-
Posts
128 -
Joined
-
Last visited
Everything posted by Taya
-
Badanie kału na obecnośc pasożytów może dać jako taki obraz zarobaczenia, ale nie jest w pełni miarodajne. Czy to są robaki obłe czy tasiemiec? Czy i to i to? Tasiemca trudno wytłuc tabletkami, robale oble już łatwiej, ale zdarza się czasem,że nie wszystkie się zatrują. Może spróbuj jeszcze jakichś innych tabletek albo czegos w paście, albo kropel do nakrapiania na kark( dla kotów na pewno takie są, dla psów-nie jestem pewna, ale powinny)
-
[quote name='understandme']a nie zaszkodzi psu szare mydło?[/QUOTE] Chyba nie zaszkodzi,mój tymczas tez zajadał się mydłem w kostce,a raz nawet zagryzł szamponem do włosow( waniliowym...) i żyje, wyrósł na duuużego, zdrowego psiaka :)
-
skoro nie działa, to po co "jedziecie" na antybiotyku? Byc może nie jest odpowiedni, albo organizm juz się na niego uodpornił. A dodatkowo antybiotyk sprzyja hodowaniu grzyba na psie... Poszukajcie innego lekarza, spróbujcie określić jaki to grzyb. Czasem pomaga szczepionka na grzyba, u psów chyba tez się ja stosuje. Czy pies dostaje leki podnoszące odporność( typu scanomune, beta-glucan)? Jeśli nie, to zacznij u je podawać.
-
[quote name='pa-ttti']a to nie nie, żeby nie było-ja uważam że jeśli pies ma dom, właścicieli, i zachoruje- to ich obowiązkiem jest go leczyc, na tyle na ile pozwala im budżet. jeśli rodzina mi kilkoro dzieci na utrzymaniu i 1500zł pensji, to jeśli oddadzą psa bo ich nie stać na leczenie, czy postanowią go uśpić, to trudno...ale jeśli ludzie mają pieniądze, i stać ich na leczenie psa, a nie robią tego bo musieliby zrezygnować z kina, kilku ciuchów, dodatkowych zajęć czy nawet wczasów na majorce- to potępiam. Pies to odpowiedzialność na całe jego psie życie. I nie każdy jest godny posiadania psa. Jestem absolutnie przeciwna wciskaniu ludziom psów na siłę, bo potem się kończy jak się kończy.[/QUOTE] No właśnie, niestety według moich statystyk, to ludzie którzy się nie poczuwają do obowiązku leczenia psa, najczęściej brali go z własnej i nieprzymuszonej woli. I "bo taki śliczny i puci, puci:roll:" i "jakoś to będzie, przecież na pewno będzie zdrowy" A potem "ups, chory? No to uśpijmy, a weźmiemy sobie drugiego". A potem zbieramy takie odrzuty, i leczymy "jak wariatki", jakiegoś np starucha połamanego i z nowotworem. A tak nawiasem mówiąc, starucha bez szans na wyleczenie to ja mam na tymczasie, po 2 miesiącach i dwóch operacjach całkiem fajny pies sie zrobi, sprawny fizycznie i psychicznie i nawet z poczuciem humoru:eviltong:... a też pare osób na nim krzyżyk postawiło.
-
Coś bardzo zmutował temat wypowiedzi od pierwotnej myśli założycielki tematu:roll: No, ale zawsze tak jest, kiedy pojawi się słowo "ślepy" w połączeniu z "miot" lub "szczenię":cool3: . Nawet- dobry sposób na przyciągnięcie dużej ilości osób na wątek- umieścić w tytule słowo "miot", "szczenna" bądź "ciężarna":evil_lol: Co do chorujących psów- ja rozumiem, jak właściciele sa biedni, nie mają na chleb, a znaleziony lub przygarnięty pies zachoruje- niejako są moralnie usprawiedliwieni z nieleczenia psa. Ale niestety, często jest odwrotnie: Ludzie maja pieniądze, mogli by leczyć, a tego nie robią. Ile to już razy nasłuchałam sie tekstu w stylu" no uspali my, bo zachorowała na ropo- cośtam, a to niby mozna operować, ale co to potem pies ma za życie". Albo- wchodzą ludzie do gabinetu z fajnym, wesołym psiakiem,a wychodzą bez. Dlaczego? " a, chory był, kaszlał, chyba miał serce coś nie tego". Wiele razy przeżywałam szok po wysłuchaniu takich historyjek. W lecie leczyliśmy suczkę od dwóch(!!!) tygodni chorującą na nosówkę, z która właściciele nie mieli za co iść do weta, więc leczyli rutinaceą:roll:. A w domu wielka plazma na ścianie, nowe, wcale nie najtańsze meble i ogólnie... Do nas zwrócili się z prośbą o pomoc w darmowym uśpieniu suczki. Takie zachowanie powinno być karane bądź co najmniej moralnie napiętnowane przez społeczeństwo,ale nie jest- sąsiedzi państwa od chorej suczki mówili,że ta chęć uspienia to z miłości do psa...
