Jump to content
Dogomania

Łobuz za TM. Żegnaj kochany zawadiako, biegaj wolny od opatrunków i bólu


diuna_wro

Recommended Posts

[quote name='diuna_wro']Łobuza noga znów wygląda fatalnie. Znów jest jak bania, a chłopak ledwo chodzi... cały łokieć leje się ropą i widać tkankę:-([/QUOTE]
Dziewczyny, nie wiem czy wam się to uda, ale może spróbujecie przekonać weta, żeby na rany Łobuza zastosował balsam Szostakowskiego zwany też Vinilinum (cena w aptece ok. 30 zł, jakby co to mogę zapłacić). Może się wam uda zastosować ten balsam po partyzancku, bez przekonywania weta :) Wielokrotnie sprawdziłam jego działanie na koszmarnych, zropiałych i zakażonych ranach (nie tylko u zwierząt, u ludzi też). Poprawa powinna nastąpić już po 3-4 dniach. Nawet paskudne owrzodzenie przy raku potrafi wygoić (niestety raka nie leczy).
Może jak nie będzie chory, to uda sie go uratować, inaczej możecie nie zdążyć

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 121
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='diuna_wro']ja do niego zajrzę, bo jestem na L4.

O balsamie jeszcze nic nie wiem, ale podejrzewam co TZ powie: skoro nie pomogły silne antybiotyki podawane ogólnoustrojowo w zastrzykach, to żaden balsam miejscowo nie pomoże...[/QUOTE]
Jest dokładnie odwrotnie :) Pomaga właśnie tam gdzie antybiotyki nie dają rady.
Pierwszy raz zastosowałam go u swojej nieżyjącej już suni którą wzięłam ze schroniska z makabrycznie zropiałym odbytem (miała wyrwany przez sadystę ogon) - polecił mi go weterynarz kiedy silne antybiotyki przez 3 tygodnie nie dały żadnej poprawy (te 3 tygodnie to było leczenie przeze mnie, nie wiem jak była leczona w schronisku). Tekst był taki: jeśli homeopatyczny balsam nie pomoże to już nic nie pomoże. Balsam pomógł. Po 4 dniach rana zaczęła się goić. Po 2 tygodniach nie było po niej śladu.
Potem jeszcze wiele razy stosowałam balsam na różne niegojące się rany. Zawsze skutek był szybki i pozytywny, zarówno u ludzi jak i u zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

diunka! a możesz ten balsam załatwić i jakoś z wetem się dogadać, żeby stosowali (bo my nie codziennie jesteśmy w schronisku, a to chyba jednak trzeba systematycznie robić, ja w tym tygodniu wypadłam z obiegu, będę wprawdzie w sobotę w schronie, ale tylko po Ciapka i w drogę wio, nawet nie zajrzę na izolatki.

Link to comment
Share on other sites

Łobuza noga wygląda już w miarę dobrze. Nie jest spuchnięta, Łobuz na niej staje. Jutro będę też, to zapytam o balsam, powiem, że kupimy, tylko niech smarują. Postaram się, nie obiecuję pozytywnego efektu mojej prośby, bo wiadomo jak jest...

Nad Łobuzem wciąż wisi wyrok, jeśli noga znów zacznie się paprać - eutanazja.

a dzisiaj chojrak Łobuz zerwał mi się na spacerze podczas szczekania na Hektora i zaraz po tym jak odpięła mi się smycz - uciekł w drugą stronę.

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, przyznam, że właśnie przez Łobuza schowałam głowę w piasek i nie przyszłam więcej do schroniska na spacerki, Łobuza wyprowadziłam parę dobrych razy, ale wychodziłam potem cała chora,a wieczorami ryczeć mi się chciało; wizja uśpienia powinna nas jakoś zmobilizować, tym bardziej, że Łobuz do boksu też nie za bardzo się nadaje, znowu wywoła jakąś bijatykę;
przed chwilą kupiłam ten balsam, o którym pisałyście; idą święta, więc czasu mam mniej niż zero; balsam chciałabym przekazać do tajnej aplikacji, chyba Diuna jest z Łobuzem najbliżej, czy się pomyliłam; jutro jestem w centrum miasta i jego południowej części, kto ma czas niech dzwoni, podejdę na spotkanie z balsamem i masowanie czas zacząć; numer kontaktowy: 601 061 221

Link to comment
Share on other sites

ja widuję Łobuza tylko w weekendy. W tym tygodniu wyjątkowo jestem, bo mam wolne.

