Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Wiktor został zabrany w stanie prawie agonalnym. Ma zmiany w mózgu, zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego, wodogłowie. Jego życie nie będzie długie, ale nie umiera w schronisku. Wiktor 1398/14 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Pani Elżbieta zadzwoniła po audycji dr Sumińskiej, która ogłasza w niedziele w radio nasze psy. Przyjechała do schroniska, pokazałam jej kilka najbardziej potrzebujących. Zdała się na mnie. Juliś siedział sam w klatce, bo miał konflikty w salkach z innymi psami. Takiego psa nikt przeważnie nie chce, a był w dobrej kondycji (mimo usunięcia guza) i po prostu jego żywot to była męczarnia. Pani przychodziła do niego, zabierała na spacery, trochę obawiała się o swoją kotkę, starszą i zasiedziałą, która co prawda znała psy (poprzednio w domu był wiele lat piesek), ale zawsze jakaś obawa istniała. Z kotką nie ma jednak żadnych konfliktów. Juliś oczarował panią Elżbietę i czaruje obecnie całe osiedle, a właścicielka jest szczęśliwa. Ja też, pani Elżbieta stała się moją kolejną znajomą osoba, która zaadoptowała psa ze schroniska. Kiedyś nie rozumiałam co to znaczy "chcieć poznawać nowych ludzi". Teraz wiem, bo jest tyle wspaniałych na świecie. Pani Elżbieta pracuje jako wolontariusz w hospicjum. Juliś 1464/15 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 O Romku może wiecie z mojego wątku. Zabrałam go, kiedy bardzo źle się czuł. Okazało się, że ma nowotwór wątroby i nerek. Bardzo cierpiał, to już nie był ten pies, co kiedyś. Zmarnował w schronisku dziesięć lat, bo w międzyczasie był zwracany. Pomogłam mu odejść, gdy cierpienie wzięło górę nad wszystkim. Romek 950/08 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Roberta zabrałam w grudniu. Nie znalazł się inny dom dla niego, a on nie mógł już czekać. Zrezygnowany i obolały (dziś to wiem) nie wstawał z legowiska. Miał mocznicę, nerki nie pracowały, przyplątała się anemia. A kręgosłup to był największy z jego bólów. Ale był taki szczęśliwy! Chodził krok w krok za mną, cieszył się jak szczeniak gdy mnie widział, póki ból nie stał się nie do zniesienia. Stary, bardzo stary pies... Robert 1575/14 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Józefina nie ruszała się ze strachu z legowiska. Ale wyciągnęłyśmy ją na spacer, zaczęła wychodzić na wybieg. W końcu znalazł się odpowiedni dom z ogródkiem, z właścicielami, którzy mieli do czynienia z lękliwym psem, bo latem zaadoptowali z Paluch już jednego. Przychodzili długo, Józefina opuściła schronisko na własnych nogach. Józefina 1942/15 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 O 6.01.2016o19:37, dziuniek napisał: I jak tu zlikwidować pomyłkę???? Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Homer był wielokrotnie wyciągany na badania przez wolontariuszkę Jadwigę do ortopedy, do stomatologa, do internisty. Był chudy strasznie zarobaczony, miał stare złamanie nogi. Wreszcie poszedł do adopcji! Ale nie wyglądał już wtedy jak na tym zdjęciu, o nie! Był starym, schorowanym psem. Homer 798/14 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 O tego psa też było kilka telefonów, ale ludzie rezygnowali, kiedy dowiedzieli się, ze jest stary. W końcu znalazła się właściwa osoba, która zaadoptowała Luisa, bo po prostu jej się podobał i pokochała go bez względu na wiek i krzywe zęby ;-) Luis 60/16 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Samuraj jest po operacji śledziony i ma nowotwór płuc. Samuraj 2044/15 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Czternaście telefonów o yorczkę. Prawie wszyscy wycofali się po usłyszeniu o jej wieku i problemach zdrowotnych. "Na wołowej skórze by nie spisał" uzasadnień POMOCY temu właśnie pieskowi. Platynka pojechała do Siedlec, do pani, która przez cztery lata miała taka suczkę "z odzysku", śmiertelnie chorą i zaniedbaną. Platynka miała już u niej druga operację guzków na listwie. Obie są bardzo szczęśliwe. Platynka 218/16 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Olenka 395/16 w schronisku najpierw ogolono ją do łysa, potem chciano uśpić. W końcu zoperowano: sterylizacja, mastektomia, usunięcie śledziony. Po operacji wyła z bólu stojąc na czterech sztywnych łapach. Zabrałam ją do domu. Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Dziś poszedł do adopcji struszeczek Lewi, do wolontariuszki, która ma już kilka takich biedaków. Miał wydarzenie, ale nie było amatora. Nie mógł już czekać: kulał na łapy, czuł się coraz gorzej. Lewi 823/15 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Niestety kilka psów z geriatrii lub szpitala odeszło za TM. Barabasz. Stary, wielki schorowany owczar. Ledwie chodził. Pewnego dnia poszedł z opiekunką na spacer, a gdy po godzinie zajrzała na niego, już nie żył. Lekarze twierdzą, że to było serce. Być może (nie leczono go w tym kierunku), może po prostu nadszedł jego koniec. W schronisku był bardzo krótko. Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Mysza-tak roboczo nazwałam tę suczkę. Monstrualnie gruba (20kg, powinna ważyć 10), nie ruszała się z legowiska, nie wstawała. Lekarze nawet nie wiedzieli, dlaczego nie chodzi. A jednak wstała i poszła na krótki spacer. Jedyny w schronisku i ostatni w jej życiu, bo wreszcie zrobiono jej badania i wykryto mocznice i nowotwór śledziony. Została uśpiona. Na zdjęciach prawie nie widać jej męki i cierpienia. Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Jerzyk-odebrany interwencyjnie z podwórka, na którym leżał na mrozie. Sparaliżowany, z nieczynnym pęcherzem, kilkunastoma pociskami śrutowymi w całym ciele, nowotworem kręgu i wątroby. Wyciągnęliśmy go do lecznicy i po badaniach po prostu uśpiliśmy, chociaż czekał na niego dom. W schronisku męczył się dziesięć dni. . Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Colin- przez dwa miesiące wył z bólu w szpitalu schroniskowym. Wszyscy twierdzili, że boi się ludzi, bo był źle kiedyś traktowany. W lecznicy zewnętrznej okazało się, że ma zaawansowany nowotwór twarzoczaszki, złamaną kość jarzmową, zaatakowane podniebienie, język i przełyk. Tego samego dnia podjęliśmy decyzję-najlepszą dla niego. Był pięknym i kochanym psem, mówił o swoim cierpieniu, ale nikt go nie słuchał. Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 W piątek zmarł w szpitalu Misiek 2222/06 po zabiegu stomatologicznym ekstrakcji i czyszczenia zębów. wszyscy jesteśmy w szoku, że ocenianego na siedemnaście lat, w złym stanie ogólnym poddano zabiegowi nieratującemu życia. Misiek 2222/06 Misio po lewej. Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Zmarł w schroniskowym boksie. Nie doczekał domu. Zniknął tak cichutko jak żył w schronisku. Nikodem 910/13 Quote
Koszyczek Posted March 28, 2016 Author Posted March 28, 2016 Odeszła też cichutko Mela-Babcia Łatka. Nie wstawała, kiedy inne psy wychodziły na spacer, cały czas spała. Mela (Babcia Łatka) 392/15 Quote
dziuniek Posted April 2, 2016 Posted April 2, 2016 Dziś do domu pojechał Jacuś:https://www.facebook.com/events/1122170644490505/ Jacuś 2430/15 Quote
sleepingbyday Posted April 4, 2016 Posted April 4, 2016 Co za okropnym gatunkiem jesteśmy. Owszem, są wyjątki, nawet kilka tu pokazałaś. Ale - wyjątki. Quote
dziuniek Posted April 4, 2016 Posted April 4, 2016 Dziś zmarł Wiktor. Dostał ataku padaczki i opiekunka już nie zdążyła do lecznicy. Ale i tak wiadomo było, że wkrótce ta śmierć nastąpi. Miał dom przez ostatni miesiąc życia. Quote
dziuniek Posted April 8, 2016 Posted April 8, 2016 Napisano 12 sie 2010 · Zgłoś ten post Cecylka, Zyglinda i Jamnisia opuściły w środę schronisko. Cecylka będzie mieszkać w Legionowie, a Jamniczki pod Słupskiem. https://www.facebook.com/events/101296083575367/ https://www.facebook.com/events/1682562938671916/?active_tab=posts Cecylka 2065/15 Zyglinda 299/16 Jamnisia 159/16 Quote
AgaG Posted April 28, 2016 Posted April 28, 2016 O 28.03.2016o16:19, Koszyczek napisał: Jerzyk-odebrany interwencyjnie z podwórka, na którym leżał na mrozie. Sparaliżowany, z nieczynnym pęcherzem, kilkunastoma pociskami śrutowymi w całym ciele, nowotworem kręgu i wątroby. Wyciągnęliśmy go do lecznicy i po badaniach po prostu uśpiliśmy, chociaż czekał na niego dom. W schronisku męczył się dziesięć dni. . ten "wspaniały" poziom opieki weterynaryjnej na "Paluchu" z czego wynika? młodzi weci, którzy nic jeszcze nie umieją? Leniwi i bez powołania, którym się nie chce? Brać wetów i leczenie tylko wybranych przypadków? Tych parę opisów o koszmarnych cierpieniach zwierząt, którym w schronisku w porę nikt nie pomógł, przeraża. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.