Jump to content
Dogomania

IlonaS

Members
  • Posts

    1428
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by IlonaS

  1. Właśnie, czy jest pewność, że przez czas oczekiwania na hotelik, nic się mu nie stanie? Bo my tu snujemy plany, staramy się, zabiegamy, ale czy on jest bezpieczny?
  2. Jeszcze napiszę, że to naprawdę wspaniałe psy. Jeśli poświęci im się dość czasu, jeśli razem będziecie coś robić - zabawy, spacery, ćwiczenie komend, jakieś psie sporty, i socjalizacja przede wszystkim - pokazywanie nowych ludzi, zjawisk, dźwięków, wszystkiego, o co my - ludzie się ocieramy, to będziecie dumni, że jesteście opiekunami psa tej wspaniałej rasy.
  3. Warto było zapoznać się przed kupnem, co to za rasa owczarek belgijski malinois. NAJOGÓLNIEJ - ta rasa , to psy bardzo aktywne, które muszą mieć zajęcie, by zmęczyć się fizycznie i psychicznie, ten pies musi coś robić, by był szczęśliwym, a przez to jego opiekun będzie usatysfakcjonowany, że pies jest spokojny. Pies ten musi mieć kontakt z człowiekiem, wielką krzywdę mu się robi, gdy jest izolowany od człowieka, nie tylko dając mu za schronienie jakieś odludne miejsce, ale również nie zauważając go, jego potrzeb, żyjąc obok niego, a nie z nim. Najlepiej iść z nim na szkolenie, samemu z nim pracować i bardzo dużo czytać. Polecam książkę pani Zofii Mrzewińskiej - Zwykły niezwykły przyjaciel, i inne jej książki również. Autorka ma bardzo dużą wiedzę - teoretyczną i praktyczną o szkoleniu psów, w podanej pozycji, w bardzo prosty i zrozumiały sposób, opisuje swoje doświadczenia z suczką owczarka belgijskiego malinois, której jest właścicielką - krok, po kroku od wieku szczenięcego. Czytając tę książkę, wiele zrozumiesz.
  4. Wpłaciłam dzisiaj 100 zł dla Rexa - jednorazowo, na start.. Będę śledziła wątek, jak potoczy się jego dalsze życie. Na przyszły rok, jak dam radę, to też coś wpłacę.
  5. W Bieszczadach nie widziałam psów biegających luzem po okolicy. Jeżeli już, to trzymają się swojej posesji. Wioski są tam inne, niż gdzie indziej - ludzie utrzymują się z turystyki, rękodzieła, zwierzęta hodowlane trzyma mało osób. Wioski są raczej słabo zaludnione większe, to Cisna, Wetlina, Lutowiska. Zwierzęta oprócz niedźwiedzi, to wilki, rysie, jeleniowate, żubry, itd. Są też żmije - trzeba uważać. Jak idziesz na Tarnicę, możesz zobaczyć też orły, ja pod Otrytem widziałam salamandrę. Moja suka adoptowana, z wyglądu jest prawie jak owczarek belgijski, ale ma też trochę z charta ( tak myślę ) - bystry wzrok i bardzo dobry słuch, biega jak charcica, jest cięta na zwierzynę, no i budowa też taka trochę charcia. Samiec, to owczarek belgijski, on nie poleci za niczym, jest ze mną nierozerwalny, bo ja jestem właścicielką piłki, którą on kocha. Z linką uważaj. Ja na początku też puszczałam ją tak, by nogą przydepnąć. Szłam drogą przez las, późnym latem, był na niej świeże ślad sarny. Uciekła mi, nim zdążyłam przydepnąć. Uciekła jakiś kilometr lub więcej, w las za sarną. Dobrze, że szczekała. Znalazłam ją splątaną w gęstwinie, jakimś mateczniku, ciemno już było. Od tej pory linki nie puszczam. Posesję mam wielką, więc może wylatać się do woli, samca nakręca, by ją ganiał, a on spełnia jej zachcianki.
  6. Chmiel - Gospodarstwo Pod Otrytem ( mieliśmy domek z kuchnią, ale bez wody i łazienki - trzeba było iść do domu gospodarzy ), może 30 m do Sanu. Dwernik - Agroturystyka u Pani Basi - duży pokój z łazienką. Liszna/ k. Cisnej - Dybasiówka - pokój z tarasem, z pięknym widokiem. Kalenica - Chata na Zaszumyczu - kręte schody do pokoi 2-osobowych, ale daliśmy radę. Tam byłam, byłam też w Mucznem, pani zrobiła wyjątek - ale z psami nie przyjmuje. Szukaj agroturystyki, jest jeszcze wiele innych ofert, tam, gdzie wymieniłam, wstrzeliłam się w termin. Ja jednego, adoptowanego psa mam też chyba z domieszką charta i mam problem. Po Bieszczadach chodzę z psami tylko na lince, bo zwierząt jest tam bardzo dużo, a posesje, jeśli są ogrodzone, to najczęściej tylko z przodu, a resztę ogrodzenia to natura.
