Jump to content
Dogomania

WYRZUCONA Z AUTA- bezdomna---1,5 mies. łapania- MA DOMEK STAŁY


jusstyna85

Recommended Posts

  • Replies 1.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='lika1771']Nie wiem co doradzic?bardzo szkoda suni cos dozuce ale nie wiem ile,matko co robic?[/QUOTE]


dzięki

Pani Iwona poddaje sie,naprawde sie poddaje...mówi,że ona nie może nic więcej dla niej zrobić, nie potrafi...

Pomoże coś behawiorysta na miejscu? byle nie taki,który powiedział,że to nie ma sensu,jeśli sunia tam nie zostaje...

Link to comment
Share on other sites

Ja myślałam,że ona dojdzie do siebie :(

Nigdy w życiu nie pozwoliłam uśpić zdrowego psa,a teraz przez myśl mi to przechodzi....:( Pusia utrzymuje inne psiaki w DT,ale P.Iwona mówi,że wolałaby nie mieć tych 300 zł na karme dla psów,a żeby Pusia była normalna :(

Link to comment
Share on other sites

Ja też coś dorzucę przecież nie zostawimy cię Justyna na lodzie .Tylko myślę co dalej. Teraz nie krzyczcie za to co napiszę bo ja tylko głośno myślę. Czasem myślę czy ona nie lepiej czułaby się w kojcu i w budzie gdzie mogłaby się schować i mieć rzadszy kontakt z człowiekiem. I w dalszym kontekście myślę o Jamorze. Wiem ze nie ma miejsc do września ale może od października? Piszą że ma duże sukcesy z trudnymi psami. Justyna, a czy ona Pani Iwony też się boi ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mysza2']Ja też coś dorzucę przecież nie zostawimy cię Justyna na lodzie .Tylko myślę co dalej. Teraz nie krzyczcie za to co napiszę bo ja tylko głośno myślę. Czasem myślę czy ona nie lepiej czułaby się w kojcu i w budzie gdzie mogłaby się schować i mieć rzadszy kontakt z człowiekiem. I w dalszym kontekście myślę o Jamorze. Wiem ze nie ma miejsc do września ale może od października? Piszą że ma duże sukcesy z trudnymi psami. Justyna, a czy ona Pani Iwony też się boi ?[/QUOTE]


Z panią Iwoną ma dobry kontakt, nie taki super ufny,ale dogadują się najlepiej, boi się jej,ale nie tak mocno...

Ja naprawde nie wiem,co dla niej będzie najlepsze. Boję się,że jeśli gdziekolwiek pojedzie,to będzie jeszcze gorzej,teraz ma łóżko do spania, gotowane jedzenie, suchą karme, wszystko co chce...nie wiem czy chciałaby zamienić to na budę.

Gdyby ona wyskoczyła z tego okna,to pewnie nie przeżyłaby :(

Link to comment
Share on other sites

Wybaczcie, rzadko tu zaglądam, zaraz wpłace swoja składke. Piszecie o Jamorze, to fajny hotelik, ale drogi niestety. I daleko. A moze Yumanji, albo Czarodziejka? Tez mysle, ze moze ona wolalaby byc w kojcu? Miałaby bude, do ktorej zawsze mogłaby sie schronic.

Link to comment
Share on other sites

Dopisałaby w opisówce od kiedy jest w DT.
Co do tytułu to może "POMOCY!!! Przerażona, półdzika co z nią dalej będzie?" ale nie upieram się przy zmianie.
Justynko napisałam do Jamora czy ma jakiś pomysł jak pracować z takimi psami.
Sciągnąc ludzi to można tylko pw wysyłając.

Link to comment
Share on other sites

Ja też się dorzucam. Biedna sunia, może ona potrzebuje jeszcze więcej czasu...
Nasza Zuzia ze schroniska w Radomiu jest z nami od ponad roku, a dopiero niedawno przestała próbować nas łapać ząbkami, gdy próbujemy jej np. podać lekarstwo albo sprawdzić, czy nie ma kleszczy na brzuszku.

