Jump to content
Dogomania

Ryss

Members
  • Posts

    1201
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Ryss

  1. Ryss

    Tina wita

    Wstydź się, że nie załapałaś. Dialogi z kultowego filmu Stanisława Barei "Miś" są już częścią popkultury (vide internet): – Co jest?! – Nic, panie kierowniku! Oczko mu się odlepiło. Temu misiu. Opis: dialog przy budowie tytułowego misia. Ale i tak gratuluję kobiecej ostrożności. Bo na pewno nie miałaś wątpliwości, że to błąd jak byk i mogłaś przywalić z grubej rury, pomna, że taka okazja w kontaktach językowych (niech będzie) ze mną może się prędko nie powtórzyć, ale jednak użyłaś słówka "chyba". I słusznie, bo ja robię błędy, jak każdy, ale... Jak w tej przedwojennej piosence: To taki głupi, to ja już nie jestem Może głupi, ale tak to już nie A oto przykłady reminiscencji "temu misiu" w mediach: - Co jemu, temu metru? (Tusku nie pytam) /salon24.pl/ - Stadion Śląski. Dachu brakuje temu misiu /slask.sport.pl/ - Spójrz w oczy temu misiu, czyli inwigilacja dla wszystkich /http://www.4evidencemagazine.com/ - Co się stało temu Szycu? /foch.pl/ - Mózg mu wylało, temu misiu /Instagram/ - A temu misiu oko wcale nie wylata /bekon.pl/
  2. E tam, co z tego, że obie uśmiechnięte, gdy jedna ruda a druga łaciata. Nie dało się znaleźć pańci podpasowanej do Loli? Niby nic, ale zawsze to przyjemniej popatrzeć nie tylko na uśmiechniętego psa, ale będącego także w typie panci/pancia. By od razu można było rzec: jaki pan, taki pies. O, jak tu:
  3. Jasne, jasne. Jak najbardziej, ma się rozumieć. Bez dwóch zdań, oczywiście... U Murki, powiadasz? Okej, zapisuję. Postanowiłem sporządzić na Dogo spis cudzołożnic... pardon, co ja piszę, to wpływ niedawnej lektury "Spisu cudzołożnic" Jerzego Pilcha. Zatem jeszcze raz: postanowiłem sporządzić na Dogo spis PDT (płatnych domów tymczasowych, żeby nie było problemu z rozwinięciem akronimu), oraz nieformalnych (które są, choć ich nie ma) hotelików dla psów, zwanych przeze mnie umownie hotelikami pod różami. Po co to, na co to, zapyta ktoś. Ano po to, by ułatwić życie osobom wyciągającym psy ze schronów. Takiej Havance spis PDT nie jest rzecz jasna potrzebny, bo ona ma już Murkę na podorędziu, płatną 12 zł za dobę, ale inni, którzy też chcieliby pójść w ślady tej dobrej duszyczki, Havanki? Dadzą radę na cito znaleźć taki PDT, czy HpR (hotelik pod różami)? Stąd się wziął mój pomysł wspomnianego spisu: wyciągasz psa ze schronu, sięgasz do spisu i szybciutko tworzysz wątek na Dogo. Na przykład: "Biedna bida cudem wyrwana ze schronu, prosi o deklaracje, wpłaty i bazarki", czy jakoś tak. Fajny pomysł, nieprawdaż? Wiedziałem, że Wam się spodoba. Co mogłoby się znaleźć w takim spisie? No, na pierwszym miejscu nazwa - powiedzmy "Hotelik u Inocenty". Potem - gdzie, adres, kontakt. Żeby nie było trzeba przypadkiem gnać ze schroniska w Limanowej spod słowackiej granicy (gdyby tam był schron akurat), do Nowej Soli pod niemiecką granicą, choć na Dogo to nic nadzwyczajnego. Co jeszcze w spisie? Ha, cena! W przeliczeniu na doby, miesiące, lata - z ewentualnym upustem na każdy następny roku pobytu pieska w PDT/HpR (taki jeden szczęściarz już sześć lat jest na płatnym tymczasie). Nie od rzeczy byłby także opis warunków hotelowania (salony, kanapy, dywany, ogrody itd.), wszystko jak najbardziej obfotografowane, by różne takie tu, że nie powiem, nie mogły już rozsiewać wrednych plotek, iż pies trafił z deszczu pod rynnę. W piwnicznej izbie. I na koniec, by się nie powtarzać, podam tylko link do wątku, gdzie na stronie 37. można znaleźć moje uzupełnienie tego, co tu napisałem.
  4. Nasuwa się tu staropolskie słowo: wydrwigrosze. Nie oni pierwsi i nie ostatni na tym forum, robiący małe interesiki pod wielkimi hasłami (vide choćby tzw. Hoteliki pod Różami).
  5. Ryss

