Guest TyŚka Posted December 16, 2014 Posted December 16, 2014 Hej, wszystkim. Wróciłam. Pies żyje, ale chyba się obraził, bo nawet nie zawył z radości na mój widok, już bardziej ucieszyły się koty, które wszystkie, z różnych zakątków wybiegły mi na przywitanie, gdy tylko usłyszały w drzwiach moje "dzieńdoberek". Nie powiem - mroźne przywitanie psa mnie zbiło z tropu, bo podobno dzisiaj totalnie nie pozwalał chodzić, ciągle pod nogami się przewracał, by go miziać, w nocy spał przy furtce... Furtka zamknięta na razie zdaje egzamin, nikt rzecz jasna jej nie otwiera. Trutek na razie nie zauważono, ale miska dalej się nie odnalazła, co nadal jest dla mnie zagadką ;). Anorektyczna, ok - rozumiem, że można nie lubić psów, bo sama jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy psiarze to święte krowy, ale trucie psa jest niedopuszczalne! Albo kradzieże, wyłapywanie psów z ich podwórka! I potem robienie z nimi Bóg wie czego... I naprawdę się zastanawiam komu do licha przeszkadza Morus? Wszyscy nas w okolicy znają, jesteśmy jednymi z nielicznych, co sprzątają kupy, pies mimo że bez smyczy, to idzie przy mnie, nie japie bez powodu, nie ucieka, nie zagryza kury/koty, wydaje mi się, że nie jest uciążliwy dla otoczenia. A mimo to ktoś ciągle się na nas czai - pytanie tylko, dlaczego... O tym, czemu kundel mieszka na dworze, pisałam już wielokrotnie: jest jakiś opór, że pies w domu być nie może, choć to dziwne, bo poprzedniczka Perła, podobno wielkościowo (ale cięższa) grzała się w łóżku właścicielki. A teraz to nie - bo... nie. Jak są największe mrozy, to babcia pierwsza bierze psa do domu, choć proszę, błagam, że przez to zrobimy mu więcej szkody niż pożytku, gdy będzie raz w domu, a raz na dworze - szok termiczny chociażby... Nie ogarniam czemu pies ma być na podwórzu i "pilnować domu", skoro wszyscy wiedzą, że nie spełnia swej funkcji. No cóż, sa dziwactwa, których nie jestem w stanie zrozumieć. Co do obi... filmik naprawdę stary i szczerze mówiąc nic w kierunku posłuszeństwa nie robimy. Nie mam czasu, a nie sprzyja nam fakt, że pies mieszka na dworze, a ja wracam późno do domu... I tak się obijamy, nic nie robimy. Boli mnie to, jak widzę postepy znajomych psów i widzę nasz postój... ale może w końcu się ogarnę czasowo i wezmę za siebie i psa. Oby. Na razie totalnie nie umiem sobie ułożyć tak harmonogramu dnia, aby mieć czas na trening z psem - świadoma jestem, że być może w tej chwili mamy regres i jest gorzej niż na tym filmiku. Pewnie motywacja też opadła... W sprawie tymczasika był jeden telefon, ale akurat byłam w drodze do Wrocka i poprosiłam o zadzwonienie dnia następnego. Chyba już nie oddzwoni... A młody rośnie! Je za trzech, bo debile odstępują mu swoje jedzenie... I nie pcha się na dwór, raz że go nie zna, a dwa - pewnie grzejoudpcowi zimno ;). Jednak cieszy mnie to, że gdy tamte lecą na dwór, czarnuch ucieka jak najdalej od otwieranego okna :P Po zimie ani śladu, jest ciepło, miło i uroczo. A ja muszę siedzieć w domu w lekcjach - chcę już święta. Nie, chcę już ferie, bo zaraz po świętach czeka mnie trylion sprawdzianów oraz poprawy... Quote
marta1624 Posted December 17, 2014 Posted December 17, 2014 O, Tyś żyje :laugh2_2: I już nagadała, żemam lektury na kilka minut :p Quote
angineuuka Posted December 17, 2014 Posted December 17, 2014 Przeczytałam! Balabym się ze mi psa potruja, bo na bank by zezarly.. Quote
