Jump to content
Dogomania

300 piesków i wiele kotków czeka na dom w schronisku w Szczytnie. Adopcje zerowe!!


Recommended Posts

i kolejne nowe w schronisku:(

Reksik

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-aAn3g23PDEA/U-JSCvJVkPI/AAAAAAAAgu0/qiPW8GxGHPs/s480/10580259_746774028713430_861397915265673878_n.jpg[/IMG]

Majka

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-vz28PQo7Kno/U-JSDZNyZnI/AAAAAAAAgu8/vd2Olfv0gJQ/s500/10590596_746774412046725_2587825816313162020_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

znalazła dom:
[URL]https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10461997_743494919041341_2240086400552769534_n.jpg?oh=812ad6de59fdb880b23baeac261537ad&oe=546D54B5&__gda__=1416685581_d05458064b476f00ec46e407211ec1c3[/URL]

i nowe w schronisku na razie kwarantanna:

Haczi

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-T9gUm3ZVcn8/U-5sNfVqsZI/AAAAAAAAg6I/sbd3sA8jIr8/s524/10616240_750079335049566_3901809814022895777_n.jpg[/IMG]

Bazyl

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-v4IokDeekyM/U-5sOcNwXjI/AAAAAAAAg6Q/x-p-SjCQNps/s500/10353102_750078981716268_4492513059627323659_n.jpg[/IMG]

i dzięki pieniążkom z bazarków Hektor stracił jajeczka:) dziękujemy:)
[url]https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t1.0-9/10569049_743500025707497_8700566768526941366_n.jpg[/url]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-eymNiWtzkT8/U-5sMlErMGI/AAAAAAAAg6E/MTKPevJOdYc/s800/10612872_801166243238875_4018260280443812055_n.jpg[/IMG]

Edited by anetek100
Link to comment
Share on other sites

to był wyjątek, schronisko ma darmową kastrację i sterylizację w Olsztynie...od października mniej więcej do czerwca psy jeżdżą do Olsztyna na zabiegi, teraz jak wakacje przez te powiedzmy dwa miesiące, to psy czekają, ale bywa, że i tu można zabieg zrobić, ale wtedy odpłatnie.. więc lepiej, aby pies został wykastrowany i już szukał domu niż do października czekał,na razie nie ma innych potrzeb, pieniążki w skarpecie mamy nawet sporo, która leży już jakiś czas, więc lepiej by został wykastrowany już teraz..niestety adopcji bardzo mało jest w Szczytnie, ale jak już są zainteresowani to takie podobne do ras to b.chętnie

nowy psiak w schronisku

[url]https://scontent-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/t1.0-9/10485822_751344561589710_413966951801809649_n.jpg[/url]

Edited by anetek100
Link to comment
Share on other sites

A więc dokonało się!
17 sierpnia byłem w Szczytnie i wreszcie naocznie poznałem Franka.
Ten staruszek pod niektórymi względami przypomniał mi mojego nieszczęsnego Mono, którego niestety już nie ma. Przede wszystkim On też jest najstarszy ze wszystkich, a dla mnie w szczególności to taki "piesek przydrożny" (z Miłosza), choć rozumiany nieco inaczej - bardziej dosłownie, bo Franek podobno został znaleziony na poboczu drogi!
Nic to, że "Piesek przydrożny" - tomik prozy Miłosza, którego tytuł (tego tomiku) olśnił mnie i zachwycił, kojarzy mi się jednak odmiennie (i może nawet kiedyś popełnię na ten temat jakąś bardziej zręczną notkę).
A czarny Franek, biedaczysko, jest po prostu uroczy w tej swojej bezradności, nieśmiałości i tęsknocie smutnych, opuszczonych oczu. I mimo, że jest to psiak niewielki, podługowaty i raczej niskopodwoziowy (co mnie jeszcze bardziej nakręca), posiada dwa wyraźne atrybuty o których należałoby wspomnieć: ten oczywisty - to obszerne i długie, zwisające uszy i ten wstydliwy - ..... pokaźnych rozmiarów przyrodzenie, którego kiedyś z pewnością nie wahał się użyć. Lecz o tym ze zrozumiałych względów rozwodzić się nie wypada, zwłaszcza jeśli będą to czytać "płochliwe pensjonarki" ( chociaż śmiem przypuszczać, że dziś na te wieści wcale już się nie "spłonią"; prędzej mi uszy zwiędną od ich interpretacji ! ).
Ale tak już jest i basta!
A nasz Franuś jest powolny i trochę zdezorientowany. Ma jednak liczne i wdzięczne towarzystwo. Wśród jego znajomych jest nawet jeden indiański ON-ek, ksywka "trzymający miskę" ( gdy tylko miałem go w polu widzenia, zawsze paradował z ryjem zaciśniętym na misce od wyżerki ).
Kto wie, ilu jeszcze ciekawych sierściuszków tam rezyduje (?).
Tak, to był ciekawy, udany dzień!

