Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 562
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Dixiulec dobrze, poza tym, że jeszcze ciągle oczko "nie działa"..... Kroplę jej oczywiście ;) Raz miała atak, na drugi dzień po podróży, więc pewnie to stres i zmęczenie. Poza tym- namolna, przytulna i całuśna jak zawsze :) Radzi sobie nader znakomicie, bezbłędnie potrafi zejść z łóżka, wejść na nie, trafić z siusianiem na gazetkę, oburkać kota, który usiłuje jej jeść z michy..... Nie mówię o tym,, że przy mojej Piku to istny aniołek, cicha, spokojna, bez głupich fanaberii, ani humorków.....

Posted

Dixunia miała własnie trzy ataki padaczkowe pod rząd.... :( a wczesniej jeden. Wystraszyła mnie solidnie, bo teraz były silniejsze i robiło to wrażenie, jakby nie miała złapac oddechu....

Na wszelki wypadek pojechałyśmy do weta, mała ma założony wenflon i w razie powtórzenia ataków mam jej podać leki.

Jutro zastanowimy się z wetem nad dalszym ustawieniem leków p/padaczkowych.......


Wczesniej pół wieczoru spędziłam u weta z Kubusiem, którego bolał brzuch i dokuczało serduszko. Też wyglądało to nieładnie.


Ciekawe kto mnie będzie ratował, jak padnę na serce. Bo osiwieć, to już osiwiałam.

Posted

W nocy był spokój, a teraz malutka jest głeboko obrażona na wenflon i próbuje się go pozbyć. Zęby ma jak się okazuje całkiem sprawne, w sekunde przegryzła bandaż kohezyjny, więc jako dodatkowe zabezpieczenie założyłam jej malutką skarpetkę, która i tak jest dla Dixi jak pończoszka.

Na razie mamy zwiększyć dawkę leku i zobaczyć....

Posted

Trzeba dobrze dobrac leki, Babuszka, 11to letnia suczka Beagielka przyjaciółki choruje na padaczkę od kilku lat. Ma tak dobrane leki, że do tej pory miała 3 ataki, w przeciągu tych kilku lat. Regularne podawanie dobrze dobranych leków powinno pomóc :)

Posted

Mała wczoraj i dziś była trochę zakręcona od zwiększonej dawki leków, ale już widac ze sie lepie czuje. Oczko wygląda w środku zdecydowanie lepiej- jest bardziej przejrzyste i mniej krwawe- oby tak dalej :) Wenflon sobie wyjęła, małpka jedna.

....a teraz śpi mi na kolanach z usmiechniętym pyszczusiem :)

Posted

A dobrze :)
Od czasu zwiększenia dawki leków miała tylko jeden atak i to bardzo słaby, duuużo słabszy niż te wcześniej- a jeszcze nie dostawał wtedy pełnej dawki leków. Na razie bierze 1/4 tabletki raz dziennie, co - gdyby wystąpiły ataki- można zwiększyć do dwóch razy dziennie. Leczenie znosi dobrze, nie jest skołowana, ani specjalnie ospała :)

Oczko ciągle nie widzi, ale zrobiło się na tyle przejrzyste, że widać źrenicę :) mam nadzieję, że kiedy ustąpi krwiak za oczkiemto Dixulinika będzie widzieć.....

Posted

Głupio mi ,że na kolejnym watku "żebram", ale.... gdyby ktoś mógł i chciała podrzucic grosik na Dixunię.....
Koszty konsultacji u dr Garncarza i leków pokryła anielska Tanitka :) ale na podróż wydałam ok. 180 zł, a ostatnia nocna wizyta kosztowała ponad stówę plus 30 zł za taksówkę w tę i z powrotem....

Posted

Ulv juz dawno chcialam zapytac jak radzisz sobie finansowo, ale myslalam,ze wspiera Cie jakas fundacja...W tym miesiacu mam pusty portfel, bo:
- maly kot, ktory obecnie jest u nas potrzebowal szczepien i jedzonka
- moj brat uratowal w Wa-wie kota spod kól samochodu i calosc leczenia wyniosła...700zł!! i jeszcze okazalo sie, ze kot ma kocią bialaczkę:shake: Jak nie mielismy zadnych kotow, tak teraz w rodzinie są dwa na "mus", bo bratu chcą kota oddac, bo nie mają go gdzie trzymac w lecznicy, a on tak pracuje, ze wyjezdza co miesiac na 2-3 tyg., wiec zwierzat w domu nie posiada...Wlasnie z tej przyczyny. Uratowal go, zaplacilismy...a teraz jego los jest niepewny. Poradzcie, co w tej sytuacji robic?? Wiem, ze powinnam to pisac na miau, ale troche to wszystko spadlo na nas...tak nagle...a mielismy juz Dixonka na dniach przyjmowac:placz::placz:

Posted

Tanitka, Ty juz i tak bardzo Dixuni pomogłaś, nie śmiem Cię prosić o więcej!!!!

Nemko, spokojnie ;) Po pierwsze- malucha zostawiasz, czy oddajesz? Potrzebujesz ogłoszeń?
Po drugie, kocio duzy ma białaczke objawową czy jest nosicielem? Bo jak nosicielem, to sobie może zyć długoo...
Załóż może wątek na miau (masz konto?), dziewczyny pomogą- radą, czy jak ktoś będzie mógł- np. bazarkiem.

