Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Guest TyŚka

Obiecałam żadnych zwierząt. I muszę się tego trzymać. A znajoma proponowała mi kociaka MCO, obok siebie mam rodzinę dzikich kotecków i piesecków. Jednak jak nie mgoę to nie mogę. Nawet nie chcą mi się zgodzić na uszatego lub na chomika. Nie rozumiem dlaczego :p

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Bo obiecałam żadnych zwierząt dopóki tu mieszkam :P tzn. moja obietnica wynikła z potrzeby sytuacji - inaczej żaden tymczas nie byłby tymczasem, po prostu żadnemu bezdomniakowi nie mogłabym pomóc ;) (- mówiłam, że żadnych zwierząt! jedziesz niedługo na studia! - wiem, maaaamo/babciu, ale one tylko na chwilę, nie chcę żadnego na własność zwierza, dopóki tu mieszkam). Pytają się po co mi chomik. Argument o pustce w domu, w którym było zawsze jakieś zoo nie jest chyba przekonujący, bo nie i już. No i cóż. Dziwnie w domu, ale cicho liczę, że niedługo będzie jednak jakieś futro z wyjątkiem szynszyli i kundla.

 

Próbowałam przekonać, by Morus wprowadził się do domu, bo co nam szkodzi... wszyscy narzekają w końcu na pustkę, ale bezskutecznie.

Link to comment
Share on other sites

Możesz przyprowadzić zwierza i powiedzieć że znalazłaś- hmm, z chomikiem mogą się zdziwić ale da się :D

 

ja dwa razy znalazłam chomika :p jednego w wywalonego w słoiku, a drugiego śpiącego w kupce liści w krzakach. Oczywiście przy pomocy psa, który kocha gryzonie ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Hahahaha, nie uwierzą :P

 

Dzisiaj poszłam do dzikusów z braku robienia czegoś konkretnego (tzn. mam się uczyć biologii i łaciny, ale ciii), ale ani kotów, ani psów nie widziałam. Wszystko się pochowało... :P Tzn. mam taką nadzieję, bo kocią rodzinę wiem, że truli co niektórzy...

Nawet dwóch psów mieszkających na rondzie nie widzę ostatnio, nikt też po moim wpisie na fejsiku nie informuje mnie o bezdomniakach. Dziwnie tak, człowiek tylko przychodzi do szkoły i się uczy, ew. męczy kundla...

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Dopiero od paru dni zdaję sobie sprawę, że faktycznie jestem pracoholiczką i jestem uzależniona od pomagania, a może właściwie od adrenaliny hehehe na zasadzie "mamo przyniosłam psa..." i wrażeń. Tak, zdecydowanie od wrażeń. Nienawidzę rutyny, a niestety teraz każdy kolejny dzień jest podobny do poprzedniego... w przypadku gówniarza w domu (pies, kot) tego nie ma: szukam domu, obserwuję, opisuję, zdaję relację, uczę się go, a on mnie...

 

Kundel szybko wraca do formy. Dzisiaj poszedł na dłuższy spacer niż planowałam, a i tak wrócił niewyżyty. Ciągnął aż miło ;). Jutro idziemy na psi spacer z tym papisiem, co wzięty był w wieku 4tyg: białym z czarną łatą, Azorem. Trochę mu się urosło, jest mega pozytywny i wdał się w swoją matkę labkę, bo kocha wszystkich. Podobno to będzie jego debiut spacerowy, bo nie umie chodzić na smyczy, boi się. Jednak za moim na pewno pójdzie, bo do mnie Azor czuje mięte (hehe), zawsze próbuje pójść za mną... i mocno ślini się na widok Morusa, więc oczekuję, że dzięki moim czarom (;)) się nauczy chodzić na smyczy. Wezmę dla niego linkę 15m, by mógł spokojnie wylatać się na skwerku.
Byleby tylko pogoda dopisała... Jeśli nie zapomni mi Tato przywieźć z pracy aparatu to będą focisze.
 

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Fotki, hurrrrra! :D

Nie obiecuję :P

 

A co to za wpis odstraszający na fejsiku zamieściłaś? :D
 

Żaden odstraszający, tylko wyjaśniłam na czym polega mój wolontariat. :P

Link to comment
Share on other sites

Mój znajomy jak był mały przyniósł do domu białą myszkę i powiedział mamie, że ją uratował, bo topiła się w Wiśle :D Z chomikiem pewnie też by przeszło hahaha

Mi chodzi po głowie kotek od dłuższego czasu. Tylko powiem szczerze, że boje się zdecydować na przygarnięcie, bo dachowce często wyrastają na dość aktywne kociaki i ciężko będzie zaspokoić potrzeby takiego kota bez wychodzenia z domu. Mi marzy się taki kotek do przytulania i miziania, najlepiej z długim włosem. Przechodziłam już przez persa, egzotyka, popularnego brytyjczyka, a teraz jestem na etapie Ragdolla. Zakochałam się, ale cały czas sobie powtarzam - żadnych innych zwierząt oprócz psów. Pies to najlepszy wybór dla mnie, można go zabrać wszędzie i zawsze mu się podoba. 

Link to comment
Share on other sites

Oj tak, chcemy zdjęć. :D

 

Nigdy nie kombinowałam ze 'znajdywaniem' zwierzaków, niestety rodziców mam takich, że odnieśliby w te pędy do zoologa. ;) Jak nie chomik, to proponuję się doślimaczyć. Moje ślimki mam z przypadku, ale je uwielbiam. <3

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

U mnie dofutrzanie się gryzoniami nie przejdzie. Nie uwierzą za nic ;). Zacznie się śledztwo: gdzie, jak, kiedy, kto może potwierdzić... i się wyda - już znają moje zdolności. Ślimaków nie chcę, bo mnie obrzydzają, choć chciałabym kiedyś je spróbować... na obiad :P.

