrzebujące zajęcia, pracy z człowiekiem i towarzystwa stada( moja np z maniackim uporem zaganiała nas do jednego pokoju,żeby mieć wszystkich na oku:) Jeżeli zapewnisz swojemu psu odpowiednią ilość ruchu i ćwiczeń, to te 8 godzin spokojnie wykorzysta na odpoczynek i spanie. A poza tym, nie tak dawno "przerabialismy" ONka, który po 4 latach w kojcu dorobił się koszmarnego reumatyzmu. Do kojca nie mógł wrócić, ze względu na stawy i dlatego był u nas na tymczasie. znalazł dom w bloku, i jakoś tak wydaje mi się, że w tym nowym domu jest bardziej wybiegany i zajęty,niż gdy był w kojcu:)
  18. Sam zabieg( tzn. od chwili gdy pies juz śpi do chwili zaszycia) to jakieś 5 minut ;) Koszt jest zależny od wielkości psa, od lecznicy, i od rodzaju uzytej narkozy. Pies po zabiegu zachowuje się jak po każdej narkozie, czyli wygląda na mocno podchmielonego:) A jak narkoza już przestaje działać, to całkiem normalnie przeważnie ( ostatnio miałam starszego psiaczka z chorym sercem- godzinę po narkozie już biegał i próbował rzucić się na obcego psa..) A pies wykastrowany jak najbardziej może brać udział w zawodach, a nawet prawdopodobnie lepiej się na nich spisze nich taki nie kastrowany- odpada zainteresowanie sukami na wystawach. Pies po kastracji nie traci chęci do życia, nie mysli " ojej, nie mam jajek, to ni chce mi sie juz uprawiać sportu " ;)
  19. [quote name='olivetshka']Dziewczyny, ja mam takie pytanie drobne - czy jest jakaś określona lepsza pora dnia na zrobienie sterylki? Chodzi mi o to, czy lepiej zabieg przeprowadzić w godzinach rannych, czy wieczornych?... Z tego, co tu czytam, to większość suczek miała chyba zabiegi w dzień, po południu... A wieczorem? Pytam, bo we wtorek moja Lena (ON) ma zaplanowaną sterylkę na godz. 19. Lekarz bardzo doświadczony, jeden z lepszych w naszym kraju... Ale się jednak martwię - bo z jednej strony może i lepiej, bo będzie zmęczona i może sobie odpocząć w nocy zaraz po zabiegu (dzieci jej nie będą przeszkadzały, będzie cisza i spokój, itp), ale z drugiej tak sobie myslę, że jakby nie daj Boże coś się działo?... Ile taka sterylka trwa mniej więcej? Z godzinę? Dłużej?... Zastanawiam się o której do domu wrócą z mężem, skoro musi się jeszcze wybudzić z narkozy i trochę do siebie dojść. Macie dla mnie może jakieś złote rady co robić, jak postępować? Bedę z nią chyba spała pierwszą noc przynajmniej. Normalnie się boję :( W poniedziałek przejdę się jeszcze do lekarza i zapytam o wszystko, ale ta godzina... Czy to nie za późno na tak poważny zabieg?[/QUOTE] Sam zabieg- to jakieś 15 min. Ale ok godzina upłynie, zanim sie zrobi na tyle przytomna,żeby ją zabrać do domu. Zresztą- to zależy od uzytej narkozy- po takiej zwykłej, to budzą się dość długo, ok 2 godzin zanim będzie całkiem przytomna. Ale jak dostanie też wybudzacz- tzn lek znoszacy działanie narkozy- to duzo szybciej. A jak zabieg jest we wziewnej- to praktycznie od razu po zwierzak jest przytomny. Godzina nie ma znaczenia, raczej pogoda. Ale o tej porze roku to przeważnie jest ok. A jak przywieziecie Ją do domu na np. 21, to przecież bedziecie jeszcze mogli ze 2 godziny posiedzieć i poczekać, aż się zrobi całkiem przytomna.Potem to i tak pewnie bedzie odsypiać narkozę:) A na rano, będzie prawie jak nowa;)