-
Ooo, śliczniusi szewek :)
-
super :) strasznie się cieszę,że jest lepiej. Tak ze 4 lata spokojnie jeszcze może pożyć ;)
-
o, i jeszcze, jak Barbara napisała: jak pies tylko zaczyna ciągnąć - skręcasz w przeciwną stronę. Trochę to dziwnie wygląda, zwłaszcza na początku, kiedy skręca się co dwa kroki:evil_lol:. Ale dziwnie wygląda też,jak się frunie za psem lub orze butami chodnik, więc...;)
-
20 procent szans to bardzo dużo! Wiem,bo wiele razy miałam na tymczasie chore zwierzęta, które miały 2 % szans albo 10 %, przezyły, wyzdrowiały i ciesza sie życiem... Ale to tylko moja opinia, to Twój pies i Ty wiesz, co dla niego najlepsze... Jeżeli zdecydujecie się o niego walczyć, to nie może mieszkać juz w kojcu- za stary i za bardzo chory. Chory pies potrzebuje duzo uwagi i bliskości opiekuna.
-
No to trzeba ją było od szczenięctwa nie uczyć ciągnięcia... ;) syzyfowa robota, ale najlepsze wyjście: pies musi przekonać sie,że jak tylko zacznie ciagnąć, to przestanie się przemieszczać. Czyli: idziecie, pies zaczyna ciągnąć -> Ty stajesz, wołasz do siebie psa -> kiedy pies jest przy nodze, na LUŹNEJ smyczy, ruszacie dalej. I tak w kółko... Miałam kiedys tymczasa, który załapal dopiero po 2 tygodniach... A zatrzymywałam się zawsze, kiedy tylko smycz robiła się napieta... Jeżeli suczka jest energiczna i niewyżyta, to dobrze bylo by ją ( jeśli masz taka możliwośc- ogród, wybieg jakiś) przed spacerem zmęczyć, wybiegać.
-
[quote name='Lakshman Puri']Tak-zębami i przewodem pokarmowym jest przystosowany do jedzenia mięsa,ale jest przystosowany również do strawienia składników znajdujących się w wegańskiej karmie,a więc mięso nie jest mu niezbędne. Dobrze by było,abyś miała więcej współczucia do zwierząt,które się hoduje.One też chciałyby odetchnąć i żyć sobie normalnie.Życzę Ci,abyś kiedyś to zrozumiała. Pozdrawiam serdecznie[/QUOTE] No dobrze, pies może być ( ???) na karmie wege. A kot? Jak żywiłbyś kota???
-
[quote name='ABCtresury']Masz racje i trudno się z tym nie zgodzić. Ale nei oszukujmy również natur ypsa. Decydując się w ogóle na posiadania owczarka niemeickiego powinniśmy w szczególnosci otaczać go dużą uwagą oarz zainteresowaniem. Każda rasa,każdy pies któremu nie poświęcimy swojego czasu będzie czuł się samotny i opuszczony.[/QUOTE] No więc, idac tym tropem, wiecej uwagi ma pies mieszkający w domu. Bo towarzyszenie właścicielowi choćby np w sprzątaniu, jest dużo bardziej "owczarkowatym" zajęciem niz bieganie tam i z powrotem, wzdłuż wydeptanej lini przy ogrodzeniu. I, o ile w lecie, pies podwórzowy ma możliwość kontaktu ze stadem( no nie wiem, choćby grill czy prace w ogrodzie) To w zimie czy kiedy jest brzydka pogoda- nie uwierzę nigdy, że pies mieszkający na podwórku ma wystarczająco duzo kontaktu z ludźmi. Dla mnie widok psa w kojcu jest makabryczny, psa nigdy nie wpuszczanego do domu też. Dlatego nigdy nie wyadoptowałam ani nie wyadoptuje psa do kojca, ani psa bez możliwości swobodnego wejścia do domu.
