Jump to content
Dogomania

Jest ich troje...


kalyna

Recommended Posts

[quote name='marta1624'] Moja wetka też mnie straszyła o kości, że często wyciągała, że psom się "rozwarstwiały" i przebijały, że zatwardzenia itp. Jak się okazało- wszystko robiły gotowane ;)[/QUOTE]A u mnie wyraźnie padło "SUROWE" - i wtedy zgasłam i sie zamknęłam , choć już podkręcałam się żeby poduczyć wetów że to napewno nie były surowe tylko gotowane...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Królik ma makabryczne kości, nigdy nie wiedziałam że aż tak, ale odkąd gotuję króliki młodej to stale macam to mięso czy mi aby napewno kawałek tej ostrej kości nie wypadł do zupki, kiedyś też się ciachnęłam tak solidnie "gniotąc" kawałek białego mięska w ręce.
Myślałam nawet Waldkowi wziąć tą resztę z królika (bo zamawiamy całego od chłopa ze wsi) co zostaje po obraniu mięska dla małej, ale jak zobaczyłam te kości to też dziękuję ;D[/QUOTE]
no dokładnie.... poza tym do królika ugotuję ryżu i mniam, mniam wyżerka gotowa :)
moje lubią takie zupki, od kuzynki jak dziecko nie zje, to moje psy dostają... kiedyś nawet robiłam im ciasta z takimi zupkami :evil_lol:
[quote name='marta1624']Z królika nie daję nic, z senstymentu (bo mam kicaje ;)). Z kurczaka prawie wszystkie kości ;) Ogólnie straszyli mnie kośćmi z kurczaka, ale dałam się namówić ;) Moja wetka też mnie straszyła o kości, że często wyciągała, że psom się "rozwarstwiały" i przebijały, że zatwardzenia itp. Jak się okazało- wszystko robiły gotowane ;)[/QUOTE]
no ja do kurczaka tak optymistycznie nie podchodzę :eviltong:
mnie wet też ostrzegał, ale tylk przed kurczakiem, reszta jest ok, więc coś w tym może jest ;)
[quote name='unikatowydiament']może jestem całkiem pogięta,ale Oscar nie dostaje żadnych kości,do pochrupania ma inne samkołyki[/QUOTE]
:crazyeye: ŻADNYCH? wow ;)
ja daję, choćby do czyszczenia czy zajęcia psa, to takie wielkie gnaty. Oczywiście smakołyków mają u mnie dużo, pół półki :eviltong: trenerki, kulki, wiązane, prasowane, suszone, wędzone, kupne ciastka, kilka rodzajów i domowej roboty :diabloti:no i od biedy mają suchą karmę, którą też lubią. Nie wspomnę o lodówce i zamrażarce... :roll: i suplementach... jezzzzzzu jaki majątek tracę na te 3 burki... aż mnie głowa rozbolała :lol:
[quote name='Majkowska']A u mnie wyraźnie padło "SUROWE" - i wtedy zgasłam i sie zamknęłam , choć już podkręcałam się żeby poduczyć wetów że to napewno nie były surowe tylko gotowane...[/QUOTE]

i dlatego posłuchałam Twojej rady, wolę dmuchać na zimno niż potem żałować.


Wczoraj robiłam psie lody, dzisiaj spróbowały, i chciały więcej...
zwłaszcza jak Gazik śniadania nie zjadł, to potem ssał go duuży głód.

aa Gazik kończy prawie linieć, to Soniula zaczyna :loveu:


i mam problem... Gazik przyniósł mi 2 kleszcze... :shake: i teraz się głowię, czy lepiej Owczarom kupić obrożę z Sabunola, czy krople... bo Ciapowi pewnie krople, jak śpi z nami w łóżku... Bo jak tak policzyłam to właśnie pykło 6 tygodni, więc czas nowe kupić... tylko, zebym znowu nie przecholowała z czasem....





i Ciaposław

STOJEM
[img]http://i1076.photobucket.com/albums/w457/kalyna2/DSC_0014_zps58058747.jpg[/img]


I bam, leżem
[img]http://i1076.photobucket.com/albums/w457/kalyna2/DSC_0015_zps980b15d2.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

