Jump to content
Dogomania

IPsy

New members
  • Posts

    16
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by IPsy

  1. Hej. W ostatnim czasie zaczęłam interesować się Aussie, Kelpie i Cattle dog. Mam kilka pytań - właściciele którejś z tych ras, bardzo proszę o odpowiedź. :) 1. Stosunek Waszego psa do obcych osób. Zarówno w domu jak i na spacerach, treningach. 2. Stosunek Waszego psa do innych zwierząt. Psy, koty, gryzonie, ptaki, zwierzęta gospodarskie itp. 3. Wasz zwierzak to pies jednego pana, czy kochający całą rodzinę? Jest przywiązany do Was, czy obojętne mu jest z kim w danym momencie przebywa? (domownik, obca osoba) 5. Praca. Chęć do współpracy z człowiekiem. Jak u Was wygląda chęć psa do nauki? 6. Życie codzienne z psem danej rasy. Jak się Wam razem żyje, wasze ulubione aktywności, zajęcia, sposób spędzanie wolnego czasu. Interesuje mnie także trochę więcej informacji o australijskim cattle dogu. Jak zachowują się w stosunku do obcych? Co z ich instynktem obronnym? Jaki mają stosunek do innych zwierząt? W sieci jest ogólnie mało informacji o tej rasie. Jedni piszą, że to bardzo uparte i samodzielne psy, inni, że bardzo kochają swoich człowieków i że dla ukochanego pana zrobią wszystko. Chętnie dowiem się czegoś o nich i o Kelpie. :)
  2. Trochę odnowię temat :) Z moimi psami mieszkam w lesie. Nasze realia są takie, że kilka razy w roku futrzaki (szczególnie Nero) łapią babeszjozę. W tamtym roku Nero chorował 3 razy i Niko w tym roku był już raz chory. Mimo zabezpieczenia kropelkami lub krople + obroża, psy nadal chorują. Przy tegorocznej chorobie Nika powiedziałam dość i zakupiłam te tabletki. Zostały podane psom dwa tygodnie temu i na tą chwilę ani jednego (nawet chodzącego po psie!!!) kleszcza. Poczekamy, zobaczymy.
  3. Witam. Jakiś miesiąc temu znalazłam pewną szkołę dla psów. Dokładnie jest to szkoła "Graf" Mieści się ona w Kołbieli (woj. Mazowieckie) Link do strony internetowej nie działa a strony na fb nie mogę wyszukać. Znalazłam temat na Dogomanii w którym właścicielka tej oto placówki (Renfri) się wypowiadała, napisałam prywatną wiadomość, ale cisza... (to jest link do tego tematu -> Jeżeli ktoś coś wie, to bardzo proszę o kontakt. :)
  4. Jestem z Tobą całym sercem. Niewątpliwie, decyzja o eutanazji pupila jest ogromnie trudna i tak naprawdę nigdy nie wiadomo czy jest odpowiednia. Jestem pewna że Sonia miała z Wami wspaniałe życie i jest Wam z całego serduszka wdzięczna za miłość, troskę i opiekę. Trzymajcie się mocno :<>
  5. Witam Spacery wydłużyliśmy maksymalnie, pies chodzi na smyczy codziennie po półtorej godziny. Gdy wracamy do domu, jest taki umordowany, że śpi pżez kilka godzin bez ruchu. Po obserwacji jego zachowania i tego jak reaguje na dłuższe spacery, stwierdzam że nie ma opcji, aby jeszcze bardziej go obciążać. Będziemy się starać unormować wagę (i wyrobić mięśnie - lekki zanik po operacji) spacerami i ograniczeniami żywieniowymi :D Nie ma sensu jeszcze bardziej go obciążać i dodatkowo mordować. Operacja nie spowodowała zadowalających efektów, więc o następnej nie myślimy. Spokojnie się odchudzamy :)
  6. Chodzi o to że Nero (pies z dysplazją) ma nadwagę, a każde dodatkowe kilo to zabójstwo dla stawów. Próbowałam zmniejszenia karmy, brak smakołyków, dodatków do jedzenia... cały czas utrzymuje swoją wagę. Dodam tylko że żaden większy wysiłek niż wolne chodzenie na spacerach nie wchodzi w grę. W końcu natknęłam się na te szelki i się nad tym zastanawiam. Dodatkowe kilogramy = obciążenie dla stawów. Szelki z obciążeniem też obciążają stawy. Nie wiem co zrobić. Warunkiem dalszego leczenia i zabiegu na biodra jest to że Nero schudnie. Bez tego jego przyszłoś jest marna. Proszę - doradźcie. Zakupić te szelki i go odchudzić, aby mógł być leczony, czy zostawić go taki jaki jest teraz bo te szelki to jeszcze dodatkowe obciążenie?
