Jump to content
Dogomania

!Airedale i inne (prosimy zakladac oddzielne tematy!)!


Recommended Posts

Posted

[quote name='borsaf'][b]Zachraniarka[/b] piszesz, że Hugo był do klatki nieco gwałtownie przyzwyczajany, wnioskuje, że byl poprostu wsadzony i juz.
Otóż, Regon, okazało się teraz, ma jakies fobie jeśli chodzi o wchodzenie do np klatki schodowej, do sklepu, do...
Wczoraj poszłam z nim na spacer i chcialam od pani Maxa odebrac książkę, a tu mi młody hamulce włącza i co robić?
Czyda rade jakoś go do tych wejśc przyzwyczaić? Przyznam się, że wczoraj poprostu go na siłę wepchnęłam, przez drzwi, takie w bloku, i potem na 3 pietro juz szedł jakoś, bez entuzjazmu, ale szedł. W mieszkaniu, Max byl zamknięty w Lazience, młody odzyskał wigor, a potem wyszliśmy i spokojnie ,ale z ogonem opuszczonym zszedł po schodach i wyszedl z klatki.
Dzisiaj TZ chcial z nim wejsc do sklepu, ale zapomnij, hamulce, ze się bal, ze sie poddusi na smyczy.
Jak go uczyć, od czego zacząć?
Fakt, że po ulicach to z 7 tyg. chodziłam w torbie, ale znajomych ze szczeniakiem nie odwiedzałam i to byl błąd. Tylko nie przyszlo mi do głowy, że będzie to ważne, a poza tym trudno fundowac znajomym kałuże na dywanach.[/quote]

Przede wszystkim braki w socjalizacji trza odrobić, póki jeszcze Regonik młody, ponieważ później będzie tylko trudniej.
Odwiedzać jak najróżniejsze miejsca stopniując trudność. Za każdego pokonanego stracha sowicie nagradzać.
Ja jak Ludwik przestraszył się czegoś nie zwracając uwagi na psa szłam się entuzjastycznie przywitać z tym czymś przerażającym.. Przyjaźnie klepałam rozwalone śmietniki.. obściskiwałam się z czarnymi wielkimi workami pełnymi liści.. gawędziłam z starym paltem porzuconym na ławce.. Poskutkowało.. Teraz jeżeli się nawet przydarzy, że Ludiś przyuważy jakiegoś wymyślonego stracha wystarczy, że powiem, "no co żeś pałko znowu wymyślił?" by się cały rozmerdał i leciał witać, no bo znaczy się, że to jest fajne, a wcale nie przerażające :D
Nigdy nic na siłę- malutkie kroczki, dużo cierpliwości.. To wszystko co mogę poradzić na odległość.. tak myślę :roll:
Jak sobie przypomnę cosik dopiszę :D

  • Replies 23.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • Flaire

    3356

  • INA

    1370

  • borsaf

    1264

  • zadziorny

    1221

Top Posters In This Topic

Posted

Są terriery-poduszkowce, a moje psiury za to kochają kocyki :lol:

Na tapczanie leżą lenie..

[URL=http://img461.imageshack.us/my.php?image=200511220094ie.jpg][img]http://img461.imageshack.us/img461/7081/200511220094ie.th.jpg[/img][/URL]

[URL=http://img461.imageshack.us/my.php?image=200511220086gx.jpg][img]http://img461.imageshack.us/img461/1333/200511220086gx.th.jpg[/img][/URL]

Posted

[b]Dzięki Zach[/b] ja wiedzialam, że nie powinnam na siłę go do tj klatki schodowej wepchnąc, ale nieraz są sytuacje, że trzeba cos załatwić i robi sie dylemat? Albo na siłę, albo zostawić przywiązanego. To drugie nie wchodziło w grę.
Ile jeszcze razy mnie mój pies zaskoczy?

Zastanawiam sie tylko, jak ja nieuczona wychowałam Safrę? Nie bylo z nią żadnych kłopotów, poza tym, że musiała na smyczy chodzić bo nie przychodziła na wołanie.

Im bardziej ja "uczona" sie staje, tym głupsze mam psy.

