Baton Posted April 22, 2015 Posted April 22, 2015 Tak, podmienili mi psa. Sposób był prosty: - zaniedbanie psa do granic możliwości (serwowanie mu tylko nudnych spacerków, męczących fizycznie, a nie psychicznie), - grzeszki jedzeniowe w trakcie ścisłej diety (czyt wędlina, mięso, kiełbasa), - wcześniejsze kształtowanie (zawsze go mocno ekscytuje, a dzisiaj żarcie dostawał za dowolną czynność), - ograniczanie mizianka do minimum. Dzisiaj go czochrałam pierwszy raz od jakiś 2-3tyg. (jak już to przez ten czas były to dwa muśnięcia, sprawdzenie sierści i tyle, zero czułości), - kong <3. Fajnie jest być sadystą :D Hmmm chyba wypróbuję :P Może te grzeszki jedzeniowe tylko pominę, bo chory pies pewnie nie będzie chciał się bawić xD Quote
Oscar Patric Posted April 23, 2015 Posted April 23, 2015 Oscar jeszcze kiedyś bawił się zabawkami a obecnie prawie wcale, pewnie to oznaka starości Quote
Guest TyŚka Posted April 23, 2015 Posted April 23, 2015 Polecam swój sposób. Nic Was nie kosztuje i jeszcze Was cieszy, o ile jesteście sadystami. A Morus właśnie przeciwnie, z wiekiem nabiera ADHD. Od paru dni non stop by ganiał, dzisiaj prowokował Tatę do zabawy (kłapał zębami i odskakiwał, po czym kładł się tylko kuper do góry), co mu się nie zdarzało od 6lat... ;p Tuli się coraz bardziej, biega, szaleje. I zresztą to nie od dziś, z roku na rok coraz więcej mam świrusowe pomysły. Ogólnie przeżywa drugą młodość. https://www.facebook.com/449061291893009/videos/vb.449061291893009/652908824841587/?type=2&theater¬if_t=video_comment Quote
Guest TyŚka Posted April 24, 2015 Posted April 24, 2015 Lubię mówić sama do siebie. Jeszcze inne rzeczy lubię. Wręcz ubóstwiam: 1). Fejsbukowe ciotki adopcyjne. Są 3x bardziej "pomocne" niż te z dogo. Zawsze wiedzą lepiej,a Ty g. robisz. Nie kochasz też zwierząt, bo nie są dla ciebie najważniejsze. 2). Robić to, co nie umiesz robić, czyli jutro moja wizyta przedadopcyjna... poza Tomaszowem. Trzymajcie kciuki za mądrą decyzję, zwłaszcza że to dla malmana jedzącego na obiad kotki i kurki, a ja na punkcie północniaków mam totalna obsesję, by trafiły do świadomych ludzi. 3). Gdy robisz trylion zadań z matmy, a na sprawdzianie wychodzi, że i tak jesteś tępy jak trawa pod 2m śniegiem... 4). Gdy planujesz długi spacer, a wypędzi Cię z lasu deszcz i grzmoty. 5). Gdy zżerasz się z ludźmi, z którymi musisz współpracować i po których spodziewałbyś się odpowiedzialnej postawy, dojrzałej, a nie podchodów, spisków i zachowania dzieci z piaskownicy... 6). Gdy Twój mądry pies okazuje się durny. Dwa pozytyw tego dnia: spacer z Azorem (ogarnia powoli, że jak się go woła to ma nie skakać) oraz to, że pada wiosenny, ciepły deszczyk :) Podsumowując: jest dobrze ;) Quote
marta1624 Posted April 24, 2015 Posted April 24, 2015 Hmm patrząc na te 6 punktów to bardzo dobrze ;) A kciuki trzymam :) Fotki ze spacerku są? :) Quote
Guest TyŚka Posted April 24, 2015 Posted April 24, 2015 awiodę Was. Fotek nie ma :p. Wolałam ogarniać Azora i wrzeszczeć na kundla ;) Tak, jestem wyrodną matką. Quote
łamAga Posted April 24, 2015 Posted April 24, 2015 Wyrodna byśbyła gdybyś robiła fotki zamiast pilnować psiaczków :P Quote
*Magda* Posted April 24, 2015 Posted April 24, 2015 Podsumowując: jest dobrze ;) I to najważniejsze ;) Quote
Majkowska Posted April 24, 2015 Posted April 24, 2015 Lubię mówić sama do siebie. Jeszcze inne rzeczy lubię. Wręcz ubóstwiam: 1). Fejsbukowe ciotki adopcyjne. Są 3x bardziej "pomocne" niż te z dogo. Zawsze wiedzą lepiej,a Ty g. robisz. Nie kochasz też zwierząt, bo nie są dla ciebie najważniejsze. 6). Gdy Twój mądry pies okazuje się durny. Dwa pozytyw tego dnia: ciepły deszczyk :) 1 )Serio? Wydawało mi się że ciotki dogo są bardziej zacięte niż inne, bo są dogo-szajkami czasem;) 6) mnie to nie dziwi ;) A widzisz, a u nas dzisiaj śnieżek spomiędzy słoneczka... Quote
Guest TyŚka Posted April 25, 2015 Posted April 25, 2015 I haszczako-malman w środę jedzie do ludzi, których sprawdzałam. Trzymajcie kciuki za niego ;) U nas nudy na pudy... Quote
