Jump to content
Dogomania

PInczer Musztarda dwukrotnie uratowana,jest bezpieczna,aż trudno w to uwierzyć.


brazowa1

Recommended Posts

  • Replies 768
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Przecież ona już jest przyzwyczajona. Mogę sobie teraz co najwyżej zafundować dodatkowe wyrzuty sumienia. Pójść na całość. Pytałam w Gdyni, czy mi ją przyjmą, z myślą że miałabym jakąkolwiek szanse poprawic jej życie i odciążyć się wewnętrznie choć odrobinę - nie ma takiej opcji. Szukam opcji tymczasu, jestem w stanie za niego ileś tam płacić, ale nie dam rady dawać 500 zł miesięcznie. Nie mam skąd. Znaleźć jej dom to abstrakcja - stara, wielka i nieprzewidywalna suka.

Jest dokładnie taka jak miałą być - wielka, stara, małoruchliwa, lekko zblazowana... Jest bardzo podobna do Zuzy. Ale zagryzła Musztardę...

Link to comment
Share on other sites

Przyjąć by przyjeli, jedziesz, jestes z Gdyni,masz dowód osobisty i znalazłas psa.
Ale skoro byla w tamtym schronie i z tego, co widziałam na zdjęciach miala osobny boks ,to też nie byloby sensu ładować jej do obcego schroniska, niech wraca do swojego, gdzie ją znają.
Tymczas i opłacanie go przez następne 4 lata? plus opieka wet, pewnie operacja guzów?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='brazowa1']Przyjąć by przyjeli, jedziesz, jestes z Gdyni,masz dowód osobisty i znalazłas psa.
Ale skoro byla w tamtym schronie i z tego, co widziałam na zdjęciach miala osobny boks ,to też nie byloby sensu ładować jej do obcego schroniska, niech wraca do swojego, gdzie ją znają.
Tymczas i opłacanie go przez następne 4 lata? plus opieka wet, pewnie operacja guzów?[/QUOTE]



Znalazła psa zaczipowanego na siebie :crazyeye: ?

W naszym schronisku jej nie znają, tutaj opieka ogranicza się do podawania jedzenia i sprzątania w boksach.

Jeszcze nie udało mi się ustalić, czy nie zostałaby uśpiona. Zwrot z adopcji musi być uzasadniony, nie można sobie tak po prostu oddać psa.

Myślę, że ona ma ogromny stres, po 1, 5 roku w kojcu schroniskowym, trafiła do mieszkania z dziećmi, psami, kotami. Suka, która być może nigdy nie była w mieszkaniu, a może nawet w mieście. Jest bardzo spokojna, ale to jest spokój pozorny. Ona ma mega stres związany ze zmianami. Jeden pies sika pod siebie i czołga się po ziemi ze strachu, a ona prezentuje niebywały spokój, ale a końcu wybuchła.

Niestety, trzeba być bardzo ostrożnym, zamykanie 2 psów w aucie, pozwalanie na wyżeranie sobie z misek i inne rzeczy, o których szkoda wspominać, niestety świadczą o tym, że Szuwar zbytnio zaufała nieznanemu psu. A już zwłaszcza przy takiej różnicy wielkości pomiędzy psami - ponad 30 kg, nietrudno o tragedię.


Ja mam Bosmana z ulicy i 8 małych kundelków od 5 kg do 13 kg i nigdy przenigdy bym na to nie wpadła, żeby Bosmana zamknąć z tyłu w combi razem z małym psem tym bardziej po 3 dniach od jego przygarnięcia. Chociaż zachowuje się przyjaźnie do psów, ale nie mogę powiedzieć na 100 % czy się nie wkurzy i nie rzuci na psa jak mu coś się nie spodoba. Nie mam też pewności, czy tylko by złapał i faflunił jak mój podhalan, czy ma w zwyczaju mocno chapnąć.