-
Andokardioza( niedomykalność zastawek). Żyje z nią już mniej więcej 12 lat, bo nie wiadomo, kiedy się zaczęło i czy "tak miała'' od poczatku. Sterylizowana była już po zdiagnozowaniu, jakieś 7 lat temu( dlatego tak późno, bo była wzięta z ulicy jako już dorosła, a kiedy zorientowałam się, ze jest chora, to zwlekałam ze sterylką- też się bałam;) ) Ostatnio był operowany mój tymczas, też z potężnymi szmerami w sercu, staruszek,- przeżył i błyskawicznie doszedł do siebie. W grudniu, już w rodzinie adopcyjnej był kastrowany piesek- też staruszek,też ze zmianami w budowie serca( nie wiemy, czy to wrodzone czy nabyte z wiekiem)- nie bylo żadnych komplikacji,na drugi dzien po zabiegu znowu próbował kryć wszystko co się da:). Parę lat temu moja suka, staruszka, z niewydolnością krążenia miała wycinanego guza- nie było żadnych problemów po zabiegu. Jaką narkozę dostała Twoja suczka? Popatrz na to w ten sposób: teraz jest młoda i silna, a za parę lat, kiedy choroba się rozwinie- jeśli będzie na antykoncepcji i przez to zachoruje -jedynym wyjściem będzie operacja... Wtedy operacja będzie konieczna, ale dużo bardziej ryzykowna niz teraz.
-
po zastrzykach i tabletkach jest bardzo duże ryzyko nowotworu. Najlepszym rozwiązaniem było by pilnowanie suczki lub znalezienie dobrej lecznicy z bardzo dobra, bezpieczną narkozą i monitoringiem anestezjologicznym. Psy z chorym sercem się operuje, z powodzeniem. Moja suka też ma chore serce, a była sterylizowana. Nie było problemu z upilnowaniem podczas cieczki, przeszła zabieg żeby zapobiec nowotworom i ropomaciczu. Wszystko poszło dobrze, nie było żadnych komplikacji. Nigdy bym się nie zdecydowała na podanie antykoncepcji w zastrzyku czy tabletkach.
-
[quote name='ABCtresury']Owczarek niemiecki jest przede wszystkim psem pracującym. Pilnowanie domu jest dla niego świetnym zajęciem. Posiadam owczarka długowłosego. Jest towarzyski, uprawia Agility, Frisbee, tropi, uwielbia pływać i aportować. D;atego jeśli owczarek niemiecki to tylko na wolności na podwórku. W kojcu tylko w dzień a w nocy niech sobie biega.[/QUOTE] Szkoda,że wszystkie owczarki trzymane w ten sposób jakie znam, są znudzone, zafiksowane na obszczekiwaniu przechodniów,albo biegające w kółko po kojcu- wyglądaja na hm... co najmniej zniszczone psychicznie... To jest jakiś taki dziwny polski zwyczaj, przyjęło się, że owczarek=kojec. I, o zgrozo, ludzie kojec traktują jak naturalne środowisko psa... I tu nie chodzi o wygode, o spanie w łózku, czy o jakiś specjalny rodzaj nobilitacji wiążący się z wpuszczeniem psa do domu. Chodzi o mozliwośc przebywania ze stadem. bo gdyby ktoś zechciał zamieszkać na stałe razem z psem na podwórku, to dla ONka było by to równie dobre rozwiązanie,jak mieszkanie w domu.
-
[quote name='Martens'] Jak mój pies pewnego ranka stwierdzi, że będąc w pełni władz umysłowych i świadomy ewentualnych konsekwencji chce zostać weganinem i żywić się AmiDogiem - nie ma problemu, nie będę mu zabraniać.[/QUOTE] A wiesz, cos w tym jest:) - nie dawno wyadoptowałam taką suczkę, która wybiera z jedzenia same warzywa, a mięso zostawia:crazyeye: Suchej karmy nie chce w ogóle. Ale ona to wegetarianka, bo jajka i sery chetnie zjada. I jak na razie wygląda całkiem fajnie, ładnie rośnie i nawet uszki się jej postawiły na tych warzywach, przez co wygląda jak nietoperz. Tylko, że ona ma prawo do skrzywień psychicznych, bo jest z miotu wyrzuconego i wykarmionego butelką:evil_lol:
-
No tak... najlepsza metoda na pchły- pozbyc sie zwierzaka... Krople dla kota działają na pchły około 2 miesięcy. W tym czasie nie ma prawa byc na kocie ŻADNEJ ŻYWEJ pchły. I pchły po takim środku padają po około godzinie od zakroplenia. Pchły mieszkające NIE na kocie- najlepiej zastosować środek podobny do kropel dla kota, ale do użytku w pomieszczeniach- spryskuje się nim miejsca, w których sa pchły. pchły lubią bardzo gnieździć się np w sianie- nie macie czegos takiego na strychu??? Pchły nie biora się same z siebie, one musiały byc gdzieś w waszym domu, a jak kot się pojawił, to na nim zamieszkały... No, chyba,że kot jest wychodzący- wtedy to już nic nie poradzicie, i co kilka miesięcy, regularnie będzie musiał być zabezpieczany kroplami.
