Jump to content
Dogomania

Czy zakładasz psu kolcztke???Czy zrobiłbyś to gdybyś miał wielkiego psa???  

502 members have voted

  1. 1. Czy zakładasz psu kolcztke???Czy zrobiłbyś to gdybyś miał wielkiego psa???

    • Nie-psa to boli, wystarczy odpowiednie wychowanie a nie będzie ciągnął na smyczy.
      302
    • Tak-mam nad psem lepszą kontrole.
      32
    • Zależy w jakiej sytuacji, nie na każdym spacerze.
      169


Recommended Posts

Posted

jest takie pojęcie "twarda ręka w jedwabnej rękawiczce"- i tu chodzi raczej o konsekwencję działań, o stanowczość, a nie o lanie psa;)

isabelle30, ja powiem Ci szczerze, jestem pełna podziwu dla ciebie, jeżeli faktycznie Twoje metody działają tak jak opisujesz. Ciekawa jestem tylko jak taka metoda ma się do psa, który w ogóle nie czyta CSów, bo moja suka totalnie olewa oblizywanie sie, podchodzenie bokiem, mruganie.
Dla niej każdy duzy obcy pies jest zły i na wszelki wypadek robimy mu kuku, albo chociaż staramy się przepędzić intruza. I pomimo, tego, że ma styczność z psami, które wspaniale CSują, które ze stoickim spokojem reagują, na jej jazgot, to jakoś Sygnały uspokajające są dla niej nieczytelne. No więc zapytuje, co z takim delikwentem zrobić?

To samo mniej więcej dot. psa rzucającego się w amoku, jest ślepy i głuchy, na wszelkie twoje csy, smaki, komendy, na stoicki spokój też. W stosunku do drugiego psa wygląda to mniej więcej tak samo, dlatego korzystanie z wiedzy nt. sygnałów uspokajających jest przydatna, ale to nie jest złoty środek na każdego psa i każdy problem ;)

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='isabelle30'] do Ona czy dobermana trzeba podchodzic bardziej konsekwentnie niz do jamniora czy goldka.[/quote]

:crazyeye:
Tak jak pisalam, dzieki Bogom nasze psy sie nie spotkaja... Bo szybko bym dzwonila po SM, jakby ktos wyslal swojego psa z "misja pokojowa" do mojego futra na smyczy, chocby nie wiem, co ten ostatni robil...

Posted

[quote name='***kas']jest takie pojęcie "twarda ręka w jedwabnej rękawiczce"- i tu chodzi raczej o konsekwencję działań, o stanowczość, a nie o lanie psa;)

isabelle30, ja powiem Ci szczerze, jestem pełna podziwu dla ciebie, jeżeli faktycznie Twoje metody działają tak jak opisujesz. Ciekawa jestem tylko jak taka metoda ma się do psa, który w ogóle nie czyta CSów, bo moja suka totalnie olewa oblizywanie sie, podchodzenie bokiem, mruganie.
Dla niej każdy duzy obcy pies jest zły i na wszelki wypadek robimy mu kuku, albo chociaż staramy się przepędzić intruza. I pomimo, tego, że ma styczność z psami, które wspaniale CSują, które ze stoickim spokojem reagują, na jej jazgot, to jakoś Sygnały uspokajające są dla niej nieczytelne. No więc zapytuje, co z takim delikwentem zrobić?

To samo mniej więcej dot. psa rzucającego się w amoku, jest ślepy i głuchy, na wszelkie twoje csy, smaki, komendy, na stoicki spokój też. W stosunku do drugiego psa wygląda to mniej więcej tak samo, dlatego korzystanie z wiedzy nt. sygnałów uspokajających jest przydatna, ale to nie jest złoty środek na każdego psa i każdy problem ;)[/quote]

Dokładnie. Mój pies ma spore braki w socjalizacji z psami, bardzo wyraźnie to widać w stosunkach Frotek (mój pies-agresor) - Chibi (moja suczka, wychowana z wieloma psami). Frotek nie umie odczytać czy Chibi chce się akurat bawić, czy nie, zachęca ją do zabawy mimo że mała wyraźnie mu grozi, bo np. wieczorem chce spać i już. Zwykle gryzie i ludzi i psy za mocno, mimo że zabawowo, za co Chibi często mu grozi podczas zabawy - a on gryzie ją dalej, bo nie odróżnia jej warkotu "rozrywkowego" od tego na serio. Tym bardziej Frotek nie czyta CSów obcych psów - mały szczeniak, merdający ogonem, biegnący w jego stronę = potencjalny agresor, którego trzeba odgonić rykiem. Ostatnio na mieście podbiegł do Frotka szczeniak dobermana luzem od jakiejś kilkuletniej dziewczynki. Frot wrzasku narobił jakby to był wielki, agresywny mastif, a nie pozytywnie nastawione szczenię :shake: Ale był luzem, podbiegł - no to to na pewno atak! Frotek już lepiej reaguje na psy za płotem czy na smyczy. Ale psów luzem nie uznaje zwyczajnie :roll:

Wobec niego muszę być naprawdę bardzo konsekwentna i stanowcza. Inaczej byłoby niewesoło, bo to co on wyprawia na smyczy na widok psa, jeśli się go nie stopuje, to się nadaje do "mam talent" :cool3: CSy tu nie pomogą zupełnie w niczym. Choć wolałabym mu zaCSować i mieć łagodnego pieska :roll:

[QUOTE]do Ona czy dobermana trzeba podchodzic bardziej konsekwentnie niz do jamniora czy goldka. [/QUOTE]

Ehm. Niby dlaczego? Bo on i dobek to złe i gryzą, a goldzio to miód dla dzieci, a jamnik mały i kanapowy? :shake: Konsekwencja jest ważna w wychowaniu każdego psa. Młody, "rozbuchany" samiec goldena wymaga na pewno wychowania bardziej konsekwentnego niż np. bardzo chętna do współpracy, kreatywna i zapatrzona w człowieka suka ONa. To skrajny przykład oczywiście...;)

Posted

nie zmierzchnica. te psy roznia sie miedzy innymi tym do czego zostaly wyhodowane. chodzi mi o poczatek rasy o to jak dobierano osobniki. bo kiedys nie tworzono ras na podstawie wygladu tylko cech uzytkowych. inna psychike ma pies ktory jest miekkim aporterem od psa ktory sluzy czlowiekowi zebami ale w inny sposob.
oczywiscie ze starszymi psami jest zawsze trudniej. ale istnieje tez browanie czyli uczenie psa delikatnie mowiac olewania tego co sie wokol dzieje. to nie jest metoda tylko na opanowanie lekow. moze sie przydac takze do okielznania agresji. napewno z mlodym psem jest latwiej. napewno z psem bez przejsc takze. ale praca zawsze sie oplaca.
wiecie co? moze nie powinnam tego pisac ale przezycia ostatnich lat mojego zycia nauczyly mnie jednego, zamiatanie problemu pod dywan nie daje nic. on tam i tak urosnie i mozna sobie o niego zeby powybijac. lepiej od razu rozprawic sie z demonami, zamiast odwracac sie od nich tylem. nie jestem profesjonalnym bechawiorysta, ani szkoleniowcem. ale mysle ze naprawde dobry ktos, kto chce, kto ma taka pasje a nie tylko jest to sposob na zarabianie kasy moze tu zdzialac cuda
i dodam ze stwierzdenie ze goldek to slodki pluszak specjalnie dla dzieci, pies latwy w ukladaniu to mit i legenda. te psy sa charakterne, krnabrne, uparte jak osly. jak nie trafisz w odpowiedni sposob komunikacji z nimi to nic nie wskurasz. nie ma bata, nie zlamiesz oporu materialu. pies bedzie mial cie w glebokim powazaniu, za to bedzie sie bac. maja cholernie wrazliwa psychike. nakrzycz na niego raz a nie bedzie cie lubic caly tydzien i bedzie sie odwracac tylem.
jamniki to nie kanapowce. to male drapichrusty. taka slodka lobuzeria. sama nie wiem kto bardziej uparty- golden, jamnior czy osiol....czy tez moja corka albo ja....
i nauczylam sie jeszcze jednego. wszystko mozna osiagnac, zalezy to tylko od sily determinacji. dzieki niej zyje, dzieki niej mam normalne zycie, psa. dzieki niej uda mi sie wyciagnac corke z choroby. i dzieki niej moj pies nie bedzie sie zywic malymi psami na spacerze.
amen

Posted

[B]***kas[/B] mój pies nie czytał kompletnie CSów, atakował od razu i nie zwracał uwagi, że pies nie szukał guza. Osobnik, który nie pokazał mu 100% uległości (czyli nie wyłożył się na plecach) był do zniszczenia.
Pomogły mu szczeniaki, mają czytelne sygnały, chcą praktycznie non stop się bawić, gesty uległości są bardzo podkreślane.
Nie uczył się od jednego, bo u mnie przewinęło się sporo szczyli, każdy reagował trochę inaczej, jedne były pewne siebie, inne wycofane i dostające czkawki na widok mojego psa :D
Druga sprawa to niepozwalanie na takie wyskoki. Nero miał nie reagować i nie widzieć podbiegającego psa. Teraz próbuje (trochę jeszcze nieudolnie) łapać kontakt. Zmiany są powolne. Wcześniej otworzenie się na psa liczyłam w dniach, teraz są to już godziny.
Ale... potrafi olać podbiegacza. Po prostu odchodzi razem ze mną.