Guest TyŚka Posted December 17, 2014 Posted December 17, 2014 Hej... Tu skatowana Tysia. Chce święta! ;) No ja się bałąbym przy innym psie, teraz swojemu ufam... ale myślicie, że sama nie drżę za każdym razem, jak dostaję wici, że znowu trutki sa rozstawiane? A trzęsę się jak osika... ale co ja mam zrobić? :( PS: Choinka próbnie postawiona... na razie bez świecidełek. Na razie stoi. Chyba zaryzykujemy ją ubrać... Quote
Guest TyŚka Posted December 18, 2014 Posted December 18, 2014 Cześć Wam ;) Nie, u Babci odkąd są koty (czyli od zawsze) jest sztuczna. 2lata temu była żywa, ale nie zdała egzaminu, bo koty się nad nią pastwiły :P Z kolei u rodziców (mamy piętrowy, wielorodzinny dom), "na górze" zawsze jest żywa ;). W moim pokoju jest albo malutka żywa, albo w ogóle nie ma ;) Quote
phase Posted December 18, 2014 Posted December 18, 2014 Też chcę już święta. :loveu: to taki magiczny czas. U mnie tylko żywa choinka. Ten zapach, igiełki, nie wyobrażam sobie mieć sztuczną. Chociaż przy tym psie często drzewko robi się totalnie łyse na dole, jakby specjalnie na złość łaziła -nas jak i choinkę drażniła. :mad: Od razu po okresie świątecznym czeka mnie też od zawalenia kół. Poczynając od 6,7 i 8.01.... mmm czarująco. Nawet nie mam słów by opisać osobę, bo człowiekiem nie nazwę, która bez serca podrzuca trutki dla psów. Nie pojmę tego i taka osoba powinna się tak samo męczyć jak te zwierzęta po zjedzeniu tego. Quote
marta1624 Posted December 18, 2014 Posted December 18, 2014 U mnie też żywa choinka :) No i też ubolewam, bo po świętach mam egzaminy- 3.01 i 4.01 :pissed: Quote
angineuuka Posted December 18, 2014 Posted December 18, 2014 U mnie w pokoju będzie malutka żywa choinka(zawsze chciałam :D) a w pokoju gościnnym będzie sztuczna :D Quote
kalyna Posted December 18, 2014 Posted December 18, 2014 Hahaha a ja się cieszę, bo mam zjazd od razu po Nowym Roku, ale wystarczy tylko być :eviltong: My odkąd się przeprowadziliśmy to co roku mamy żywą choinkę. Zawsze mówimy, że chcemy średnia, a wychodzi jak zawsze... czyli bierzemy największą i potem są problemy żeby się zmieściła. Kilka razy obcinaliśmy, bo się nie mieściła. A od kilku ostatnich lat ciągle przywiązujemy, bo choinki są zbyt duże dla stojaku i się chwieją i gibią i już nie jedna leżała :evil_lol: Quote
Guest TyŚka Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 Cześć Dziewczyny, powiem Wam, że sama nie wyobrażam sobie świąt bez żywej choinki. Ten zapach... i nawet inaczej się ją ubiera niż sztuczną :). Już niedługo stanie w pokoju u Rodziców żywa choineczka (pewnie też będziemy ją przycinać, bo u nas, tak jak u kalyny, zawsze wybieramy wbrew rozsądkowi największą :P), czyli to znak, że wieczory będę spędzać tam, wdychając zapach i się ciesząc :). Może tylko dzięki temu będę czuła święta, bo brak śniegu (tak, nie mamy śniegu!) i ciepełko nie sprzyja klimatowi świąt. Wyszło też na to, że chyba sztucznej mieć Babcia nie będzie. Wczoraj zaczepiliśmy dodatkowe bombki, takie zabawkowe, błyszczące... i koty całą noc polowały, nadal kilka z bombek nie odnaleźliśmy. Także koty test oblały - choinka wywołuje u nich zbyt wiele emocji. Co do ogromnej pracy po świętach... mogę łączyć się w bólu. Co prawda nie czekają mnie kolokwia, ale za to kilkanaście sprawdzianów i to tak obszernych, że nadal nie wiem, jak się powyrabiam. Jakoś dać radę muszę, nie widzę innego wyjścia. Tak w ogóle to miałam nie angażować się w bezdomniaki, do czasu aż nie znajdę domu kotu. A małym trafem nie zapsiłam się na nowo... ale wygrał rozsądek i odrobina szczęścia. Fundacja Zea błyskawicznie znalazła DT dla tego szczeniaka... w ciągu niespełna 12h. Właśnie papiś wyruszył w drogę do Fundacji. Mam nadzieję, że dotrze bezpiecznie, a znajoma, która suczynkę wiezie, zdąży na własnego busa do Niemcowni. Trzymajcie kciuki ;). Quote