  7. Witam. Mam psa ze starą kontuzją (zerwanym ścięgnem) Byłam z nim na konsultacji u ortopedy i dowiedziałam się że może (ale nie musi) mieć wykonaną operację, aby poprawić jego komfort życia. Jeśli na ogół pies jest skoczny, energiczny, chętny do pracy to może nosić od czasu do czasu szelki z małym obciążeniem? I jakie są przeciwskazania do ich noszenia? Czy takie obciążenie może pogorszyć stan stawów psa z dysplazją? Pozdrawiam.
  8. Będzie duży :) Nie wiem czemu, ale mi przypomina akitę :P
  9. Jakie super łaciatki. Niech zdrowo rosną :)
  10. Jasne, zamykam furtkę, ale to jest tylko działanie zastępcze. Czy macie jakiś pomysł, aby oduczyć laba uciekania, gdy ktoś wchodzi na posesję?
  11. dogomania to dobrze że macie nad psem kontrolę. Chociaż moim zdaniem kolczatka (tak samo jak kantarek, easy walki) to rozwiązanie tymczasowe. I tak trzeba dowiedzieć się dlaczego pies jest agresywny i niepożądane zachowanie zacząć korygować. Najważniejsze jest to, aby te "sprzęty" stosować w odpowiedni sposób. W moim przypadku nieodpowiedzialni ludzie (którzy zresztą pozbyli się Nera) zniszczyli wszystko w tym psie, po części stosowaniem nieodpowiednio kolczatki. Tak jak pisałam, w chwili obecnej Nero wogóle nie czuje bólu, lub tego że np. za mocno ciągnie i się dusi. Kilka lat temu mało się nie udusił, ponieważ zobaczył innego psa... Chyba nigdy nie będę za stosowaniem kolczatki (może tylko w ekstremalnych przypadkach) Cieszę się że z zachowaniem Twojego psa coraz lepiej :) Jaka jest teraz sytuacja, cały czas pracujecie z trenerem?
  12. Gdy zaadoptowałam Nera, trafił on do mnie w kolcach. Podejrzewam że nieumiejętnie stosowana kolczatka doprowadziła do tego że pies jeszcze bardziej sciągnął jak smok. Dosłownie. Dorosły męszczyzna miał spory problem z utrzymaniem zwierzaka. Pies nauczył się że boli, ale gdy się ciągnie, skacze do ludzi i tak można dostać to co się chce. Nie chciałam aby chodził w kolczatce. Kupiłam mu szelki easy walk, kantarek. Te akcesoria średnio pomogły, bo pies miał tak zakodowane w głowie źe może i musi ciągnąć że ciągnął z całych sił nie zwracając na odwracanie głowy, szarpnięcia itp. Po miesiącu walki ze smokiem wzięłam się za szkolenie. Właśnie smaczki, zabawkii radość z tego że nie ciągnie pomogły. Teraz po prawie trzech latach pies praktycznie chodzi idealni na smyczy. Kolczatka nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ bez dobrego szkolenia pies i tak będzie dążył do swojego celu, nie ważne czy to człowiek czy pachnąca trawka. Lepiej na moim psie sprawdziła się obroża uzdowa, chociaż też nie do końca, bo jak chciał to potrafił i tak nieźle ciągnąć. Nie jestem ogromną fanką pozytywnego szkolenia. Na ogól stosuję metody pozytywne, ale jak naprawdę pies mnie zdenerwuje to potrafię nieźle krzyknąć. Mało to daje, ale ja emocje wyładuję :) Wiem że ciągnięcie na smyczy i agresja to nie to samo, jednak w moim przypadku (nie z mojej winy) kolczatka spowodowała tylko same szkody..
