tunio Posted March 22, 2004 Posted March 22, 2004 Basiu jeszcze raz gratuluje i faktycznie za bardzo nie wiedzialam :nerwy: Cerry dostal bdb za swawole :lol: Jednak w opisie m.in.b.piekna glowa wiec generalnie jestesmy zadowoleni w szczegolnosci ze poprzednie wystawy nie dawaly zbytnich nadziei na wystep jakikolwiek :lol: :hand:
Baśka Posted March 22, 2004 Posted March 22, 2004 Basiu, a do Opola przyjeżdżasz??? Jakie wrażenie zrobił na Tobie YODA? Już nie mogę się doczekać końcówki kwietnia :fadein: ... no w sensie towarzyskim, nie mogę się doczekać, bo wystawowo, to na samą myśl ... :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye:
basia Posted March 23, 2004 Posted March 23, 2004 YODA piękny i ogromny. Niestety specjalnie mu się nie przyjrzałam, ale ogólnie super pies! A tak w ogóle to jak oni z nim weszli?? Przecież mieli nie wpuszczać niezgłoszonych psów :o :evil: Tak będziemy z Lunką w Opolu. Mam nadzieję, że teraz to inne będą łyse a ona będzie miała piękne futro :evilbat: :wink: carragan; pod kątem wystawowym ładna głowa jest o tyle istotna, że to głównie ona nadaje psu wyraz i robi pierwsze wrażenie :) Psisko choć wielkie to jeszcze młode i wszystko przed nim :wink:
tunio Posted March 23, 2004 Posted March 23, 2004 Basiu wiem :lol: :lol: A ta bdb to za ten obrzydliwy "brak dyscypliny" :oops: Ale przeciez to tylko 10m-czny wilczarz czyli wielkie dziecko i to tak samo jakby od 3latka oczekiwac ze bedzie mialo zdana mature :wink: :lol: A jakies fotki Luny z wystawy masz ? 8) A niezgloszone wchodzily....Sprawdzali tylko ksiazeczki zdrowia a nie zgloszenia.....
Baśka Posted March 23, 2004 Posted March 23, 2004 No! Na Opole już się cieszę :angel: , a łyse to może i nie będą, ale się okazać może, że niedożywione :wink: Bobisko bez zimowego płaszcza wygląda na chuuudzinkę :-?
basia Posted March 23, 2004 Posted March 23, 2004 Czepiam się tego wchodzenia z niezgłoszonymi, bo najpierw piszą o zaświadczeniach, o urzędowych papierach od weta powiatowego (za które ja musze zapłacić coś w okolicy 25 zł) a potem i tak wchodzi kto chce. Kicha totalna :-? Oto zdjęcie Lunki z wystawy. To ta z facetem w czerwonej koszuli :)
tunio Posted March 23, 2004 Posted March 23, 2004 Ja takze bym po to zaswiadczenie leciala ale sie zagapilam i sie upieklo :roll: Ale faktem jest ze naciagaja jak sie da.....Moze niechca aby powiatowi glodowali :wink:
basia Posted March 24, 2004 Posted March 24, 2004 Ja miałam papierek od mojego weta, ale to tylko dlatego, że wcześniej skontaktowałam się z organizatorami i dowiedziałam się, że jak mieszkam w woj. śląskim, nie muszę mieć od powiatowego. Mogli by to jakoś ujednolicić. Co wystawa to inne papiery chcą. Jak w grudniu byłam w Nowej Rudzie, to znowu chcieli zaświadczenie, że pies w danej chwili :o jest zdrowy. Musiałam wykłucać się przy wejściu, bo nic nie było napisane na potwierdzeniu zgłoszenia. Przy ilości 3400 psów jakie były na Katowickiej wystawie, nie jest możliwe aby sprawdzić stan zdrowia wszystkich. W zeszłym roku przez 3 tygodnie leczyłam Ceika z zapalenia węzłów chłonnych, które przywiózł z Poznania. Jak się okazało nie tylko ja, bo był to jakiś wirus. Po co więc te całe ceregiele, skoro i tak nie można wyeliminowac chorych psów z wystawy? Podobnie sprawa ma się na zawodach, no ale to już inna beczka :-?