Pozdrawiam wszystkich nieobojętnych
Roman S. - Olsztyn

Link to comment
Share on other sites

nowe w schronisku:(

Rudzik - ok. 10 lat

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-LZQSbKPpm2o/U_zMvmAUHtI/AAAAAAAAg7c/B6d6TlcwNBk/s540/10609547_755061894551310_866103922068545550_n.jpg[/IMG]

Nusia - przyniesiona ze szczeniakami, które mają już dom, bardzo boi się smyczy

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-wQCCHn_iYho/U_zMvNmj-OI/AAAAAAAAg7U/daeQ6dSAwdY/s500/10626661_807516755937157_6625844510847777906_n.jpg[/IMG]

Elma

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/--5CvP1XPNpo/U_zMlOAZWgI/AAAAAAAAg6k/04BdomqidPQ/s640/10635823_755071851216981_18268961306021257_n.jpg[/IMG]

Rita

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-ZHDn08VEUIs/U_zMmSmk0lI/AAAAAAAAg6w/AF1tgNhoYH8/s640/10606077_755354864522013_1404104932580730334_n.jpg[/IMG]

Młyńska

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-4z6o8VCmZYo/U_zMm_SVrwI/AAAAAAAAg7s/SL206N8XLd8/s550/10454565_755073114550188_995474203884863201_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Rota szczylek

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/--z4gUafEYKs/U_zMnlQfehI/AAAAAAAAg70/USx9tY4Zu8M/s540/10649572_755355691188597_8582218772064172276_n.jpg[/IMG]


Szczeniak

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-8skeFJ5zS2Q/U_zMol5qYKI/AAAAAAAAg78/ZfNRz3HzE_c/s550/10625066_755077097883123_2740780614857979316_n.jpg[/IMG]

Szczeniak

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-E2R7Yp7WoSU/U_zMpPyQFoI/AAAAAAAAg8E/_qvyh2njzVw/s500/10646761_755078377882995_8464535103252767111_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

właściciele odnalezieni:

[url]https://lh6.googleusercontent.com/-T9gUm3ZVcn8/U-5sNfVqsZI/AAAAAAAAg6I/sbd3sA8jIr8/s524/10616240_750079335049566_3901809814022895777_n.jpg[/url]

[url]https://lh4.googleusercontent.com/-v4IokDeekyM/U-5sOcNwXjI/AAAAAAAAg6Q/x-p-SjCQNps/s500/10353102_750078981716268_4492513059627323659_n.jpg[/url]

Link to comment
Share on other sites

Bliskie spotkania małego Frania.