Inna ON-ka - Lucy też miała wyskok zaraz po przyjeździe do hotelu (po ok. tygodniu). Gdyby Biały był mniejszy pewnie byłaby tragedia, skończyło się na tym, że oba psy miały pozakładane szwy: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/196944-Bita-głodzona-ONka-na-łańcuchu!-Już-szczęśliwa-w-swoim-domu-)?p=17880837#post17880837"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/196944-Bita-głodzona-ONka-na-łańcuchu!-Już-szczęśl iwa-w-swoim-domu-)?p=17880837#post17880837[/URL]
Yumanji miała umieścić Lucy w dużym kojcu razem z Białym (mixem Amstaffa). Chodziło o względy finansowe, wspólny kojec to niższa cena. Biały był u yumanji rok, jak przyjechała Lucy to była przez pierwszy tydzień w odzielnym kojcu, oba psy były wypuszczane razem na podwórko, gdzie się tolerowały. Po tygodniu yumanji wprowadziła Lucy do kojca do Białego. Efekt był taki, że Lucy tak się na Białego rzuciła, że oba psy miały zakładane szwy i jeszcze yumanji oberwała przy ich rozdzielaniu.
Teraz Lucy ma wspaniały dom, jestem w stałym kontakcie. Ludzie mi za każdym razem dziękują, że ją uratowałam i że mają tak wspaniałego psa. Szokiem dla mnie jest to, że po pół roku od adopcji Lucy, przygarnęli jeszcze kotka i nie ma żadnych problemów, a wiem na pewno, że Lucy była w stosunku do kotów agresywna i szukaliśmy domu bez kotów.



Chodzi mi o to, żeby nie winić psa za tą tragedię.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Toyota, co ty gadasz za pierdoły. Ja na miejscu Szuwar bym z automatu uspiła tą sukę jeszcze tego samego dnia. Uważam, że jest to najlepsze wyjście - Szuwar jej nie zatrzyma, powód do uśpienia jest bezsprzeczny, zaoszczędzi to suce pobytu w schronie i kolejnych lat w syfie a także zaoszczędzi to innym tragedii na przyszłość - to nie było pierwsze morderstwo tej suki. Trzymała, póki Musztarda nie przestała się ruszać - wiedziała po co trzyma, wiedziała, jak się skończy. Każdy pies za pierwszym razie po ataku się wycofa w przerażeniu, poprostu puści. Sory, Szuwar, uśpij ją - zaoszczędzi to wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Sama gadasz pierdoły, pies prosto z kojca po 1,5 roku pobytu trafił do małego mieszkania z dziećmi, psami i kotami, miał mega stres w zupełnie nieznanym sobie miejscu i wydarzyła się tragedia.

DON-ka jeździła z 4-kg pinczerkiem w aucie combi z tyłu, spały razem, jadły razem, była wyprowadzana z 10- letnim dzieckiem na spacery i to wszystko w ciągu kilku dni po adopcji. Niestety, ale zawinił człowiek.

Pies po adopcji powinien mięć zapewniony spokój by "odtajał", by odpuścił mu stres, by zaakceptował nowe zupełnie nieznane miejsce. Każdy pies ma w sobie potencjał agresji, niektóre psy mają to szczęście, że są od szczeniaka socjalizowane i ta agresja jest stłumiona do prawie zera. Są też rasy, u których tę agresję się wyeliminowało w hodowli (np. berneńczyki, goldeny itp.). Są jednak rasy, u których ciętość jest pożądana cechą, tak jest w przypadku ON-ków. To są psy wszechstronne, wykorzystywane także jako obrończe. Co innego owczar zsocjalizowany, a co innego o nieznanej przeszłości.

Niedawno wzięłam ze schronu 5 kg Pusię: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/223766-Mała-starsza-sunia-po-pogryzieniu-w-schronie-u-mnie-w-DT[/URL]-), miała wielki guz jak pomarańcza po pogryzieniu, była pozszywana i nie miała tam wystarczającej pomocy. Zglosiła się osoba z fb, że ją weźmie. Wyciagnęłam więc Pusię ze schronu i zawiozłam do mojego weta. Rozpoczęłam leczenie - Pusia dostała serię zastrzyków, miałam zawieźć ją w najbliższy weekend do DS do Warszawy. DS tymczasem zrobił mnie w balona. Pusię miałam u siebie w łazience i co miałam zrobić, odwieźć ją do schronu po tych kilku dniach pobytu u mnie ?