No, to idziemy dzisiaj do znajomej, w ramach socjalizacji :lol: :lol:

Najgorzej, że w mieście sa teraz domofony wszędzie i mogę z nim chodzic tylko do koleżanek. To sie coponiektóre zdziwią, że mi sie na odwiedziny zebrało :lol:

Posted

Witajcie Terierowcy :D
[b]
Aluzja,[/b]

Wiele cennych rad nam dzisiaj zapodalas :-) Dziekujemy bardzo, zapamietamy i w waznych momentach wykorzystamy :-) Nie ma to jak praktyczne doswiadczenia :-)

[b]Flaire,[/b]

Jeszcze pare dni, a nikt nie bedzie pamietal, ze taki incydent nastapil :-) Jedyne co Wam pozostanie, to idealnie dokladne pilnowanie pilek i innych zabawek ;)

[b]zach,[/b]

Jak pomysle jak pieknie musialas wygladac tak przytulona do wielgasnego wora lub przyjazniaca sie z koszem na smiecie, to az zaluje ze nikt tego nie zarejestrowal na fotografii ;)
Kocykowe Truflencjusze rozczulajace :-) Nie ma to jak szczesliwie umeczony pies, odpoczywajacy na miekkiej kanapie, co? 8)

zach, a teraz pytanko szkoleniowe. Ze swoimi potfforami cwiczysz codziennie? A jesli tak, to stosujesz ... jakby to powiedziec ... zmiennoplod? Tzn. np. w poniedzialek wechowka, wtorek posluszenstwo, sroda wechowka itp?
Pytam, bo moj pies najchetniej cos konkretnego robilby na kazdym spacerze. Wezmy np. takie aportowanie. Jej nigdy nie jest za duzo :o To samo dotyczy innych cwiczen, nie mowiac ze ostatnio zaczela wyczekiwac pod polka z papierosami, a jej wzrok mowi "no schowaj mi, schowaj, poszukam a potem dostane kielbache :lol: "
Cwiczymy raczej niewiele, aby nie znudzic psa ... ale czy ja wiem, gdzie jest ta granica znudzenia :roll:


[b]
borsaf,[/b]

Marchwianka zostala ugotowana i wchlonieta. Rano niestety czesc zostala zwrocona, ale raczej niewielka. Koopa jest juz jakby bardziej spojna, a pies dostaje w domu glupawki. Z nudow znosi wszystkie zabawki i namawia mnie do rzucania jej aporcikow :lol: Widac zdecydowanie idzie ku lepszemu :D

Posted

[quote name='borsaf'][b]Dzięki Zach[/b] ja wiedzialam, że nie powinnam na siłę go do tj klatki schodowej wepchnąc, ale nieraz są sytuacje, że trzeba cos załatwić i robi sie dylemat? Albo na siłę, albo zostawić przywiązanego. To drugie nie wchodziło w grę.[/quote]

Są sytuacje i wtedy trza działać spokojnie, ale zdecydowanie.. Wymaga to dużego wyczucia. Czasem trzeba dać psu kilka minut do namysłu i przeanalizowania sytuacji, czasem lepiej po prostu robić swoje- na zasadzie, co Ty goopi szalejesz jak tu się nic nie dzieje szczególnego..

[quote]Ile jeszcze razy mnie mój pies zaskoczy?[/quote]

Nieskończenie wiele razy! Pocieszające jest, że istnieją również pozytywne zaskoki :D

Co zaś do tego, że z jednym psem to się udało a z drugim ciężko to ja mam podobnie, ale złapałam się ostatnio na śmiesznej rzeczy.. Hugola nie musiałam nigdy z niczym socjalizować, znosił wszystko ze stoickim spokojem. I nagle trafił się terrier, który tu na coś burknął.. tu ogon podwinął.. tu się musiał dokładnie przyjrzeć.. Pierwsza moja myśl- kurcze co za cykor mi się trafił! Teraz już wiem, że porównywanie Ludwika do Hugola to głupota, bo to są psy o skrajnie różnych temperamentach. Większość tych dziwnych rzeczy, które nie ujdą uwadze czujnego terriera lab po prostu nie zauważał, więc nijak nie miał szansy się nad nimi zastanawiać. I są to różnice za równo rasowe, jak i osobnicze..