-
Miałam ONka, mieszkała w domu. Nie była z tego powodu nie szczęśliwa ;) Onki to psy potrzebujące zajęcia, pracy z człowiekiem i towarzystwa stada( moja np z maniackim uporem zaganiała nas do jednego pokoju,żeby mieć wszystkich na oku:) Jeżeli zapewnisz swojemu psu odpowiednią ilość ruchu i ćwiczeń, to te 8 godzin spokojnie wykorzysta na odpoczynek i spanie. A poza tym, nie tak dawno "przerabialismy" ONka, który po 4 latach w kojcu dorobił się koszmarnego reumatyzmu. Do kojca nie mógł wrócić, ze względu na stawy i dlatego był u nas na tymczasie. znalazł dom w bloku, i jakoś tak wydaje mi się, że w tym nowym domu jest bardziej wybiegany i zajęty,niż gdy był w kojcu:)
-
Sam zabieg( tzn. od chwili gdy pies juz śpi do chwili zaszycia) to jakieś 5 minut ;) Koszt jest zależny od wielkości psa, od lecznicy, i od rodzaju uzytej narkozy. Pies po zabiegu zachowuje się jak po każdej narkozie, czyli wygląda na mocno podchmielonego:) A jak narkoza już przestaje działać, to całkiem normalnie przeważnie ( ostatnio miałam starszego psiaczka z chorym sercem- godzinę po narkozie już biegał i próbował rzucić się na obcego psa..) A pies wykastrowany jak najbardziej może brać udział w zawodach, a nawet prawdopodobnie lepiej się na nich spisze nich taki nie kastrowany- odpada zainteresowanie sukami na wystawach. Pies po kastracji nie traci chęci do życia, nie mysli " ojej, nie mam jajek, to ni chce mi sie juz uprawiać sportu " ;)
-
[quote name='olivetshka']Dziewczyny, ja mam takie pytanie drobne - czy jest jakaś określona lepsza pora dnia na zrobienie sterylki? Chodzi mi o to, czy lepiej zabieg przeprowadzić w godzinach rannych, czy wieczornych?... Z tego, co tu czytam, to większość suczek miała chyba zabiegi w dzień, po południu... A wieczorem? Pytam, bo we wtorek moja Lena (ON) ma zaplanowaną sterylkę na godz. 19. Lekarz bardzo doświadczony, jeden z lepszych w naszym kraju... Ale się jednak martwię - bo z jednej strony może i lepiej, bo będzie zmęczona i może sobie odpocząć w nocy zaraz po zabiegu (dzieci jej nie będą przeszkadzały, będzie cisza i spokój, itp), ale z drugiej tak sobie myslę, że jakby nie daj Boże coś się działo?... Ile taka sterylka trwa mniej więcej? Z godzinę? Dłużej?... Zastanawiam się o której do domu wrócą z mężem, skoro musi się jeszcze wybudzić z narkozy i trochę do siebie dojść. Macie dla mnie może jakieś złote rady co robić, jak postępować? Bedę z nią chyba spała pierwszą noc przynajmniej. Normalnie się boję :( W poniedziałek przejdę się jeszcze do lekarza i zapytam o wszystko, ale ta godzina... Czy to nie za późno na tak poważny zabieg?[/QUOTE] Sam zabieg- to jakieś 15 min. Ale ok godzina upłynie, zanim sie zrobi na tyle przytomna,żeby ją zabrać do domu. Zresztą- to zależy od uzytej narkozy- po takiej zwykłej, to budzą się dość długo, ok 2 godzin zanim będzie całkiem przytomna. Ale jak dostanie też wybudzacz- tzn lek znoszacy działanie narkozy- to duzo szybciej. A jak zabieg jest we wziewnej- to praktycznie od razu po zwierzak jest przytomny. Godzina nie ma znaczenia, raczej pogoda. Ale o tej porze roku to przeważnie jest ok. A jak przywieziecie Ją do domu na np. 21, to przecież bedziecie jeszcze mogli ze 2 godziny posiedzieć i poczekać, aż się zrobi całkiem przytomna.Potem to i tak pewnie bedzie odsypiać narkozę:) A na rano, będzie prawie jak nowa;)