Królika nigdy nie widziałam, więc się nie wypowiem. Jednak nie mam oporów przed podawaniem kości, owszem bałabym się je dać psu, które je łapczywie, ale bez przesady. Mam znajomych, którzy bez mruugnięcia oka podają surowe ryby. Ich psy zresztą same sobie je wyławiają i żyją. ;) Co prawda nie wiem czy zaserwowałabym kundlowi potrawę z ośćmi, niemniej jednak, jeżeli pies umie jeść to nie widzę przeciwwskazan.
A, dodam na koniec, że kurczak kurczakowi nierówny. Te, które mamy od Dziadków nie mają tak łamliwych kości, te ze sklepu faktycznie bałabym się podać...

[URL]http://i1076.photobucket.com/albums/w457/kalyna2/DSC_0015_zps980b15d2.jpg[/URL] o matulu, jaki słodziak :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Warchlicz odkąd się młoda urodziła to też ma dzidziuś-obiadki. Wszelkie niezjedzone zupki na królikach, łososie, jedzenie high quality :D Nagle odkrył że warzywa i owoce są właściwie spoko, ostatnio ku mojej uciesze zjadł nawet jajko , a tego mu wepchnąć na barfowej diecie się nie dało. Bardzo lubi wylizywać słoiczki po gerberach - i tu pytanie , czy ktoś się spotkał z jakąś szkodliwoscią? Bo kilka razy słyszałam zmartwienia o szczękę, ale on właściwie nie nosi słoików ani nie kontaktuje ich z zębami, wyliże i wywalam.

Ja też daję Warchlinie kości,gnaty cielęce - najlepsza rozrywka dla psa, pożera chrząstki, a potem dłubie bez opamiętania w gnacie i głowi się jak wyjąć szpik. Tylko nie mam zbyt możłiwości robić tego na dywanie. A szkoda , jak juz sie przeprowadzę to napewno trochę więcej tego będzie miał. Myślałam nawet oprzejściu na barfa znowu,ale.

Link to comment
Share on other sites

Kalyna ja na razie mam Foresto i w mojej okolicy działa najskuteczniej ;) Poprzednio kropiłam Sabunolem i źle nie było ;)
Majkowska ja karmiłam Royalem (tylko to chciała jeść), potem podpasował Brit care ;) A na końcu spędziłam multum czasu czytając o Barfie, ostatecznie Magda mnie zachęciła ;) U mnie sprawdza się wyśmienicie, wreszcie nie ma problemów z zatwardzeniami itp. Ale nie powiem, początki były ciężkie- wiedziałam przy stole z kurczakami i wyciągałam każdą kość :D Na innym forum mnie wyśmiali, Magda doinformowała, i teraz jest luz ;) Ale do kości nie będę namawiać, bez nich pies przeżyje ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja do samego barfu nie mam nic, biorę tak samo opinie o idealności jak i o masakrze w organiźmie psa.U mnie próba barfa skończyła się jakąś dziwną wysypką, diabli wiedzą po czym, bo próbowałam usunąć drób, jechałam na cielęcince, a on coraz chudszy i coraz bardziej wysypany...
No i fakt tego co pies robi barfując w mieszkaniu, w klatce jeść nie chce, a na dywanach mi się nie widzi...

Link to comment
Share on other sites

No moje jedzą na płytkach lub na dworze, dywany nie ;) U mojego jamnika też coś wyskoczyło, robimy testy alergiczne. Ale chyba nie na jedzenie, bo wtedy był na samym kurczaku a wyskoczyła mu wysypka w 5 dniu jedzenia. Teraz je bez problemu drób i nic ;) Czekamy na wyniki ;) Wiadomo, Barf ma plusy i minusy. U nas na razie służy lepiej niż suche, badania robimy raz w roku (ale nie mam porównania bo jak na razie były jedne i dobre), tak więc zobaczymy w dłuższym czasie ;)

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie BARF mimo wszystko jest najlepszą formą karmienia psa, choć Morusowi dieta ta nie podeszła na początku, a poza tym nie mamy gdzie się zaopatrzeć. ;) Lubię wiedzieć, co pies je, nie mam zaufania do karm (tak, wiem, wieje hipokryzją, bo obecnie jedziemy na Bricie Care - jedynej karmy, którą pies toleruje, ale moja nieufność jest taka sama), a gotowane moim zdaniem strasznie psuje psu zęby... dlatego BARF najbardziej do mnie przemawia, zresztą w przypadku, gdy człowiek przebywa wśród TYLKO barfujących ciężko o inną opinię, zwłaszcza widząc, że niemal każdemu psu dietka pasuje. Tak czy inaczej nikogo nie namawiam, trzymam się zasady, że wtrącam się tylko do swojego psa, nie patrzę w czyjąś piaskownicę ;).