Co zaś do tego powyższego to przypomniało mi się jak idąc dziś z psami po ulicy nagle mi zawibrowała smycz Ludwika. Rozglądam się wokół- pusty plac.. patrzę na Hugola stoi sobie i duma.. a terrier za to napięty jak struna.. Nagle co widzę 20 m dalej otwarta studzienka, a z niej para kocich uszu wystaje- mały bandyta z daleka wyczuł co tam się przyczaiło :evilbat:

Posted

[quote name='Wind'][b]zach,[/b]

Jak pomysle jak pieknie musialas wygladac tak przytulona do wielgasnego wora lub przyjazniaca sie z koszem na smiecie, to az zaluje ze nikt tego nie zarejestrowal na fotografii ;)[/quote]

Myślę, że wielu przechodniów zarejestrowało ten widok na długo w pamięci.. :lol:

[quote]zach, a teraz pytanko szkoleniowe. Ze swoimi potfforami cwiczysz codziennie? A jesli tak, to stosujesz ... jakby to powiedziec ... zmiennoplod? Tzn. np. w poniedzialek wechowka, wtorek posluszenstwo, sroda wechowka itp?
Pytam, bo moj pies najchetniej cos konkretnego robilby na kazdym spacerze. Wezmy np. takie aportowanie. Jej nigdy nie jest za duzo :o To samo dotyczy innych cwiczen, nie mowiac ze ostatnio zaczela wyczekiwac pod polka z papierosami, a jej wzrok mowi "no schowaj mi, schowaj, poszukam a potem dostane kielbache :lol: "
Cwiczymy raczej niewiele, aby nie znudzic psa ... ale czy ja wiem, gdzie jest ta granica znudzenia :roll: [/quote]

Starszy potffor jest obecnie często profilaktycznie oszczędzany (ku jego wielkiemu niezadowoleniu), więc powiem jak to jest z młodszym.

Na dzień dzisiejszy nie odkryłam również granicy znudzenia u Ludwika. To jest pies, który nigdy się nie męczy i nigdy nie nudzi, zawsze chce coś robić- choćby aportować non stop piłkę. Dlatego ćwiczę codziennie, ale bardzo bardzo różnie..

Czasem niczego na spacerze nie wymagam, ale to rzadko, bo wtedy terrier idzie wisząc uczepiony mojej kurtki.. Najczęściej stosuje co jakiś czas krótkie sesyjki aportowania piłki.. Czasem za wyrzut musi zrobić szybki siad, czy pacnąć na ziemie.. Czasem robię z nim krótkie chodzenie, albo trening zostawania.. Czasem jest dzień, że nic nie robimy prócz spacerków jak dziś.. a czasem jak jutro- idziemy rano na dogoterapie, a po południu na trening poszukiwawczy.. Na samym treningu ratowniczym (3 razy w tygodniu) też robię różniaste rzeczy- czasem tylko szukanka, a czasem jeszcze posłuszność, czasem przeszkódki.. W weekendy podczas kursu obedience też biorę młodego jakieś 2-3 razy na krótkie sesyjki posłuszności.. I tak jakoś się kula do przodu.. Generalnie bardzo żałuje, że mam tak mało czasu dla terriera. Dla Hugola miałam wiele więcej, no i miałam jednego psa, a nie jak teraz dwie wlepione we mnie pracoholiczne paszcze..

Podsumowywując- mimo że terrier nie przejawia najdrobniejszych objawów znudzenia to urozmaicam mu życie jak tylko mogę, chociażby z tego powodu, że ja bardzo takie urozmaicenie lubię i.. potrzebuję :D

Posted

Własnie wrocilismy ze spacerku wieczornego. W ramach socjalizacji bram wchodziliśmy do trzech. On tam był kiedyś u kolezanki i dobrze pamiętał.
Wchodząc w blokowisko mówiłam:idziemy do Basi i ciągnąl i zaprowadził...pod dobrą bramę i tu hamulce, wsteczny. Ale pancia miała duzo czasu i ciasteczka w kieszeni i za ktoryms razem poszlo. Do góry nie szłam by go nie stresować. Mowiłas: małymi kroczkami. Potem druga i trzecia brama
wchodzenie i wychodzenie.
Jak dobrze, że domofony sie psują.

A propos ściskania i witania sie z koszami na śmieci itp. to ja musiałabym przyjaxnie pogadać z blachą założoną na łańcuchu przy wjeździe do szpitala, która dynda na wietrze.
To małe miasto, a ponadto ja w tym szpitalu pracowalam 32lata, no comment. Regon będzie sie bał blachy.