  20. [quote name='olga7']Powiem szczerze,że rzadko ,niestety.Suni nie można bylo od mlodszego wieku przyzwyczaić ,gdyż adoptowaliśmy ją ,gdy miala ok.1 roku i nie jest za bardzo cierpliwa przy myciu zębow.Dlatego pisalam,że pewnie nie każdy ma cierpliwość i tyle samozaparcia,by często albo w ogole myć zęby psu. Na ogol przeważnie konczy sie to usuwaniem kamienia u weta mechanicznie. Jak znam życie.[/QUOTE] moje psy nigdy nie miały usuwanego kamienia. Bo nie ma co usuwać- zarówno te małe (12 i 5 lat), jak i duże (6)[I]żreją[/I] surowe kości, które świetnie sobie radza z kamieniem. Chyba bym się wściekła musząc czyścić psom zęby :roll: A, i kokardek te małe tez nie noszą:evil_lol: A zęby wcale nie są starte- ostatnio obcy wet moją 12 lenia suczkę określił po zębach na 3 lata;). I dlaczego niby surowe mięso i podroby są takie złe? Przecież pies to drapieżnik, na dziko żyjący nigdy [I]se[/I] nie gotował... I specjalnie do tego typu żywienia psy maja przystosowany organizm. Tak,że radzą sobie, a nawet lepiej na tym wychodzą niż na gotowanym. A moje dostają jeszcze od czasu do czasu lekko [I]podśmierdłe [/I]surowe mięso. Żyją. I do tego nie maja ochoty sprzątać zepsutych resztek na spacerach. Ot, taka niezbedna porcja bakterii:cool3:
  21. e, Ty, carmon... suchaj...a jakby Twojemu psu se coś wylazło na łapie, jakaś rana albo cuś, to tez byś chciał tą łapę ciachać równo z łopatką?
  22. Mam takiego tymczasa: stary, wyniszczony piesek po wycięciu śledziony( nowotwór). Z problemami skórnymi, reumatyzm, szmery w sercu,itp. Jadł sucha karmę. Dobrą i zachwalaną, a jakże;) Jadł tą karmę pomimo, że reszta psów jadła gotowane, i często tez surowe mięso i takie tam. No i tak na tej karmie wyszedł,że az zaczęliśmy się doszukiwać kolejnej choroby- wyglądał coraz gorzej. Odkąd je to co reszta- pies wygląda jak nowy:cool1:. Widać, kundlowi z łańcucha droga karma nie służy:evil_lol:
  23. No tak... tak to jest, jak się z psa( jak mały to tez przecież pies, chyba...) robi niuniusia, który tylko mięsko, tylko Royalka, i w ogóle, bo on taki malutki, taki delikatny... Jakoś dziwne, że dzikie małe psowate nie maja takich problemów z zębami. Moje osobiste małe psiaki z zapałem pastwią się nad surowymi gnatami, co najmniej 2 razy w tygodniu. Mają 12 i 5 lat, a kamienia nie ma w ogóle. Yorek znajomej jadł sucha karmę "na ładne ząbki" , zdejmowany kamień miał co kilka miesięcy, było szczotkowanie ząbków, Kości oczywiście nie, bo jeszcze sobie krzywdę zrobi. A od kiedy jego pańcia przekonała się, i doszła do wniosku,że jak pies lubi surowe gnaty, to będzie mu je dawać- pies od dwóch lat zęby ma nieczyszczone przez weterynarza...
  24. Grzybica , świerzb... prawdopodobnie to coś w tym stylu. I na to obcięcie uszu nic nie pomoże: przeniesie się na pysk, nos, szyję i głowę. Jeśli nie wiesz, co to za choroba, to masz kijowego weta, który nie potrafi zdiagnozować. Idź do dobrego, polecanego. Czasem pomaga już jeden zastrzyk lub krople na kark. A wiesz,że kopiowane uszy są okropnie narażone na różne choroby? Mam kotkę, która straciła jedno ucho- wygląda właśnie tak, jak u kopiowanego amstaffa- i trzeba to ucho ciągle czyścić, płukać... a zapalenie ucha ( właśnie tego oderwanego, z drugim, całym,nigdy nic się nie dzieje) to miała przez 2 lata 6 razy. Uszy po coś są, to nie tylko ozdoba.
×
×
  • Create New...