Link to comment
Share on other sites

Tyśka, a Ty coś przeskrobałaś ze się tak ostatnio zaczęłaś tłumaczyć ? :P :D

Ja obecnie zamówiłam HD Lamb&Rice. Mam nadzieję że trafię z tym choć trochę, chciałam trochę psu zrobić przerwę. Potem może się zastanowię, bo ja z kolei miałabym dostęp do mięcha typu muflon, sarnina itd.

Link to comment
Share on other sites

A ja, nawet jak nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak barf, to nie byłam zwolennikiem suchej karmy :shake:
Jeszcze w PL, psu gotowałam albo dostawał jakieś kości na surowo ;) Sucha karma szła od święta, jak w lodówce nie było miejsca na psie gotowane żarełko ;)
Tora też była głównie na gotowanym + kilak razy w tyg. jakieś kości ;) Suchą dostawał, bo było mi łatwo i szybko nasypać jej kulki do miski i wyjść do pracy ;)
Dlatego nic ani nikt mnie nie przekona, że sucha karma jest lepsza dla psa niż barf :shake:
Jak "odkryłam" barf, to było to dla mnie zbawienie, bo w końcu mogłam zacząć karmić psa, zgodnie ze swoim sumieniem :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Dlatego nic ani nikt mnie nie przekona, że sucha karma jest lepsza dla psa niż barf :shake: Jak "odkryłam" barf, to było to dla mnie zbawienie, bo w końcu mogłam zacząć karmić psa, zgodnie ze swoim sumieniem :p[/QUOTE]Nie jest, sucha karma to jednak wytwór sztuczny zawsze. Tylko cholernie wygodny wytwór...

Link to comment
Share on other sites

Jest :multi: nareszcie coś sie dzieje w naszej galerii :evil_lol:

No cóż daję psom do jedzenia, myślę że dobre jedzenie. Bez tych kości z kurczaka i ości z ryby nie umrą z głodu. A ja mam spokojne sumienie ;) rozumiem, że ktoś tak daje jeść i spoko, moje psy nie jedzą łapczywie, raczej spokojnie sobie gryzą, co nie zmienia faktu, że się boję. Nie przekonują mnie opinie. Poza tym kości mają w diecie dużo, więc niekoniecznie to muszą być kości z udka czy skrzydełka.

A ja znowu słyszałam opinie, że lepiej dać kurczaki z sklepu a nie te ekologiczne, także ile ludzi tyle opinii :eviltong:

Majkowska nie widzę jakiegoś problemu jak pies wylizuje z słoiczka zupki, fakt ja podaję w misce, bo dodaję jeszcze jakieś smaczne dodatki. No, ale takie wylizanie to chyba coś naturalnego jest. Problem z szczęką, pierwsze słyszę/czytam ;)

Krople Sabunol sprawdzają się u nas, więc chcę tej firmy zamówić. ale nie wiem czy obroże czy kropelki. Gazik teraz jest na fripexie, bo to znalazłam w domowych zasobach, a skoro z niego taki kleszczołapak, to on w pierwszej kolejności :roll: Miałam niezłą zagawozdkę jak mu wyciągnąć kleszcza, który wbił się pod okiem, okolice nosa... :angryy: jessso, co się namęczyłam a rozwiązanie było takie łatwe :roflt:


Szczerze, to dla nas sucha zawsze była problemem. O wiele łatwiej jest nam podjechać do rzeźnika niż zamówić przez neta worek jedzenia :evil_lol:
Znowu za suchą przemawia spalanie miski, wychodzi to o wiele łatwiej, ale na BARFie też idzie to ogarnąć. Choć czasem wolę psu zrobić krótkie siad/waruj/stój itp i dać wsio niż bujać się z każdym kawałeczkiem....