Posted

[quote name='borsaf']Wchodząc w blokowisko mówiłam:idziemy do Basi i ciągnąl i zaprowadził...pod dobrą bramę i tu hamulce, wsteczny. Ale pancia miała duzo czasu i ciasteczka w kieszeni i za ktoryms razem poszlo. Do góry nie szłam by go nie stresować. Mowiłas: małymi kroczkami. Potem druga i trzecia brama
wchodzenie i wychodzenie.
Jak dobrze, że domofony sie psują.[/quote]

Super i tylko tak dalej, właśnie takimi malutkimi kroczkami :D

Posted

MALUSIEŃKIMI kroczkami. Jak on sę boi takiej bramy, to pierwsze kilka razy w ogóle nie musisz do niej wchodzić!. Po prostu przechodź obok niej, za każdym razem coraz bliżej, a w trakcie przechodzenia podaj mu smakołyk tak, żeby jeszcze jeden maciupeńki kroczek sam w kirunku bramy musiał zrobić. Ale mnie tu chodzi o naprawdę maciupeńki kroczek. Tobie się nie spieszy, spoko, bez ambicji. :wink:

Posted

[b]zach[/b] - fotki świetne, a pychole cudniste :)

[b]borsaf[/b] - ja też mam takie akcje z Derylem, jak opisywała [b]zachraniarka[/b]. Od samego początku wprowadzam Derysia w miejskie życie. On się wychował w spokojnej dzielnicy, w domu z ogródkiem, a zamieszkał w centrum miasta, w bloku. Socjalizację zaczęliśmy natychmiast po przyjeździe, już następnego dnia, pomimo, że Derylek miał kwarantannę. Ale wychodził z nami na spacery na rękach. Codziennie. Chodziliśmy po ulicach, byliśmy w wielu sklepach, nawet w przychodni lekarskiej (ludzkiej), jeździliśmy samochodem, autobusem. Zabieraliśmy Derysia dosłownie WSZĘDZIE.
Jak malec zaczął wychodzić na zewnątrz na własnych łapach, poznawać świat z psiej wysokości, bardzo wiele rzeczy budziło jego niepokój. Wówczas podchodziłam do tego czegoś, co mi psa "zaatakowało", ale Deryla nie zmuszałam. Poklepałam tego potwora, obeszłam w koło, a pies powoli kładł włos i na ugiętych łapach podchodził, widząc, że mnie się nic nie stało, po czym stwierdzał, że to nic strasznego i zadowolony z siebie jak nie wiem co, dumnie odchodził.
Nawet ostatnio w poniedziałek, jak był ogromny wiatr, przestraszył się pudełka po ciastkach (takiego brązowego), które płynęło przez kałużę, pchane wiatrem. Stanęłam, zawołałam psa, weszłam w kałużę i popchnęłam pudełko. W międzyczasie do kałuży doleciała skądś reklamówka. Reklamówki Deryl już zna, więc podszedł, powąchał i dostojnie olał reklamówkę, po czym nie oglądając się za siebie dumnie potruchtał dalej. Worki na liście też już mamy przerobione, z tym, że nas zaatakowały niebieskie, nie czarne :D
Oj co nas nie atakowało - leżące latarnie przy okazji wymiany oświetlenia ulicznego, kamienne rzeźby w parku, tablice wystawione przed knajpami (takie z wypisanym menu)... Na każdym kroku w mieście czają się wrogowie :D
Ale nie zdarzyło mi się jeszcze tak, żeby Deryl nie podszedł do tego, czego się wystraszył. Sam, bez ciągnięcia go siłą. Zawsze podchodził jak widział, że ja podeszłam.
Socjalizowałam go także pod kątem rowerzystów, rolkarzy czy deskarzy. Bery rzucał się na te ustrojstwa (poza rowerami), więc postanowiłam, że Deryl nie będzie. Podchodziłam do jeżdżących w parku, prosiłam, żeby mu pokazali deskę, kładłam na niej nagródki, po czym przejeżdżałam obok psa. Na koniec pozwalałam mu te nagródki z deski sobie wziąć samodzielnie. Kładłam też nagródki na butach rolkarzy, też sobie stamtąd brał. Oswajałam go z rowerami, motorami, nawet z wózkami dziecinnymi.
W efekcie mam psa, który nie goni biegnących, nie goni jeżdżących, mam psa opanowanego i odważnego, z którego jestem niezmiernie dumna :)

Posted

[b]Wind[/b] - tak sobie pomyślałam, czy Ty dajesz Majutkowi jakieś elektrolity? Po ostatniej biegunce Derysia wet dał nam Electrolyte Instant Royal Canin'a. Mieszałam mu z wodą. Zapytaj może weta czy nie należałoby uzupełniać po każdej akcji.