-
[quote name='olga7']Powiem szczerze,że rzadko ,niestety.Suni nie można bylo od mlodszego wieku przyzwyczaić ,gdyż adoptowaliśmy ją ,gdy miala ok.1 roku i nie jest za bardzo cierpliwa przy myciu zębow.Dlatego pisalam,że pewnie nie każdy ma cierpliwość i tyle samozaparcia,by często albo w ogole myć zęby psu. Na ogol przeważnie konczy sie to usuwaniem kamienia u weta mechanicznie. Jak znam życie.[/QUOTE] moje psy nigdy nie miały usuwanego kamienia. Bo nie ma co usuwać- zarówno te małe (12 i 5 lat), jak i duże (6)[I]żreją[/I] surowe kości, które świetnie sobie radza z kamieniem. Chyba bym się wściekła musząc czyścić psom zęby :roll: A, i kokardek te małe tez nie noszą:evil_lol: A zęby wcale nie są starte- ostatnio obcy wet moją 12 lenia suczkę określił po zębach na 3 lata;). I dlaczego niby surowe mięso i podroby są takie złe? Przecież pies to drapieżnik, na dziko żyjący nigdy [I]se[/I] nie gotował... I specjalnie do tego typu żywienia psy maja przystosowany organizm. Tak,że radzą sobie, a nawet lepiej na tym wychodzą niż na gotowanym. A moje dostają jeszcze od czasu do czasu lekko [I]podśmierdłe [/I]surowe mięso. Żyją. I do tego nie maja ochoty sprzątać zepsutych resztek na spacerach. Ot, taka niezbedna porcja bakterii:cool3:
-
e, Ty, carmon... suchaj...a jakby Twojemu psu se coś wylazło na łapie, jakaś rana albo cuś, to tez byś chciał tą łapę ciachać równo z łopatką?
-
Mam takiego tymczasa: stary, wyniszczony piesek po wycięciu śledziony( nowotwór). Z problemami skórnymi, reumatyzm, szmery w sercu,itp. Jadł sucha karmę. Dobrą i zachwalaną, a jakże;) Jadł tą karmę pomimo, że reszta psów jadła gotowane, i często tez surowe mięso i takie tam. No i tak na tej karmie wyszedł,że az zaczęliśmy się doszukiwać kolejnej choroby- wyglądał coraz gorzej. Odkąd je to co reszta- pies wygląda jak nowy:cool1:. Widać, kundlowi z łańcucha droga karma nie służy:evil_lol:
-
No tak... tak to jest, jak się z psa( jak mały to tez przecież pies, chyba...) robi niuniusia, który tylko mięsko, tylko Royalka, i w ogóle, bo on taki malutki, taki delikatny... Jakoś dziwne, że dzikie małe psowate nie maja takich problemów z zębami. Moje osobiste małe psiaki z zapałem pastwią się nad surowymi gnatami, co najmniej 2 razy w tygodniu. Mają 12 i 5 lat, a kamienia nie ma w ogóle. Yorek znajomej jadł sucha karmę "na ładne ząbki" , zdejmowany kamień miał co kilka miesięcy, było szczotkowanie ząbków, Kości oczywiście nie, bo jeszcze sobie krzywdę zrobi. A od kiedy jego pańcia przekonała się, i doszła do wniosku,że jak pies lubi surowe gnaty, to będzie mu je dawać- pies od dwóch lat zęby ma nieczyszczone przez weterynarza...
-
Grzybica , świerzb... prawdopodobnie to coś w tym stylu. I na to obcięcie uszu nic nie pomoże: przeniesie się na pysk, nos, szyję i głowę. Jeśli nie wiesz, co to za choroba, to masz kijowego weta, który nie potrafi zdiagnozować. Idź do dobrego, polecanego. Czasem pomaga już jeden zastrzyk lub krople na kark. A wiesz,że kopiowane uszy są okropnie narażone na różne choroby? Mam kotkę, która straciła jedno ucho- wygląda właśnie tak, jak u kopiowanego amstaffa- i trzeba to ucho ciągle czyścić, płukać... a zapalenie ucha ( właśnie tego oderwanego, z drugim, całym,nigdy nic się nie dzieje) to miała przez 2 lata 6 razy. Uszy po coś są, to nie tylko ozdoba.