Z suchych to jak mantrę już powtarzam, super było na Brit Care. Choć chodzi mi po głowie kupić worek TOTW, no ale muszą dokończyć Boscha Sonii. Ale to ostatni raz zamówiłam tą karmę...

Link to comment
Share on other sites

Kalyna widzisz jaki ruch :D Jak już pisałam- sama kości też wyciągałam ;) Bez nich psu nic się nie dzieje, to ja nerwy miałam :D Moim np daje mało wieprzowiny- tylko te duże kości. Nadal mnie nie przekonuje przez chprobę Ajuszkiego (czy jakoś tak). Karmę Brit Care tez polecam, znajoma karmi TOTW i chwali sobie. A z Sabunola zawsze krople miałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Nie jest, sucha karma to jednak wytwór sztuczny zawsze. Tylko cholernie wygodny wytwór...[/QUOTE]

Dokładnie, wygodny ;)
Jednak nawet tu na dogo jest mnóstwo osób, które wywyższają suchą karmę, jakby to był jedyny rodzaj pokarmu, który jest w stanie strawić psi żołądek :roll:

Ja nie będę na siłę kogoś przekonywać do barf'u ;) Ale jeśli ktoś uważa, że pies ma jeść suchą i koniec, to coś tu jest nie halo :shake:
Moja szwagierka karmi swojego shelti, tylko i wyłącznie suchą karmą :roll: Pies od niej nie dostaje nic innego tylko to suche i czasem do wylizania kubeczek po jogurcie-ale to też nie jakoś systematycznie :shake:
Nigdy nie widziałam, że by od Zdenki dostał np. jajko :( Nie mówię tu o innych rzeczach, które mógłby dostać ;)
Gdyby nie szwagier, który podkarmia go różnymi rzeczami pod stołem, to pies pewnie miałby dość spore niedobory w organiźmie, bo karma, którą dostaje, też nie jest jakąś tak super, hiper dobrą :roll:

[quote name='kalyna']
A ja znowu słyszałam opinie, że lepiej dać kurczaki z sklepu a nie te ekologiczne, także ile ludzi tyle opinii :eviltong:
[/QUOTE]

Wiesz, coś w tym może być ;)
Mogę w sklepie kupić normalnego kurczaka, mogę kupić eko i mogę kupić tzw. kurę rosołową :)
Miałam w domu wszystkie rodzaje dla Tory i z moich obserwacji wynika, że te 2 ostatnie, mają tak twarde kości, że piesek typu york, mógłby mieć z nimi problem ;)
Choć może się mylę i źle oceniam możliwości yoreczków :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Karma jest wygodna i moim zdaniem dobrze dobrana z odpowiednim składem wcale taka zła dla psa nie będzie. Ale dawać tylko chrupki i niczym nie urozmaicić psu diety to dla mnie paranoja...
BARF jest na pewno najbardziej naturalny, ale trzeba mieć dobre dojście do żarcia. No i pamięć, bo początku są skomplikowane mocno :lol:

Link to comment
Share on other sites

Mój jedzie właśnie na Bricie Care. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mieszkała w bardziej przyjaznym dla BARFa środowisku :D. Musze się przyznać, że faktycznie Morus długo, długo jadł samą karmę. Po prostu przy każdej próbie urozmaicania dostawał sraki, ale po 2latach jechania na samym Bricie coś się mu przestawiło i jak mu podam gnacik do pociamkania czy szyję indyczą, czy inne surowe rarystasy to jest już ok. Co innego, gdy ktoś poda mu coś przetworzonego, ot choćby gotowanego - jesooo, jak się z niego leje :(
Fakt, każdy podaje psu to, co uważa za słuszne. Ja swojemu też nie podałabym ości, ale nie mam oporów przed kurczakiem. Dla mnie bardziej łamliwe są te ogólnie dostępne, te od dziadków są fajne, nie boję się ich podać. Także każdy swoje racje ma... ;p
I dla mnie podawanie samej suchej jes dość przykre. To tak jakby codziennie dostawała na obiad ziemniaki, mizerię i schabowego. No fuuj, nuda totalna. I wiem, że akurat karmy są zbilnasowane i sratatata, a taki obiad nie, ale tu chodzi o zobrazowanie tego wszystkiego :D
rashelek, powiem Ci, że z tego co się dowiaduję to wcale BARF nie jest skomplikowany. Owszem, niektórzy ciągle ważą, sprawdzają, psy badają i suplementują i przez długi czas właśnie przez takie osoby miałam wrażenie, że to musi być skomplikowane, ale są też takie osoby, które nie stosują od zawsze żadnych wag, miarek, planów, po prostu dają psu wszystko, co mają pod ręką. Są też ludzie pomiędzy nimi, tzn. tacy, co po obyciu się dają na oko, ale raczej występuje ta równowaga, mają jakiś tam plan dopasowany do swojego psa, ale tak czy inaczej jak człowiek tak ich słucha, czyta itd. to dochodzi do wniosku, że cale BARF nie jest trudny. ;) Trudna jest tylko zmiana myślenia i działania, bo zamiast zamawiać worek karmy przez neta trzeba się przejść do rzeźnika, kupić i zamrozić ;)

Link to comment
Share on other sites

Ty$ka ja należę do tych, co dają nieraz na oko. Kupuję np skrzydełka 1kg (zawsze minimalnie więcej jest, nie dokładnie) i dzielę to na 2 psy, 2 posiłki dziennie. Bo u mnie kilo idzie na 1 dzień, ale całość na 2 posiłki dzielę. Nie daję innych suplementów, jedynie np jogurt albo jajka (ale to nie codziennie). Warzywa u mnie idą tylko w paście wątróbkowej, w innych postaciach nie ma szans na zjedzenie (ma ktoś jakiś pomysł?) :roll: Może robię źle, ale nie przeliczam czy dałam 30% kości czy więcej/ mniej. Zależy co daję, o różnie wychodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kalyna']Jest :multi: nareszcie coś sie dzieje w naszej galerii :evil_lol:[/QUOTE]No widzisz, ja tylko przyjdę i już sensacja :D :evil_lol:

Jak juz jesteśmy w temacie kości i barfa to jeszcze coś mam do przedyskutowania :
Czy dajecie waszym psom na czas wyjścia kości i zostawiacie je dajmy na to te 8 h z kością którą pies sobie gryzie?
Chodzi mi głownie o ryzyko że coś się stanie, wbije się psu kość itd - czytałam opinie żeby tego nigdy nie robić, z drugiej strony brzmi kusząco dać psu naturalną zabawkę na czas pracy, a tak czy siak zostawia się przecież coś psu zawsze...[QUOTE]Nigdy nie widziałam, że by od Zdenki dostał np. jajko Nie mówię tu o innych rzeczach, które mógłby dostać Gdyby nie szwagier, który podkarmia go różnymi rzeczami pod stołem, to pies pewnie miałby dość spore niedobory w organiźmie, bo karma, którą dostaje, też nie jest jakąś tak super, hiper dobrą [QUOTE/]W zasadzie u nas też Warchl ma jednorodne nudne żarcie... Jajka nie daję bo nie je, kefiru nie zje, ze stołu nie dostaje bo ma praktycznie po wszystkim srakę, owszem dostaje jakieś rózne farfocle typu sucha bułka do pochrupania, od czasu do czasu kość, marchewka, resztki od małej, czy nawet czasem mu gotuję, ale chyba niestety sucha karma ma do siebie to że wydelikaca psi żołądek i nastawia go na przyjmowanie jednego, stąd podejrzewam że są właśnie zalecenia żeby karmić tylko jednym gatunkiem żarcia, nawet nie mieszać w suchym.[QUOTE]I dla mnie podawanie samej suchej jes dość przykre. To tak jakby codziennie dostawała na obiad ziemniaki, mizerię i schabowego. No fuuj, nuda totalna.[/QUOTE]Psów raczej nie nudzi ich jedzenie i nie marzą o urozmaiceniu (no chyba że znajdą jakieś zaśmierdłe resztki na osiedlu to faktycznie jest marzenie :P). Z tego co od lat słyszę to weci zalecają raczej stabilność w diecie psa, bo rozlegulowywanie, podawanie czegoś o całkiem innym ph do trawienia rozstraja żołądek. Zawsze trochę przymykałam oko, ale teraz widzę że np taki pointer (nie tylko mój bo i praktycznie kazdy jakim się opiekowałam) ma problemy żołądkowe jak sie mu tak skacze po żarciu, raz gotowane, raz surowe, raz karma, raz puszka, a jeszcze dla odmiany zupka. Co z tego że jest w naszym ludzkim mniemaniu różnorodność jak pies przesrywa wszytsko co zje i wcale się nie naje ani nie odżywii..