  13. Dzisiaj Nero znowu uciekł gdy ktoś wchodził na podwórko. Gdy ja otwieram furtkę, moje psy nie wysadzą głowy na zewnątrz, natomiast gdy ktoś przyjdzie to Nero tak się przepycha, aby uciec. Dodam tylko tyle że ćwiczyłam z psami to że nie mogą wyjść za teren podwórka bez pozwolenia. Wiedzą że nawet gdy zniknę z oczu to nie mogą wyjść. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś obcy przychodzi. Tak jak pisałam, gdy ktoś wchodzi na posesję, Nero szuka małej luki między furtką a gościem, przepycha się i ucieka. Nie mam pojęcia jak temu zaradzić... Psy mają sporo ruchu. Przynajmniej godzinny spacer dziennie, zabawa w ogrodzie, amatorskie ćwiczenie rally - o i różnych sztuczek.... Zastanawiam się nad obcięciem jajek, bo może tu leży przyczyna że chce zostać tatusiem... Nie mam pojęcia co robić i jak zapobiec tym ucieczkom gdy ktoś obcy wchodzi... Druga sprawa jest taka że Nero na spacerach czasem głuchnie... O ile gdy jest w miarę blisko przychodzi, to gdy np. ktoś go wypuści z ogródka i jest gdzieś daleko, to nie ma mowy, aby przyszedł. Na spacerach bawimy się, ćwiczymy sztuczki, mam jego ulubione zabawki, smakołyki, za każdym razem gdy przyjdzie nagradzam go i jakoś przychodzi. Raz lepiej raz gorzej, ale przychodzi. Natomiast gdy jest bardzo daleko to nos przy ziemi i nie ma opcji aby go odwołać... Jeżeli macie jakieś pomysły, jak zaradzić ucieczką wtedy gdy goście przychodzą to bardzo proszę, piszcie. Zastanawiałam się czy kastracja chociaż w małym stopniu pomoże. Nero jest bardzo terytorialny, lubi innych ludzi, ale gdy jakiś pies podejdzie do niego to od razu awantura. Bardzo znaczy teren, na spacerze pomimo tego że mam różne zachętki, często ma nos przy ziemi. Wiem że ucięcie jajek nie czyni cudów, ale czy w połączeniu z ćwiczeniami dałoby to jakiś efekt. Jedni spierają się że kastracja zmniejsza znaczenie terenu, i ucieczki, węszenie, drudzy że wręcz odwrotnie. Mam wykastrowanego drugiego psa, ale on nigdy przesadnie nie znaczył terenu, problemów z przywołaniem i agresją w stosunku do psów też nie było.. Nie wiem co mam robić....
  14. Gdy zaadoptowałam Nera był on już dorosły. Na początku było piekło na ziemi bo labisz strasznie kotełki gonił. Po jakimś czasie pies przyzwyczaił się do kotów i wszystko jest świetnie. Po kilku miesiącach Rudzik zmarł i został tylko Biduś. Od tej chwili Nero z Bidą są najlePSImi PSIjaciółmi, razem śpią, bawią się, chodzą na spacery.. Jeżeli do Twojego domu przybędzie szczeniaczek, nie powinno być większych problemòw. Laby to pojętne zwierzaki. Twoja sunia szybko pojmie że koteczek to też członek Waszego stada :) Na moim instagramie jest kilka zdjęć Labika z koteckiem :) Instagram Psiolubni
  15. Mój Nero upały znosi tragicznie. Leży w domu na kafelkach, na dwór praktycznie nie wychodzi, cały czas dyszy. Niko natomiast prawie nic sobie z upałów nie robi. Leży na tarasie (to prawie samobójstwo. Temperatura tam to jakieś 47 stopni) Jedyne co mogę zrobić dla moich psów to zimne okłady, moczenie doopki w wodzie, lub specjalne lody dla psów. Z dwojga złego, dla mojego dysplastyka lepsze upały niż deszcz, bo wtedy jeszcze bardziej dokuczają stawy :)