Erykowa Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Ja tez trzymam. Fajnie,że Morus taki "rozgoniony" łatwiej pozbędzie się tłuszczyku :) Quote
Katoshi Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Ale z tluszczykiem jest taki misiowaty. Tez trzymam kciuki za srode. Quote
Guest TyŚka Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Tylko, że tłuszczyk jest niezdrowy na nasze serducha i na narządy. Zwłaszcza, że to pan pies w średnim wieku. ;) Za to faktycznie ostatnio ciągle mu wszystkiego mało, chyba się w końcu obudził z zimowego snu. Zresztą ja też jestem zalatana. Wczoraj ciągle biegałam, chodziłam, jeździłam jak szatan na rowerze - od zajęć do zajęć. Pod wieczór nogi nie powiem gdzie mi wlazły. A na spacer z kundlem trzeba było iść. I jeszcze na spotkanie z kadrą mojej drużyny. Połączyłam więc obie rzeczy: idziemy z psem do lasu. I to był strzał w dziesiątkę, bo gdybym miała wrócić po spotkaniu i lecieć jeszcze na spacer... to bym się czołgała. W lesie spędziliśmy bardzo intensywne 3,5h. Chodziliśmy po wąwozach, po piaszczystym terenie, dyszeliśmy ze zmęczenia. Pies w połowie spaceru wydoił całą wodę, a my, wyprawione włóczęgi, musiałyśmy sobie zrobić postój, pod koniec miałyśmy zresztą jakieś zwidy - wszystkie z nas cały dzień spędziły intensywnie, nie miałyśmy czasu na spokojne zjedzenie obiadu, a co dopiero mówić o odpoczynku. Pomijając fakt, że żadna z nas nie wzięła ze sobą wody - ja tylko dla kundla, a było naprawde duszno... W samym środku głuszy znalazłyśmy powalone drzewo i sobie na nim siedziałyśmy chwilę, choć gdybyśmy miały śpiwory, najchętniej byśmy spały w lesie,a tak... jeszcze zimno na spanie pod chmurką pod samą bluzą. Potem znów szłyśmy po bardzo ciężkim terenie. Raz przez chaszcze, raz przez piach. Coś tam dziewczynom tłumaczyłam kilka razy, innym razem bawiłyśmy się w maskowanie, a pies zawsze był obok. Luzem, bo nie lubię mieć go na smyczy. I gdy wyszłyśmy z lasu, gapnęłam się, że gdzieś zostawiłam kundlową smycz. Kolor zgniła zieleń, już jest ciemno, a nasze postoje były w miejscach, gdzie było zielono. Szukaj wiatru w polu. Nogi już za bardzo czułam (glany na takie wypady to kiepski pomysł, pomijając fakt, że z czarnych zrobiły się sine - tak sucho było, bojówki zresztą też całe w piasku), kundel już mi też dawał znać, że jest zmęczony... a iść znowu te kilka kilometrów w głąb lasu, w samą dzicz, gdy już jest ciemno jak... nie powiem gdzie - no nie uśmiechało mi się. Jeszcze pół godziny temu dzwoniła do mnie Babcia z pytaniem, gdzie jestem, a ja na to, ż ewychodze już z lasu. Już - wyszłam dopiero pół godizny później ;p. Więc machnełam ręką i postanowiłam wrócić do domu. Na około, przez lasy i przez ulice rzadko uczęszczane, pies dzielnie mi towarzyszył. Dopiero jak dotarliśmy (40min później!, gdzie my między tym lasem a domem mamy 20min!) kundle pokazał, jak jest zmęczony. Jak szliśmy, dzielnie szedł z przodu, pilnował się mnie, a ja dziękowałam wszystkim, że Morus jest psem wychowanym, grzecznym i że chodzenie bez smyczy to dla niego nie pierwszyzna. Jak wrócilismy, kundel spał jak zabity do dzisiaj, do teraz. Dopiero ok. god 10 usłyszałam jak szczeknął dwa razy, więc widać, że jest padnięty. Zresztą, ja też. Jak wczoraj usiadłam w domu to nie miałam siły już wstać. Spałam jak zabita :p. Jednak jak taką sierotą być, by zorientować się dopiero po wyjściu z lasu, że nie ma się smyczy... I w ogóle jak można zostawić smycz w lesie - nie wiem :p. Poza tym nadal nie mam sprawdzonego sprzętu na Morusią sierść. Wszystkie szczotki połamane na jego sierści, nie dały radę... i nie wiem co teraz kupić, mam mętlik. Quote