Link to comment
Share on other sites

Jamor odpisał mi tak
"u mnie jest taki sam Gucio. nie ma złotuch srodków na leczenie takich objawów .ja mam na dt takiego gucia,podobny a wrecz identyczny do tego co jest podklejony na twoim zdjeciu.zaden DT nie zastapi warunkow domowych.czas czas i czas, samkołyki itd itd"

Warunki domowe to Puśka ma u Pani Iwony. To już prawie cztery miesiące chyba jak tam jest. Żeby choć malutkie postępy były to można by mieć nadzieję na jej socjalizację. Może potrzebuje więcej czasu. Czy ona na początku Pani Iwony też się bała?. No jeśli tak a teraz ją akceptuje i część jej dzieci to postęp chyba jest.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka K']Ja też się dorzucam. Biedna sunia, może ona potrzebuje jeszcze więcej czasu...
Nasza Zuzia ze schroniska w Radomiu jest z nami od ponad roku, a dopiero niedawno przestała próbować nas łapać ząbkami, gdy próbujemy jej np. podać lekarstwo albo sprawdzić, czy nie ma kleszczy na brzuszku.[/QUOTE]

Pusia nie łapie zębami, w ogóle nie gryzie...chociaż tyle dobrze...

Dzięki za chęć wpsarcia...masz konto?

[quote name='Mysza2']Jamor odpisał mi tak
"u mnie jest taki sam Gucio. nie ma złotuch srodków na leczenie takich objawów .ja mam na dt takiego gucia,podobny a wrecz identyczny do tego co jest podklejony na twoim zdjeciu.zaden DT nie zastapi warunkow domowych.czas czas i czas, samkołyki itd itd"

Warunki domowe to Puśka ma u Pani Iwony. To już prawie cztery miesiące chyba jak tam jest. Żeby choć malutkie postępy były to można by mieć nadzieję na jej socjalizację. Może potrzebuje więcej czasu. Czy ona na początku Pani Iwony też się bała?. No jeśli tak a teraz ją akceptuje i część jej dzieci to postęp chyba jest.[/QUOTE]