Posted

ja też do tego dążę, właśnie do olewania. Jak suczydło będzie miało w poważaniu pieseczki będę zachwycona:loveu:
Idzie nam powolutku, ale do przodu, rudzielec się fajnie skupia na mnie, piłeczka jest najwspanialszą nagrodą:lol:
Ale w sytuacji kiedy leci na nas rozpędzony blabladorek, zwyczajnie ręce mi opadają.
Staram się fundować jej spotkania z różnymi psami, i młoda potrafi się nawet ładnie przywitać i aportować w pobliżu innego psa bez chęci zamordowania delikwenta.
Doszliśmy nawet do etapu wspólnej gonitwy, ale na taką własnie zabawe wleciał nam taki własnie radośne socjalizujący wszystko i wszystkich blabladorek. I 5 miechów ciężkiej pracy w błoto:multi:

Posted

Kas, pracuj dalej i nie poddawaj sie. wkrotce takie zdarzenia jak opisujesz beda swietnym egzaminem olewania. moj tez czasem stanowi taki egzamin dla innego psa, i gdy pracuje z brutkiem takze trafiaja sie tacy egzaminatorzy. i jakos nikt nikomu wyrzutow z tego powodu nie robi. ponadto nasze to nasze psy maja sie nauczuc w otaczajacym je swiecie. nie da sie urobic swiata specjalnie na nasze potrzeby.

Posted

[quote name='***kas']
Doszliśmy nawet do etapu wspólnej gonitwy, ale na taką własnie zabawe wleciał nam taki własnie radośne socjalizujący wszystko i wszystkich blabladorek. I 5 miechów ciężkiej pracy w błoto:multi:[/quote]
Ja też się wkurzałam nie raz, że coś zostało zmarnowane, bo znowu trzeba było się cofać do odpowiedniego momentu i zaczynać zabawę od początku.
Na kolcach przespacerował ok. roku.
Teraz już ciężko go sprowokować, ale jeśli coś się zadzieje - łatwo odkręcić.
Ten świr zaraz będzie miał 7 lat, więc też cieszę się, że jest w miarę kumaty i elastyczny :evil_lol:

[B]isabelle30[/B] inną sprawą jest to, że ja mogę sobie nie życzyć kontaktów mojego psa z innymi. Mimo wszystko na to powinna być zgoda obu stron. Bo gdyby nasz pies był po jakimś zabiegu i wpadł w niego rozkoszny podrostek - już chyba by nie była tylko nasza sprawa.

Posted

pobozne zyczenia zostawm,y dla siebie....wszyscy wiemy doskonale co i jak powinno byc aby wszystkim zylo sie lepiej,przyjemniej i latwiej. ale nie sie lubi co sie lubi tylko sie lubi co sie ma. i trzeba przywyknac do dego co nas otacza, mozna wiele zrobic dla swiata, ale calego swiata nie zbawisz. nie kazdej rozhisteryzowanej mamusce czy babci wytlumaczysz ze uczy dziecko wlasnie zachowan prowokujacych psa do agresji - tupanie krzyki machanie lapami nad glowa psa. czesto na probe pomocy w sumie, slyszysz inwektywy rzucane na twoja glowe. sa ludzie i ludzie. i psy w trakcie szkolenia. i rozne wypadki ktorych uniknac sie nie da. jako wieloletni wlasciciel dobrze to znasz. masz elastycznego psa. wyluzuj troche choc wiem ze czasem niezwykle trudno o to.

Posted

[quote name='isabelle30']wyluzuj troche choc wiem ze czasem niezwykle trudno o to.[/quote]
I tu się rodzi problem... bo z czasem jak mój pies wyzbywał się agresji... u mnie się uwalniała :diabloti: Aaaale chill generalnie :evil_lol: Na szczęście nie mam dużo okazji do tego, żeby w jakikolwiek sposób reagować.
Mój pies nie jest barankiem, nigdy nim nie będzie. Jest "sterowany" i na komendach, pod stałym nadzorem i hamowany jednym słowem, jeśli wiesz o co mi chodzi. Muszę nadzorować cały czas jego odbieranie świata ;)

Posted

No właśnie mój pies ze szwami był zaczepiany przez spanielka.:angryy::angryy:Który skoczył mu łapami na szwy i dren.Dobrze ,że Kaja zna komende "walnij go" i spanielek został pogoniony:evil_lol:

Posted

isabelle30, z takim podejściem, jak Twoje to nic tylko się godzić na wszystko i wszędzie, bo jakakolwiek zmiana to pobożne życzenia:shake:
Nie dziwota, że potem goldenki i blabladorki sobie luzem biegają, no bo przecież po co wymagać od siebie, skoro inni tego nie robią, no nie? :diabloti:

Otóż, ja nie mam zamiaru wyluzować i nie będę znosić pieseczków, nad którymi ktoś nie panuje. Bo co innego, jak widze, że pies komuś ucieka, a właściciel próbuje chociaż psa odwołać/złapać. Wtedy pomagam i jestem najlepszym przyjacielem-w miarę możliwości-także jestem w stanie zrozumieć tą druga stronę.