Baton Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 To mamy takie same 'już wychodzę z lasu' :P A jeszcze lepsze jest 'już wracam', które może oznaczać, że będę za 15 minut lub 2 godziny :P Co do smyczy to wielkie brawa! :P Chociaż ja nie lepsza, też nie raz coś zostawię, zwykle na trawce gdzie ćwiczymy sobie. Niby wszędzie na około zatłoczone, a tam ludzie nie łażą, bo w sumie nie ma po co xD I nie raz się zdarzało że przychodzę tam i widzę kliker (albo szczotke, frisbee, miskę czy stos innych spacerowych rzeczy :P), którego szukałam przed wyjściem, a okazuje się że go zostawiłam dzień wcześniej :P Quote
Guest TyŚka Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Obawiam się jednak, że swojej smyczki już nie znajdę. Nawet na samą myśl o tym, że mam tam dziś wracać coś mi się robi :p Po prostu dla mnie łatwiej jest kupić nową smycz niż iść szukać starej. Zwłaszcza, że zielona, a tam chaszczy tyle, że hoho :D Quote
angineuuka Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Moja mama nigdy sie mnie nie pyta jak ide z psami kiedy bede :p bo to roznie ;) Quote
Guest TyŚka Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Moja bliska familia też. ;] ale babcia to co innego ;p Quote
kalyna Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 No to się udałaś :D najlepiej smycz przepiąć sobie przez siebie (w poprzek, tak jak są torebki np. listonoszki) i wtedy jej nie zgubisz ;) Hihihih taniej kupić niż iść poszukać :lol: Jak ja idę z psami to moja babcia mówi: uważaj na siebie ( w kontekście, że czyhający świat jest taaaki zły) a przecież mam takie malutkie i milusie pieski :lol: Quote
Majkowska Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Wald zgubił ostatnio w tym samym kolorze w polu obróżkę, więc życzę powodzenia w szukaniu samemu. A w sumie Morus by nie znalazł jej na komendę?Wald mi kilka rzeczy tak znalazł, a on nie tak uczony jak Morus. Fajne takie życie. Też bym wróciła do czasów kiedy się włóczyłam, a pies mi cały czas towarzyszył... Quote
Guest TyŚka Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 Wiem, że się udałam. Swego czasu w tym samym lesie jednego dnia zgubiłam czerwoną obróżkę w kaczuchy i zielony szarpaczek - żeby było śmieszniej, był to ich debiut spacerowy, miałam je dopiero od 2dni... Już ich nie odnalazłam, choć po obrożę wróciłam sie jeszcze tego samego dnia... Smyczy raczej nie znajdę, ale się przejdę i poszukam. Jednak bez psa, nie daje wygonić się z budy, a jak już wstaje, to idzie tak śmiesznie, pokracznie, chyba za duży wycisk dałąm mu ostatnio. W czwartek porządny rower, w piątek długi, wyczerpujący spacer z Azorem (i ten wkur... na młodego, M. zaczął go ustawiać, bo go wkurza już lądowanie debila na sobie), a wczoraj to totalne zabicie psa spacerem, który miał być krótki, a wyszedł długi :D. Tzn. mam nadzieję, że to tylko zmęczenie, a nie kleszcz... żadnego nie znalazłam w jego futrze, ale żeby znaleźć w tym gąszczu to też pewnego rodzaju cud... Morus odnalazłby, gdybym się gapnęła od razu, że nie mam smyczy i wiedziała, gdzie ją zostawiłam. Bo taki teren, jaki przeszliśmy jest naprawdę sporym terenem do przeczesania. On nieraz pokazuje mi gdzie jest smycz, ale to nie jest jakieś wybitne, po prostu na niewielkim terenie ma znaleźć smycz albo szelki. Teraz to jak igła w stogu siana. A ja na spacer z psem muszę chodzić, więc opcje mam dwie: robić to bez smyczy (a ostatnio niestety wariuje mi przy jednej suczce z cieczką, żeby było śmieszniej: z labką) lub kupić nową (identyczną albo i nie). ;) W domu mam jeszcze 15m linkę (ale ją pożyczam Azorowi) i linkę amortyzującą. Najwyżej na niej będzie kundel chodził. co do spacerów. Jest to mój pierwszy taki wypad od daaaawna ;). W sensie, że pies i ja. Ja tak się włóczyłam jak nie miałam innych obowiązków, teraz jak się już włóczę to z harcerzami. No, ale wczoraj pozwoliłam sobie na towarzystwo kundla i nie żałuję :P. Idę jeszcze raz przejrzeć kundla, bo boję się kleszczy... mimo że był zabezpieczony. Quote
Majkowska Posted April 26, 2015 Posted April 26, 2015 No nie gadaj że masz jedną smycz tylko ?:O To nawet ja mam kilka :P Oj kleszczy w tym roku jest multum, wszyscy narzekają że strasznie psy łapią. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.