phase Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 U nas też dziś ciepło, dosłownie ciepło jak na ten miesiąc. 11 stopni...... Paranoja co się dzieje z tą pogodą. Na razie nie myśl o nauce tylko sobie odpocznij, porób coś. ;) Ja weekend sobie odpuszczam cokolwiek jest związane ze studiami. :P Zaciskam mocno kciukasy!! Quote
Elisabeta Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 Dawno mnie tu nie było... Znowu doszło "100" nowych stron wątku. ;) ;) Ty$ko, czy ten szczeniak, któremu fundacja właśnie pomogła, to ten, o którym pisałaś u Karolka? Bo jeśli tak, to Dziewczyny tam czekają na wieści. :) Quote
rashelek Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 A ja nigdy nie miałam żywej choinki i pewnie się nie dorobię, bo by mi ją psy zeżarły :P Mnie też zaraz po wolnym czekają kolosy, a na początku lutego sesja... Także styczeń zapowiada się pracowicie, ale to nawet dobrze, szybciej zleci. Ale nie zamartwiaj się tak i odpocznij choć trochę w te święta, trzeba z wolnego trochę skorzystać :) Quote
marta1624 Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 U mnie też choinka 3 metrowa była kupiona... A pokój 2,5 metra :D Quote
Guest TyŚka Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 Ja jestem zwolenniczką żywej choinki, taka ze mnie "ekolożka": lubię ten zapach, lubię ten wygląd. I uwielbiam ogromne choinki, mimo że nie mamy miejsca na takowe :D Co do pracowitości... nie myślę o tym jeszcze. Jak odpocznę na świętach, to zacznę. I pewnie jak zawsze Sylwestra spędzę wśród panikujących zwierząt i książek. Tradycja Tysiowa. Elisabeto, tak, ta sama. Napisałam już. Dopiero teraz, ale wolałam wtedy, gdy dojedzie, nie wczesniej, by nie zapeszyć. Często Gamoniusowy wątek wyprzedza inne wątki psów, bo tu generalnie jest wszystko: od porażek, aż po szczęście. U Karolka nie chciałam robić złudnych nadziei. Naprawde ulżyło mi, że Zea ją wzięła, bo nie miałabym serca wyręczać koleżanki w oddawaniu tego słodkiego papisia (tak bardzo przypominającego tego potrąconego brata Gandzi [*]...) do schronu i od godz 13 walczyłam sama z sobą czy brać, czy nie. A właściwie - co powiedzieć rodzicom... i jak wytrzymać ich pociski pt "jak mogłaś? Jeszcze kota nie wyadoptowałaś?". W efekcie po mieście latałam z obrożą, smyczą i smaczkami (w razie gdybym miała odebrać od koleżanki psa), ale też z telefonem przy uchu by coś załatwić... i ufff, udało się. Mam nadzieję, że szczęsliwie i to sprawdzony DT, bo on chciał małego pieska... a ta suńka choć papiś, to trochę wydłużona, nie wiem co rozumieli pod pojęciem "mały" Skoro o bezdomniakach mowa... Gandzia szaleje. Jej koci towarzysze wyprowadzili się na dwór, a ta grzeje u właścicieli w pościeli dupę! A dlaczego? Ano, tdlatego, że zjadła swoje posłanie, zdemolowała fotel, a na gołej podłodze przecież tak zimno. W efekcie DS zaprosił ją do łóżka i zaproszenie przyjęte - na wieki ;). Poza tym ostatnio na 5min odszedł jej właściciel od swojej kawy, wraca... a tu jej nie ma. Patrzy: Gandzia leży z miną "takajestembiedna", ale jej się odbija... po czym dostała jeszcze większego ADHD niż ma (ona ma problemy z odpoczywaniem) i nie zmrużyła oka przez dobę... im też nie dała. To przez kawę. A biedny DS, owinięty przez Gandzię, uśmiecha się i pozwala jej na te wybryki. jestem ciekawa jak długo im jeszcze starczy cierpliwości, bo nic młodą nie wychowują, nic totalnie... Quote