Koty, koty, koty... moja przygoda z rasowcami zaczęła się od ragdolli właśnie poprzez devon rexy, a skończyła na norweskich leśnych i MCO - fantastyczne rasy, ale i tak gdybym miała decydować, to byłby to kot pluszowy. A nie decyduję, więc są znajdy. I tak oto żyje z nimi w zgodzie :D.

 

Było dzisiaj fantastycznie! Piękna pogoda, cieplutko, słońce przygrzewało, więc nasz krótki, 40minutowy spacer z Azorem skończył się powrotem ze spaceru Jozin  z Bazin, brudnego, sponiewieranego kundla i ozorami na wierzchu. :) Pomijając fakt, że te nasze 40min trwało ponad 2h ludzkiego czasu. Dużo? niedużo? Dla szczeniaka to sporo. Dla spasionych gamoniów też. Było super. Tylko niestety, nie zaczarowałam Azora. Za to Azor zaczarował mnie.

Totalne ADHD. Typowy labrador. Może wygląd nie ten (o wiele ładniejszy), ale charakter - 100% laba, całkiem więc wdał się w swojego rodzica. Ciągnie na smyczy jak parowóz, ciągle biega, ślini się i nie umie ustać w jednym miejscu. Wobec kundla niedelikatny, ale mimo to się dogadali. Gamoń był niebywale cierpliwy, pozwalał Azorowi na sporo... o wiele więcej niż bym się po nim tego spodziewała (nie bywa delikatny wobec samców-podrostków), ale myślę, że z czasem papiś zostanie nauczony psich manier. Dzisiaj czasami musiałam interweniować, zwłaszcza jak Azor biegał PO kundlu. 15m linka okazała się zbyt krótka dla tego debila, okazała się tak krótka, jak 2m Morusa. Azor w ogóle nie ma mózgu, najpierw robi, potem myśli (wróć, on w ogóle nie myśli) Ciągle jest na 100% obrotach, ciągle w biegu. Za to - trzeba mu przyznać, szybko analizuje, co mu się opłaca (gorzej mu idzie z tym, co mu się NIE opłaca) i naśladuje Morusa. Efekt? Dwie godziny spaceru zaowocowały tym, że co 5min się meldował, że jest (wcześniej nie reagował na przywołanie, a odkąd ja za każde przyjście mówiłam "dobry pies" i go tarmosiłam... po 0,5h takich ćwiczeń sam przylatywał wprost na moje ręce, przy okazji mnie brudząc i przewracając...), nie pozwolił nam zginąć z oczu (dwa pierwsze razy były obserwacją kundla, który doskonale znał zabawę w chowanego, a potem to Azor przodował w wyłapaniu, że nas nie ma i w błyskawicznym odnajdywaniu nas), nauczył się tarzania (to od kundla) i skakania entuzjastycznie w celu nagrodzenia się za przyjście (to już przypadkiem). Generalnie ma problem z odopoczywaniem, pod koniec spaceru omal nie przydeptywał sobie języka, ale nie przeszkadzało mu to, by dalej biegać i z impetem na nas skakać, jeszcze bardziej radośnie, gdy przed sekunda zaliczył brudną kałużę... Bardzo szybko się nakręca i nie da się go opanować. Będziemy nad tym pracować, jak i przybieganiem z siadem na koniec, bo to skakanie na nas i dawanie mocnych buziaków (zrzucił mi okulary nieraz...) nie jest przyjemnym uczuciem. Może być ciężko, ale jestem dobrej myśli.
Ogólnie to gówniarz jest fajny, ale wiem jeszcze bardziej, że laba bym nie chciała.

Zwłaszcza, że to demolant jest: zniszczył już truskawki, rozkopał całyh ogródek, dzisiaj zjadł buty... Ma ewidentny problem z opanowaniem emocji. Tak czy inaczej jest bardzo pogodny. Po spacerze powooooli reaguje już na "spadaj", "wyjdź", "NIE, mówię KUR*A NIE", "chodź", "Tam" (ze wskazaniemw  którą stronę), fajnie zaczyna reagowac na gesty... za to trzeba uważać z zatrzymywaniem się, wołaniem "do mnie" czy chowaniem się... wtedy Azor się jara (taaaaak, można skoczyć na pańcię!) i z impetem torpeda wbiega na człowieka. Dodajmy brudna, ciężka torpeda, chuchająca prosto w twarz... A potem leci do psa, mija go (depcze), skacze, dokucza. Przed nami sporo pracy... oj sporo... ale może damy radę, zwłaszcza że naprawdę jest wpatrzony w człowieka.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Aaa, wykrakałam sobie wczoraj brak zajęć, bo dzisiaj pod koniec spaceru towarzyszył nam bezdomniak. Haszczak... Już więcej nic nie mówię, bo przepowiadam sobie przyszłość.

 

A zdjęć mam w... ciul dużo... :p

IMG_1694.JPG

 

"Szepnę Ci cos na uszko"

IMG_1695.JPG

 

Gdy jeszcze linka była ładna, czysta i sucha...

IMG_1696.JPG

 

IMG_1698.JPG

 

IMG_1699.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...