W domu na dwóch pokojach 7 psów od 6 kg do 13 kg, niby przyjaznych, ale w stadzie nieobliczalnych. Wystarczy sytuacja konfliktowa Pusi z jednym z nich, a już pozostałe lecą na pomoc z zębami. Trzeba mieć wyobraźnię - wystarczy, że guz pęknie a tragedia gotowa. Pusia przez miesiąc była w łazience i wychodziła na spacery tylko z jednym z moich psów, na każdy spacer z innym, potem brałam po 2 psy + Pusia. 2 psy jestem w stanie odwołać (odciagnąć) od Pusi w razie sytuacji konfliktowej. Dopiero po miesiącu wypuściłam ją z łazienki do stada, ale wychodząc do pracy jeszcze zamykałam ją w łazience. Nie miałam odwagi zostawiać Pusi z 7-ką zdrowych , młodych psów. Jeszcze po miesiącu widziałam, że ta 7-ka tworzy stado, a Pusia niby jest zaakceptowana przez nie, ale w razie przepychanek wszystkie 7 stają po jednej stronie barykady przeciwko niej. Dopiero teraz mogę powiedzieć, że Pusia może sobie pozwolić na powarkiwanie na każdego z moich psów i jest w pełni bezpieczna.



Nie mogę jednak myśleć za każdego, nie jestem behawiorystą, nie zjadłam wszystkich rozumów by udzielać rad. Ufałam, że szuwar wie co robi, uważałam ją za osobę doświadczoną, która pracuje z psami, ma i miała duże psy, działa na dogo itd.


Jednak rozmawiałam z prezes Fundacji Rottka o tym co się stało, z Biafrą od kaukazów, z anett od ON-ków i nikt z tych doświadczonych osób nie wini za zaistaniałą sytuację tej DON-ki, ale niestety łapią się za głowę z tego powodu, że pies był wprowadzony w ten sposób do domu.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota'] Nie mogę jednak myśleć za każdego, nie jestem behawiorystą, nie zjadłam wszystkich rozumów by udzielać rad. Ufałam, że szuwar wie co robi, uważałam ją za osobę doświadczoną, która pracuje z psami, ma i miała duże psy, działa na dogo itd.


Jednak rozmawiałam z prezes Fundacji Rottka o tym co się stało, z Biafrą od kaukazów, z anett od ON-ków i nikt z tych doświadczonych osób nie wini za zaistaniałą sytuację tej DON-ki, ale niestety łapią się za głowę z tego powodu, że pies był wprowadzony w ten sposób do domu.[/QUOTE]

Aaaaa to już wiem kto polecił Szuwar tą sukę - tak się zastanawiałam, skąd pomysł na grudziądz - już wszystko jasne. A teraz próbujesz się wybielić - daj spokój, skoro znałaś sytuację (psy, koty, dzieci) to jak mogłaś do tego wszystkiego polecić niesprawdzonego psa? Myślisz, że ktokolwiek kto bierze psa ze schroniska izoluje go miesiącami? Wcisnęłaś owczarzycę i umyłaś ręce - w końcu sztuka jest sztuka, można odgwizdać udaną adopcję. I żeby nie było - jestem potwornie wściekła na Szuwar, ale twoje wywody tu na wątku o TWOICH psach (i rożnych innych psach) są kompletnie nie na miejscu.
Ciekawe czy prezes rottki lub Biafra wziełyby sobie ową owczarzycę na głowę, wiedząc, że zamordowała (i to w jaki sposób to zrobiła) Musztardę?
Szuwar, uśpij to bydle, zanim zagryzie coś na spacerze - wtedy też na pewno to nie bedzie jej wina...

Link to comment
Share on other sites

Jesteś bezczelna, wypowiadając się w ten sposób, nie znająć sytuacji. Nie znam psów schroniskowych, więc nie mogłam jej polecić. Założyłam tylko wątek ON-kom ze schronu, by szukać dla nich pomocy doświadczonych ludzi. Robię tak od lat i pomogłam w ten sposób ponad 50 psom.

Ponadto nie miałam świadomości, że DON-ka idzie do mieszkania między dzieci, psy i koty. Miała iść do Mamy szuwar, gdzie jest jeden kot, którego w razie jakichkolwiek zapędów DON-ki, miała wziąć szuwar do siebie.