Link to comment
Share on other sites

Majka, ja kiedyś zostawiałam Torę z kością i wychodziłam do pracy. Nawet były takie dni, że oboje mieliśmy drugą zmianę, to wpadałam do domu, dawał psu jedzenie i szłam do łóżka.
Wiele razy się zastanawiałam, co by było gdyby....
Teraz jestem w domu, więc pies je przy mnie ;) Ale nie długo powrót do pracy i nie wiem, czy znowu mi się nie zdarzy dać psu jeść i wyjść :roll:


Ale widzisz Majka, Ty dajesz suchą bułkę, kość, marchewkę, słoiczki po Kini ;)
A moja szwagierka nie daje nic :shake: Zakupy robią w sklepach Lidl, Aldi. Podejrzewam, że karmę też kupuje w takich sklepach :roll:
Więc gdyby nie szwagier, to pies leci na marketówce ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja też dawałam gnat cielęcy do zamkniętej nawet klatki i własnie po przeczytaniu barfowych wypowiedzi że NIGDY nie można zostawić psa samego z kością aż mną wstrząsnęło...Teoretycznie nic pewnego, ale...

Jako że tu rozmawiamy o temacie operacji , a narzucił mi się fragment z innego wątku to wrzucę :[quote name='feluska997']Co do jedzenia kości (pierwszy post) to byłabym ostrożna. Pracując w lecznicy wycinaliśmy z psów surowe kości drobiowe, wbite w ścianę jelita. Po tych widokach moje psy już nie jedzą żadnych kości i raczej na tym nie ucierpiały. Oczywiście jak ktoś ma pojęcie o BARF - nie widzę przeszkód, ale laikom sama mówię, że dla bezpieczeństwa nie powinni dawać żadnych kości.[/QUOTE]Czyli że nie tylko ja słyszałam...

Link to comment
Share on other sites

Prawda jest taka, że wypadek może zdarzyć się zawsze. Osobiście po rozmowach z barfiarzami doszłam do wniosku, że nie zostawiłabym psa sam na sam z kośćmi, bo jednak w tym przypadku jestem panikarz, ale jeśli jakiś pies umie jeść i dostaje często gnata do pociamkania, to czemu miałby zostać pozbawiony tej zabawy również wtedy, gdy nas nie ma? Tak btw, jest coraz więcej przeciwników zostawiania psa samego z KONGiem i tego podobnymi zabawkami.
Majka, zdziwiłabyś się. Znam wiele psów, których nudzi jedzenie tego samego przez wiele, wiele lat. A to, że weci zalecają - wybacz, znam też takich, którzy mówią, że urozmaicenie (ale na Boga, z głową!) jest dobre. Oczywiście nie należy zrobić z psa śmietnika, czyli raz surowe, raz suche, raz gotowane, bez pomyślunku co kiedy, ale jeśli ktoś w miarę regularnie podaje surowe na przemian z karmą to czemu nie? Do gotowanego nie jestem przekonana, więc jak by dostawał gotowane to bym mu nie mieszała z surowych, bo to faktycznie różnie psy z tym wychodzą... Jeśli pies przez całe swoje życie będzie jadł suchą karmę danej marki to potem może mieć problem z przestawieniem się np. na weterynaryjną. I to nie jest moje widzi mi się, tak mówią moi doświadczeni weterynarze oraz hodowcy, nie mam podstaw by im w tym nie ufać ;). Dlatego nie popadajmy w paranoję, dla mnie weterynarz to nie wyrocznia, więc też żaden argument w dyskusji. Swoją opinię wyrabiam na podstawie doświadczonych hodowców, psiarzy i weterynarzy, nie na ogólnej opinii społeczeństwa ;).
Ja popełniłam ten błąd, że pies za szczeniaka faktycznie miał robiony śmietnik z żołądka, myślę że to stąd wzięły się nasze problemy gastronomiczne, ale po wielu próbach wróciło wszystko na miejsce i nie wyobrażam sobie, by jadł tylko karmę przez 17lat życia. Jak jadł przez 2lata to już po pewnym czasie ilekroć widział co ma w misce, widać było pewną niechęć i jadł tylko tyle, by przeżyć. Dopiero jak zaczęłam mu urozmaicać na nowo stał się ogromnym łakomczuchem i teraz nie grymasi przy tej samej karmie. ;) Myślę więc, że umiar i rozsądek we wszystkim, tu także, to podstawa.