Nic pocieszającego :(

Link to comment
Share on other sites

Uff, właśnie przeczytałam sumiennie cały wątek. Jestem pełna uznania dla Justyny za jej wytrwałość i determinację w łapaniu Pusi, ale niestety popełniłaś Justynko sporo błędów, które nie pomogły tej suni, a teraz się mszczą. No, ale to już przeszłość, stało się i trzeba się zmierzyć z problemem jaki jest.
Po pierwsze, nie istnieje nic takiego jak zachowanie "typowe" dla psa bitego. Nie wiemy, jakie jest podłoże licznych lęków Pusi. Wcale nie musiała być bita, mogła po prostu być lękliwa z natury (psy też rodzą się z różnymi temperamentami), następnie niezsocjalizowana jako szczenię, a późniejsze doświadczenia utrwaliły w niej strach przed ludźmi i różnymi zjawiskami. Nie należy zatem zakładać, że doznała jakiejś krzywdy od mężczyzny, choć mogło się i tak zdarzyć.
Po drugie, Jamor nie jest odpowiednim DT dla Pusi, więc nie żałujcie, że nie macie na to pieniędzy. Znam Jamora osobiście i bardzo wysoko cenię jego wiedzę i doświadczenie w pracy z psami, ale w hoteliku u Jamora psy przebywają w boksach, więc siłą rzeczy pozbawione są stałego kontaktu z człowiekiem, a Pusia potrzebuje warunków domowych i jak najwięcej obecności człowieka w bezpośredniej bliskości.
Żeby opracować program terapii resocjalizacyjnej dla Pusi, musiałabym zadać pani Iwonie i jej mężowi parę konkretnych pytań. Pusia nie "udomowi się" sama. Trzeba z nią aktywnie pracować. Panią Iwonę obdarzyła zaufaniem, bo to ona prawdopodobnie zajmuje się zwierzakami, więc stwarza "namiastkę" działań terapeutycznych (np. podaje jedzenie). Tak się składa, że w przyszły weekend będę prawdopodobnie w Sosnowcu i w schronisku w Rudzie Śląskiej. Chętnie spotkam się z Tobą i pojadę na konsultację do Pani Iwony i jej męża. Powinni być obydwoje w domu, a jeżeli są tam jakieś starsze dzieci, to też. Jeżeli oni będą chcieli pracować z Pusią, to na pewno uzyskamy poprawę jej zachowania, chociaż nie licz na to, że zrobimy z niej wielkiego śmiałka. A jeżeli pani Iwona i pan Andrzej nie będą skłonni pracować nad Pusią, to trzeba ją stamtąd jak najszybciej zabrać. To nieprawda, że pies taki jak Pusia nie przywiąże się do innego opiekuna. Oczywiście, że zmiana miejsca będzie dla niej stresująca, ale jak znajdziemy jej odpowiedni domek tymczasowy lub stały, to postaramy się, żeby było to dla niej jak najmniej nieprzyjemne. Pusia jest młoda i chociaż nie da się nadrobić wszystkiego, to ma szanse na dobre życie, więc głowa do góry!
Na pw podam ci mój numer telefonu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dosia.wil']Uff, właśnie przeczytałam sumiennie cały wątek. Jestem pełna uznania dla Justyny za jej wytrwałość i determinację w łapaniu Pusi, ale niestety popełniłaś Justynko sporo błędów, które nie pomogły tej suni, a teraz się mszczą. No, ale to już przeszłość, stało się i trzeba się zmierzyć z problemem jaki jest.
Po pierwsze, nie istnieje nic takiego jak zachowanie "typowe" dla psa bitego. Nie wiemy, jakie jest podłoże licznych lęków Pusi. Wcale nie musiała być bita, mogła po prostu być lękliwa z natury (psy też rodzą się z różnymi temperamentami), następnie niezsocjalizowana jako szczenię, a późniejsze doświadczenia utrwaliły w niej strach przed ludźmi i różnymi zjawiskami. Nie należy zatem zakładać, że doznała jakiejś krzywdy od mężczyzny, choć mogło się i tak zdarzyć.
Po drugie, Jamor nie jest odpowiednim DT dla Pusi, więc nie żałujcie, że nie macie na to pieniędzy. Znam Jamora osobiście i bardzo wysoko cenię jego wiedzę i doświadczenie w pracy z psami, ale w hoteliku u Jamora psy przebywają w boksach, więc siłą rzeczy pozbawione są stałego kontaktu z człowiekiem, a Pusia potrzebuje warunków domowych i jak najwięcej obecności człowieka w bezpośredniej bliskości.
Żeby opracować program terapii resocjalizacyjnej dla Pusi, musiałabym zadać pani Iwonie i jej mężowi parę konkretnych pytań. Pusia nie "udomowi się" sama. Trzeba z nią aktywnie pracować. Panią Iwonę obdarzyła zaufaniem, bo to ona prawdopodobnie zajmuje się zwierzakami, więc stwarza "namiastkę" działań terapeutycznych (np. podaje jedzenie). Tak się składa, że w przyszły weekend będę prawdopodobnie w Sosnowcu i w schronisku w Rudzie Śląskiej. Chętnie spotkam się z Tobą i pojadę na konsultację do Pani Iwony i jej męża. Powinni być obydwoje w domu, a jeżeli są tam jakieś starsze dzieci, to też. Jeżeli oni będą chcieli pracować z Pusią, to na pewno uzyskamy poprawę jej zachowania, chociaż nie licz na to, że zrobimy z niej wielkiego śmiałka. A jeżeli pani Iwona i pan Andrzej nie będą skłonni pracować nad Pusią, to trzeba ją stamtąd jak najszybciej zabrać. To nieprawda, że pies taki jak Pusia nie przywiąże się do innego opiekuna. Oczywiście, że zmiana miejsca będzie dla niej stresująca, ale jak znajdziemy jej odpowiedni domek tymczasowy lub stały, to postaramy się, żeby było to dla niej jak najmniej nieprzyjemne. Pusia jest młoda i chociaż nie da się nadrobić wszystkiego, to ma szanse na dobre życie, więc głowa do góry!
Na pw podam ci mój numer telefonu.[/QUOTE]

Nie zgodzę się z Tobą,ale wcale nie musze mieć racji,bo rozpatruje to bardziej pod względem pedagogicznym,chociaż wydaje mi sie,że u psów pojęcia socjalizacji i resocjalizacji ma takie samo znaczenie,a na tym sie dobrze znam...Pusi daleko do rescojalizacji,ona potrzebuje socjalizacji,a to wielka różnica.To nie jest pies,który gryzie,to pies nie przystosowany do życia wśród ludzi, wcale nie ma objawów bitego psa-ona po prostu nie zna życia wśród ludzi,stąd u niej taka panika.

Jej nie trzeba resocjalizacować,tylko socjalizować,tylko jak? skoro nie da sie z nią niczego zrobić.

Link to comment
Share on other sites

W zoopsychologii przez socjalizację rozumie się zazwyczaj socjalizację szczeniąt. U psów dorosłych mówi się o resocjalizacji. Nie znamy historii Pusi, więc nie wiemy jak przebiegało jej dzieciństwo. Mogło być całkiem normalne, a potem coś się stało. Zresztą terminologia to jest sprawa drugorzędna. Liczy się zaplanowanie działań mających na celu zbudowanie lub odbudowanie u Pusi zaufania do człowieka i umiejętności życia w ludzkiej społeczności. Kto Ci powiedział, że nie da się z nią niczego zrobić? A kto próbował? I jak?