Baśka Posted March 24, 2004 Posted March 24, 2004 W minionym roku, byłam na 5 wystawach i ani razu nikt mnie nie poprosił o świadectwo zdrowia, o potwierdzenie szczepienia przeciw wściekliźnie ... co i owszem :-? Na szczęście nie płacę za wypisanie świadectwa zdrowia, ale to są niepoważne zachowania organizatorów ... Z innej beczki ... Basiu, piszesz, że Luna aportuje :D , Bobi także, ale jeśli nie dzieje się (w danej chwili) nic ciekawszego :wink: Organizujemy ogród ... do wywiezienia poza teren działki, uzbiera się codziennie taczka kłączy perzu i innych badyli. W odległości jakiś 200m od naszego domu jest pole odłogów z wądołami, które zasypujemy tym suchym zielskiem, aby zgniło ... Wczoraj pod koniec dnia bawiłam się z Bobim w gonitwy, przeciąganie, przynoszenie itp . Wyszliśmy, wszyscy troje poza ogrodzenie ... mąż pchał taczkę, myśmy szaleli z kalesonami (powiązane w supły, b. dobre do przeciągania... :D ) ... ja odrzucałam ... Bobi przynosił ... do momentu, kiedy nie zapragnął sprawdzić ... co też, jego pan tam wysypuje z taczki. ... rzucam "Bobi przynieś!" ... Bobi bigiem do kaleson i ... pędem do pana ... poniuchał, trącił łapą i ...biegusiem do kaleson i przynosi (!!!) cały hepi ... :wink: Aport w wykonaniu podhalana ... :roll:
basia Posted March 24, 2004 Posted March 24, 2004 Aport w wykonaniu moich psów wyglada tak: Zazwyczaj Ceik przynosi mi taką piszczącą marchewkę, ja rzucam - on biegnie. Wtedy do zabawy włącza się Luna, która widząc biegnącego za czymś Ceika, postanawia być szybsza. I teraz dwie wersje: 1) Ceik pierwszy dopada marchewki i uciekając przed Luną przynosi mi aport :) 2) Luna łapie marchewkę tuż przed nosem Ceika i ucieka z nią. Ceik ją goni i próbuje wyciągnąć jej z pyska marchewkę. Czasami mu się udaje i on przynosi aport, a czasami jednak przynosi go Luna, oczywiście po obiegnięciu całego ogrodu kilka razy :-? . Teraz do tej imprezy dołącza sie "mała", która biegając między łapami "gigantów" skutecznie im przeszkadza i czasami udaje jej się złapać marchewkę. Z reguły na krótko :wink:
Baśka Posted March 24, 2004 Posted March 24, 2004 Basiu, Twoje psiaki mają fajno, bo mogą między sobą rywalizować, a to ponoć wspaniała zachęta do dobrej zabawy 8) , no i niezła szkoła psich zachowań dla maludy :D A żeby tak na czarno nie przedstawiać mojego psiuta, to siem (jego) pochwalem ... już umiemy ... "przybijać piątkę" :angel: ... kieszeń pełna parówki i 15 minut ćwiczeń :D ... teraz już doskonalimy sztuczkę :sweetCyb:
basia Posted March 26, 2004 Posted March 26, 2004 Może wiecie, jak oduczyć Lunę takiego oto zachowania: Do ogrodu, w którym biegają psy, prowadzą m.in. drzwi z garażu. Kiedy tylko ktoś je otworzy Luna nie czekając na zawołanie, od razu pcha się i chce wychodzić. :evil: Ceik jest nauczony, że muszę go wymienić po imieniu i wtedy może przejść przez drzwi. Nawet mała Katia, która jest u nas 3 tygodnie już tą zasadę załapała, Luna -nie! Już nie wiem co z nią robić. Ona jest bardzo silna. Czasami przez te drzwi wchodzą moi rodzice, a Luna potrafi ich przewrócić. Raz mojej mamie prawie zęba wybiła :( Jak już uda sie jej wyjśc to za nic nie chce przyjść i jeszcze trzeba za nią biegać po całym podwórku.Kiedy już ją złapie i nakrzycze, ona zawsze robi minkę, że nie wie zupełnie za co to wszystko. Pomóżcie, bo już nie mam siły :cry:
Rafka Posted April 3, 2004 Posted April 3, 2004 Na "Galerii ras polskich" zostalm poprszona o napisanie czegos o Lagunce w tym miejscu tak wiec robie to! Laguna trafiła do mnie zupełnym przypadkiem. Znajomy rodzicow zadzwonil ze pewna kobieta chce oddac podhalana i jak nikt go nie wezmie to odda go do schroniska. Tak wiec uradowana poprosilam znajmowego zeby wzial dla mnie tego biedngo psa i przechowal go az wroce do domu ( bylam w tym momencie w trasie) Gdy udalam sie po jak sie spodziewalam"mala biala kuleczke" zastalam cakiem sporych rozmiarow pokrake, :o ktorej nie powiem na poczatku troche sie balam. Mialam miec mala kuleczka a tu cala kula na mnie czekal :lol: Do tego pani, kotra mial mi oddac psa okazal sie oszuskta bo sksowal kolego na 200 zl.. Ale to juz nie wazne. Przywiozlam pieknego psa do domu. Oczywiscie od pierwszych dni doskonale widac bylo w jak nieodpowiedni sposob z Laguna postepowano i ze pies musial miec jakies zle przejscia. Dlaczego? Bal się naglych