Posted

[b]zach,[/b]

Dzieki za wyjasnienie :-) Ale przyznaj, ze fajnie sie zyje z takimi pracoholikami 8) Niby drzemia na kanapie, a bierzesz tylko smycz a juz uchachane przy drzwiach stoja, nie mowiac juz co robia gdy wyczuja ulubiona pilke w Twojej kieszeni :-)

[b]Ali, zach,[/b]

Z ta socjalizacja ze wszytkim u nas bylo podobnie. Metro, pociag, dworzec centralny, sklepy, restauracje, miejsca ruchliwe i wiejskie sciezki, samochody i konskie bryczki ... jednym slowem Maja poznawala co sie dalo.
Jednak, czego teraz zaluje, popadlam w pulapke co sie zowie "prosze nie glaskac". Chcialam wychowac psa, ktory nie biegnie do pierwszego lepszego obcego, nie obskakuje i nie wita sie, gdy go o to nie prosza. Najprosciej bylo, no wlasnie - "prosze nie glaskac". Co wiecej, gdzies musialam nawet utrwalic w sobie i w psie odruchy cofania, gdy zblizala sie inna osoba. Odruch sie utrwalil i teraz, gdy ktos obcy zwraca na Maje uwage i przymila sie "o jaki ladny piesek, chodz, chodz", Maja albo go ignoruje, albo i to nastepuje czesciej, skutecznie sie wycofuje. To samo dotyczy wyciagnietych rak.
Nie wynika to ze strachu przed obcymi, bo zarowno nie warczy na innych ludzi, nie ma zadnych nawykow zmierzajacych do capniecia wyciagnietej dloni, tylko albo az to wycofywanie ...
A dlaczego na to zwracam uwage ... ano pierwszy punkt "0" to socjalizacja :roll: Pies grzecznie siedzi, a wyciagnieta reka sedziego dotyka, poklepuje, glaszcze 8)
Juz wiem, co mam robic aby nadrobic stracony czas i zmarnowany etap. Troche pracy przed nami ... ale mam nadzieje, ze damy rade :-)


[b]Ali,[/b]

Nie podaje elektrolitow ... hmmm ... A moga byc takie ludzkie, jak podaje sie po treningu areobowym? :D

Posted

Wind-mam z Heksia podobny "problem"-ona tez nie lubi, jak ja obcy ludzie głaskają. Tez od małego uczyłam ,żeby do ludzi nie podchodziła ( i bron Boże na nich nie skakała-bo to w koncu duzy pies , duzo biega luzem a fobie jakie sa,wiadomo), zawsze mówiłam,żeby raczej nie głaskać. No i nie lubi, jak ktos łapke do niej wyciaga,zwłaszcza, jak na smyczy jest. Luzem jest lepiej-odejdzie, potem sobie popatrzy, jak powiem,ze moze się pzrywitac, to daje sie głasnąc, choc bez entuzjazmu. Na smyczy czuje sie ograniczona i widac,że nie ma ochoty na dotyk obcego. Nigdy się nie wyszczerzyła, nie warczy,ale widze,że niezbyt zadowolona jest. Ale z obcymi nie wita sie na spacerach,więc mam to,co chciałam :evilbat:,gorzej bywa, jak ją sedzia na wystawie chce podotykac, a ona nie bardzo ma na to ochotę :evil: Tyle,że wystawy sa incydentalne,a spacery w lesie codzienne,wiec w sumie nie narzekam. Dodatkowym plusem jej zachowania jest to,że nie boje się,że na spacerze złapia ja jacyś obcy ludzie i po prostu ukradną :(

Posted

[b]Wind[/b] - nie wiem, nie znam się na tym :(

Dałam co mi wet kazał...

Ja też po mojej ostatniej akcji piłam Gastrolit, ale nie wiem czy to się dla psów nadaje no i ile psiakowi dać. Najprościej jest zapytać weta.