Poza tym szuwar nie jest jakąś osobą, która zgłosiła się z ogłoszenia. Jest w moich oczach osobą z doświadczeniem, która ma i miała duże psy, pracuje z nimi i działa długo na dogo. Sądziłam, że ma nawet większe doświadczenia niż ja.

Mogę obwiniać się tylko za to, że nie wybiłam tego pomysłu szuwar z głowy jako zbyt ryzykownego. Ale czy by mnie posłuchała, nie wiem.

Niestety nie mogę myśleć za wszystkich.


Nie rozumiem po co mącisz gameto ?


Co do Biafry, owszem bierze agresywne kaukazy, które mają na koncie zagryzienia psów i pogryzienia ludzi i daje sobie z nimi radę. Ma ich kilkanaście, oprócz tego małe kundelki i dziecko 4-letnie.
Niestety Biafra jest tylko jedna i zdecydowła się ratować akurat kaukazy.

Link to comment
Share on other sites

Taaak? Wskaż mi który kaukaz Biafry ma na koncie zagryzienie. Czekaj, a ta prezes z rottki? Też ma takie? Mącę? Nie nie, mówię prawdę, która boli.
Musztardzie życia nic nie wróci. I to jest pewnik. Pies, który zagryzł Musztardę powinien być uśpiony, bo stwarza realne zagrożenie.
I to tyle, wypowiedzi na wątku śp Muszti już nic nie zmienią. Idiotyczna śmierć, cały czas prześladowały Muszti idiotyczne sposby na zgon, w końcu trafiło to. Wciąż w to nie wierzę.

Link to comment
Share on other sites

Proszę bardzo, specjalnie dla ciebie gameto- post 27 i post 50, Gerda szykuje się w drogę do Biafry:
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/229512-Kaukazka-Gerda-w-schronie/page2[/URL]


Leo pogryzł sceptiques podczas transporu, również czeka na miejsce u Biafry: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/221556-Pechowy-kaukaz-Leo-nadal-pod-górkę-prosi-o-wsparcie-by-los-się-odmienił[/URL]



Nie uważam, abyś to ty miała decydować o tym, którego psa uśpić, a którego nie, zwłaszcza jeśli nie widziałaś go na oczy. Kieruje tobą chęć zemsty i odwetu i szukasz na siłę winnych.

Link to comment
Share on other sites

Gerda zagryzła 2 psy, Leo na szczęście sceptiques nie zagryzł :roll:.

Każdy pies w ekstermalnych warunkach w przepełnionym schronisku lub który opuścił takie schronisko, może być potencjalnym agresorem. Tam jest walka o byt, o dostęp do miski, stres, frustracja z braku zajęcia, nadmiaru niespożytkowanej energii. U nas są codziennie pogryzienia, niektóre śmiertelne. Pies z takich warunków musi dojść do siebie i nauczyć się funkcjonować w normalnym domu. Należy zachować szczególną ostrożność. To jest mój punkt widzenia i mój zdrowy rozsądek, a nie usypianie psów jak leci w odwecie za własną nieostrożność, żeby nie powiedzieć głupotę.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

To jest opis starcia pinczerki z On-ka rezydentką. Pinczerka miała wybite zęby i zwichnięte biodro. ON-ka złapała ją bardzo delikatnie i pozostawiła ślady dwóch zębów.

Według mnie w ogóle jest ryzykowne posiadanie zwierząt w jednym domu o tak różnych gabarytach. Wiem jednak, że w niektórych domach to się sprawdza.