Niestety nie będę się wysilać i dorabiać filozofii do każdego podbiegacza, po prostu sobie tego nie życzę i tyle. Koniec kropka i TWOIM obowiązkiem jest panować nad psem, a jeżeli nie panujesz prowadzić go na smyczy, ot koniec pieśni.
A tak między bogiem a prawdą isabelle30 chyba nigdy nie miałaś problematycznego psa :razz:

Posted

chyba juz to napisalam wyraznie i nie raz. jakos zawsze trafiam na problematyczne psy. ale dzieki B. problemy daja sie rozwiazac, tak lub inaczej.
ja nie mowie ze nalezy sie godzic ze wszystkim co nas otacza, trzeba sie starac swiat ulepszac ale nalezy sie rowniez pogodzic z tym ze nie wszystko jestesmy w stanie przeskoczyc. a nasze nerwy tylko psuja nam zdrowie i niezbyt dobrze wplywaja na nasze zwierzaki i dzieci. ot tyle. kontrolowac psa i wytezac wszystkie zmysly na spacerze celem takiej wlasnie kontroli to nasz obowiazek. uwierzcie mi, czasem jak wracam z dlugiego spaceru z parku z moim psem i dzieckiem mam wrazenie ze caly zdien pracowalam w kamieniolomach.
caly czas mowimy o jednym, malo tego mamy podobne zdanie tylko jakos dogadac sie nie mozemy. moze to wina jezyka pisanego. ale ciesze sie ze nie ma to formy klotni i mam nadzieje ze ta dyskusja sie w takowa nie przerodzi i ktos kto to bedzie czytal wyniesie z tej dyskusji wiele dobrego.
ps. mnie takze denerwuja beztroscy wlasciciele radosnie "fruwajacych" labkow i tym podobnych, niezdyscyplinowanych, nie nauczonych niczego bo "takie juz sa" . ale staram sie nerwy wyladowac na kopanych kamieniach oraz gruszkach.
krotka historyjka sprzed chwili, wlasnie wrocilismy z parku.
siedxzi sobie malzenstwo na lawce. obok siedzi bialy pudelek. (bialy byl chyba kiedys). z daleka widze ze zadziora, szczeka na ludzi bo za blisko przechodza, zaczepia spod nog panci inne psy. mam dwie opcje moge sprobowac przejsc tamtedy albo obejsc towarzystwo dookola. ale z drugiej strony kilkoro malych dzieci biega za pileczkami (4-6lat). jestesmy bez mojej coreczki a Brutus zawsze jej szuka zeby pilnowac jak oczka w glowie, ma na jej punkcie bzika kompletnego. wiec trudno. idziemy kolo pudla. komenda do mnie, rownaj i pies idzie przy mnie. zreszta mam smakole w reku, i widze ze pudelek go nie interesuje jak wiekszosc malych pieskow (doroslych). Brutus idzie grzecznie. pudel paszczy z daleka. jest bez smyczy. brak reakcji wlascicieli a wlasciwie tylko komentarz "cicho pieniaczu i usmiech". idziemy dalej, pudel ucieka pod lawke i stamtad paszczy. Brutus probuje go olac, idzie dalej ale postawa juz pokazuje " uspokoj sie idioto bo jak podejdziesz do mojej pani to cie przetrace". daje smakole raz za razem i idziemy dalej, bez komentarza bo skupiam sie na psie, jednym i drugim (jedno oko musze miec z tylu glowy, ucho juz sie przekrecilo samo). minelismy, uff. Brutus dostaje pozwolenie na odejscie od mojej nogi. w nagrode rzucam mu piszczaca pileczke zeby go jak najszybciej oddalic od szczekacza. biegnie daleko. w tym momencie pudelek rusza za nim dzikim galopem wsciekle ujadajac. zwracam sie do ludzi zeby jak najszybciej psa przywolali. "a niech sobie poszczeka, on maly to nic duzemu psu nie zrobi, przciez rabrador jest taki lagodny" . w tym momencie nagla kurwica mnie trzaska. Brutus to nie "rabrador" a ponadto i labki i goldki tez niezle potrafia skore poszarpac, tyle ze zakres cierpliwosci maja wiekszy.
i co? mialam sie rzucic tym idiotom do gardel? po co? na glupote nie ma lekarstwa.

Posted

Isabelle30 - ja miałam "różne wypadki których przewidzieć się nie da" i z wyluzowanej stałam się bardzo niewyluzowana. Bo trudno, żebym znosiła ze stoickim spokojem ataki na mojego psa jakichś kurdupli, które podbiegają do moich suk a potem rzucają się z zębami na samca. Egzaminatorzy? Dobre sobie. Raczej potencjalne trupy na czterech łapach. Gdyby Twój pies "poegzaminował" sobie mojego, tak jak to uczynił pewien labrador, to zrobiłabym raban (tak jak zrobiłam i labek już chodzi na smyczy:diabloti:)- i nie wyluzowała. Bo teraz muszę odkręcać agresję swojego psa do każdego innego.