Posted

Jeszcze sobie o tych elektrolitach przypomniałam-jak Heks miała wymioty, to jej podskórnie płyn Rudygiera ( jeśli dobrze nazwe zapamiętałam ) podawalam,żeby nerek nie uszkodzić..strzykawka 20ml podskórnie co 2-3 godziny

Posted

[b]niedzwiedzico,[/b]

Widze, ze nie tylko ja popadlam w pulapke ochrony innych przed moim psem ;) Powiem Ci, ze wcale mi to nie przeszkadzalo, az do momentu w ktorym uswiadomilam sobie, ze na prostej socjalizacji mozemy sie totalnie wylozyc :-? Dlatego doskonale rozumiem, Twoj problem z wystawami :(
Ale co ciekawe, jedyne ludzkie, obce osobniki, ktore Maja wita z aplauzem, to dzieci w wieku 10 - 12 lat :-). Dwoje takich urwisow, w Majutkowym szczeniectwie, wyprowadzaly swoje yorkowe szczeniaki z ktorymi Maja gorliwie sie przyjaznila :-) I tak jej juz zostalo :-)

A co do eletrolitow, to raczej powstrzymam sie z operowaniem iglami ;) Moglabym zle wymierzyc i przywalic w kosc jakas, albo cus :lol: Zreszta i tak dzisiaj przeszlam sama siebie w eksperymentowaniu na psie i mam dosc :-) Wykorzystalam to ze z Majutkiem ok i ze nadmiar energii ja doslownie rozpiera. Wzielam wiec maszynke i obcielam mojego potffora :-) Wy same trymujecie, to ja moglam obciac :lol: Marek mowi, ze jest ok ... :lol: ale kto go tam wie ;)

Posted

[b]Ali, [/b]

Pewnie zrobie, ale wstawie dopiero w niedziele :-) Jutro rano wybywam do mamy i wroce wlasnie w niedziele. Mimo, ze bede miala dostep do kompa i netu (moja mama od obydwu tych rzeczy jest rowniez uzalezniona), to niestety nie mam tam mozliwosci wpiecia aparatu :(
A jade m.in. fotografowac rozgrywki hokeja :-) Czas zmierzyc sie z halowymi warunkami i szybka akcja :-)

Posted

W takim razie muszę sobie dać na wstrzymanie :D

Szerokiej drogi i miłego, a także owocnego pobytu u mamy :)

Mam nadzieję, że odezwiesz się do nas czasami :)

Posted

Wind, Według mojego weta, Gastrolit i inne mu podobne "ludzkie" płyny z elektrolitami sa ok dla psów. (Pamiętam z czasów biegunek moich szczeniaków).

Posted

[b]Ali,[/b]

Wszak jeszcze nie wyjechalam, ale wlasnie wstalam i juz sie odzywam :-)
Odezwe sie tez pozniej ;)
[b]
Flaire,[/b]

Dzieki :-) Do miski zamiast wody naleje troszke tego plynu :-) Jest lekko slodki, wiec Majka powinna go wchlonac bez zastrzezen :-)

Milego dnia wszystkim :-)

Posted

[quote name='Wind'][b]zach,[/b]

Dzieki za wyjasnienie :-) Ale przyznaj, ze fajnie sie zyje z takimi pracoholikami 8)[/quote]

Bardzo fajnie :D
Przy Hugusiu zadziałał łut szczęścia, Ludwisio to już świadomy wybór.. z obu jestem bardzo zadowolona :D

Posted

[quote name='Wind']A dlaczego na to zwracam uwage ... ano pierwszy punkt "0" to socjalizacja :roll: Pies grzecznie siedzi, a wyciagnieta reka sedziego dotyka, poklepuje, glaszcze 8) [/quote]
Najlepszy w obedience'owej socjalizacji jest Deryś i jego salta na obroży w powietrzu - podskakuje ze wszystkich czterech łap, po czym zastopowany smyczą wykonuje piękny półobrót i spada na ziemię.[img]http://yelims4.free.fr/MDR/MDR25.gif[/img]

Wind- ja też upraszam się o foteczki obciętego Majutka. [img]http://yelims4.free.fr/MDR/MDR10.gif[/img] [size=1]Ale co Cię naszło... żeby tak na zimę psa golić.[/size] :roll: :wink:
Mi po głowie chodzą niecne plany ostrzyżenia Luki "na sznaucerka" - ale to na wiosnę. :wink: Mniej więcej taki efekt chciałaym uzyskać (tyle że to jest lwi piesek Karki :D )
[img]http://img409.imageshack.us/img409/6320/p10101183eh.jpg[/img]
[img]http://img409.imageshack.us/img409/2531/p10101219do.jpg[/img]
W sumie jakby zlikwidować te brewki, to podchodzi nawet po erdla. [img]http://yelims4.free.fr/MDR/MDR20.gif[/img]

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...