    Tina wita

    Morze mu się przekrzywiło. Temu piesku. Podstawowa zasada fotograficzna: linia horyzontu powinna być równoległa do górnej krawędzi zdjęcia. Krzywe zdjęcie można łatwo wyprostować w popularnej przeglądarce foto - IrfanView. Prima aprilis. Anni swój wpis zamieściła 1. kwietnia, ale Ty pisząc 12. kwietnia, brak znaków przestankowych u siebie już nie możesz podciągnąć pod prima aprilis.
  6. Ryss

    Metamorfozy

    Schroniskowe metamorfozy: Każde z nas może zrobić takie zdjęcia - wystarczy tylko pójść do schronu i wziąć pieska do domu...
  7. Symptomatyczne, że to Ty odpowiadasz na post Perełki1, skierowany do elik. No, ale w końcu jedziecie na tym samym wózku. Gdybyś od razu tak napisała nie pytana, to rozumiem. Teraz wygląda, że zostałaś postawiona przez tę kłamczuchę pod ścianą i robisz dobrą minę do złej gry. Nie wydajesz się mi zatem wiarygodna. Ale niech będzie, że tak jest jak mówisz. Módl się teraz tylko, by się właścicielowi mieszkania coś się nie odwidziało i pańciostwo in spe Daszy nie znalazło się pod mostem. Choć jak mówią - rok, nie wyrok. Ku pamięci (i przestrodze) czytającym polecam wątek 14-letnia Tina już bezpieczna w hoteliku. Tam każdy sam może sobie wyrobić opinię na temat tego, jaką rolę w tej nieszczęsnej historii Tiny odegrała elik i jej podobne TWA. I niech to będzie dzwonkiem ostrzegawczym, gdy w innym wątku pojawią się charakterystyczne słowa, w rodzaju: "wiem, ale nie powiem, co z pieskiem, bo kto ma wiedzieć, ten wie, a inni na forum mogą mnie pocałować". Ale nic, pażywiom - uwidim, jak mawiali starożytni Rosjanie. Aha, chwyciły mnie za serce Twoje słowa, "że Państwo odwieźli elik przez po wizycie samochodem pod sam dom niemal przez cały Kraków". Kraków, to małe miasto (nie licząc dawnych przysiółków w rodzaju wsi Mogiła, zwanej teraz Nową Hutą), wbrew pozorom, ale mimo wszystko wieźć takiego pasażera przez caluśki Krakówek, to nie żarty. Ja bym się bał.
  8. To znowu Ty, b.Obiektywna? Że też nie masz nic innego do roboty, tylko wymyślać te historyjki. I nicki.
  9. Hehe, biedna Gabi79 jeszcze nie wie, że wie, o czym łże tu w żywe oczy ta notoryczna kłamczucha, bo w odpowiedzi Perełce1, Gabi79 nawet słowem się nie zająknęła, że "taką informację jej przekazała elik". Naiwne dziewczę z tej Gabi79 i już nie pierwszy raz daje się wpuścić w maliny wyciągaczkom. A Ty kłamczucho, elik, choćbyś jeszcze większej czcionki użyła i po dwakroć wyboldowanej, to nie zamydlisz oczu czytającym ten wątek, że to z Twojej winy los Daszy jest w dalszym ciągu niepewny, gdyż nie ma pewności, że nie wróci od pańciostwa, bo pan się nie zgodził - pan, właściciel mieszkania. I z dwojga złego, byłoby lepiej w takim przypadku, gdyby Dasza wróciła. Bo może podzielić wówczas los Tiny: żadnych wiadomości, czarna dziura - był pies, nie ma psa.
  10. A Ty jakaś rozkojarzona, albo niekumata, za przeproszeniem. To Ci wyłożę prostymi żołnierskimi słowy: nie chodzi o to, że nikt nie napisał, że nie chce zapytać właściciela mieszkania o zgodę, ale o to - że nikt nie napisał, iż zapytał właściciela mieszkania o zgodę. Teraz kumasz? No.
  11. Byłoby miło (jak dla mnie), gdybyś sama zastosowała się do swej dobrej-rady-zawsze-w-cenie. Ubyłoby dzięki temu wyzwisk i folwarcznej polszczyzny na forum. Aha, dokształcaj się nie na wirtualnej Wiki, ale na papierowym Nowym słowniku ortograficznym PWN (Warszawa 2002, s.793): troll (mit.) -l.la; -l.li a. -l.lów. Ale wątpię, czy Ty masz choć jedną książkę w domu... Mnie na Dogo już nic nie zaskoczy... No, może byłbym zaskoczony (trochę), gdybym się doczekał (i myślę, że nie tylko ja) od Ciebie konkretnej odpowiedzi na to, postawione już wcześniej pytanie: czy właściciel mieszkania, które wynajmują pańciostwo in spe suczki, wyraził zgodę na przebywanie zwierząt w jego mieszkaniu?