Musiałabym zresztą powtórzyć to za ***kas - jeśli ktoś próbuje złapać psa, to spróbuję mu pomóc, mimo że mój pies będzie robił wszystko, by takiego podbiegacza uszkodzić (dopiero zaczęłam z nim pracować, jest mi ciężko, kiedy wszystkie okoliczne psy psują każde dobre zachowanie mojego). Ale jeśli wszyscy sąsiedzi posiadający małe pieski, doskonale wiedząc, że ich psy się rzucają na inne, będą puszczać je luzem - ja nie będę miłą, pełną dobroci psią cioteczką, co to ze zrozumieniem przyjmuje, że młody szczeniaczek lubi sobie podbiegać do innych piesków. Bo nie chcę, żeby ów szczeniaczek stracił głowę przez mojego psa. Byłam wyrozumiała, kiedy miałam tylko suki - wtedy nawet podbiegający dorosły i bardzo dominujący samiec dobermana mi nie przeszkadzał (a pan był skrajnie przerażony, kiedy zobaczył, że jego pupil biegnie do moich suk). Skończyło się na tym, że Chibi opieprzyła dobka za to, że podbiegł bezpośrednio (nie po łuku, a ona tego nie uznaje u obcych psów), powąchali się i tyle. Luka w tym czasie trzęsła się ze strachu za mną. Gdybym była wtedy z Frotkiem... Jezu, nie chcę sobie nawet tego wyobrażać...

Nie wiem, czy wiesz co to znaczy mieć naprawdę problematycznego psa, o którym wie się, że NAPRAWDĘ może być niebezpieczny. Ja bym wolała mieć takie podejście jak Twoje i nie wiedzieć jak to jest - ale nie mam i nie mogę mieć, bo byłoby krucho ze mną, z moim psem i okolicznymi latającymi luzem samcami. Na ludzi moje psisko się nie stawia, co mnie bardzo cieszy. Żeby nie było - nie wrzeszczę na ludzi z daleka, nawet jeśli ich psy latają luzem i biegną na mojego z zębami. Ale jeśli ataki się powtarzają, a ludzie są zupełnie niezainteresowani tym, co robi ich pieseczek... To cóż, muszę im wytłumaczyć dość dobitnie, że sobie tego nie życzę. Zwykle kończy się na nagraniu ataku na komórkę i pogrożeniu SM/policją - wtedy smycz magicznie się odnajduje, a ja jestem wredna i nienormalna i moje psy powinno się otruć :diabloti:

edit: co do opisanego przez Ciebie przypadku, na pewno nie warto takich ludzi zabić ;) ale powiedziałabym, że mój pies może ich podbiegacza skrzywdzić - choć pewnie by nie dotarło. Gdybym jednak spotykała tych ludzi częściej, pies dawał mi się we znaki, a nawet stawał się coraz śmielszy i próbował np. złapać odchodzącego psa za nogę - to zareagowałabym jak opisałam wyżej. jednorazowe wybryki psują krew, ale potem się ludzi nie spotyka i się o tym zapomina. Jesli jednak cały czas natrafiasz na te same psy, które z czasem stają się coraz śmielsze i zaczynają otwarcie atakować - to przestaje być irytujące, a zaczyna być niebezpieczne. Pytanie tylko, czy dla mojego psa, czy dla nich, trzy razy mniejszych...

Posted

ok dziewczyny...ja tym razem poważnie...u mnie w grupie szkoleniowej jest pani kolczatkowa z DONkiem....fajny piesio 7 miesięcy albo 8...ale ciągnie...no i padło na kolczatke...powiem szczerze, ze nie umiem wytłumaczyć....nie fajnie też,z e służy ona do siad...czy innych komend bo nie po to jest prawda...dodam,z ę pies do innych agresywny nie jest....i teraz jak pomóc tej kobiecie....i psu jednocześnie...jutro się z nią widzę i chciałabym przekazać jakiś wątek albo coś co pomoże jej używać kolczatki...no i może jakieś mocne argumenty na jej niestosowanie przy ciągnięciu....
Nie wiem czy to dobre miejsce na taki post...ale tu mi najłatwiej bo tu się dowiedziałam, że kolczatka wcale nie służy do nauki nie-ciagnięcia...a tak zawsze wszyscy tłumacza:shake:

Posted

zmierzchnica, ja jestem nawiedzona i chora psychicznie, bo się pieskom nie pozwalam pobawić :roll:
To nic, ze 40kg labek skacze po mojej 9 kg suce, to nic, że młoda się trzęsie ze strachu i próbuje obronić zębami, nie nic to! Ja powinnam być oazą spokoju, i wytłumaczyć paniusi w mini, że jej pieseczek robi mojemu krzywdę, nie tyle fizyczną co psychiczną, o tak, z cała pewnością :mad:

Ja już mam zwyczajnie dość, i czasami mi nerwy puszczają, chociaż z reguły po prostu odchodzę bez słowa.
W nosie mam inne psy jak jestem z 2 starszymi furtami, wtedy mogą sobie podbiegać, fruwać, tańczyć i Szekspira recytować, bo one mają olewkę, nic ich nie rusza. Na agresora patrza z miną wyrażająca zdziwienie, tudzież zakładają chorobe psychiczną, ale to tez jest efekt ciężkiej pracy. Mojej kurde pracy!
Więc droga isabello, jakim prawem, ktoś ma mi ta prace psuć? Jakim cudem ja mam się na to godzić, no po prostu nie i już, bo MOIM psom się dzieje krzywda. Bo mój pies później stresuje się każdym wyjazdem do miasta, czy wyjsciem poza naszą posesję.

Ja jestem ogromna egoistką i nie patrze dalej niż koniec nosa mojego psa, wisi mi zasadniczo jakie kto ma problemy ze swoim psem. Ja mam psa problematycznego i pracuję z nim. Tego samego wymagam od innych właścicieli. Nie widzę powodu by kogoś tutaj traktować ulgowo. Ale czekajcie, no tak, ja jestem [B]nienormalna[/B]:diabloti:

Posted

[QUOTE]
"ja tym razem poważnie...u mnie w grupie szkoleniowej jest pani kolczatkowa z DONkiem....fajny piesio 7 miesięcy albo 8...ale ciągnie...no i padło na kolczatke...powiem szczerze, ze nie umiem wytłumaczyć....nie fajnie też,z e służy ona do siad...czy innych komend bo nie po to jest prawda...dodam,z ę pies do innych agresywny nie jest....i teraz jak pomóc tej kobiecie....i psu jednocześnie...jutro się z nią widzę i chciałabym przekazać jakiś wątek albo coś co pomoże jej używać kolczatki...no i może jakieś mocne argumenty na jej niestosowanie przy ciągnięciu...."
[/QUOTE]

To ja mam pytanie pomocnicze - jako kto doradzasz tej pani?

Jesteś szkoleniowcem? Prowadzisz tę grupę? :cool1:
Czy też ćwiczysz w grupie w ktorej jest pani z DONkiem...?

Jesli opcja 1 - trochę by mnie zatkało :smhair2:.
Jeśli opcja 2 - normalnie, jest tam przecież szkoleniowiec, więc należaloby chyba pozostawić sprawę jego decyzji... ;) .

Posted

Kateczka - obawiam się, że wytłumaczyć będzie bardzo trudno. Ludziom się wydaje, że kolczatka to uniwersalna metoda na ciągnięcie psa. Wg. większości: pies powinien nie ciągnąć i już - jak jest szczeniakiem to może, ale powinien przestać z czasem (bo "dorósł" i już jest "poważnym" psem, a nie podrostkiem, powinien się "poważnie" zachowywać = nie ciągnąć. Logiczne, nie? :evil_lol:). A jeśli nie przestaje - kolce. Szczególnie, że DON to duży pies, a to wystarczy, żeby zakładać kolczatkę...:roll: Cóż, ja bym powiedziała prawdę - pies przyzwyczai się do bólu i będzie ciągnął na kolcach tak samo jak na obroży. I wtedy to dopiero nie będzie na niego mocnych.. Poza tym kolczatka do nauki ciągnięcia niczego nie uczy - pies nie ciągnie się na kolczatce, a na obroży tak. Zdarzy się tak, że kolczatka się zgubi, pani wyprowadzi psa na obroży i będzie brak panowania nad psem, szczególnie jeśli używa kolców do nauki komend.. Nagle nie ma kolczatki i pies nie reaguje na głos właścicielki. Nie mówiąc o tym, że jeśli piesek będzie wyrywał się do innych, a ona zacznie go kolczatką "ustawiać" (tj szarpnie) to pies szybko nauczy się, że psy=ból i tu dopiero zaczną się problemy :roll:

***kas - z labradorem miałam dokładnie to samo :evil_lol: I jeszcze z czarną suką laba, przez którą moja nienawidzi labów i czarnych psów z kłapciatymi uszami (ale już wypracowałam nierzucanie się na takie psy :multi:) - pan koniecznie chciał podejść, żeby nauczyć moją, że jego suka nie jest groźna. Kiedy widział, że ja od niego odchodzę, uciekam, to lazł za mną, wykorzystywał sytuacje, kiedy akurat się odwróciłam albo szedł za mną i starał się zaaranżować "przypadkowe spotkanie" jego suki z moją. No cóż, skutek był odwrotny, i jego suka nienawidzi mojej, i moja jego. Tak to jest, jak się stara wychowywać cudze psy :roll:

Ja mam trzy problematyczne kundle :diabloti: W tym dwa mają problemy z psami, jedna z ludźmi. Pracuję cały czas i średnio raz na dwa dni ktoś mi pracę psuje a to z jednym, a to z drugim burkiem... Trudno się nie denerwować.