Link to comment
Share on other sites

Pozwolisz Justynko, że odpowiem tutaj na Twoje wątpliwości, które wyraziłaś na pw. Piszesz, że to już 4 miesiące i Pusia powinna już załapać, że nikt jej krzywdy nie zrobi, szczególnie, że w domu są inne psy i na ich przykładzie mogłaby to zrozumieć.
Po pierwsze, to są nie już, a [B]dopiero [/B]cztery miesiące. Po drugie, obecność innych psów nie ma tutaj nic do rzeczy. Psy nie pozbywają się własnego lęku przez obserwację innych, które się nie lękają. Nie słyszałam ani nigdzie nie czytałam, żeby miały zdolność takiej generalizacji. Piszesz, że nie ma żadnego efektu. A czego? To znaczy, jakie podjęto działania, żeby osiągnąć sukces w resocjalizacji tej suki? Przepraszam, ale w przypadku głębokich zaburzeń zachowania, sama micha, dach nad głową i dobre serce nie wystarczą. Pusia potrzebuje [B]terapii[/B], w przeciwnym wypadku jest duże prawdopodobieństwo, że jej problemy będą się nasilać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dosia.wil']W zoopsychologii przez socjalizację rozumie się zazwyczaj socjalizację szczeniąt. U psów dorosłych mówi się o resocjalizacji. Nie znamy historii Pusi, więc nie wiemy jak przebiegało jej dzieciństwo. Mogło być całkiem normalne, a potem coś się stało. Zresztą terminologia to jest sprawa drugorzędna. Liczy się zaplanowanie działań mających na celu zbudowanie lub odbudowanie u Pusi zaufania do człowieka i umiejętności życia w ludzkiej społeczności. Kto Ci powiedział, że nie da się z nią niczego zrobić? A kto próbował? I jak?[/QUOTE]


Nie chce podważać Twoich kompetencji,ale ja jestem z wykształcenia Pedagogiem,a jeszcze na studiach uwielbiałam wszystko,co tyczyło sie socjalizacji i resocjalizacji,to był i jest mój konik.
Pusi brakuje socjalizacji,normalnego życia,to nie jest agresywny pies,tylko dziki, nie znający życia ludzi.To jest tak samo,jak z dzikimi dziećmi,które były daleko od cywilizacji.One nie były po prostu przystosowane do życia w społeczeństwie, z Pusią jest tak samo.Ona nie potrafi sie bawić, poruszała sie w domu tak,jakby była pierwszy raz,nie ma żadnych objawów tego,że kiedyś miała dom,a są tylko takie,że najprawdopodobniej nie miała jako takiego kontaktu z człowiekiem, na wolności świetnie sobie radziła i gdyby nie te okropne mrozy oraz to,że pilnowałam,żeby nikt nie przynosił jedzenia,zakrywałam śmietniki,to ona do dzisiaj biegałaby na jej sposób szczęśliwa.Doprowadziłam ją do stanu skrajnego wyczerpania fizycznego(sedalin,biegania za nią) i psychicznego,a mimo sporego czasu,to ona cały czas odnajdywała zakopane przez nią jedzenie po całym osiedlu.Tylko dlatego poddała się całkowicie i mogłam ją złapać.

U niej nie ma co odbudowywać,bo tego nigdy nie było, u niej trzeba to stworzyć,a ja nie wiem jak,nie zresocjalizować,tylko zsocjalizacjować..Myślałam,że poprzez obserwacje innych psów u P.Iwony przełamie się,bo cały czas bacznie obserwowała co psiaki robią, widziała że mogą przyjść,że nikt nie zrobi krzywdy.U niej sie to nie sprawdza.

Ja na samym początku myślałam,że ona jest wystraszona tym wyrzuceniem z auta i myślałam,że pewnie była bita,ale nie...nie boi sie podniesionego głosu, nie boi się podniesionej ręki.Ona jest po prostu półdzika,niezsocjalizowana z człowiekiem i społeczeństwem,jej jest dobrze samej, dobrze z jakimś psiakiem,ale absolutnie nie z człowiekiem.Zadziwiające jest jeszcze to,że na osiedlu bardziej zwracała uwage na facetów,bardziej lgnęła do nich,a w dt panicznie boi sie wszystkich,a facetów,to już w ogóle.
Wydaje mi się, z resztą nie tylko mnie,że ona była gdzie zamknięta całe swoje życie,nie miała kontaktu z człowiekiem,człowiek mógł jej jedynie od czasu do czasu dawac jedzenie,a ona to jedzenie chowala na gorsze dni,takie same miała nawyki na osiedlu.