  12. elik - stłucz termometr, nie będziesz mieć gorączki (klasyk). I dopisz jeszcze, że nie będziesz informować tu o losach psa, czyli suczki w nowym "domku" (jak wynajmowane mieszkanie ładnie nazywa Poker). Tak jak to zrobiłaś w wątku 14-letnia Tina już bezpieczna w hoteliku. Po prostu kamień w wodę. Tak, kiyoshi i to będzie dobre wytłumaczenie dla Ciebie, na wypadek, gdyby suczka musiała wrócić z "domku", bo wicie-rozumicie właściciel mieszkania jednak nie godzi się na obecność zwierząt w mieszkaniu.
  13. Wynajmowany i bez deklaracji właściciela mieszkania, że zgadza się na obecność psa w "domku".
  14. Poker - Ty rzucasz myśli, a ja je łapię. I którą mi się złapać uda, to mój stosunek (przepraszam za słowo) do niej wyrażam. Jak mi się chce. Gdy będziesz chciała Ty bardzo, bym się ustosunkował (przepraszam za słowo) i do innych Twych myśli - których nie chciało mi się łapać akurat, albowiem z wiekiem coraz leniwszy się robię - to poproś, bym coś tam wyboldowane przeczytał uważnie, a Cię zaspokoję. Jak będzie mi się chciało. elik - gdybyś Ty przynajmniej jakąś porządną gimbazę ukończyć zdołała, to byś wiedziała, jak się takie zagraniczne słowo pisze. Ale nie zdołałaś ukończyć. Co widać, słychać i czuć za każdym razem, gdy dajesz głos.
  15. Jolkablaszczyk - może i dla tej większości (szczególnie na Dogo) oczywiste, co Ty niegramatycznie miałaś na myśli, ale ci inni łakną jak kania dżdżu Twej gramatycznej myśli. Bo chodzi mi o to... Chodzi mi o to, aby język giętki Powiedział wszystko, co pomyśli głowa: A czasem był jak piorun jasny, prędki, A czasem smutny jako pieśń stepowa, A czasem jako skarga nimfy miętki, A czasem piękny jak aniołów mowa... Niemniej jednak odwzajemniam pozdrowienia serdeczne.
  16. Rozumiem, że adoptować psa, nie - właściciela. Normalnie legalnie.
  17. Potrafisz tylko zrzynać z cudzych tekstów. Nie masz za grosz własnej myśli. Pustosłowie z pustogłowia - cała Ty, elik. W każdym wątku, gdzie się pojawisz.
  18. I tak będzie, gdy znowu coś palniesz. Bo - Amicus Plato, sed magis amica veritas. Ale jak powiesz coś do rzeczy (otworzywszy szafę), to pochwalę. Taki jestem.
  19. Kastracja może pomóc, ale nie musi. Wydaje mi się, że prócz reakcji, o których pisze Beatrx, należy wziąć sobie na przeczekanie. To młody pies, hormony buzują, a za pół roku sytuacja się uspokoi i piesek będzie latał jak z pęcherzem tylko wtedy, gdy poczuje sukę z cieczką w okolicy. Bo to tylko pies. Samiec.
  20. Kiyoshi - jeżeli to z tej beczki, z tej beczki pełnej miodu pitnego, to Ci powiem, że ktoś musi. Ktoś musi czasem podać coś mocniejszego i wytrawnego, by gości nie zemdliło. Ktoś musi czasem - pośród ogólnego ochania, achania i ciumkania - być trzeźwo myślącym (czy w ogóle myślącym) i zapytać o szczegóły, w których zwykle tkwi diabeł, jeśli wszystko ogólnie jest cacy. Nie wiem, gdzie Ty zbierałaś te doświadczenia z wynajmowaniem mieszkań. Ja mam tylko doświadczenie z wynajmowaniem mieszkań w Krakowie i Warszawie, jako właściciel i plenipotent innych właścicieli mieszkań. I powiem Ci, że za każdym razem w umowach stało: "żadnych zwierząt!" I choć u mnie w mieszkaniach zawsze były psy i nie stanowiło problemu, czy to swój pies, czy obcy, to wystarczyło jedno młode małżeństwo z luzackim podejściem do życia - "a co tam, niech sra, twoje mieszkanie?" - by mi przeszło wynajmowanie mieszkań ludziom z psami. Stąd się wzięło moje pytanie przy tej cmokającej wywiadowczyni z Bożej łaski: czy właściciel mieszkania o tym wie, że będzie pies i wyraził na to zgodę? Jeśli to nazywasz jadem i czarnowidztwem, to Twój problem, Kiyoshi. A po co ten "jad i czarnowidztwo" (niech będzie, kobiety są inne)? Bo tam gdzieś plącze się Bogu ducha winien pies, potencjalny nowy podmiot liryczny wątku "Pomocy! Henio wrócił z adopcji!" Tego chcesz, Kiyoshi? To pytanie retoryczne, bo masz dobre rekomendacje na Dogo. Na razie przynajmniej. No właśnie. Ale trzeba się nazywać Poker, a nie elik, za przeproszeniem. Małej litery w ksywce.
  21. Ryss