I znów miałem okazję spotkać się oko w oko ( a nawet ryj w ryj ) z moim poczciwym Frankiem. Było to w niedzielę 24.08.2014, i tego dnia postanowiłem wyczesać łobuza, bo już zrobił się z niego istny "skorupiak" ( niektóre lubują się w tym aby czymś się namaścić i w ten sposób robią sobie "trwałą" na grzbiecie ). Zachodziła tylko obawa, czy On aby nie będzie się przed tym bronić, czyli czy nie ukąsi?
Ale po mojemu Franek to tylko taki "Kłapcio", co jedynie dla postrachu krótko i ostrzegawczo może kłapnąć chwytem paszczowym, lecz niezłośliwie i niekolorowo. Myślę, że do krwi może ukąsić dopiero przy jakimś bardziej radykalnym zabiegu, np. podczas naruszania powłok cielesnych. Sam zresztą nieraz miałem ochotę kogoś pogryźć przy pobieraniu krwi ( czego organicznie nie cierpię ), lecz mi choćby ze względu na wiek i wykształcenie, robić tego nie wypada.
No więc dopadłem Franka ze zgrzebłem w dłoni a on oczywiście od razu "dał dyla". Na szczęście poruszał się powoli, więc nie było problemu z "osaczeniem". Widok musiał być jednak przedni: po wewnętrznym trotuarze schroniska niezdarnie umyka nieduży, podługowaty i krótkonogi, czarny Franek ( Uff! Ile tych określeń! ) a za nim bieży schylony, śmieszny starszy jegomość i starając się go dopaść, raz po raz zatapia w jego grzbiecie, zadku i bokach, małe grabki służące do przeorywania futerka. A Franek niespiesznie, tak jakby od niechcenia ( Czegóż chce ode mnie ta natrętna dwunoga mucha? ), stara się wyślizgnąć spod zasięgu działania tego dziwacznego przyrządu, chociaż czując na sobie jego posuwisty ruch, nie protestuje i nie próbuje użyć swej paszczy, lecz maszeruje dalej. I tak zabawa trwała przez jakiś czas, ale on jest zawsze za krótki: ile by nie czesać, i tak będzie za mało!
Aż przyszła pora na spacer do "zielonej łączki" na tyłach schroniska. Franek jak zwykle stąpał z rozwagą i niespiesznie, zatrzymywał się w drodze, kierując swą uwagę na jakieś inne, nieodgadnione dla mnie walory ( niczym "byczek Fernando" ). Wreszcie dobrnęliśmy do celu a Franio oszołomiony dziką zieleniną stąpał po łące zdezorientowany, w różnych możliwych kierunkach ( a może po prostu chciał tylko ode mnie uciec! ). W końcu zmęczył się ( miał prawo po takich przeżyciach ) i zaległ w dorodnych koniczynach. Z początku starał się utrzymać łepek w czujnej, wyprostowanej pozycji. Ale dosyć szybko zaczął mu on stopniowo opadać, oczy też się przymykały. Kilka razy "zresetował się" prostując szyję do pozycji wyjściowej aż wreszcie dał za wygraną i popadł w objęcia Morfeusza. Błogi sen w koniczynie nie mógł trwać zbyt długo. Niestety, czas był ograniczony i wkrótce trzeba było wracać.
Ale przy okazji "zalegania" odkryłem, że przy odpowiednim oświetleniu przez czarną sierść Frania miejscami przebija odcień kasztanowaty! A jeszcze wcześniej ( o czym nie wspominałem ) stwierdziłem, że On, podobnie jak większość paszczaków, uwielbia gmeranie "po policzkach", do tego stopnia, że przechyla łeb w kierunku ręki, kładąc na niej cały ciężar swej "głowizny" ( ... słodki ciężar! ).
Tego dnia okazało się również, że Franek potrafi szczekać ( wcześniej takim go nie słyszałem ). Dawał głos w dwóch sytuacjach: gdy go jakiś inny sierściuch zaczepiał, oraz po powrocie do boksu - nad miską z jedzeniem ( chyba w celu odstraszenia konkurentów do żarcia ), mimo że mu nikt przy tym nie przeszkadzał. A więc to chyba taki rytuał dla zaznaczenia swojego prawa do michy. Śmieszny ten Franek!

Link to comment
Share on other sites

Dziękujemy Panie Romanie za odwiedziny psiaków ze Szczytna a szczególnie za poświęcony czas Franiowi, na pewno staruszek się ucieszył, że Pan się nim zajął.
Dawno nie byłyśmy w schronisku ja osobiście jakieś 1,5 roku trzeba się w końcu wybrać do naszych psiaków.

Link to comment
Share on other sites

a ja w imieniu RomanS z wielkim trudem, bo mi komputer ledwo dycha, wstawiam foteczki chociaż przez chwile szczęśliwego Franusia. Na spacerku, wyczesany, wygłaskany. Dziękujemy Pani Romanie.

Tutaj Franciszek jeszcze na chodzie:)

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-A7Cyazcj5XI/U_41d9WavVI/AAAAAAAAhYw/20o01oCNMtg/s640/franek%25201.jpg[/IMG]

Tu już cosik morzy!