ruowoch, dzieci i starszych osob chodzacych o lasce. (ale o tym potem) . Laguna od pierwszych dni byla jak tornado w domu - niszczyla przedmioty, zjadla cala tapete i żaluzje potlukla pelno skorup i... notorycznie mi uciekala. Niszczenie rzeczy przyjelam za rzecz normalna u 5 miesicznego psa jednak te jej ucieczki doprowadzaly mnie do szalu (gdybym wtedy wiedzial tyle co teraz.....) Oczywiscie jak kazdy nowiscjusz gonilam psa, a pies oczywoscie uciekal. Jednka jej urok osobisty i spojrzenie zawsze lamalo moje serce i nawet nie potrafilam na nia nakrzyczec.... Po jakims czasie (4 miesicach u mnie) idac za rada "fachowcow" zaczelam szukac psiej szkoly. Oczywiscie byli i tacy, kotrzy kazali czekac az suka skonczy rok i wtedy "oddac" ja na tresure..... I tak przypadkiem trafilam na ogloszenie o naborze do psow ratowniczych, postanowilam zadzwonic. :) PO rozmowie mily (jak sie okazalo tylk przez telefon) pan kazal mi przyjechac na test wstepny. Kazali mi sie pobawic z psem, sprawdzali czy suka boi sie huku itd. Test wstepny jakos przeszla aczkolwiek nie byla to rewelacja. Jednak przez najbliszcze 2 lata uczeszczalysmy natreningi psow ratowniczych. Dwa razy nawet Lagunka pozowala do programow TV (oczywscie tylko ajko statysta :lol: ) i raz byla w gazecie podczas treningu na gruzach :lol: Sukcesow nie osiaglenysmy a i lez na treningach wylwlam co niemiara. Oczywiscie kazdy posiadacz podhalana wie dlaczego - malo jest treserow, kotrzy potrafia pracowac z ta rasa. Podhalany sa intelegente i nigdy nie beda pracowac metoda starej policyjnej szkoly. Uczac je trzeba isc na pewnien uklad - pies zrobi cos dla nas ale musi miec w tym cel. To odroznie podhalana od innych ras. Ja ciagle dostawalam nagany za jej niesubordynację a treser byl idiota i jedyna co potrafil mi doradzic to "zlamac psa" zeby w koncu wiedzial kto tu rzadzi.... Pozatym ówczesne metody szkolenie psow ratowniczych nakazywlay psu oznaczac odnalaezienie czlowieka szczekaniem - zmus podhalana zeby zaszczekal na cos innego niz zarcie (a karmienie na gruzowosku jest zabronione). Tak wiec myslac wtedy o ratownictwie zakupilam juz przemyslanie owczarka niemieciego a Lagunce dlalam spokoj. Szkoda bylo mi jednak pracy ktora wlozylam uczac ja w koncu posluszenstwa, pokonywania przeszkod (ktore uwielbia) i innych rzeczy. Zaczelam szukac innych metod szkolenia psów. I tak czytajac coraz wiecej, poznajac coraz wiecej nowych osob i teorii zaczelam rozumiec wszystkie bledy jakie popelnilam i jakie kazal mi popelniac treser od poczatku szkolac Lagunę. Zobaczyalm jak bezmyslne sa tradycyjne metody szkoleniowe w odniesieniu do tej rasy. Analizujac wszystko postanowilam od poczatku zaczac szkolenie Laguny tylko i wylacznie dla siebie. Zaczelysmy od wyrzucenia wszelkich narzedzi przymusu, zmiany kolczatki na oborozke, zakupieniu torebki na pasek do smakolykow i od uzbrojenia sie w cierpliwosc. Na efekty nie musialm dlugo czekac. Laguna uczyla sie chętnie i latwo. Posiada niewzykla zdolnosc rozumienia tego "o co mi chodzi" i nauka nowych rzeczy jest dla niej banalna. Oczywiscie jak kazdy podhalan problam jesttylko w egzekwowaniu tego co umie - nawsze musie wiedziec ze czeka ja nagroda. Jednak w porownianiu do owczarka niemieckiego uczy sie niezwykle szybko i latwo. Obecnie od 1,5 roku Laguna szkolona jest klikerem. Ciezko w zasadzie mowic, ze jest szkolona poniewaz obecnie ma juz 7 lat ale ciagle jest w doskonalej formie i teraz wprost uwielbie gdy cwiczymy posluszenstwo jako poprostu sport... Czasem udajemy sie tez na pokonywanie przeszkod ale robimy to coraz rzadziej gdyzdysplazja i reumatyzm oraz bardzie dokuczaja mojaj niuni. Patrzac z perspektywy na to ile zlego wyrzadzialm szkolenie mojej suce, ktroa wykazywala pewne zachowania z powodu zlego traktowania z poprzednim domu oraz z powodu cech swoej rasy uwazam ze do kazdego podhalana powinna byc doloczona insrukcja obslugi a takze, ze ten nie nie pownieni byc nigdy pamiatką z krópowek, gdyz jest to rasa dla prawdziwych koneserow i znawcow. Zaden zoltodziob nie bedzie potrafił zapewnic temu psu tego czego potrzebuje - szkolenia z maksymalnym wykorzystaniem mózgu a porzucenie sily, ogromnej cierpliwosci i duzo czasu spedzonego nie tylko n spacerach ale rowniez na czytaniu dobrej literatury, kotra pozowli naprawde poznac swojego psa....