Posted

Nie nie jestem szkoleniowcem...bo na pewno bym na coś takiego nie pozwoliła...Pani sama stwierdziła,z ę pies i tak ciągnie...a mi ich trochę żal...bo DENek jest cholernie mądry.....może trochę narwany:evil_lol: ale bardzo posłuszny...i nie sądzę żeby kolczatka mu służyła...mój szkoleniowiec być może uważa, ze to dobra metoda na oduczenie ciągnięcia...ja tam mu we wszystko nie wierzę swoją głowę od myślenia mam :cool1:
moje słowa pod tytułem wyrośnie albo to nie pomoże są niestety słabym argumentem i w tym wypadku lepiej skorzystać z czegoś co radzi każdy bo tak łatwiej :-( a ja tam też jestem sama na szkoleniu i tyle
polecałam zajżeć na dogo...ale fajnie by było jakbym miała konkretne miejsce do którego pokierować...jakieś złote rady...nie wiem :(

Posted

zmierzchnica, bo Ty sama masz problemy ze sobą o! Nie umiesz emocji opanować to potem masz takie psy z problemami :diabloti:

a tak na poważnie, zazdroszczę ludziom takiego swobodnego podejścia do wychowania psa, takiej nonszalancji i nie wiem jak to nazwać...wychowywania pieska w zgodzie z naturą(?)

ja niestety należę, do grupy tych walniętych i swoje psy katuję komendami, kagańcami, aportem, tropieniem, zabraniam im się witać, z każdym pieseczkiem, nie pozwalam ganiać kotów ani ptaków. Ba! Szczekać im nawet nie pozwalam:diabloti: mało tego nie widzę nic złego w odpowiednim i umiejętnym stosowaniu kolczatki:razz:
Chyba sama dobrowolnie oddam te moje futra, bo jeszcze im większa krzywdę zrobię :evil_lol:

Posted

no to ja jakos wole sie z ludzmi nie kloce znam swoje mozliwosci. po co mam ich potem miec na sumieniu. nie kreci mnie to jakos. wychodze na spacer po to zeby pobyc z moim psem i dzieckiem, a nie po to by sie szarpac z idiotami na ulicy i zeby moje dziecko uczylo sie tego samego. powiedzialam tym ludziom ze nastepnym razem zamkne oczy zeby nie widziec mojego njiezwykle lagodnego goldena w akcji i nie chce takze widziec jak owego pudelka bedzie rozrywac na strzepy tem niewinny amstaff odkupiony od pijaka chcacego go sprzedac na mieso wietnamcowi bo juz do walk za stary....a ktory chodzi z na spacer ze staruszka na smyczy automatycznej bez kaganca (wnusio o dobry sercu zrobil babci prezencik). ludzie sie obrazili i jeszcze cos krzyczeli za nami ze wezwa policje itd. bo ich zdaniem to tylko duze psy musza chodzic w kagancach i na smyczach, ich piesek wazy ponizej 5 kg:crazyeye: (skad im sie to wzielo?), i jest niegrozny. i po co mi to bylo? swiata nie zbawie wiec zajmuje sie tym co do mnie nalezy i tyle.

Posted

***kas - mam to nieszczęście należeć do tego samego gatunku, co Ty :evil_lol: burki drzeć się nie mogą, ganiać kotów nie mogą, rzucać się nie mogą, rozmnażać też nie :diabloti: biedactwa. I sarenki pańcia nie pozwala pogonić. No koniec świata..:roll::razz:

Ludzka nonszalancja w "prowadzeniu" psów to zazwyczaj ignorancja zwyczajna... A potem słyszę opowieści: mieliśmy jamnika, taki mądry był, sam do domu wracał, ale wpadł pod samochód, potem znaleźliśmy kundla, ale go pogryzł inny pies i był taki głupi, rzucał się na wszystko, zdechł potem nie wiem dlaczego, teraz kupiliśmy sobie labradora, ten to dopiero głupi, jamnik był najmądrzejszy, a ten na smyczy ciągnie... i tak dalej, i tak dalej. Psy wychowujące się same, żyjące obok ludzi i ludzie, którzy w swoich agresywnych, nieposłusznych pupilach nie widzą nic złego. Tylko to smutne, jak robią wielkie oczy, kiedy mój pies robi siad, obrót, hop czy inne rzeczy, których nauczenie go zajęło mi może minutę. Albo jak cocker spaniel sąsiada przybiega (a raczej przybiegał - nie lubi mnie już, odkąd go goniłam, bo kilka kilometrów łaził ze mną na spacery, jak sucz miała cieczkę...:roll:), żeby mu porzucać patyk. Bo właściciel nawet nie wie, że on chętnie aportuje. Pewnie nie wie nawet, że wychował innego "samodzielnego" szczeniaka, tak samo luzem puszczanego - oboje byli przez jakiś czas nierozłączni, młody robił dokładnie to samo co spaniel. Teraz oboje na własną łapę szukają sobie "panienek" w okolicy...:shake: Dlatego wolę katować swoje psy szkoleniem, zasadami i tym podobnymi, niż nagle stwierdzić, że nie znam własnych zwierząt, bo na spacerach one robią swoje, a ja swoje... ;)