[quote name='szuwar']No i dorobiłam się po latach psiego dramatu w domu. Do moich dziewczynek przyszedł w odwiedziny kolega i zaczął grać na keyboard'zie dzikimi dzwiękami (burze i grzmoty) z dośc wielką ekspresją, jaką tylko chłopcy w tym wieku potrafią wykazać. Biedna Musztarda dostała amoku. Zaczęła szczekać i rzucać się na powietrze nie rozumiejąc co się dzieje. Biegnąc z jednego końca pokoju na drugi wbiegła w owczarzycę. No i niestety w tych emocjach rzuciła się na ONkę. Kiedyś zrobiła podobnie dożycy, ale szlachetność molosa pozwoliła jej ujść bez szwanku. ONka okazała się niestety prymitywem. To był jeden cios, ale Musztarda zaległa z wyciem na podłodze. Ona wyła, dzieci się zbiegły i też zaczęły wyć, owczarzyca przestraszona piszczała... Na to z szafy wyskoczył kot i z pełnym impetem podbiegł do Musztardy, którą właśnie próbowałam zebrać z ziemi i po chamsku ją ugryzł :-o
Kurrrdeee, ten kot to zawsze był najmilszy kot na świecie. Jednak koty to wredne zwierzęta - dobijają umierającego...
Muszta była sztywna. Jak przestała wyć, to myślałam, że to już koniec i nie wiedziałam jak to powiedzieć ciągle wyjącym dzieciom.
Ale na rękach powoli zaczęła wychodzić z szoku i się rozprężać. W końcu stanęła na nogi. Dzieciaki pobiegły po parówkę, ale biedactwo nie chciało zjeść... Obmacałam ją całą. Sprawdziłam łapki, żebra, główkę... generalnie WSZYSTKO. I nic. Nawet śladu zębów, czy chociażby śliny... To czemu pies umarł na minutę? I czemu tak wcześniej wył? Po pół godzinie odkryłam - Musztarda wybiła sobie dolne siekacze... Osłabłam masakrycznie, postarzałam się o dobrych 5 lat i w ogóle mam dość zwierząt. Nie proponujcie mi więcej nic, co ma 4 łapy.[/QUOTE]

Nie można oczekiwać, że adoptowany ON-ek prosto z schronu, będzie tak samo łagodny i delikatny w starciach z 4 kg pieskiem jak zsocjalizowany dog czy owczarek wychowywany od szczeniaka.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[quote name='wolf122']Gameta słabo mi się robi jak ciebie czytam.Sama się uśpij.Ty jesteś na dogomanii?***** szok!!!!!!!!![/QUOTE]
Gameta, chyba rzeczywiscie upały Ci zaszkodziły.
Kara smierci w Polsce ostała zniesiona, co Ty dziewczyno wypisujesz !!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gameta']Toyota, co ty gadasz za pierdoły. Ja na miejscu Szuwar bym z automatu uspiła tą sukę jeszcze tego samego dnia. Uważam, że jest to najlepsze wyjście - Szuwar jej nie zatrzyma, powód do uśpienia jest bezsprzeczny, zaoszczędzi to suce pobytu w schronie i kolejnych lat w syfie a także zaoszczędzi to innym tragedii na przyszłość - to nie było pierwsze morderstwo tej suki. Trzymała, póki Musztarda nie przestała się ruszać - wiedziała po co trzyma, wiedziała, jak się skończy. Każdy pies za pierwszym razie po ataku się wycofa w przerażeniu, poprostu puści. Sory, Szuwar, uśpij ją - zaoszczędzi to wszystkim.[/QUOTE]

[quote name='justysiek']ta donka juz zagryzla innego psa? oprocz tej ratlerki?[/QUOTE]


Też nie wiem o co chodzi gamecie. Chyba o to, że zagryzła 2 razy tę samą pinczerkę, o ile można 2 razy zabić tę samą ofiarę.

Link to comment
Share on other sites

Przyznam ,ze gdybym byla w tej sytuacji to albo zabiłam bym psa w afekcie albo zrobiłby to jak najszybciej weterynarz. I nie zamierzam siebie uśpić.

Gameta, Toyota nie musiala wiedziec tych wszystkich rzeczy, od przewidywania jest właściciel. Tylko, gdy się nigdy nie rozdzielało, nie widziało walki na śmierc i życie i nie widziało trupa, to pewnie trudno uwierzyć, że to możliwe.

Mam nadzieje, że nie proponujecie Szuwar pozostawienia sobie suki-ma jeszcze dwa koty i dwójkę dzieci. Zwrot do Grudziadza da się ładnie uzasadnić, nawet nie trzeba mówic prawdy, starczy powiedzieć o strasznej alergii u dzieci. Jeżeli ktoś ma inny pomysł lub miejsce dla psa, warto sie nim podzielić. Myslę, ze ewentualna dyskusja powinna iśc w tym kierunku, bo pisanie kto czym zawinił nie ma kompletnie sensu.