U niej trzeba opracować plan socjalizacji i wydaje mi się,że behawiorystka,z którą rozmawiałam, miała racje, mówiąc,że u takich psów nie da sie zbudowac zaufania do wszystkich ludzi,a jedynie można popracować z domem stałym,żeby relacje jakoś sie układały
. Nie wiem czy ktoś ze starszych dogomaniaczek pamięta suczke od V.Villas,która była w Rudzie.Pojechała do hoteliku, była tam baaardzo długo,aż w końcu znalazł sie dom w Niemczech.Miało być super,a sunia kiedy pojechała tam,to wszystko wróciło, odwalała niezłe numery i znowu trzeba było zaczynać wszystko od nowa.Inny przykład- Fiona z mordowni ,była na DT u mmlasowice,identyczne objawy jak Pusia,dziewczyny nie wiedząc co robić wysłały ją do hoteliku ze szkoleniowcem i po krótkim czasie zabierały,bo stan psa sie pogarszał,tutaj było to szczęście,że mmlasowice zgodziła sie ją adoptować.Fiona żyje na swoich zasadach i nigdy nie będzie normalnym psem.

Tu jest dramat natury moralnej-co robić, jeśli nie wdroży sie jakiegoś planu socjalizacji...? P.Iwona nie adoptuje jej,bo ma gromadke swoich psów,psy na dt i nie wyobraża sobie,że do domu nie będzie mógł nikt przyjść,że będzie cały czas zamknięta w domu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dosia.wil']Pozwolisz Justynko, że odpowiem tutaj na Twoje wątpliwości, które wyraziłaś na pw. Piszesz, że to już 4 miesiące i Pusia powinna już załapać, że nikt jej krzywdy nie zrobi, szczególnie, że w domu są inne psy i na ich przykładzie mogłaby to zrozumieć.
Po pierwsze, to są nie już, a [B]dopiero [/B]cztery miesiące. Po drugie, obecność innych psów nie ma tutaj nic do rzeczy. Psy nie pozbywają się własnego lęku przez obserwację innych, które się nie lękają. Nie słyszałam ani nigdzie nie czytałam, żeby miały zdolność takiej generalizacji. Piszesz, że nie ma żadnego efektu. A czego? To znaczy, jakie podjęto działania, żeby osiągnąć sukces w resocjalizacji tej suki? Przepraszam, ale w przypadku głębokich zaburzeń zachowania, sama micha, dach nad głową i dobre serce nie wystarczą. Pusia potrzebuje [B]terapii[/B], w przeciwnym wypadku jest duże prawdopodobieństwo, że jej problemy będą się nasilać.[/QUOTE]

Wszędzie znane jest naśladownictwo...

Znowu piszesz o resocjalizacji,nie można mylić dwóch najważniejszych pojęć.

Wg Ciebie to są dopiero 4 mies.,a wg mnie i os znających Pusie,to są przeraźliwe 4 miesiące- 4 miesiące strachu, paniki, napięcia,bólu psychicznego po części dla Pani Iwony,bo chce jej pomóc,jednak przede wszystkim dla samej Pusi.Ona normalnie nie funkcjonuje,każdy dzień wg niej,to niepewność i strach...tak ma wyglądać jej życie?

Piszę to tutaj wszystkim, jeśli nie uda sie nam czegoś wymyślić,to egoistycznie z naszej strony byłoby pozostawiać ją w takim stanie.Na dzień dzisiejszy Pusia męczy się życiem i cierpi.Taka jest niestety prawda :(

Link to comment
Share on other sites

Nie będę się z Tobą sprzeczać ani polemizować na temat znaczenia pojęć socjalizacja/resocjalizacja ani na temat terapii przez naśladownictwo. Naśladownictwo może odgrywać pewną rolę procesie uczenia (choć u psów niewielką), [B]ale nie w procesie terapii lęku[/B]. Nie to jest jednak istotne. Zaproszona tutaj przez Likę, poświęciłam czas, żeby przeczytać cały wątek, wszystkie wpisy. Mam już pewien pogląd na sprawę, ale żeby opracować plan terapii dla Pusi muszę ją poznać i poznać dom,w którym przebywa, czyli panią Iwonę i jej rodzinę. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w przyszły weekend będę w Rudzie Śląskiej i mogłabym przyjechać. Coś mi się jednak wydaje, że nie chcesz do tego dopuścić i wolisz zbaczać na tematy poboczne, żeby udowodnić teraz wszystkim zaangażowanym tutaj dogomaniakom, którzy od 4 miesięcy dostarczają dochodów pani Iwonie, że nic się nie da zrobić. I co? Uśpisz Pusię, czy też wypuścisz ją "na wolność"?