Dixon narozrabiała (pierwszy raz) - wywaliła wiadro od mopa (ciekawskie toto) i wylała wodę na cały przedpokój.... a teraz jęczy że "fce na kolanka".

Posted

dzięki Tanitko że zasponsorowałaś wizytę Dixi(z autopsji wiem że nie są to grosze...)
ulv wybacz,nie mam jak wpomóc,ciągnę tak samo jak Ty-teraz nowy nabytek koci na razie leczony na koci katar.czy ma HIP będziemy martwić się później...oby przezył,to też będziemy martwić się co z nim począć;)

Posted

Ulv, kota chce oddac. Juz praktycznie jest do odbioru, ladnie korzysta z kuwety, ladnie zostaje sam w domu..., ale no....nie moze u nas zostac. Mam jeszcze taki problem. Bratu uratowal tego kota - nosiciela kociej bialaczki. A teraz lecznica wystawila mu rachunek na 700 zł i teraz na 900zł!!!!Każą mu kota zabrac z kliniki, bo kazdego dnia rachunek rosnie...Jestesmy troche przerazeni, bo to naprawde sporo kasy...TO wyglada na to, ze NIE MOZNA RATOWAC ZWIERZAT, BO GROZI TO BANKRUCTWEM?? Co z tym fantem zrobic???HEEELP!!

Posted

Jak trzeba to mam foty kota (jednego i drugiego) i bede miala fakture za leczenie. Nie moze przejac tego jakas fundacja?? Bo wychodzi na to, ze jak jest sie "frajerem"- w duzym cudzyslowiu i uratuje sie zycie zwierzecia, to trzeba zaplacic duuuzy rachunek za leczenie i wziac je pozniej do siebie...Prosze wyjasnijcie mi to...

Posted

Prosze bardzo. Otóż w teorii opieka nad zwierzętami bezdomnymi należy do zadań własnych gminy. W praktyce- mamy to co mamy, czyli w najlepszym razie umowę ze schroniskiem, w którym niejednokrotnie zwierzak jest skazany na śmierć- zależy na jaki schronisko sie trafi.
Fundacje nie mają obowiązku, ani tym bardziej możliwości zajmowac się wszystkimi zwierzętami, ratują ile mogą, często same żebrając rozpaczliwie o pomoc.

Jesli jesteśmy "frajerem" wrażźliwym na nieszczęście, to niestety musimy się nastawić na wydatki, których nam nikt nie pokryje, chyba, ze uda sie wyżebrac coś od ludzi, np na forach internetowych....... :(

Ot, rzeczywistość.


Ja jestem frajerem nieprzeciętnym, niestety. W ciągu ostatnich trzech tygodni wydałam kase m.in. na Dixi (dobrze ponad 300 zł), na pinczerkę (400 i rośnie), na Azalkę (400 zł plus karma), na kocie maluchy, na......
Żwirek- wiesz ile wychodzi żwirku przy 16 kotach? Karmy? A dwa koty jedzą weterynaryjną.

Wniosek, jak ktoś jest ------ to ma za swoje.

Posted

Nemko, chyba z innego świata jesteś. Jesli zwierzę znajdziesz i masz jego los w kompletnej dupie to go wogóle nie zabierasz i udajesz, ze go tam nie ma, w opcji bardzie "humanitarnej" oddajesz do schroniska i więcej cię nic nie obchodzi.
Jeśli go znajdujesz i się nim opiekujesz, leczysz, karmisz, pielęgnujesz to za to wszystko płacisz. Bierzesz go na własną odpowiedzialnośc i utrzymanie. Chyba widzisz, że za Dixi też nie płaci żadna fundacja tylko Ulv. - sama z własnych osobistych pieniędzy. Dziwi Cię to ?

Posted

[quote name='tanitka']Nemko, chyba z innego świata jesteś. Jesli zwierzę znajdziesz i masz jego los w kompletnej dupie to go wogóle nie zabierasz i udajesz, ze go tam nie ma, w opcji bardzie "humanitarnej" oddajesz do schroniska i więcej cię nic nie obchodzi.
Jeśli go znajdujesz i się nim opiekujesz, leczysz, karmisz, pielęgnujesz to za to wszystko płacisz. Bierzesz go na własną odpowiedzialnośc i utrzymanie. Chyba widzisz, że za Dixi też nie płaci żadna fundacja tylko Ulv. - sama z własnych osobistych pieniędzy. Dziwi Cię to ?[/QUOTE]
Tanitko, nie musisz tu na mnie naskakiwac, po prostu pytam jak jest...Bo widac "jestem z innego swiata". Jak widzisz nie tylko Ty ale i Ulv, i teraz my mamy duuuze wydatki, wiec wszystkie jedziemy na tym samym wózku.
p.s. dzieki za wyjasnienie

Posted

Nemko niestety samorządowa pomoc zwierzętom oznacza często ich zagładę-a tylko taka pomoc finansowana jest przez urząd.Jako osoba prywatna nie możesz ubiegać sie o żadne finanse z racji pomocy/finansowania leczenia zwierząt.Wszystko się buli z własnej kieszeni i są to koszty ogromne.
Tylko fundacje,stowarzyszenia etc.maja możliwość legalnego zbierania funduszy z 1% ,ale środki spływają raz do roku i też uprawiają mailinowe żebractwo.
Wszyscy żebrzemy o pomoc dla "naszych" zwierząt,o jedzenie,leczenie,utrzymujemy zwierząta w hotelach.Jest cieżko.

(jeśli coś pokręciłam-sprostowania mile widziane)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...