Baśka Posted April 7, 2004 Posted April 7, 2004 Marto dzięki, dzięki :modla: :D Prosząc Cię o opowiedzenie o Lagunie, właśnie taką "instrukcję obsługi" miałąm na myśli :) Jak dotąd jesteś jedyną - oprócz "mojej" hodowczyni - osobą z tak długim stażem "współżycia" z podhalańcem. Nieustannie szukam potwierdzenia własnych spostrzeżeń ;) Po mojemu, podhalańce, to psy niezależne, ale o bardzo skomplikowanej konstrukcji psychicznej. Z jednej strony niezłomne w dążeniu do tego, co sobie umyśliły, z drugiej zaś delikatne i wrażliwe, podatne na urazy - ciągle mówimy o psychice. W związku z tym bardzo łatwo popełnić błędy – bywa, że nieodwracalne Mnie trafił się egzemplarz zrównoważony, spokojny, inteligentny, wrażliwy, ale „sobiepanek” :evil: Jest to nasz pierwszy w życiu pies i mocno obawialiśmy się u niego „podhalańskiego” charakterku. Coś nad nami czuwało i nie bardzo próbowaliśmy metod siłowych, a na szkoleniu okazało się, że mieliśmy rację ..., bo pies szarpany, przymuszany ... kładł się na pleckach i nieruchomiał (btw ... jego brat - pies z tego samego miotu jest u moich znajomych - robił to samo). Tylko czas i cierpliwość ... = sukces :D Sztuczek Bobi uczy się prawie byskawicznie ... gorzej z posłuszeństwem :evilbat: Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nie ma czasu i potrzebna jest NATYCHMIASTOWA reakcja tych białych „osiołków”. Czy istnieje jakiś sposób na wykształcenie w psie nawyku NATYCHMIASTOWEGO reagowania na jedną choćby komendę?
basia Posted April 7, 2004 Posted April 7, 2004 Czy istnieje jakiś sposób na wykształcenie w psie nawyku NATYCHMIASTOWEGO reagowania na jedną choćby komendę? Nie sądzę :( Zawsze jednak trzeba mieć nadzieję i próbować, próbować, próbować... :wink:
Rafka Posted April 7, 2004 Posted April 7, 2004 W owczarku niemieckiem na pewno - Rafa dzial jak automat do wykonywania komend ale Lagunka uuuuu predzej sama zawaruje nim ona laskawie zrobi cokolwiek (chyba ze mam kielbaske ale i wtedy w jej glwoe zachodzi rachunek czy oplaca sie wykonac komende czy nie...)