[quote name='jusstyna85']Piszę to tutaj wszystkim, jeśli nie uda sie nam czegoś wymyślić,to egoistycznie z naszej strony byłoby pozostawiać ją w takim stanie.Na dzień dzisiejszy Pusia męczy się życiem i cierpi.Taka jest niestety prawda :([/QUOTE]
[COLOR=Red][COLOR=Black]
Nie twierdzę, że wiem wszystko. Terapeuta, który tak uważa, powinien zmienić zawód. Ale wiem o psiej duszy na pewno więcej niż Ty i wiem, że warto próbować pomóc Pusi, a Twoje twierdzenia, że "egoistycznie byłoby pozostawić ją w takim stanie" są zupełnie nieuzasadnione i obliczone na wywołanie emocji. Nie wiem, z jakim behawiorystą rozmawiałaś, ale jeżeli on/ona twierdzi, że z takim psem można pracować tylko w domu stałym, bo on zaakceptuje tylko jedną osobę, to ten behawiorysta powinien jeszcze na jakiś czas wrócić na studia.[/COLOR][/COLOR]
[COLOR=Red][COLOR=Black]Justyno, coś mi tutaj nieładnie pachnie... Wypowiadasz się autorytatywnie na tematy, na które nie masz zielonego pojęcia. Wypisujesz chwytające za serce apele, a nie chcesz skorzystać z realnej pomocy.
[/COLOR][/COLOR][quote name='jusstyna85']Wg Ciebie to są dopiero 4 mies.,a wg mnie i os znających Pusie,to są przeraźliwe 4 miesiące- 4 miesiące strachu, paniki, napięcia,bólu psychicznego po części dla Pani Iwony,bo chce jej pomóc,jednak przede wszystkim dla samej Pusi.Ona normalnie nie funkcjonuje,każdy dzień wg niej,to niepewność i strach...tak ma wyglądać jej życie? [/QUOTE]

[COLOR=Red][COLOR=Black]Takie bzdury możesz sobie wypisywać dla egzaltowanych młodych panienek. Żadnego doświadczonego psiarza, a tym bardziej zoopsychologa na to nie nabierzesz.
[B]Zaproponowałam moją pomoc - bezinteresownie i bezpłatnie. Nie musisz z niej korzystać[/B], choć bardzo mnie to dziwi po tych wszystkich postach opisujących Twoje heroiczne wysiłki, aby uratować tę sukę. Coś mi tutaj się cholernie nie zgadza.[/COLOR][/COLOR] Przede wszystkim w [B]Twojej[/B] osobowości, jaką nam tutaj kreujesz na forum, choć oczywiście ja jestem specjalistą psychologiem zwierząt, a nie ludzi...

Link to comment
Share on other sites

To jest smieszne,jak odwracasz kota ogonem.[B]W przypadku źle przeprowadzonej terapii[/B] można psu jeszcze większą krzywdę zrobić, jak ja mam Ci zaufać,skoro nie rozróżniasz głównych pojęć-socjalizacji i resocjalizacji.Przecież to są podstawy.
Jeśli tak znasz się na psiej psychice,to radziłabym wrócić do postaw,bo wyrządzisz psom jeszcze większą krzywde.Inaczej się resocjalizuje psa,a inaczej socjalizuje.Dlaczego mam siedzieć cicho,skoro wiem co oznacza socjalizacja i resocjalizacja.

Pusia potrzebuje fachowej pomocy,a nie błędnej diagnozy

Link to comment
Share on other sites

dosia.wil ja bym bardzo chciała żebyś pojechała i oceniła sytuację:) da nam to obraz sytuacji widzianej przez inną osobę, może wniesie coś dobrego do wątku... mi jest obojętne czy jej trzeba socjalizacji czy resocjalizacji ;) bylebyś tam pojechała i zobaczyła :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...