Link to comment
Share on other sites

ooo znowu nagadane :multi:

W takim BARFie chodzi o różnorodność czyli mieszanie wieprzowinki, wołowinki, różnego drobiu, dziczyzny czy co tam kto jeszcze ma możliwość podania psu. Właśnie, aby psu się nie znudziło. Podawanie ciągle suchej karmy to może się psu zbrzydzić. Tak samo żołądek przystosowuje się tylko do tej karmy i potem są problemy. Ja znam przypadki, nie wiem czy wszyscy tak robią, ale podają kilka miesięcy jedną karmę, a później zmieniają, rodzaj, markę. I to jest coś normalnego z tego co zaobserwowałam.

U nas z tym zostawianiem to tak: Ciap dostaje śniadanie i albo je od razu, albo czeka aż ktoś z domowników nie wróci, sam jeść nie będzie. Soniula i Gazik dostają śniadanie, ale zjedzenie zajmuje im max 5-10 minut. Więc dostają jedzenie, my się ogarniamy i jak wychodzimy to psy odpoczywają po jedzeniu. Te duże kości to dostają jak my jesteśmy w domu, coby zerknąć czy wsio ok. Ostatnio Gazik dostał taką wielką i zaniósł tam, gdzie normalnie zakopałby. Leżała 3 dni, a zjadł ją w nocy jak wszyscy spali ;)


Majkowska, wydaje mi się, ze to coraz częstszy jest przypadek. Barfiarze mówią ,ze sa bezpieczne, ale jak widać, nie do końca....

Ej ja suche bułki zawsze szczeniakom daję, bo pochrupią, coś zjedzą i spoko, przynajmniej oszczędzą meble :eviltong:

Ja też daję na oko. Na oko pakuję w worki i mrożę, potem wyciągam, rozmrażam. I daję na oko. Wychodzi +/- dziennie ok. 2-2,5kg ;) No plus mieszanki suplemento-warzywne :lol:

Ja warzywa i owoce blenderuję z wodą, jogurtem, olejem, jajkiem. Co mi wpadnie w rękę i to daję. Owczary chętnie jedzą, Ciaposław niet. Czasem z jakimś mięskiem dam, czy innym wiejskich burków jedzeniem :diabloti:
Ostatnio się śmieję, ze moje psy dostają burkowe jedzenie psie babeczki z skwarkami, nie zauważyłam aby im nie smakowało :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']ale jeśli ktoś w miarę regularnie podaje surowe na przemian z karmą to czemu nie? [/QUOTE]Hmmm, jak się zapoznawałam z barfem to podstawowym błędem żywieniowym było właśnie wplatanie w surowe suchej karmy, sama tak próbowałam, więc zostałam nastraszona ze zniszczę psu żołądek, no i przedobrzę że wszystkimi składnikami odżywczymi itd...
I to nie moja opinia tylko barfiarzy, hodowców i wetów.To jak z tym jest?


[QUOTE} I to nie jest moje widzi mi się, tak mówią moi doświadczeni weterynarze oraz hodowcy, nie mam podstaw by im w tym nie ufać ;). Dlatego nie popadajmy w paranoję, dla mnie weterynarz to nie wyrocznia, więc też żaden argument w dyskusji. Swoją opinię wyrabiam na podstawie doświadczonych hodowców, psiarzy i weterynarzy, nie na ogólnej opinii społeczeństwa ;). [/QUOTE]Wet to nie wyrocznia (choć mimo wszystko to pisząc powołujesz się na nich), ale wie znacznie więcej o psach raczej niż my. W każdym razie ja nie czuję się na siłach stanąć w szranki z moimi wetami , którzy wszytsko mi przeanalizują i wytłumaczą na głupią pałę. I mają rację.