isabelle30 - nikt nie każe się wykłócać... na pewno ci ludzie krwi Ci napsuli, ale może im to uświadomiło, że ich kochany piesek może zostać pożarty przez "wielkie bydlaki", nawet jeśli winę zrzucili na Ciebie, a nie na swoją nieodpowiedzialność. Jeśli Twój pies olewa takiego pudelka, to super. Ale mój by z niego najchętniej zrobił miazgę - mam takiego jednego pudla zaraz obok, wyskakuje z ogrodzenia, podbiega do Frotka, łapie go zębami za łapę czy szyję, odskakuje i ucieka. A mnie szlag trafia, bo ja nawet nie zdążę zareagować, i w ogóle co to ma być? Zero grożenia, zero logiki, po prostu atak i spadam :-o Kolejni sąsiedzi mają trzy kundle które atakują każdego psa. I robią to coraz agresywniej. Najpierw szczekały i odganiały, ale że każdy pies przed nimi "uciekał" (właściciele z psami na smyczy szybko je zabierali) to zrobiły się zajadłe jak diabli, gryzą i atakują już na serio. Właścicielce (kobieta lat ok 50) nie przemawia do rozsądku NIC, zupełnie! Dowiedziałam się tylko, że jestem szmatą i że to nie jej wina, że chodzę tam gdzie jej pieski biegają. I tak byłam dumna z Frotka - mając jednego z tych kundli na wyciągnięcie pyska, nawet go nie chapnął. No ale od ich ataku zaczął używać zębów wobec podbiegaczy... Postraszenie kobity, że psy straci nic nie dało. Dało dopiero nagrywanie tych ataków na komórkę, teraz babsztyl mnie omija. Ale psy ostatnio pogryzły sznaucera mojej koleżanki, więc jak widać - innych ludzi kobieta z wrzaskulcami nie omija tak jak mnie...:shake: Nie zbawię świata, ale jeszcze jeden taki atak i zgłoszę to na policję, bo mam dość zabawy w uciekanie przed trzema kundlami. Dodam, że kobieta nawet nie ma dla nich smyczy. Pakuje je do auta, otwiera drzwiczki, psy biegają, potem wskakują same i wraca do domu. Podczas biegania robią co chcą - ostatnio zagryzły zająca...

Posted

zmierzchnica zareczam ci ze tych samych ludzi jeszce zobacze kiedys w takiej samej sytuacji. bo juz nauczylam saie jednego. ludzie dziela sie na kategorie. jedni sluchaja co ktos ma do powiedzenia bo anuz powie co madrego i bedzie korzysc i tacy co od razu z geba bo wszechwiedzacy sa sami. ja nie mam czasu nagrywac na komorke. musze sie skupic na psie i dziecku, bo nie chce zadnych ekscesow. pare miesiecy temu Brutus od razu by tamtego zmiazdzyl swoim cielskiem nie czekajac zbyt dlugo. teraz postep jak sie patrzy, zaczynam mu ufac w tym wzgledzie ale z umiarem i rozsadnie. wiem napewno ze w takiej sytuacji nie wolno mi go dotknac, bo wyzwoli to atak wiec robie co moge inaczej. nie wiem co bedzie zima gdy hormony mu znowu zaczna szalec bo wszedzie cieczki - urok duzego miasta. ale to sie okaze. no i mamy jeszcze chwile na prace. dlatego teraz olewam inne komendy, skupiam sie tylko na tym jednym, do mnie i olewanie.
i nie pozwalam psu sie mnozyc na wlasna lape, o ile dostanie uprawnienia, to wtedy pomysle.

Posted

Rozumiem to, mam nadzieję, że dojdę do tego, że Frotek będzie olewał inne psy. Jak na razie nie zanosi się na to, szczególnie, gdy te "inne" wieszają mu się na szyi, gryzą po łapach albo coś w tym stylu... Czasem zwyczajnie już nie wierzę, że wypracuję u niego ignorowanie innych psów. Niech chociaż będzie posłuszny w ich obecności, nie rzuca się jak wariat, na nic innego chyba nie mogę liczyć wśród tylu genialnych "psuedowłaścicieli". A wam życzę owocnej współpracy i doskonalenia więzi ;)

Posted

no na takie czulosci to chyba zden normalny "facet" sobie nie pozwoli....
dzieki bogu nie dochodzi do z takich sytuacji.
wiesz, ja mam latwiej bo Brucio mlodszy, a ja szybko wyczailam problem. no i tylko ja sie nim zajmuje, to ja ustalam reguly. to zesmy sobie ustalili bardzo szybko:evil_lol:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...