Przeceniacie chipowanie psów,chipy sa pomocne dla tych co chcą psa odebrać,ale kompletnie nic nie zmieniają,gdy psa nie chcesz odebrać.

Edited by brazowa1
Link to comment
Share on other sites

Brązowa, Twoje zdanie jest subiektywne, bo jestes emocjonalnie zaangazowana w to co sie stało. Musztarda była Ci bliska, ja próbuje spojrzec na te tragedie z boku.
Zawinił szewc a kowala powiesili. Stare przyslowie, ale jakze aktualne.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Przyznam ,ze gdybym byla w tej sytuacji to albo zabiłam bym psa w afekcie albo zrobiłby to jak najszybciej weterynarz. I nie zamierzam siebie uśpić.[/QUOTE]-czuję,że to do mnie kierowane więc zapytam- Brązowa,czy gdyby to Libra zagryzła psiaka też miałabyś taki zdecydowany stosunek do tej kwestii?Odpowiedz proszę szczerze...I nie jest to złośliwe z mojej strony,pytam,bo wiem jak ta sunia leży Ci na sercu.Więc w stosunku do niej też byłabyś taka zasadnicza?Zmienia to postać rzeczy?Zajrzyj w głąb siebie i odpowiedz proszę...

Link to comment
Share on other sites

Dezyzja będzie należała do szuwar, nikt jej nie bedzie do niczego namawiał.

Szuwar musi dojść do równowagi psychicznej, nikomu nie życzę takiej tragedii. Szuwar jak na razie pomimo wilekiego bólu wcale nie zamierza odreagwać na DON-ce, wręcz przeciwnie zadeklarowała w mailu 200 zł na hotel dla DON-ki miesięcznie, aby jednak jej pomóc.

Chciałbym, aby jednak to przemyślała i potwierdziła publicznie, bo ja nie jestem w stanie już więcej ogarnąć finansowo. Mam małe schronisko na utrzymaniu -9 psów w tym ON-ka na diecie Hepatic z padaczką, a więc nieadopcyjny totalnie. Do tego kilka psów w DT. Unikam płatnych, ale mam zobowiązania wobec BDT do pomocy w utrzymaniu i kosztów wet. Niestety niektóre trudne przypadki są w płatnych DT, np. Atos u Kasi77 , którą bardzo cenię i wiem, że Atos ma najlepszą opiekę na świecie.


Ostatnio robiłam zdjęcia wyżłowi dla tanitki i zobaczyłam przy tej okazji, że razem z nim w kojcu jest suka w typie ON-ka z pęknietym guzem. Poprosiłam o wyprowadzenie jej do zdjęć. Nie wiadomo ile siedziała w budzie i cierpiała, ile czasu się wykrwawiała. Powiedzieli, że zostanie nazajutrz uśpiona. Poprosiłam o pomoc anett, która w ciągu kilku godzin niedzielnych zorganizowała dla tej ON-ki miejsce w klinice w Warszawie. Zdrowy rozsądek podpowiedział mi, że nie ma sensu wieźć krwawiącego psa 4 godziny w jedną stronę do Warszawy. Uzgodniłam z wetem schroniskowym, że zamiast eutanazji, położy ją na stół, a ja pokryję wszelkie koszty związane z lepszymi lekami, badaniem krwi, ewentualnym przetoczeniem krwi, a jak tylko stan będzie stabilny po operacji, to zawiozę ją do Warszawy. Dzięki temu podjął się operacji, bo nie widzieli sensu w jej ratowaniu i nie mieli miejsca i chęci by się nią zajmować. Nie udało się, zmarła na stole podczas operacji, było już za póżno na ratunek. Dostała jednak szansę dziękim takim ludziom jak anett przynajmniej nie została potraktowana jak przedmiot.


Dlaczego o tym piszę ? Bo ta DON-ka, która jest u szuwar też ma guzy, które to szuwar wypatrzyła. Oczywiście w schronie mają to gdzieś. Pies z guzami żyje dopóty, dopóki nie pękną.


A wiecie, kto się najbardziej martwi o te guzy u DON-ki - morderczyni ? Otóż najbardziej martwi się szuwar, że trafi do tego schronu i zdechnie z tymi guzami bez jakiejkolwiek pomocy. I po tym poznaje się CZłOWIEKA.