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-H0XQjvbM65w/U_41e_7W0sI/AAAAAAAAhY4/G4Gl5Y6DvUI/s640/franek%25202.jpg[/IMG]

Tu nie zdzierżyłem!

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-WAWQ0_CW2BY/U_41hdT33OI/AAAAAAAAhZI/HHS2qLlkdZo/s640/franek%25204.jpg[/IMG]

Witaj Morfeuszu!!

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-XlxfnaciWtA/U_41f5tMjII/AAAAAAAAhZA/iXOZ9xuwRUM/s640/franek%25203.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Kolejne spotkania czarnego Frania.
W ostatnią niedzielę sierpnia znów odwiedziłem Franka i oczywiście wyciągnąłem go na „zieloną łączkę”. Gdyśmy tak szli niespiesznie, Franek jak zwykle „koćkał się” na boki. W pewnej chwili, widocznie podrażniony jakimś przypadkowym pyłkiem, Franio kichnął tak siarczyście i z takim impetem, że gdyby przechodził nad jakimś kamieniem, niechybnie by się zabił! Na szczęście ścieżka była gładka i tylko to go uratowało!
Ale za to na „zielonej łączce” nie ominęła go powtórka z wyczesywania futerka. Czesanie Franka wywoływało określone reakcje. On co pewien czas otrząsał się z tego tak, jakby go polewano wodą. Najpierw wprawiał w ruch swą główkę tak energicznie, że dosłownie strzelał uszami. Te dwa płaty skórne, cienkie i plaskate, zachowywały się w powietrzu jak śmigła. Zaraz potem przez całe ciało Franka, od szyi do ogonka, przemieszczał się równomierny dreszcz. Z góry wyglądało „toto” zupełnie jak jakaś „drżąca kluska”. Cykl ten powtarzał się wielokrotnie.
A na łączce Franio zamiast zwiedzać niską soczystą trawę, uparcie kierował się na obrzeża i wielokrotnie usiłował sforsować niezbyt gęsty las badyli - wysokiego zielska porastającego pobocza Kanału Domowego. Trzeba było go zawracać i kierować na bardziej przychylne przestrzenie.
W końcu zmęczył się i zaległ. Tym razem Franio pospał sobie dłużej niż poprzednio, chociaż był trochę niespokojny i często się wybudzał. Ale za to robiłem mu cień, bo spoza pojedynczych chmurek coraz śmielej zaczęło grasować słońce. A z każdym czarnym ogoniastym jest tak, że:
czarny pies + słońce = Hot Dog [ Gorący Pies ]. Dlatego zawsze dobrze jest chronić zwierzaki przed przegrzaniem. Co gorąco wszystkim dwunożnym zalecam, mimo że lato ma się już ku końcowi.
Jak zwykle spóźniam się, ale „ten typ już tak ma”!

P.S. Fascynował mnie również "trzymający miskę", czyli BARY. On ma niezwykle sympatyczny ryj, oczywiście gdy go wystawia w „międzyczasie” zakulisowego znęcania się nad naczyniem.

Link to comment
Share on other sites

Pani Aneto!

Z opóźnieniem, bo bez dostępu do sieci, dziękuję za niezwykle miłą recenzję. Tym razem jednak nie zamieszczę kolejnej relacji ze spotkania z Frankiem. Niestety nie mogłem być w Szczytnie tej niedzieli. Ale ciąg dalszy pewnie niebawem nastąpi bo tam zawsze coś nowego będzie można podejrzeć.
A tymczasem, jeśli są jeszcze tacy, którzy lubią historyjki „z dystansem” do spraw bardzo poważnych (a nawet smutnych), proponuję swoje krótkie opisy „miękkich ryjów” zamieszczone na stronie olsztyńskiego schroniska w zakładce „Psy o sobie”. Inspirowały mnie egzemplarze nietypowe, dla każdego z nich uknułem odrębną, specyficzną „dykteryjkę z puentą”, a powstawały one w kolejności:
RICO i to co on wyprawia (choć wcale nie ma pewności czy to aby jego dzieło).
POLO - siejący postrach niezwykle ostry maluch (lecz nie dla wszystkich). Niestety już w zaświatach.
ŁOBUZIA - bojaźliwa, bardzo wycofana i trochę nieobliczalna psina (nie opuszcza boksu).
ŁATEK - stary, schorowany tetryk, wielki tchórz, któremu wszystko przeszkadza.
Moje spotkania z tymi paszczakami przełożyłem na relacje z rzeczywistych obserwacji (najwięcej u Łobuzi) przeplatane osobistymi fantazjami na temat tego, co by było gdybym to ja był teraz na ich miejscu. Tak więc należy to traktować z „przymrużeniem oka”, również dlatego, że jestem niepoprawnym fanem ironii i przy każdej okazji lubię się naigrywać z otaczających nas idiotyzmów dnia codziennego, np. medialnych, które psowatym oczywiście nie są znane. Więc nie każdemu odbiorcy będzie to odpowiadać. Ale równie ciekawe istoty mogą przebywać w każdym schronisku!