    Metamorfozy

    Ty jesteś Petra, czyli skała... Ta suczka została znaleziona w mieście Oropos, w Grecji. Wskutek świerzbowca jej pysk wyglądał jak skamieniały. Przez psiego anioła, który się nią zaopiekował, została nazwana Petra - co po grecku znaczy kamień, skała.
  22. Tak wygląda "dobry dom" w ocenie pewnie też podobnie dobrej wizytatorki: wynajęte mieszkanie, a za rok - wicie-rozumicie - to już będzie cud-miód-malina. Dla psa. I pańciostwo oczywiście jak zwykle kochające na zabój a priori. Krótko mówiąc: słowa, słowa, słowa. Ale ani słowa, co na to właściciel mieszkania? A jak się dowie, że pies mu zasrywa apartamenty i powie won, to co? Zmienimy po prostu tytuł wątku - na Mała, niepozorna, roczna Daszeńka znowu w DT - tak? Faktycznie, to proste.
  23. Miawko - z tym starostą (budujemy mosty dla pana starosty - śpiewały przed wojną dzieci w szkole) w przypadku psa, to jest teoria (prawna). W praktyce ze znalezionym psem udajemy się od razu do najbliższego schronu, gdzie po gęstym tłumaczeniu - że to na pewno nie jest nasz pies, ale znaleziony w lesie - zostawiamy psiaka. I już ze schronem petraktujemy, że jakby co - że jakby nie odnalazł się właściciel (bo po to na początek, w myśl ustawy o rzeczach znalezionych, bezpańskie psy trafiają do schronu) - to my jesteśmy chętni na pieska. I po określonej schroniskowej karencji, adoptujemy bidę. Albo... Albo jeśli jesteśmy schroniskową wyciągaczką, to bierzemy psa ze schronu i umieszczamy go w zaprzyjaźnionym hoteliku Pod Różami, a na Dogo rozpoczynamy akcję zbierania kasy na opłacenie pobytu psa tam. Albowiem właścicielka takiego hoteliku też chce żyć. Z psiego biznesu.
  24. Miawko - te sprawy reguluje szczegółowo Ustawa z dnia 20 lutego 2015 o rzeczach znalezionych (https://mojepanstwo.pl/dane/prawo/140293,ustawa-rzeczach-znalezionych), gdzie w art. 2 czytamy: Przepisy o rzeczach znalezionych stosuje się odpowiednio do rzeczy porzuconych bez zamiaru wyzbycia się własności, jak również do zwierząt, które zabłąkały się lub uciekły. Co zatem należy zrobić, gdy znajdziemy psa? Jeśli właściciel psa jest znany, to stosujemy się do art. 4: Kto znalazł rzecz i zna osobę uprawnioną do jej odbioru oraz jej miejsce pobytu, niezwłocznie zawiadamia ją o znalezieniu rzeczy i wzywa do jej odbioru. Jeśli natomiast właściciela psa nie znamy, to ma zastosowanie art. 5: Kto znalazł rzecz i nie zna osoby uprawnionej do jej odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, niezwłocznie zawiadamia o znalezieniu rzeczy starostę właściwego ze względu na miejsce zamieszkania znalazcy lub miejsce znalezienia rzeczy (właściwy starosta). Tu jest jakaś niekonsekwencja ustawodawcy, bo ustawowy obowiązek zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom spoczywa na gminach, a tu pojawia się starosta. Ale jak do starosty z psem, to do starosty, nie nasza broszka w końcu. Tak to wygląda, gdy chcemy