[IMG]http://img339.imageshack.us/img339/8849/hun7.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/images/orange-loader.gif[/IMG]

[IMG]http://img84.imageshack.us/img84/6986/hun1g.jpg[/IMG]


[IMG]http://desmond.imageshack.us/Himg35/scaled.php?server=35&filename=hun2r.jpg&res=landing[/IMG]


[IMG]http://desmond.imageshack.us/Himg542/scaled.php?server=542&filename=hund5p.jpg&res=landing[/IMG]
[IMG]http://imageshack.us/images/orange-loader.gif[/IMG]

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Wolf,ja mówie o MOIM psie.Gdyby inny pies zabił mojego psa, nie trzymałabym go dłużej w domu ani godziny. Gdyby Lira zabiła innego psa, nie potrafiłabym już jej lubić. Może się rzucać,gryźć itd,ale nie z zacięciem zabijać. [/QUOTE] W sumie ciężko nie przyznać Ci racji.Ja też nie wiem,czy gdyby inny pies zabił mi mojego kochanego psa,to potrafiłbym to znieść.Ciężko się postawić w tej sytuacji,lepiej nie.Ale myślę,że oszczędził bym sobie mimo wszystko odwetu,a tu tym "pachnie" i chociażby dlatego,że suka przyjechała ze schronu , przez to powinna być traktowana ulgowo.Nie wiemy o niej nic i to mówiąc językiem prawniczym działa na jej korzyść.Nie wiemy co ona przeszła i czemu zrobiła to,co zrobiła.Jak w schronie na ogólnych boksach musiała walczyć, może o byt, albo kto jej tak zrył psychikę,że zabiła.
P.S.Zrobicie jak uważacie ale teraz macie chyba największy i najtrudniejszy sprawdzian przed sobą.Oby zdany pozytywnie.

Edited by wolf122
Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, ze w całej tej sytuacji nie proszę o zbyt wiele, ale jakbyście mogli przenieść dyskusję o DONce na inny wątek to będe wdzięczna.

Musztarda zmieniła kawał mojego życia. Czasem było ciężko, czasem rozpaczliwie... ale tyle radości co ona nie przyniósł mi żaden pies. Ona była największym psem na świecie, choć w sumie słowo "pies" ją obraża. To był co najmniej NADpies. Sikała do końca gdzie popadło. Potrafiła tygodniami zapominać o robieniu mokrych niespodzianek, po czym lała kilka razy dziennie. Pchała swe niezgrabne ciałko w rękaw każdej pozostawionej bluzy. Zawsze musiała się w coś zakopać. Miała poczucie władzy absolutnej i była przekonana o włąsnej urodzie i mądrości...

Mój TZ jej nie znosił. Dopatrywał się w niej przyczyn 90% naszych problemów. I to on zawsze wdeptywał w jej siki. A może to ona zawsze je robiła specjalnie na jego drodze?

Mówiłam o niej wiele strasznych rzeczy - że jest brzydka i niezgrabna... przeklinałam ją za zniszczone dywany, zalane kocyki... Przepraszam Cię królewno. Gdybym mogła cofnąć czas...

Link to comment
Share on other sites

To mój ostatni tutaj wspis. Uważam,że w celu ochrony pozostałych zwierzat ,suka powinna jak najszybciej zniknąc z domu, ponieważ, gdy pies chce wyjśc z klatki kenelowej, to zawsze wyjdzie.
Nie ma co czekac, aż sie nastrój ustabilizuje , a kontakt z psem na pewno nie wpływa dodatnio.
Poza tym najwazniejsze - DZIECI, które codziennie muszą patrzeć na tego psa.

Szuwar, jak masz podjąć jakieś decyzje, to już nie zwlekaj.

Nie wiem, jak u Was, ale we mnie psy,które z "pełną świadomością" zabiły innego psa, zwyczajnie wzbudzają obrzydzenie. Podobnie jak psy, które zamieniają dzieci właściciela w miazgę,a na Dogo zbiera sie fundusze na hotel ze szkoleniowcem.

Ratowanie kaukaza, ogromnego czworonoga który zabił niejednego psa, to jakaś abstrakcja; chcielibyście, aby tego psa adoptował Wasz sąsiad?

Piesku,to nie tak miało być [']

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...