[QUOTE] Ja znam przypadki, nie wiem czy wszyscy tak robią, ale podają kilka miesięcy jedną karmę, a później zmieniają, rodzaj, markę. I to jest coś normalnego z tego co zaobserwowałam. [/QUOTE]A to dobre?
Sama teraz zmieniam, bo stwierdziłam że po którymś worku wysokoenergetycznej wypada psu odciążyć żołądek, ale z tego co słyszę i czytam to opinie są podzielone.

[QUOTE]Majkowska, wydaje mi się, ze to coraz częstszy jest przypadek. Barfiarze mówią ,ze sa bezpieczne, ale jak widać, nie do końca....[/QUOTE]Ciekawa jestem jakichś dokładnieszych statystyk - np czy psy te były karmione barfem od początku, czy umiały dobrze kości gryźć, w jakim były wieku, jak dużo ich jadły, i przede wszystkim jaka to kość była. Ale tego niestety chyba nie ma ...
[QUOTE]Ja warzywa i owoce blenderuję z wodą, jogurtem, olejem, jajkiem. Co mi wpadnie w rękę i to daję. Owczary chętnie jedzą, Ciaposław niet. [/QUOTE]A próbowałaś to np zamrozić i dać psom? Waldek nigdy się nie tykał owocków,ale kiedyś zmroziłam kilka kubeczków i podałam w formie "ciekawostki". Lizał namiętnie, pewnie gdyby nie fakt ze można pokobinować to by nie zerknął na to. I bardzo podeszły mu mieszanki z pomarańczą.
Ale to wszystko natychmiast szybko się znudziło...
TEraz znowu widzę jakąś lekką nadzieję na owocki i warzywka, bo Kinia go trochę mobilizuje... ;)

Link to comment
Share on other sites

Co do wetów to są nierówni. Jeśli chodzi o porady żywieniowe to nie mam na co liczyć. Tak samo, na koniec wizyty, proszę aby pogłaskali psa. I oczywiście, wszyscy po głowie, bez wstępnych podejść i jeszcze stoją z tyłu psa :shake: Kości złe, no ale sucha karma w gabinecie jest super...

Ja nie polecam mieszania suchego z surowym, inne ph w żołądku, co może skończyć się sraką. Albo jedno, albo drugie. Ja nie karmię systematycznie tylko okazjonalnie suche dostaną, bo np. zabrakło w zamrażalniku. Nie wyobrażam sobie robić takiego miksu przez dłuższy okres czasu. O ile jak ktoś podaje surowe to pies z suchym jakoś sobie poradzi, ale jak ktoś podaje suche i zaczyna robić domieszki surowego to tego nie widzę.

Podobno dobre, tylko trzeba zachować zasadę mieszania karm, aby nie było gwałtownego przejścia.

Takie statystyki to byłby skarb, ale wątpię, aby ktoś je prowadził..

to co z Ciapkiem nakombinowałam to głowa mała... obecnie zjada jak mam kurczaka gotowanego z gotowaną, zblenderowaną marchewką, to faktycznie lubi ;) Z Owczarami nie mam problemu. no ale dla Ciapka największy motywator to jedzenie z nami przy stole... jak my skończymy to wskakuje za stół i zjada resztki, Szału nie ma, ale poduszoną marchewkę z groszkiem, czy ziemniaczki z masełkiem to danie pierwsza klasa :evil_lol: Choć warzywka i owoce staram sie dodawać do psich ciastek. Mrożone nie przejdą u nas.



Mój tata np. nie uznaje karmienia psa tylko suchymi groszkami... zwłaszcza jak widzi, ze G. jest taki chudy, że on musi zjeść kawał mięsa a nie suche bobki. Więc jak słyszy, że G. jest na suchej a był 2 razy w życiu to pojechał i kupił mięso mielone i na raz mu to dał, Sonii oczywiście też :angryy: Także u nas to nie przejdzie :p

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...