Guest TyŚka Posted December 19, 2014 Posted December 19, 2014 To nie Marian ni Mruczek ni Murzyn ni Kot. To Idiota. Jak się pytasz o Idiotę - to wszyscy wiedzą, o kogo chodzi :D Quote
Elisabeta Posted December 20, 2014 Posted December 20, 2014 Już wszystko wiem, Ty$ko. Czytałam u Karolka. :loveu: Brawo dla Ciebie! :klacz: Quote
Guest TyŚka Posted December 20, 2014 Posted December 20, 2014 Brawa należą się dla Fundacji Zea, nie dla mnie ;) Quote
marta1624 Posted December 20, 2014 Posted December 20, 2014 Hejka Tyś ;) Ale Gandzia szaleje :evil_lol: Quote
Guest TyŚka Posted December 20, 2014 Posted December 20, 2014 Hej ;) Gandzia to paskuda, ale cholera wie, jak ukraść serce :p Quote
Guest TyŚka Posted December 21, 2014 Posted December 21, 2014 U nas nudy. Młody coś rycha i kicha, ale z oczami problem minął - akurat wtedy, gdy kupiłam kropelki... nawet ich nie użyłam, a ropa sama zniknęła, oczy przestały kota boleć, wetka nie widziała więc potrzeby używania kropelek. Za to tydzień był spokój i czarnuch kicha. W koty tak, jakby wstąpiło nowe dzieciństwo - zwłaszcza Sprajt vel Rysiek się zachowuje jak 2msc kociak. Ciągle się idiota bawi z drugim idiotą, obydwaj polują na choinkę... Ale Filip wcale nie lepszy - ostatnio do domu przyniósł szczura. Tzn. sznurek, taką szarą, sponiewieraną pętlę z "ogonkiem"... i jak dumnie ją nosił w pysku. I jak warczał na pozostałe kocury, gdy chciały podejść :p. Tak, ze zgniłych liści i papy przerzucił się na sznurek... mądrze, przynajmniej jest pro-life, a nie jak jego brat: zabija zwierzątka :p U Morusa nuda. Ciemno, zimno, na spacery nie mamy jak wychodzić, bo moje zdrowie coraz słabsze... od września nie mam czasu się całkiem wyleczyć, biorę antybiotyk, potem odstawiam, gdy lepiej... a za tydzień, dwa jest gorzej, więc znów wdrażam leki, które już nie działają z taką skutecznością, jak wcześniej... i w efekcie ostatnio ledwie żyję... Chyba muszę w końcu przejść się do lekarza, bo bóle pojawiają się w coraz bardziej zaskakujących miejscach... no ale może nie umrę, złego diabli nie biorą. :p Tak czy inaczej z psem na spacer nie mam zbytnio jak wyjść... Jutro wstanę, będę robiła pierniki, ale na bank wyjdę z kundlem. Nawet jakby mieli mnie zapętlić łańcuchami, to pójdę! Rodzinie ciągle podgaduję w celu, by pies wylądował w domu, ale nie są zachwyceni. Niby żal im psa, tak samotnego na dworze... ale jak pojawia się temat "więc może niech z nami zamieszka?" to od razu rękami i nogami się bronią. Naprawdę nie wiem czemu i mi smutno totalnie :(. Bo psu naprawdę się nudzi. Im starszy, tym bardziej towarzyski jest... Sam sie zaczyna pchać do domu, a coraz mniej penetruje okolicy, coraz mniej obchodzi go to, co się dzieje na ulicy (starzeje się? :( ). Przez całe dnie zagląda przez okno w nadziei, że go wpuścimy... Ba! jak go wpuszczę na chwilę to od razu znajduje sobie miejsce i idzie spać, kiedyś za bardzo się podniecał i nie mógł zasnąć... tylko drzemał. A teraz? wystarczy chwila, bym sobie siadła i by pies doszedł do wniosku, że nie ma co, tylko spać - i po sekundize słyszę chrapanie koło moich stóp... I wpada w tak twardy sen, że czasem ciężko go dobudzić... Mimo to na spacerach nie brak mu wigoru, lata tyle, ile jesteśmy, nie widac po nim zmęczenia - nigdy :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.