To trzeba w uzgodnieniu z lekarzem, bo jak się dowiedzą to mnie jeszcze więcej nie wpuszczą. A dowiedzieliby się na pewno, ponieważ ja w sob-nd jestem bardzo rano, a Łobuza do weta prowadzą i po południu. Więc się nie da tego ukryć.

Link to comment
Share on other sites

to niech będzie i legalnie, bardzo możliwe, że będzie łatwiej rozmawiać z wetem, stojąc już z balsamem w garści i niby to zapytać mistrza, co on na to; jak nie będzie to wymagało od niego dodatkowego wysiłku, to powinien się zgodzić; widzę jakieś szanse; to co, zadzwoń do mnie Diuna, bo ja nie mam na ciebie namiarów, albo nie umiem ich znaleźć na tej stronie.....

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

jeszcze chciałabym zaapelować do wszystkich, czy ktoś ma możliwość stworzenia Łobuzowi domu tymczasowego? ja teraz nie pracuję, więc mam duuużo czasu na wyprowadzanie, dokarmianie, leczenie...tyle, że w domu koty i czas to jedyna chociaż cenna rzecz, jaką psu mogę ofiarować; mieszkam w centrum Wrocławia, może jakoś wspólnymi siłami zdołamy zwierzakowi pomóc?

Link to comment
Share on other sites

Zrobiłyśmy dziś z Iwą nowe fotki Łobuzowi (później Iwa wstawi) - już bez bandaży i kołnierza, ale.... łapy są w stanie złym. Stawy napuchnięte ogromnie, sączy się płyn. Bolesne. Poszłam z Łobuzem na krótki spacerek, no i widać, że boli go chodzenie, potyka się, ma kłopot z podnoszeniem łapy do sikania. Generalnie stan nie jest dobry.Wieczorkiem popodmieniam Łobuzowi fotki w ogłoszeniach , może też tekst napiszę na nowo. Nikt się nim nie interesuje, nikt nie dzwoni. A Łobuz, jak to Łobuz - kolegów nie lubi i czasem aż ciężko go utrzymać na smyczy, ludzi kocha, jest wielki, chory i bardzo samotny w tej izolatce, choć koledzy za kratami jak i on siedzą.

Link to comment
Share on other sites

Łobuz ma pecha, że pogryziono go po łokciach. Łokieć to miejsce, które wciąż pracuje a do tego nieustannie narażone jest na uraz - podczas gdy pies się kładzie. Tam jest ciągle zapaleni kaletki stawowej i odnawia się rana, o zakażenie której w warunkach schr nie trudno

Rozmawiałam z lekarzami, dla Łobuza jedynym ratunkiem byłyby jakieś specjalne nałokietniki w konstrukcji solidnego ochraniacza. Nałokietniki dla psa musiałyby przechodzić przez kark, bo inaczej się zsuną. Projekt musiałby być wykonany na miarę, a materiały musiałyby mieć właściwości podobne jak ochraniacze sportowe.

Link to comment
Share on other sites

to też, dostęp powietrza jest ważny, ale głównie problem tkwi w maceracji i zrogowaceniu tej skóry i jej zupełnego braku elastyczności. Łokcie przy każdym kroku i położeniu się po prostu pękają. Wyjściem też jest przeszczep, ale to już w ogóle nieosiągalne...

Psisko jest umęczone, wyczerpane ciągłym bólem.

Link to comment
Share on other sites

czyli z takim charakterkiem to i dom tymczasowy trudno załatwić, bo musiałby w nim być jedynym zwierzakiem...
to komu podrzucić ten płyn? diuna chyba nieśmiała, to może iwa się skusi i jakoś ze mną spotka? bo przecież i przeszczep i te ochraniacze to raczej marzenia i tylko marzenia,a płyn stoi na półce i czeka....na koniu się sprawdził i to przy kopycie, gdzie o zakażenie też łatwo!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...