  7. Właśnie z Bielic ruszaliśmy w trasy, przechodziliśmy obok leśniczówki - piękne miejsce. W Bieszczady z psem możesz jechać np. w okolice Cisnej - to nie jest w obrębie BPN. Możesz iść na Jasło - trzy szlaki, na Okrąglik i Fereczatą np., jechać do rezerwatu Sine Wiry, niedaleko stamtąd do Łopienki - cerkiew przerobiona, stara lipa, i stamtąd szlak na Korbanię, fajny też spacer do wyludnionej wsi Solinka. Na Łopiennik, ale to dzicz totalna, my zawróciliśmy stamtąd, bo natknęliśmy się na świeże odchody niedźwiedzia i nie chcieliśmy ryzykować. W Jabłonkach największa jodła w Polsce - bardzo dziki las dookoła i fajna wiata na odpoczynek na początku szlaku, i stawy. Możesz jechać też w dolinę Sanu - bardzo polubiłam te strony, dziko, mało ludzi, poza BPN. Możesz iść na Dwernik Kamień - dwa szlaki, na Magurę Stuposiańską, na Otryt, zwiedzić ruiny dawnych wsi - Caryńskie, Krywe, Hulskie np. - możesz iść i nie spotkać nikogo. San jest przepiękny, tworzy kaskady w Chmielu, pies może się wypluskać trochę dalej. Są tam też cerkwie drewniane - Chmiel, Dwernik, Smolnik np. W Zatwarnicy jest wodospad Szepit - wart obejrzenia, stamtąd też dłuższy szlak na Dwernik Kamień. W Bieszczadach są niedźwiedzie, o tym trzeba wiedzieć, są tabliczki informujące o tym. Lubię dreszczyk emocji, ale powiem szczerze, że nieco się bałam, bo pies może sprowokować atak misia, w razie takiego przypadkowego spotkania. Najlepiej chodzić w grupie i hałasować nieco, by miś wiedział, że ktoś idzie. Będzie miał czas, by usunąć się, bo nie dąży do spotkania z człowiekiem raczej. Z tych miejsc możesz jechać do BPN - ludzie chodzili tam też z psami niedużymi, ja jednak nie ryzykowałam. Na połoniny, Tarnicę, itp. wchodziłam sama, a psy odpoczywały w domu. Zawsze szukam agroturystyki, czegoś na uboczu. Zresztą całe Bieszczady są uboczem.
  8. O, to chyba wzorowa para - Lucjan i Dragon. Oba przycupnęły razem na trawce, bliziutko siebie, i bez kagańców. U psów, jak u ludzi - sympatie i antypatie.
  9. Już odpowiadam. W Sudetach byliśmy w Górach Złotych/ Górach Bialskich, a konkretnie w Nowym Gierałtowie mieliśmy bazę. Z Bielic są fajne szlaki do chodzenia z psami i takie dzikie, prawie bezludne. Z psami weszliśmy też na Śnieżnik. W Bieszczadach chodziliśmy z psami poza Parkiem Narodowym - też są szlaki i wiele ciekawych miejsc. Na połoniny, Tarnicę i Rawki szliśmy bez psów, były tak już wymęczone, że taki odpoczynek dobrze im zrobił. Bieszczady są niesamowite, byliśmy tam pięć razy pod rząd, a w tym roku zmiana.
  10. W sierpniu byliśmy z psami, na wakacjach w Sudetach - w Śnieżnickim Parku Krajobrazowym - piękne widoki, dużo szlaków, no i pogoda super. Psiska wracały umęczone, ale zadowolone - albo zadowolone, bo umęczone. Też chciałabym mieszkać blisko gór, bo uwielbiam wędrówki po nich, ale jak się nie ma tego co się lubi, to się lubi, to co się ma. Ale wakacje z psami zawsze w górach, tyle że my zawsze jeździliśmy w Bieszczady.
  11. Moźe ma jakiś przewlekły nieżyt żołądka. Nie chcę straszyć, ale takie wymioty żółcią nad ranem miał mój pies, potem już częstsze, o różnych porach dnia. Podejrzewano przerostowe zapalenie błony śluzówki żołądka, a okazało się, że to rak. Miał dwa razy robioną gastroskopię. Dlatego uważam, że to badanie dla takich przewlekłych stanów, jak nic nie wychodzi w USG i badania krwi są ok. jest pożądane, choć tanie nie jest. Wiadomo na czym się stoi i jakie podejmować decyzje. Mam jednak nadzieję, że Wy nie będziecie mieć takiego pecha.
  12. Ładne zdjęcia ze spaceru z psiaczkami, i okolica ładna. Ja też włóczę się prawie codziennie z dwoma psami po lasach, bo i w lesie mieszkam. Jakbym nie zapewniła im tych atrakcji, to by żyć mi nie dały. Wtedy pies znosi mi buty, rękawiczki i hipnotyzuje wzrokiem - "nie ociągaj się, ruszaj się, bo już czas". Żałuję, że muszę raczej sama wędrować, mój TZ rzadko mi towarzyszy, cóż, pocieszam się, że psy zadowolone, a i mi na zdrowie to wyjdzie.
  13. To prawda - na polskiej wsi dzieją się okropne rzeczy, może nie wszędzie, ale to wyjątki. Psy żyją krócej, traktowane są przedmiotowo - mają szczekać ( po co dzwonek? ), odstraszać intruzów, bo często nie ma płotów, kłusować w towarzystwie gospodarza, mieszkać w budzie - często jest to parę desek na krzyż, nieważne, że zimno i na głowę się leje, w nagrodę za to, dostaną na koniec dnia miskę, w której jest byle co np. chleb stary nasączony wodą, czy jakieś resztki ze stołu. Może nie wszędzie tak jest, ale ja mam to tu, dookoła i trzeba pewnie wieki czekać, by to się zmieniło. Młodsze pokolenie robi też tak , jak ojce i dziadki. Na edukatorów patrzą jak na kosmitów.
  14. Leży sobie do góry kołami, słoneczko go grzeje, trawka mięciutka, pachnąca - jednym słowem szczęśliwy pies. I tak powinno być.
×
×
  • Create New...