Pozdrawiam Roman S.

Link to comment
Share on other sites

Krótkie spotkania małego Frania. 14 września Olsztyn znów wyszedł naprzeciw żywotnym potrzebom swoich mieszkańców. Tzw. „projekt tramwajowy” został wzmocniony zamknięciem centralnych ulic miasta w godzinach przedpołudniowych. Maraton zorganizowany na strategicznych ulicach Olsztyna na pewno spełnił ukryte tęsknoty i nieśmiałe oczekiwania jego mieszkańców. Tylko mnie niezgule jakoś dziwnie to nie pasowało, bo utknąłem i już nie zdążyłem dobiec na pociąg do Szczytna (nauczka na przyszłość: tężyzna fizyczna siłą narodu!). Ale dzięki temu spędziłem miłą godzinkę na niezwykle schludnym Dworcu PKS. To wszystko oczywiście kosztem Franka, który w tym czasie zdążył się zdrowo „nachapać”, bo jak do niego dotarłem, był już nieźle zaokrąglony. I nawet z początku nie bardzo chciał wychodzić na spacer (może to właśnie z tego powodu). Chwilowo zrobił się z niego istny „obleniec”, co potwierdziły moje pomiary. Albowiem w tym dniu robiłem trochę „za krawca” obmierzyłem sierściuszka wzdłuż i wszerz. I wyszło mi (o zgrozo!), że w klatce i w pasie posiada ten sam obwód. Ale za to Franio ma też swoje szlachetne cechy, jak choćby obszerne, cienkie i przylegające do głowy uszy, dostojny, przypłaszczony po bokach ryj czy też bujnie owłosiony tors z okazałym, jasnym „krawatem”. Jak zwykle wygrabiłem futerko Franka a on otrząsał się swoim zwyczajem (można powiedzieć, że zrobiłem mu „otrzęsiny”). Przy okazji widok z góry jego śmiesznego kadłuba, pokrytego zbitą sierścią, kojarzył mi się nieodmiennie z jakimś bobrem lub innym wodnym gryzoniem. Oczywiście nie obeszło się też bez wizyty na „zielonej łączce”, świeżo podkoszonej. Franio znów uparcie kierował się do Kanału Domowego, pokonując nieciekawe ugory. Niepojęte, co go tam gna, może to łagodny spadek terenu akurat w tamtą stronę? Tym razem Franek nie przejawiał zbytniej ochoty na sen. Owszem, polegiwał w koniczynach, ale dopiero gdy go w nie „obaliłem”. Wciąż był dosyć czujny a zasypiał tylko momentami - na krótko. I mimo, że było ciepło, pił wodę niezbyt łapczywie (przywiozłem mu pyszną olsztyńską „kranówę”). A wracając spieszyłem się by zdążyć na pociąg, więc po raz pierwszy ..... wziąłem Frania na ręce. On nie protestował, tylko był z lekka zszokowany. No bo jak to tak? Zazwyczaj świat jawił mu się na długość ledwie połowy ryja, aż tu nagle oddalił się na odległość tak wielu ryjów, że mogło to wywołać prawdziwy zawrót głowy! Więc jeśli go do tego oswajać, to raczej niezadługo i stopniowo. Ostatni akord tego krótkiego dnia to migawka „oko w oko” z Barym („trzymający michę”). Ach, jak on patrzy!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...