znalezionego pieska oddać - czy to właścicielowi, czy staroście. Ale my akurat nie chcemy psiaka oddawać, chcemy go sobie zatrzymać. Czy możemy stać się pełnoprawnymi właścicielami takiego psa? Tak i to zarówno w pierwszym przypadku (znamy właściciela psa), jak i drugim (nie znamy właściciela), choć oczywiście nie tak hop-siup. W pierwszym przypadku reguły gry określa art. 187 par. 1 kodeksu cywilnego (tzw. przemilczenie), któremu omawiana ustawa nadała nowe brzmienie: Rzecz znaleziona, która nie zostanie przez osobę uprawnioną odebrana w ciągu roku od dnia doręczenia jej wezwania do odbioru, a w przypadku niemożności wezwania — w ciągu dwóch lat od dnia jej znalezienia, staje się własnością znalazcy, jeżeli uczynił on zadość swoim obowiązkom. Jeżeli jednak rzecz została oddana staroście, znalazca staje się jej właścicielem, jeżeli rzecz odebrał w wyznaczonym przez starostę terminie. Czyli znalazca może stać się właścicielem psa już po roku, jeśli wezwał właściciela do odbioru rzeczy, a po dwóch latach, jeśli tego nie mógł uczynić. Ale jeśli oddaliśmy pieska staroście, to starosta umieszcza go w gminnym schronisku i tu pojawia się określony przez starostę termin, po upływie którego możemy stać się właścicielem psa. Zwykle ten "termin schroniskowy" wynosi 2 tygodnie. Inaczej wygląda sprawa z psem porzuconym przez poprzedniego właściciela. W takim przypadku z jednej strony dochodzi do wyzbycia się własności psa (art. 180 kc), z drugiej zaś strony - do nabycia własności poprzez objęcie w posiadanie przez znalazcę (art. 181 kc): Własność ruchomej rzeczy niczyjej nabywa się przez jej objęcie w posiadanie samoistne. Ale tu nie może być wątpliwości: pies musi być porzucony, a nie zagubiony. Art. 180 kc tak określa porzucenie: Właściciel może wyzbyć się własności rzeczy ruchomej przez to, że w tym zamiarze rzecz porzuci. Czyli decydujący jest tu zamiar właściciela psa.
  25. Basiaw1, z takim podejściem - że "rozpoznanie bojem" nie, bo przykro będzie jakby coś nie wyszło - nie zawracaj sobie... głowy sprawdzianami, tylko po prostu bierz pieska/suczkę odpowiadającą posturą Twojej (to ważne). Jamnikopodobne to małe pieski, niezbyt silne i ze słabym uściskiem szczęki, więc nawet gdyby na początku dochodziło do awantur, to na pewno się nie pozabijają, nie pozagryzają. Jeśli - zacisnąwszy zęby - pozwolisz im ułożyć na własną łapę wzajemne stosunki, to nie będzie źle - na pewno się dogadają. Tylko Ty musisz potem uznać bez gadania ("ojoj, jaka ona biedna") psie rozstrzygnięcia. Nie należy przykładać ludzkiej miary do psio-psich stosunków. Pies wcale się nie czuje nieszczęśliwy w stadzie, jeśli w hierarchii stoi niżej od drugiego. Nieszczęśliwa czuje się tylko pańcia, która na to patrzy - szczególnie gdy nowa umówi się z rezydentką, że ona - nowa - stoi od teraz wyżej. Zatem powtórzę: bierz pieska/suczkę i się nie martw. Będzie dobrze.
×
×
  • Create New...