  16. nika1 Ja mogę wypowiedzieć się na temat labków. Labradory potrzebują mega dużo pracy, cierpliwości, zaangażowania ze strony właściciela, dużo ruchu, aktywności fizycznej i psychicznej, nauki sztuczek i ogólnego posłuszeństwa. Małe Labradory są niczym chodzące niszczarki. Gdy są same, lub gdy się nudzą obgryzają ściany, wydrapują tynk, drapią w drzwi, potrafią zjeść kanapę, lub swoje własne legowisko. Tu po części kłania się nauka zostawania samemu w domu, lecz rasa ta słabo znosi to samotność. Te psy po prostu tak mają że nad życie kochają ludzi. Nie ważne czy swoich czy obcych. Pies może zrobić totalne przemeblowanie w domu. Słyszałam nawet o labku, który z nudów porwał zasłony i przewrócił szafkę. Te psy gdy są małe (w sumie przez całe życie) są chodzącymi wulkanami energii. Potrzeba bardzo dużo cierpliwości, nakładu pracy ze strony właściciela, aby chociaż jako tako tego psa wychować. Zauważyłam że Labradory mają problemy z przychodzeniem na zawołanie (szukają śmieci aby je zjeść, lub innych ciekawych rzeczy, tylko nie właściciela) Coraz częściej widuję te psy agresywne w stosunku do innych psów, lub jazgota szczekającego godzinami. Poza tym laby kochają wszystkich ludzi prawie tak samo jak właściciela. Ma to swoje dobre i złe strony. Prawie wszystkie labki za dobry kąsek są gotowe zostawić właściciela i pójść za żarełkiem. Poza tym laby nie powinny przebywać z małymi dziećmi. To bardzo duże i silne psy, które dojrzewają ok. 3 lat. Są bardzo rozbrykane, skoczne, z łatwością mogą przewrócić dziecko. Uważam także, że labrador (tak jak każdy inny pies) nie nadaje się na "wychowam go zanim urodzę dziecko" Te psy potrzebują szkolenia i uwagi właściciela przez całe życie z naciskiem na pierwsze lata swojego życia. Matka z maleńkim dzieckiem, nie będzie miała czasu, aby zajmować się tak wymagającym psem... Poza tym laby to wspaniali przyjaciele, śmieszne, kochane psiska, które swoją radością potrafią zmienić najbardziej ponury nastrój. Dla mnie są idealne, nawet ze swoimi wadami :)
  17. Jako że nie wiemy gdzie się przywitać, to witamy się tutaj :) Mam na imię klaudia, uwielbiam psy (mam nadzieję z wzajemnością) Obecnie mam w domu dwa psy: Nera i Nika. Nero to Labrador Retriever uratowany od ludz, którzy go dostali od swojej rodziny. Nero mieszkał na dworzu, bez budy, nie miał co jeść. Człowiek ten sprzedał go za 40 złotych na dwie butelki wódki. Mam Nerusia od 7 września 2012. Niestety jego burzliwe dzieciństwo, niewłaściwa opieka i być może nierozsądne rozmnażanie przyczyniły się do tego że mój misiaczek ma bardzo zaawansowaną dysplazję. Jesteśmy właśnie po pierwszej operacji za kilka miesięcy pewnie kolejna. Kocham go całym sercem, jest moim wymarzonym, wyśnionym Labradorkiem, który codziennie daje mi motywację do pogodnego życia. Oto Neruś: [URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bdb873478f470a76.html][/URL] [URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8df67990c952fc30.html][/URL] Moją drugą miłością, pasją, przyjacielem, najlepszym kompanem jest Niko-mieszaniec pekińczyka i pudla z wyglądu trochę shih tzu a z charakteru chart a trochę beagle :) Jest bardzo energiczny, rozbrykany, w lesie biega jak torpeda. Bardzo przywiązany do swojej rodziny, nieufny wobec obcych. Jeżeli ktoś uważa że psy nie mają uczuć to wystarczy spojrzeć na Nikusia. To z jaką czułością i miłością odnosi się do swojej rodziny jest bezcenne! Niko urodził się 19 października 2009 i ma prawie sześć latek! Oto Nikuś: [URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7b4f5912def74556.html][/URL] [URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aee160f98de42a89.html][/URL] Tutaj moje dwa skarby razem: [URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6ee1968f243ccd35.html][/URL] Poza psami mam jeszcze w domu dwa koty, dwie szynszyle i królika. Bardzo je wszystkie kocham i mam nadzieję że one mnie chociaż trochę też :D Pozdrawiamy wszystkich Psiolubnych i ich czworonogi! :terazpol:
×
×
  • Create New...