Baśka Posted April 8, 2004 Posted April 8, 2004 Noooo!!! Bardzo Wam Miłe Panie dziękuję :wink: :D :D :D Toście mnie pocieszyły i nadały właściwy kierunek moich działań :wink: :wink: :wink: :D Ale się nie poddam :wallbash:
basia Posted April 13, 2004 Posted April 13, 2004 Baśka, chciałaś mieć podhalana to masz :lol: Jakbyś poznała kilku górali z Zakopanego to przyznałabyć, że podobieństwo w charakterach niemal 100% - towe :wink: Luna jest przeszczęśliwa, bo wreszcie pańcia pozwala się kąpać i brodzić w stawku 8) Wczoraj byliśmy u teściów i wlazła do takiego małego oczka, które jeszcze po zimie nie posprzątane :evil: i się cała w błocie upaprała. Za to jak wróciliśmy do domu to się mogła do woli w stawku kąpać i płukać z tego badziewia. Gdybyście widzieli tą radość Luny i panikę husky, za którymi ta biegała i chciała do wody zaciągnąć :lol:
Baśka Posted April 14, 2004 Posted April 14, 2004 Basiu, łoj! Górol, ci łon ... górol :o i do tego macho :evilbat: Niech no tylko przyuważy obcego psa na "swoim" (całe hektary lasu, tereny codziennych spacerów :P ) obszarze ... to :evil: pręży klatę i w ogóle prezentacja ... ymmmhh! A wałęsających się wiejskich burków nie brak, więc ... oczy mam dookoła głowy 8) Co do wody, to Bobisko, na spacerach, nie przepuści okazji, aby wleźć do wszelkich zbiorników wodnych ... po brzuszek :) Mam zamiar poszukać jakiejś miiiiichy na lato i wystawić mu mini basenik przed dom :D
basia Posted April 15, 2004 Posted April 15, 2004 Tiaaaa..... Co do michy na basenik dla Bobiska, to mogę ci coś poradzić? Otóż moja szwagierka kupiła dla setera, taką "wanienkę", którą wykorzystuje się w ogrodach do tworzenia niedużych oczek wodnych :lol: Jest to dość solidne, nie ma ostrych krawędzi i ma różne kształty. Orion (ten seter) jest zachwycony :wink: Tapla się w tym jak kaczka :lol:
Baśka Posted April 15, 2004 Posted April 15, 2004 Basiu, a te "oczka" nie są kaskadowo stopniowane? Ile takie cudo kosztuje w przybliżeniu, wiesz może? Po Opolu nie uciekniesz odrazu do domu, jedziecie na spotkanie?
basia Posted April 15, 2004 Posted April 15, 2004 Baśka :cry: Tylko się nie gniewaj... Niestety mnie osobiście nie będzie, będzie natomiast mój mąż Tomek. Możesz śmiało do niego zagadać. Będzie sam więc napewno miło mu będzie spotkać kogoś życzliwego. Ja niestety nie mogę jechać, chociaż bardzo bym chciała :bigcry: Gdyby wystawa była w niedzielę to OK, ale w soboty niestety nie mogę. Na każdą następną wystawę (byleby niedzielną) napewno przyjadę. Na spotkaniu podhalańskim też nas nie będzie, bo Tomek nie chce zostawać tylko wracać od razu do domu (ma jednak kawałek drogi). Strasznie mi przykro i przepraszam :modla: Wybieramy się jeszcze do Łodzi 1 maja, potem Bytom(23 maj) i Racibórz(6 czerwiec). Może również Kraków. Bardzo też chciałabym pokazać Lunkę na klubowej, ale to we wrześniu i jeszcze trudno mi coś zaplanować. Liczyłam na pogadankę o podhalanach (tak mało mam okazji do wymiany doświadczeń), lecz niestety pozostaje mi jedynie internet :crazyeye: Co do "oczek" to musiałabym popytać. Nie sądzę, żeby było to specjalnie drogie, ale z drugiej strony to nigdy nic nie wiadomo :wink:
basia Posted April 15, 2004 Posted April 15, 2004 Basiu, a te "oczka" nie są kaskadowo stopniowane? Czasmi są, ale wiem że bez problemu dostępse są wersje bez schodków :)
Baśka Posted April 16, 2004 Posted April 16, 2004 Basiu, szkoda :( :( :( , podwójna SZKODA :cry: :cry: :cry: Nie omieszkam napaść na Twojego męża, ale będzie z Luną więc nic mu nie grozi :wink: Masz ambitne plany wystawowe 8) ... Łódź dla nas za szybko, Bytom i Kraków za daleko. My, jeśli w Opolu będzie można zgłosić piesa do Leszna, to to zrobimy, a tak ... nie wiem jeszcze gdzie go będziemy wystawiać :-? Co do prywatnego Bobiskowego "jeziorka", to porozglądam się po odpowiednich miejscach ... dzięki za podpowiedź :)
basia Posted April 23, 2004 Posted April 23, 2004 Baśka, trzymam kciuki za Was jutro w Opolu i mam nadzieję, że Wy będziecie trzymać kciuki za moją Lunkę :D Tomek jednak nie będzie sam tylko z naszą koleżanką Lidką (też blondynka, nie pomyśl, że to ja :wink: ) Strasznie żałuję, że mnie tam nie będzie... :cry:
Recommended Posts